niedziela, 26 sierpnia 2012

I can be your dream or your nightmare


Thomas Hundlay


Akta: urodzony 23 stycznia 1994 Nowy Jork, USA

Zajęcia:
rozszerzone- matematyka, fizyka, chemia, angielski, informatyka; 
podstawa- francuski, hiszpański, biologia, wok

Dodatkowo: 
drużyna pływacka,
 miłośnicy matematyki drużyna koszykarska


Szkolna klasa. Cisza. Kroki nauczyciela odbijają się echem od ścian. Każdy uczeń wstrzymał oddech modląc się do wszelkich bóstw, by tym razem profesor nie wskazał palcem w jego stronę. Mężczyzna natomiast zlustruje wzrokiem każdego z osobna wyczytując emocje z twarzy, aż jego oczy padną na ciemnowłosego chłopaka siedzącego w ostatniej ławce. On jedyny siedzi rozluźniony, z nonszalancko przewieszoną ręką nad oparciem i przewraca między palcami ołówek. Wydaje się jakby profesor nie robił na nim żadnego wrażenia, jakby napawał się tym napięciem, strachem innych. Na jego ustach widnieje kpiący uśmiech, który wcale a wcale nie oszpeca jego rysów twarzy, wręcz nadaje im wyrazu dumy i arogancji.
- Thomas Hundley, do tablicy!- rozbrzmiał głos profesora, a oskarżycielski palec był wytknięty w stronę ciemnowłosego chłopaka. Thom podniósł głowę i wbił w nauczyciela chłodne spojrzenie swoich czarnych niczym węgiel oczu, a przez ciało mężczyzny przeszedł zimny, nieprzyjemny dreszcz. Wstał szurając krzesłem i podszedł do tablicy rozwiązując równanie. Kreda jakby paliła mu się w dłoniach. Niedługo potem odłożył ją, otrzepał dłonie i usiadł na miejscu wciąż z tym swoim kpiącym uśmieszkiem. - Frajerzy- mruknął do siebie dalej zajmując się ołówkiem. Nauczyciel w drżących dłoniach trzyma książkę sprawdzając rozwiązanie równania, a w jego myślach pojawia się jedno i to samo zdanie ,, Skurwysyn znowu dobrze to rozwiązał''

Szkolny korytarz. Ciemnowłosy chłopak kroczy jak zwykle wyluzowany z tą obojętnością na twarzy mówiącą mam na wszystko wyjebane. Jak zwykle zresztą. Dziewczęta odprowadzają go wzrokiem rozchylając delikatnie wargi z zachwytu, a ich policzki płoną czerwonymi rumieńcami. I każda z nich myśli to samo ,, Jest cudowny, gdyby tylko nie był takim skurwysynem''. A Thom uśmiecha się ironicznie widząc ich spojrzenia na sobie. Zawsze go to bawi. Lubi mieć innych ludzi w garści, lubi ich uległość, lubi czuć nad nimi władzę. Uwielbia nimi manipulować, a wtedy jest przeuroczym chłopakiem, potrafi być sympatyczny, zabawny, romantyczny...o tak potrafi wyciągnąć z każdego to co potrzebuje. Lubi szybki numerek, och sprawia mu to niesamowitą przyjemność widząc jak dziewczyny mu ulegają i lubi widzieć ich zawód, gdy w kluczowym momencie potrafi powiedzieć,, odechciało mi się, możesz spadać'. Ich wyraz twarzy strasznie go bawi. Taaa, ma dziwne poczucie humoru. Seks, papieros, alkohol to codzienność. Takie życie w jego mniemaniu jest całkiem przyjemne. Jak nie na imprezie to siedzi na siłowni lub basenie. Sport to jego żywioł. To tutaj może się wyżyć, a co więcej pracuje nad mięśniami, które szczerze mówiąc się przydają. Powiedzmy sobie szczerze w środku nocy raczej nikt go nie zaczepi, a jeśli nawet to biada tej osobie. Oczywiście wdaje się w bójki, dość krótkie, wystarczy, że ktoś mu podpadnie i prawy sierpowy wkracza do akcji. Krew leje się z nosa osobnika, a Thom tylko krzywi się widząc, że poplamił swoją białą koszule. Naprawdę lubił koszule, ubierał się zazwyczaj klasycznie. Dżinsy, koszula lub zwykła koszulka, czasami jakaś bluza, drogie buty, na których punkcie ma świra, bo nie ważne czy to adidasy czy wypolerowane butki zawsze muszą być czyste.

To co już o nim wiemy? Że jest cholernie inteligentny, nie liczy się z uczuciami innych, że jest wysportowany co czasami wykorzystuje, że jest chamem i manipulatorem, że uwielbia wytykać ludziom ich niewiedzę, pastwić lubi się tylko psychiczne, ale to ponoć gorsze. No to z tego wynika, że przyjaciół raczej nie ma. Oczywiście otacza się gronem kumpli, ale żadnego z nich nie nazwie przyjacielem. Rozmawia z ludźmi, ale lubi oryginalnych i takich, którzy potrafią znieść jego spojrzenie, nie znosi słabeuszy. Osoba musi go zainteresować czymś, by nie miał poczucia straconego czasu. Nie ma dziewczyny i nie zamierza jej mieć, szkoda tracić czasu na puste lalunie. Można je przelecieć, popatrzeć sobie, ale nic więcej nie są warte. A rodzinka jeszcze! Cóż, jego tatuś był milionerem w podeszłym wieku, który zmarł niestety, a jego młoda mamusia odziedziczyła wszystko po mężu. 

To z tego wszystkiego wyłania się dość pesymistyczny obraz Thomasa Hundley'a, ale jeśli Cię zainteresowała jego osoba to zawsze masz te 20%, że jednak Ty zainteresujesz jego.  

[ Witam. Chętna jam na wątki i powiązania, Thomas wbrew pozorom też. Tak zdarza mi się pomijać, tak faworyzuję i tak jestem dziewczyną. No to możemy zaczynać. ]

53 komentarze:

  1. [Mamy dwie dość różne postaci, ale może wykombinowałby się coś ciekawego ;D Jasmine słabeuszem jestem, pod jego spojrzeniem się nie ugnie, pustą lalą też nie xD]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Okej, więc przyjaźń, mi w sumie pasuje ;D kto zaczyna? ;> ja, szczerze mówiąc, bardzo tego nie lubię :c mogą się spotkać, powiedzmy, że ona będzie sama w domu na noc i nie chcąc siedzieć w samotności, pójdzie wieczorem do Thomasa, albo zaprosi jego do siebie? ;D]

    OdpowiedzUsuń
  3. Powiedzmy sobie szczerze, kiedy rodzice wysyłają Cię do innego miasta - już jest ciężko jeżeli nikogo się nie zna. A co dopiero mówić o zupełnie innym stanie? Juliette na początku w Nowym Jorku czuła się całkowicie zagubiona, nie wspominając już o tym, że cholernie brakowało jej Billy'ego - chłopaka, przez którego tak na dobrą sprawę rodzice postanowili ją wysłać do NYC. Początki w szkole były dla niej cholernie trudne, jednak poprzez wspólne zainteresowania jakoś odnalazła się w wielkim mieście. Pierwszą połowę lipca spędziła we Francji, u rodziców. Niby się wyleczyła z Billy'ego jednak gdzieś tam, w głębi serca miała nadzieje, że będąc we Francji spotka go. Jakie było jej zdziwienie, kiedy po powrocie spacerując uliczkami Nowego Jorku wpadła właśnie na tego blondyna?
    Od tamtego czasu spotykali się dość regularnie aby powspominać stare czasy.
    Tego dnia, Juliette właśnie szła w umówione miejsce na spotkanie. Ubrana jak nigdy wcześniej, z makijażem zdecydowanie mocniejszym i wyrazistszym niż do tej pory. Na pierwszy rzut oka, nie wyglądała tak jak zawsze. Skręcała właśnie w uliczkę obok skateparku, gdzie powinien na nią czekać już Billy. Jednak zamiast niego, dostrzegła jedynie chłopaka ze szkoły. Wygięła delikatnie ustka i zmierzyła dokładnie go spojrzeniem. Dym papierosa, którego palił Thomas delikatnie podrażniał jej nozdrza.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Witam. Jestem chętna na wątek i powiązanie, ale nie mam w ogóle pomysłów. ]

    - Vivianne Bourett

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Jak od zera to może ty zaczniesz? Nie lubię takich zaczynać :/ ]

    - Vivianne

    OdpowiedzUsuń
  6. Słysząc jego uwagę zmarszczyła delikatnie brwi. To w jaki sposób na nią patrzył, kompletnie jej nie przeszkadzał. Była świadoma swoich kształtów i tego w jaki sposób działa na mężczyzn, ponad to potrafiła to wykorzystać, jeżeli tylko w pobliżu znajdował się "ten" facet.
    - Z tym kotkiem to nie do mnie - wypowiedziała spokojnie, całkowicie ignorując uwagę na temat makijażu. Wiedziała, że w takiej odsłonie raczej zadziwia ludzi, szczególnie tych, którzy znali ją z tej drugiej strony. Kiedy chłopak odsunął się kawałek, dziewczyna wyjęła z torebki małą piersiówką i upiła z niej porządny łyk. Nie miała zamiaru zatrzymywać chłopaka, uganiać się za nim czy coś w tym stylu. Uśmiechnęła się natomiast szerzej widząc nadchodzącego Billy'ego, ze strony, w którą szedł Tom.
    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  7. Na co dzień należała do tych dziewcząt, które nie miały żadnych problemów. Cieszyły się dniem obecnym i robił wszystko by zapamiętać go jak najlepiej, sprawić, by był dniem udanym.
    Jeżeli się spotykała z jakimiś chłopakami, to raczej tymi "dobrymi" i przystojnymi. Jednak Billy był wyjątkiem w jej życiu. Kimś, kto w pewien sposób pokazał jej inne życie, świat, którego nie znała, a który w zasadzie... Bardzo jej się spodobał.
    - Oczywiście, bo świat kręci się wokół Ciebie - odpowiedziała spokojnie. Nie miała zamiaru przejmować się słowami chłopaka, ani wdawać się w jakieś, bezsensowne kłótnie. Była tutaj dla blondyna i dla nikogo innego. Słysząc pytanie spojrzała na chłopaka i uśmiechnęła się enigmatycznie.
    - To raczej nie Twoja sprawa, poza tym co Cię interesuje to, gdzie JA trafię, hm? - wyszeptała po czym powolnym i bardzo ponętnym krokiem ruszyła przed siebie; w stronę chłopaka.

    Juliette
    [no jak nie Ty ;D aczkolwiek Tom jest genialny :D]

    OdpowiedzUsuń
  8. [ A więc będę czekać :) ]

    - Vivianne Bourett

    OdpowiedzUsuń
  9. [On jest genialny. Karta jest genialna. *_* Poproszę o wątek!]
    Jennifer Morgan

    OdpowiedzUsuń
  10. [Pewnie, kumpel dobra sprawa ;D Ale szybkiego numerku? Steve nie jest gejem xD]

    OdpowiedzUsuń
  11. Każdy człowiek był inny, co w zasadzie łatwo można było zauważyć na świecie. Juliette jednak nie rozumiała zachowania takiego, jakim posługiwał się Thomas. Co prawda Billy był podobny, ale inny. Chociaż, może tak na dobrą sprawę byli tacy sami w stosunku do innych ludzi? Tyle, że blondyn ją traktował inaczej, niż wszystkich. Zagadką jedynie było dlaczego.
    - Cieszę się, że zrobiłam dla Ciebie coś miłego - odpowiedziała z głową uniesioną do góry. Nie lubiła gier słownych, bo zazwyczaj wypadała w nich słabo. Zerknęła na jego twarzy, kiedy tak się w nią wpatrywał. Z przykrością musiała stwierdzić, że chłopak był naprawdę przystojny. A jego oczy, były... Hipnotyzujące. Aż chciało się w nie patrzeć. Jednak Julie musiała wziąć się w garść. W końcu był tu już Billy.
    - Tym lepiej - rzuciła jedynie za sobą. Czuła na sobie jego wzrok. Czuła, jak spogląda na jej pośladki. Miała ochotę odwrócić się, podejść do niego i najzwyczajniej w świecie uderzyć go w twarz. Normalnie w życiu by tego nie zrobiła. Była zbyt spokojna. Jednak zachowanie Thomasa irytowało ją. Gdyby był jedynie wredny i nie miły, była by w stanie to przeżyć. Jednak fakt, w jaki sposób ją traktuje, a następnie gapi się na jej tyłek bez żadnych skrupułów naprawdę ją zirytował. Tak więc odwróciła się szybko na pięcie, podeszła do niego i wymierzyła mu z całej siły policzek.
    - Dobrze wiesz za co - oznajmiła jedynie szorstko.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  12. Gdyby był dla niej milszy, to w zasadzie nie miała by nic przeciwko. Jak wcześniej wspominane było, doskonale zadawała sobie sprawę z tego jak wygląda. W końcu dużo ćwiczyła, była świetna w biegach długodystansowych, a wszelkie treningi i ćwiczenia, które ją do tego doprowadził oddziaływały na jej ciało. O czym doskonale wiedziała.
    Przygryzła delikatnie wargę, chciała aby go chociaż trochę zabolało, jednak spodziewała się, że za wiele nie poczuje. Natomiast ona sama poczuła dość mocny ból na całej powierzchni dłoni. Oh, to było nie fair.
    - Nie udawaj głupka - wymruczała. Była pewna, że chłopak wie o co jej chodzi, tylko chce z niej zrobić głupią. Przygryzła wargę nieco mocniej, tak że w ustach poczuła metaliczny smak krwi, jednak nie miała zamiaru zwracać na to, większej uwagi.
    - Jesteś... - nie miała pojęcia co mu powiedzieć. Zdawała sobie sprawę z tego, że cokolwiek powie, tak naprawdę tylko go usatysfakcjonuje. Tak samo było z nią i Billy'm na samym początku. Zmarszczyła delikatnie brwi i oblizała górną wargę. - zresztą, i tak nic sobie z tego nie zrobisz - wypuściła wolno powietrze przez usta i podeszła bliżej, po czym od tak wyjęła mu z ust papierosa, i najzwyczajniej w świecie odwróciła się i ruszyła przed siebie.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  13. Steve miał nieco więcej na głowie - długi. A to potrafiło strzepnąć sen z jego powiek na naprawdę długi czas. Czuł zimną lufę na skroni, która w każdej chwili mogła wypalić, a słuch o Underwoodzie by zaginął na dobre, ale kto by się wielce tym przejmował, prawda? Poza tym miał sposób, by wszystko spłacić i jakimś cudem wyjść cało.
    Czerwone glany stanęły tuż obok czystych (jak zawsze) butów Thomasa. Złośliwy uśmieszek pojawił się na ustach długowłosego bruneta, wraz z papierosem, który wcisnął między wargi.
    - Brunetki, blondynki... Ja wszystkie was dziewczynki... - zanucił pod nosem, wcale nie śmiejąc się przy tym. Jedyne, co zrobił to zaciągnął się i wypuścił jasny dymek.

    OdpowiedzUsuń
  14. Domyślała się, że całą ta sytuacja jedynie uszczęśliwia Hundlay'a, a to Julie zdecydowanie się nie podobało. Była tutaj dla kogoś innego, a poświęcała czas dla kogoś takiego jak Tom... Może podświadomie czuła, że powinna się w końcu uwolnić od blondyna? Ale to było zbyt silne, a ona była za słaba.
    Uwagę na temat głupców wpuściła jednym uchem, a drugim od razu wypuściła. Nie chciała już dłużej marnować czasu na Toma. Chciała stąd odejść, znaleźć się jak najdalej od ciemnowłosego chłopaka. Jednak kiedy usłyszała coś miłego z jego ust, uśmiechnęła się, jednak Tom nie mógł tego zobaczyć, natomiast Billy... Widział to, i raczej mu się to nie spodobało. Nie wspominając o kolejnej uwadze osiemnastolatka.
    - Gościu uważaj na słowa - Billyemu zdecydowanie skończyła się cierpliwość. Juliette domyślała się, co się może zdarzyć, jeżeli nie odciągnie stąd blondyna. Nie chciała, aby chłopak znów wpakował się w kłopoty, więc tylko przyspieszyła i uścisnęła mocno jego dłoń.
    - Hundlay daruj sobie - dodała, rzucając przez ramię. Nie chciała żadnych kłopotów, dla każdego z nich.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  15. To, że Billy nie wytrzyma i coś zrobi było dla blondynki bardziej pewne niż to, że niebo jest niebieskie. A ona naprawdę się bała, może nie tyle o to, że coś zrobi Tomowi, a o to, że on oberwie mocniej. Wierzyła w jego siły i umiejętności, ale nie oszukujmy się. Tom był potężniejszy od jej towarzysza.
    - Billy proszę Cię - szepnęła cicho. Nie mogła zrozumieć dlaczego Hundlay'owi sprawia to taką przyjemność. Blond włosa była przerażona, a on się cieszył. Cudownie.
    - Julie, stań proszę gdzieś na boku - oznajmił, a w zasadzie rozkazał. Oczy dziewczyny były przepełnione strachem. To było to, co ich tak bardzo różniło. Oni w ogóle, do siebie nie pasowali. I w takich sytuacjach, Juliette potrafiła to dostrzec.
    - Przeginasz kolo - Billy wyprostował się i napiąwszy mięśnie ruszył do ciemnowłosego chłopaka, aby "sprać go".
    Julie miała jedynie nadzieje, że Tom wykaże się teraz inteligencją, pokaże, że jest ponad to.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  16. Widząc całą tę sytuację, dziewczyna oniemiała z wrażenia. Spodziewała się raczej krwawej jatki, a Thomas... Temu zapobiegł. Przez chwilę na jej ustach zagościł ciepły uśmiech wdzięczności skierowany tylko i wyłącznie do Toma. Była naprawdę zadowolona z obrotu spraw.
    - Dziękuję - szepnęła cichutko, tak że żaden z chłopaków nie był w stanie tego usłyszeć, ale dla niej to wystarczało. Miała cichą nadzieje, że może Tom wyczyta to z ruchu jej warg, jednak nawet jeżeli nie, to trudno.
    Natomiast Billy... Co tu dużo mówić? Próbował się wyrwać z uścisku chłopaka, jednak nie wychodziło mu to za dobrze. Jęczał coś o tym, że go tutaj w ogóle nie powinno być.
    Juliette oblizała powolnie wargi i czekała, aż Billy się ogarnie. Momentami miała go dosyć. To zdecydowanie była toksyczna relacja,z której nie potrafiła zrezygnować.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  17. Słuchała jego słów. Tego co mówił. Uśmiechnęła się delikatnie, pomimo tego, że doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że Billy nie ma pojęcia co ona lubi. Jakie kwiaty, jakie czekoladki. Nie wie nawet, że dla ciasteczek owsianych jest w stanie porzucić dietę, która trwała miesiące. Na dobrą sprawę, nie wiedział nic. I ona o nim też nie wiedziała zbyt dużo.
    - Chodź Billy - szepnęła cicho, podchodząc powolnie do chłopaka. Chwyciła delikatnie jego dłoń i pociągnęła za sobą. Kiedy odchodziła z chłopakiem, odwróciła się jeszcze przez ramię aby posłać ciepły uśmiech ciemnowłosemu.

    Nie bardzo wiedziała gdzie może znaleźć Toma, w końcu tak na dobrą sprawę nie znali się, a Julie była mu naprawdę wdzięczna za jego zachowanie w sytuacji, która miała miejsce kilka dni temu. Szła korytarzem akademika z ciasteczkami, zapakowanymi w plastikowe pudełko. Chciała je dać chłopakowi, jednak nigdzie nie mogła go znaleźć, a nie miała pojęcia, w który z pokoi zajmuje. Dlatego z uśmiechem na twarzy zaczepiała każdego napotkanego człowieka w celu dowiedzenia się czegokolwiek. Kiedy w końcu trafiła na kogoś, kto go znał i podał jej numer pokoju od razu ruszyła w tamtą stronę. Kiedy znalazła się pod drzwiami, cicho zapukała, mając nadzieje że chłopak będzie w pomieszczeniu.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  18. - Cześć, nie chcę przeszkadzać - powiedziała od razu, gdy tylko drzwi się otworzyły. Przygryzła delikatnie wargę orientując się, że chłopak jest bez koszulki. Na szczęście zadał pytanie, które odwróciło uwagę dziewczyny od jego torsu - on... On tak naprawdę, nie jest taki zły... - powiedziała siląc się na uśmiech.
    Naprawdę nie miała ochoty tłumaczyć zachowania Billy'ego, a tym bardziej tłumaczyć się za niego. Przyszła tutaj tak na dobrą sprawę tylko po to, aby okazać wdzięczność i podarować Tomowi samodzielnie upieczone ciastka, które one sama, mogłaby jeść non stop.
    - Proszę - wręczyła chłopakowi plastikowe pudełko. Nie miała pojęcia czy powinna czekać, na jakieś zaproszenie do środka, czy raczej zacząć powolne wycofywanie się.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  19. - No przecież nie dla mnie - odpowiedziała z uśmiechem, po czym weszła, nieco speszona do środka. Trzeba było przyznać, że wyprany z emocji ton głosu chłopaka był... Irytujący. Nie miało się pojęcia co tak naprawdę myśli, a to w zasadzie wiele utrudniało.
    - Ciastka owsiane z dodatkiem czekolady. Mam nadzieje, że nie masz żadnej alergii? - zapytała zatroskana. Nie miała zamiaru przykładać ręki do jego śmierci, czy kłopotów zdrowotnych. Kiedy weszła do pokoju, nie bardzo wiedziała jak ma się zachować, nie miała też pojęcia czy chłopak ma ochotę na siedzenie z nią i co tak w ogóle o niej myśli. Wiedziała tylko, że Tom był chłopakiem, który by otwarcie powiedział, że nie ma ochoty na jej towarzystwo. A póki co, nic takiego nie powiedział, więc dobra nasza.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  20. [ Postawię na zakupy;) z psem już jeden wątek mam i jakoś nie mam ochoty na kolejny. Jak to mówią, co za dużo to nie zdrowo;) Także.. zaczynam ]

    Pieniądze szczęścia nie dają, dopiero zakupy. Jak to powiedziała pewna znana aktorka. I chyba miała rację, bo co można byłoby robić z taką pokaźną sumką na koncie, jak nie wydawać i tym samym sprawiać sobie radość nową sukienką, płaszczykiem czy butami. Margaret doskonale znała to uczucie. Wchodziła do sklepu i wodziła wzrokiem po półkach w poszukiwaniu kolejnej 'zdobyczy', a kiedy znalazła coś odpowiedniego, jej serce zaczynało szybciej bić, na twarzy pojawiał się uśmiech pełen zadowolenia, a oczy migotały z radości.
    Margaret własnie zachwycała się czerwonymi bucikami od Valentino, kiedy jej uwagę przyciągnął chłopak, którego skądś kojarzyła. Niestety nie potrafiła sobie przypomnieć. Jednak w tym momencie nie było ważne gdzie go widziała, tylko gust jakim emanował. Uśmiechnęła się pod nosem i podeszła bliżej niego.
    - Czarne półbuty o lekkim połysku. Niezły wybór - powiedziała wskazując brodą na męskie obuwie.

    OdpowiedzUsuń

  21. Oblizała powolnie wargi, kończąc tę czynność delikatnym przygryzieniem dolnej wargi. Domyślała się, że Tom zachowuje się w ten sposób zawsze i niekoniecznie jest świadom, jak utrudnia innym życie poprzez takie zachowanie. Julie była tego świadoma, dlatego starała się nie zrażać od razu.
    - W takim razie to dobrze - powiedziała z uśmiechem. Widząc jak je, miała nadzieje że mu smakują. Słysząc uwagę z jego ust, uśmiechnęła się uroczo, wiedziała, że "nieźle" z jego ust to prawie jak "dobre" czy "smaczne".
    Usiadła tak jak chciał, widząc że kładzie pudełko obok niej od razu sięgnęła po jedno ciastko. Uwielbiała je, naprawdę.
    - Nie... - szepnęła cicho na pytanie Toma. Zdecydowanie relacja z Billy'm była skomplikowana i trudna do wyjaśnienia. Momentami zachowywali się jak para, a on później znikał, czy zostawiał ją samą przy barze w obskurnym klubie... Cały Billy.
    - Uwielbiam te ciastka - powiedziała, mając nadzieje zmienić temat.

    Juliette
    [wielbie to
    http://www.youtube.com/watch?v=bfqEisOIMJc]

    OdpowiedzUsuń
  22. Julie miała na swoim życiowym koncie kilka nieprzemyślanych decyzji, kilka błędów, które o dziwo popełniała będąc w związku z Billy'm. Przed czterema laty jej życie wyglądało zupełnie inaczej. Była zupełnie inną dziewczyną niż teraz. Podejmowała decyzje, których teraz często żałowała. Nie raz, zastanawiała się jakby to było gdyby... Jednak nie ma co gdybać. Trzeba żyć ze świadomością wszystkich błędów i to jest właśnie sztuką życie. Być tego wszystkiego świadomym, ale wciąż być zadowolonym z życia, pogodzić się z przeszłością... Blondynka próbowała to osiągnąć, jednak wiadomym jest, że nie każdemu przychodzi to z łatwością.
    - Staram się często robić coś miłego dla ludzi, którzy są dla mnie ważni. Więc w gruncie rzeczy dość często siedzę w kuchni - odpowiedziała, zgarniając niezdarnie na bok grzywkę, która wpadała dziewczynie w oczy. Kiedy zjadła do końca ciasteczko, sięgnęła po kolejne. Przymrużyła delikatnie oczy i delektowała się ich smakiem. Czasem, jedząc różne słodkości, zachowywała się jak małe dziecko, które właśnie zjada najpyszniejszą na świecie rzecz. Rzadko pozwalała sobie na węglowodany ze względu na utrzymanie kondycji, ale kiedy już je zjadała, robiła wszystko, by było to czystą przyjemnością.
    - On naprawdę nie jest taki zły - powiedziała cicho, chociaż sama do końca w to nie wierzyła. W końcu pełno ludzi jej to mówi, a ona zaślepiona, poszłaby za nim wszędzie. Było już tak dobrze... Dwa lata spokoju, a on się nagle pojawia i znów wywraca jej życie do góry nogami.
    Na jej policzki wkradł się czerwone rumieńce. Rzadko słyszała miłe słowa od facetów w typie Toma, czy Billy'ego.
    - Nie jesteś taki zły, jak mówią - wyrwało jej się. Oczywiście kiedy zdała sobie sprawę z tego co powiedziała, rumieńce jeszcze bardziej się zaczerwieniły, a na ustach dziewczyny pojawił się zawstydzony uśmiech.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  23. Oj tak. Mężczyzna musiał wyglądać dobrze, a nawet bardzo dobrze, ale, uwaga, nie lepiej niż ona sama. To jej osoba musiała wieść prym. Margaret nigdy nie zwróciłaby uwagi na jakiegoś obdartusa, który nie dbał o swoją aparycję i nie zakładał na siebie ubrań światowej sławy projektantów. Można powiedzieć zboczenie, jednak ona uważała to za coś całkiem normalnego.
    Dla niej buty również były ważną częścią garderoby. Można powiedzieć, że były wizytówką człowieka, dlatego też ich liczba nie schodziła poniżej setki i tylko się zwiększała, zajmując tym samym pokaźną część garderoby Margo. Nie tylko buty, ale również włosy były dla niej, można rzec świętością. Codzienna, długa pielęgnacja i częste zabiegi kosmetyczne - bez tego nie mogło się obejść.
    Kiedy do uszu dziewczyny doszła porada chłopaka, którego przed chwilą pochwaliła za dobry wybór, jej usta muśnięte czerwoną szminką wygięły się w uśmiechu w stylu: 'Och.. biedactwo chyba postradało zmysły i nie wie z kim rozmawia.'. Nawet nie spojrzała na jego propozycję, tylko westchnęła cicho przygotowując się do odpowiedzi.
    - Nie sądzę, więc pozostanę przy swoim wyborze. - odparła ze spokojem. Oszczędziła go tylko dlatego, że miał dobry gust. - a co do reszty, to zgadza się, tym razem intuicja Cię nie zawiodła - dodała i odgarnęła kosmyk włosów za ucho.

    OdpowiedzUsuń
  24. Każdy żył tak jak chciał, większość ludzi starała się podejmować decyzje przemyślnie i odpowiednio do tego jacy są. Julie, przed wyjazdem kompletnie nie patrzyła na siebie. Najważniejszy był ON i to co ON POWIE. Więc... Cóż, przeszłość dziewczyny nie do końca była kolorowa.
    - On... Potrafi być dobrym człowiekiem - powiedziała. Zdecydowanie nie miała ochoty rozmawiać na ten temat, jednak była świadoma tego, że Toma ten temat interesuje najbardziej i pewnie będzie chciał się dowiedzieć jak najwięcej - wiesz, zanim tu przyjechałam, jeszcze we Francji, naprawdę mi pomógł, przynajmniej początkowo. Moi rodzice cóż, oni nie przepadali za nim. I w zasadzie, dla tego tutaj wylądowałam.
    Słysząc słowa chłopaka uśmiechnęła się śmielej i przede wszystkim szerzej, ukazując przy tym białe, równe ząbki, którymi mogła się chwalić.
    - Oczywiście - zaśmiała się radośnie - o niczym innym nie marzę jak o odrobinie Twojej uwagi, zwróconej wyłącznie na mnie - ponownie odgarnęła grzywkę po czym sięgnęła po kolejne ciastko. Jak sobie w myślach obiecała, ostatnie.
    - Wiesz, większość dziewczyn uważa Cię po prostu za dupka. Te, które miały okazje... Hm, na bliższy kontakt z Tobą w szczególności mówią, że jesteś chamem i prostakiem. Niektóre w złości dodają, że jesteś słaby w te klocki - wyszczerzyła ponownie swoje ząbki w szerokim uśmiechu i oczekiwała reakcji chłopaka, która zapewne będzie taka jak zawsze; obojętna.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie odpowiedziała już na pytanie dotyczące blondyna, nie chciała już o nim rozmawiać, ani o tym jaki jest. Kiedy nie była obok niego, kiedy nie czuła jego obecności potrafiła uwierzyć w to, że nie jest jej wart. Jednak kiedy tylko się pojawiał w zasięgu wzroku dziewczyny... Wszystko się zmieniało.
    - Oczywiście - powiedziała z szerokim uśmiechem. Widząc ten uśmieszek wkradający się na usta chłopaka, była przekonana, że zaraz coś zrobi. I nie myliła się widząc jak wstaje.
    Gdy tylko znalazł się blisko, Julie odchyliła się do tyłu, delikatnie osuwając się w dół na łóżku. Oczy jej się rozszerzyły. Mówiąc szczerze była przerażona, nie miała pojęcia jakie zamiary ma ciemnowłosy. Z drugiej strony, był przystojnym facetem, więc odrobinę płytszy oddech spowodowany jego bliskością, nie był w sumie czymś nadzwyczajnym.
    Pokręciła tylko przecząco głową w ramach odpowiedzi na pytanie chłopaka, po czym sama, odgarnęła swoje włosy na bok. Przełknęła ślinę i wsadziła sobie do ust ciasteczko, taki odruch. A obiecała sobie, że poprzednie będzie ostatnim...

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  26. Julie raczej nie była dziewczyną, która pakowała się do łóżka pierwszemu lepszemu facetowi. Kiedy przełknęła ciastko, oblizała powolnie wargi wpatrując się w twarz chłopaka. Zdecydowanie nie rozumiała jego zachowania, jednak nie była pewna czy chciałaby je pojąć. Kiedy musnął ręką jej udo, na jej skórze pojawiła się gęsia skórka. Obserwowała jak siada na łóżku, sama natomiast poprawiła się do wcześniejszej pozycji przy okazji ponownie poprawiając włosy.
    - Tak - odpowiedziała cicho. Najczęściej unikała tego tematu. Wydarzenie te było wpisane w przeszłość dziewczyny, z którą ta, każdego dnia się zmagała - a Ty, myślałeś kiedykolwiek o współżyciu jako czymś, co łączy dwoje, kochających się ludzi? - bo pytanie o to, czy kiedykolwiek z kimś współżył było raczej niepotrzebne.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  27. Z Julie było na odwrót, może przez to, że kiedy była już po, miała wrażenie, że została po prostu wykorzystana? Że ktoś potraktował ją jak zabawkę, którą się znudził i odstawił w kąt? Dlatego nie prędko będzie jej się przełamać ponownie. W przeszłości dostała pewnego rodzaju nauczkę, nie popełni tego samego błędu ponownie.
    - Nie - odpowiedziała uważnie mu się przyglądając. Słysząc jego dalszą wypowiedź uniosła mocno brwi w górę - chyba mamy różne definicje rozrywki - skomentowała po czym wstała z łóżka. Nie potrafiła cały czas siedzieć w miejscu i gadać. Musiała się chociaż trochę w między czasie poruszać. Podeszła do okna i oparła się ramieniem o szybę, utkwiwszy wzrok gdzieś w widoku zza okna.
    - Po prostu nie spotkałeś jeszcze tej dziewczyny - odpowiedziała ze spokojem na jego słowa. Domyślała się, że właśnie w ten sposób zareaguje - kiedy spotkasz kogoś wyjątkowego w swoim życiu, dowiesz się czym jest miłość - szepnęła po czym delikatnie się odwróciła i spojrzała na ciemnowłosego. Zastanawiała się, jaką musiał by spotkać dziewczynę, albo jaką ilość czasu z nią musiałby spędzić, aby dostrzec w niej coś więcej niż pożądanie.
    - Owszem byłam - odpowiedziała, ponownie wpatrując się w szybę.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  28. Nie wiedział czy miał ochotę na właśnie taką zabawę, ale... Jeżeli się nie wybierze z nim do Dekady to się o tym nie przekona.
    - Idziemy - skinął głową i gdy tylko zgasił papierosa, odepchnął się od ściany i ruszył do przodu.
    - Co się zmieniło? Cały czas jeżdżę na wyścigi, muszę spłacić dług takiemu jednemu - wzruszył lekko ramionami i popatrzył na kumpla - A poza tym to raczej bez zmian. Wciąż wolny strzelec - uśmiechnął się kącikiem warg - A u ciebie jak?

    OdpowiedzUsuń
  29. Margaret nigdy nie rozumiała czemu dzieci milionerów były postrzegane za puste i bezwartościowe. Rozbestwione bachory - owszem, zawsze dostawały to czego chciały, były wychowywane tak od małego, więc nic dziwnego, że wyrosły na egoistów. Jednak określenie puste nie było odpowiednie, a już na pewno nie dotyczyło wszystkich. Przecież nie można wrzucać wszystkich do jednego worka. Margo na swoim przykładzie mogła powiedzieć, że pomimo jej rozpuszczenia, miała ambicje, w przyszłości chciała zostać adwokatem. Dodatkowo była sprytna i inteligentna, co trzeba przyznać, nie koniecznie zawsze było wykorzystywane do dobrych celów. Dlatego dziwiła się, kiedy ktoś, kogo nieźle pogrążyła, dalej twierdził, że jest pustą lalą z wieloma zerami na koncie. W takim wypadku śmiało mogła powiedzieć, że ta osoba musi mieć bardzo niski iloraz inteligencji, jeżeli uważa, że pieniądze wymyślą za ciebie intrygę.
    - Kawa? Niech będzie. Uznam to za rekompensatę. - powiedziała ze spokojem, bez większych emocji, po czym skierowała swoje kroki w stronę kasy, nie odwracając się więcej.
    Uciec nie uciekła, nie miała powodu. Miała przeczucie, że to może być całkiem ciekawy dzień. Chłopak, podobnie jak ona, nie dopuszczał do siebie myśli, że może się w czymś mylić, a do tego miał dobry gust. Chyba nie zaszkodzi przejść się z nim na kawę.

    OdpowiedzUsuń
  30. Nie rozumiała go. Nie wiedziała czy się tylko zgrywa, czy rzeczywiście nie ma pojęcia jak to jest. Odwróciła się plecami do okna, po czym usiadła na parapecie, kolana podciągnęła do brody, obejmując je ramionami, a plecami opierając się o zimną ścianę, przypatrywała się nastolatkowi.
    - A może wierzę w przeznaczenie? - wyszeptała, nie odrywając od niego wzroku. Była przekonana, że zaraz ją wyśmieje, jednak kontynuowała swoją wypowiedź - kochać to tak... Wstajesz każdego dnia z myślą o tej jednej, jedynej osobie, z utęsknieniem wyczekujesz kolejnego spotkania, chwili rozmowy. Chcesz spędzać każdą, możliwą chwilę tylko w towarzystwie tej osoby... Nic więcej nie jest Ci do szczęścia potrzebne - uśmiechnęła się subtelnie, poprawiając powolnie opadającą na twarz grzywkę - po prostu to wiesz. Czujesz to, te przysłowiowe motyle w brzuchu.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  31. Wakacje mijały Jasmine bardzo szybko, choć nawet nigdzie nie wyjechała. Od początku siedziała w domu, spędzając czas z rodziną albo na załatwianiu miliona spraw dla wszystkich. Udzielała się też w wolontariacie. Od zawsze miała mnóstwo energii, którą po prostu musiała spożytkować. Nie była śpiochem. Nigdy nie sypiała długo, więc nawet w wakacje od rana biegała po mieście, robiąc to, o co ją rodzina poprosiła. Bo dlaczego by nie, skoro oni czasu nie mieli, a ona owszem, i to w nadmiarze. I tak mijał dzień za dniem i nim dziewczyna zdążyła się obejrzeć, do rozpoczęcia roku było bliżej, niż dalej.
    Tego wieczora była kompletnie sama w domu. Rodzice byli u znajomych, Eddie biegał pewnie za Vivianne, a Victor... Ach, któż by wiedział, gdzie go poniosło. Zawsze był tajemniczy, ale ostatnio przesadzał. Jasmine nie chciała być sama. Miała ochotę na czyjeś towarzystwo. Po chwili głębokiego namysłu wybrała numer Thomasa. W sumie, dawno go nie widziała.
    Zaśmiała się uroczo, słysząc jego głos w słuchawce.
    - Hm, wybrałabym dwa, ale pewnie domyślisz się, jak skrycie się w tobie podkochuję... - powiedziała, wzdychając teatralnie. Zachichotała. - Cześć, Tommy. Mam nadzieję, że nie leżysz właśnie na ani pod żadną dziewczyną.

    OdpowiedzUsuń
  32. Zmarszczyła delikatnie brwi i nosek wsłuchując się w jego słowa.
    - Czy Ty musisz mieć wszystko naukowo potwierdzone? - zapytała, spoglądając na niego, wciąż ze zmarszczonym noskiem. Może i nie dało się losu i przeznaczenia naukowo stwierdzić, ale ona w to mimo wszystko wierzyła. Nie były jej potrzebne do tego, żadne naukowe paplaniny. Ważne było to, co sama czuła.
    - Wystarczyłoby aby Cię posłuchały, od razu by się wszystkie odkochały - odpowiedziała zadziornie. Zachowanie chłopaka było nieco irytujące. Szczególnie blondynkę drażniło to, że uważał siebie za najlepszego i nie dopuszczał do siebie niczego, czego nie dałoby się logicznie wytłumaczyć.
    - Wszystko zależy od tego, gdzie chcesz mnie porwać i co tam ze mną robić - odwróciła się w jego stronę, patrząc jak sięga do szafy. W zasadzie planów żadnych nie miała, a może gdyby spędziła z nim nieco więcej czasu, nie irytowałby jej, aż tak bardzo?

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  33. Jasmine traktowała Thomasa trochę, jak swojego trzeciego brata. Sama była skrępowana, nakrywając go a tak jednoznacznych sytuacjach, może dlatego też, że sama w tych sprawach była zielona, a może i dlatego, że nigdy o nim w ten sposób nie myślała. Zawsze wolała się upewniać, więc nigdy nie przychodziła bez zapowiedzi.
    Znów się zaśmiała, kręcąc głową. Cały Thomas.
    - Ty się czujesz niedowartościowany? Kiedy każda dziewczyna w szkole chciałaby cię mieć? Chcesz coś wiedzieć o niedowartościowaniu, to ci mogę poopowiadać. - powiedziała rozbawiona. - Ale tak, stęskniłam się, poza tym jestem sama w domku, chcesz mnie uratować? - zapytała słodkim głosem, uśmiechając się. Wiedziała, że Thomas jej nie odmówi.

    OdpowiedzUsuń
  34. - Poczucie humoru masz naprawdę przednie - mruknęła po wysłuchaniu jakże prostej odpowiedzi chłopaka. Wydęła delikatnie ustka i zaczęła się zastanawiać czy warto gdzieś z nim iść. W sumie, na dobrą sprawę nic jej nie szkodzi. Wzięła większy oddech, jak gdyby zaraz miała odpowiedzieć na pytanie, od którego zależy jej dalsze życie.
    - W takim razie niech będzie. A i żeby było jasne. Billy nie jest moim chłopakiem, tym bardziej dziewczyną - uśmiechnęła się delikatnie i poprawiła blond włosy, które wciąż niesfornie opadały na twarz dziewczyny.
    - Daj mi tylko pięć minut, muszę zrobić coś z włosami i wziąć kilka rzeczy - spojrzała na chłopaka i nie czekając na jego odpowiedź ruszyła w stronę drzwi prowadzących na korytarz.
    (...)
    Naprawdę wystarczyło jej kilka minut. Kiedy tylko weszła do swojego pokoju od razu ruszyła do łazienki, gdzie splątała włosy w luźny warkocz, a usta przejechała czerwonym błyszczykiem. Spojrzała raz w swoje lustrzane odbicie i delikatnie zwilżyła włosy różaną wodą, po czym opuściła łazienkę, aby zabrać z pokoju wszystkie potrzebne rzeczy, takie jak telefon, klucze czy portfel.
    - Zwarta i gotowa - mruknęła do Thomasa, kiedy pojawiła się na korytarzu.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie, żeby była jakąś skrzywdzoną i teraz wszystkiego bojącą się dziewczyną, jednak ręka chłopaka na jej plecach nieco ją speszyła. Po prostu nigdy nie byli ze sobą blisko, Julie nie miała nawet pewności czy kojarzył ją z widzenia. To ją nieco krępowało, ot co. Jednak dzielnie to znosiła i szła w stronę wyjścia.
    - Mhm - wymruczała i wsiadła do środka samochodu, tak jak nakazał chłopak. Zamknęła za sobą drzwi i zapięła pas, czekając aż chłopak dołączy i ruszy. Kiedy wsiadł do środka, zerknęła na niego i delikatnie się uśmiechnęła.
    - To co, wymyśliłeś już dokąd się udajemy? - nie spuszczała z niego oczu, tak jak gdyby nie ufała mu do końca i cały czas musiała widzieć co robi nastolatek. Pewnie nie jedna dziewczyna ze szkoły była cała podekscytowana, że jedzie gdzieś z Hundlay'em, jednak Julie nie była jakoś specjalnie szczęśliwa i cała w skowronkach. Po prostu wychodziła z nim teraz, wieczorem jak z każdym innym, normalnym znajomym.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  36. Słysząc jego pytanie zamknęła oczy i delikatnie odsunęła głowę do tyłu, wygodnie opierając ją o zagłówek fotela.
    - Wolałabym coś spokojnego - powiedziała po chwili ciszy z jej strony. Nie lubiła jednego, konkretnego gatunku muzycznego. Lubiła słuchać w zasadzie wszystkiego po trochu, a głównie zależało to od jej nastroju - no chyba, że Ty zdecydowanie wolisz coś żywszego, to niech już będzie - dodała po chwili, odwracając głowę w bok i obserwując drogę, którą właśnie jechali.
    Thomas owszem, podobał jej się. W zasadzie jak każdej dziewczynie. Był przystojny i temu nie można było zaprzeczyć. Jednak nie leciała na niego, nie pożądała go w żaden sposób. Chciała go jedynie poznać i tyle.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  37. Tak, nikt nigdy nie chciał jej uwierzyć, kiedy mówiła coś o Thomasie. Ten gburowaty Thomas? Ten słodki, ale zimny Thomas? Zazwyczaj dziwiły się dziewczyny. Faceci udawali, że ich to nie obchodzi. A Jasmine na wszystko patrzyła z rozbawieniem.
    - Ohoho, skradłam? Lepiej nie mów tego głośno, bo mnie pół szkoły będzie chciało pobić. - Zachichotała. - Czekam na ciebie, skarbie, z niecierpliwością. - zaszczebiotała słodko i odłożyła telefon. Pobiegła tylko do łazienki, żeby się przebrać. Nie, żeby krępowała się przy nim swojego różowego dresiku, ale on zawsze przychodził taki odstrojony i pachnący. Nie chciała być gorsza, tym bardziej, że mieli, pośrednio, rozmawiać o jej atrakcyjności. Zaśmiała się na samą myśl o tym, zakładając jakąś zwiewną sukienkę w kwiatki. Ledwo zdążyła spryskać się swoimi truskawkowymi perfumami, kiedy ktoś zadzwoniła. Pobiegła otworzyć, posyłając Thomasowi radosny, uroczy uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  38. - Tak - odpowiedziała cicho, nie przepadała za jazdą ze zbyt wysoką prędkością. Najzwyczajniej w świecie bała się, że mogą mieć wypadek, że coś znajdzie się nagle na jezdni, kierowca nie zdąży zareagować i stanie się nieszczęście - mogłaby na nie patrzeć godzinami, a Ty? - wydawało jej się, zę Tom nie jest facetem tego typu, jednak miała wrażenie, że nie raz ją jeszcze zaskoczy.
    - Mógłbyś nieco zwolnić? - zapytała cicho, może nieco za cicho, jednak nie chciała niczego wymuszać, nie chciała aby pomyślał, że mu w jakiś sposób rozkazuje. To była tylko prośba, którą miała nadzieje, że spełni.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  39. Kiedy poczuła, że samochód zwalnia była po prostu szczęśliwa. Miała wrażenie, że jeżeli jeszcze dłużej jechaliby z taką prędkością po takiej drodze, drogie porsche niestety byłoby ubrudzone nieprzyjemną wydzieliną z jej żołądka. Nie wspominając już o braku zapachu perfum chłopaka.
    - Jak dobrze - wyszeptała, zamykając oczy, kiedy jej nogi dotknęły ziemi. Wzięła głęboki wdech i otworzyła oczy. Widok, który jej się ukazał był po prostu niesamowity. Chwyciła puszkę coli, którą jej wręczył ciemnowłosy, jednak jej nie otworzyła. Spoglądała jedynie na niebo, które było pełne kolorów. Naprawdę była zachwycona, jednak szybko przypomniała sobie z kim tu jest, więc odwróciła się przodem do chłopaka i uważnie zmierzyła go wzrokiem.
    - Wszystkie tutaj zabierasz i próbujesz omamić? - zapytała, wciąż go lustrując.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  40. - Nic Ci się nie udało - odpowiedziała od razu, ignorując ten jego uśmiech. To fakt, wyglądał z nim na twarzy niesamowicie nieziemsko, jednak Julie potrafiła się skoncentrować na czymś innym; w tym wypadku na zachodzie. Uwagę o blondynie najzwyczajniej w świecie zignorowała. Nie miała zamiaru tego dnia, więcej o nim rozmawiać. Tom mówił prawdę, było tutaj naprawdę cicho i człowiek rzeczywiście mógł się odstresować.
    - Przepraszam, nie powinnam była tego mówić - mruknęła siadając na ziemi przed samochodem. Podparła się na dłoniach, odchylając się nieco do tyłu, nogi wyprostowała, uprzednio odkładając na bok puszkę napoju - naprawdę jest tutaj świetnie - dodała po chwili ciszy, zerkając na ciemnowłosego chłopaka. Naprawdę spodobało jej się to miejsce, widok na morze i niebo. Przymknęła powieki i odchyliła głowę do tyłu, by ostatnie promienie słońca mogły muskać jej ciało.
    - Często tu przyjeżdżasz?

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  41. To doskonale wiedziała! Wiedziała, że przy nim może czuć się bezpiecznie, tak jak przy swoich braciach. Całkiem przyjemnie żyło się z myślą, że ma się takich ochroniarzy. Nie trzeba było się niczego obawiać. A co dopiero jakichś typków o niecnych zamiarach! O, tacy zostaliby rozniesieni w pył.
    Roześmiała się na jego słowa i poklepała go czule po policzku, zamykając za nim drzwi.
    - No tak, w końcu jestem twoją przyjaciółką. Nie mogę wyglądać byle jak. - powiedziała rozbawiona, biorąc od niego wino. Skierowała się za nim do kuchni, przyglądając się tylko, jak Thomas czuje się w jej domu, jak u siebie. Ale lubiła to w nim. Nie był spłoszony, ani wystraszony, skrępowany, czy Bóg wie co.
    Wyjęła z szuflady korkociąg i podała mu razem z winem, a sama przełożyła pączki na jakiś talerz. Oparła się o blat, wbijając w niego spojrzenie swoich dużych, czekoladowych oczu.
    - U mnie? A cóż ma być. - Wzruszyła drobnymi ramionkami, uśmiechając się. - Biegam, latam, załatwiam sprawy dla całej rodziny... I właściwie, to nic się nie dzieje. - Westchnęła cichutko. Monotonia bywała przygnębiająca, szczególnie dla kogoś takiego, jak ona.

    OdpowiedzUsuń
  42. Nie znała go tak naprawdę, nie miała pojęcia jaki jest. Jedyne co o nim wiedziała to to, co mówiły koleżanki, dziewczyny, które wciąż opowiadały jaki to z niego dupek i cham. Jednak jeżeli ktoś teraz zapytał ją o to, co o nim myśli... Nie wypowiedziałaby złego słowa. Może i miał swoje humorki, swoje, specyficzne zachowania, jednak był dla niej stosunkowo miły. Przynajmniej ona odbierała to w ten sposób. Darował Billy'emu, a to dla niej naprawdę wiele znaczyło.
    - Tak, wiesz. Nie powinnam na Ciebie naskakiwać, w zasadzie to kompletnie Cię nie znam - powiedziała odchylając głowę mocniej, by móc na niego spojrzeć. - w sumie to mam... - chwyciła jedną ręką puszkę leżącą obok i wyciągnęła rękę w jego stronę - weź wypij, ja nie mam ochoty. I jeżeli chodzi o ten azyl... To w zasadzie nie miejsce, tylko czynność - uśmiechnęła się, sama do siebie. Kiedy biegała czuła się szczęśliwa. Nikt jej wtedy nie przeszkadzał, nikt jej nie marudził. A biegać, mogła tak naprawdę wszędzie, wszędzie czuła się dobrze o ile tylko była w biegu.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  43. Spojrzał na nią nieco zaskoczony. Na prawdę nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś go przeprasza dlatego czuł się nieswojo? Ludzie w większości go opieprzali, mówili jaki to on jest zły i nie dobry, a nie przepraszali. W sumie było to coś nowego, że ktoś brał winę na siebie, a nie obwiniał go za całe zło tego świata.
    - Nie ma sprawy- powiedział biorąc od niej puszkę, ale nie miał zamiaru jej wypić. Dokończył swoją, zgniótł ją i wyrzucił do kosza, który stał niedaleko zapewne dla takich jak on. Oparła się o maskę swojego samochodu i wpatrywał się w zachodzące słońce. Chciał mieć chwilę ciszy, skupienia, dlatego nie odpowiedział na słowa dziewczyny. Gdy słońc prawie zaszło wstał i stanął na przeciwko blondynki wyciągając do niej dłoń, by wstała.
    - Czas wracać- oznajmił i wsiadł do samochodu czekając, aż zrobi to samo Julietta.

    Thomas

    OdpowiedzUsuń
  44. Była zapatrzona w słońce. Naprawdę jej się tutaj spodobało. Koniecznie będzie musiała tu kiedyś wrócić, chociaż na chwilkę. Jedną, krótką chwileczkę. By móc popatrzeć na słońce, a później wrócić do nudnego akademika.
    - Nie chcę - powiedziała, jednak chwyciła rękę i wstała. Nawet podeszła do samochodu, jednak wciąż zerkała za siebie, na niebo, które teraz wyglądało zupełnie inaczej, gdyż słońce schowało się za linią horyzontu. Podejrzewała, że chłopak chce już wrócić, więc pomimo swoich wcześniejszych słów, wsiadła do samochodu i zapiała pasy. Zamknęła oczy i czekała, aż ciemnowłosy ruszy. Bała się drogi powrotnej. Bo co jeżeli znów będzie tak pędził? Tym razem będą zjeżdżać z górki, a dziewczynie wydawało się to znacznie gorsze.
    - Zjedźmy na plażę - odezwała się nagle, wciąż z zamkniętymi oczyma.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  45. Słysząc jego słowa uśmiechnęła się i otworzyła oczy. Zdecydowanie nie lubiła szybkiej jazdy. Nie miała pojęcia czym to mogło być spowodowane, może naoglądała się zbyt dużo filmów sensacyjnych, albo za dużo wiadomości... Tak czy siak, była Thomasowi wdzięczna, już po raz kolejny.
    - Chyba Ci zasmakowały moje ciastka - powiedziała spoglądając na niego - albo po prostu udajesz. Tylko nie wiem czy przede mną, czy przed dziewczynami. Wiesz... W moich oczach na pewno nie będziesz tym dupkiem - uśmiechnęła się. Nie dość, że był miły, sam zwolnił no i jeszcze zabierze ją na plaże! I jak tu uważać takiego faceta za chama? Julie na pewno nie będzie o nim myśleć w ten sposób, no chyba że jeszcze ma zamiar pokazać jej, jaki jest.
    - Dziękuję - uśmiechnęła się, kiedy wysiadła z samochodu od razu schyliła się by zdjąć buty, a następnie weszła na wciąż nagrzany piasek - no dalej, chodź - zawołała, biegnąc w stronę morza(w sumie to nie powinien być ocean ej? :D). Po drodze upuściła buty i torebkę, wciąż biegnąć w stronę wody.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  46. Nie zwracała uwagi na to, że buty wyleciały jej z rąk w połowie drogi i zapewne całe się zapiaszczyły, nawet nie pomyślała o torebce do której mógł się dostać piasek, a w której trzymała telefon. Miała ochotę wbiec do wody i tak po prostu się zanurzyć. Już prawie dobiegła na brzeg, kiedy odwróciła się i dostrzegła jak bardzo wlecze się Tom. Zmarszczyła brwi wraz z noskiem i obserwowała, jak chłopak powolnie idzie w jej stronę.
    - Powinieneś mieć w sobie więcej życia - zauważyła, odpinając powolnie kilka, górnych guziczków od swojej koszulki. Następnie odwróciła się do chłopaka tyłem i zdjęła z siebie koszulkę, a tuż po chwili stała plecami do chłopaka w samej bieliźnie.
    - Chodź! - powtórzyła i weszła do wody jak gdyby nigdy nic. Nawet nie przejmowała się tym, że rozebrała się przy praktycznie obcym facecie. Domyślała się, że będzie tego później żałować, jednak nie teraz, a po drugie, widocznie takie było jej przeznaczenie. Zanurzyła się, robiąc wszystko by tylko nie zamoczyć włosów. Odwróciła się przodem w stronę brzegu i spoglądała na chłopaka. Nie miała pojęcia czy się w końcu zdecyduje i wejdzie czy będzie stał na brzegu i czekał, aż ta wyjdzie. A może okaże się rzeczywiście chamem i zostawi ją tu, na plaży, kiedy robi się ciemno...

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  47. Jasmine Delacour30 sierpnia 2012 11:30

    - Jesteś kochany, ale mówi to chłopak, który po każdej imprezie wychodzi z kolejną, wytapetowaną lalą. - powiedziała, chichocząc rozbawiona. Poklepała go czule po policzku. I tak go kochała. I, oczywiście, wierzyła mu. Tylko, że jej bracia też ciągle jej mówili, że jest piękna. Co z tego, skoro nikt poza nimi?
    Zaśmiała się cichutko, patrząc na jego poczynania. No, jak tak traktował te wszystkie dziewczyny, to nic dziwnego, że wskakiwały mu do łóżka. Ach, czy ona musiała znać go aż tak dobrze?
    - Będzie się dziać? W twoim świecie, kochany. - powiedziała, popijając trochę wina. Oparła się o oparcie kanapy, podciągając pod siebie nogi. Spojrzała na niego z uśmiechem. - To chyba moja wina. Ocieplam twój wizerunek. - Zachichotała. - Chyba musisz mnie uwieść i porzucić. - Rozłożyła bezradnie ręce.

    OdpowiedzUsuń
  48. Widząc jak chłopak bierze zamach ręką, od razu zamknęła oczy by przypadkiem słona woda jej do nich nie naleciała. Oczy ogólnie były wrażliwe, a ona je miała, wręcz nadwrażliwe. Pewnie by umarła z bólu.
    - Musi być jakiś element zaskoczenia - odpowiedziała, ścierając wodę z policzków. Uśmiechnęła się uroczo, po czym spróbowała naskoczyć na chłopaka, tak aby podpierając się na jego ramionach nieco go podtopić. Niestety nie miała tyle siły, a i waga dziewczyny była zbyt niska, by go zanurzyć. Skoro jej się to nie udało, jedynie delikatnie ochlapała go, po czym odsunęła się by zachować bezpieczną odległość.
    - Masz naprawdę ładne perfumy - powiedziała, uśmiechając się subtelnie.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  49. Jasmine Delacour30 sierpnia 2012 14:03

    Roześmiała się uroczo, zakrywając ręką usta, co by nie wypluć tego wina, które miała w buzi. Spojrzała na niego, kręcąc głową.
    - Mi nie trzeba zakładać worka na twarz, nawet jak nie jestem umalowana? Dziękuję. - powiedziała, ujmując jego twarz w dłonie i całując go czule w policzek w ramach podziękowania. Zaśmiała się. - Jestem do końca życia? Hm, zamierzasz mnie pielęgnować do końca życia? - Uniosła brwi, przyglądając mu się z uwagą i rozbawieniem. To była naprawdę ciekawa wizja.
    - Tak, jestem okropna i trzeba mnie ukarać. - Wywróciła oczami ze śmiechem, dopiero po chwili zdając sobie sprawę, jak dwuznacznie mogło to zabrzmieć. Ale to był Thomas. Mogła sobie pozwolić.
    - Wiesz, właściwie to mnie to zastanawia. Jestem chyba jedyną dziewczyną w twoim życiu, której nie chcesz przelecieć. Jestem aż tak mało atrakcyjna? - Założyła ręce na piersiach i wpatrzyła się w niego, unosząc jedną brew.

    OdpowiedzUsuń
  50. Uniosła delikatnie brwi w górę uważnie mu się przyglądając i wsłuchując się w jego słowa.
    - Mógłbyś chociaż podziękować za miłe słowa - powiedziała, wciąż z uśmiechem na twarzy - nawet, jeżeli jesteś tego świadom - dodała po chwili, czując jak na policzkach pojawiają się okrągłe rumieńce - to miłe - szepnęła, uśmiechając się nieco szerzej.
    Kiedy ją objął, przygryzła delikatnie dolną wargę, chciała spojrzeć mu w oczy, jednak wstydziła się. Chyba zdała sobie sprawę z tego, że jest w samej bieliźnie, tak blisko niego. Nawet powietrza nie zdążyła nabrać, kiedy chłopak już zanurzył ich pod wodą. Jak tylko wrócili na powierzchnię, zaczęła kaszleć, wypluwając z ust słoną wodę.
    - No wiesz? - jęknęła patrząc na niego z żalem - teraz będziesz miał mokrą tapicerkę w samochodzie, bo mi włosy tak szybko nie wyschną - mruknęła odsuwając dłonią włosy na bok, aby spływająca z nich woda nie wleciała jej do oczu.
    Miała mu za złe zamoczenie, jednak nie miała zamiaru się obrażać i stroić fochów. To nie było w jej stylu. Po prostu będzie o tym pamiętać, ot co.
    No ale skoro już ma mokre włosy, zanurzyła się i przepłynęła kawałek pod wodą.
    - Uwielbiam pływać - powiedziała, kiedy wynurzyła się na wierzch, odwracając się wokół, aby zlokalizować Thomasa.

    Juliette

    OdpowiedzUsuń
  51. Margaret nie potrafiła sobie przypomnieć jakim była dzieckiem, a rodzice nic na ten temat nie potrafili jej powiedzieć, gdyż to nie oni ją wychowywali, tylko opiekunki. Wiedziała tylko, że było ich dużo. W pamięci potrafiła odtworzyć krótkie, kilkusekundowe obrazy, które przedstawiały jakże bolesne dla małej dziewczynki pożegnanie z kobietą, która wtedy była dla niej dobrą przyjaciółką. Jedna po paru miesiącach była zastępowana przez kolejną i kolejną i tak w kółko. Może Margaret była tak okropnym dzieckiem, że niańki nie wytrzymywały przy niej nerwowo? Tego chyba nigdy się nie dowie. Zostały jej tylko marne spekulacje.
    Cieszyła się z wyboru jakiego dokonał. Uwielbiała pić kawę na świeżym powietrzu i całym sercem była wdzięczna właścicielom, którzy klimat swoich kawiarenek wyprowadzali również na zewnątrz. To zawsze przypominało jej Paryż - ukochane miasto. Wprawdzie krajobraz zupełnie odbiegał od tego, który otaczał nas w Nowym Jorku, ale od czego mamy wyobraźnię, prawda?
    Dziewczyna na wzmiankę o kawie nic nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się tylko, tak, że w jej policzkach utworzyły się urocze dołeczki, po czym spojrzała w kartę. Dokonała wyboru i już chciała odłożyć kartę, jednak ta czynność została przerwana przez chłopaka.
    - Margaret Marie Collins, Miło poznać. Już myślałam, że trafi mi pić kawę, w towarzystwie nieznajomego. - Chwilę po tym jak Thomas usiadł na swoim miejscu, podszedł do nich kelner. - Dla mnie będzie Caffè Velutto. - przeniosła wzrok z kelnera na ciemnookiego mężczyznę. Na jej twarzy wciąż widniał uśmiech, a brwi były lekko uniesione. Chciała tym pokazać, że się nie mylił, i że jej wybór kawy nie odbiegał poziomem od wyboru butów. Może była bardzo pewna siebie, ale to w sobie kochała.

    OdpowiedzUsuń
  52. Spojrzał na niego i uśmiechnął się pod nosem.
    - No to nie starasz się o respekt wśród ludzi, to kiepsko - pokręcił głową z rozbawieniem.
    Steve był raczej osobą, której nie zależało na tym by ktokolwiek o nim mówił. Szczerze mówiąc specjalnie się nie starał, by się wyróżniać. Samo to jakoś wychodziło.
    Jeżeli chodziło o pieniądze to sam mógł wyciągnąć od rodziców i by nic wielkiego by się nie stało, ale to dziwne, że chciał wszystko załatwić sam? Ot... Męska duma.
    - Dobrze wiesz, że nie w tym jest problem - powiedział i wszedł pierwszy przez bramkę klubu, gdzie oboje już byli dobrze znani, tak więc ochroniarze nawet ich nie sprawdzali, bo i po co?

    OdpowiedzUsuń
  53. [ A więc ja mogę zacząć jakiś wątek, ale mam kilka pytań: czy mogę uznać, że jest już rok szkolny? i czy Thomas mógł olać któreś zajęcia? i jeżeli tak, to czy mieszka w akademiku? ]

    - Vivianne Bourett

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga