Koziorożec z dnia dziewiątego roku pańskiego 1994, z kanadyjskiego Toronto
Milusi uczeń z klasy III
Lekcje ważne i nieważne:
Hiszpański, włoski, niemiecki
WOS, WOK, Historia
Matematyka, podstawy fizyki i biologii, rozszerzenie chemii
Lekkoatletyka, muzyka
I takie tam dodatki:
Gazetka szkolna (zdjęcia) oraz fotografia
Ponadto bardzo uroczy homoś i fotograf
Taki tam
Noah Medley
___________________
- Mamo, mamo, mamo!
- Noaś, proszę cię, ciszej. Co chcesz?
- Niczego. Chciałem się tylko upewnić, czy ty też mnie nie opuściłaś.
Żydowska, kanadyjska rodzina. Żydowska mama, żydowski tata, których przeszłość religijna/wyznaniowa (niepotrzebne skreślić) sięga holokaustów podczas II Wojny Światowej, gdzie siedzieli pradziadkowie i dziadkowie Medley'ów. Medley, niby takie nie-żydowskie nazwisko, a noszone przez kanadyjskich Żydów. Tak, ma na nazwisko jak ta piosenka Michaela Jacksona i Boba Marleya, z przedrostkiem Acoustic. Koniec o Żydach i piosenkach, zaczynamy o Noasiu, który też jest Żydem i tak, kiedy miał osiem dni, to go obrzezano, bo tak nakazuje żydowskie prawo. Młody do dnia dzisiejszego tego nie rozumie, dlaczego odebrano mu tyle przyjemności.
Było zimno, on urodził się w Toronto, w Kanadzie, gdzie stereotypowo powinno być zimno cały czas. Otrzymał tak bardzo żydowskie imię i przyniósł wiele radości swojej licznej rodzinie. Licznej, bo w domku na przedmieściach Toronto mieszkała babcia z dziadkiem, ciocia z wujkiem i dwójką dzieci, no i rodzice Noasia i sam Noaś. Trochę ich było, ale nikt za bardzo nie narzekał i jakoś sobie żyli.
Noah rósł, odkrywał świat, uczył się, rysował, bawił się klockami Lego i ukradł wujkowi aparat, którym bardzo się zainteresował. Oczywiście, jako pięciolatek nie robił super profesjonalnych zdjęć. Zaczynał od prowizorycznych fotek mamusi, tatusia, babci i dziadka. Gdy trochę podrósł, rodzice zafundowali mu prosty aparat, w którym Noah się zakochał i nawet spał z nim w jednym łóżku.
Wtedy zaczęły się problemy zdrowotne pana Medleya seniora. Jego serce przestało prawidłowo funkcjonować. W tym samym czasie ojciec Noaha otrzymał atrakcyjną ofertę pracy w Nowym Jorku, którą, nie zważając na problemy zdrowotne, niezwłocznie przyjął.
Wraz z żoną i synem opuścili rodzinne Toronto i znaleźli się w Wielkim Jabłku. Firma, dla której pracował pan Medley ufundowała duże mieszkanie na Manhattanie. Noah miał wtedy trzynaście lat.
Dobrze im się żyło. Problemem było tylko zdrowie pana Medleya, które z czasem pogarszało się. Konieczne były coraz częstsze wizyty u lekarzy, za które trzeba było oczywiście płacić.
Noah chodził do szkoły, zdobył nowych przyjaciół, zbierał pieniądze na lepszy aparat. Gdy miał już sporą sumkę, rodzice dołożyli mu trochę pieniędzy i chłopak kupił sobie najprawdziwszą lustrzankę Canona. Taką profesjonalną, z dużym obiektywem i wieloma bajerami. Ma ją do dzisiaj i bardzo dobrze mu służy.
W nastoletnim wieku zaczął też odkrywać siebie. Spróbował alkoholu, zapalił papierosa, palił zioło, zaczął oglądać się za płcią przeciwną... No właśnie nie za przeciwną, bo dziewczęta za bardzo go nie interesowały. Problem był w tym, że to on interesował dziewczęta. I nadal interesuje. Szkoda tylko, że tyle kobiet prawie się załamało, gdy usłyszało, że Noah jest gejem. Hitler by go nienawidził.
Powiedział o tym rodzicom, oczywiście, że powiedział. Kultura żydowska za bardzo homoseksualistów nie toleruje, ale co miał Noaś poradzić? Przecież nie będzie na siłę pieprzył panienek. No okej, z dwoma się przespał, gdy miał szesnaście lat, bo sobie pomyślał, że to może coś pomoże, ale dupa, nic, nadal jest stuprocentowym homosiem. Z panami też już spał i w sumie nie narzeka na brak atrakcji.
Gdy Noah miał lat szesnaście, czyli dwa lata temu, jego ojciec zmarł na zawał serca. Pogrzeb był skromny, wszystko w obrządku żydowskim.
Pani Medley rozważała powrót do Toronto. Noah jednak wybłagał ją, aby pozostali w Nowym Jorku, bo on już się tu zaklimatyzował i nie chce zaczynać wszystkiego od początku. Przecież znalazł tolerancyjnych przyjaciół. Chciał skończyć tu szkołę i prawdopodobnie zacząć studia na wydziale fotografii. Matka uległa i pozostali w NY.
Noah jest w trzeciej klasie, lubi patrzeć na tyłki innych facetów, ma bardzo dużo aparatów w domu, które namiętnie kolekcjonuje i sprawdza wszystkie ich możliwości. Prawie zapomniał o tym, że rodzice kazali mu być Żydem.
Może troszkę za chudy i za blady, ale pochodzi z Kanady, a tam PODOBNO cały czas jest zimno. Więc to jest wymówka na jego bladość. Jednak uprawia sport, bo nie chce się strasznie spaść (jakby mu to groziło), albo być strasznie chudym. Mierzy 185 centymetrów wzrostu, waży trochę za mało, bo jedynie 60 kilogramów. Ma niedowagę, ale nie chce jeść. Ogólnie jest strasznym niejadkiem i wegetarianinem. Mama próbuje wcisnąć mu mięso, ale ten się nie daje i z jako takich mięs toleruje tylko małe ryby.
Włosy ma brązowe i jakimś dziwnym sposobem na zimę mu ciemnieją, a na lato jaśnieją. Wiosną i jesienią są takie... Normalne. To pewnie wina KANADY i BRAKU słońca. Czasem w wielkim nieładzie, czasem ładnie ułożone. To zależy, czy mu się zachce rano uczesać. Oczęta ma brązowe, takie duże i czekoladowe. Fanie się w je patrzy, można się utopić w tej czekoladzie.
Uśmiech też ma fajny, z białymi i prostymi ząbkami. Opłaciło się nosić aparat przez trzy lata.
Ubiera się różnie. Lubi koszule, T-shirty, swetry, te rozciągnięte. Tak, nosi rurki, które podobno nie są męskie, nosi też luźniejsze jeansy, które zjeżdżają mu do połowy tyłka. Nosi conversy, vansy, inne buty sportowe. Lubi bluzy, lubi czapki. Kolorystyka raczej stonowana, bez żadnych jaskrawych barw czy oczojebnych żakiecików.
Lubi siebie.
Nie jest pesymistą. Nie jest żadnym egocentrykiem. Na świat patrzy przez obiektyw swojego aparatu, czyli realistycznie. Śmiech, radość, optymizm. No też lubi, choć z tym ostatnim nie przesadza, bo trzeba pamiętać, że na świat nie patrzy się tylko przez różowe okulary. Dzieciak uwięziony w ciele dorosłego faceta, który wciąż chce szaleć, chce się bawić i śmiać. Bywa przez to infantylny i irytujący. Wtedy trzeba zdzielić go patelnią w głowę, to się uspokoi. Byle nie za mocno, bo to bardzo kruche chłopię jest. I wrażliwe. Tak, gdy ktoś go zrani czy pokłóci się z bliską jego sercu osobą, może zaszyć się w swoim pokoju i trochę popłakać. Wtedy pogada z mamą, która mu wszystko wytłumaczy, doradzi i da buziaka w czoło.
Jest też przesadnie ufny i naiwny. Pogada się z nim trochę o fotografii, powie się, że jest się tolerancyjnym co do homoseksualistów, a on widzi w drugiej osobie przyjaciela na wieki wieków. Może to właśnie wpłynęło na to, ze jest wrażliwy. Za dużo osób go w życiu zostawiło, przez co czuł się samotny.
Jednak nie jest samotnikiem, o nie! Ma przyjaciół, kilku nawet, takich zaufanych, którym może się wygadać. Bo on od czasu do czasu musi się komuś wygadać. Skombinujcie więc alkohol i papierosy. I chusteczki tez mogą się przydać. Wiele rzeczy dusi w sobie i tylko najbliższym mówi o wszystkim.
Ponadto, nienawidzi kłamstwa. On sam jest cholernie szczery i bezpośredni, nie lubi owijać w bawełnę, mówi wszystko prosto z mostu, nawet jeśli może to zranić drugą osobę. Łączy się to też z jego pewnością siebie i wrodzonym 'ciągnięciem do ludzi'. Potrafi być niesamowicie upierdliwy. Taka przylepa.
Jednak jest miły i przyjacielski, chętnie się uśmiecha, łazi na imprezy i takie tam. Jest pozytywną osobą i cholernie tolerancyjną. Od innych ludzi oczekuje, aby zachowywali się w stosunku do niego tak, jak on zachowuje się w stosunku do nich.
- słucha tego, co mu do ucha wpadnie, ale głównym gatunkiem muzyki, który preferuje, jest rock, stary, dobry rock
- upodobał sobie książki Dana Browna, Stephena Kinga oraz Agathy Christie
- ma wadę wzroku, przez co nosi soczewki- w okularach raczej zobaczyć go nie można, chyba że czyta
- uczulony na sierść oraz cytrusy
- uwielbia białą czekoladę, może jeść ją kilogramami i do tego nie tyje
- jak już wcześniej wspomniano, jest wegetarianinem
- w domu ma duże terrarium z żółwiem stepowym, którego nazwał Kozak, czyli bardzo ładnie
- alkohol tak, papierosy tak, używki od czasu do czasu, imprezy tak, seks tak (jak się spije, to może nawet z kobietą, ot co)
- gada po angielskuof kors, francusku i hiszpańsku
- gada po angielsku
______________________________
Zdjęcia z we<3it.
Jestem chętna na wszystko. Na zawiłe powiązania, w których mogą go przekabacać na heteryka, ale nikomu się to of kors nie uda, romanse, przyjaźnie, wrogo nastawione do siebie osoby.
Noaś na pewno nie gryzie, na pewno nie zjada w całości. Ja czasem mogę.
No i lubię takie średniej długości wątki, nie jakieś epopeje narodowe, bo ja nie mam weny, zeby na takowe odpisać.
Toleruję zasady: Ty długo, ja długo, Ty krótko, ja krótko oraz Proponujesz, zaczynasz.
Wiem, że to ostatnie może być trochę demotywujące, ale taka prawda. Od czasu do czasu mogę zacząć, ale nie wykorzystywać mnie, tym bardziej teraz, na początku.
Chciałam walnąć jakiś cytat albo piosenkę, ale nie wiedziałam, co wybrać.
Pozdrawiam i zapraszam do wątków z Noasiem :3
[Ja chcę wątek<3 Podaj pomysł/powiązanie to zacznę:)]
OdpowiedzUsuńKolejny nudny dzień. Obudziłam się, zjadłam, ubrałam sukienkę i kurtkę i wyszłam. Oczywiście z książką. Poszłam do parku i wybrałam najdalej położoną ławkę. Usiadłam po turecku i zaczęłam czytać. Jeden rozdział, drugi, trzeci. Nie wiem ile tak siedziałam, ale moje kości aż krzyczały. Wstałam i usiadłam inaczej. Nie zaczęłam od razu czytać. Przyglądałam się ludziom, psom. Odwróciłam głowę w bok i zauważyłam chłopaka z aparatem. Szybko zakryłam twarz książką.
OdpowiedzUsuń[ Witam! Mam taki pomysł na powiązanie: Vivianne mogła kiedyś być zainteresowana Noahem, ale kiedy dowiedziała się, że jest homo, zaczęli się przyjaźnić. Co do wątku - jeśli Noah lubi robić też zdjęcia ludzi, to V. chętnie będzie pozować. Jakiś lepszy pomysł? ]
OdpowiedzUsuńPomysł na służenie za modelkę wydawał się Vivianne kompletnie dziwny. Przecież nigdy wcześniej nie pozowała, a przynajmniej nie celowo. Czasami koleżanki wyciągały aparat i robiły różne głupie zdjęcia, i blondynka nigdy nie nazwałaby tego pozowaniem.
OdpowiedzUsuńOczywiście naoglądała się wielu zdjęć w różnych magazynach i często przy tym żałowała, że jest odrobinę za niska, by zająć się tym na poważnie. Zaraz potem jednak stwierdzała, że nie potrafiłaby pozować i pewnie okazałoby się, że jest najgorszą na świecie modelką.
Ale skoro już zgodziła się na pomysł przyjaciela, nie wypadało tak w ostatniej chwili odmawiać. Zadzwoniła jedynie dzień wcześniej, by chłopak przyszedł po nią do akademika, bo kompletnie nie wie w co się ubrać. Może i by coś wybrała, jednak nie miała pojęcia, co też wymyślił Noah i czego może się spodziewać. Czekała więc grzecznie, wpatrując się w stertę ubrań w szafie.
[Juliette to by z chęcią powątkowała o! Tylko czy masz może pomysł na relacje/powiązanie? Bo ja dziś jestem wyprana z pomysłów]
OdpowiedzUsuńJuliette
Spojrzałam na chłopaka niepewnie.
OdpowiedzUsuń- Nie ma sprawy. Nie przywykłam do tego że ktoś mi robi zdjęcia.
Uśmiechnęłam się lekko i poprawiłam okulary. Zaraz jednak wyciągnęłam rękę po książkę.
- Mogę?
Wzięłam od chłopaka książkę.
OdpowiedzUsuń- Konkursy mówisz?
Zamyśliłam się na chwilkę. A co! Jak szaleć to szaleć.
- Dobra. Pewnie.
Uśmiechnęłam się trochę szerzej niż poprzednio. Nie bardzo jednak wiedziałam co robić.
- To co mam robić?
[ Cudny<3 no to łączy ich pasja do fotografii. Może jeździliby sobie w plener i pstrykali focie. Albo drugi pomysł ( ale nie jestem pewna, bo może nie doczytałam kp) jeśli rodzice Noasia nie wiedzą, że on jest homoś, to Lilka mogłaby udawać jego dziewczynę przez jakiś czas, a tak na prawdę byliby best friend^^ dobra, no to ambitniejszych pomysłów nie mam XD ]
OdpowiedzUsuń-Dobrze.
OdpowiedzUsuńWróciłam do czytania. Nawet nie wiem kiedy się wciągnęłam. Kolejne słowa wlewały się do mojej głowy. Mijały minuty a może godziny a ja tak siedziałam i czytałam. W końcu czyjś głos mi przerwał. Rozejrzałam się i przypomniałam sobie o chłopaku.
-Przepraszam, zaczytałam się.
Kiedy Vivianne usłyszała pukanie do drzwi, natychmiast rzuciła się w ich kierunku. Uśmiechnęła się, widząc chłopaka i zaprosiła go do środka. Jej pokój prezentował się nadzwyczaj dobrze. Efekt wielkich porządków utrzymywał się od jakiś dwóch tygodni i blondynka była z tego powodu niezwykle dumna. Może i swój udział miała w tym też mała Lise, ale dziewczyna wolała myśleć, że to tylko jej zasługi.
OdpowiedzUsuń- Gdzie masz aparat? - zapytała, kiedy już zmierzyła chłopaka wzrokiem. Bez aparatu wyglądał jakby mu czegoś brakowało. Cóż, Vivianne była przyzwyczajona do tego, że zawsze miał go przy sobie. - Czym będziesz robił zdjęcia? Kalkulatorem? - dodała i zaśmiała się.
Wyciągnęła z szafki dwie wysokie szklanki i odwróciła się w jego stronę.
- Czego się napijesz? Mam tu prawie wszystko.
- Vivianne
[Ależ on słodki :3]
OdpowiedzUsuń[Tylko czemu jest gejem :ccc btw, Tony z BHS, right? ;>]
OdpowiedzUsuń[Nikt się Ciebie nie zamierza pozbywać :D Jasmine jest tolerancyjna, więc przekabacić go nie będzie próbowała :C a nieszczęśliwej miłości do geja jej nie wcisnę, bo skończy się samobójstwem :c :D]
OdpowiedzUsuń[Jest za fajny na geja, jesteś po prostu okrutna :D nie wiem, mogą się przyjaźnić, tak po prostu.]
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń[To niech będzie ta przyjaźń, chociaż mam same takie wątki tutaj :c swoją drogą, najstarszy brat Jasmine, Victor, lubi chłopców, więc może i coś z tym. I tak, Ty zaczynasz :D]
OdpowiedzUsuń[Mówiąc szczerze nic mi do głowy kompletnie nie przychodzi. I wiem, że w karcie bardzo malutko informacji mam, ale to będę zmieniać, to raz, a dwa, wolę takie nieco bardziej tajemnicze kp. ;) Dobra, niech będzie ten projekt, bo jak wspominałam wcześniej, kompletna pustka u mnie]
OdpowiedzUsuńBlondynka siedziała właśnie na parapecie z nogami spuszczonymi w dół za ramą okna, obserwowała życie Nowego Jorku. Uwielbiała w ten sposób spędzać czas. Od pierwszego dnia w szkole, zajmowała się głównie tym; obserwowaniem życia na ulicach zatłoczonego miasta. Niby nic nadzwyczajnego, takie tam patrzenie, a jednak ona to uwielbiała. Wymyślała sobie niestworzone historyjki na temat ludzi spieszących się nie wiadomo gdzie.
Z przykrością zauważyła, że tak naprawdę zostało już tylko kilka dni do rozpoczęcia roku, a ona kompletnie nie jest do tego przygotowana, co gorsza, przygotowywać jej się w ogóle nie chciało. Wolała spędzać dnie na nic-nie-robieniu. Niestety, pozwolić sobie na to nie mogła. Westchnęła cicho, po czym zsunęła się z parapetu do wnętrza pokoju.
- Muszę się za siebie wziąć - powiedziała sama do siebie po czym sięgnęła po książkę, która szczególnie się rzucała w oczy dziewczyny; leżała nie dość, że przekrzywiona to w dodatku wystawała z niej jakaś karta. Zwinnym ruchem ręki Julie otworzyła książkę i wyjęła karteczkę, na której było napisane: "Noah Medley - projekt, historia". Blondyneczka zmarszczyła brwi, zastanawiając się o jaki konkretnie projekt chodzi po czym nagle ją olśniło, a na jej twarzy pojawiło się przerażenie. Szybko chwyciła komórkę, po czym wybrała numer do chłopaka z karteczki.
- Noah! Projekt z historii! - jęknęła bez żadnego przywitanie, gdy ten tylko odebrał połączenie.
- Będę za dwadzieścia minut i błagam, wybudź się do tego czasu, bo naprawdę musimy zrobić ten projekt - po wypowiedzeniu zdania przerwała połączenie i schowała komórkę do torebki. Rozejrzała się po pokoju w poszukiwaniu czegoś co mogłoby im pomóc przy zadaniu, dorzuciła do torby książkę, która była sprawcą zamieszenia i portfel. Podeszła do szafy aby wyciągnąć z niej lekką narzutkę, w razie gdyby wiało i opuściła pokój, wrzucając klucze do torebki.
OdpowiedzUsuń(...)
Stała pod drzwiami mieszkania Państwa Mendley z dwoma, papierowymi kubkami wypełnionymi po samiutkie brzegi kawą, oczekiwała, aż Noah się w końcu ruszy i wpuści ją do środka. Przygryzała delikatnie dolną wargę po czym ponownie nadusiła na dzwonek.
Juliette
Widząc uśmiech na ustach chłopaka sama się uśmiechnęła po czym weszła do środka tuż za nim.
OdpowiedzUsuń- Dzień dobry Pani Medley - odezwała się, kiedy Noah zaczął mówić do swojej mamy. Weszła do pokoju, który wskazał chłopak i od razu zaczęła się rozglądać po pomieszczeniu. Pierwsze co przykuło jej uwagę to okno. Zawsze, gdziekolwiek była, najbardziej koncentrowała się na oknie. Obserwowała w jaki sposób jest udekorowane. Czy wiszą w nim firanki czy stoi bez żadnych zasłonek.
- Ależ nie masz za co dziękować - powiedziała z uśmiechem na twarzy, kiedy chłopak zabrał od niej kubek - co żeś robił, że jesteś jej, aż tak bardzo spragniony, hm? - zagadnęła, ściągając plastikową osłonkę z kubka, nie lubiła przez nie pić kawy. Wystarczał jej sam papierowy kubeczek.
Juliette
- Widać - skwitowała jedynie, powolnym korkiem podchodząc do okna. Była zachwycona widokiem miasta z takiej wysokości. W końcu pokój w akademiku miała na drugim piętrze, więc różnica była znaczna.
OdpowiedzUsuń- "Nowy Jork; miasto przeszłości" mamy opisać najstarsze budynki, znaleźć jakieś ciekawe historie o nich i takie tam. Tak sobie myślałam, że moglibyśmy to zrobić w formie dużego albumu. Lubisz robić zdjęcia, może w jakiś Twój lepszy dzień byśmy poszli, zrobiłbyś zdjęcia, wywołalibyśmy je w większym formacie, a pod spodem umieścilibyśmy tekst. Co Ty na to? - zaproponowała z uśmiechem na ustach. Dziewczyna w zasadzie wciąż chodziła uśmiechnięta i radosna, chociaż zdarzały się i takie dni, kiedy nie miała ona najlepszego humoru. Na szczęście dziś, było zupełnie inaczej. Nawet myśl o projekcie nie przyprawiała jej o mdłości, pomimo, że wciąż trwały wakacje.
- Masz tutaj niesamowity widok - dodała po chwili, ponownie zerkając przez okno.
Juliette
Vivianne natychmiast nalała wody do obu szklanek i podała jedną z nich chłopakowi. Podeszła do szafy, która od początku była otwarta na oścież i westchnęła cicho.
OdpowiedzUsuń- Będzie jak w filmie, co? Zacznę przymierzać wszystko po kolei, a ostatnia sukienka okaże się najlepsza? - powiedziała, znów odwracając się w stronę chłopaka. Jedyną rzeczą, którą miała ochotę włożyć, był czarny, za duży T-shirt i już miała go na sobie. Ale przecież nie wyjdzie w samej koszulce na miasto.
- Nie zamierzam przebierać się w łazience, więc jeżeli udajesz geja, zamorduje cię, kiedy się o tym dowiem. - zagroziła, po czym wyjęła z szafy czarną krótką sukienkę i pokazała ją chłopakowi. Zaraz potem miała ją już na sobie i krzywiła się, patrząc na siebie w lustrze umieszczonym drzwiach szafy.
- Vivianne
[Tą zabawą z żółwiem mnie rozwaliłaś... xD śmiałam się przez 10 minut xD a jak wyobraziłam sobie, jak się potem Noaś turla i poprawia kołdrę... xD]
OdpowiedzUsuńJasmine była tolerancyjna, a i owszem. Choć ostatnimi czasy jej tolerancja została wystawiona na poważną próbę. Wiadomo, zawsze jest łatwiej mówić o czymś, z czym nie ma się do czynienia. A tu proszę. Okazało się, że jej najstarszy brat, najbardziej męski (dla niej) facet pod słońcem... miał faceta. Starszego. Nauczyciela z jej szkoły. Długo nie mogła dojść z tym do ładu. Próbowała z Victorem rozmawiać, ale jego ciężko było złapać. Prawie w ogóle nie bywał w domu.
Tego dnia siedziała w domu sama. Tego dnia Victor obiecał, że wróci wcześniej, a ona chciała z nim porozmawiać. Zbierała się do tego, kiedy usłysząła pukanie. Otworzyła. Och, a propos. Noah. Cóż, może on jej pomoże. Posłała mu, jak zwykle, radosny uśmiech i od razu wpuściła go do środka.
- Właź, skarbie. Głodny, spragniony? Może coś słodkiego? Upiekłam ciasto. - powiedziała wesołym głosem, kierując się w stronę kuchni. Skinęła na niego, by poszedł za nią.
Vivianne obdarzyła go dziwnym spojrzeniem, pełnym zwątpienia. Ona nie chodziła w ubraniach w kolorowe kwiatki i motylki. Jej szafa pełna była stonowanych, ciemnych lub pastelowych kolorów. Może gdyby się uparła, gdzieś na dnie szafy znalazłaby koszulkę z wesołym nadrukiem.
OdpowiedzUsuń- Tutaj nie ma nic takiego. - powiedziała tylko i podeszła do biurka, na którym zostawiła szklankę ze swoją wodą. Upiła z niej łyk, po czym spojrzała krytycznie na swoją szafę. - Mogę wydobyć coś w pastelowym różu, ewentualnie coś czerwonego. Chyba, że... - zaczęła z dziwnym błyskiem w oku,a na jej twarzy pojawił się uśmiech. Podeszła do walizki swojej siostry, która przyjechała do Nowego Jorku na wakacje. Teraz wybyła na zajęcia wokalne.
- Mała Lise ma mnóstwo takich rzeczy! - dodała radośnie i zaczęła przeglądać rzeczy w środku. W końcu wydobyła ze środka luźną sukienkę w maleńkie kwiaty, w którą na pewno się zmieści i zaprezentowała ją chłopakowi.
- Vivianne
Tego dnia Lilka odebrała swoje zdjęcia z ostatniej sesji. Musiałą po wakacjach oddać kilka na koło fotograficzne. Znalazła sobie modela, pojechali na plaże i zrobiła dużo świetnych zdjęć. Była z siebie na prawdę dumna. Obrobiła je jeszcze w programie i mogła śmiało powiedzieć, że zwykłą sesja wyszła profesjonalna.
OdpowiedzUsuńSiedziała w swoim pokoju przeglądając najlepsze, rozkładając je na podłodze i z różnej perspektywy je obserwowała jakby chciała znaleźć punkt, w którym popełniła jakiś błąd. Właśnie podniosłą do góry jedno zdjęcie przyglądając mu sie bliżej, gdy ktoś wparował nagle do pokoju. Zdjęcie wypadło jej z rąk, a ona sama wzdrygnęła sie ze strachu. Podniosłą zielone oczy i zobaczyła nikogo innego jak jej drogiego Neosia. Uśmiechnęła sie promiennie iw stałą szybko.
- Już tylko wezmę Nickolasa- powiedziała. Każdy chyba wiedział, że nazwała sobie tak swój aparat. O takie tam zboczenie. Zawiesiła aparat na szyi, chwyciła chłopaka za rękę wychodząc szybko z pokoju i zamknęła za sobą drzwi po czym biegiem zeszli po schodach. - Rajciu, dlaczego nic o tym nie słyszałam. Stracić taką okazję na fotki.
- Jak na razie jestem w NY dwa lata i wciąż nie mogę się przyzwyczaić do widoku z okna, z akademika - uśmiechnęła się, przystawiając sobie do ust kubek, by upić kilka łyków kawy. Warto wspomnieć, że miała jeszcze prawie pełen kubek. Lubiła kawę, jednak piła ją niesamowicie wolno.
OdpowiedzUsuń- Tak, powinniśmy od tego zacząć. Myślę, że Empire State Buliding powinno się obowiązkowo znaleźć w albumie - posłała chłopakowi ciepły uśmiech i zamknęła na chwilę oczy by zastanowić się nad resztą budynków, które są ciekawe i dość wiekowe, aby nadawały się na projekt do szkoły.
- Jesteś tutaj dłużej, co jeszcze proponujesz?
Juliette
Gadanie. Sama była heteroseksualna, a jakoś nikogo sobie znaleźć nie mogła. Niejednokrotnie zastanawiała się, czy to może z nią coś nie gra, coś jest nie tak? W końcu, wszyscy miewali chociaż partnerów, adoratorów, kogokolwiek. A ona tylko patrzyła.
OdpowiedzUsuńAle nie użalała się nad sobą zbyt często. Szkoda na to czasu. A i to nie było, póki co, jej priorytetem.
- Nie ma sprawy, Noah, coś ty. Możesz wpadać zawsze, kiedy tylko ci się podoba. - powiedziała wesoło, wyjmując z lodówki pokrojoną już kruszonkę z truskawkami. Postawiła ją przed nim i podała jeszcze malutki talerzyk z łyżeczką. Uśmiechnęła się uroczo.
- Właściwie, to cieszę się, że jesteś. Mam pewien problem i chyba jesteś idealną osobą do tego, by z nią o tym porozmawiać. - Postawiła na stole jeszcze dwie szklanki soku jabłkowego i usiadła naprzeciwko chłopaka. - Smakuje ci? - zapytała, gdy zabrał się za jedzenie ciasta.
Vivianne grzecznie zapakowała do czarnej (oczywiście, że czarnej!) torby wszystkie ubrania, które podał jej chłopak. Narzuciła jeszcze na siebie czarny (a jakże!) sweterek i dopiła swoją wodę.
OdpowiedzUsuńMoże rzeczywiście powinna trochę odmienić swoją garderobę. Ale przecież czuła się dobrze w tych wszystkich ciemnych czy pastelowych rzeczach! Nie lubiła ostrych kolorów czy krzykliwości, chociaż kilka weselszych sukienek mogłoby znaleźć się w jej szafie. Może zabierze kiedyś Noaha na zakupy i pozwoli mu wybrać dla niej jakieś rzeczy. Wtedy nic nie powie i na wszystko się zgodzi.
- A mogę wiedzieć co to za plan zdjęciowy? - zapytała, kierując się ku wyjściu z pokoju. Założyła jeszcze okulary i kapelusz, leżące na półce przy drzwiach.
- Vivianne
Jasmine nie nudziła się tak łatwo, ale to chyba ona nudziła się innym. Nawet jeśli na jedną chwilkę pojawiał się w jej życiu ktoś potencjalnie nią zainteresowany, to równie szybko znikał. Nim zdążyła cokolwiek zrobić, jakkolwiek zareagować. Ale wiary nie traciła. Każda potwora znajdzie swojego amatora, podobno.
OdpowiedzUsuń- Cieszę się, że ci smakuje. - powiedziała, posyłając mu uśmiech i podparła głowę na ręce. Zamyśliła się głęboko, a jej wesoła zwykle twarz, przybrała wyjątkowo zafrasowany wyraz. Głupio jej było mówić o tym z Noahem. Ale z kim, jak nie z nim?
- Znasz mojego najstarszego brata, nie? Victora. Ten najmniej ruchliwy z nas wszystkich. - powiedziała z rozbawieniem. - On był dla mnie zawsze... Ucieleśnieniem męskości. Wiesz, takim ideałem. Starszym bratem, w którego byłam zapatrzona i chciałam, żeby taki był kiedyś mój mąż... - urwała, spuszczając wzrok na swoje palce. - I teraz... Nie wiem, jak mam się zachować... Dowiedziałam się... Że miał chłopaka. I to przez długi czas. - Spojrzała na chłopaka, przygryzając niepewnie dolną wargę. - Nie, żebym miała coś do homoseksualistów! Broń boże, Noah, wiesz, że cię kocham, ale... Uch, nie wiem, jak mam się zachować. - powiedziała zrezygnowana, opierając się czołem o dłonie i wpatrując się usilnie w blat stołu. Była rozbita.
Wzięła laptopa od chłopaka i zaczęła przeglądać strony w wyszukiwarce. Propozycje chłopaka spodobały jej się.
OdpowiedzUsuń- Myślę, że te pięć budowli na pewno starczy, o WTC można wspomnieć, napisać, a zdjęcie wiadomo, internetu wziąć. W końcu nie mówiła, że ma być to jakiś szczególnie bogaty i duży projekt. Poza tym, kurde. W jakich normalnych szkołach zadają zadania na wakacje? - jęknęła cichutko odkładając komputer na jedną z etażerek. Pewnie byłoby lepiej, gdyby zabrali się za to wcześniej, a nie kilka dni tuż, przed rozpoczęciem roku... No ale cóż, zdarza się. Dopiła do końca swoją kawę po czym wstała i wyrzuciła kubeczek do kosza. Wracając do chłopaka uśmiechnęła się delikatnie i usiadła na podłodze przed łóżkiem.
- Masz może jeszcze jakąś konkretną wizję jak to zrobić czy zostajemy przy albumie?
Juliette
- Jasne, mnie tam pasuje taki podział - powiedziała uśmiechnięta, rozglądając się dookoła. Jak dla niej to żaden problem. Zdjęć robić nie potrafiła, więc przynajmniej będzie mogła się wykazać poprzez napisanie czegoś ciekawego. Oby tylko zdążyli ze wszystkim na czas.
OdpowiedzUsuń- W sumie... Ale tylko i wyłącznie jeżeli masz coś lekkiego z małą ilością węglowodanów - zbliżała się szkoła, co łączyło się z powrotem do zajęć z lekkoatletyki. Julie musiała pilnować tego co je, w jakich ilościach to je i czy na pewno jest głodna. Musiała dbać o sylwetkę i kondycję. Miała zamiar w tym roku naprawdę się wykazać i dostać się na zawody krajowe, więc już dawno rozpoczęła ciężkie treningi i przygotowania, by dojść na sam szczyt.
Juliette
Może i nie wyglądał na takiego, jednak Julie znała sporo osób, które wyglądały na takie, które nie jedzą nic, a w rzeczywistości było zupełnie na odwrót.
OdpowiedzUsuń- Oh, odrobina jakiejś sałatki mi wystarczy - powiedziała z uśmiechem wstając z podłogi. Juliette nie była wegetarianką, jednak mięsa jadła bardzo mało, z obawy przed zamianą białka na mięśnie. One jej nie był do niczego potrzebne, nie potrzebowała protein i węglowodanów. Do biegania, musiała być po prostu lekka i szybka, ot co. A dodatkowa waga spowodowana mięśniami byłaby tylko problemem.
- Co prawda nie jestem prawdziwą wegetarianką, ale mięsa na dobrą sprawę prawie w ogóle nie jem - zagadnęła idąc tuż za chłopakiem do kuchni. Kiedy przemierzali mieszkanie, Jul rozglądała się na boki, dokładnie wszystko obserwując.
Juliette
Spojrzałam na chłopaka przepraszająco.
OdpowiedzUsuń- Nie. Chce zobaczyć zdjęcia.
Uśmiechnęłam się lekko i przesunęłam robiąc miejsce chłopakowi. Książkę schowałam już do torby.
- Pokazuj.
Vivianne wpatrywała się w niego uważnie, jakby próbując sobie przyswoić wszystkie te informacje.
OdpowiedzUsuń- Tego wyższego, mówisz? - zapytała w końcu ze śmiechem. - To ten od sprzętu, tak? - zgadła. Wydawało jej się to w jakiś sposób logiczne. Przecież fryzjer i wizażysta prędzej mógłby zostać gejem. Albo po prostu któryś z nich był zajęty. Och, przecież i tak nie zamierzała żadnego z nich podrywać. Tak tylko pytała... z ciekawości.
- I docenię waszą pracę, jak już będę na miejscu. Będę mówić: "jesteście tacy profesjonalni, a macie taką okropną modelkę! Jak mogliście się zgodzić na pomysł Noaha! - powiedziała i popchnęła przyjaciela lekko łokciem.
- Vivianne
Vivianne skrzywiła się nieco, słysząc że nie trafiła ze swoim pomysłem. Nie powinna więcej zgadywać, rzadko kiedy udawało jej się trafić.
OdpowiedzUsuń- Poszukujecie nowego młodego talentu? - zapytała ze śmiechem. Nadal uważała, że jej rola modelki nie będzie najlepsza, ale cały pomysł sesji zaczynał jej się o wiele bardziej podobać.
- Wierzę w wasz talent i mam nadzieję, że jakoś temu podołam. - przyznała, rozglądając się wokół. Mimo, że już kilkakrotnie odwiedzała chłopaka, nigdy nie umiała trafić do jego mieszkania i zawsze dzwoniła, aby jeszcze raz jej wszystko szczegółowo wytłumaczył. Może teraz zaczęłaby znów zgadywać, gdyby nie to, że chwilę temu obiecała sobie, że już nie będzie tego robić.
- Vivianne
Na zdjęciach ludzie wyglądali... jak nie z tej planety.
OdpowiedzUsuń- Są piękne. Napewno wygrasz.
Uśmiechnęłam się delikatnie. Zdjęcia naprawdę były wspaniałe... Magiczne.
- Długo zajmujesz się fotografią?