czwartek, 23 sierpnia 2012

We'll run where lights won't chase us...

Anton Hedfors
urodzony 12 stycznia 1994 roku w Nowym Jorku
pełnokrwisty Brytyjczyk
klasa III

Zajęcia obowiązkowe : Język Angielski, Język Hiszpański, Język Włoski, Łacina, Wiedza o Społeczeństwie, Wiedza o Kulturze, Historia, Matematyka, Chemia (podstawowy), Biologia (podstawowy), Fizyka (rozszerzony), Szermierka, Lekkoatletyka, Muzyka
Zajęcia dodatkowe : Drużyna Koszykarska, Koło Teatralne, Fotografia

Pytasz mnie, kim jestem ? Odpowiadam : kimś. Nikim nadzwyczajnym. Zwykłym osiemnastolatkiem, który przyszedł na świat dwunastego stycznia tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego czwartego roku w Nowym Jorku. Amerykanem jednak nie jestem. Moi rodzice wyemigrowali tutaj wprost z Wielkiej Brytanii, dwa lata przed moimi narodzinami. Cóż mógłbym wspomnieć o mojej przeszłości ? Była bardzo kolorowa, zważając na fakt, że jestem jedynakiem. Może i rozpieszczonym, aczkolwiek jakieś ludzkie odruchy jeszcze w sobie posiadam. Mój ojciec, z zawodu prawnik, matka pielęgniarka. Można powiedzieć - życie jak w Madrycie ! Jednakże ze względu na ich porywające prace, w niektórych sytuacjach musiałem radzić sobie sam. Takim oto sposobem nauczyłem się przyrządzać kilkadziesiąt dań, samemu robić pranie i włączać odkurzacz. Brzmi banalnie, jednak dla mnie było to coś w stylu złotego medalu na olimpiadzie, gdyż do tych wszystkich rzeczy doszedłem sam, bez niczyjej pomocy. Jednak na rodziców narzekać nie mogę. Zawsze starali mi się pomagać, obdarzać uczuciem i troską. W końcu byłem ich jedynym dzieckiem. A raczej jestem. Nadal. Po mimo mojego wieku, czasami zachowuję się jak dziecinna ciapa, która tylko patrzy, żeby coś przez przypadek zdemolować. Poniekąd odpowiada mi taki styl życia. Nigdy nie lubiłem osób, które starały się być dorosłym na siłę. Jednak mamy takie czasy, że już nic nie potrafi nas zdziwić. Nawet sąsiadka w różowych reformach, pędząca na czterokołowym rowerze synka do sklepu po pastę do butów. Jeśli chodzi o charakter, no cóż, ideałem o złotym sercu nie jestem. Miewam humorki, lubię bez powodu sprzeczać się z ludźmi, jednak zazwyczaj staram się być przyjaźnie nastawiony do każdego. Uwielbiam nawiązywać nowe znajomości, zwłaszcza z obcokrajowcami. Staram się jakoś nie zwracać na siebie zbytniej uwagi, bo nie lubię jak ktoś koncentruje swój wzrok tylko na mojej postaci. Całkiem pogodny ze mnie chłopak, jednakże nie mi to oceniać. W szkolę uczę się przeciętnie. Bywa czas, że uda mi się zdobyć na prawdę dobre oceny, a bywa i także czas, że lepiej abym oddał pustą kartkę na teście. Irytuje mnie zachowanie pustych szkolnych gwiazd. Dlaczego niby są najlepsze ? Przecież tak na prawdę nie posiadają niczego ponadprzeciętnego, co wyróżniałoby ich z tłumu. Może to po prostu lizidupstwo innych, pozwala im na tak wysoką samoocenę ? Nie wiem i szczerze mówiąc, nie obchodzi mnie to zbytnio. Jak mawiają ludzie mądrzy - żyj, i daj żyć innym.




A teraz sprawy dodatkowe, czyli bonusy z życia Antona.



Odkąd pamięta, ma bzika na punkcie fotografowania. W wieku piętnastu lat, dostał swoją pierwszą lustrzankę cyfrową. / W czasach przedszkolnych, chorował na anemię. / Stara się ograniczyć jedzenie fastfoodów, bo jak wiadomo, sam potrafi przyrządzić coś zdrowszego. / Marzy, o przejęciu zawodu jednego z rodziców. Jedyny problem tkwi w tym, że sam nie wie, kim tak na prawdę chce być w przyszłości. / Posiada własną kolekcję Raybanów przeciwsłonecznych, dokładnie 10 par w 10 innych kolorach. / Uwielbia nocą spacerować po dachach opuszczonych budynków, podziwiając oświetloną panoramę Nowego Jorku. / Jest uczulony na pistacje i migdały.

GALERIA MIMIKA ♦ WIDEO

[Witam Wszystkich ! Bez zbędnego gadania, bo rozgadywać się nie lubię : karta wyjątkowo mi się podoba, nie wiem jak Wam, buźki użyczył cudny Anton Zaslavski, zdjęcia pochodzą z tumblr.com. Na wątki jestem chętny, działa u mnie zasada "Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie". Ty podajesz pomysł, ja zaczynam, ja podaję pomysł, Ty zaczynasz. W sumie to byłoby tyle, więc STARTUJMY ! :D
Edit 26.08 : Galeria zdjęć, mimika i wideo już dodane, także zapraszam do oglądania etc.]





63 komentarze:

  1. [Witam. Jest ochota na wątek? ;) Jeżeli tak, to mogę podać pomysł. Tak dla odmiany. Mogli by... spotkać się na przykład w parku. Aria lubi przesiadywać na ławce z książką. Znać się mogą oczywiście ze szkoły. Wypada by cheerleaderka i członek drużyny się znali, prawda? ;) Jeżeli coś nie pasuje, to mów!]
    Aria M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Wybacz, nie zerknęłam najpierw do siebie. ;)]

      Usuń
  2. Aria należała do osób, które robią dokładnie to co większość społeczeństwa (głownie by zachować pozory normalności) lub coś dokładnie odwrotnego. Czasem chodziła do najbardziej uczęszczanych kawiarenek w Nowym Jorku, a czasem siedziała nocą na ławce w parku z laptopem na kolanach, czytając e-booka. Obecność chłopaka dotarła do jej nieobecnego umysłu z chwilowym opóźnieniem. Uniosła wzrok i przekrzywiła głowę na bok. O ile dobrze zapamiętała nazwisko członka drużyny koszykarskiej stał przed nią Anton Hedfors.
    - Że niby mam się bać psychopatów, czy coś? - spytała, ukrywając rozbawienie. Jako, iż sama była psychopatką często miała trudności z dostrzeganiem zagrożeń w podobnych sytuacjach. Nie potrafiła uczyć się na błędach, a i odczuwanie strachu było znikome, żeby nie mówić o całkowitym jego braku.

    OdpowiedzUsuń
  3. Natychmiast zatrzasnęła laptop i zmierzyła go badawczym spojrzeniem. Z trudem opanowała skrzywienie się, gdy usiadł obok niej. Nie wiedziała czy ma ochotę na czyjąkolwiek obecność, jednak postanowiła nie spławiać go w trybie natychmiastowym.
    - Co masz na myśli mówiąc, że wylądowałabym na krzakach róż? - spytała lekko rozbawiona. - Nie jestem przekonana, że mógłbyś zrobić komuś krzywdę. Jednak bardzo mnie ciekawi jakie myśli przebiegły ci po główce. Zabójstwo, czy gwałt? - Uniosła brew w pytającym geście.

    OdpowiedzUsuń
  4. - Każdemu, kto próbowałby mnie gwałcić zamiast ładnie poprosić... może nawet współczuję - zmarszczyła brwi nad tymi słowami - w każdym razie nie zazdroszczę.
    - Nie boję się - odparła od razu, zresztą zgodnie z prawdą. - I nie wiem po co miałbym wiązać ci ręce - stwierdziła. Podobało jej się to drażnienie się z nim i łapanie za słówka. Jeżeli będzie jej dawał więcej okazji do tego to może spokojnie dalej przebywać w jej towarzystwie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wywróciła oczami, nie zarażona jego napadem wesołości. Otworzyła ponownie laptop by go wyłączyć i schować do leżącej obok torby. Nie poruszona jego wizją zaciągania jej do krzaków, swoją drogą uważała, że uwziął się na te zaciąganie jej w krzaki, zerknęła na niego swoimi zielonymi oczami.
    - Po co ci pamiętanie, że wystarczy ładnie poprosić? - Ona chyba też się na coś uwzięła, ale zupełnie się tym nie przejmowała. To on zaczął gadać o gwałcie.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Witam witam i o wątek pytam. Szczerze mówiąc świetna postać, a ostatnio naprawdę żadna karta mnie nie zauroczyła. Oczywiście mogę zacząć tylko przychodzę z zapytaniem o ewentualny pomysł i o to czy nasze postacie mają być w jakiś sposób powiązane. No cóż, dobrze by było gdyby się znali bo w końcu oboje całe życie spędzili w Nowym Jorku]

    OdpowiedzUsuń
  7. [A może ty podsuniesz jakiś pomysł, a ja chętnie zacznę? Niestety, ale nic mądrego nie siedzi w mojej głowie i brak jakiegokolwiek pomysłu. Obiecuję nie marudzić i zacząć. To jak?]


    Natasha Wesley

    OdpowiedzUsuń
  8. Jasmine Delacour23 sierpnia 2012 21:46

    [Ojeja, już go kocham <3]

    OdpowiedzUsuń
  9. - Dość często - przyznała. - Najczęściej w nocy, choć nie koniecznie. - Pomyśleć można było, że liczy na zaciągnięcie w krzaki róż. Aria oczywiście taką łatwą ofiarą by nie była, jednak świat należy do odważnych to ktoś taki mógłby się znaleźć w centrum Nowego Jorku, gdzie zbrodnie są na porządku dziennym. - A ty? - spytała bez szczerego zainteresowania, jednocześnie bawiąc się suwakiem torby.

    OdpowiedzUsuń
  10. [Pomysł ciekawy, właśnie po przeczytaniu karty planowałam umieścić akcję wieczorem na dachu budynki bo Ali lubi łazić po nocy]
    Alison ostatnio nie miała się tak beztrosko jak zazwyczaj. Poróżniła się z jedynym przyjacielem więc jej życie towarzyskie nie kwitło. Praktycznie tylko siedziała w pokoju, oglądała telewizję i od czasu do czasu wyszła kupić coś do jedzenia na wynos. Musiała coś z tym zrobić i w końcu postanowiła odżyć. Zaczęła od swojej ulubionej kawiarni w której nie była tak dawno i od razu spotkała kogoś znajomego. Koleżanka zaprosiła ją na imprezę do siebie więc blondynka bez wahania się zgodziła. Później robiła jeszcze kilka nieistotnych rzeczy jak zakupy, bieganie czy spacer po Central Parku. Wieczorem założyła na siebie dżinsowe szorty, czarny top z dekoltem, musnęła skórę pudrem i rozczesała włosy. Wyszła z akademika ale jeszcze nie wybierała się na imprezę. Ona wolała pojawiać się gdzieś w środku akcji a teraz było jeszcze za wcześnie. Postanowiła po prostu iść przed siebie. Nogi same zaprowadziły ją na dach budynku firmy jej matki. Wdrapała się na murek dzielący ją od przepaści i zaczęła chodzić wzdłuż niego balansując na krawędzi. Uwielbiała zapach powietrza o tej porze i panoramę Nowego Jorku, który najlepiej wyglądał wieczorem.

    OdpowiedzUsuń
  11. - Tylko nocą, czy uznajesz jeszcze jakąś inną porę? - spytała. Przeczesała palcami swoje długie, kruczoczarne włosy. Jej samej przyszło do głowy, że zadziwiająco łatwo jest jej znieść obecność chłopaka. Może nie cieszyła się tymże towarzystwem, że zawsze mogło być gorzej. Mogła na przykład jej się napatoczyć ta ciągle paplająca blondynka, która ostatnio dołączyła do cheerleaderek. Oczywiście i jej obecność mogłaby wykorzystać dla swojej rozrywki, na przykład podważając jej pewność siebie.
    Aria M.

    OdpowiedzUsuń
  12. [Okey. Zaraz zacznę, ale powiedz mi tylko, czy dokształcanie z chemii by odpowiadało? Natasha jest akurat na rozszerzonej chemii, więc to bez problemu mogłaby wyjaśniać Antonemu.]

    Natasha Wesley

    OdpowiedzUsuń
  13. Zrobiła wielkie oczy kiedy ją złapali ale nie mogła wydusić ani słowa gdyż przeszkadzała jej ręka jednego z nich. Pisnęła cicho kiedy drugi zaczął dobierać się do jej szortów i zaczęła się wyrywać, co na nic się nie zdało. No tak, dziwne żeby dziewczyna o jej drobnej posturze miała szansę z dwoma chłopakami. Na szczęście ich kolega miał trochę więcej rozumu i wyrwał ją z ich uścisku. Kiedy już uspokoiła oddech i ustała metr dalej uniosła na nich swoje mordercze spojrzenie. Oni chyba zamierzali najpierw ją udusić a potem zgwałcić, zero umiejętności posługiwania się ciałem dziewczyny.
    -Jesteście aż tak żałośni, że nie możecie sami poderwać żadnej dziewczyny?! - po krótkim opieprzu odwróciła się do chłopaka, który jej pomógł.
    -Dzięki za pomoc.

    OdpowiedzUsuń
  14. [ Ja mogę być chętna na wątek:) co powiesz na to, by kiedyś Lilka poczęstowała Antonego ciastkami własnego wypieku nie wiedząc o jego uczuleniu na migdały? nie wiem jak u niego objawia się alergia, puchnie, wysypka, jedzie do szpitala czy coś i Lilka strasznie się przejęła, no bo ona krzywdy nie chciałaby nikomu zrobić i od tego momentu się przyjaźnią, kolegują, czy Lilka po prostu ma świra na punkcie opiekowania się Antonym:D dobra nagmatwałam XD jak coś zrozumiałaś i przypadło do gustu lub masz lepszy pomysł to pisz śmiało :) ]

    OdpowiedzUsuń
  15. -Taaak, to dobry pomysł - mruknęła i ostatni raz rzuciła okiem na jego kumpli. Kiedy odwróciła głowę zaczęła iść do schodów, którymi zaczęła schodzić w dół. Co jakiś czas spoglądała na blondyna, skądś go kojarzyła. Jej myśli jakoś nie zaprzątała ta próba gwałtu, nie pierwszy raz jej się to zdarzyło, chyba zaczynała się znieczulać na takie akcje.
    -Tak w ogóle to jestem Alison - uśmiechnęła się blado i wyciągnęła w jego stronę dłoń.

    OdpowiedzUsuń
  16. - Wolę słuchać, gdy te panie narzekają jaka jestem niewychowana i nie miła i usuwają się z zasięgu mojego wzroku - wyjaśniła lekko żartując, ale takie sytuacje rzeczywiście miały kilka razy miejsce. - A oprócz tego wolę noc. Do barków w zdrowiu psychicznym brakowałby mi tylko mani prześladowczej, czy jak to się tam nazywa... - zamruczała pod nosem. - Rzadko czuję się obserwowana - wyjaśniła już głośniej. - I zazwyczaj to nie jest przeczucie, a fakt. Można wiedzieć czemu mi się tak intensywnie przyglądasz? - spytała, płynnie zmieniając temat. - Jeżeli wpadłam ci w oko to powiedz. Znacznie więcej tym osiągniesz niż podchodami.

    Aria M.

    OdpowiedzUsuń
  17. Po okolicy roznosił się cichy stukot jej niewysokich obcasów, które dodawały jej niewiele wysokości. Na jej twarzy dało się zauważyć nikły uśmiech, który dla niektórych mógł być nawet niezauważalny. Kierując się w stronę jednej z nowojorskich kawiarni, promienie słońca przyjemnie drażniły swoim ciepłem jej odsłonięte ramiona, które w późniejszym czasie być może dzięki nim nabiorą ładnego, jasnobrązowego koloru. Poprawiła przewieszoną przez ramię torbę, po czym popychając lekko drzwi jednego z budynków weszła do środka. Rozejrzała się dookoła w poszukiwaniu znajomej twarzy Antona, z którym to właśnie w tym miejscu była umówiona. Zatrzymała wzrok na jednym ze stolików, przy którym dostrzegła swojego dzisiejszego towarzysza i podeszła do obranego przez chłopaka stolika. Posłała mu ciepły uśmiech, jednocześnie zdejmując torbę i wieszając ją na oparciu krzesełka, na którym chwilę potem usiadła. Przysunęła je nieco do stolika i odezwała się, co by przerwać panującą ciszę.
    - Powiesz mi, co natchnęło cię do tego, żeby jeszcze przed rozpoczęciem roku przyłożyć się do chemii? - zagadnęła, świdrując Antona swoimi ciemnymi oczami. Co prawda, wakacje dobiegały już końca i z pewnością żaden z uczących się tego nie chce, jednak nie wyczekiwany pierwszy dzień szkoły zdawał się być z każdą sekundą coraz bliżej. - Zamawiasz coś? - dodała, kiedy przy ich stoliku pojawiła się kobieta, proponująca im złożenie zamówienia.

    [Mam nadzieję, że tragedii aż tak wielkiej nie ma z tym zaczęciem]

    Natasha Wesley

    OdpowiedzUsuń
  18. Lilka była osóbką, która nikomu krzywdy by nie zrobiła. No na pewno nie celowo, bo nie wiem jak bardzo ktoś musiałby zaleźć jej za skórę, by posunęła się do jakiś niecnych czynów. W każdym bądź razie od kiedy poczęstowała Antonego swoimi ciasteczkami ma straszne wyrzuty sumienia. Chciała dobrze, lubiła go, był tak cholernie sympatyczny, że z dobrego serca chciała sie z nim podzielić babeczkami i o wyszło jak zawsze. Przeżywała to bardzo siedząc na korytarzy w szpitalu i co piętnaście minut pytając się jakiegoś lekarza jak się Antony czuje.
    Teraz się z tego śmieje, ale wcześniej wcale nie było jej do śmiechu. Umówili się na skrzyżowaniu ulic, w końcu nie mieli okazji spotkać się przez cały lipiec. Już z daleka dojrzała zarys jego sylwetki i uśmiechnęła się promiennie. Przebiegła przez pasy i podeszła do chłopaka, którego na powitanie cmoknęła w policzek.
    - Hej, dawno sie nie widzieliśmy- powiedziała wciąż delikatnie się uśmiechając i lustrując wzrokiem jego twarz, jakby chciała dojrzeć jakąś zmianę.

    OdpowiedzUsuń
  19. Słysząc jego słowa jej różane usteczka wygięły się w jeszcze szerszym uśmiechu, a na bladych policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. No cóż, każdej kobiecie komplement przypada do gustu i każda lubi ich słuchać. Odgarnęła z twarzy niesforny kosmyk i pokiwała głową na znak, że jak najbardziej propozycja jej odpowiada.
    - Ty zrobiłeś sie jeszcze bardziej przystojny niż Cię ostatnio widziałam, a myślałam, że to już bardziej się nie da. zadziwiasz mnie panie Hedfors- powiedziała z uśmiechem i ujęła go pod rękę i skierowali się wzdłuż jednej z ulic.
    - U mnie szczerze mówiąc nic ciekawego- stwierdziła z lekkim wzruszeniem ramion- mam już dość siedzenia w akademiku więc jestem Ci wdzięczna za to spotkanie.

    OdpowiedzUsuń
  20. Zaśmiała się perliście patrząc na niego z rozbawieniem. Uwielbiała jego miny i jego obecność, która zdecydowanie poprawiała jej humor.
    - Mówisz?- zapytała unosząc jedną brew ku górze- może i tak, ale na razie są wakacje więc nie trzeba się tym martwić. Poza tym wybacz, ale wątpię, bym miała dość twojej obecności- przyznała- no a skoro zapraszasz to ja chętnie wpadnę- powiedziała prostując się dumnie. Czasami miała wrażenie, że koło teatralne ma zły wpływ, gdyż niektóre gesty czy tonacje głosu były zbyt ,,teatralne''
    - Może tutaj?- zaproponowała kiedy przechodzili obok jednej z kawiarenek o dziwo nie zapchanej przez tłumy ludzi, którzy teraz wykupowali masowo mrożone napoje.

    OdpowiedzUsuń
  21. - Cieszę się - oznajmiła uspokojona. Nie znosiła, gdy ktoś próbował sugestii, czy innego typu podrywu, by ją sobą zainteresować. Zawsze pod tym względem wolała szczerość. "Hej! Podobasz mi się. Pójdziemy do kina?" to zdecydowanie było coś co jej bardziej odpowiadało. Odrzuciła czarne włosy na plecy. - Powiedz, gdy podejmiesz stanowczą decyzję, czy ci się podobam, czy nie - poprosiła z lekko drapierznym uśmieszkiem.

    OdpowiedzUsuń
  22. -Ah tak! - uderzyła się otwartą głową w czoło - Chodzimy razem na chemię i kółko teatralne. Już cię pamiętam - uśmiechnęła się szeroko. No tak, przez wakacje ludzie się zmieniali. I nie chodziło tu tylko o opaleniznę, rozjaśnione od słońca włosy i lżejszy ubiór ale również o energię ludzi. Czasem najbardziej przytłaczające osoby w lato stawały się lekkie i beztroskie, aż miło było przebywać w ich towarzystwie.
    -Masz jakieś konkretne plany na wieczór czy pozwolisz mi się porwać na imprezę? - popatrzyła na niego pytająco, z jednym z tych swoich tajemniczych uśmieszków których nikt nigdy nie mógł rozszyfrować, a każdego intrygowały.

    OdpowiedzUsuń
  23. [Skoro Anton lubi chodzić wieczorem po dachach to może Nicke go przyuważy?]

    OdpowiedzUsuń
  24. [ Witam. Od razu proponuję wątek i powiązanie. Mam taki pomysł, by Vivianne i Anton byli dobrymi przyjaciółmi, którzy robią razem jakieś głupoty. Chyba, że masz lepszy pomysł. ]

    - Vivianne

    OdpowiedzUsuń
  25. Spojrzała na niego kątem oka.
    - A co, masz dla mnie jakieś propozycje? - Uniosła twarz ku gwieździstemu niebu i zamknęła oczy rozkoszując się chłodnym powiewem wiatru, którego brakowało, nie tylko jej, za dnia. Wyciągnęła dłonie przed siebie i przeciągnęła się jak kot.
    Aria.

    OdpowiedzUsuń
  26. Zajęli miejsce przy stoliku, a Lilka rozejrzała się po uroczej kawiarence. Również chwyciła menu i od razy zajrzała na tył szukając czegoś do picia.
    - Hmm...- zamyśliła się zielonymi oczyma przejeżdżając linijka po linijce- frappe czekoladowe dla mnie- stwierdziła z uśmiechem zamykając menu i odkładając na bok.- Teraz Twoja kolej i Ty chwal się co ciekawego się wydarzyło.

    OdpowiedzUsuń
  27. Tak, Alison z pewnością nie była jak większość dziewczyn. Jedni uważali ją za wariatkę ale dla innych to była ogromna zaleta. Już od dziecka bardzo łatwo przystosowywała się do trudnych sytuacji i potrafiła sobie z nimi radzić, a nawet jeśli nie to nie uzewnętrzniać się dla wszystkich. Przecież nie wszyscy musieli wiedzieć kiedy było źle. Fakt, kiedy pierwszy raz próbowano ją zgwałcić nie mogła się otrząsnąć przez kilka godzin ale nie ryczała całą noc do poduszki. Ale czemu miała płakać teraz skoro wszystko skończyło się dobrze? Miałaby powody raczej gdyby doszło do tego aktu. Kiedy wyszli z budynki Ali zaczęła iść jakąś wąską drogą.
    -Gdzieś przy głównej ulicy złapiemy taksówkę i tam pojedziemy. Znasz może Melody Hammilton? To u niej jest impreza. - Melody była wesołą blondynką średniego wzrostu. Jak na śmietankę towarzyską Nowego Jorku była nadzwyczaj normalna. Jej rodziców prawie nigdy nie było w domu więc pozwalali jej kiedy chciała organizować imprezy przy basenie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Wyszłam z domu na krótki spacer. Było ciepło. Ostatni tydzień wakacji miał minąć dosyć szybko. Był to okres najsmutniejszy dla mnie. Idąc wąskimi uliczkami patrzyłąm w niebo. W pewnym momencie zauważyłam chłopaka na dachu jednego z budynków.
    - Nie skacz!
    Mój głos rozniósł się echem. Przyglądała się przerażona poczynaniom chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  29. -Przestań marudzić i chodź, przecież idziesz ze mną. Z resztą ona pewnie i tak nie zna połowy gości na swoich imprezach. Poza tym chyba nie każesz mi iść tam samej? To byłoby okrutne - uśmiechnęła się cwaniacko. Wyszli do głównej ulicy i fartownie niedaleko stąd był postój taksówek. Blondynka wsiadła do jednej z nich i podała kierowcy kartkę z adresem, który wcześniej podała jej koleżanka.
    -Więc może opowiesz mi co robiłeś przez wakacje? Chętnie posłucham.

    OdpowiedzUsuń
  30. [ zauroczyłam się nim *_* chcę wątku, jak zwykle przychodzę z pustą głową, ale chce wątku. za to mogę zacząć, najładniej jak będę potrafiła.]

    OdpowiedzUsuń
  31. [ Anna to dobre dziecko w gruncie rzeczy jest, ale sama się do tego nie przyzna, więc w poczuciu spełnienia obywatelskiego obowiązku chętnie przystanie na taką propozycję. a co.
    dobra, mam zacząć wobec tego, tak? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  32. -Skoro nalegasz to możesz zapłacić - odparła z uśmiechem. Nie zamierzała się z nim kłócić kto będzie płacić, najwyżej ona zapłaci następnym razem. Dokładnie go wysłuchała a potem zastanowiła się nad własną odpowiedzią.
    -Eeem... ja nie robiłam nic szczególnego. Spotykałam się ze znajomymi, biegałam, czasem chodziłam popracować w kawiarni. Nieskutecznie szukałam też mieszkania i współlokatora, byłam na koncertach kilku miejscowych kapel. W tym roku wyjątkowo nigdzie nie wyjechałam aż sama się teraz dziwię.

    OdpowiedzUsuń
  33. Ahora, niños, repetir. Estoy perdido, ¿Dónde está la estación de policía?
    Nauka hiszpańskiego była taka prosta i przyjemna, że z uśmiechem na ustach, ochoczo przytakiwała na każdą propozycję wspólnego uczenia się, bądź ewentualnie korepetycji, jak co poniektórzy woleli nazywać te spotkania. A czy przy okazji nie spełniała przy tym obywatelskiego obowiązku niesienia pomocy innym? Może w ten sposób mijała wybrukowaną drogę do piekła pełnego członków społeczeństwa, do którego przynależała?
    Wracając jednak do tematu. Podczas wakacji również nie robiła sobie wolnego. Mimo intensywnych treningów aby nie wypaść z formy, potrafiła odnaleźć czas na uczenie dzieciaków z pobliskiego przedszkola, a gdy w dodatku pan Hedfors poprosił ją o pomoc, z dziecięcą miną , której ulec się nie dało, skinęła jedynie głową mówiąc aby w czwartkowy wieczór wpadł do niej do domu, a adres mieszkania zapisała na niewielkim skrawku papieru, wyrwanego z pogniecionego, zalanego wielokrotnie kawą notesu.
    A teraz biegała po mieszkaniu w tą i z powrotem, ściągała kota z kanapy, zamykała go w łazience choć i tak z łatwością opuszczał pomieszczenie. Czy dobrze zrobiła zapraszając niemal obcą osobę do siebie? Może powinna była umówić się na mieście? Przecież nigdy nie wiadomo co mógł sobie pomyśleć. Ale wtedy była tak zmęczona, że naprawdę nie obchodziło ją co komu będzie siedziało w głowie, po tym jak otworzy usta. Odetchnęła teraz głęboko kilka razy. Nie mogła cofnąć czasu, zadzwonić i umówić się w pobliskiej kawiarni. Cholera, nie miała przecież nawet jego numeru telefonu. Jak zwykle wyjatkowo rozsądna i przygotowana na wszystko panna Anna.

    OdpowiedzUsuń
  34. -Skoro tak się mają sprawy to jak będzie grał ktoś ciekawy to się odezwę - również wysiadła z taksówki i zaczęła iść - praktycznie jesteśmy na miejscu - stali przed dużą posiadłością w której już było głośno. Ali nawet nie fatygowała się żeby dzwonić do bramy, i tak nikt by nie usłyszał. Po prostu pchnęła żelazną furtkę i weszła do środka. Przeszła przez podjazd i weszła do dużego domu. W środku aż roiło się od ludzi. Jedni pili piwo z beczki, inni okupowali barek z bardziej wytwornymi drinkami, ktoś urządził sobie nawet turniej gier wideo. Sporo osób tańczyło w salonie ale również nie brakowało ludzi na zewnątrz przy basenie.

    OdpowiedzUsuń
  35. Uśmiechnęła się wsłuchując w jego słowa.
    - Ojej, jak ja dawno w Londynie nie byłam- westchnęła ciężko przypominając sobie rodzinne miasto- Malta? Cudowna, byłam ze dwa razy na kurcie języka, ale w zeszłych latach. Cudowni ludzie- przyznała i uśmiechnęła się, gdy kelnerka podała jej frappe. Zamieszała słomką w plastikowym kubeczku i upiła łyk, a przyjemny chłód ogarnął jej ciało. - Miałeś jakieś plany na dziś wieczór? Impreza? Spacer cokolwiek? - zapytała po chwili- moglibyśmy gdzieś się przejść.

    OdpowiedzUsuń
  36. Uśmiechnęła się jednocześnie poprawiając swoje włosy. Swoją uwagę skupiła na moment na postaci kelnerki, która z małym notesikiem i długopisem w rękach wyczekiwała na złożenie przez nich zamówienia, teraz już tylko przez Natashę. - Herbatę i sernik poproszę - powiedziała w kierunku kobiety, która po zapisaniu kilku słów w notesiku odeszła od ich stolika, a ciemnowłosa z powrotem skupiła całą swoją uwagę na swoim towarzyszu. Dla niej chemia należała do jednych z tych przedmiotów, na które uczęszczała z chęcią, więc nie było dla niej żadnym problem pomaganie Antonemu i pojawienie się w kawiarni. - Czyli chcemy dobrze zakończyć naukę w liceum. Poprawnie - zaśmiała się cicho pod nosem i dodała po chwili. - Żaden problem, z chęcią pomogę - uśmiechnęła się lekko. - Tylko wiesz, jedna lekcja wcale tak tanio cię wyniesie - zażartowała. Nie zamierzała przecież brać od kogoś pieniędzy, w końcu pomaga z własnej nieprzymuszonej woli.

    Natasha Wesley

    OdpowiedzUsuń
  37. [Może jakiś wątek? Mogę zacząć jak podsuniesz relacje/powiązania ;) bo sama, mówiąc szczerze nie mam żadnego konkretnego pomysłu.]
    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  38. Jej zniknięcie wcale nie było tak przypadkowe jak mogło się wydawać. Zaeaz za wejściem kiedy blondynka stała za chłopakiem ktoś nagle mocno chwycił ją za nadgarstek i zaczął ciągnąć za sobą przez tłum, który nawet nie zauważył. Szli aż znaleźli się w pustym, lekko przyciemnionym korytarzu. Ah, to był jej były chłopak, który nigdy nie mógł przetrawić myśli, że to Ali go rzuciła. Kiedy ustali uwolniła nadgarstek z jego uścisku i zaczęła go lekko masować. Chwilę później spojrzała na niego wściekła.
    -Czego chcesz?!
    Brunet ciągle patrzył na nią zły. Szczerze mówiąc to wyglądał jak obłąkany.
    -Co to za facet z którym przyszłaś? Myślisz, że możesz tak oprowadzać się z innymi? Jesteś moja, Ali i już zawsze będziesz - przysunął się do niej na taką odległość,że przyparł ją do ściany.
    -Przestań, Jake. Przerażasz mnie. A ja mogę sobie przychodzić na imprezy z kim chcę bo jestem WOLNA.

    OdpowiedzUsuń
  39. Jasmine Delacour25 sierpnia 2012 10:48

    [On jest taki słodki, cudny w swojej normalności, że nic, tylko się w nim zakochać <3 skoro on nie znosi szkolnych gwiazd, a Jasmine stanowczo do nich nie należy, będąc osobą bardzo naturalną i normalną, to chyba może przypaść mu do gustu ;D]

    OdpowiedzUsuń
  40. - Jak najbardziej się z Tobą zgadzam- potwierdziła upijając łyk swojego mrożonego napoju- co byś powiedział na to, byśmy pojechali na plaże. Jakoś w te wakacje nie miałam okazji z nikim pojechać, popływać, pograć w siatkówkę plażową. Albo możemy zrobić coś szalonego i pojechać do Las Vegas- zażartowała spoglądając na chłopaka.

    OdpowiedzUsuń
  41. - Powiedziałabym raczej, że już mnie nie irytuje - przyznała, nawet nie siląc się na uśmiech. Na jego szczęście chłopak nie zadawał tysiąca pytań.
    - Nie mam pojęcia co moglibyśmy zrobić. O tej porze - uściśliła, zerkając na zegarek, jednak nic nie wskórała w nikłym świetle księżyca. Wyjęła z torby telefon i spojrzała na wyświetlacz. - Nawet biorąc pod uwagę, że to miasto nigdy do końca nie zasypia.
    Aria.

    OdpowiedzUsuń
  42. [ Hm... no nie wiem :) coś jak te spacery po dachach czy spacery o świcie, jakieś wspólne wyjścia na imprezy... Mogę coś zacząć, ale proszę o jakiś pomysł. ]
    - Vivianne Bourett

    OdpowiedzUsuń
  43. Z ulgą spojrzała na chłopaka jednak wciąż nie zapomniała o brunecie który z nimi był.
    -Hmm... niezupełnie w porządku - powiedziała cicho i próbowała wyślizgnąć się spomiędzy bruneta i ściany ale ten szybko jeszcze mocniej złapał ją za nadgarstek. Dziewczyna tylko jęknęła z bólu i już nie próbowała się wyrywać.
    -Zostajesz tu ze mną! - warknął Jake, skupiając na niej całą swoją uwagę.

    OdpowiedzUsuń
  44. Była zaskoczona jego entuzjazmem. Nie sądziła, że weźmie jej pomysł na serio, ale skoro tak to widać, że jej szaleństwo przypadło komuś do gustu. Zaśmiała się melodyjnie i pokręciła z rozbawieniem głową wprawiając w ruch złote fale.
    - Na prawdę chcesz?- zapytała wciąż się uśmiechając- no to jedźmy! A może lećmy to bardzo daleko. Zobaczę ile zostało mi oszczędności. Zaszalejemy- zaśmiała sie upijając kolejny łyk swojej frppe.

    OdpowiedzUsuń
  45. Jasmine Delacour25 sierpnia 2012 21:49

    [Znać się znają, bo chodzą razem na kółko teatralne i lekkoatletykę między innymi ;) mogą się spotkać teraz w wakacje, powiedzmy w parku albo może Anton będzie chciał pstryknąć Jasmine jakieś zdjęcia chcąc uwiecznić jej promienny uśmiech :D może któreś z nich podkochiwać się w drugim, albo oboje mogą się w sobie podkochiwać, ale są zbyt niepewni drugiej strony i nieśmiali, by to powiedzieć, albo mogą się przyjaźnić, jestem otwarta <3]

    OdpowiedzUsuń
  46. [w zasadzie, to dlaczego by nie :)]

    Juliette nigdy nie miała problemow z ruchem. Już od dziecka uwielbiała się ruszać. Biegać, skakać, jeździć na rowerze, pływać, rozciągać się... Robiła w zasadzie wszystko co jej tylko przyszło do głowy. A jak wiadomo z pomocą bogatych rodziców, spełnianie nowych zachcianek nie było takie trudne do zrealizowania. Jednak przy bieganiu pozostała najdłużej, tak na dobrą sprawę. Lubiła to, a kiedy biegała, czuła się dobrze. Treningi jej nie męczyły, wręcz przeciwnie - sprawiały jej radość. Więc widząc listę przedmiotów, nie było możliwości, aby dziewczyna nie wybrała w ramach wychowania fizycznego lekkoatletyki. Już w pierwszej klasie była jedną z lepszych w biegu długodystansowym. W wakacje uwielbiała wychodzić wcześnie rano i zwyczajnie biegać po mieście. Czasami błagała znajomych, aby biegali z nią, szczególnie tych, którzy również chodzili na lekkoatletykę.
    - Anton - mruknęła cicho z tym swoim uroczym uśmieszkiem na twarzy - powinniśmy więcej ćwiczyć, zdecydowanie więcej - dodała, wciąż z ustami wygiętymi w łuk zadowolenia. Miała właśnie ochotę wyciągnąć chłopaka, aby pobiegał z nią. W końcu we dwoje raźniej, a w dodatku miała dziwne przeczucie, że nie będzie musiała go długo namawiać.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  47. Odetchnęła z ulgą kiedy Anton wyswobodził jej rękę. Brunet odwrócił się w jego stronę i ze wściekłością zmarszczył brwi.
    -A ciebie matka nie nauczyła nie wtrącać się w nie swoje sprawy? Co ci do tego? To nie twoja dziewczyna tylko moja! - warknął.
    -Nie jestem twoją dziewczyną - uświadomiła go po raz setny i korzystając z tego, że jego uwaga była odwrócona wymknęła się spomiędzy bruneta i ściany i ustała obok Antona. Brunet się na niego zamachnął ale Ali na szczęście udało się w ułamku sekundy schylić i uniknąć ciosu.

    OdpowiedzUsuń
  48. -Tak, to dobry pomysł - powiedziała idąc szybko za chłopakiem. Obejrzała się za siebie dopiero kiedy byli w tłumie ludzi i na szczęście zgubili jej byłego. Kiedy znaleźli się przy barze mogła trochę odetchnąć, nie powinien ich zaczepiać przy tylu ludziach. Nalała sobie dwa szoty tequili i od razu je wypiła. Musiała się czegoś napić, zbyt dużo wrażeń jak na jeden wieczór.
    -Dzięki za ratunek, znowu. Powiedz mi jak mogę ci się odwdzięczyć? - spojrzała na blondyna pytająco ale jej mina wyrażała również, że nie przyjmie do wiadomości żadnego sprzeciwu.

    OdpowiedzUsuń
  49. -OK. Masz ten koncert jak w banku - uśmiechnęła się szeroko i zlustrowała wzrokiem wszystkie alkohole które stały na barku.
    -Napijesz się jakiegoś drinka? Czy wolisz iść potańczyć? - była z nim więc wolała go zapytać niż sama decydować. Szczerze mówiąc to ona napiłaby się jeszcze jednego drinka a potem poszła potańczyć, popływać albo... cokolwiek. Byle tylko nie stać tu jak jakiś słup soli.

    OdpowiedzUsuń
  50. Otworzyła szeroko oczy.
    - Dzisiaj? Jasne- powiedziała entuzjastycznie i o mało co nie wywaliła swojego frappe. W ostatniej chwili je złapała i spojrzała na Antonego.- To będzie cudowne zakończenie wakacji, kurczę muszę się spakować. O i jak myślisz, jak powinnam się ubrać?- zaczęła sie zastanawiać, ale widząc jego minę wybuchła głośnym śmiechem przypominającym dźwięk dzwoneczków poruszanych wiatrem.

    Lilka

    OdpowiedzUsuń
  51. Jasmine nie była może najlepszą modelką. I generalnie, strasznie nie lubiła pozować do zdjęć. Strasznie swoich zdjęć nie lubiła, miała wrażenie, że wygląda idiotycznie. I tak się czuła. Ale Antonowi odmówić nie potrafiła. Chłopak jakoś zawsze dziwnie na nią działał. Zdarzało jej się zapominać języka (tak, jej!). I nie potrafiła mu odmówić niczego.
    Także tego dnia zjawiła się, tak jak prosił, w pobliskim parku. Ubrała zwiewną, jasną sukienkę, ślicznie komponującą się z jej ciemnymi włosami i oczami. Rozglądała się za nim, a gdy tylko go dostrzegła, jej twarz rozjaśnił promienny uśmiech. Pomachała mu już z daleka i ruszyła w jego stronę.
    - Cześć, Antoś. - powiedziała radośnie, całując go na przywitanie w policzek. Ot, niewinny gest. Nie mogła się powstrzymać.

    OdpowiedzUsuń
  52. [ Ok :) mam tylko jedno pytanie: Anton mieszka w akademiku czy mieszkaniu? ]

    - Vivianne

    OdpowiedzUsuń
  53. - Oczywiście, że teraz - oznajmiła z uśmiechem spoglądając na chłopaka. Miała dziwne wrażenie, że ledwo co wstał i podniósł się z łóżka. Cóż, jeżeli to prawda... Przynajmniej będzie miał zaliczoną poranną gimnastykę i to na świeżym powietrzu.
    - Jasne, tylko nie ślimacz się - rzuciła, wciąż się uśmiechając. Kiedy chłopak zniknął za drzwiami, Juliette czekając usiadła na ziemi, zastanawiając się nad odpowiednią trasą dzisiejszego biegu. Chociaż chciała wymyślić jakąś inną, zapewne i tak skończą biegnąc przez Central Park.
    - I jak Ci mijają wakacje, poza faktem, że zawracam Ci głowę bieganiem? - zagadnęła pogodnie, uważnie mu się przyglądając. W żaden sposób nie chciała się narzucać, po prostu nie miała z kim biegać, a dziś jakoś szczególnie zależało jej na towarzystwie.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  54. Zamyśliła się na chwilę.
    - Nie znoszę imprez - skłamała. Właściwie nie miała do nich absolutnie nic i czasem na nich bywała, ale właśnie włączył się jej symptom patologicznego kłamstwa. - W nocy nie można iść na kawę - zauważyła, co prawdopodobnie również nie do końca było prawdą. - A ja mam ochotę na kawę.
    Aria.

    OdpowiedzUsuń
  55. Dziewczyna również się roześmiała słysząc jego stwierdzenie.
    -Jake bywa nieobliczalny ale raczej nikogo by nie zabił więc możemy czuć się bezpieczni ale w razie czego nasze zdrowie... - uświadomiła go i również wypiła swojego drinka. Kiedy odstawiła szklaneczkę popatrzyła na blondyna.
    -To co chcesz teraz robić?

    OdpowiedzUsuń
  56. [ Och, cóż za przyjazna postać ; ) Z chęcią bym rozpoczęła wątek, jednak nie lubię zaczynać od poznawania się, zwykle trwa to 1287812 lat, dlatego pytam o ewentualny pomysł ;)) ]

    Rosalie Bessettet-Benoit

    OdpowiedzUsuń
  57. Jasmine Delacour27 sierpnia 2012 18:26

    Jasmine spojrzała na niego szczerze rozbawiona i zaśmiała się uroczo. Zawsze bardzo ją bawił. I bywał taki uroczy. Jak mały chłopiec. Miała do niego słabość, oj tak.
    - To dobrze, że się ogoliłam dzisiaj. - powiedziała, ostentacyjnie gładząc swoją brodę z szerokim uśmiechem. - A tak serio, nie jestem chyba zbyt fotogeniczna, więc z góry przepraszam za to, co wyjdzie. - powiedziała ze śmiechem, wzruszając beztrosko drobnymi ramionkami. Odgarnęła włosy z twarzy. Uch, niesforny wiatr.

    OdpowiedzUsuń
  58. Pomysł włamania się do starej fabryki, spodobał się Vivianne już na samym początku. Samo słowo "fabryka", już jej się podobało. Oczywiście sama nigdy by się tam nie włamała. Drżałaby na myśl o takim miejscu. Co innego w towarzystwie chłopaka. Z nim wszystko zdawało się raczej ekscytujące niż przerażające.
    Niestety planu nie można było zrealizować od razu. Przecież dziewczyna mogłaby się zabić w takim miejscu w swoich wysokich szpilkach. Poza tym musiała też pozbyć się siostry - zostawiła ją na noc u koleżanki, a potem zjawiła się przed drzwiami do domu Antona. Miała na sobie wygodne buty, spodnie i zwykły T-shirt, i naprawdę niewiele osób miało okazję ją tak zobaczyć. Mogło się nawet zdawać, że blondynka po prostu nie posiada w szafie takich rzeczy. One były po prostu schowane na specjalne okazje.
    Zadzwoniła do drzwi, a kiedy ujrzała chłopaka, na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

    - Vivianne

    OdpowiedzUsuń
  59. Juliette była z siebie dumna, że udało jej się wyciągnąć kogoś, kogo lubi.
    - Tak, to naprawdę przykre, że tak szybko mijają. Więc korzystajmy z tych ostatnich dni - zaproponowała z uśmiechem. Oczywiście nie miała na myśli nic konkretnego, ale pewnie byłaby w stanie coś wymyślić.
    Dziewczyna pierwszą połowę lipca spędziła we Francji u rodziców, tak jak zawsze. Natomiast resztę wakacji siedziała cały czas w NYC. Aczkolwiek nie było to dla niej męką, wręcz przeciwnie. Z biegiem czasu polubiła te miasto.
    - Central Park, czy wolisz coś innego? - zaproponowała, jednocześnie zadając pytanie, z szerokim uśmiechem na twarzy.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  60. [może spotkanie na dachu opuszczonego budynku? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  61. [Może nowy zacznijmy... zaczniesz?]

    OdpowiedzUsuń
  62. [Cóż może poprostu spotkają się wieczorem na na dachu jakiejś kamienicy?]

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga