wtorek, 2 października 2012

One and only


J e r e m i a h  D j e n e b a  M a r s h a l l
{czyt. Dżeremaja Dżeneba Marszal} w skrócie Jeremy

osiemnastolatek
urodzony 18 lipca 1994, klasa I

Amerykanin
którego rodzice, ludzie biznesu stęsknieni za latami dzikiej, hipisowskiej młodości, postanowili nazwać zupełnie nie po amerykańsku

uczeń prywatnej szkoły
Obowiązkowo uczęszcza na angielski, hiszpański, francuski, łacinę, WOS, WOK, historię, matematykę, chemię i geografię na poziomie podstawowym, fizykę na rozszerzonym, a ze sportów wybrał lekkoatletykę. Dodatkowe siedzenie w szkole nie jest spełnieniem jego marzeń, ale przymuszany do wybrania sobie czegoś zdecydował się na drużynę koszykówki, malarstwo i chór . Wie, że nie musi wysilać się na lekcjach, bo rodzice bulą za tą szkołę taką kasę, że nauczyciele niemalże zrobią wszystko, żeby go czegoś nauczyć. Przejawia predyspozycje do przedmiotów ścisłych, ma zdolności do myślenia logicznego i algorytmicznego, jednak preferencje te pozostają niewykorzystane na rzecz gry na klawiszach i gitarze elektrycznej, która dość średnio mu wychodzi. Co do muzykalności – nieźle śpiewa, ma poczucie rytmu, ale przez niewprawione ucho przygotowanie piosenki sprawia mu trudności. 

wolny od nałogów
nigdy więcej nie piję! - wymamrotały spierzchnięte usta osadzone w rozsadzanej bólem wielkiej, pustej głowie. Kolejny raz. 
Byłby nałogowcem, gdyby całą kasę wydawał na alkohol i szlugi. Jasne, że tak nie jest - nie wiadomo, czy największy „koneser” napojów wyskokowych, stacjonujący pod jednym z hipermarketów, który praktycznie całe życie spędza się racząc różnymi pochodnymi metanolu, zdołałby wydać chociażby jego kieszonkowe, nawet, gdyby przerzucił się na drogie szampany.  



piękny i młody
Wysoki i chudy, może nie brzmi zbyt optymistycznie, ale u chłopaków jest to, obok monumentalnych mięśni klatki piersiowej, jeden z bardziej pożądanych typów sylwetki. Za jego czupryną dziewczyny wręcz przepadają, a brązowe loki, często przewiązane kolorową bandaną, niespodziewanie dobrze wyglądają przy jego delikatnych rysach twarzy, ciemnych oczach i lekko śniadej cerze. Ręce i szyję często miewa oplątane różnego rodzaju ozdobami – rzemykami, skórzanymi opaskami czy sznurkami kolorowych paciorków i metalowych koralików. Przesadzanie z tym wszystkim, tak samo jak barwione koszulki, czy zdezelowane glany z wypisanymi korektorem cytatami z metalowych piosenek, jest częścią jego wizerunku zupełnie-nie-bogatego-dziecka-z-upper-eas-side'u.

mimo wszystko nie jedynak
Ma siostrzyczkę klasę wyżej - której mimo wszystko braciszek nie jest oczkiem w głowie - i dużo starszego brata. Tak, przyszło mu być tym najmłodszym, ale może przez to był tak rozpieszczany i tyle było mu wolno. 

mało empatyczny, rozpuszczony bachor
Chociaż pozornie wygląda na miłego kolesia, to współczucie nie jest jego mocną stroną. Mało obchodzi go świat poza czubkiem jego nosa, dopóki świat ten pokornie mu służy. Nieszczególnie lubi zwierzęta, rośliny, czy innych ludzi, chyba, że są to szczególnie fajne jednostki za zamiłowaniem do imprez i szczególnie mocną głową. Nie chodzi też o melanże w garniturach przy drogim winie, ale zupełnie odjechane domówki, podczas których jest masa nieznajomych nikomu osób, piwo i jabole leją się strumieniami i może zdarzyć się dosłownie wszystko. Takie „bawienie się w biednych” to wyśmienita rozrywka dla niegrzecznych chłopców z wyższych sfer. Mimo częstego celebrowania nie jest tak, że Jeremiah nie robi żadnych rzeczy, które kojarzone są z inteligencką śmietanką Nowego Yorku. Czyta masę książek – science fiction i powieści cyberpunkowe – także maluje przesłodkie akwarelki przedstawiające wiejskie krajobrazy, których nigdy w życiu nie widział z bliska na żywo, i, dla kontrastu, ciemne, akrylowe portrety muzyków metalowych, czy przedstawicieli tych mroczniejszych subkultur. Co prawda niechętnie, ale bywa na stylowych przyjęciach bogaczy – zaszczyca głównie otwarcia nowych galerii czy wernisaże znanych artystów, przy takich okazjach wyrabiając comiesięczną „normę”. 




1 komentarz: