piątek, 24 sierpnia 2012

“I don’t mind if it takes time, just wanna get away”


Juliette Johanson.
05.02.94.Paryż, Francja.
angielski, francuski, hiszpański, łacina, matematyka, historia, fizyka, chemia, rozszerzona biologia, wos, wok, muzyka, lekkoatletyka, gimnastyka artystyczna, koło teatralne, drużyna pływacka.


"Najgorsze są te marzenia, o których wciąż marzymy chociaż doskonale wiemy, że one się nigdy nie spełnią. To tak, jak gdyby marzyć o tym, aby ukochany chomik wrócił do życia. Jesteśmy doskonale świadomi tego, że to nigdy się nie wydarzy, jednak podświadomie wciąż o tym marzymy, samemu powodując u siebie smutek. Bo przecież on nigdy nie wróci, niezależnie od tego jak bardzo byśmy tego chcieli i jak wiele byśmy robili by to się stało.
Podobnie jest z wieloma sprawami. Żyjemy ze świadomością o braku możliwości, ale wciąż tego chcemy. Paradoksalnie pragniemy tego, czego mieć nie możemy..."

I Ty. Dlaczego chcesz zostać?
O mój Boże! Czy słuchałeś mnie ostatnio?
Ostatnio, byłam pieprzonym szaleńcem.

"Twoje słowa zadają mi ból. Mierzysz we mnie szablą, wpatrując się uważnie w moje oczy zaciskasz rękojeść mocniej i wpychasz ją co raz głębiej we mnie. Przebijasz mnie na wylot każdym słowem, które nie jest takim, jakim chciałabym aby było. A Ty doskonale o tym wiesz i robisz to dalej, co raz śmielej, tak jak gdyby sprawiało Ci to przyjemność. Przestałam mieć dla Ciebie jakiekolwiek znaczenie? Mam wrażenie, że piszesz do mnie tylko po to, aby mnie zniszczyć, wykończyć. Czy to jest dla Ciebie, aż tak wielką radością? Widok moich łez? Byliśmy szczęśliwi, ale Ty się zmieniłeś. Stałeś się potworem. Dokładnie takim samym jakie kryją się pod ramami łóżek dzieci. Chociaż wiem, że Cię tam nie ma, wciąż Cię tam widzę.
Proszę, zostaw mnie samą. Odejdź. Pozwól mi żyć."

Związki między ludzkie bywają co najmniej skomplikowane. Zależą od ludzi, od charakterów. Czasami ludzie dobierają się tak, jak gdyby nie mieli o sobie pojęcia. Dokładnie tak było z Juliette i Billy'm. Byli tak różni, a tak bardzo się od siebie uzależnili. To on ją zmienił. Spowodował, że rodzice zmuszeni byli zapisać ją do szkoły z internatem bo w domu, nie dawali sobie rady z młodą Johanson.
Nowy Jork to dla blondynki nowe możliwości, zupełnie inne perspektywy. Państwo Johanson byli święcie przekonani, że wyjazd córki zmieni ją na lepsze. Przez dwa lata może i tak było. Jednak Juliette w lipcu wpadła na Billy'ego w Nowym Jorku. Oczywiście, zapomniała wspomnieć o tym rodzicom... 

[Ashley Benson. Karta zmieniona, lepsza. Postać Billy'ego jest do stworzenia jak gdyby ktoś był zainteresowany, aczkolwiek i bez niego będzie dobrze. weheartit.com]

56 komentarzy:

  1. [Zaproponowałabym wątek, ale nie mam pomysłu ani na niego, ani na powiązania. -.- Może Tobie przychodzi coś do głowy? Obojętne do kogo z poniższych.]
    Aria/Jonathan.

    OdpowiedzUsuń
  2. [Bardzo podoba mi się opcja Romeo&Julia. :D Jonathan między innymi wygłosił wtedy małe przemówienie jak głupi jest to utwór, że oni właściwie byli jeszcze dziećmi, co z kolei prowadzi do wniosku iż małżeństwa w wieku czternastu lat są w porządku. To tak trochę w skrócie ;)]
    Jonathan.

    OdpowiedzUsuń
  3. [W wakacje można spotkać go wszędzie i o każdej porze dnia i nocy. W akademiku, barze, parku, na ulicy. ;) Tu jest duuużo opcji do wyboru. Co do relacji to założyłam sobie, że Julia była zakłopotana i jednocześnie oczarowana jego zachowaniem, szczególnie, że się w nim trochę podkochiwała (zresztą jak wiele innych dziewcząt) i możliwe, że nie do końca jej przeszło. Ale mogę zgodzić się na zmianę tego. ;)]
    Jonathan.

    OdpowiedzUsuń
  4. Prawdopodobnie gdyby spytano Jonathana Smitha jakie wewnętrzne motywy kierowały nim, gdy postanowił udać się na festiwal filmowy do Bryant Parku w dodatku samotnie miałby problem z udzieleniem jakiejkolwiek odpowiedzi. A może wcale niczego nie postanawiał, tylko tak jakoś wyszło? Był w pobliżu, więc zajrzał? Ta zagadka mogła nigdy nie zostać rozwikłana.
    Skoro już tam był nie pozostawało mu nic innego niż usiąść wygodnie na zielonej trawie. To czy jego postępowanie było zamierzone, czy nie nie miało wpływu na to co ze sobą zabrał. A nie zabrał ze sobą niczego, czego nie nosiłby ze sobą na co dzień. Jonathan nie lubił jeść podczas oglądania filmów, oczywiście nie przeszkadzało mu, gdy inni to robili, jednak on nie widział takiej potrzeby.
    Jonathan.

    OdpowiedzUsuń
  5. [Może jakiś wakacyjny trening lekkoatletyki ? Tak, żeby nie spaść z formy ? :D]

    OdpowiedzUsuń
  6. Ku mojemu zaskoczeniu, bardzo wcześnie wyzbierałem się z łóżka. Ze względu, że moich rodziców nie było w domu, puściłem muzykę jak najgłośniej się dało i zacząłem robić sobie śniadanie. Szczerze mówiąc wczesne wstawianie nie jest takie złe. Przynajmniej dzień jest dłuższy. Przez chwilę uważnie nasłuchiwałem, czy ktoś przypadkiem nie dzwoni do drzwi, czy też może mi się zdaje. Postanowiłem jednak to sprawdzić i proszę ! Przed moimi drzwiami stała Juliette. Słysząc jej słowa, kilka razy zamrugałem oczyma i podrapałem się po karku.
    — Ale, że teraz ? — spytałem, otwierając szerzej oczy i wzdychając ciężko. — No dobra... Poczekaj chwilę. — odparłem, wracając do środka, po czym wyłączyłem muzykę, zarzuciłem na siebie zwykły t-shirt i krótkie spodenki, a następnie ubrałem adidasy za kostkę. Wyszedłem na zewnątrz i zamknąłem drzwi dwukrotnym przekręceniem klucza.

    OdpowiedzUsuń
  7. Gdyby Jonathan Smith rozmawiał z każdą dziewczyną, która chciałaby porozmawiać z nim prawdopodobnie... Nie to byłoby chyba niewykonalne. I blondyn jako dość arogancka istota doskonale zdawał sobie sprawę. Dziewczyny, które miały zaszczyt stwierdzenia, iż znają go osobiście z reguły wybierał on sam. A wyjątkiem od tej reguły była właśnie Juliette Johanson. Został z lekka przymuszony do grania z nią na jednej scenie, co nie skończyło się najlepiej. Czyli zupełnie niezgodnie z planem, ale Jonathan był z tego powodu całkowicie zadowolony. Sam do końca nie wiedział jakie stosunki są miedzy nim a Juliette. Lubił ją, czy tylko nie przeszkadzało mu jej towarzystwo? A może mu się podobała?
    Usłyszawszy swoje imię w pierwszej chwili nie wiedział kto go woła. Dopiero, gdy rozejrzał się dostrzegł blondynkę. Siedziała na kocu i jadła ciasteczka. Zawahał się, przegryzając dolną wargę. Z drugiej strony co mu szkodziło? Podszedł do niej i uśmiechnął się.
    - Cześć - rzucił. - Wołałaś mnie?
    Jonathan.

    OdpowiedzUsuń
  8. Wakacje mijały beznadziejnie szybko, ale równie beznadziejnie nudno. Thomas codziennie albo szlajał się po parku, chodził na siłownie lub basen, a wieczorem zaliczał jakąś imprezę tudzież na niej dziewczynę i szedł spać. No i ten dzień w cale nie różnił się od pozostałych. Wstał z łóżka i założył ulubione dżinsy, koszulę i zmierzwił włosy. Drogimi perfumami spryskał ciało i wyszedł na spacer od tak przejść się, zapalić. W sumie wakacje dla niego dużo nie różniły się do szkoły. Co więcej w wakacje się nudził i to cholernie, mało komu mógł pokazać swój status w szkole. Irytowało go to. Zatrzymał się przy jakimś murku blisko skateparku i wyjął papierosa. Obracał go jakiś czas między palcami nim podpalił i zaciągnął się dymem. Wypuścił szarą mgiełkę z ust, a kiedy opadła zobaczył idącą niedaleko znajomą mu blondynkę.

    OdpowiedzUsuń
  9. No proszę. Na pierwszy rzut oka nie poznał spokojnej i cichej panienki Johanson. Nie żeby zwracał na kogokolwiek uwagę, ale ją kojarzył. Zmierzył ją spojrzeniem od stóp do głów zatrzymując spojrzenie na niektórych częściach jej kobiecego ciała. Nie uważał tego za bezczelne, raczej za objaw zainteresowania. W końcu należał raczej do grona tych ciekawskich osób to dlaczego miałby jej nie zlustrować wzrokiem?
    Zaciągnął sie po raz kolejny i odwrócił głowę, by dym nie leciał w stronę blondynki. Nie każdy to lubił i o dziwo zdarzało mu sie to uszanować.
    - zapomniałaś kotku zmyć makijaż po ostatniej imprezie- zapytał z tym swoim ironicznym uśmieszkiem. Omiótł spojrzeniem jej twarz po czym odwrócił się w stronę parku. Tak jakby osoba dziewczyny w ogóle nie robiła na nim wrażenia, ale też nie przeszkadzała w paleniu i rozmyślaniu sobie o marnej egzystencji. Taaak, zcasami go nachodziło na coś takiego.

    OdpowiedzUsuń
  10. Uśmiechnął się kącikiem ust słysząc jej ripostę. Nie znał jej w sumie. Jak dla niego wtapiała się w tłum szarej masy pospólstwa. Nic intrygującego, nic ponad normę, jakiejś oryginalności. Gdyby tak było zapewne zainteresowałby się jej osobą. Nie w żadnych celach matrymonialnych, ale żeby mieć jakieś z tego korzyści na przyszłość.
    Podniósł jedną brew widząc jak dziewczyna wyjmuje piersiówkę i upija z niej spory łyk.
    - Aż tak sie denerwujesz w moim towarzystwie- rzucił do niechcenia i włożył filtr między miękkie wargi. Zdziwony był zachowaniem dziewczyny, ale ciekawy był co wydarzy sie dalej. Zauważył błysk w jej oku i dlatego odwrócił się w stronę, w któą patrzyła. Widząc wyraz twarzy owego chłopaka przywodził mu na myśl gangstera, który wyszedł z więzienia.
    - To twój facet?- zapytał, ale w jego głosie nie było żadnych uczuć- me gusta jeśli chcesz trafić do slamsów- dodał równie wypranym z emocji głosem.

    [ Rany! nie poznaje siebie:< ]

    OdpowiedzUsuń
  11. Kąciki jego ust uniosły się lekko ku górze, a on sam zamruczał cicho.
    - Miło, że to zauważyłaś- skomentował z nieukrywaną satysfakcją. Co z tego, że słowa dziewczyny były pełne ironii jemu i tak pasowały. To on w końcu dyktował zasady, on wybierał sobie kto jest wart jego uwagi, a kto nie. On był panem swego świata i bardzo mu to odpowiadało. Spojrzał na nią czarnymi oczyma, ale nawet gdyby chcieć i wpatrywać się w nie godzinami to i tak nic z nich nie wyczytasz.
    - Jak trafnie zauważyłaś nie interesuję- powiedział wzruszając lekko ramionami i wypuszczając dym z ust prosto w stronę dziewczyny. Lubi nie lubi, nie ważne. Nie chciało mu się odwracać głowy.- Po prostu komentuje co sie dzieje w moim świecie- odpowiedział niewinnie. Kiedy dziewczyna ruszyła w stronę blondyna skupił wzrok na jej zgrabnych pośladkach i odprowadził ją tak wzrokiem. Sam zaś oparł się plecami o murek. Intrygowała go ta parka. Zgasił papierosa o murek i wyrzucił gdzieś za siebie.
    Thomas

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [ Miło, że tak uważasz, bo to mój debiut męską postacią więc wiesz bądź dla mnie łaskawa :D ]

      Usuń
  12. Widząc jej rumieniec przekręcił głowę na bok, jak pies, który nie rozumie swojego pana. Zrobił coś zawstydzającego? Krępowała się jego obecnością? Nadal chodziło jej o to przedstawienie z drugiej klasy? Przegryzł delikatnie dolną wargę i zwilżył ją koniuszkiem języka. Słuchając jej słów, uniósł brew ku górze. Plątała się. No niesamowite, jak chłopak za którym szaleje tyle dziewcząt był w tej chwili niedomyślny. A raczej nie w tej chwili, a w stosunku do tej dziewczyny.
    - Właściwie przyszedłem tutaj sam - powiedział spokojnie - więc chętnie bym się dosiadł. Nie masz nic przeciwko? - upewnił się. Jej zachowanie zbiło go z tropu, więc wolał się upewnić, mimo że go wołała.
    Jonathan.

    OdpowiedzUsuń
  13. [Ok, mnie to pasuje. Więc ja miałbym zacząć? :)]

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie widział nic złego w tym, że patrzył się na jej pośladki. Po pierwsze, sama założyła obcisłe spodnie opinające jej jędrną pupę i nie uszło jego uwadze, że miała na sobie stringi. Po drugie kobiety ćwiczą, biegają, smarują pośladki kremami, wkładają sobie implanty w jakim innym celu niż tym, by zwracały na siebie męskie spojrzenia? Kolejna rzecz, której rozbudowany mózg Thomasa nie ogarniał w żadnym aspekcie.
    Gdy dziewczyna się odwróciła idąc w jego stronę uśmiechnął się kącikiem ust skupiając wzrok na jej twarzy. Makijaż zdecydowanie mu się nie podobał, jeśli miał odwrócić uwagę od jej kobiecych kształtów to marnie jej poszło.
    Poczuł uderzenie w twarz, a policzek go lekko zapiekł. Może przyjemne to nie było, ale szczerze mówiąc lał się nie raz z facetami więc dostanie z liścia od dziewczyny było tylko jej manifestem, by poczuła się lepiej. Rozmasował policzek, który zrobił się lekko czerwony.
    - Rozczaruję Cię kotku, ale nie wiem za co- powiedział tym swoim olewackim tonem, który nie jedną osobę doprowadzał do szału- Gdybyś nie chciała skupiać męskich spojrzeń nie założyłabyś stringów, makijaż masz dość kiepski dzisiaj, a skoro nie chcesz, by gapili sie na twój tyłek to załóż spódniczkę, bym lustrował nogi. To tak na przyszłość. A i rozluźnij nadgarstek, bo sobie krzywdę zrobisz, gdy kolejny raz dasz mi po twarzy- powiedział puszczając do niej oko i uśmiechając się w ten sam ironiczny sposób. Oparł się tyłem łokciami o murek i obserwował co będzie dalej. O tak, ciekawiło go to.

    OdpowiedzUsuń
  15. Lubił robić z ludzi głupków. Sprawiało mu to dziwną, wręcz dziką satysfakcję. Nie dosyć, że sam był cholernie inteligentny to na każdym kroku lubił to pokazywać. To okropne jak kochał się wywyższać, a jak dotąd nie pojawił się nikt kto sprowadziłby go parteru. Jak dla niego bomba.
    Uśmiechnął się ironicznie nie spuszczając z niej wzroku. No i kto by pomyślał, że ten dzień będzie tak interesujący.
    - Zabawne,nawet jak udaję głupka to ludzie czują sie głupsi, nie uważasz, ze dziwne?- zadał jej pytanie retoryczne i podniósł jedną brew ku górze. Bawiła go ta sytuacja i podobało mu się, że coś sie działo, nawet jeśli dostał po twarzy.
    Nie opierał się kiedy dziewczyna wyjęła mu papierosa z ust. Uśmiechnął się stwierdzając, że nawet jej z nim do twarzy.
    - Jak zmyjesz mocny makijaż jestem ładna- powiedział od niechcenia. Nie prawił komplementów dziewczynom na każdym kroku. Jeśli już to grał uwodziciela, gdy liczył na jakąś upojną noc lub po prostu tak uważał i mówił jak myślał. Teraz właśnie byłą ta druga opcja. Kiedy dziewczyna skierowała sie w stronę blondyna znowu zmierzył pośladku Jilietty wzrokiem nie zważając, że mniemany Billy zrobił się czerwony na twarzy.
    - Powiedz swojemu kochasiowi, że jak na gangsta ma za ładną dziewczynę u boku i powinien o tym pomyśleć dwa razy, bo szpeci to wszystko obdartymi adidasami!- krzyknął za nią i wyjął drugiego papierosa. NO co, mówił co myślał, a koleś na prawdę mógłby wymienić buty.

    OdpowiedzUsuń
  16. Napawał się tą sytuacją. Czerpał z niej przyjemność, a im bardziej blondynka to przeżywała tym bardziej mu się to podobało. Tym blondynem nie przejmował sie w ogóle. Jak dla niego mogłoby go tutaj nie być, nie szpecił by krajobrazu. On zdecydowanie do niej nie pasował. Była za ładna dla niego, a on momentami wyglądał jak totalny kołek. Ale Tomowi trzeba wybaczyć takie spojrzenie na świat. na wszystko patrzył swoimi oczami więc czasami najpiękniejsza dziewczyna na ziemi przypominać mu mogła czarnoksiężnika z krainy Oz.
    Odwrócił głowę w stronę chłopaka i uśmiechnął się ironicznie. Wypuścił dym z ust nie chcąc patrzeć na jego gębę.
    - To tylko słowa. Są nienamacalne, a aż tak Cie ranią? Coś słaby psychicznie jesteś stary- powiedział i wsadził sobie papierosa między wargi napawając się smakiem nikotyny. Jego czarne oczy powędrowały do dziewczyny do której puścił oko w taki sposób, by nie uszło to uwadze blondyna. Czerwień do niego pasowała.
    - Ja nic nie robię, ale jak chcesz kotku- powiedział kładąc nacisk na ostatnie słowo. Odwrócił się tyłem do tej parki i dalej delektował się swoim papierosem i obserwowaniem parku.

    OdpowiedzUsuń
  17. Nie wiedział czego oczekuje Julie i jakoś mało go to interesowało. Zawsze robił to co on chciał i to co uważał za słuszne. Zaciągnął się ostatni raz papierosem i zgasił go o murek po czym pstryknięciem palcami pozbył się go zupełnie.
    Słyszał słowa chłopaka, a na jego twarz wkradł się triumfalny uśmiech. Wiedział, że się wkurzy. Doskonale zdawał sobie z tego sprawę. Jak zauważył był słaby psychicznie, a inteligentna osoba olała by osobnika zwanego Thomem. Może pod koszulą nie było widać, że jest wysportowany, ale dla niego tym lepiej. Dysponował elementem zaskoczenia.
    Gdy tylko chłopak znalazł się dostatecznie blisko, Tom odwrócił się szybko podcinając go tak, że blondyn z pewnością by upadł, ale za to ciemnowłosy chwycił go za ramię, które wykręcił. Billy nie mógł się ruszyć w takiej pozycji, a Tom mógł spokojnie porozmawiać i spojrzeć jeszcze na minę przerażonej blondynki.
    - Są trzy powody, dla których nie skopie Ci tyłka, choć mam na to niewyobrażalną ochotę. Po pierwsze szkoda mi tej blondynki, która ma łzy w oczach widząc twój wyraz twarzy. Trochę żałuję, że nie widzę twojego grymasu, ale mówi się trudno. Po drugie dałem ta koszule dzisiaj do pralnie i nie chce byś ja upaskudził, a po trzecie mam swój honor i dziewczyn nie biję- powiedział i puścił chłopaka. Oparła się z powrotem plecami o murek i zaplótł ręce na piersiach. Tak, zgadza się, chodził na samoobronę, te poprzednie dwa lata. W tym roku nie chce mu się tam iść.
    - Powinieneś coś ze sobą zrobić, gdyby ktoś dobrał się do twojej dziewczyny, na przykład ktoś mojego pokroju to nawet być jej nie odbił- zacmokał kręcąc głową- no cóż, miłego dnia- powiedział uśmiechając się ironicznie. Uwielbiał takie słodkie poranki.

    OdpowiedzUsuń
  18. Postać Thomasa chyba nie była łatwa do rozgryzienia. On sam często robił coś czego sam nie przewidywało, a żeby było ciekawiej. Dziwne to było. Chociaż akcja, która przed chwilą miała miejsce była zaplanowana od samego momentu ujrzenia blondyna. Tak, jakby tom grał sobie w szachy i ustawiał w swojej głowie figury, by w trzech ruchach zrobić mat.
    Szkoda mu było tej blondynki. Nie znał jej dobrze, ale nie podobała mu sie ta parka. Nie, teraz nie mówił o wyglądzie, ale o ich relacji. Ten chłopak traktował ją..no właśnie jak? Tom jeszcze nie wywnioskował co mu tak przeszkadzało w owym osobniku, ale przeszkadzało na pewno.
    Uchwycił kątem oka ruch warg dziewczyny i uśmiechnął się kącikiem ust. Skinął jej lekko głową, jakby to miało zastąpić ,,nie ma za co''.
    - Na Twoim miejscu kupiłbym jej kwiaty, bo tyle strachu co sie najadła przez Ciebie kilka chwil temu powinieneś jakoś wynagrodzić. Wiesz w ogóle jakie lubi kwiaty? Ponoć jak facetowi zależy to zna się na takich pierdołach. Za dużo filmów sie naogladałem, ale wiesz nadal ich nie ogarniam- powiedział jakby od niechcenia- a nawet jak nie wiesz to kup jej róże, to ponoć klasyk. Chociaż do niej pasują Lilie, albo białe róże. Co z tego, że są symbolem zdrady, pasuja do jej urody. No przemyśl to stary- ciągnął dalej jakby gadał o pogodzie z najlepszym kumplem.

    OdpowiedzUsuń
  19. Stał jeszcze chwilę patrząc jak Julie odchodzi z blondynem po czym odwrócił się i wolnym krokiem ruszył do akademika. Myślał właściwie co skłoniło blondynkę, by być z tak nieokrzesanym kolesiem. Niby nie jego sprawa, ale intrygowały go ludzkie poczynania, których w żaden logiczny sposób nie mógł wytłumaczyć. Bo dla pana Hundlay'a wszystko musiało być logiczne, musiało mieć jakikolwiek sens a między nimi takiego czegoś nie widział.
    Wrócił do akademika spakował ciuchy i poszedł na siłownie. Spędził tam godzinkę i wrócił z powrotem do swojego pokoju. Rzucił spocone ubrania do kosza na pranie i wskoczył po prysznic. Gdy już spod niego wyszedł założył bokserki i pierwsze lepsze spodnie, które wpadły w jego ręce i zajął sie wycieraniem włosów ręcznikiem. W tym samym momencie ktoś zapukał do drzwi. Kiedy je otworzył i zobaczył Julie był zaskoczony, jednak nie dał po sobie tego poznać.
    - Cześć- rzucił beznamiętnie jako forma grzecznościowa- wyrwałaś się z więzienia blond włosego tyrana?- zapytał i uśmiechnął się kącikiem ust.

    OdpowiedzUsuń
  20. Schowałem klucze do kieszeni i odwróciłem się w stronę Julie.
    — A w porządku, pomijając fakt, że już się kończą... — odpowiedziałem, wzruszając ramionami. Tegoroczne wakacje wypadły całkiem nieźle w porównaniu do zeszłorocznych. Liczne wyjazdy i wypady ze znajomymi oraz z rodzicami dały mi ogromne powody to tego, aby być zadowolonym z owych dwóch miesięcy. — A tobie ? I nie, nie zawracasz mi głowy. W sumie to ci dziękuję, bo inaczej biorąc pod uwagę moje postanowienie, siedziałbym w domu przed telewizorem. — odpowiedziałem, szczerząc swoje zęby w uśmiechu. — To gdzie biegniemy ?

    OdpowiedzUsuń
  21. Usiadł obok niej, nadal nie przekonany. Ludzie czasem postępowali nieracjonalnie i niekonsekwentnie. Jemu chyba pozostało się do tego przyzwyczaić. Całego społeczeństwa przecież nie sposób zmienić w ciągu kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat. Na więcej lat życia liczyć nie mógł.
    Bardziej z grzeczności niż ze szczerej ochoty sięgnął po jedno ciasteczko i ugryzł kawałek.
    - Mogłyby potrwać jeszcze z jakiś miesiąc - stwierdził z westchnieniem. Właściwie szkoła nie przeszkadzała Jonathanowi w jakimś znaczącym stopniu. Nie był śpiochem i nawet w wakacje wstawał często jeszcze przed siódmą. Na nauce też się zbytnio nie skupiał i nie miał zamiaru tego zmieniać. Aż tak bardzo pracowity to on nie był.
    Jonathan.

    OdpowiedzUsuń
  22. Był zaskoczony jej obecnością tutaj. Pomijając fakt, że rzadko kto w ogóle chciał go odwiedzić czy coś w ten deseń. No jego współlokatorzy byli na niego skazani, ale z nimi się dogadywał. Dlatego teraz wpatrywał sie czarnymi oczyma w postać Julie wsłuchując się w jej słowa. Podziękować? Ma coś dla niego? Przecież dzisiaj dostało od niej po twarzy za lustrowaniem jej pośladków, a teraz do niego przychodzi. Przekręcił lekko głowę na bok i odruchowo złapała pudełko, które mu wręczyła.
    - Nie przeszkadzasz- powiedział niezbyt przekonywująco, bo jego głos był jak zwykle wyprany z emocji, ale na prawdę miał szczere chęci. - Dla mnie?- zapytał unosząc jedną brew ku górze i patrzac na plastikowane pudełko.- Dzięki- odparł machinalnie czując, że tak powinien zrobić. - Wejdź- bardziej rozkazał niż zaproponował, ale to drugie miał na myśli. Przesunął sie tak, by dziewczyna mogła wejść do środka. - Wybacz, że zapytam. Co To?- powiedział otwierając pojemnik i wyjmując z niego ciasteczko.

    OdpowiedzUsuń
  23. Thomas na pewno nie zdawał sobie sprawy jak irytujący może być. Jego beznamiętność w głosie, w oczach czasami powodowała dyskomfort u ludzi, bo nigdy nie wiedzieli czego się po nim spodziewać, nic nie mogli wyczytać. To mogło być niewygodne.
    Jedną dłonią wytarł ciemne włosy, a ręcznik zarzucił na oparcie krzesła. Wyjął jedno ciasteczko i dokładnie sie mu przyjrzał jakby robił analizę na lekcję biologi. Słysząc słowa Julietty spojrzał na nie lekko mrużąc brwi.
    - Nie jestem- powiedział i ugryzł kawałek ciastka. Przeżuł i musiał stwierdzić, że są dobre. Zdecydowanie dobre.- Niezłe- rzucił uwagę w jej stronę- usiądź- powiedział widząc, że dziewczyna nie wie jak się zachować. Był to tego przyzwyczajony, że ludzie źle się czuli w jego towarzystwie, a raczej nie to, że źle, ale w pewien sposób odczuwali dyskomfort i lęk? tak, to chyba to. Kiedy już usiadła na jednym z łóżek od usiadł na drugim i położył ciastka obok niej. Skoro dla niego je upiekła to chyba je lubi więc może się częstować. Wręcz liczył, że to zrobi. I to była kolejna rzecz, która irytowała ludzi. On często nie dopowiadał wielu rzeczy uważając, że są oczywiste. Dla niego tak, ale nie koniecznie dla innych.
    - Dlaczego przyszłaś?- zapytał dość chłodno, chociaż nie miał takiego zamiaru. Po prostu taki był- jesteście razem? Ty i ten..- już miał na końcu języka słowa, któe wymagały cenzury, ale był dżentelmenem- blondyn.

    OdpowiedzUsuń
  24. Kiedy on lubił być irytujący, ale dziewczyna zdążyła to chyba zauważyć. Chociaż z drugiej strony miał swoje zasady. W życiu nie podniósł by ręki na dziewczynę, zawsze był szarmancki, nawet jeśli zimny, oschły i bezczelny to miał szacunek do nich, przynajmniej do tych nie puszczalskich. Second handów nie lubił, mógł je przelecieć, by się odstresować, wyżyć i tyle, ale do niczego więcej się nie nadawały.
    Spojrzał na dziewczynę notując, że ma całkiem uroczy uśmiech. Nawet mógłby pokusić się o stwierdzenie, że jest ładniejsza, gdy ukazuje białe ząbki.
    - Często pieczesz ciastka ludziom?- zapytał szczerze zainteresowany tą informacją. Sięgnął po następne ciastko i odgryzł kawałek. Kurczę, na prawdę mu smakowały. Odchylił się do tyłu opierając się na łokciach. Może powinien założyć koszulkę, ale mu się nie chciało wstać. Poza tym miała niezły widom, powiedzmy że się odwdzięczał. On zlustrował jej pośladki, a ona mogła popatrzeć na niego i są kwita.
    - Nie pasuje do Ciebie. Szczerze beznadziejny ten koleś i nie wiem skąd go wytrzasnęłaś. Do szkoły tak sie nie malujesz jak przy nim. On Ci każe? Frajer, nie docenia twojej naturalności- mówił gładko jakby od niechcenia.

    OdpowiedzUsuń
  25. Thomas na szczęście nie miał takich problemów. On był świecie przekonany, że wszystko co zrobił było idealne, było częścią jego misternego planu, który świetnie komponował się z wizją jego świata. Budował go według własnych zasad i był z tego cholernie dumny. Szedł do celu po trupach, nie patrzył na innych, ale było mu z takim podejściem dobrze i tylko to się liczyło.
    Zauważył rumieńce na policzkach dziewczyny. Uśmiechnął się kącikiem ust. Lubił takie reakcje u dziewcząt. Był do nich przyzwyczajony, ale i tak sprawiały mu pewnego rodzaju satysfakcję, przyjemnie łaskotały jego ego i to się liczyło.
    - Nie taki zły? Czyli jaki?- zapytał wkładając do ust ostatni kawałek ciasteczka. Nie wiedział czy dziewczyna chce rozmawiać na temat Billa czy nie, ale jego ten temat intrygował i nie miał zamiaru odpuścić, a na pewno nie tak szybko.
    Przeżuwał w spokoju ciastko słysząc ostatnie słowa dziewczyny. Znieruchomiał na chwilę i dalej przeżuwał ciastka. Nie jest taki zły? No cholera, stara sie od dwóch lat i nie wychodzi. Połknął ciastko i uśmiechnął się w ten znany, ironiczny sposób.
    - Tak? Czyli podobam Ci się?- zapytał bez ogródek, a jego uśmiech poszerzył się znacznie.- Skoro się nie boisz, to znaczy, że Cię pociągam- wywnioskował i poruszył kilkakrotnie brwiami do góry i do dołu.- A właściwie co mówią? Swoją drogą ciekawe jakie są moje notowanie w wakacje. Chyba nie spadłem ze stanowiska zimnego drania.

    OdpowiedzUsuń
  26. Pokręcił lekko głową głową słysząc jej słowa.
    - Potrafi być? A robi tak, gdy ma na to ochotę?- zapytał i uśmiechnął się kącikiem ust- w sumie nie dziwię się twoim rodzicom. Też bym go nie polubił- stwierdził i założył sobie ręce na kark i położył się na łóżku. Ciekawy był co trzyma dziewczynę przy tym blondynie. Bo on osobiście nie zauważył nic co mogłoby powodować jego zainteresowanie. On był tylko ciekawy dlaczego Jilie zachowuje się inaczej, dlaczego prowadza się z takim typem, który nie jest w jej guście.
    Zamknął oczy słuchając jej słów i delektując się typ za kogo go uważają. Bawiło go to jak widziały go dziewczyny i był ze swojej opinii bardzo dumny. Nie szukał nikogo na stały związek więc coś takiego jak najbardziej mu odpowiadało.
    - Cham, prostak, dupek i jestem cienki w te klocki...- powtórzył uśmiechając się lekko- tak właśnie mówią te, które jęczały najgłośniej- dodał i z powrotem usiadł. Spojrzał na blondynkę, a na jego twarz wkradł się łobuzerski uśmiech. Wstał po czym pochylił się nad dziewczyną opierając ręce po obu stronach jej ciała. taki ruch z pewnością zmusił i ją do odchylenia się do tyły, w końcu nie wiadomo co on zaraz zrobi. A Thomas przejechał nosem po jej delikatnej szyi w stronę ucha napawając się jej słodkim zapachem. Zatrzymał się ustami tuż przy jej uchu muskając jej delikatnie wargami.
    - A może sama chciałabyś wyrobić sobie opinie czy jestem w tym dobry czy nie?- zapytał przyjemnie niskim głosem. Odgarnął blond włosy za ucho i odsunął się trochę, by móc spokojnie zlustrować wzrokiem jej twarz. Bawił się, upajał i był ciekawy jej reakcją.

    OdpowiedzUsuń
  27. Nie wiedział jak zareaguje na jego zachowanie Julie dlatego nie omieszkał tego sprawdzić taką o to akcją. Raczej nie podejrzewał, by się zgodziła. Gdyby tak pewnie już dawno wylądowaliby w łóżku, a skoro do tej pory nic takiego się nie wydarzyło to teraz na pewno nic się nie zmieni.
    Wpatrywał się w jej twarz lustrując pełne usta, duże oczy, blond kosmyk opadający na czoło. Widząc jak kręcił głową zaśmiał się cicho i pokręcił głową z rozbawienia. Odsunął się do niej uprzednio przejechawszy dłonią po całej długości jej uda i usiadł na łóżku na przeciwko.
    - Tak myślałem- mruknął i sam sięgnął po ciastko od razu odgryzając kawałek. Szkoda, że nie umie takich piec, ale może jak wykaże się kolejnym dobrym uczynkiem to dostanie więcej. Zgrywać bohatera to on może. - Robiłaś to już kiedyś?- zapytał bez skrępowania mając oczywiście na myśli współżycie. Nie krępowały go takie pytania, ale jego w ogóle mało co krępowało.

    OdpowiedzUsuń
  28. Spojrzał na nią kończąc jeść już trzecie z kolei ciastko. Słysząc jej odpowiedź uśmiechnął się lekko. No i bardzo dobrze, że dziewczyna jest już po, bo łatwiej jej się będzie złamać. Jak już raz sie tego zasmakuje to oprzeć się takiej przyjemności jest niesamowicie trudno i w 99% się nie opierają. Tym lepiej dla niego.
    - Nie sądzisz, że jest to w pewien sposób uzależniające?- zapytał jak gdyby nigdy nic otrzepując dłonie z okruszków- jak już raz poznasz jak przyjemny jest seks to wcale nie chcesz przestać. Fajna rozrywka swoją drogą- ciągnął dalej i położył się na łóżku. Jednak nie poleżał tam długo słysząc wypowiedź dziewczyny. Podniósł się i uniósł jedną brew ku górze.
    - Żartujesz sobie ze mnie?- zapytał dość oschle. On i miłość? On i miałoby na kimś zależeć? On w kochającej się parze jak z romansidła? No dawno takiego dowcipu nie słyszał. Spojrzał na nią trochę jak na wariatkę. - Nie- odpowiedział bez ogródek- bo co to jest kochająca sie para ludzi? To mężczyzna i kobieta, którym brakuje fizyczności, którzy potrzebują czyjejś obecności, zaspokojenia się. Nic tylko zwykły, ludzki odruch. Poza tym nie osłabiaj mnie. Miłość? Co to jest? Wymysł reżyserów z Hollywood. Byłaś kiedyś zakochana?

    OdpowiedzUsuń
  29. Thomas nie miał z tym problemu, bo był tą drugą stroną. Tą która wykorzystywała, która bawiła się. Oczywiście to nie było tak, że musiał przelecieć wszystko co się rusza. O nie,nie,nie. On się szanował, dlatego jego cele były starannie dobrane. No i lubił seks. Przyjemne to było, zaspokajało rządzę i wszyscy happy.
    Prychnął kręcąc przy tym głową słysząc jej odpowiedź.
    - Nie ma takiej, nie istnieje coś takiego jak druga połówka, jak ta jedna jedyna. Jest pożądanie, seks i zaspokojenie- powiedział swobodnie- zabawne, że wierzysz w takie rzeczy. To tak jakbyś wierzyła w przeznaczenia, albo ślepy los, a przecież człowiek jest kowalem własnego losu.
    Położył się wygodnie na łóżku i słuchał jej dalej.
    - O jak to jest kochać?- zapytał szczerze zainteresowany. On, który wiedział dużo nie miał pojęcia o uczuciach, o miłości. - Skąd wiesz, że to właśnie to.

    OdpowiedzUsuń
  30. [Ojej, ojej, mało z karty mogę wywnioskować i wymyślić jakiś pomysł ;c
    No ale, się postaram.
    Może nauczyciele zadali im jakąś wspólną pracę na wakacje, a teraz, gdy niedługo kończą się wakacje, oni sobie o tym przypomnieli i muszą to wszystko nadrobić? Taki jakby projekt c:
    Pomysł denny, ale nie miałam pojęcia, co wymyślić. Jeśli Tobie coś do głowy wpadnie, jestem jak najbardziej za.]

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  31. Podniósł jedną brew ku górze.
    - Serio wierzysz w przeznaczenie? Nie ma naukowych dowodów na poparcie tej tezy- powiedziała od razu. On nie mógłby sie pogodzić, że ktoś lub coś kieruje jego życiem, to on musiał być panem i władcą, to on musiał dyktować zasady i kierować swoim losem, nikt inny. Poza tym co to jest los? Nie da się tego zdefiniować, a jak sie czegoś nie da zdefiniować to po po prostu go nie ma. Proste i logiczne.
    Wsłuchał się w jej dalsze słowa iście zaintrygowany. Nie wiedział jak to jest i nie to, że chciał to poczuć, po prostu wiedział, że nigdy sie nie zakocha, a wiedzę teoretyczną warto mieć.
    - O kurna- odrzekł na koniec jej wypowiedzi- wychodzi na to, że jestem zakochany sam w sobie. Ponoć Narcyz marnie tak skończył. Taa, zostaje mi tylko współczuć kobietom we mnie zakochanym- powiedział uśmiechając się ironicznie i poruszył kilkakrotnie brwiami do góry i na dół.- Masz jakieś plany na dziś czy mogę Cię porwać?- zapytał wstając i podchodząc do szafy wyciągając luźną koszulkę.

    OdpowiedzUsuń
  32. Czy Noah przejmował się tym, że niedługo rozpocznie się szkoła? Nie bardzo. Nie miał większych problemów z nauką (no może oprócz tej głupiej matmy, grr...), był rannym ptaszkiem i nawet w wakacje potrafił wstawać naprawdę wcześnie. Prawie codziennie był na nogach od siódmej, pił poranną kawunię i leciał z aparatem w plener. Czasem nastawiał sobie budzik na bardzo wczesną godzinę, aby zdążyć na wschód słońca. Zdjęcia wychodziły wtedy niesamowite. Tak, wstawać to on wstawał wcześnie.
    Ale nie dzisiaj.
    Dzisiaj mógłby nie wychodzić z łóżka do obiadu. Po prostu za późno się położył. Był na imprezie, trochę się zagalopował i wrócił do domu o piątej nad ranem. Dostał jeszcze ochrzan od mamy, a potem po prostu padł na łóżko w ubraniu i zasnął.
    Obudził go dopiero dźwięk telefonu. Ból prawie rozwalał mu głowę, a on wcale nie miał zamiaru odbierać połączenia. Jednak piosenka Beatlesów zaczynała być bardzo uciążliwa dla jego biednej, skacowanej głowy. Trzeba było odebrać.
    Zrobił to bardzo niechętnie i gdy usłyszał o projekcie z historii, jęknął do słuchawki i zamknął oczy.
    - Nie rób sobie ze mnie jaj, proszę - powiedział cicho.- Ja nie ruszam się dzisiaj z domu, więc jeśli ci na tym zależy, przyjdź. - mruknął, krzywiąc się, bo wyraźne mówienie wiązało się z większym bólem głowy. Głupi pijaczyna.
    Tyle że on wcale dużo nie pił. Tylko na imprezach, a wczoraj imprezka była naprawdę dobra, więc jak tu na takiej nie pić?

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  33. -Tak- odpowiedział szybko i zmierzwił sobie włosy. - Muszę mieć naukowe potwierdzenie, nie potrzebuję go tylko wtedy, gdy sam jestem czegoś pewien.- oznajmił i podszedł do szafki sięgając po swoje drogie perfumy, które wykorzystał psikając na szyję, włosy i koszulkę. Spojrzał na nie i uśmiechnął się łobuzersko.
    - Co mogę tam z Tobą robić...- powiedział udając, że się zastanawia jakby obmyślał plan morderstwa.- powiedzmy sobie szczerze, nie jestem na tyle zdesperowany, by Cię zgwałcić, z morderstwa nic bym nie miał, jak słusznie zauważasz, muszę we wszystkim widzieć jakiś sens, wywieźć Cię nie nigdzie nie wywiozę i nie zostawię samej, bo mimo wszystko jestem dżentelmenem i szkoda mi tej Twojej blondwłosej dziewczyny, którą nazywasz Billi- wyjaśnił- a co do drugiego pytania, jeszcze nie wiem gdzie Cię porwę, wymyślę coś pewnie za kilkanaście sekund.

    OdpowiedzUsuń
  34. Juliette nie mogla go zobaczyć w takim stanie. Dlatego zebrał się w sobie i poszedł do łazienki, gdzie wziął sobie zimny prysznic, ogarnął się, a następnie ubrał jakieś czyste ciuchy i zabrał się za ogarnianie pokoju. W końcu musieli pracować w jakimś cywilizowanym miejscu, gdzie jako tako się skupią. Żółwia nakarmił, wziął pastylkę na ból głowy, mając nadzieję, że chociaż trochę mu pomoże i znów położył się na wyro. Jednak nie dane mu było zbyt długie leżakowanie, bo po mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi.
    Oczywiście, jego mama nie otworzy drzwi, bo po co. Wolała siedzieć w kuchni. Noah poszedł na przedpokój i otworzył drzwi. Widząc dziewczynę z kawą, jego ukochaną kawą, uśmiechnął się i wpuścił ją do środka.
    Ciekawska pani Medley niemalże od razu wystawiła głowę z kuchni i zaczęła bacznie obserwować swojego syna i blondynkę. Nie uszło to uwadze Noaha.
    - Nie, mamo, to nie jest moja dziewczyna i tak, nadal wolę facetów - uprzedził już pytanie swej rodzicielki i zabrał Juliette do swojego pokoju.
    Wpuścił ją do środka i zamknął za sobą drzwi.
    - Kawa, kawa, kawa - powiedział, wziąwszy kubek od blondynki i upił łyk, uśmiechając się przy tym.

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  35. Nie zdążył nawet nic powiedzieć, kiedy dziewczyny już nie było w pokoju. Wzruszył tylko ramionami, schował telefon do kieszeni, rozejrzał się w poszukiwaniu kluczy od samochodu i drugich do pokoju. Nie wiedział czy w jej mniemaniu kilka minut to na prawdę kilka minut czy pół godziny. Dziewczyny pod tym względem były dziwne. Mówiły że pięć minut, a biedny facet czekał z co najmniej czterdzieści. Oczywiście Thomas nie był z tych co to czekają, o nie. Dla niego jasny był przekaz kilka minut, jak dziewczyna się nie wyrabiała to jej problem. W końcu może powiedzieć, prawdę, że szykowanie się zajmuje jej koło godziny. Tak wiec zrobił i tym razem. Zamknął drzwi pokoju i zmierzał korytarzem zaskoczony, że dziewczyna się wyrobiła. Uśmiechnął się kącikiem ust i zakręcił klucze na plcu po czym schował do kieszeni.
    - świetnie- mruknął i położyła dłoń na jej plecach kierując do wyjścia z akademika przed którym stało jego czarne porsche.- Wsiadaj- nakazał i otworzył jej drzwi gestem ręki wskazując wnętrze samochodu. Był szarmancki, nie można było temu zaprzeczyć.

    OdpowiedzUsuń
  36. Pokój Noasia był raczej artystycznym nieładem, który skrywał w sobie piękno i oryginalność, że tak poetycko powiem. Wszędzie były jakieś zdjęcia, coś związane z fotografią, kilka roślinek, w tym storczyk czy niewielkie drzewko bonsai, gitara w kącie, na której Noah ma zamiar nauczyć się grać, a podstawy już zna, duże terrarium z żółwiem, no i wielkie łóżko, ukochane łóżko, gdzie zmieścić mogą się z cztery osoby. Tak, już wypróbowywał. W pokoju było też dwie etażerki, biurko i fotel. No i aparaty Noasia, na specjalnej półeczce. Zabronił ich ruszać, bo to jego skarby.
    A okno... Okno wychodziło na piękny Nowy Jork, bo mieszkanie znajdowało się w jednym z wysokich wieżowców. Na parapecie stał ów storczyk, żaluzje były zawinięte. A widoku to tylko pozazdrościć.
    - Wczoraj trochę za bardzo zabalowałem, no i tak wyszło, że potrzebuje kawy, aby przeżyć dzisiejszy dzień - powiedział, upijając kolejne łyki. I nawet nie przeszkadzało mu to, że była cholernie gorąca. - Jaki jest temat tego głupiego projektu?- zapytał po chwili, siadając na łóżku, bo miał wrażenie, ze nie ustoi na nogach.

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  37. Zauważył, że dziewczyna nie mdleje na jego widok, nie rzuca się na niego, nie uwodzi ani nie uskutecznia innych gestów na podryw czy zwrócenie jego uwagi. Szczerze mówiąc nie było mu to na razie potrzebne, w sumie nawet dobrze, że nie zachowywała się jak jakaś lolitka, bo takie dziewczyny go irytowały. Oczywiście godzinka, dwie igraszek w łóżku i starczy więcej by z taką dziunią nie wytrzymał.
    Kiedy dziewczyna już wsiadła sam zapiał pasy i ruszył przed siebie. Słyszał słowa dziewczyny i pokiwał twierdząco głową.
    - Wiem- odpowiedział, ale ni silił się, by udzielić jej więcej jakichkolwiek informacji, uważał je za zbędne. - Jaką muzykę lubisz?- zapytała włączając radio, a raczej wybierając jedną z sześciu płyt, które miał włożone do odtwarza.

    OdpowiedzUsuń
  38. Pomysł ze zdjęciami jak najbardziej przypadł mu do gustu. Teraz jednak nie dałby rady wyjść na dwór, wybrać odpowiednie ujęcie, skupić się na tym i zrobić ładne zdjęcie. Musiał być wyspany i przede wszystkim nieskacowany.
    Słuchając jej kiwał głową, powoli pijąc zbawienny napój kofeinowy i spojrzał na dziewczynę dopiero wtedy, gdy zorientował się, że kubeczek jest już pusty. Powoli wstał z łóżka i wyrzucił kubek do kosza na śmieci stojącego pod biurkiem.
    - A no, ładny. Po pięciu latach nie robi już takiego wrażenia - uśmiechnął się lekko, po czym również podszedł do okna i wyjrzał przez nie. - To może zaczniemy od rozplanowania, o jakich budynkach napiszemy i tak dalej? Potem ja pozałatwiam zdjęcia, powlepia się i voila! - powiedział, opierając się dłońmi o parapet.

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  39. Thomas miał poczucie własnej wartości, chyba aż nadto rozbudowane. Zdawał sobie sprawę ze swoich atutów, ale doskonale też wiedział za kogo mają go ludzie. Sam chciał być tak postrzegany, a może to tylko maska. Może on potraktował życie jako teatr i gra przed całym światem zimnego skurwysyna, bo taki wymyślił sobie scenariusz? Może on chciał wykreować własnego bohatera, którym się stał, by życie było jego własną bajką? Kto wie.
    Spojrzał na dziewczynę kątem oka. Nie chciał słuchać żadnych smętów, miał ochotę na rocka. No dobra, niech pójdzie na kompromis i na początek puścił coś...idalnego przynajmniej jego zdaniem. The Pretty Reckless Make me wanna die było całkiem w porządku. Skręcił w boczną uliczkę i nie wiadomo kiedy wyjechali na obrzeża miasta, gdzie gnał już 180 na godzinę. Lubił szybką jazdę.
    - Lubisz morze?- zapytał nagle.

    Thomas

    OdpowiedzUsuń
  40. On w sumie lubił morze, nawet bardzo. Kiedy miał ochotę się wyciszyć przyjeżdżał na plażę wsłuchując się w szum fal i patrząc na zachodzące słońce. Swoją drogą lubił ten widok, takie piękne zakończenie udanego dnia. Jednak nie wiedział czy ma sie do tego przyznać dziewczynie czy też nie, chociaż po chwili namysłu stwierdził, że niczym nie ryzykuje.
    - Lubię- odpowiedział krótko. Zswsze odpowiadał krótko, zwięźle i na temat jakby pytali sie go o rozwiązanie matematycznego równania.
    Widział kątem oka minę dziewczyny, bo jechali dość szybko, a co więcej jechali pod górę, było masę serpentyn, skręcania więc taka prędkość była niebezpieczna. Zwolnił na jej życzenie, ale w sumie tylko dlatego, że zbliżali się do celu. Zajechali do niewielkiej zatoczki, gdzie Tom zatrzymał samochód.
    - jesteśmy na miejscu- powiedziała wychodząc z samochodu. Stąd po prostu był boski widok na zachód słońca więc stwierdził, że ją tu przywiezie, od tak. Zajrzał do bagażnika, gdzie z małej lodówki wyjął po puszce coli i podał jedną dziewczynie sama siadając na masce swojego samochodu.

    OdpowiedzUsuń
  41. Otworzył puszkę coli i upił z niej kilka łyków czując jak przyjemnie zimny, gazowany napój ochładza jego ciało. Było gorąco, w końcu to sierpień więc nic dziwnego. Spoglądał jak słońce powoli chowa się za cienką linią horyzontu, które odznaczało morze. Było cudownie błogo....dopóki dziewczyna się nie odezwała.
    Uniósł jedną brew ku górze i spojrzał na nią z niedowierzaniem.
    - Omamić?- zapytał bo nie bardzo wiedział o co jej chodzi- nie przyjechał Cię omamiać, bo niby w jakim celu? Jest tu po prostu cicho, a pewnie tutaj nie byłaś, a twój kochać raczej nie wpadnie na inteligentny pomysł, by Cię tu zabrać więc w dniu mego miłosierdzia chciałem Cie odstresować po dzisiejszych wydarzeniach. Mi to pomaga i uwierz, nie miałem zamiaru Cie omamiać, ale miło, że mi się udało- powiedziała szczerząc się w ten łobuzerski sposób i puścił do niej oko. Rozbawiła go, zdecydowanie.

    OdpowiedzUsuń
  42. Patrzył na nią z rozbawieniem. Nigdy nie patrzył na to miejsce jako chwyt na dziewczyny, jako miejsce, w którym facet zabiera dziewczynę, a ona zauroczona pięknym widokiem rzuca się mu na szyję. Nie zależało mu na tym. On przyjeżdżał tutaj, by się wyciszyć w sumie nie miał innego celu. Przyłożył puszkę do ust, by się z niej napić, ale odsunął ją słysząc słowa dziewczyny, a właściwie słowo, jedno, którego nigdy nie słyszał, no chyba, że od przerażonej dziewczyny, która na niego wpadła nie chcący.
    - Ty przepraszasz mnie?- upewnił się- o rany na prawdę ze mną gorzej- zaśmiał się i upił łyk napoju.- To zależy czy mam ochotę i taką potrzebę, a jeśli nie to nie. Różne, zależy od dnia, nastroju i takich tam. A Ty nie masz takiego miejsca? Swojego azylu, gdzie czujesz się wolna i spokojna?

    OdpowiedzUsuń
  43. Spojrzał na nią nieco zaskoczony. Na prawdę nie był przyzwyczajony do tego, że ktoś go przeprasza dlatego czuł się nieswojo? Ludzie w większości go opieprzali, mówili jaki to on jest zły i nie dobry, a nie przepraszali. W sumie było to coś nowego, że ktoś brał winę na siebie, a nie obwiniał go za całe zło tego świata.
    - Nie ma sprawy- powiedział biorąc od niej puszkę, ale nie miał zamiaru jej wypić. Dokończył swoją, zgniótł ją i wyrzucił do kosza, który stał niedaleko zapewne dla takich jak on. Oparła się o maskę swojego samochodu i wpatrywał się w zachodzące słońce. Chciał mieć chwilę ciszy, skupienia, dlatego nie odpowiedział na słowa dziewczyny. Gdy słońc prawie zaszło wstał i stanął na przeciwko blondynki wyciągając do niej dłoń, by wstała.
    - Czas wracać- oznajmił i wsiadł do samochodu czekając, aż zrobi to samo Julietta.

    OdpowiedzUsuń
  44. [Przepraszam, ale kompletnie nie mam pomysłu, a i nie jestem w stanie teraz z siebie czegokolwiek wykrzesać. Jak poczekasz do jutrzejszego wieczora to obiecuję coś wykombinować. :]

    OdpowiedzUsuń
  45. Uśmiechnął się widząc jej reakcje. Miło, że jej sie tu podobało, właściwie przyjechał tu dla siebie ( ale gadkę miał niezłą, nie? ) ale skoro przypadło jej to miejsce to gustu to dobrze. Może ją jeszcze tutaj zabierze jak będzie miła. Chociaż w sumie nie potrzebne mu, by była miła. Nawet jak mu daje po twarzy to jest fajnie więc w sumie mu to obojętnie. Sam zapiął pasy, a widząc jej minę uśmiechnął się kącikiem ust.
    - Będę jechał wolno- powiedział odpalając samochód i cofając, by już po chwili zjeżdżali w dół. - Jak sobie życzysz- odpowiedział, a gdy byli już na dole skręcił w stronę plaży i zaparkował samochód tu przy niej.
    Thomas

    OdpowiedzUsuń
  46. Zatrzymał się, odpiął pas i wysiadł z samochodu. Nie wiedział po co dziewczyna chciała, by zatrzymali się na plaży. Oparł się o swój samochód splatając ręce na wysokości klatki piersiowej i ją obserwował. Zmierzchało już, w końcu słońce zaszło i z każdą chwilą było coraz ciemniej. Wyjął papierosy z kieszeni i odpalił jednego zaciągając się nikotyną. Wydmuchnął dym z płuc i spojrzał na nią unosząc brwi ku górze. O nie, on się nigdzie nie wybiera. Szkoda jego butów, chociaż miałby okazje by kupić nowe. Rzucił papierosa na asfalt po czym przygniótł go butem gasząc w ten sposób i ruszył w stronę dziewczyny. Nie zdejmował butów, nie lubił pasku pod stopami, miedzy palcami o nie, fajne to to nie było. Włożył ręce do kieszeni i powolnym krokiem zmierzał w jej kierunku.
    - No a ja tu po co?- zapytał i podrapał się z tyłu głowy.
    Thomas

    OdpowiedzUsuń
  47. Przecież mu się nigdzie nie śpieszyło. Przyjechał tutaj na prośbę dziewczyny, więc nie widział żadnym powodów, by musieć gnać tak jak ona. Szedł sobie wyluzowany i patrzył na jej wyczyny. Było ciepło, noc byłą ciepła, a woda na pewno była ciepła w końcu przez miesiące miała czas sie nagrzać.
    Podniósł brwi ku górze widząc, że dziewczyna zdejmuje z siebie bluzkę. No, no robiło się coraz ciekawiej. Obserwował jak dziewczyna ściąga z siebie ubrania, a czas jakby na chwilę zwolnił. Teraz bez problemu mógł skupić wzrok na jej jędrnych pośladkach, zgrabnej figurze, długich nogach, a kiedy się odwróciła na jędrnym biuście. Uśmiechnął się kącikiem ust.
    - Było tak od razu- szepnął bardziej do siebie niż do niej i jednym ruchem zdjąć koszulkę, by w następnej chwili zdjąć buty i spodnie. Jednak nie gnał do wody tak jak ona. Podszedł sobie wolno zanurzając się po pas, a potem dając nura w morską ( tudzież chyba oceaniczną, no ale ja nie jestem przyzwyczajona do mówienia o oceanach XD) wynurzył się niedaleko dziewczyna przeczesując ręką włosy, by krople wody nie spływały na jego twarz.
    - Gdybym wiedział, że wskoczysz w samej bieliźnie do wody to pewnie bym się pospieszył- wyszczerzył do niej zęby i machnął ręką ochlapując blondynkę.

    OdpowiedzUsuń
  48. On pił szybko, czy to gorące napoje, czy te zimniejsze. Natomiast zupełnie inaczej było z jedzeniem. Jadł niewiele i strasznie wolno, jak te niejadki w przedszkolu. Lubił jedzenie, ale nie w dużych ilościach. No i nie z mięsa, bo z Noasia to wegetarianin był.
    Chyba przez styl jedzenia miał niedowagę, ale co poradzić? Jego się nie przekona na zmianę.
    - Empire State Building, jak najbardziej. Jeśli chodzi nie tylko o budynki, to... - położył się na łóżku i sięgnął pod nie, gdzie trzymał laptopa.
    Wyciągnął go z futerały, wujek google odpalony i odpowiednia strona otwarta.
    - Mill Lane, US Custom House, House of Morgan, Federal Reserve... Możemy też napisać o WTC, jeśli chcesz, tyle że trudno będzie zrobić zdjęcie - dodał z uśmiechem i podał dziewczynie laptopa, aby mogła przejrzeć stronę.

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  49. Widział starania dziewczyny, która bezskutecznie chciała go podtopić. Nic dziwnego, on był większy, silniejszy i szanse miała marne na to, by go zanurzyć. Oczywiście gdyby chciał to mógłby udawać, że go zamoczyła, jak ona mogła czy coś w ten deseń, ale on nie był tym typem chłopaka. Poza tym po co, skoro miał świetny widok na jej koronkowy stanik skrywający krągłe, jędrne piersi. Nie narzekał tylko uśmiechnął sie pod nosem. Chciał to skomentować w bezczelny sposób, ale jakoś stwierdził, że nie chce by dziewczyna czuła się zażenowana.
    - Też tak uważam- odpowiedział na uwagę o perfumach- a ty masz...- zatrzymał się, bo miał już na końcu języka ,,ponętny biust'', ale si powstrzymał- miękką skórę- w końcu wydusił jako pierwsze lepsze co mu przyszło do głowy. Podszedł do niej i objął ją ramieniem przyciągając ku sobie tak, by ich ciała się stykały i wpatrywał się przez chwilę w jej oczy.
    - Tylko włosy masz niezamoczone- powiedział i nim zdążyła zareagować zanurzył sie z nią pod wodą, a kiedy miał pewność, że są cali w wodzie wynurzył się puszczając Julie i śmiejąc sie cicho. Starł krople wody z twarzy i spojrzał na nią z rozbawieniem.

    OdpowiedzUsuń
  50. Nauczyciele powinni spodziewać się po uczniach tego, że w wakacje nie będzie chciało im się za bardzo pracować i myśleć na temat szkoły. Noah był raczej leniuchem, jeśli chodziło o projekty, ale jak mus to mus, trzeba było to wszystko przeboleć.
    - To jakieś rąbnięte, no ale zróbmy to, żebyśmy mieli spokój - powiedział.- Ja zajmę się oprawą graficzną i zdjęciami, a Ty możesz poszukać informacji i ciekawostek, te sprawy. To będzie sprawiedliwy przydział ról, nie? - uśmiechnął się do niej.
    - Zgłodniałem. Chcesz coś do jedzenia? - zapytał, wstając z łóżka.
    Kawa mu nie wystarczy. Będzie musiał zjeść chociaż jakąś sałatkę, cokolwiek. Byle bez mięsa.

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  51. Czy on wyglądał na kogoś, kto je ciężkie potrawy, obżera się hamburgerami i w ogóle żre bez opamiętania?
    Nie. Chudy był, z niewielką masą mięśniową, ale jakąś tam miał oczywiście, jadł pełno sałatek i żydowskich pierogów. Chyba miały jakąś nazwę, ale Noah jej nie pamiętał. Zresztą, on już bardzo dawno oddalił się od żydowskich tradycji i tejże kultury. Chyba przestawał być Żydem.
    - Chodź, coś sobie weźmiesz, moja mama gotuje naprawdę wiele potraw, a ja niestety nie mam pojęcia, co jest w czym i w jakich ilościach. Dla mnie robi specjalnie wszystkie wegetariańskie posiłki.- Powiedział, otwierając drzwi pokoju.- Więc może po prostu powiedz jej, na co masz ochotę, a ona szybko to upichci. Albo może masz ochotę na jakąś z moich sałatek? W lodówce mam ich naprawdę wiele.- Dodał.

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  52. [Hm, na wątek zawsze reflektuję. Jednak z karty za dużo nie wiadomo - zresztą, moja też dość mglisto się prezentuje.
    Pomysł mam, aczkolwiek będzie dość... hm, śmiały? Casyan jest stosunkowo nowym nauczycielem i nie poznał jeszcze uczniów, a tym samym Juliette. No i nie wiem,... moja postać kupiła sobie na kredyt mieszkanie, z tym, że wcześniej pracowała na dwa etaty. W liceum i w jakiejś prywatnej placówce. Z powodu afery został wyrzucony i teraz pracuje tylko w liceum. Na kredyt nie starcza, więc szuka sobie współlokatora, którym oczywiście okazałaby się Juliette. Dopiero potem dowiedziałby się, ze mieszka z uczennicą, ale jak to mówią: po ptokach...? Tzn., to mój pomysł. Jak masz coś innego, to wal śmiało. :)]

    Casyan

    OdpowiedzUsuń
  53. - Mnie mięso jakoś odrzuca... Nie mogę się przemóc od dobrych ośmiu lat. Mama mi na siłę ryby wpycha, czasem jakąś zjem, ale o wiele bardziej wolę sałatkę, albo jakieś dobre pierożki ze szpinakiem... Albo coś jeszcze innego - powiedział.
    Mieszkanie było urządzone raczej w nowoczesny sposób, ale było tu przytulnie. Noah od zawsze się tu dobrze czuł, nawet po śmierci ojca, po którym było tu wiele pamiątek czy zdjęć. Ogólnie, to zdjęć było tu naprawdę dużo. Jak nie rodzinnych, to jakichś krajobrazów czy architektury. Wszystkie zrobione oczywiście przez Noaha.
    Chłopak zaprowadził Julie do kuchni, gdzie jak zwykle krzątała się jego mama. Uwielbiała gotować. To była jej pasja, bo na pewno nie praca. Pracowała jako nauczycielka w podstawówce.
    - Co byście chcieli? - zapytała, patrząc to na syna, to na jego towarzyszkę.
    - Tylko po sałatki - odparł Noah, po czym otworzył lodówkę. - Na jaką masz ochotę? - zapytał, spoglądając na Juliette, a sobie wyciągając sałatkę grecką. - Mam jarzynową, z brokułami i tak dalej. Tyle że w żadnej nie ma mięsa, żadnego kebabu czy kurczaka.- Dodał.

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  54. [No jasne, jasne. Zresztą, i tak napisałaś :D ]

    Ucieszył się, słysząc głos potencjalnego lokatora. Albo lokatorki. Naprawdę, potrzebował kogoś praktycznie na już; pożyczka sama się przecież nie spłaci, a z uwagi na masę obowiązków może zapomnieć o dodatkowym etacie. Pomijając fakt, że nawet w tak dużym mieście jak Nowy Jork łacinnik nie był kimś wyjątkowo pożądany. Szczególnie taki z krótkim stażem pracy i tak dalej.
    - Dzień dobry. Bardzo mi miło, że odpowiedziała pani na moje ogłoszenie. – umilkł na moment, bazgrząc coś na szybko w zeszycie. – Jeśli ma pani czas, to zapraszam nawet dzisiaj, może późnym popołudniem. Sądzę, że wtedy już będę w domu i będę mógł należycie zaprezentować pani lokum. – tu się zaśmiał; prezentowania nie było zbyt wiele, ale Casyan lubił wcielać się w różne role. Na przykład dewelopera. Ostatnio miał fazę na szukanie u siebie talentów aktorskich.
    Podał jej więc adres, pożegnał się uprzejmie i pognał do szkoły na kółko z łaciny, które prowadził.

    Casyan

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga