sobota, 22 września 2012

Sweet Dispositon.


Scarlett Gallagher
Homoseksualna Biseksualna

Przyszła na świat dwudziestego czerwca tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego trzeciego roku w Bremerton. 

Klasa IV Zajęcia obowiązkowe: język francuski, łacina, wiedza o społeczeństwie, wiedza o kulturze, historia, matematyka, fizyka i chemia (poziom podstawowy), biologia (poziom rozszerzony), szermierka, gimnastyka artystyczna.

Zajęcia dodatkowe: malarstwo, miłośnicy historii, pasjonaci matematyki. 


Jako małej dziewczynce dorastanie nie było najłatwiejszym i najprzyjemniejszym okresem dla Scarlett Gallagher. Dziewczyna nie była upragnionym dzieckiem dwojga dojrzałych oraz kochających się ludzi. Zwykła wpadka młodej kobiety oraz starszego mężczyzny z którym jasnowłosa utknęła w toksycznym związku. Po nagłej i jakże niespodziewanej śmierci rodzicielki wszystko w dotychczas znośnym żywocie sześcioletniej Scarlett się posypało zwłaszcza kontakty z ojcem który zaczął znęcać się nad córką, psychicznie zarówno jak i fizycznie. Wszystko polepszyło się na dosłownie moment kiedy mężczyzna poznał pewną kobietę, która złudnie przypominała jej świętej pamięci matkę, chcąc zrobić na niej poprawne wrażenie zaczął traktować córkę jak większość wzorowych ojców z czego jasnowłosa niezmiernie się cieszyła. Sielanka zakończyła się stosunkowo szybko. Kiedy kobieta zorientowała się, że ojczulek Scarlett z premedytacją i satysfakcją rujnuje jej życie chciała odejść i zabrać ze sobą dziewczynkę, on w akcie niewiarygodnej złości zamordował niedoszłą narzeczoną. Mała jasnowłosa była świadkiem tego okrutnego wydarzenia. Gdyby nie wyczulony na krzyk dziecka sąsiad dziewczyna zostałaby następną ofiarą mężczyzny. Aż strach pomyśleć co przyszykował jej los na przyszłość skoro jako sześciolatka straciła rodzicielkę, była ofiarą znęcania się oraz na jej oczach ojciec zamordował kobietę, którą stała się dla małej matką. Mężczyzna dostał dwadzieścia pięć lat więzenia, zaś dziewczynka została zmuszona do tułaczki po domach zastępczych. Niestety nigdzie nie mogła zagrzać miejsca. Najpierw trafiła do głęboko zapatrzonej w Boga fanatyczki i jej żonatego kochanka, jednak gdy kobieta zaczęła dostrzegać jej zdaniem romantyczną więź  (wariatka twierdziła, że to początek zakazanego przez Boga związku choć w rzeczywistości była to czysto platoniczna więź ze starszym mężczyzną chcącym stworzyć małej prawdziwy dom) łączącą jej partnera ze Scarlett, zaczęła pić i co za tym idzie, łatwo ulegała presjom emocjonalnym. Pewnego dnia jej zastępcza matka wyjęła z szafki nóż z zamiarem okaleczenia swojej podopiecznej za to, że nie poszła do kościoła, lecz w porę ją zatrzymano. To jasne, że po tych traumatycznych przeżyciach, jasnowłosa chciała znaleźć się jak najdalej od Bremerton, ale niestety nie otrzymała takiej szansy. Jako dziesięciolatka trafiła pod opiekę Kathy Callaghan. Okazała się być wielodzietną prostytutką. Wspaniały początek, czyż nie? Dziewczyna pod dachem niezrównoważonej psychicznie kobiety która uważała ją za swoją następczynie spędziła cztery lata. Jasnowłosa przez ten czas musiała szybko dorosnąć gdyż jako najstarsza z przyrodniego rodzeństwa musiała przejąć rolę matki. Kathy była zajęta sprzedawaniem swojego ciała. Czternastoletnia jasnowłosa zaczęła pić i zażywać dopalacze aby nie odstawać od towarzystwa, kradła tylko żeby przypodobać się starszym i nadzianym dzieciakom. Przez swoje wykroczenia trafiła do zakładu dla trudnej młodzieży gdzie spędziła kolejny rok. Miała tendencję do kierowania swoich percepcji i działań do wewnątrz, na własne myśli oraz emocje, z jednoczesnym zmniejszonym zainteresowaniem i aktywnością skierowanymi na świat zewnętrzny. Dopiero kiedy w zakładzie pojawiła się siostra jej rodzicielki, która usłyszawszy o kłopotach siostrzenicy przyjechała aż z Sheffield życie dziewczyny zaczęło się zmieniać, tym razem w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Początkowo była zła na ciotkę która dopiero teraz przypomniała sobie o jej istnieniu jednak z czasem wybaczyła kobiecie widząc jej starania. Ciotka złożyła papiery adopcyjne i wzięła jasnowłosą pod swoje skrzydła, wyjechały do Nowego Jorku gdzie kobieta znalazła stałą pracę jako właścicielka małej kawiarni w samym centrum miasta. Ciotka Scarlett myślała, że przeniesienie się do większego miasta z dala od Bremerton pomoże dziewczynie odzyskać poprawną funkcjonalność mentalną. Och, jak bardzo się myliła

Wpasowanie się w tutejsze środowisko wcale nie było łatwe dla Scarlett. Będąc nową uczennicą, w dodatku taką przy kości i bez grosza przy duszy była obiektem podłych żartów. Dziewczyną, która specyficznie obrała ją za cel wyśmiewań była pewna rozpieszczona córka milionera - Lauren. Pod tym słodkawym uśmieszkiem blondynki kryła się podła suka, która zrobiła z życia Scarlett piekło. Przyszedł czas kiedy wszystkie żarty i podłe słowa stały się nie do zniesienia. Jasnowłosa nie mogła tego dłużej znieść. Ból emocjonalny, cholernie wredne odzywki, wszystko: były za dużym obciążeniem dla piętnastolatki. Pierwsze cięcie było trochę bolesne, lecz z czasem zaczęła odczuwać pragnienie rozdzierającego bólu i krwi wypływającej ze świeżych nacięć. Chciała aby ktoś ją powstrzymał. Przytulił ją i zapewnił, że wszystko będzie w porządku. Nikt jej nie zapewnił. Nikt nie przytulił i nikt nie pocieszył. Nie było człowieka którego mogłaby nazwać przyjacielem. Właśnie dlatego czuła, że nie może zaufać nikomu, prócz sobie: to wyjaśniało jej oschłość. Kiedy dziewczyna skończyła szesnaście lat wszyscy zaczęli zauważać fizyczne zmiany które zaszły w Scarlett. Zeszczuplała i stała się o wiele atrakcyjniejsza, z okrągłościami formującymi się we wszystkich właściwych miejscach. Osoby które dotychczas traktowały ją jak powietrze lub zadręczały podłymi odzywkami jak gdyby nigdy nic zachciały zostać jej przyjaciółmi, ale ona doprawdy nie zawracała sobie głowy tym błahym towarzystwem, stawiała na pełną niezależność co przysporzyło jej wrogów gdyż odrzucając propozycję wstąpienia do nowojorskiej elity rozpuszczonych nastolatków teoretycznie plunęła im w twarz i powiedziała żegnajcie. Jednak ona wzięła się w garść i kiedy ktokolwiek próbował zajść jej drogę nie owijała w bawełnę tylko odwzajemniała się tym samym. To, że potrafiła postawić się szkolnym szychą sprawiło, że zyskała szacunek wśród uczniów. Zapracowała na swoją reputację - nieugiętej i nieco nieosiągalnej niezależnej młodej dziewczyny, która do celów (przynajmniej tych szkolnych) dąży po trupach. Tylko ona i niewielkie grono jej przyjaciół wiedziało, że jej reputacja była wyolbrzymiona, ale prawdę powiedziawszy było jej z tym dobrze, przynajmniej nie musiała użerać się z rozpieszczonymi nastolatkami od których różniła ją przede wszystkim dojrzałość emocjonalna. Zapracowała na tytuł jednej z najlepszych uczennic w tutejszej szkole średniej. Wbrew pozorom nie była to zasługa romansu z nauczycielem o którym zadecydowała jej dojrzałość psychiczna zarówno jak i fizyczna oraz traumatyczna przeszłość z którą utożsamiał się mężczyzna. Początkowo była to znajomość czysto platoniczna, nauczyciel i uczennica, nic więcej. Jednak pewnego wieczoru utknęła w jednej z klas z Sebastianem* z którym automatycznie znalazła wspólny język. Mężczyzna od początku nie ukrywał, że blondynka fascynowała go. Traktował ją nie jak zwykłą uczennicę, ale młodą, atrakcyjną kobietę z którą miał wiele wspólnego. Dziewczyna przez pierwsze trzy miesiące opierała się jego zalotom jednak w pewnym momencie postanowiła dać szansę tej nietypowej i jakże zakazanej relacji. Romans trwa już dwa lata. Na początku wszystko było cudowną sielanką, straciła z mężczyzną dziewictwo, pokazał jej swój świat i sprawił, że poczuła się jak piękna i wartościowa kobieta. Jednak po roku jasnowłosa poznała drugą twarz mężczyzny. Kiedy dowiedziała się o jego słabości do narkotyków próbowała przemówić mężczyźnie do rozsądku, ale bez najmniejszego powodzenia. Ten czuły i wspaniały mężczyzna okazał się być chorobliwie zazdrosnym i momentami bardzo agresywnym facetem. Scarlett stała się jego obsesją. Choć blondynka próbowała zakończyć ten związek, dla swojego i jego dobra, on nie zamierzał jej puścić. Dziewczyna zorientowała się, że podobnie jak niegdyś jej matka, jasnowłosa znalazła się w toksycznym związku. Kochała go, zwłaszcza kiedy był tym czułym, sympatycznym chłopakiem i jakże namiętnym kochankiem, lecz nienawidziła jego obsesyjnej i agresywnej strony. 

Dziewczyny nie sposób skłonić do zmiany zdania, jeśli jednak weszła na "wojenną ścieżkę" lub upatrzyła sobie jakąś zdobycz, wówczas lepiej się mieć na baczności. Poruszy niebo i ziemie, nic jej nie powstrzyma, dopóki nie dopnie swego. Jasnowłosa nie potrafi zaufać do końca, tym bardziej jak wyczuję choćby cień nieuszanowania w stosunku do swojej osoby. Kiedy podejmie wyzwanie, działa wytrwale, nie zapominając o ostatecznym celu. Jest naturalnym mistykiem w sposobie postrzegania świata. Do wszystkiego dochodzi wyłącznie własną pracą, dokładnością i uporem. Jeśli nie jest do czegoś lub kogoś przekonana, nie demonstruje tego ostentacyjnie, lecz obserwuje, wyciąga wnioski i po jakimś czasie wie na pewno, czego się może po człowieku tym spodziewać. Gdy raz wyda opinię lub podejmie decyzję, nie sposób ją od niej odwieźć. Preferuję działać niezależnie. Przytłaczają ją terminy oraz konieczność liczenia się z jakimkolwiek regulaminem. Wtłoczona w schemat ścisłych reguł czuję się jak schwytana w klatkę, dusi się i natychmiast zaczyna główkować jak się z tego wszystkiego wydostać. Jej potrzeba sprawdzenia się i osiągnięcia we wszystkim perfekcjonizmu powoduję, że każde potknięcie w jej oczach urasta do tragedii. Sprawia wrażenie snobistycznej oraz odpornej na wszelką krytykę, ale pozory mylą. Jest indywidualistką, odznacza się niezależnością w poglądach, odrębnością, a przede wszystkim potrzebą swobody myślenia i postępowania w sposób odbiegający od ogólnie przyjętych wzorów. Jest osobą bezpośrednią oraz szczerą, często nie potrafi ugryźć się w język. Rzadko kiedy bierze pod uwagę rady osób postronnych, preferuję własne pomysły i rozwiązania. W towarzystwie zwraca uwagę oryginalnym, nieco sarkastycznym poczuciem humoru. Lepiej nie wdawać się z dziewczyną w sprzeczkę o poważnym dla niej tle, gdyż w otwartym konflikcie potrafi "pójść na całość" i nie przebiera wtedy w słowach i czynach. Jest osobą nieufną, nie zabiega o niczyją sympatię, obraca się wyłącznie w  lojalnym towarzystwie.  Wbrew pozorom jest pełną pozytywnej energii, pomocną oraz sympatyczną dziewczyną. Z dystansem do siebie i całego świata. Potrafi być szalona jednak zazwyczaj to jej przypada etykieta rozważnej i odpowiedzialnej młodej kobiety która preferuję zagłębić się w lekturze z lampką wina na nocnym stoliku. Czasem po prostu chcę być nastolatką. 

* - postać do przejęcia (więcej informacji w wolnych postaciach)

[Witam. Karta byle jaka, ale wiadomo szkoła potrafi skutecznie odebrać wszelką wenę twórczą. Na wątki i powiązania jestem zawsze chętna, najbardziej lubię te zawiłe. Stosuję się do zasady - ja wymyślam, ty zaczynasz. I na odwrót. Wizerunku użyczyła Elizabeth Olsen.]

Nawet w obilczu śmierci przyjemna jest świadomość posiadania przyjaciela

Cassidy "Cass, Cassie" Evans


10 stycznia 1995 roku

Na świat przychodzi mała dziewczynka.  Jej matka jest... jak ją łagodnie nazwać?  Panną lekkich obyczajów. Ojciec dziecka nieznany. Matka nazywa dziewczynkę Cassidy.  Wychodzą ze szpitala po dwóch tygodniach.

18 marca 1995 roku

Matka dziewczynki została aresztowana za posiadanie narkotyków. Odebrano jej prawa do opieki nad Cassidy a ta trafiła do domu dziecka. 

25 lipca 1996 roku 

Do domu dziecka przychodzi młode małżeństwo. Nie mogą mieć dzieci. Adoptują Cass. 

9 kwietnia 2007 roku 

Cassidy dowiaduje się ze jest adoptowana. Ucieka z domu. Podczas jej tułaczki znikąd pojawia się Leon. Mówi że się nią zaopiekuje. Jak się pózniej okazuje dziewczyna kończy jako żywy towar.

1 września 2011 roku 

Cass zostaje zapisana do liceum. Nikt nie chce mieć głupiej prostytutki. 

czerwiec 2012 roku 

Cassidy zdaje do następnej klasy. Średnia ocen: 5.00

3 września 2012 roku

Dziewczyna rozpoczyna naukę w drugiej klasie liceum.

Jak wygląda?

 Ma nieziemskie oczy, niestety patrzą one ze strachem na każdego osobnika płci brzydszej. Ma krótkie, czarne włosy.  Posiada tatuaż. Małą gwiazdkę pod okiem. Jest niska, ma niecałe 167cm wzrostu, ale facetom to nie przeszkadza. Ubiera sie zazwyczaj w pożyczone ciuchy od koleżanek z "pracy". Tak więc często zobaczysz ją w poszarpanych jeansach i za dużych bluzkach.

Jaka jest?

Cicha i zamknięta w sobie. Czasami może ci powiedzieć coś czego wolałbyś nie usłyszeć. Jest szczera czasami do bólu. Potrafi walczyć o swoje. Jest istotką inteligentną. Nawet bardzo. Poliglotka. Posługuje się pięcioma językami: angielskim, polskim, włoskim, francuskim, hiszpańskim. Uczy się japońskiego. 

Urodzona: 10 stycznia 1995 roku, Nowy Jork

Klasa II

Zajęcia obowiązkowe: 
włoski, hiszpański, francuski
WOS
WOK
 historia
matematyka
fizyka(pod.)
chemia(pod.)
biologia(roz.)
jazda konna
muzyka

Zajecia dodatkowe: drużyna jezdziecka


Karta będzie miliardy razy zmieniana. Mam nadzieję że komuś spodoba się Cass.
Wizerunek: Ewelina Lisowska cytat z tytułu:"Mały książę"

czwartek, 20 września 2012

Historia Magistra Vitae Est

http://senigmaticx.deviantart.com/art/Shades
-210474653?q=gallery%3Asenigmaticx%2F4784718&qo=89

Jean-Luc Echarpe
27 lat
Nauczyciel historii
Daje korepetycje z francuskiego.


Stuprocentowy Francuz, a nawet dwustuprocentowy, wywodzący się ze szlacheckiego rodu. Bogacz, któremu nudzi się przy nic nierobieniu i zdecydował się nauczać w szkole… otóż nie swojego ojczystego języka, a historii właśnie, na punkcie której ma absolutnego bzika, zwłaszcza w jeśli mowa o historii starożytnej. Za symboliczną kwotę udziela również korepetycji z francuskiego. Niech już będzie, że jego pochodzenie nie marnuje się tak całkowicie.
Pan Echarpe nie jest jednym z tych zgorzkniałych nauczycieli, którym nie wyszło w lepszym zawodzie. Uczy, ponieważ ma na to chęć, chce dzielić się swoją wiedzą z przyszłymi pokoleniami. Nie wprowadza na lekcjach terroru, jednak jest wymagający. Wbrew pozorom można połączyć ze sobą te dwie cechy i wpoić do pustych makówek nieco wiedzy. Mimo wszystko jest typem samotnika. Czas w pokoju nauczycielskim czy na dyżurach nie leci mu na ploteczkach razem z resztą grona pedagogicznego, a raczej na lekturze kolejnej książki która dla większości byłaby zwykłym nudziarstwem. W wolnych chwilach lubi też rysować. Nie chwali się jednak pracami. Sam uważa, że nie specjalnie jest czym, a tak samo nie ma komu. Skrytość i indywidualizm robią swoje. Bywa roztrzepany, co nie znaczy, że tak łatwo go wykiwać. Bywa czujniejszy niż się może wydawać. Kiedy już uda się komukolwiek przykuć jego uwagę czasem można skłonić go do rozmowy, czy nawet jakiejś formy przyjaźni. Pod warunkiem, że ma dość cierpliwości by przyzwyczaić się do zapominalstwa Jean-Luka. Bo i tym zwykł się cechować.
                W liceum Benjamina Platt’a pojawił się niedawno. Właściwie dopiero zaczyna wojaże z tutejszą młodzieżą, wzbudzając zainteresowanie zwłaszcza wśród dziewcząt. Kto wie, może to przez wyraźny, francuski akcent, a może fakt, że sprawia wrażenie takiego Romea, co za Julię życie swe oddał. Metr dziewięćdziesiąt rasowego mężczyzny z poważną miną, zamyślonymi, zielonymi oczami, dwudniowym zarostem na twarzy i nieporządnymi, brązowymi włosami. Pewnie poruszałby się z niezwykłą gracją, gdyby nie wypadek dziesięć lat temu który uszkodził mu lewą nogę na tyle, że teraz musi chodzić o lasce. Radzi sobie bez przez krótki odcinek trasy, jednak zawsze kończy się to bólem , dlatego też nie rozstaje się ze swoją drewnianą podporą.
Skandalista? Owszem, jak ich mało. Jednak dyrekcja nie odważy się go zwolnić. Głównie dlatego, że odkąd zaczął tu pracować, to wpłacał dość spore sumy na szkolne konto. A kto by chciał zrezygnować z tak łatwego zarobku?

http://senigmaticx.deviantart.com/art/Staring-with-a-Fist-
204842452?q=gallery%3Asenigmaticx%2F4784718&qo=94

środa, 19 września 2012

A mental mind fuck can be nice



Tarquin „Quin” Williams, 17 lat

Zajęcia obowiązkowe: język angielski, niemiecki, rosyjski, łacina, wos, wok, historia, matematyka, fizyka i biologia na poziomie podstawowym, chemia na rozszerzonym, jazda konna, muzyka.
Nie uczęszcza na żadne zajęcia dodatkowe; chciałby założyć kółko literackie.


Quin urodził się w Nowym Jorku, jako owoc romansu prokuratora stanowego i modelki rosyjskiego pochodzenia. Nigdy nie poznał matki (zmarła przy porodzie) i wcale nie jest mu z tego powodu przykro. Ojciec był – i nadal jest – nieustannie zajęty pracą, dlatego chłopca od najmłodszych lat wychowywały opiekunki, za którymi szczerze nie przepadał. Z wzajemnością zresztą. Już wtedy Quin był niezłym kombinatorem, a kolejne lata tylko udoskonaliły jego umiejętności.

Tarquin chyba nigdy nie był normalny. Ale kogo to obchodziło? Wszyscy zachwycali się eleganckim aniołkiem z blond czupryną. Co z tego, że na ogół był zdystansowany i małomówny. W końcu sprawiał wrażenie bystrego, dojrzałego dziecka, a z nauką nie miał żadnych problemów. Przeciwnie, radził sobie ponadprzeciętnie dobrze.

Gdy miał dziesięć lat, razem z nim i jego wiecznie nieobecnym ojcem zamieszkała kobieta, z którą mężczyzna wiązał przyszłość. Między nową partnerką ojca a chłopakiem się nie układało, w efekcie czego Quin stał się jeszcze bardziej wyalienowany, a jego zachowanie niepokojące. Sześć lat później kobieta zmarła w niewyjaśnionych okolicznościach. Tarquin unika tematu ich relacji i staje się bardzo drażliwy, kiedy ktoś wspomni o jego macosze. Jeśli już musi o niej mówić, nie przejmuje się tym, że o zmarłej nie powinno się mówić źle.

Od najmłodszych lat Quin nie miał przyjaciół. Ludzie, którzy wiedzą, jakim jest czubem, starają się go unikać. Ci, którzy jeszcze nie mieli okazji go poznać, czasem lgną do niego, ale po pierwszej konfrontacji mają z reguły dosyć. W końcu kto zniósłby taką dawkę wyobcowania? Oczywiście zdarzają się osoby, które uważają Tarquina za intrygującego i nie zrażają się tak szybko jak reszta, jednak są to nieliczne przypadki. Prawdopodobnie równie nienormalne, co Quin – tylko w inny sposób.

Kiedy Quin chodził do liceum, kilkukrotnie był zmuszony zmienić szkołę. W jednej wybił szyby przy pomocy kija bejsbolowego, z którym swego czasu się nie rozstawał, w innej groził nauczycielom i kolegom, a w jeszcze innej próbował poderżnąć sobie gardło na korytarzu. Poza tym podczas lekcji często rozmawiał z nieistniejącą osobą, której nawet nadał imię (nadal z nią czasem rozmawia). Wszystko dla zabawy, jak później uparcie twierdził. Oczywiście o sprawach szybko zapominano, bo kochający ojciec sypnął pieniążkiem gdzie trzeba. I choć przy ludziach pan Williams zgrywa przejętego ojca, który twierdzi, że to inni uwzięli się na jego biednym, małym Quinie, tak naprawdę wstydzi się syna. W końcu kto chciałby mieć za potomka takie dziwadło?

Nikt nie wie, co tak naprawdę dolega chłopakowi, bo ten konsekwentnie odmawia skorzystania z pomocy psychiatry czy nawet zwykłego psychologa. Twierdzi, że może i jest szalony, ale na pewno nie głupi, dlatego nie zamierza spędzać czasu wolnego u obcego mężczyzny lub kobiety wbrew swojej woli, na dodatek im za to płacąc.

Nikt nie wie również, jaki tak naprawdę jest Quin. Chłopak potrafi opowiadać ludziom o potwornościach, by zaraz śmiać się im w twarz lub z niewinną miną skrzywdzonego dziecka powstrzymywać łzy. Ma napady paniki i zdarza mu się histeryzować, jednak równie często odcina się od świata. Poza tym prowokuje, uwodzi, miesza w głowach. Gardzi wszystkim i każdym wokoło. Patologiczny kłamca i niezły aktor. Lubi pokazywać ludziom, jak bardzo są beznadziejni. Nie widzi w tym nic złego i, co więcej, chyba nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, że postępuje niewłaściwie.

Uwielbia rozmawiać z ludźmi; czasami dopada go wręcz przymus mówienia (często o rzeczach szokujących). Nie jest to jednak stan permanentny. Bywa, że Quin w ogóle nie reaguje na to, co się do niego mówi i milczy uparcie nawet tygodniami. Komunikacja z nim potrafi być uciążliwa.

Nazwiesz go szaleńcem? Masz szczęście, jedynie wzruszy obojętnie ramionami. Zdążył już przywyknąć do takich określeń. Szturchniesz, krzywo spojrzysz lub będziesz próbował wybić mu z głowy dziwactwo? W najlepszym wypadku zostaniesz zignorowany, w najgorszym trafisz do szpitala z rozwaloną buźką. Quin ewidentnie nie radzi sobie z agresją. Zdarzało się, że obrywały od niego nawet przypadkowe osoby, które akurat mu się nawinęły. Sam również bywa obiektem własnej złości.

Tarquin ma cały wachlarz specyficznych zachowań. Potrafi przez kilka minut wpatrywać się uparcie w jeden punkt lub wręcz przeciwnie, pośpiesznie błądzić wzrokiem wokoło, jakby czegoś szukał. Często mimowolnie bawi się rękawami swetrów i koszul, a onieśmielony zaczyna nerwowo rozczochrywać palcami włosy.

Jedyną rzeczą, jaka pozwala Quinowi skupić się i wyciszyć, jest literatura, zarówno w formie biernej (czytanie), jak i czynnej (pisanie). Dobrym filmem czy wycieczką po galerii sztuki też nie pogardzi – w końcu obrazy pobudzają i hipnotyzują. Sam siebie nazywa grafomanem, ale po cichu liczy na to, że kiedyś uda mu się osiągnąć sukces, pisząc. Lubi rzeczy brutalne i mocne, nudzą go schematy, grzeczność i odtwarzanie.

W przypadku Quina NIC nie trzyma się kupy.



[Mam nadzieję, że na blogu nie ma podobnej postaci. Twarzy użyczył Evan Peters. Zaczynam, jeśli podrzuci mi się pomysł, ale ucieszę się, jeśli Ty zaczniesz. :) Kartę w przyszłości rozbuduję, bo odczuwam braki.]

czwartek, 13 września 2012

Marika Wilson


                                                                                           HISTORIA

image
Claudine Rivalor była kobietą samolubną i bezczelną. Nie wychowywała się w bogatej rodzinie. Jej matka była bezrobotna, zajmowała się domem i wychowywaniem piątki dzieci. Ojciec był hydraulikiem i marne pieniążki zarabiał. Tak, tak, życie jak w raju. No ale co tu poradzić? No nic, taki los.
Yvette Rivalor pragnęła dla swoich dzieci, jak najlepiej. Chciała by uważali, że najważniejsza jest miłość i rodzina. I chyba jej wyszło.
Roxane, Etienetee, Jonathan, Andre i Claudine byli skromni i pełni miłości. Ba! Ta ostatnia wcale taka nie była!
Claudine w każdej chwili znęcała się nad rodzeństwem, uprzykrzała życie innym osobom i uważała się za pępek świata.
Matki ani ojca nie słuchała, chyba nawet zbytnio nie kochała. Kilkanaście osób uważało, że w Claudine budzą się zmysły psychopatki. Tak, to nie była prawda!
Pewnego dnia piętnastoletnia Claduine uciekła z domu i poszła na imprezę z swoją koleżanką.
W klubie było dużo osób, przede wszystkim chłopaków.
W padł jej w oko wysoki brunet, pewnie starszy od niej o rok czy dwa lata. Nic wielkiego!
Wreszcie gdy zdecydowała się zagadać do niego, odkryła że jest to naiwny, bogaty chłopczyk. Miał zaledwie szesnaście lat.
Ochrona wpuszczała każdego, nie pytając o wiek, co Rivalor się podobało.
Szybko zaczęła go kokietować, aż w końcu chłopak dał jej swój numer telefonu.
 Spotykali się przez kilka dni. W końcu chłopak oszalał na jej punkcie, a gdy byli sami w jego wielkiej rezydencji (raczej jego rodziców) szybko wylądowała z nim w łóżku.
Myślała, że nic takiego nie robią, więc korzystając z przyjemności, dość często z nim spała.
Aż w końcu w marcu 1993 roku, odkryła że jest w ciąży.
Wyznała to chłopakowi, a ten jej się oświadczył. Ślubu jeszcze nie było, musieli czekać do osiemnastki. Wtedy mogli się pobrać.
26 grudnia 1993 roku, Claudine urodziła córeczkę. Zdecydowali, że będzie miała na imię Marika Amelia.
Dwa lata później, młodzi wzięli ślub, co Claudine cieszyło, chociaż Ethana nie kochała. Liczyły się jego pieniądze.
Już od początku dziewczyna nie była wierna. Zdradzała swojego męża nawet z jego najlepszymi przyjaciółmi.
Marika rosła z dnia na dzień. Aż w końcu nadeszły jej czternaste urodziny. Tego dnia nigdy nie zapomniała.
W dniu urodzin ujrzała swoją matkę całującą się z bratem jej ojca. Nagle poczuła do matki obrzydzenie. Bo jak na czternastolatkę była mądrą dziewczyną.
Było jej żal ojca widząc, jak bardzo kocha jej mamę. A ona wcale go nie kochała. Ba! Kochała! Jego pieniądze.
Każdego dnia patrzyła z matką na obrzydzenie, a ta, głupia, nie wiedziała że jej córka o wszystkim wie.
Tumblr_lgkaw3zlux1qzetg2o1_400_largePowinna była się wstydzić tego, co robiła. Jak ona mogła. Kurcze, co ojciec jej takiego zrobił że tak go traktowała?
Pewnego dnia rodzice Mariki kłócili się. Pierwszy raz odkąd się pobrali. Pierwszy raz w swoich uszach, Marika słyszała krzyki.

  Trwało to dość długo. Ojciec krzyczał na matkę, że go okłamuje. Ta jeszcze bezczelnie mówiła, że nie! Zdenerwowana Marika wpadła wtedy do gabinetu ojca (gdzie ojciec pracował. W końcu miał swój hotel) i wykrzyczała matce w oczy, że kłamie ojca. Że widziała ją całującą się z ojca bratem, wujem Nathanem.
Od tamtego dnia wszystko zaczęła się walić. Wkrótce rodzice Mariki wzięli rozwód, a Marika została przy ojcu. Przecież jej matka praktycznie ją nie kochała. Za to dziewczyna była oczkiem w
głowie tatusia. Dlatego sąd zdecydował, że będzie przy ojcu. To była jedyna dobra wiadomość. Bo Marika była raczej bardziej zżyta z ojcem niż z matką. A sama myśl, że musiałaby z nią mieszkać i patrzeć jak każdego dnia w mieszkaniu zjawiają się mężczyźni, kto wie, może i nawet kobiety, to chyba prędzej by się zabiła!A jak wiadomo Marika była trudnym dzieckiem.
Z biegiem czasu zaczęła się zmieniać, a wszystko dzięki ojcu. Zaczęła otwierać się do ludzi, zawierać różne
przyjaźnie no i uśmiechać.
  Gdy Marika miała piętnaście lat, jej ojciec zapisał ją do szkoły im. Amelie Dupont. Na początku miał z nią łatwo. Dziewczynka nie sprawiała kłopotów, ale gdy skończyła osiemnaście lat, zaczęło się piekło.
  Ethan chodził prawie co dzień do szkoły i widział swoja córkę siedzącą w gabinecie dyrektora na fotelu.
Teraz jest już trochę lepiej. 




 CHARAKTER

   
  Marika raczej odziedziczyła charakter po ojcu niż po matce.
Nigdy jakoś specjalnie nie ciągnęło ją do innych ludzi. Zawsze była samotnikiem. Trochę się to zmieniło po odejściu matki. 
Zaczęła rozmawiać z innymi, zawierać przyjaźnie, chodzić do miasta i częściej uśmiechać.
Kiedyś była zamknięta w sobie i zawsze miała głowę w chmurach. Dalej tak jest, ale teraz trochę częściej otwiera buźkę.  Łatwiej jej się rozmawiało z innymi, jak i dalej.
Być może dlatego, że łatwo jej zrozumieć innych, jej przyjaciele nie wyobrażają sobie życia bez niej. 
  Jest aktualnie nieśmiałą nastolatką. Każdy może na nią liczyć i raczej jest skłonna do pomocy. U niej każdy szuka pocieszenia, rady, jak i zabawy. Przy niej nie da rady się, ani  smucić czy zadręczać myślami.
Ona uważa że życie to krótka długa chwila z której trzeba korzystać.
  Potrafi zmienić w naukę w coś niezwykłego. A jak to robi? Ma wyobraźnie z której korzysta.
Jest romantyczką i jakoś nie jest skłonna do tego by jakiegoś chłopaka podrywać. No dobra, dobra. Jakoś jest, ale to w końcu kobieta! A co za kobieta nie podrywa płci przeciwnej? Ale jak się zakocha to na zabój! Jednakże nie zdarza się to często. Jak już się zakocha to na zawsze. 
  A teraz uwaga! Jest chętna do romansów z nauczycielami, bo czemu to ma zaszkodzić? A przecież na wiek się nie patrzy. Do czasu. Żartowałam! Kto by w to uwierzył. 
Gdy ma zły dzień zazwyczaj nie wychodzi z pokoju i ogląda filmy. MUSI siedzieć sama, bo inaczej stanie się coś złego. 



   WYGLĄD

Widząc ją w mieście, idącą przed siebie, niczym takim się nie wyróżnia. Bląd włosy, błękitne oczy, typowo ubrana i okulary przeciwsłoneczne. Co w tym takiego wyjątkowego? Nic! I może przez to, zawsze inni czują, że jest niewinna i cicha? Dlatego uważają, że muszą się nią opiekować?Zdecydowanie tak! Ale nie oznacza to od razu, że ona taka jest! Marika, jak już wspomniałam, ma długie bląd włosy, gęste i lśniące. Zazwyczaj to ujrzysz ją z rozpuszczonymi niż spiętymi. A jeśli już nawet, to tylko w luźny warkocz po boku lub wysoki kucyk. Nic innego. Marika nie farbowała włosów.
A czym to patrzy na świat? Oczami, jak inaczej Została obdarzona dużymi, błękitnymi oczami. Nie używa soczewek, gdyż uważa, że mimo iż ma dość popularny kolor oczu, to u niej wyglądają wyjątkowo! 
 Ma jasną  karnację.Stawia raczej na naturalny make-up.Maskara, jasny cień i błyszczyk. Jednak z balsamów nie zrezygnuje! Zawsze musi mieć gładkie ciało i piękne nogi.
A co do jej ciała! Marika jest zgrabna, figurę odziedziczyła po matce.
imageDrobne ręce i dłonie, kształtne piersi, nie za duże, nie za małe, wcięcie w talii, tzw. klepsydra, szerokie biodra, zgrabna pupa i szczupłe nogi.
Co do jej wzrostu, to jest dość wysoka, gdyż mierzy metr siedemdziesiąt dwa.
Jaki jest jej styl ubierania? Oryginalny. Ubiera się modnie, ale na swój sposób. Często ujrzysz ją w koszulach i marynarkach w pastelowych odcieniach, spódnice w stylu retro, czy spodnie tzw. marchewki (u góry szerokie, a u dołu obcisłe). Stawia jednak raczej na spodnie. Uwielbia właśnie spodnie typu marchewki, które już wymieniłam i stylu retro. Zawsze muszą być beżowe, łososiowe, białe i jasnożółte.
A jaki jest jej ulubiony zestaw? Biała koszula, z kilkoma rozpiętymi guzikami, czarna marynarka lub bez niej, spodnie typu marchewki w łososiowych odcieniach i beżowe szpilki, a do tego pierścionki i beżowa torebka.
Z spódnicą? Zawsze ujrzysz ją z bluzkami z krótkim rękawem i najlepiej w pastelowych odcieniach.








UZALEŻNIENIA

  *Kawa – nie wyobraża sobie życia właśnie bez tego napoju, jeśli można go tak nazwać. Codziennie rano, gdy wstaje, pije mocną kawę. 
*Książki – bardzo lubi czytać, ale jest wybredna! Jedyne co może czytać, to romanse historyczne i fantasy. Ma bardzo dużo książek w mieszkaniu. Cały regał, a do tego połowa drugiego.
*Papierosy – a co jeśli kobieta pali? Traci wtem swój urok? Marika sądzi, że nie, gdyż sama pali. Rzadko bo rzadko, ale pali. W sumie nawet nie można nazwać tego uzależnieniem.
*Czekolada – tak, można to nazwać uzależnieniem. Panna Wilson kocha czekoladę mocniej niż kawę czy książki. Gdyby ktoś nie uwierzył w jej miłość do czekolady, mogłaby zjeść kilkanaście tabliczek, a nawet wylać sos z czekolady na siebie czy wypić.




CIEKAWOSTKI

ma chorobę lokomocyjną
~ ma bardzo dziwną fobię; boi się komarów
  ~ zaczynaj od klasyki, idąc w stronę rocka i popu, kończąc na hip hopie, to właśnie te typy muzyki słucha Marika
~ gdy się nudzi ogląda filmy i bajki Disney.
~ ma wielki szacunek do osób starszych czyli seniorów.
~ uwielbia dzieci!
~ uwielbia oglądać filmy, a w szczególności horrory i komedie, więc przyjdź do niej i zróbcie wieczorek z filmami. Obowiązkowo popcorn, pizza i cola!
~ jej ulubiony cytat Woody'ego Allena, to:Jedyne czego żałuję w życiu, to tego, że nie jestem kimś innym.
skrycie kocha śpiewać
 jest dziewicą
~ zazwyczaj maluje paznokcie na różowo lub niebiesko
~ nie cierpi zimy
~ najbardziej lubi kawały o blondynkach
~ boi się żółwi
~ uważa, że nie jest atrakcyjna
~ miała tylko jednego chłopaka
~ chciałaby mieć dójkę dzieci ( syna i córkę )
~ jak będzie miała syna nazwie go Josh


        ------------------------------------------------------------------------------------              
 INNI O MARICE

„Jak pamiętam było, to dziecko pozbawione wiedzy z wielką wyobraźnią! I taką ją zapamiętałam. Słyszałam jednak, że w liceum stała się  osobą inteligentną.''

Wychowawczyni z podstawówki

„Z nią to był ubaw! Tak możemy tylko my powiedzieć. Lubiliśmy się dlatego, że oboje byliśmy skryci i zamknięci. ''
Kolega

„Nie mówcie mi o niej, bo aż mi się źle robi! To była psychiczna osoba, chcę o niej zapomnieć!”

Wróg

„Moja ulubiona kuzynka. Uwielbiam ją i kocham!”

Kuzynka Wilson

„Przypomina mi blondynkę z lat 50. XX wieku”

Przypadkowo spotkana osoba w mieście

„Daje mi korki z historii, nie znam jej! Ale jest seksi. Mama mówi, że jestem za młody”

Uczeń z 6 klasy podstawówki
„Po prostu ją kochamy!”
                                                                                                                                            Przyjaciele 


                                  
              
                      • M E T R Y C Z K A •

19 lat
Urodzona 26 grudnia 1993 roku w Londynie
Córka Francuski i Brytyjczyka
Wynajmuje apartament 

…...................................................................................................................
M a r i k a  W i l s o n
a raczej
Marika Amelia Wilson
…....................................................................................................................

Wydziały:
1. Taneczny 
2. Śpiew
...................................................................................


Album / Powiązania / 
[ Dobra, kartę mam z innego bloga, ale jest moja. Trochę ją zmieniłam. Mam nadzieje, że to nie problem. Jestem chętna do wątków i powiązań. Wizerunek Amber Heard i prosiłabym o zarezerwowanie. ]