środa, 8 sierpnia 2012

When I fall in love, it will be forever...

"Pamiętam każdą wspólnie spędzoną chwilę. A w każdej było coś wspaniałego. 
Nie potrafię wybrać żadnej z nich i powiedzieć: 
ta znaczyła więcej niż pozostałe"

Yvette Harper
16 lat
klasa II

Historia:
Yvette urodziła się 10 września 1995 r w Nowym Jorku. Ma całkiem sympatyczną, normalną i spokojną rodzinę, mimo iż jej ojciec jest ambasadorem Włoch i większość dnia spędza w pracy. Mama maluje, gotuje, śpi i   wydaje się mieć wszystko gdzieś. Gra sobie na cymbałkach z trzyletnią córką - Katherine.
W 2001 r. Harperowie wyprowadzili się do Toskanii i wrócili dopiero po sześciu latach. Została tam po nich, piękna, choć niewielka willa, w której zamieszkał brat Yv - Mick. Teraz ma dwadzieścia trzy lata i prowadzi winiarnię. Często zaprasza do siebie siostrę na wakacje.


"Błędem jest wiara w to, że można ziścić swoje marzenia, 
nie dając nic w zamian"


"Serce miej otwarte dla wszystkich. Zaufaj niewielu"


Charakter i zainteresowania:
Radosna, roześmiana, otwarta, optymistycznie nastawiona do rzeczywistości i wiecznie poszukująca harmonii ze wszechświatem. Ma cudowny, czarujący uśmiech i hipnotyzujące, wesołe oczy, którymi nieświadomie potrafi oczarować każdego. Stara się nie wpychać się na siłę, tam gdzie jej nie chcą. Wierna zasadzie 'Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie'. 


Zajęcia:
obowiązkowe - angielski, rosyjski, niemiecki, francuski, wos, wok, historia, matematyka, chemia, biologia, fizyka rozszerzona, aikido
dodatkowe - drużyna koszykarska


"Miłość nie wyraża się w pragnieniu uprawiania seksu, 
lecz w pragnieniu wspólnego snu"



"I think the highest and lowest points are the important ones. 
Anything else is just... in between. I want freedom to try everything."


- Kiedyś grała na fortepianie, teraz na perkusji, gitarze akustycznej i trochę  na basie.
- Jest okropną romantyczką.
- Uwielbia ostre jedzenie, najbardziej włoskie i tajskie.
- Codziennie gra w kosza, nawet jak nie ma treningów. 
- Mogłaby cały dzień gotować.
- Słucha różnorodnej muzyki, często nuci ją pod nosem, gdy myśli, że nikt nie słucha.
- Boi się pająków. 
- Mówi z lekkim włoskim akcentem.
- Lubi śliwki, masło orzechowe, limonki, zapach lawendy i stare samochody.
- Jej ukochanym autkiem jest odnowiony Dodge Challenger R/T z 1970 r, na razie w kolorze czarnym, ale chyba nie wytrzyma długo, biorąc pod uwagę zamiłowanie Yv do wszelkich zmian.
- Mieszka w akademiku, choć bardzo dużo czasu spędza poza nim, głównie w domu. 



... or I'll never fall in love

[Witam wszystkich, notkę z czasem poprawię, pozmieniam, dokończę, napiszę od nowa, nie martwcie się, tak nie zostanie ;> Jak ktoś zauważy, że jemu nie odpisałam, kolejnym osobom, które odpisały po niej tak, to upominajcie się. Cytaty: Nicholas Sparks, Carlos Ruiz Zafon, William Shakespeare, Milian Kudera, Jim Morrison ]
Ostatnia aktualizacja: 09.08.2012

54 komentarze:

  1. [kto powiedział, że jak jebie mi się net w laptopie, to nie mam w telefonie? Musiałam pierwsza napisać komentarz. To jak? Jakieś powiązanie trzeba walnąć, bo na H50 nie mam pomysłu XD]
    Chris Nealkel

    OdpowiedzUsuń
  2. Był głodny, jak cholera - nie mówię teraz o pustym żołądku, bo on pusty nigdy nie był, mówię o braku drugiego człowieka. Tak, Chris był typem dobrego i roześmianego przyjaciela, który nawet po pół godzinie walenia w bębny potrzebował drugiej duszy.
    Maszerował żwawym krokiem wzdłuż ulicy Nowego Jorku, trzymając szelmowsko dłonie w jeensach i wygwizdując radosną balladę. Zmierzał do spokojnej alei, gdzie mieszkała Yvette - bardzo przyjemna osóbka. Kiedyś tam obiecał jej, że wpadnie do jej domu, gdy przypadkowo znalazła się w akademiku, a dokładnie w jego pokoju.
    Stanął na chodniku przed skromnym domem, nie dowierzając ze swego szczęścia. Stała tam - owinięta przemoczonym ubraniem, który podkreślał jej figurę. Pochylała się nad samochodem, myjąc go i kręcąc ciałem do puszczonej muzyki wydobywającej się z okna.
    Oblizał swoje usta i powoli podszedł do niej od tyłu, kładąc swe duże dłonie na jej biodrach, tak by jej nie spłoszyć, i wyszeptał do ucha:
    - Chcesz, bym się na ciebie rzucił? - W jego głosie można było rozpoznać nutę rozbawienia i pewnego seksownego pociągu, jak miał w zwyczaju.

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  3. [Aaa dziękuję. Cieszę się, że notka sie podoba :) i do psychiatry mi naprawdę daleko. A hmmm co do wątku to proponuję żeby obie panie się znały, w końcu obie są z NY. Czy masz jakieś propozycje odnośnie okoliczności?]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Dziękuję. Twoje też są śliczne. Może masz pomysł na wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  5. [No w sumie mogę]
    Tego dnia Alison spędziła na przymiarce ponad dwie godziny. Nie dość, że krawcowa się spóźniła to jeszcze pokłóła ją szpilkami. Ogólnie blondynka miała dziś nienajlepszy dzień. Z ulgą wyszła z przymiarki i spacerowym krokiem skierowała się do swojej ulubionej kawiarni. Kiedy była już na miejscu pchnęła szklane drzwi i podeszła do kasy. Nawet nie musiała się zastanawiać co kupić, dobrze wiedziała czego potrzebuje na taki humor. Kupiła duże karmelowe latte i ciastko czekoladowe. Gdy zapłaciła rozejrzała się w poszukiwaniu miejsca i ku jej rozczarowaniu wszystkie stoliki były już pozajmowane. Na szczęście przy jednym z nich dostrzegła znajomą twarz. Podeszła do stolika przy którym siedziała Yvette i uśmiechnęła się szeroko.
    -Hej. Można się przysiąść?

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Oczywiście na wątek jestem chętna, ale nie mam za bardzo pomysłu. Jeżeli Yvette mieszka w akademiku to mogą się stamtąd znać. ]

    OdpowiedzUsuń
  7. [Jestem bardzo chętna ; )) ]

    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  8. Przysiadła się do dziewczyny i postawiła swoje zamówienie na stoliku.
    -Karmelowe latte i ciastko czekoladowe. No wiesz, czasem trzeba nieco osłodzić sobie życie - porozumiewawczo puściła do niej oczko i wesoło się roześmiała.
    -Ale coś czuję, że potem zamówię jeszcze mocną, czarną kawę. Przymiarki mnie usypiają... - jęknęła z nieco zbolałą miną.
    -A co u ciebie?

    OdpowiedzUsuń
  9. -Dziękuję - zaśmiała się i wzięła kęsa ciasta - i nie przeszkadza mi kiedy mówisz, naprawdę. Hmm co robiłam? Byłam na ponad dwugodzinnej nużącej przymiarce do pokazu mody na który mnie zaproszono. Po co ja się na to godziłam - westchnęła ciężko i wywróciła oczami.
    -A potem przyszłam tutaj. Poza tym ostatnio nie robiłam nic niesamowitego. Szukam sobie mieszkania, moja współlokatorka z akademika doprowadza mnie do szału. Poza tym wszystko po staremu.

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Szczerze mówiąc to nie mam żadnego pomysły, jednak myślę, że dziewczyny mogą się znać, bo zaczynanie znajomości jest zazwyczaj długie i nudne ; )) Mogą się gdzieś umówić, cokolwiek. ]
    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  11. [To znaczy, ja przy takim natłoku wątków nie bardzo potrafię coś wymyślić, ale jeśli Ty masz pomysł i możesz zacząć, to ja bardzo chętnie popiszę. :)]

    OdpowiedzUsuń
  12. [W sumie to mogłabym zacząć. A jakie okoliczności? Albo raczej na jakim filmie mogły by być?]

    OdpowiedzUsuń
  13. -To pokaz Monique Lhuillier, pewnie nie znasz - machnęła ręką - i nie zamierzam być modelką. Zgodziłam się tylko po to żeby sobie trochę dorobić. No wiesz, chcę być niezależna od rodziców i ich finansów - delikatnie wzruszyła ramionami.
    -Nie nadaję się na gwiazdę, miałam już zbyt wiele romansów i skandali. Pamiętasz jak spotykałam się z synem najbogatszego człowieka w Nowym Jorku? Prasa zaczynała już wyciągać brudy...

    OdpowiedzUsuń
  14. Casyan był właśnie zajęty pochłanianiem kolejnej książki o kulturze mykeńskiej, toteż słysząc jakiś głos drgnął niespokojnie.
    Odwrócił się w stronę blondynki, uśmiechając się szeroko. Naturalnie jej nie pamiętał; on przecież kompletnie nie miał pamięci do twarzy, pomijając fakt, że praktycznie nie miał pamięci do czegokolwiek….
    - Dzień dobry, miło cię znów widzieć, Yvette.
    Tak, coś takiego jak wykłady o Aleksandrze Macedońskim wydarzyło się w jego życiu. Pamiętał też, że przyszło na nie całe jedenaście osób i Casyan był pod ogromnym wrażeniem frekwencji, bo spodziewał się góra trzech. Poza tym, jak zwykle popełnił ogromną ilość wpadek, więc nie były t zbyt miłe wspomnienia, aczkolwiek zdążył już o tym zapomnieć.
    - Bardzo się cieszę, że pamiętasz o tych wykładach. – zaśmiał się – proszę, dosiądź się, jeśli masz ochotę. – stwierdził i wstał, żeby odsunąć jej krzesło przy swoim stoliku.

    OdpowiedzUsuń
  15. Vivianne grała na fortepianie odkąd skończyła siedem lat. Jej rodzice chcieli, aby dzieci uczyły się gry na jakimś instrumencie, a blondynka wybrała właśnie fortepian. Gdyby teraz ktoś jej zapytał dlaczego, pewnie nie umiałaby na to pytanie odpowiedzieć. Wydawało jej się, że jako mała dziewczynka nie znała jeszcze wszystkich instrumentów i teraz z pewnością wybrałaby flet. Mimo to, bardzo cieszyła się ze swoich umiejętności i często wracała do instrumentu. Nie była wcale geniuszem - do tego potrzeba było wiele godzin ćwiczeń, a Vivianne nigdy za tym nie przepadała. Jej prywatny nauczyciel dobrze o tym wiedział, jednak widział też talent dziewczynki i kończąc naukę, blondynka potrafiła zagrać większość znanych utworów.
    W poniedziałkowy poranek, widząc pustki w salonie, otworzyła nuty i zaczęła grać jedną z suit Jana Sebastiana Bacha. Może i był to kompozytor, którego utwory uznawano za nudne, jednak Vivianne bardzo się podobały.
    - Cześć Yv. - przywitała się i odwróciła na krześle z delikatnym uśmiechem. - Nie sądziłam, że ktoś będzie mnie słuchał. - przyznała i przeczesała palcami włosy.

    OdpowiedzUsuń
  16. [może jej ojciec zna się z jego rodzicami i kiedyś na jakimś przyjęciu się poznali. Teraz są w jednej szkole, w jednym akademiku itd.]

    OdpowiedzUsuń
  17. - Jak to: co? Nauczyciel też człowiek i nawet ja z moją nadpobudliwością potrzebuję chwili relaksu z książką. – tu odłożył ja na blat stolika wcześniej zakładając ją kawałkiem tekturki, który chwilowo robił mu za zakładkę.
    - Miałabyś ochotę na ciastko? Maja tutaj świetną szarlotkę. – zauważył.
    Jego swobodne zachowanie w stosunku do uczniów mogłoby się wydawać odrobinę dziwne i zbyt bezpośrednie, ale jak już było zaznaczone, Casyan miał czasem wrażenie, że znajduje się po nieodpowiedniej stronie biurka. Pomijając fakt, ze ta prawie-trzydziestka wzbudzała w nim jakiś nieokreślony lęk przed starością, zupełnie jakby ta trójka i zero były wyrokiem zniknięcia z życia i zamknięcia się w domu w kapciach z pilotem ręku przed telewizorem.

    OdpowiedzUsuń
  18. Zaśmiał się tylko.
    - Jak mogę? Nie chcę narzekać na swój żywot, ale po tysiącach dni spędzonych w szkole w moim przypadku wyrobiło się coś takiego jak zmysł znajdywania spokoju wszędzie, nawet tutaj. A poza tym, mnie od ganiania po sklepach tez bola nogi i tu właśnie było najbliżej, jakby na to nie patrzeć.
    Co prawda, wcale nie przyszedł tutaj na zakupy, ale jakoś nie czuł potrzeby wtajemniczania dziewczyny w swoje plany odnośnie zostania kimś sławnym.
    - Jeśli nic i nikt nie zwraca mojej uwagi, czuję się zrelaksowany. – dodał jeszcze po chwili, kiedy jedna z pracownic tej kawiarenki podała mu ciasto – kwestia wyćwiczenia w sobie pewnej odporności i da się naprawdę zignorować wszystko. Tylko trzeba uważać, żeby to za bardzo nie poszło w drugą stronę. – dodał pouczającym tonem – A ty, skoro tak bardzo nienawidzisz takich miejsc, to dlaczego nie robisz zakupów w małych, ciemnych sklepach, gdzie nikt cię nie osaczy, co?

    OdpowiedzUsuń
  19. [Pewnie, że może być... Tylko ostrzegam. Ostatnio nie mam weny na długie komentarze, więc musisz mi to wybaczyć ;x]

    Tak, doskonale pamiętał tamten wieczór. No... Może chwilami nieco wspomnienia się zlewały tak, że było z tym ciężko, jednak coś tam z pewnością zostało mu w głowie. Czuł się dobrze w jej towarzystwie, bo mimo wszystko się dobrze dogadywali.
    Leżał na brzuchu w swoim pokoju przed laptopem. Nie ruszył się nawet gdy usłyszał znajomy głos. Uśmiechnął się kącikiem warg i przekręcił się na bok, by widzieć blondynkę tuż obok siebie.
    - Taki dobry rocznik mówisz? - uniósł nieznacznie brwi - Mam jedynie jakieś chipsy, które chyba nie dorównują twemu wybornemu trunkowi niestety... Więc, co z tym poczniemy droga panienko?

    OdpowiedzUsuń
  20. Założył ręce za głowę i popatrzył na nią z zadziornym uśmiechem na ustach.
    - Taka jesteś obeznana w moim pokoju to sama poszukaj - odparł, podsuwając jej to jako niejakie wyzwanie.
    Zagryzł dolną wargę i pokręcił z rozbawieniem głową.
    Oj tak, zdecydowanie deska serów w ich towarzystwie by się nie sprawdziła, a dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. On za serami nie przepadał, więc zapewne większa część wylądowałaby na dywanie, bo z nudów próbowałby wycelować na czubek głowy Yvette. Ot... Tak z czułości i oddanej miłości.

    OdpowiedzUsuń
  21. Zdecydowanie druga opcja była bardziej prawdopodobna. Jakoś nigdy niczego nie ukrywał przed Maxem. Szesnastolatka, który z nim mieszkał, traktował po prostu jak młodszego brata.
    - Max jest u Maddie - wzruszył lekko ramionami i usiadł w końcu, by otworzyć wino, co nie zajęło mu wiele czasu ani wysiłku - Wiedziałaś, że wpadli? - spojrzał na przyjaciółkę i zmarszczył nieznacznie brwi - Pewnie na noc nie wróci, będzie u niej siedział. Jak zawsze gdy nie ma jej rodziców.

    OdpowiedzUsuń
  22. Przez moment przestał żuć nawet tę szarlotkę, bo rzeczy, które wymieniała Yvette.. cóż… były mu praktycznie zupełnie obce. Nie znał się na motoryzacji, nie miał nawet samochodu, tylko skuter, przy którym grzebał tak mało, jak to tylko było możliwe. Nienawidził tego: być może część ludzi w tym momencie stwierdzała, ze jest szalenie niemęski, ale go to nie obchodziło. Nie musiał lubić tego, co każdy facet, aczkolwiek pierwszy raz w życiu spotykał dziewczynę tak bardzo zagłębioną w tym temacie. A przecież znajomych miał całkiem sporo.
    - Skądże. Dlaczego tak pomyślałaś? – spytał, a zaraz potem ręką pacnął sobie w czoło – no tak, mówiłem o nie-rozpraszaniu uwagi. Nie martw się, nie chodziło mi o twoje towarzystwo. –uśmiechnął się – Ale w centrum handlowym będzie wszystkich za dużo. – zauważył na wzmiankę o braku spotkań w małych, ciemnych sklepikach – chociaż gruncie rzeczy masz rację.

    OdpowiedzUsuń
  23. [nie, to wieczny singiel ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  24. Pokręcił z rozbawieniem głową i odebrał od niej butelkę z winę, z której się napił. No musiał przyznać, że było naprawdę dobre, choć on nie był jakimś wybrednym smakoszem alkoholi. Mógł wypić naprawdę wszystko, no z małymi wyjątkami rzecz jasna. No najgorszego gówna nie tknie, a i takie się zdarzały.
    Uśmiechnął się pod nosem i wyciągnął rękę by potargać jej jasne włosy.
    - Przynajmniej nikim nie musimy się w tym momencie przejmować - wzruszył lekko ramionami - Ja na brak seksu nie narzekam, a ty jesteś na niego za młoda - szturchnął lekko jej biodro i zaczął się śmiać.

    OdpowiedzUsuń
  25. -Nic na co jestem w stanie sama zarobić. Więc muszę znaleźć współlokatora i mieszkanie - roześmiała się - ale koniec tych smutów. Lepiej opowiadaj co u ciebie poza tym co robiłaś dzisiaj. Może masz na oku jakiegoś faceta? - popatrzyła na nią ciekawsko i wzięła kolejny kawałek ciasta czekoladowego do ust, co po chwili popiła pyszną kawą. Ojj Ali mogłaby wiecznie siedzieć i popijać sobie kawę.

    OdpowiedzUsuń
  26. - Można wiedzieć. – uśmiechnął się – U mnie nie ma wakacji. Prowadzę zajęcia także w lipcu i sierpniu, choć w mniejszym natężeniu. Poza tym, nic specjalnego. Czytam, jak widzisz. - tu zerknął kątem oka na okładkę ksiązki – A ogólnie spędzam każdy dzień zupełnie normalnie. Żadnych szaleństw. – mrugnął jednym okiem, nawet nie starając się, żeby zabrzmiało to jakoś szczególnie prawdziwie.
    No bo, powiedzmy sobie szczerze, życie Casyana do cichych i spokojnych nie należało. Ale przecież musiał zachowywać pozory: przecież w końcu był funkcjonariuszem państwowym! A to zobowiązywało.
    - A ty mieszkasz w akademiku, czy spędzasz wakacje w domu? – spytał.

    OdpowiedzUsuń
  27. Ale czego niby miała się spodziewać z jego strony? On wcale nie miał zamiaru w tak młodym wieku zostawać ojcem. Roześmiał się, widząc jej minę i usiadł jej na łydkach, by ruszyć się nie mogła, a tym bardziej uciec.
    - Nienawidzisz mnie? A to nowość... - mruknął rozbawiony, przechylając się nieznacznie w jej kierunku, złapał jej nadgarstki i przyparł je do ściany, o którą była oparta plecami. Lubił z nią pogrywać.
    Uśmiechnął się kącikiem warg.
    - Nie... Nie spieszy mi się do zostania ojcem, tobie też nie, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  28. -Ha! Tym razem nie trafiłaś - zadziornie wypięła w jej kierunku język i wywróciła oczami - ja jak zawszę spotykam się z różnymi ludźmi. Seksu na pewno mi nie brakuje. Chociaż nie powiem, bo spotykam się również z jednym ciekawym osobnikiem. Ale to nie taki typ "spotykania się". To nie są randki a raczej spotkania towarzyskie - beztrosko wzruszyła ramionami.

    OdpowiedzUsuń
  29. Vivianne uśmiechnęła się lekko.
    - Też grałaś? Ja nie ćwiczę odkąd przeprowadziłam się do Nowego Jorku, ale lubię coś zagrać od czasu do czasu. - przyznała. Wiele osób w tej szkole potrafiło grać na jakimś instrumencie. Zazwyczaj była to gitara albo właśnie fortepian. Najwidoczniej wszyscy bogaci rodzice fundowali swoim dzieciom prywatne lekcje.
    Vivianne również uczęszczała na zajęcia przez osiem lat. Według jej nauczyciela, mogła w tym czasie zrobić o wiele więcej, gdyby tylko nie była tak leniwa i poświęciła więcej czasu na ćwiczenie. Zresztą dziewczyna nigdy nie myślała o przyszłości związanej z muzyką. Było to raczej hobby, które doceniła dopiero po jakimś czasie. Bo nikomu nie chce się spędzać długich godzin przy instrumencie, za to każdy chciałby umieć na nim grać.

    OdpowiedzUsuń
  30. Widząc jej rumieńce, uśmiechnął się rozbawiony pod nosem. Jeżeli nigdy tego nie robił, było to dziwne, bo często się tak nad dziewczynami "znęcał" lubił to po prostu. Dominacja w lekkim wydaniu. Nikomu z pewnością nie szkodziła, bo przecież krzywdy jej nie robił. A od teraz chyba powinna się do tego przyzwyczaić.
    - No to matką też nie próbuj... - wytknął język i pochylił się jeszcze bardziej nad jej twarzą, tak, że mogła poczuć na swoim policzku jego gorący oddech. Próbował tego, jak daleko może sie posunąć, bo przecież Yvette jeszcze nie protestowała.

    OdpowiedzUsuń
  31. Cóż, dziwny miała ten dzień, skoro jednocześnie mieszkała w dwóch miejscach. Ale skoro jej to odpowiadało…
    Casyan na temat wakacji miał trochę inne zdanie: nie był typem człowieka, który lubi na przykład leżeć do trzynastej, a przez resztę dnia oglądać telewizor w piżamie. Owszem, i takie dni mu się zdarzały, ale mimo wszystko należały one do rzadkości.
    Choć niezbyt przepadał za swoją pracą, zupełnie inną rzeczą były kółka i korepetycje, które równolegle prowadził. To tam znajdywał uczniów zainteresowanych, a nie zmuszonych do siedzenia na jego lekcjach i dopiero wtedy czuł, że robi coś sensownego.
    Dojadł resztę swojego cista: wydawało mu się, ze Yvette nie jest do niego jakoś specjalnie przekonana, ale cóż: są gusta i guściki.
    - Jedyne miejsce, gdzie potrafię się wyspać, to moje mieszkanie. Kiedy byłem na studiach skazany na akademik, to było kilka lat, pod czas których praktycznie nie spałem.

    OdpowiedzUsuń
  32. Jasmine Delacour10 sierpnia 2012 12:21

    [Pewnie, jakiś pomysł? :)]

    OdpowiedzUsuń
  33. -Nie, nie ma żadnej z tych rzeczy które wymieniłaś. I tak, życie jest okropne bo pierwszy facet którym zainteresowałam się na poważnie nie jest mną zainteresowany w ten sposób. Kiedyś sama się przekonasz - wepchnęła do ust ostatni kawałek ciasta, zastanawiając się nad wzięciem kolejnego kawałka. Ale nie, nie mogła się tak obżerać zwłaszcza czekoladą.

    OdpowiedzUsuń
  34. Gitara nigdy nie fascynowała Vivianne. Oczywiście lubiła słuchać jak ktoś na niej gra, szczególnie jeśli był to jakiś chłopak, jednak nigdy nie wyobrażała sobie siebie z tym instrumentem. Tak samo jak z perkusją, trąbką czy klarnetem. Prędzej wybrałaby kontrabas.
    - Chętnie napiję się herbaty. - odpowiedziała z uśmiechem. Zdjęła nuty z pulpitu, po czym włożyła je do teczki, leżącej obok. - Ja niespecjalnie chciałam się uczyć. Byłam zbyt leniwa. - zaśmiała się. - Grasz na czymś jeszcze?

    OdpowiedzUsuń
  35. - Herbatę. Jakąkolwiek. Najlepiej zieloną! - odpowiedziała i wstała z miejsca, kierując się do kuchni. Vivianne była jedną z tych osób, które nie piły kawy. Raz spróbowała i już. Więcej nie wypije.
    - Daj spokój, takich rzeczy się nie zapomina. Jeżeli tyle się uczyłaś to oczywiście, że umiesz grać. - stwierdziła i oparła się o jedną z szafek. - A jeśli chodzi o perkusję, to grasz w jakimś zespole czy coś? - zapytała jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  36. - A więc teraz jest moja kolej na podsłuchiwanie ciebie. - zaśmiała się. Oczywiście nie miała jej za złe tego, że weszła do salonu. Przecież każdy mógł to zrobić.
    - Wejdę oknem, jeżeli nie będziesz chciała mnie wpuścić. - dodała z uśmiechem. - I myślę, że powinnaś znaleźć czas na granie w jakimś zespole, bo jeżeli jesteś dobra, to musisz się tym z kimś podzielić. Albo zrobimy jakiś koncert ukrytych talentów. Może ja też się tam pokaże. - zaśmiała się.

    OdpowiedzUsuń
  37. -Problem będzie z częścią "odwzajemniona" - roześmiała się i dopiła do końca swoją kawę.
    -Nie sądzę żeby ktoś ze mną długo wytrzymał. Pamiętaj, że dziewczyn takich jak ja faceci chcą tylko do łóżka. Związać wolą się z głupią gęsią która będzie wiecznie stała przy garach. Faceci boją się inteligentnych kobiet, które potrafią sobie poradzić.

    OdpowiedzUsuń
  38. [ No cóż zdarza się najlepszym:D na razie h50 mi sie znudziło, na Mungu jest meeega nudno wiec przytuptałam tutaj*.* chętnaś na watek? :) ]

    OdpowiedzUsuń
  39. [ ha ha ha no wiesz, nie chciało mi sie zakładać nowego maila, ani zmieniać imienia więc Lilka Harrison. Tak, wiem po kp sama siebie nie poznałam, bo pierwszy raz napisałam coś w tym stylu. Ale chyba nie jest aż tak źle, co? Jasne, że zacznę tylko zarzuć relacją :) ]

    OdpowiedzUsuń
  40. Gdy wylądował na łóżku tuż obok niej, wybuchnął śmiechem i schował głowę pod poduszką, ale tylko na krótką chwilę, bo jednak zaraz brakowało mu tlenu. Odetchnął głęboko i spojrzał na blondynkę z głupkowatym uśmiechem na wargach.
    - A bo to już dawno? Chyba dawno mnie porąbało i ty bynajmniej powinnaś do wiedzieć - wzruszył lekko ramionami i ułożył policzek na swojej poduszce.
    Nie przejmował się tym, że ona mogła się czuć przez niego niezręcznie. Był jaki był. Zwariowany i nieprzewidywalny. Nie wiadomo, w co mógł się za chwilę wpakować czy, co zaraz wypali, czy zrobi. Nie warto nawet było próbować to przewidzieć, bo nie miało się z nim szans. Nawet na trzeźwo.

    OdpowiedzUsuń
  41. [ Och bo gg mi się wali wybacz^^ a Mela głupolek myśli, że trafiłam tu z twojej przyczyny,ale spoko wyprowadziłam ją z błędu. Spoczko, bez pośpiechu poczekam. A no i daj znać na gg co z Twoją noteczką, byśmy dalej ruszyły z tym :) ]

    OdpowiedzUsuń
  42. Vivianne zaśmiała się. Sama również nigdy by nie wystąpiła. Lubiła grać dla siebie, ewentualnie dla małej grupki osób. Może trochę się wstydziła, nie wierzyła w swoje możliwości i talent.
    - A więc tym bardziej muszę wejść do ciebie oknem i posłuchać jak grasz. - powiedziała i pomieszała swoją herbatę łyżeczką. - Hej, jak tam w ogóle mijają ci wakacje? - zapytała nagle, znów odwracając się w jej stronę.

    OdpowiedzUsuń
  43. -Nie mam zbyt dużych wymagań - roześmiała się - przecież już mówiłam, że znalazłam osobę przez którą chciałabym być kochana. Nie wszystkim jest pisana miłość aż po grób - uświadomiła ją.
    -Aaa tak w ogóle. Chcesz przyjść na mój pokaz? - uśmiechnęła się szeroko - Oczywiście zaproszenie obejmuje również późniejsze afterparty.

    OdpowiedzUsuń
  44. Za to wakacje Vivianne przebiegały tak jak zwykle. Odwiedziła swoją rodzinę (chociaż można było powiedzieć, że wróciła na jakiś czas do domu), wybrała się na krótki wypoczynek w Australii, a teraz na głowie miała mieć siostrę.
    - Ja czytam, ciągle i wszędzie. - zaśmiała się i podniosła swój kubek z herbatą. - Poza tym szykuje się na przyjazd siostrzyczki. Będzie tutaj pojutrze i mam nadzieję, że jakoś to przeżyję. Chociaż możliwe, że zamieszka tu na stałe. - dodała.

    OdpowiedzUsuń

  45. - To prawda. – zgodził się – Ale ogólnie zauważyłem, że wśród ludzi przeważa tendencja do posiadania pewnej niezależności i „zawsze jest z kim pogadać” nie brzmi dla wielu zbyt obiecująco. – stwierdził, zastanawiając się nad tym głębiej. Być może była to jedynie kwestia temperamentu: Sam Casyan przecież nie był zawsze takim wesołym, otwartym typem człowieka, jaki reprezentował teraz, ale to była długa i strasznie poplątana historia, do której nie bardzo chciał wracać.
    - Bo akademiki w swej naturze nie służą raczej do spania.- zaśmiał się – Ale o tym pewnie sama wiesz, jako ciężko pracująca uczennica. – zaśmiał się krótko

    OdpowiedzUsuń
  46. [ja chętnie na wątek! Zacznę, jeśli podasz tylko jakiś pomysł (;]

    OdpowiedzUsuń
  47. -Jutro o dziewiętnastej. Wpiszę twoje nazwisko na listę gości. Jak się przewrócę to ty będziesz zeskrobywała mnie z podłogi - roześmiała się wesoło.
    -A kto wie? Może i ciebie zauważy jakiś projektant?

    OdpowiedzUsuń
  48. [O ile nie muszę zaczynać, to nie mam nic przeciwko ;p]

    OdpowiedzUsuń
  49. Spojrzał na nią i po prostu usiadł na łóżku.
    - Hmm... Bankiet? Jaki znowu bankiet, wiesz, że to nie mój świat i nienawidzę tego - jęknął, ale po chwili na nią spojrzał. Pokręcił lekko głową i westchnął. Naprawdę nie lubił oglądać, ani spędzać czasu wśród tych nadętych bogaczy. On taki nie był, dlatego wcale nie chciał się tam pokazywać.
    A kino, dyskoteka? Mógł iść, ale nie dzisiaj.

    OdpowiedzUsuń
  50. Pokiwał głową. Całkowicie się z nią zgadzał. On przecież także nie mógł być pozostawiony samemu sobie zbyt długo. Właśnie z powodu samotności zdarzały mu się te idiotyczne wyskoki narażające na jakieś nieprzyjemności ludzi z jego otoczenia; kompletnie nie pasujące d już dojrzałego przecież mężczyzny, który powinien zając się poważniejszymi sprawami. Casyan od czasu do czasu myślał nad takimi rzeczami, ale zawsze końcowym był wniosek, że jest na to stanowczo za młody, lub jego charakter absolutnie nie pozwoli mu na zrealizowanie planu "ustatkowania się" Zresztą, dlaczego niby miałby się do czegoś takiego zmuszać? Tylko dlatego, że tak robią inni?
    - Skoro tak twierdzisz, to tak właśnie musi być. - uśmiechnął się - Jeśli masz ochotę, to mogę cię odprowadzić. Właściwie, tego siedzenia mi już na dzisiaj wystarczy. - zaproponował.

    Casyan

    OdpowiedzUsuń
  51. Vivianne zaśmiała się.
    - Nie, Mała Lise nie jest wcale zła. - odpowiedziała zaraz. - Nie boję się, że będzie mnie denerwować, bo ona jest naprawdę cudowna. Boję się raczej, że zapomnę jej skądś odebrać albo... nie wiem, zapomnę o obiedzie.
    Blondynka uważała swoją siostrę za najlepszą przyjaciółkę, mimo że ta miała niecałe 14 lat. Dziewczyny zawsze mogły w jakiś sposób na sobie polegać, choć to siedemnastolatka częściej z tego korzystała. Zawsze wydawało jej się, że starsza siostra musi bronić młodszego rodzeństwa i kryć jakieś występki. W ich przypadku było raczej odwrotnie.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga