sobota, 4 sierpnia 2012

Elle.


Michelle "Elle" Jones, 25-letnia nauczycielka angielskiego, opiekun szkolnej drużyny plywackiej w Liceum im. Benjamina Platta.
Panienka Michelle Jones- przez przyjaciół zwana Elle, niegdyś znana pod nazwiskiem Smith (Była żona Davida Smith'a). Brytyjka z krwi i kości, jednak około dwóch lat temu przeprowadziła się wraz ze swoim byłym mężem do Nowego Jorku. Wszystko po to aby uwolnić się od spokojnej Anglii i zacząć nowe, lepsze życie w głośnym mieście. Mieli nadzieję,że dzięki przeprowadzkę wprowadzą do swojego małżeństwa trochę szaleństwa i ich relacje polepszą się, założą rodzinę i będą mieszkać w pięknym uroczym domku na obrzeżach miasta. Jednakże kiedy tylko zrobiła się poważnie i David'a dopadły myśli o założeniu rodziny Michelle postanowiła wyznać mu prawdę. Widziała w nim tylko przyjaciela i nie wiązała z nim takich planów jak on z nią. Wszystko zaczęło się psuć mimo starać męża dziewczyna wniosła pozew o rozwód. Wyniosła z domu wszystkie swoje rzeczy i chciała jak najszybciej wrócić do Anglii. Nie pozwoliły jej na to fundusze. Brak pracy podczas małżeństwa dał o sobie znać. Dziewczynę nie stać było na podróż. Alimenty, które dostawała wystarczały na drobne przyjemności oraz na wynajęcie małego mieszkania. Elle od rana do wieczora biegała po Nowym Jorku za pracą, ale napotkała na drodze wiele odmów z powodu małego doświadczenia. 
Ambicje dziewczyny nie dały za wygraną mimo niepowodzeń Michelle dalej szukała. Jej opór został wynagrodzony kiedy to została przyjęta do Liceum im. Benjamina Platta jako nauczycielka angielskiego. Ciężkie godziny spędzone na nauce angielskiego opłaciły się. Dwudziestopięciolatka z uśmiechem na twarzy zawitała do Dyrektora aby przyjąć posadę. Niestety, z czasem ten uśmiech znikał bo uświadomiła sobie,że będzie pracować w tym samym miejscu bo jej były mąż. Miała nadzieję,że już to nie pracuję. Cała skrępowana poszła pierwszego dnia do pracy. Najgorsze było wejście do pokoju nauczycielskiego. Michelle nie jest pechową osobą, ale akurat teraz los postanowił wyrządzić jej niezłą niespodziankę. Kiedy tylko złapała ma klamkę drzwi ktoś mocnym i zdecydowanym ruchem otwierał drzwi z drugiej strony. Tak to był David Smith. Mimo pochylonej głowy panienki Jones chłopak poznał ją, ale wolał ją uniknąć i szybko wyszedł z pomieszczenia. Cóż w końcu oboje mieszkają w tym samym mieście nic dziwnego,że się zobaczyli. Ale akurat w tym miejscu?! Postanowiła zacisnąć zęby i jakoś dać radę pracować pod jednym dachem z David'em. W końcu potrzebowała tych pieniędzy zważywszy na jeden mały, ale ważny fakt. Była w ciąży, dokładnie w 2 miesiącu. Musiała zarobić przez te kilka miesięcy zarobić na dom,jedzenie i dziecko dopóki nie będzie jej wskazane wziąć urlop macierzyński. O ciąży dowiedziała po rozwodzie postanowiła,że zatai tą informacje przed ojcem dziecka. Pewnie i tak nie chce mieć nic wspólnego z nią, z resztą pewnie nie uwierzył by,że to jego dziecko. Elle wielokrotnie zdradzała go, ale jest pewna w stu procentach,że ojcem jest Smith. 
Michelle Jones nigdy nie była widziana w roli matki, pewnie ona sama z początku myślała,że sobie kompletnie z tym wszystkim nie poradzi do tego jeszcze dochodzi to,że nie miała przy sobie nikogo bliskiego cała rodzina siedzi w Londynie a ona kilkaset kilometrów od nich w Nowym Jorku. Flirciara, imprezowiczka żyjąca spontanicznie naglę musiała strasznie dojrzeć. Zaczęła myśleć poważnie w swoim życiu i doszło do niej w końcu,że to co zrobiła w życiu była wielkim błędem. Nie powinna tak ranić kogoś na kim jej zależy. Wtedy nie myślała o tym wszystkim poważnie. Może to wszystko ją przerastało zbyt bardzo,że postanowiła od tego uciec. Od chwili gdy dowiedziała się,że jej w ciąży postanowiła być zupełnie innym człowiekiem- zmienić się diametralnie, dojrzeć i ustatkować się. Zrozumiała,że nadal kocha ojca swojego dziecka i nie może pozwolić na popełnienie tych samych błędów. Postanowiła także nie wyjeżdżać z Nowego Jorku, chce tu wychować córeczkę i musi w końcu zdobyć się na odwagę uświadomienia David'a o dziecku.
Michelle jednak pozostaje tą samą kobietą jaką była kiedyś- sympatyczna, przebojowa, pomocna tylko,że nie zapomina przy tym,że trzeba zachować umiar bo w końcu czas być odpowiedzialnym za swoje czyny. Żyć rozważnie i zakochać się na stałe. 
Dodatkowe informacje
Miłośniczka książek fantasty, kawy z dużą ilością cukru oraz różnego rodzaju balsamów do ciała. Uwielbia bawić się przy muzyce latina. Nie obejdzie się bez podręcznej kosmetyczki oraz szczotki do włosów. Kocha się uśmiechać. Jej ojciec jest jednym z najlepszych prawników w Londynie, matka posiada własny butik odzieżowy (JollyMu). Rodzice rozwiedzeni. Młodsza siostra- Andrew Jones(30lat), Samuel Jones(28lat). Wzoruje się na Marylin Monroe-uważa ją na kobietkę sukcesu i osobę godną naśladowania. Mieszka w małym mieszkaniu na Piątej Alei. Wolne chwile spędza w kawiarni, parku, na przejażdżkach rowerowych lub uprawiając jogging. Jest częstym gościem w miejscowym teatrze. W młodości trenowała pływanie ma w niej bardzo duże osiągnięcia dlatego także postanowiła zostać opiekunem i trenerem szkolnej drużyny pływackiej. Miłośniczka piłki nożnej, stale ogląda mecze swojej ulubionej drużyny FC Barcelona. Była nałogową palaczką, jednak będąc w ciąży udało jej się rzucić ten nałóg. 
Powiązania
David Smith- były mąż. Kilka lat temu mężczyzna nie był dla niej nikim szczególnym. Wyszła za mąż za niego jednak nie planowała z nim zbyt dużej przyszłości. Los sprawił,że trochę po przeprowadzce do Nowego Jorku rozwiedli się. Teraz łączy ich córka- Zoey.
*Noel Bufferpack- bardzo dobry przyjaciel dziewczyny. Poznali się w pracy jest on jednym z nauczycieli w Liceum im. Benjamina Platta. Bardzo polubił Michelle i ma nadzieję,że z ich przyjaźni może wyniknąć coś więcej, ale dziewczyna jak na razie nie daje mu zbyt dużych nadziei.

[Witam wszystkich autorów oraz dyrekcje. Mam nadzieję,że karta jest w pełni prawidłowa. Jeśli chodzi o postać taką jak Noel Bufferpack jest do przejęcia- więcej informacji o niej znajdziecie w zakładce "Wolne postacie". Ja jak na razie zapraszam do wątków wszelkiego rodzaju z Michelle]



32 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. [Hm, jakoś wybitnie kreatywnego nie przychodzi mi nic do głowy, ale na przykład mogliby się spotkać na porannym joggingu Elle. Smith również lubi sobie pobiegać. Albo wieczorem w jakim pubie/kawiarni. E.w w szkole. :)]

    OdpowiedzUsuń
  3. [jakaż ja miła w popisywaniu ludzi xD jasne, już piszę. momencik.]

    OdpowiedzUsuń
  4. Pomyśleć, że w przerwę wakacyjną muszę pędzić do szkoły. Ba, nieznanej mi szkoły. Jestem w Nowym Jorku dopiero drugi miesiąc i jeszcze często się gubię. Jednakże drogę do szkoły znam już perfekcyjnie, często muszę do niej zaglądać, aby zanosić potrzebne dokumenty, aby zacząć następny rok już tutaj, w liceum. Śmieszne, będę najstarszą licealistką, dwudziestolatką. Tozto nauczyciele będą nieco starsi ode mnie, dziwne. Westchnęłam bezgłośnie wchodząć do budynku szkoły. Dobra, gdzie jest pokój nauczycielski? Sposobem prób i błędów w końcu do darłam do upragnionego miejsca. Zapukałam trzy razy, jednak nikt nie otwierał. Czyżby nikogo nie było? Myślałam, że nauczyciele mają dyżury w wakacje. Być może się myliłam.
    - Helu? - mruknęłam wesoło, wchodząc do środka. No papiery same się tutaj nie zaniosą.

    [Troszkę zmieniłam :>]

    OdpowiedzUsuń
  5. Kolejny nudny dzień w równie monotonne wakacje. Cóż przychodzi mi innego do robienia jak nie cwiczenia? Ubrałem więc swój strój do biegania i nie czekając dłużej, wyszedłem. Biegałem wszędzie, prawieże obiegłem cały Nowy Jork, który jest taak wielki. Ale co nie robi się z nudów kazdego dnia; odkrywa nowe tereny, czyż nie? Tym razem nogi poniosły mnie w kierunku parku. A nóż znajdę kogoś znajomego i w końcu nie spędzę dnia samotnie? Tak.. Samotność. Widocznie po rozstaniu z żoną było mi to pisane. Żadnych przyjaciół, nowych kobiet (no chyba, że czasem na jedną noc). Pozostawał mi tylko zespół. W parku zwolniłem, nie chcąc wbiec na przypadkowych przechodniów i małe dzieci. Po co stawrzać sobie dodatkowe kłopoty. Z uśmiechem na ustach przebiegłem obok ławki, na której siedziała atrakcyjna kobieta. Kojarzyłem ją. Biegłem jednak dalej, od czasu do czasu spoglądając w tył. I wtem mnie olśniło. Zatrzymałem się i obróciłem, wpatrując w nieznajomą. Elle?

    OdpowiedzUsuń
  6. Byłam bezczelna, arogancka i wredna, także nie obchodziło mnie co ludzie sobie pomyślą. Tym bardziej teraz, co mam się przejmować jakąś tam nauczycielką języka angielskiego. Przewróciłam teatralnie oczyma, słysząc jej pytanie. - Trzeba było otworzyć, a nie pewnie na boku romansować. - mruknęłam zgryźliwie, po czym westchnęłam bezgłośnie. Zrobiłam kilka kroków i podeszłam do kobiety. Była mojego wzrostu, nieco starsza. Sama nie wyglądałam na uczennicę, a raczej na kogoś, kto tu pracuje. Ha, ale nie oszukujmy się, ja nie zniżyłabym się do poziomu nauczyciela. Te marne zarobki, dawanie korepetycji. To nie dla mnie. Wolę żyć jak teraz, robię co chcę i gdzie chcę. I z kim chcę. - Proszę. - rzekłam, podając jej potrzebne papiery. - Miałam coś takiego przynieść.

    OdpowiedzUsuń
  7. Słońce bezlitośnie grzało mi w plecy, co dawało mi znać, że powinienem sie ruszyć. Jednakże nie byłem w stanie, zamurwało mnie. Tak dawno nie widziałem Michelle, że aż nie wiedziałem co z tym faktem poczynić. Zrobiłem kilka kroków ku pięknej kobiecie. Przęłknąłem cicho ślinę w zdenerwowaniu. Co robić, co robić? Czułem jak moje wszystki wspomnienia i myśli kłębią mi się w głowie, chcąc dać upust moim emocją. Gdy doszedłem do Elle, posłałem jej delikatny, acz szczery uśmiech, który rozjaśnił moją zmęczoną twarzyczkę. - Michelle. - mruknąłem wesoło, przyglądając się jej. Słysząc jej pytanie, skinąłem głową, dając do zrozumienia, że wszystko jest w porządku. Kłamstwo. Nic nie było w porządku, nie było odkąd mnie zostawiła. - Nie wyjechałaś jednak..

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam zaległości i niechętie się do nich przyznawałam. Jednakże zaległości te były niewielkie, jestem bystrą dziewczyną, o czym wiele osób nie wiem. Zgrywam się jak mogę, chcąc być taką jaką jestem. Dlatergo też nie przykłądam się do nauki ani czytania nudnych lektur. Skinęłam więc jedynie głową i zacisnęłam ręce na piersi, czekając na dalszy ciąg wydarzeń. O wiele bardziej chciałąbym być teraz na jednych z nielegalnych wyścigów, gdzie dałabym upust swoim emocjom. - Może nie lubię. - mruknęłam. Prawdę mówiąc, lektur nienawidziłam. Nie znosiłam, kiedy narzucano mi wybór książki czy filmu, dlatego też nigdy ich nie czytałam. Ewentualnie streszczenia lub coś takiego, nigdy w całości. Inne książki, lepsze owszem, w przerwach na moje małe kryminalne wybryki zawsze znalazł się na nie czas.

    OdpowiedzUsuń
  9. A więc tak kończy porzucony mąż? Siedzi samotnie w barach i czasem upija się do nieprzytomności, aby choć na chwilę zapomnieć o swojej prawdziwej miłości, o wspomnieniach związanych z nią. Tak skończyłem ja i szczerze mówiąc, w duchu miałem nadzieję, że Elle wyjedzie i nigdy więcej się nie spotkamy. Było to jednak skrywane, bo większa część mojego umysłu aż krzyczała z prośbą o zostanie kobiety. Rok. Minął rok od rozwodu, a ja nadal po nocach miałem przed oczyma jej widok. - Cudownie. - rzekłem, siląc się na wesoły uśmiech. - Jednak ktoś Cię usidlił tu na stałe? - zapytałem z zainteresowaniem. Smith, głupi Smith, nie powinno mnie to obchodzić. Jednakże byłem tak ciekawy, że musiałem spytać. Oczywiście, dobrze życzyłem brunetce, chciałem aby była szczęśliwa.

    OdpowiedzUsuń
  10. Kobieta widocznie nie słyszała o moich wybrykach w Australii. Nic dziwnego; specjalnie wieczorami ślęczałam przed telewizorem, aby doszukać się jakiś informacji o moim zniknięcu z Australii. Jednak do Nowego Jorku takowe informacje nie doszły. Już niedługo, byłam tego pewna. I tutaj zaczną mnie ścigać. Chociaż.. już to robią, ale to za dilowanie oraz posiadanie narkotyków. Także nauczycielka zapewne nie wiedziała wszystkiego, o narkotykach oraz prostytucji owszem, ale o zabójstwach szczerze wątpię. - Nie lubię jak ktoś mi narzuca co mam czytać. - rzekłam z przekąsem.

    OdpowiedzUsuń
  11. Gdy tylko temat przeszedł na zespół, uśmiechnąłem się. W tym uśmiechu było widać rozmarzenie, a zarazem ulgę. Nie chciałem wiedzieć, co ją zmusiło ani kto. Zakładałem raczej, że została tutaj dla kogoś i po prostu nie zniósłbym myśli, że jest z kimś innym. Nie wytrzymałbym wiedziąc, że inny mężczyzna je z nią rano śniadanie, chodzi z na zakupy, sypia z Elle. - Świetnie, ciągle się rozwijamy. - odpowiedziałem, przypominając sobie o zatrudnieniu nowego basisty. Równie dobrze ja mogłem zająć miejsce na basie, ale po co zajmować sobie ręce w czasie wokalu. Spojrzałem dookoła. W parku było niewiele ludzi, aczkolwiek nie dziwota, dopiero 7:30, a Amrykanie śpią do oporu. - Przejdziemy się? - zapytałem, chcąc dalej kontynuować konwersację.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wywróciłam oczyma, w tej samej chwili wykrzywiając twarz w lekkim grymasie. Nie oszpecił on jednak mojej twarzy, a dodał uroku i słodkości do czekoladowej buźki. - Co wyniosę? - zapytałam, unosząc brew ku górze. - No tak, wyniosę, że miłość jest ślepa i głupia, i że nalezy się zabwić kiedy Twój ukochany jest pod wpływem jakiegoś tam napoju, tudzież trucizny. Brzmi logicznie. - żachnęłam, odsuwając krzesło koło biurka nauczycielki, po czym na nim siadłam. Dobra, przyznaję, nie miałam co robić. Wszystko wyda się ciekawsze niż ciągłe ślęczenie w domu przed telewizorem i wyszukiwaniu co rusz nowych informacji w internecie. Potrzebowałam rozmowy, albo też zabawy. Cokolwiek.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ani ja, ani brunetka nie byliśmy ubrani dość wyjściowo, bo w dresy specjalne do joggingu i ćwiczeń. Widocznie obydwoje nie zrezygnowaliśmy z naszych sobotnich przebieżeg po Nowym Jorku. Uświadamiając sobie ten fakt, uśmiechnąłem się do Michelle. Brakowało mi jej. Szczerze, brakowało. - Dzięki. - powiedziałem, poszerzając swój uśmiech o parę milimetrów. - Za niedługo zamierzamy wydać pierwsze demo, a potem zobaczymy co z tego wyjdzie. - dodałem, spoglądając na atrakcyjną brunetkę. Zastanowiłem się chwilę nad jej pytaniem. - Zapraszam na kawę, albo coś w tym stylu. Widocznie obydwoje nadal biegamy, to możemy akurat się przebiec, a potem zrobię co zechcesz. - rzekłem, po czym się zaśmiałem. Bądź co bądź, była to prawda. Dla Elle zrobiłbym wszystko.

    OdpowiedzUsuń
  14. [ Bardzo chętnie :) A masz jakiś konkretny pomysł? :) ]

    OdpowiedzUsuń
  15. Kask na głowie, 140 na liczniku i tylko światła aut rozmazujące się przy tak dużej prędkości. Dopiero co tutaj przybyła, a już listę z potrzebnymi książkami wysłali jej na maila. Oczywiście ze szkoły. Ciągle sobie powtarzała, że musi ją skończyć, by mieć w przyszłości jakiś papier, dowód, że do czegoś się nadaje. Zauważyła szyld The New York Public Library. Zatrzymała się z piskiem opon na pobliskim parkingu. Jednym zwartym ruchem zsiadła z Hondy i powędrowała do biblioteki. Lubiła książki, ale nie te szkolne. Wolała miłosne powieści i trzymające w napięciu thrillery. "Ale jak mus to mus." pomyślała, popychając ciężkie drzwi. Spytała jednej z bibliotekarek, gdzie znajdzie potrzebne rzeczy. Ta skierowała ją w stronę osobnego pomieszczenia, w którym miała znaleźć podręczniki. Udała się tam, potrącając po drodze kilka osób. W drzwiach do pokoju, który okazał się prawie tak samo wielki, jak główny, ramieniem uderzyła przez przypadek przechodzącą kobietę. Ta cicho zaklęła, zbierając rozsypane na podłodze książki. - Jejku, przepraszam! - krzyknęła Vivien, wręcz rzucając się na podłogę, by pomóc Nieznajomej. Jak się okazało, nie takiej znów Nieznajomej...

    OdpowiedzUsuń
  16. GEORGIA & LAUREN.
    [w sumie jak najbardziej moze byc :) w obu przypadkach :) ]

    OdpowiedzUsuń
  17. LAUREN.
    Elle wpadła w idealnym momencie. Dokładnie w chwili, w której Lauren usypiała nad kolejnym artykułem w gazecie. Podskoczyła gdy ciemnowłosa wpadła do gabinetu z nienacka - Oranyboskie! Przestraszyłaś m nie.. - powiedziała całkiem serio łapiąc się za serce - A wiesz, w moim wieku, to już trzeba na siebie uważać - dodała z lekkim rozbawieniem - A co miałabym ci opowiadać słoneczko? Bo chyba nic sie u mnie ciekawego nie zdarzyło..

    OdpowiedzUsuń
  18. GEORGIA.
    - Cześć kochanie! - cmoknęła dziewczynę w policzek i usiadła na jednym z krzeseł - O wzięłaś ze sobą Promyczka, baardzo dobrze bo akurat przypadkiem mam dla niej zabawkę - wyciągnęła z torebki całkiem sporego misia i włożyła go delikatnie do wózka - Długo czekasz? Przepraszam, zatrzymało mnie coś w domu - założyła włosy za ucho i uśmiechnęła się delikatnie - Co tam słychać?

    OdpowiedzUsuń
  19. [Mi pasuje, jednak prosiłabym o rozpoczęcie :c]

    OdpowiedzUsuń
  20. [ Jak widzisz, mam natłok wątków, więc pomysłów tym samym bardzo mało, żeby nie powiedzieć, że wcale. Ale, jeśli Ty coś wymyślisz, to mogę popisać. ^ ^]

    OdpowiedzUsuń
  21. - Nie, to moja wina. Naprawdę przepraszam. A tak w ogóle to dzień dobry. - dodała z uśmiechem, podając ostatnią książkę nauczycielce. - Pomogę Pani.
    Słyszała płacz i krzyki dziecka. Okazało się, że to śliczna dziewczynka, córka Michelle. - Ale ona jest piękna! - powiedziała z entuzjazmem. - Cześć słonko... - zaczęła.

    OdpowiedzUsuń
  22. GEORGIA.
    - Ale mów mi tu wszystko dokładnie i pokolei. - zamówiła sobie kawę i rozsiadła się wygodniej wbijając w dziewczynę - Bo z facetami to zawsze tak właśnie jest - wtrąciła jeszcze z delikatnym uśmiechem - Po co oni nam? - kelner, który właśnie przyniósł jej americano spojrzał na nią krytycznym wzrokiem - Tak wiem, generalizuje, ale 3/4 facetów to zapatrzeni w siebie egoiści... a 1/4 to niestety wojskowi.

    OdpowiedzUsuń
  23. GEORGIA.
    - Jezuu.. ale gadasz bzdury - pokręciła głową - Ja się wychowałam praktycznie bez ojca, bo ten zamiast córki wolał latanie z karabinem i co? Jakoś żyje, mam sie dobrze i mam nadzieję, że jestem normalnym człowiekiem. Wiesz jak jest, dziecku tak naprawdę nie jest potrzebnych dwoje rodziców, wystarczy jeden który naprawde je kocha. A ty kochasz swoją córke i ona to doskonale wie. I nie masz prawa się obwiniac za rozpad twojego związku z Davidem. Po prostu tak wyszło, to jest życie, masz je tylko jedno.

    OdpowiedzUsuń
  24. Spuściła wzrok z twarzy nauczycielki. - Lubię, lubię... Choć dziś nie przyszłam po swoje ulubione, tylko te szkolne. Niestety. Dowalili tego... o przepraszam. Bardzo dużo tego wszystkiego jest. - dodała po chwili, lekko się czerwieniąc. - Dopiero się tutaj przeniosłam, a już trzeba się męczyć.

    OdpowiedzUsuń
  25. Szczerze mówiąc, pasował mi układ, który zaproponowała brunetka. Nie miałem nic przeciwko, a wręcz przeciwnie. Zrobię w końcu wszystko, aby choć trochę pobyć ze swoją byłą żoną. - Dobra. - powiedziałem i widząc, iż koibeta ruszyła, pobiegłem tuż za nią, a po chwili ją dogoniłem. Mieliśmy plan dnia, mały plan,a le uwieliałem plany. Wszystko poukładane, na swoim miejscu. Cudnie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Surprise Avennue6 sierpnia 2012 14:58

    Pokiwałam głową twierdząco, chociaż wiedziałam, że nie będzie to nic z pokroju przepysznych trunków, którymi zazwyczaj się raczę. Zdarzało mi się, i to nawet baaaaaaaardzo często, do szkoły przynosić whiskey w butelce po soku lub wodzie. Nikt nic nie podejrzewał, no może się domyślali, aczkolwiek nie zawracali sobie tym głowy i spokojnie siedziałam na lekcjach, czasem pijana. Uwielbiałam się upijać do nieprzytomności, czuć błogi stan i błędnie myśląc, że nie mam problemów. Westchnęłam bezgłośnie, przyglądając się nauczycielce. Zapewne gdyby mnie nie uczyła.. kto wie co bym z nią zrobiła. Oh, pewnie nie wspominałam o swojej biseksualności, czyż nie?

    OdpowiedzUsuń
  27. [Z góry przepraszam za SPAM. Zaznaczam jednak, iż otrzymałam zgodę od właścicielki bloga.]
    Wrzesień. W Birmingham High School pojawiają się nowe twarze, niektórzy odchodzą. Szkoła jednak nieustannie od kilkudziesięciu lat tętni tym samym życiem, a nauczyciele zarażają tą samą pasją. Ty też już dziś możesz dołączyć do najsłynniejszej szkoły z internatem w Wielkiej Brytanii.
    Możesz wcielić się w rolę szkolnego kujona, kapitanki drużyny cheerleaderek, szkolnego sportowca. Wspinaj się po szczeblach szkolnej drabiny popularności i z niepopularnej pierwszoklasistki zmień się w królową balu!
    Już dziś dołącz do http://birmingham-high-school.blogspot.com/
    [Blog wciąż w budowie, jednakże najważniejsze zakładki są już dostępne.]

    OdpowiedzUsuń
  28. - Pochodzę z Francji. Konkretniej z Épernay. Tam się urodziłam i wychowałam, ale przywiało mnie tutaj... - uśmiechnęła się pod nosem. - Jak ma na imię? - zerknęła na dziewczynkę w wózku.

    OdpowiedzUsuń
  29. GEORGIA.
    - A próbowałaś mu o tym kiedykolwiek powiedzieć? Wiesz.. Moze i faktycznie dwa lata to troszkę późno...Ale ludzie się zmieniają, mają prawo do błedów i przede wszystkim mają prawo do przynajmniej próby ich naprawienia.. Spróbuj z nim porozmawiać - uśmiechnęła sie delikatnie.

    OdpowiedzUsuń
  30. Muszę przyznać, kawa mi się przyda, zacząłem bez niej dzień, więc szybko mógłbym opasc z sił dzisiejszego dnia. Z delikatnym uśmiechem na ustach wszedłem do klatki kobiety, gdzie mieściło się jej mieszkanie. - Zoey? - zapytałem, ale raczej siebie niż brunetke. W takim razie, Pewnie będziemy z koleżanka czarnowlosej. Dla mnie to nie problem. Ale po co miałaby ją sąsiadka pilnować? Widząc jednak małą dziewczynkę przytulajaca się do Michelle, otepialem. Miała dziecko? Elle miała dziecko? Ale z kim..? Przecież to niemożliwe, nigdy nie chciała mieć.

    David

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga