wtorek, 14 sierpnia 2012

Try me if you wanna, it's so easy, try me if you wanna.



Miles Thomas Junior Couper
09.10.1994  urodzony w NYC w New York
III klasa
angielski, hiszpański, francuski, włoski, wos, wok, historia, matematyka, fizyka, biologia,
rozszerzona chemia, szermierka, muzyka, miłośnicy historii

Doskonale znasz tę woń perfum Diora mieszającą się z zapachem wody kolońskiej o zbliżonej nucie zapachowej. I chociaż nie widzisz właściciela tego rozkosznego aromatu, doskonale wiesz kim jest i, że był tutaj całkiem niedawno. W końcu tylko On używa perfum łączących orzeźwiającą cytrynę z ostrym imbirem i łagodnym aromatem drzewa sandałowego. Na samą myśl o tym chłopaku zmysły wyostrzają się, nozdrza skupiają się tylko i wyłącznie na tym zapachu, myśli wciąż krążą wokół jego delikatnej skóry, uroczym uśmiechu i brązowych włosach, które pachną pomarańczą... Marzysz tylko o tym by Wasze spojrzenia się spotkały, by całkowicie niechcący wpaść na niego, otrzeć swoją dłoń o jego, poczuć ciepło jego ciała. Zapominasz o całym świecie, a przed oczami masz tylko jego. A co robi On...?
Kroczy z wyprostowanymi plecami korytarzem, z dumnie uniesioną głową, zupełnie tak jak uczył go od najmłodszych lat ukochany ojciec, ten sam który później tłumaczył jak ważną rolę odgrywają na świecie pieniądze, w jak łatwy sposób dzięki nim można stać się kimś ale również jak szybko można stać się nikim i spaść na same dno. Nie zaprząta sobie głowy czymś tak banalnym jak zastanawianie się z kim tego dnia zje lunch, przechodzące tuż obok, piękne dziewczyny nie rozpraszają go w żaden sposób. Jest całkowicie skupiony na jednym. Niestety nie dane jest Ci wiedzieć na czym.

"Wciąż mi powtarzał, że byłam tą jedną z nielicznych, które mogły cieszyć się jego bliskością, zachwycać się tym świeżym zapachem wprost z jego skóry, gładzić jego włosy i bezkarnie wpatrywać się w te cudowne tęczówki... Niestety. Pomimo tego, że nas związek trwał ponad półtora roku nie jestem w stanie powiedzieć o Milesie niczego konkretnego. Jest prosty, a zarazem tak bardzo zawiły. Cholernie przystojny i pociągający, tworzy wokół swojej osoby enigmatyczną aurę, która tylko potęguje te odczucia. Jedyne czego przez ten czas zdążyłam się o niczym nauczyć to, to że rodzinę kocha ponad wszystko i jest w stanie zrobić dla nich wszystko. Nie raz spędzaliśmy niedzielne popołudnia w Willi Państwa Couper. Za każdym razem było tak samo (...) Myślę, że to wszystko przez to, że już od najmłodszych lat czas spędzał z ludźmi dorosłymi i poważnymi. Połowa jego "opiekunek" była wynajętymi agentami, którzy głównie mieli pilnować tego aby nie przytrafiło mu się żadne niebezpieczeństwo. Nie wiem czy powinnam była o tym mówić... Ale myślę, że to wszystko ma wpływ na to, jaki Miles jest teraz. W końcu każde dziecko potrzebuje dzieciństwa, a nie poważnych rozmów z ojcem biznesmenem, jego branżowymi kolegami, tajniakami ze spluwami i do tego jeszcze te wszystkie dodatkowe zajęcia, ciągle spędzał czas z dorosłymi. On nie miał dzieciństwa. Przynajmniej tyle mogę powiedzieć, jednak... To wszystko to moja interpretacja, jego pojedyńczych, wyrwanych z kontekstu zdań, które padały bardzo rzadko, a kiedy tylko orientował się, że mówił coś więcej szybko zmieniał temat... Tak jak gdyby bał się, że świat odkryłby jakiś sekret..."
-
 Teraz już, całkiem obca dziewczyna


"Kill me if you don't like me no more
Just kill me, I'm so easy."*

| oni | wspomnienia | on |
| rodzina |
| ona |

Ciekawostki
- ma psa, bull teriera, który wabi się Sponge
- zazwyczaj chodzi za nim dwójka ochroniarzy(poza szkołą)
- ma uczulenie na borówki, jednak mimo wszystko je pożera,
do tego jest uczulony na orzechy, a ciastka czekoladowo-orzechowe wręcz uwielbia, niestety od razu puchnie, przez co powstrzymuje się przed ich jedzeniem
- uwielbia kawę
- rzadko kiedy pije, pali i imprezuje

[To może w ten sposób. Początek miał być jaki jest, w środku miało być podobnie, na końcu zupełnie inaczej. I ja to pewnie jeszcze zmienię jeżeli tylko dopadnie mnie to. Wiem, że karta generalnie dość uboga i niewiele z niej wynika, ale poniekąd właśnie taka miała być.
Miles nie gryzie, co najwyżej palnie jakąś głupotę całkowicie nie na temat, ale to chyba nie jest przestępstwem? No właśnie chyba nie, więc śmiało zaczynać wątki, a nie głupio o nie pytać. Jeżeli chodzi o długość... No nie lubię takich złożonych z czterech zdań, ale esejów na sto tysięcy słów też nie lubię(wybaczcie). Lubię za to zawiłe relacje i powiązania. Ja wymyślam to, Ty wymyślasz tamto - dla mnie okej, ale uszanujcie błagam, że czasami najzwyczajniej w świecie nie mam pomysłów i wtedy Wy musicie się za to wziąć lub czekać, aż mnie olśni...
zdjęcia pochodzą z weheartit.com a przedstawiają Dave Franco <3
* Shaka Ponk "How we kill stars"
Dobra, to tyle.]

125 komentarzy:

  1. [ Jaki on uroczy<3 w życiu bym nie poznała, że to Twoja postać! Szkoda, że mu zniszczysz życie... :P]

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Przecież ja wiem, że Ty kochasz niszczyć życie swoim postaciom^^ no tak teraz to ja będę ta zła, tak? Muszę się przestawić z trybu grzecznej dziewczynki, bo nie może do mnie dojść, że TY masz grzecznego chłopca! Ale może być ciekawie.
    My i udana relacja? Ha ha no co Ty, moje postacie zawsze kończą źle z twoimi xd No to nich będzie tak, że się znają, Lilka będzie chciała wprowadzić trochę szaleństwa do jego życia, może go upić na jakiejś imprezie w akademiku. Znają się dobrze czy się tylko kojarzą? I pewnie mam zacząć, co? :P ]

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Twoje postacie świrują przez moje! Nieprawda :P Moją Rosie musiałam uśmiercić jak Ian popełnił samobójstwo, a Lilka przez Tedzika stała sie wampirem o! I Misiek nie jest grzeczny:P dobra zaczynam coś :) ]

    Upragnione wakacje dla uczniów płynęły nad wyraz leniwie szczególnie dla tych, którzy zostali w akademiku. Najczęstszy scenariusz, który powtarzał się niemalże co noc to dzikie imprezy z głośną muzyką i hektolitrami alkoholu. Natomiast od rana do południa nastolatkowie odsypiali melanże, by mieć siłę na kolejną noc. Czasami wybierali się grupą do różnych klubów, czasami wyjeżdżali do czyjego domu, ale fakt był faktem, że impreza goniła imprezę.
    Tak było i tym razem. Lilka właśnie ubierała się w dżinsowe spodenki i luźną bluzkę. Pomalowała rzęsy, przeczesała blond włosy i zamknęła za sobą drzwi do pokoju. Zeszła po schodkach na sam dół, gdzie znajdowała sie salka, gdzie takowe imprezy były organizowane. Od razu w jej bębenki uderzła głośna muzyka, a ktoś wcisnął w jej dłoni butelkę piwa. Uśmiechnęła się upijając łyk i już miała przyłączyć sie do zabawy tańcząc w tłumie nastolatków, gdy zauważyła Milesa. Zamrugała kilkakrotnie jakby ten widok był jakimś przywidzeniem. Uśmiechnęła się do siebie i podeszła do chłopaka pewnym krokiem.
    - Zgubił się pan, panie Couper?- zapytała z lekkim rozbawieniem posyłając mu szeroki uśmiech. nie chciała być nie miła, po prostu widok pana idealnego tutaj był czymś niezwykłym.

    OdpowiedzUsuń
  5. [Ha, Ty masz Davida, a ja mam jego brata Jamesa : D Cudnie.]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Mnie pasuje. Właściwie, to byłoby nawet dziwniej jakby oboje nie byli tego świadomi. Po prostu David nauczał go, traktował jak zwykłego ucznia, a tutaj nagle rodzina wyjeżdża z tekstem o kolejnym nużącym spotkaniu rodzinnym i po prostu oboje zostaną "uświadomieni" tam. Hm? :D]

    OdpowiedzUsuń
  7. [oczywiście (; ]

    Myślałem, że wyprowadzając się do Nowego Jorku ominę także spotkania rodzinne, odwiedziny matki oraz głupawe komentarze despotycznego ojca. Temu ostatniemu to nic nigdy nie pasowało i wszystkiego musiał się czepiać, dlatego też po części byłem wdzięczny swojej byłej żone za wyprowadzkę do Ameryki. Tutaj osiedliliśmy się na Manhattanie, można by rzec, że w sercu Nowego Jorku. Ogólnie, żyło mi się tutaj całkiem przyjemnie, pomijając kilka incydentów związanych z przestępczością NY. Nie sądziłem jednak, że po tylu latach zadzwoni do mnie rodzina z Londynu tylko po to, aby uświadomić mnie, że przyjeżdżają dzisiaj. Ba, w dodatku przyjeżdżają na spotkanie rodzinne, bo dziecko siostry mojej matki wydaje się za mąż. A co gorsza? Mam iśc na to idiotyczne spotkanie, bo zostałem zaproszony, a przecież takiemu mężczyźnie jak ja "nie wypada" nie przyjść.
    W każdym razie, siedziałem teraz przy wielki, długim stole i czekałem na resztę rodziny. W końcu, kolejne cudownie spotkanie rodzine czas zacząć..

    [Chaotycznie, wiem. Ale dziś mi nie wychodzi pisanie. :C]

    OdpowiedzUsuń
  8. [ ha ha ha no dobrze :D i tak długo nie wytrzymasz:P ]

    Popatrzyła na niego z rozbawieniem malującym się w zielonych tęczówkach. Widziała jego minę i byłą wręcz pewna, że trafił tu przypadkowo. A skoro już tu trafił to należy wykorzystać ten czas do maksimum i zrobić coś pożytecznego.
    - Oj spokojnie przecież nikt Cie tu nie zje- zaśmiała się upijając łyk piwa- nawet jeśli się zgubiłeś, w moim mniemaniu dobrze trafiłeś. Trzeba mieć coś z życia- zauważyła i rozejrzała się za alkoholem dla chłopaka. Podeszła do stolika i wcisnęła mu w dłoń butelkę piwa. - To co przyłączysz się?

    OdpowiedzUsuń
  9. Obserwowała dokładnie jego reakcje. Mimikę twarzy, błysk w oku nie wiedząc czego się po nim spodziewać. Wybiegnie stąd i poleci do tatusia czy jednak zasmakuje czegoś nowego? Widząc jednak, że chłopak chwycił w dłoń butelkę i zgodził się zostać jej uśmiech znacznie się poszerzył, a w myślach świtała jej myśl ,,o nie kochany, na dziesięciu minutach z pewnością się nie skończy''.
    - No to cudnie- powiedziała entuzjastycznie i chwyciła go za dłoń przeciskając się przez tłum bawiących się nastolatków. Chce zostać? To musi poczuć się tak jak oni i bawić niemniej dobrze. Zatrzymała się gdzieś pośrodku i zbliżyła usta do jego ucha, gdyż muzyka była na prawdę głośna więc pewnie by jej nie usłyszał.
    - Rozumiem, że tańczyć umiesz- bardziej stwierdziła niż zapytała i zarzuciła mu rękę na ramię. W drugiej wciąż trzymała butelkę z piwem choć wiedziała, że to tylko kwestia czasu kiedy wniosą coś mocniejszego. A swoją drogą ciekawe jakby to było upić spokojnego i poukładanego Milesa?

    OdpowiedzUsuń
  10. Westchnąłem cicho, podpierając głowę o zagłówek na dość pokaznym krześle. Nienawidzę tak nużącego siedzenia, obwieszczania nioby to dobrych nowin. Ślub nie jest wcale taką wesołą sprawą jak wszystkim się wydaje. Wiążą się za tym wielkie koszta, szukanie garnituru, suknii. Swoją drogą, związek małżeński jst przygnębiający. Dwoje ludzie przysięgają sobie przed wyimaginowanym bogiem miłość, wierność i uczciwość, a potem szlag to trafia i biorą rozwód. Tak, coś o tym wiem. A najgorszy jest ból po tym wszystkim, nie wiesz co ze sobą zrobić, gubisz się we własnych myślach.
    Powoli słychać już było głosy, dochodziły z przedpokoju. A zaraz po tym, widziałem już ich źródło. Przeleciałem wzrokiem po gościach i aż zdębiałem. Mój uczeń. Co do cholery robi tutaj mój uczeń? Przecież to spotkanie RODZINNE.

    OdpowiedzUsuń
  11. Cóż, każdy preferuje inne formy rozrywki. Jednak Lilka nie zamierzała siedzieć sama w pokoju. W pokoju tak, ale SAMA nie ma mowy. Zawsze kogoś miała przy sobie, jak nie współlokatorki, to ze Stevem wsiadali w samochód jadąc gdzieś. Lubiła się bawić, tańczyć i to przyjemne uczucie po alkoholu, kiedy to wydaje się, że można osiągnąć wszystko, dodaje pewności siebie i zabawa jest lepsza.
    Nie miała pojęcia jaki właściwie jest Miles oprócz tego, że brała go za nudziarza, pedanta i kompletnie podporządkowanego synalka ojca. Malował jej się niezbyt ciekawy obraz, mimo chciała zobaczyć, a może zabawić? W końcu pijany Miles byłby sensacją. Chociaż tak wredna to ona nie była.
    Usłyszała co do niej mówi i zaśmiała się kręcąc głową. Nachyliła się w jego stronę tak jak uprzednio, by mówić wprost do jego ucha. Taka bliskość w żaden sposób jej nie krępowała.
    - Prawie nie tknąłeś piwa i wcale się nie wyluzowałeś- powiedziała jakby to była najbanalniejsza rzecz na świecie- zapomnij przez chwilę o tym, że masz być napięty jak struna. Rozluźnij się, wsłuchaj się w muzykę i pozwól, by to ona kierowała Tobą. Jak wypijesz piwo wezmę dla nas coś mocniejszego- mówiła do niego cały czas się uśmiechając i poruszając w takt muzyki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Momentalnie przeniosłem wzrok na parę stojącą obok nastolatka; atrakcyjną kobietę oraz uprzejmie wyglądającego mężczyznę. Choć nie znałem dobrze owej parki, to kojarzyłem ich z widzenia i właśnie z tych spotkań. Jakaś dalsza rodzina czy coś takiego. Jednakże nie wiedziałem, że mają syna. I w dodatku uzy się w mojej szkole! Ironia losu?
    - Dzień dobry. - rzekłem do kobiety i, jak przystało na gentelmana, ucałowałem jej delikatną dłoń. Następnie podałem ojcu brązowowłosego przyjacielski uścisk ręki, jednocześnie w tenże sposób witajac się z nim. Oczywiście, młodemu Couperowi również uścisnąłem dłoń na przywitanie.
    Słysząc jego komentarz w stronę matki, skinąłem głową potwierdzając jego słowa. Czyżby teraz zacznie się wypytywanie o edukację chłopca?
    - Aktualnie nie jesteśmy w szkole, więc mówi mi David. - powiedziałem, posyłając chłopcu przyjazny, szczery uśmiech. W końcu można sobie pozwolić na taki komfort.

    OdpowiedzUsuń
  13. Jej zdaniem chłopak nie bawił się tak dobrze jak powinien, ale z drugiej strony skoro to był jego pierwszy raz na tego typie imprezie trudno się dziwić. Poza tym tutaj była dość spora grupa ludzi, a wszyscy dobrze się znali.No byłoby to dziwne gdyby jednak tak nie było skoro spotykali się przez wakacje codziennie. Chłopak mógł się czuć nieswojo bez swoich znajomych, ale tej nocki Lilka nie zamierzała go zostawiać samego. O nie! Ona już zadba o to, by chłopak zaszalał choć raz w swoim życiu.
    Pokręciła głową słysząc jego słowa.
    - Nie bój się. Skoro już zostałeś musisz spróbować wszystkiego, a trochę whiskey Ci nie zaszkodzi- powiedziała pewnym siebie tonem- po jednym piwie nawet nic nie poczujesz. Poza tym nic się nie stanie. Będę Cie pilnować- obiecała i schyliła się ciągnąć chłopaka za sobą, bo dostaliby w głowę skrzynkami pełnymi alkoholu.
    - To co skusisz się?- zapytała z zadziornym uśmiechem, ale już chwilę potem ciągnęła go w stronę prowizorycznego barku.

    OdpowiedzUsuń
  14. Sama była zaskoczona tym, że chłopak w sumie jej ulega. Został, zatańczył, a teraz w sumie bez większych oporów kieruje się, by z nią się napić. Byłą pod wrażeniem i w pewien sposób doceniała jego odwagę. W końcu był sam, obcy i właśnie zrywa wszystkie bariery jakie miał do tej pory. I bardzo dobrze! Chłopak powinien mieć coś z życia.
    Spojrzała na niego zatrzymując się przy stoliku z alkoholem.
    - Z kilku podstawowych powodów- powiedziała patrząc na niego, jakby to miało potwierdzić jej prawdomówność- to ja Ci to zaproponowałam, ja się tylko Tobą tu zajmuję i beze mnie zginąłbyś w tym tłumie, bo chce żebyś się trochę rozerwać, a poza tym czy ja wyglądam na kogoś, kto chciałby Ci zrobić krzywdę?- zapytała patrząc na niego znacząco. Była drobną blondyneczką, co ona niby miała mu takiego zrobić?
    Sięgnęła po dwa spore kieliszki o dziwo jeszcze czyste i wlała do nich alkohol. Jeden z nich podała Milesowi i uśmiechnęła się promiennie.
    - To na raz- powiedziała i wypiła całą zawartość z kieliszka krzywiąc się przy tym niemiłosiernie i spojrzała na chłopaka, aż zrobi to samo.

    OdpowiedzUsuń
  15. [W powiązaniach jestem dupa.;x ale mogę zacząć wątek jak rzucisz czymś pomocnym:D]

    OdpowiedzUsuń
  16. Odprowadziłem wzrokiem rodziców szatyna, po czym moje niebieskie tęczówki zlustrowały właśnie jego. Zmarszczyłem lekko brwi, jakbym intenstywnie się nad czymś zastanawiał, po czym wypuśiłem powietrze z płuc ze świstem. - Nie, nic a nic. - rzekłem, przeczesując nerwowo swoje bujne włosy. Rozejrzałem się po sali i stwierdziłem, że wszyscy, którzy przyjśc powinni są już na miejscu. - Szczerze mówiąc, nie wiedziałem, że Couperowie mają syna.
    Momentalnie powróciłem do poprzedniej pozycji, wskazując w tym samym momencie Milesowi wolne krzesło obok mnie.

    OdpowiedzUsuń
  17. [Kojarzę cię, chyba. ._. Keith?]

    OdpowiedzUsuń
  18. [Osz ty :* Miło cię widzieć na mych ziemiach! Wątek? :D]

    OdpowiedzUsuń
  19. Zdecydowanie atmosfera była nieco sztywna i przydałoby się rozluźnić. Ale jak? Oto jest pytanie bez odpowiedzi. No, jak na razie. Bo o czym miałby rozmawiać nauczyciel ze swoim uczniem? W dodatku jak przed chwilą dowiedzieli się, że są rodziną. Oczywiście, preferowałem to niżeli nużącą rozmowę z matką lub "kochanym" tatusiem, który jedyne o czym chciałby rozmawiać to praca lub moje wykształcenie. Wzrokiem zlustrowałem potrawy leżące na stole, jak zwykle się postarali. A tak swoją drogą to gdzie przyszłe małżeństwo?
    - Wiesz w jakiej sprawie tu jesteśmy? - zapytałem, po czym zaśmiałem się, gdyż zabrzmiało to jak kwestia wyciągnięta z mrocznego thrilleru, gdzie bohaterowie uczestniczą w tajnym zgromadzeniu.

    OdpowiedzUsuń
  20. Patrzyła z uwagą na chłopaka ciekawa czy jednak wypije z nią czy nie. Śledziła dokładnie jego ruchy patrząc jak jego dłoń wędruję ku górze, a chłopak jedna wypija zawartość kieliszka. Klasnęła w ręce ucieszona taki faktem i zaśmiała się widząc jego minę.
    - Przyzwyczaisz się za którymś razem- zaśmiała sie podchodząc do niego- a jak Ci nie smakuje to powinieneś się cieszyć- dodała po chwili. Z takiego założenie sie wychodziło, alkohol nie miał smakować, miał tylko powodować odurzenie przez co ludzie się lepiej bawili, a jeśli komuś smakowało to coś co kupowali ( bo nie oszukujmy się, ale nie był to alkohol z górnej półki) to znaczy, że był na dobrej drodze do uzależnienia.
    - Teraz idziemy tańczyć, by alkohol rozniósł sie po twoim organizmie, żebyś poczuł efekt, a potem przyjdziemy po kolejną dawką- oświadczyła i chwyciła jego dłonie ciągnąć w stronę tańczących jednak tym razem nie ciągnęła go w środek tylko stanęła gdzieś na uboczu, by mieli miejsce. Odwróciła się do niego tyłem przylegając swoim drobnym ciałkiem i ułożyła jego dłonie na swoich biodrach. Poruszała się w takt muzyki mając nadzieję, że chłopak teraz trochę bardziej wczuje się w klimat. Poruszała rytmicznie biodrami, kołysała się na boki, a po drugiej piosence zaproponowała kolejny kieliszek.

    OdpowiedzUsuń
  21. [ Dobry wieczór! Vivianne jak najbardziej chętna na wątek i jakieś powiązanie - tylko nie za bardzo wiem jakie. ]

    OdpowiedzUsuń
  22. [ O matko, tam u góry była Vivianne, jak już wiesz.
    Wolałabym coś zawiłego, ale nie wiem co. Mam już trochę dość takich nudnych relacji. Będę teraz myśleć, chyba że tobie się uda :) ]

    Vivianne

    OdpowiedzUsuń
  23. Ją natomiast ta bliskość nie krępowała. W końcu było tylu ludzi, wszyscy tańczyli ocierając się o siebie. Poza tym, dla niej obcy był ten wielki świat, w którym to tańczy się walca lub inny wytworny taniec. Ona po prostu dobrze się bawiła i chciała pokazać Milesowi jak to wygląda wśród normalnych nastolatków, o ile można ja nazwać normalną. Usłyszała jego słowa i odwróciła głowę tak, by na niego spojrzeć.
    - Wcale nie chce Cie upić- powiedziała z uśmiechem- ale to zależy jak jesteś zahartowany na alkohol- powiedziała po chwili i zaciągnęła go na kolejnego kieliszka. Nalała sobie i jemu po czym ponownie zamierzała wypić na raz co też uczyniła czekając na chłopaka.
    - Mów jak się czujesz, będę kontrolować sytuację- powiedziała kładąc mu dłoń na ramieniu jakby chciała mu dodać otuchy, by wiedział, że nawet jak sie upije to ona go nie zostawi.

    OdpowiedzUsuń
  24. [Hmm masz może jakiś ciekawy pomysł na wątek lub również na powiązanie?]

    OdpowiedzUsuń
  25. Trochę, to chyba spore niedopowiedzenie. Jednak to nie zrażało Lilki w żadnym aspekcie. Spojrzał na niego i ścisnęła nieco mocniej jego dłoń.
    - Nigdzie stąd nie idziesz- powiedziała kręcąc lekko głową- masz jedyną w życiu okazję, by zaszaleć. Wyrwać się spod krawata, bawić się, zrobić coś zupełnie innego. A nóż taka okazja się nie powtórzy- mówiła podekscytowana wbijając w niego spojrzenie zielonych tęczówek. Przecież ona dopilnuje, by nic się nie stało, zaopiekuje się nim jeśli będzie trzeba, jest przy niej bezpieczny. Rozumiała to, że się boi. W końcu nie znali się, aż tak dobrze, by mógł to wszystko wiedzieć co ona. No i Lilka miała chyba więcej ufności do świata, więcej odwagi.
    - Chodź- powiedziała z uśmiechem i pociągnęła go do tańca, a że był wolny to dała mu odpocząć. Założyła mu rączki na kark, ale trzymała nie krępującą chłopaka odległość. Po ostatnim tańcu bała się, że go wystraszy.

    OdpowiedzUsuń
  26. Spojrzała na niego, a jej oczy powiększyły się. Była zaskoczona taką propozycją. Tak, chciała mu pokazać swój świat, swoimi oczami i wprowadzić w ten cały mały, ale jakże bliski jej światek. Przygryzła delikatnie dolną wargę nie wiedząc czy powinna się zgodzić. Jego świat trzymał się sztywnych zasad, kiedy jej nie miał żadnych ograniczeń. Nie wiedziała czy nie popełni gafy, czy nie wyjdzie na pośmiewisko, ale raz się żyje. On w sumie tutaj czuje się nie pewnie, boi się, jest zagubiony. Ona zapewne czułaby się podobnie o ile nie gorzej w jego świecie. Podziwiała jego odwagę dlatego pokiwała potakująco głową.
    - Dobrze- powiedziała w końcu- Ty dzisiaj jesteś moimi oczami, a następnym razem podmianka- zgodziła się kończąc wypowiedź uśmiechem. Nie miała zamiaru go oszukać czy wykiwać, nie była taką osobą, ale jak widać pan Couper nie ufał nikomu. - No to w takim razie idziemy na jednego na jednego- zaśpiewała z rozbawieniem i pociągnęła go, by uzupełnić procent we krwi.

    OdpowiedzUsuń
  27. [Cóż, pomysł oryginalny i podoba mi się ^^ Mam zacząć czy ty to zrobisz?]

    OdpowiedzUsuń
  28. Alison właśnie czytała maila od nieznajomego z internetu, z którym korespondencyjnie wymieniała swoje troski. Na ogół trudno jej było zaufać ludziom, również tym z internetu. Z początku nie była jakoś bardzo przekonana do tego pomysłu ale postanowiła spróbować i o dziwo spodobało jej się. Od tamtej pory regularnie opisywała to, co ją trapi. I musiała przyznać, że to naprawdę jej pomagało. Gryzło ją jednak kto jest tym tajemniczym nieznajomym. Tym razem odpowiedź na jego wiadomość była krótka i nie dotyczyła żadnego z jej problemów.
    "A może się spotkamy?" - wystukała na klawiaturze i bez chwili wahania wysłała.

    OdpowiedzUsuń
  29. [ Może jednak darujmy sobie to powiązanie, bo miną wieki zanim coś wymyślimy. Możemy uznać, że są przyjaciółmi od początku liceum. Zobaczymy co z tego wyjdzie. Mogę coś zacząć, ale daj mi pomysł :) ]

    OdpowiedzUsuń
  30. Ucieszyła się nieco, że korespondent chce się spotkać. "Masz do dyspozycji cały Manhattan. Preferowałabym kawę :)" a kiedy? Nie wiedziała kiedy. W sumie przez cały czas była wolna. Odkąd wróciła ze swojego pobytu w szpitalu psychiatrycznym odsunęła od siebie większość dawnych znajomych. Już nie odpowiadały jej niektóre puste osoby. Filozofką jakąś może i ona nie była, bo zachowywała się jak zwyczajna nastolatka ale niektóre osoby według niej przesadzały. Tak więc czasu Ali ostatnio miała aż nad to.

    OdpowiedzUsuń
  31. [ To mogli być parą w drugiej klasie, bo pierwszą mam zarezerwowaną :P Potem by się rozstali, a po jakimś czasie znowu zaczęli się przyjaźnić. Mogę zacząć wątek, ale nie obrazisz się jeżeli ściągnę inny, który zaczęłam? Nie mam wielu pomysłów. ]

    OdpowiedzUsuń
  32. Zgodziła się, choć sama myśl w pewien sposób napawała ją lękiem. W końcu jak prosta dziewczyna ma odnaleźć się w wielkim świecie biznesu? Chyba najbardziej bała się, że ludzie będą na nią spoglądać z góry. Była w końcu z tej niższej warstwy społeczeństwa. Nie miała wysoko ustawionych rodziców, w ogóle ich nie miała, a obecność w tej szkole zawdzięczała bratu, który był dilerem narkotyków. Jednak ciekawość tej drobnej osóbki zwyciężyła i chyba zainspirowała ją odwaga Milesa, który zgodził się oddać się w jej niecne łapki.
    - Jasne, nie będziemy- powiedziała nie robiąc problemu. Może to i pocieszy Milesa, ale z drugiej strony to co dla niej może być nie wiele dla niego może miażdżącą ilością. Nie pomyślała o tym, za to wcisnęła mu kolejny kieliszek alkoholu uśmiechając się przy tym promiennie. Tak jakby to byłą najnormalniejsza rzecz na świecie. Dla niej była, ale dla chłopaka niekoniecznie.

    OdpowiedzUsuń
  33. Jasmine Delacour14 sierpnia 2012 22:57

    [Ojej, słodziak, chcę go <3]

    OdpowiedzUsuń
  34. [ o, i jeszcze jedno małe pytanko: Miles mieszka w akademiku czy mieszkaniu? ]

    Vivianne Bourett

    OdpowiedzUsuń
  35. Skrzywiła się oblizując usta, na których wciąż czuła gorzki smak alkoholu. Spojrzała na niego i zaśmiała się melodyjnie, co niestety zostało zagłuszone głośną muzyką. Chwyciła go za ramionka i odwróciła w druga stronę wskazując na grupę nastolatków.
    - To jest ten etap impreza, kiedy dziewczyny wchodzą na stoły i tańczą pozbywając się co niektórych części bielizny, a chłopcy polują na którąś, by ulotnić się w jakieś ustronne miejsca zapewne wiesz w jakim celu- mówiła o tym tak spokojnie jak o pogodzie, choć w ton jej głosu wkradła się nutka rozbawienia widząc kątem oka jego minę. - Ale reszta przyzwoitego społeczeństwa bawi się dalej- powiedziała chwytając go za dłoń, by znowu potańczyć.
    Ten scenariusz powtórzył się kilka krotonie. Taniec, alkohol, taniec, kolejny szot, taniec, piwo, taniec kolejny kieliszek. Spojrzała na niego z troską.
    - Jak sie czujesz?

    OdpowiedzUsuń
  36. [ no to niech tego dnia śpi w akademiku :) ]

    Vivianne obudziła się wraz ze wschodem słońca. Pierwszy raz od wielu długich dni nie musiała przejmować się siostrą (czy jest coś na śniadanie? kiedy muszę ją odebrać z zajęć wokalnych? może zjemy w chińskiej restauracji?), która spędzała dwa dni w domu dawnej przyjaciółki. Postanowiła więc w pełni skorzystać z tego co jej dano i spędzić czas w miłym towarzystwie.
    Na początku nie do końca wiedziała kogo o tej porze mogła znaleźć żywego i przytomnego. Większość dziewcząt wróciło zaledwie dwie godziny wcześniej z jakiejś imprezy, śpiewając przy okazji hymn narodowy. Poza tym nie wiedziała dokładnie, które to były, a nie uśmiechało jej się pukanie do każdych drzwi i sprawdzanie kto śpi słodko w piżamce i zechce spędzić z Vivianne chwilę czasu o świcie.
    Jedyną osobą, która nie wybaczyłaby jej pobudkę o tej porze był Miles. Weszła więc cichutko na męskie piętro akademika i zaczęła skrobać w odpowiednie drzwi.

    OdpowiedzUsuń
  37. Vivianne od razu wcisnęła się do środka, przy okazji całując chłopaka w policzek na przywitanie. Usiadła na łóżku, w miejscu, w którym zapewne spał szatyn i uśmiechnęła się szeroko. Oczywiście, o tej porze większość ludzi spało, a ci którzy musieli wstać, raczej nie byli z tego powodu zadowoleni. W przeciwieństwie do blondynki, która miała mnóstwo energii i wcale nie wydawało się, że jeszcze chwilę temu słodko spała.
    - Obudziłam się. - wyjaśniła i wzruszyła lekko ramionami, jakby była to najbardziej oczywista rzecz na świecie. - Biorę cię na spacer. Wiem, że lepsza byłaby kawa, ale o tej porze niewiele kawiarni jest otwartych. - oznajmiła wesoło.

    OdpowiedzUsuń
  38. Ona jak zwykle bawiła się świetnie z tą tylko różnicą, że pilnowała Milesa. Tańczyła, piła i musiała stwierdzić, że kiedy już alkohol uderzył mu do głowy nie odstawał od reszty. Miała tylko nadzieję, że popęd seksualny również mu nie wzrósł i nie rzuci się na jakąś dziewczynę. Nie zależało jej, by psuć mu renomę, więc póki jest grzeczny pozwalała mu na takie szaleństwa.
    Kiliszek szedł za kieliszkiem, a Lilka czułą się po prostu dobrze. Wesoła, szczęśliwa i pewna siebie. Tak na nią dział, ale wciąż miała trzeźwy umysł. Widząc jego zamglone oczy i zachowanie zaczęła sie śmiać. Kiedy zarzuciła jej ręce na ramiona przytuliła go do siebie wciąż się śmiejąc.
    - No Milesik upiłam Cię- powiedziała z rozbawieniem- pobawimy się, ale nie pijemy więcej- zarządziła wciąż nie mogą uwierzyć, że go doprowadziła do takiego stanu.

    OdpowiedzUsuń
  39. Jasmine Delacour14 sierpnia 2012 23:45

    [Hmm, skoro Miles taki jest, wychowany wśród poważnych ludzi, a Jasmine obdarowana jest dziecięcą wręcz radością i optymizmem, mogłaby jej nieco wnieść do jego życia :D]

    OdpowiedzUsuń
  40. Vivianne westchnęła cicho, słysząc słowa chłopaka, po czym zrobiła słodką minkę.
    - Miles, spanie jest nudne. - stwierdziła, wpatrując się w niego wielkimi, błagalnymi oczami. Po chwili jednak na jej ustach znów zagościł delikatny uśmiech. - Idź umyć ząbki, potem włożysz grzecznie koszulkę i pójdziemy. - zadecydowała i zaczęła rozglądać się po pokoju w poszukiwaniu czegoś, co mogłaby czytać w trakcie czekania. Naprawdę wierzyła, że chłopak się zgodzi. Wolała, żeby się zgodził. Nie chciała go przecież szantażować.

    OdpowiedzUsuń
  41. Jasmine Delacour15 sierpnia 2012 00:07

    [Pewnie, będę czekać :)]

    OdpowiedzUsuń
  42. Patrzyła na niego z istnym nie dowierzaniem On się upił! Szok. Z jednej strony chciała to wykorzystać, bo kto wie kiedy będzie miała okazje zaszaleć z panem Couperem? Jednak nie chciała, by mu coś odwaliło, a potem żeby tego żałował. Chociaż na razie był spokojny.
    - Jesteś misiek pijany- powiedziała wciąż trzymając go w swoich ramionkach bojąc się, że zaraz upadnie.- i nie odprowadzisz do domu, bo mieszkam sobie w akademiku. A Ty nockę raczej spędzisz tutaj, by cię ojciec nie widział w taki stanie. Dobrze?- zapytała i ujęła jego twarz w dłonie patrząc mu w oczy jakby chciała, by jego słowa dotarły do niego. Nie chciała robić mu problemu. Chciał szaleć, proszę bardzo jeszcze maja okazję, ale do domu w taki stanie go nie odprowadzi.

    OdpowiedzUsuń
  43. [ On jest bardziej uroczy, kiedy jest pijany <3 ]

    Szczerze mówiąc nie przypuszczała, że upije biednego Milesa. Ona mierzyła swoją miarką, a ona sama czuła się nad wyraz dobrze więc dziwiła się patrząc na niego. Choć jego widok wywoływał u niej uśmiech.
    Podtrzymywała go w dalszym ciągu bojąc się, że zaraz jej upadnie choć była pewna, że jeśli jego nogi odmówią posłuszeństwa nie dotarga go sama do pokoju, a trudno będzie teraz znaleźć kogoś rosłego i trzeźwego, by jej pomógł.
    - Wierzę Ci na słowo- powiedziała uśmiechając sie przy tym i lustrując wzrokiem jego twarz, na której po raz pierwszy widniał tak błogi uśmiech- to co doprowadzisz mnie?- zapytała chcąc przekonać chłopaka do wyjścia z imprezy nim ktoś zrobi mu zdjęcie lub zorientuje się, że pan Couper jest napity jak bela.

    OdpowiedzUsuń
  44. Jasmine Delacour15 sierpnia 2012 13:01

    [Serial to Życie na Fali. :D Leciał kiedyś na tvnie. :D]

    Jasmine też w pewien sposób brakowało zajęć. Problemów z nauką nigdy nie miała, a tak mogła przynajmniej jakoś pożytkować swoją energię. No i miała treningi. I zajęcia dodatkowe. A teraz? Od rana biegała, załatwiając sprawy dla całej rodziny, a i tak czuła, że mogłaby zrobić trzy razy tyle.
    Obładowana zakupami, szła na przystanek autobusy przez Central Park. Miała chwilę czasu do następnego autobusu, postanowiła więc rozejrzeć się nieco po parku. Szybko dostrzegły ją bawiące się dzieci. Kilkoro z nich mieszkało w jej sąsiedztwie. Bawiła się z nimi czasami, toteż nietrudno się dziwić, że zaraz ją obległy. Jasmine ze śmiechem przeprosiła je na chwilę i podeszła do murku, na którym siedział jakiś chłopak.
    - Mógłbyś zerknąć? - zapytała, skinąwszy głową na swoje zakupy, które postawiła obok niego. Gdy chłopak skinął głową, posłała mu radosny uśmiech i wróciła do dzieciaków. Zupełnie zapominając o swoich sprawach i autobusie, który zdążył jej uciec, bawiła się z nimi przez dłuższy czas. W końcu udało jej się wyrwać i wróciła do swoich zakupów, siadając obok chłopaka. Podziękowała mu z uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  45. Lilki na pewno nikt nie zabierał na smakowanie drogich alkoholi. Czasami zdarzało się, że grupką znajomych składali się na jakiś droższy trunek i w czyimś pokoju się nim delektowali śmiejąc, rozmawiając i po prostu się wygłupiając. Tutaj nikt nie patrzyła na alkohol jako wykwintny trunek, który trzeba traktować z szacunkiem i również w taki o to sposób pić. Chodziło o to, by się rozluźnić, wyzwolić z tego wszystkiego co nas otaczało, na chwilę zapomnieć o problemach, o świecie i po prostu się cieszyć zabawą.
    Spojrzała na niego marszcząc przy tym brwi i hamując wybuch śmiechu.
    - Może kiedyś Cię odwiedzę, by podziwiać zasłony- powiedziała cofając się o krok, by lepiej jej było go podtrzymywać- tak mam kota, chcesz zobaczyć?- skłamała patrząc na niego. I tak rano nie będzie za dużo pamiętał.

    OdpowiedzUsuń
  46. Jasmine Delacour15 sierpnia 2012 17:21

    Jasmine spojrzała na niego pogodnym wzrokiem, uśmiechając się beztrosko. Machnęła niedbale drobną ręką, spoglądając na dzieciaki z rozczuleniem. Po dłuższej chwili spojrzała ponownie na chłopaka.
    - Nie ten, to następny. Jeżdżą co chwilę, a jak tu odmówić takim dzieciakom? - zapytała, śmiejąc się uroczo. Kochała dzieci, miała zbyt miękkie serce, by czegokolwiek im odmawiać. Oczywiście, w granicach rozsądku, ale kiedy chciały się po prostu pobawić? Sama zresztą uwielbiała te zabawy i była jak dziecko. Chyba już na zawsze jej tak zostanie.

    OdpowiedzUsuń
  47. Oczywiście Lilka nie miała kota ani psa, ani innego zwierzaka i szczerze mówiąc na razie nie zapowiadało się na to, by jakiegoś miała. W akademiku nie było za bardzo warunków, a i współlokatorki na pewno nie chciałyby dzielić pokój z jakimś pupilem. Tak wiec chcąc nie chcąc nie zwierzaka.
    Spojrzała nie niego z rozbawieniem unosząc do góry jedną brew i splatając ręce na wysokości klatki piersiowej.
    - Idę, tylko do mojego pokoju idzie sie w druga stronę- powiedziała i oplotła go w pasie wyprowadzając z imprezy. Weszli z oporem po schodach, by następnie mogli przekroczyć próg pokoju Lilian. Zamknęła ich na klucz nie chcąc, by ktokolwiek widział chłopaka w takim stanie, a reputacji nie chciała mu zepsuć. Usadziła go na swoim łóżku i spojrzała na niego kręcąc głową.
    - I jak się czujesz?

    OdpowiedzUsuń
  48. Czekała, aż powie jej o swoim stanie, a ona się pyta o jej kota. Podparła się pod boki i hamowała wybuch śmiechu. Miles wyglądał przekomicznie i strasznie ją korciło, by pstryknąć mu parę fotek, ale nie chciała robić zamieszania anie wstydu chłopakowi.
    - Masz racje- przytaknęła mu- na pewno poszedł poszukać towarzystwa i zostało mu tylko osiem żyć. No to kładź się, a ja zrobię Ci herbaty, chyba że masz ochotę na coś innego- zapytała. usiadła na łóżku i spoglądała na ten nietypowy okaz jakim był pijany panicz Couper. O tak, mogła być z siebie dumna. Nikomu wcześniej się to nie udało.

    OdpowiedzUsuń
  49. [Z chęcią rozpocznę wątek, jednak zastanawiam się nad jakimś powiązaniem, dlatego pytam również Ciebie czy masz ochotę albo i nawet pomysł na powiązanie ? ; )) ]

    Rosalie Bessettet-Benoit

    OdpowiedzUsuń
  50. [Przepraaaaszam, zaginął mi twój komentarz -.- obiecuję poprawę]
    Nie chciała żeby jej kolega z internetu poznał jej prawdziwą, żałosną osobę ale ostatnio naprawdę potrzebowała kogoś takiego. Chwilę zastanowiła się nad datą spotkania i dopiero potem przystąpiła do odpisywania.
    "Ja lubię każdą kawę. A jeżeli teraz masz czas i ochotę to może za godzinę? No chyba, że wolisz kiedy indziej".

    OdpowiedzUsuń
  51. Uniosłem brew w akcie zamyślenia, jednocześnie delikatnie stukając palcami o blat stołu. Niby mi mówiono kto bierze ślub, niby. Bo w końcu moja pamięć nie jest jakaś doskonała i nie wszystko pamiętam. - Jakaś kuzynka czy coś. - mruknąłem wesoło po chwili zastanowienia. - Aczkolwiek nie pamiętam jej imienia ani jej wybranka. - rzekłem, wbijając wzrok w przychodzącą parę. Czyżby spóźnieni? Westchnąłem cicho, ponownie opierajac głowę o zagłówek krzesła. Ile to może trwa? Cóż, szczerze powiedziawszy, zgłodniałem.

    OdpowiedzUsuń
  52. Zatrzymała się w połowie drogi do aneksu kuchennego i odwróciła się marszcząc delikatnie brwi. Na jej usta wkradł się uśmiech zdradzający rozbawienie stanem drogiego Milesa.
    - Co proszę?- zapytała z niedowierzaniem cały czas się uśmiechając- smakuje Ci to co MY pijemy?- zadała kolejne pytanie i pokręciła głową- Oj Couper serio Cię upiłam. Nie mam wódki, ani wina, ani whiskey, ale mam piwo, którego Ci nie dam widząc Twój stan- oświadczyła mu podchodząc bliżej, a w jej oczach tańczyły wesołe ogniki. - Możemy za to jeszcze potańczyć, chcesz?- zapytała podchodząc do swojej wieży i włączając jakąś muzykę. Alkoholem pić go już nie będzie, ale przedłużyć zabawę jak najbardziej może.

    OdpowiedzUsuń
  53. [ Ojciec został w Madrycie, ale może Miles przyjeżdżał z rodzicami na wakacje ? Jeśli chodzi o zaczęcie, to mogę zacząć ; )) ]

    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  54. Splotła ręce na wysokości klatki piersiowej i nadal z rozbawieniem przyglądała się wyczynom Milesa. Był uroczy jak się upił. Wyglądał tak słodko i niewinnie. Biedny pan idealny nareszcie dostał upragnionej wolności i nachapał się jak nigdy wcześniej w swoim życiu. Kiedy klapnął na cztery litery zaśmiała się cicho odgarniając niesforny kosmyk włosów za ucho. Podeszła do niego i klapnęła sobie na przeciwko niego. Chwyciła jego rączki i spojrzała w jego zamglone oczka, które wyglądały jak u słodkiego, zagubionego aczkolwiek szczęśliwego psiaka.
    - A wiesz co robimy po takich imprezach?- zapytała wciąż na niego spoglądając z rozczuleniem.- Kładziemy się, by odpocząć- powiedziała i usiadła obok niego, wyciągnęła nogi i poklepała uda- kładź się- zachęciła go. Nie miała tyle siły w drobnym ciałku, by go targać na łóżko.

    OdpowiedzUsuń
  55. Uśmiechnęła się kącikiem ust cały czas na niego spoglądając.
    - Wystarczy, że się położysz. Nie każe Ci spać- powiedziała jedwabistym głosem jakby chciała go uspokoić- porozmawiamy sobie. Powiesz mi jak sie czujesz, co Ci się najbardziej podobało, a może jakaś dziewczyna wpadła Ci w oko na imprezie?- zadawała pytania, by go trochę ośmielić.
    W sumie była zadowolona, że go doprowadziła do takiego stanu. Miała poczucie jakby zrobiła coś dobrego, jakby wyrwała więźnia spod topora kata. Nie wiedziała czemu, ale patrzenie na niego w taki błogim stanie było przyjemne i zabawne.
    - No śmiało- zachęciła go.

    OdpowiedzUsuń
  56. Vivianne najpierw udawała przestraszoną, ale zaraz potem wybuchła śmiechem razem z chłopakiem.
    - Dzisiaj ci zaufam. - powiedziała i wstała z miejsca. Podeszła do biurka chłopaka i zaczęła przeglądać przedmioty, które się na nim znajdowały. W końcu wybrała jakąś książkę i zabrała się do czytania.
    Kiedy chłopak znów pojawił się w pokoju, wstała z miejsca i uśmiechnęła się do niego.
    - Jestem z ciebie dumna. Dostaniesz za to nawet coś słodkiego! - oznajmiła wesoło, po czym skierowała się ku wyjściu z pokoju. - Co powiesz na spacer po parku? Och, i biorę to. - wskazała na książkę, którą nadal trzymała w ręce.

    OdpowiedzUsuń
  57. Miała jeszcze całą godzinę więc postanowiła na spokojnie wziąć sobie prysznic. Potem rozczesała włosy, zrobiła lekki makijaż i założyła zwiewną, lekką sukienkę i baleriny. Upewniła się, że schowała do torby telefon i portfel i wyszła ze swojego pokoju, nawet nie zamykając za sobą drzwi na klucz. Miała jeszcze czas więc nie spieszyła się. Szła spacerowym tempem. Na szczęście po drodze nie spotkała nikogo znajomego, kto by ją zagadał. Z reszta każdy kto ją znał od razu zauważyłby, że coś jest nie tak. W końcu przybyła na miejsce ale póki co nie widziała nikogo kogo podejrzewałaby o bycie jej tajemniczym znajomym.

    OdpowiedzUsuń
  58. Kiedy wreszcie ułożył główkę na jej kolanach uśmiechnęła się i pogłaskała go czule po głowie. Wsłuchiwała się w jego słowa, a na jej twarzy pojawiał się wyraz triumfu. Tak myślała, że chłopakowi spodoba się takie doświadczenie.
    - Widzisz, a tak się zapierałeś- powiedziała łagodnie wciąż przeczesując jego włosy- czasem trzeba się wyszaleć, spróbować w życiu czegoś innego, nowego. W końcu żyjemy tylko razy i należy brać z życia jak najwięcej. Szkoda, że wcześniej nie wpadłeś na akademickie imprezy- dodała, a jaj łagodny uśmiech wciąż ozdabiał jej buźkę- pierwszy raz tyle piłeś?

    OdpowiedzUsuń
  59. [ Miles może jej dalej nie pamiętać, a Rosalie nie chce tego póki co odkrywać? ]

    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  60. Były wakacje. Tak, była daleko od domu. I owszem tak, nie mogła przypilnować młodszego brata, doglądając go przez każdą sekundę. "Pieprzony Matt." pomyślała, lecz po chwili skarciła się w duchu. Co dopiero dostała telefon od matki, że Matt znów jest w szpitalu ze zwichniętym barkiem i licznymi siniakami na ciele. Znów motor, no oczywiście. Chciało jej się krzyczeć. Powstrzymała się jednak, chwytając kluczyki i kask. Wsiadła na Hondę i podjechała wprost pod szkołę, pokonując drogę w niecałe pięć minut, która zwykle zajmuje jej dwadzieścia. Pobiegła do szatni, a po chwili ubrała strój do szermierki. Wzięła maskę do ręki, jednak rzuciła nią z całej siły w kąt pomieszczenia.
    - Kur**! - wrzasnęła, chwytając się za głowę. To był chyba zły pomysł z przyjazdem tutaj. Przecież ona rozwali tego manekina. Złapała za szablę i podniosła maskę z ziemi. Wyszła na salę szybkim krokiem i lekko podskoczyła widząc przed sobą chłopaka. Szła jednak dalej, ubierając po drodze maskę na głowę i przesuwając ją na twarz. Bujne loki, których nie spięła rozsypały się wokół jej szyi. Podeszła do najbliższego manekina, kątem oka zerkając jeszcze na bruneta, stojącego nieopodal. Po chwili przyjęła pozycję.

    OdpowiedzUsuń
  61. Domyślała się, że chłopak jest pod stałą kontrolą, ale stawiałaby raczej na rodziców, a nie specjalnie wynajętych ochroniarzy.
    - Widzisz, to chrzest bojowy masz za sobą- zaśmiała się i delikatnie pstryknęła go w nos. Jeszcze nie raz zabierze go na imprezę, tylko teraz może innego typu. Może domówka, może uda jej się wyciągnąć go na kilka dni na prawdziwy melanż, a może odwiedzą jakiś klub? Propozycji już miała dużo w głowie.
    - Często. W wakacje dużo częściej niż w roku szkolnym, ale zdecydowanie często, dużo i w taki sposób. Czasami na imprezach, czasami ze znajomymi, a czasami sam na sam z przyjacielem lub przyjaciółką- przyznała przenosząc chłodne ręce na jego rozpalone policzki.

    OdpowiedzUsuń
  62. Już był czas a tu nadal nie było nikogo na kogo by obstawiała. Może ją wystawił? W końcu nerwowo przygryzła wargę i podeszła do sprzedawcy u którego chłopak z jej szkoły zamawiał czarną kawę.
    -Poproszę to samo - mruknęła cicho ale na tyle by było to słyszalne, założyła niesforny kosmyk włosów za ucho i wyjęła z portfela pieniądze. Uśmiechnęła się do chłopaka i przez chwilę przyglądała mu się w milczeniu.
    -Czekasz na kogoś?

    OdpowiedzUsuń
  63. - Zabiorę Cię na nie jedną imprezę oczywiście jeśli tylko będziesz chciał- powiedziała lustrując wzrokiem jego twarzyczkę. Słysząc jego słowa zaśmiała się cicho. Zauważyła rumieńce na jego twarzy, ale wzięła je za efekt uboczny alkoholu tak samo jak wypieki, które widać było na jego bladej skórze. Wydawało jej się, że jej zimne ręce będą swego rodzaju ukojeniem. Ona na przykład tak robiła, albo wychodziła na dwór natomiast jego nie mogła od tak wystawić za okno czy za drzwi.
    - Jakbyś pojechał z nami do domku letniskowego to by nawet nie zauważyli- szepnęła puszczając do niego oko.

    OdpowiedzUsuń
  64. Jasmine Delacour17 sierpnia 2012 10:35

    Jasmine przyglądała mu się uważnie. Dostrzegła w nim coś dziwnego. Był mniej więcej jej rówieśnikiem, a zachowywał się, jak rówieśnik jej ojca. Stereotypowy, oczywiście, bo jej ojciec był dzieckiem uwięzionym w ciele dorosłego faceta. I to dziecko bardzo często brało nad nim górę. Jak ona miałaby być inna?
    - Ale po co? Czy to dla mnie jakiś problem? - zapytała, uśmiechając się promiennie. - Nie, żaden, a mogłam sprawić im frajdę. I sama się wybiegać. - Roześmiała się, kręcąc głową. - Nigdy nie próbowałeś? - Spojrzała na niego z uwagą.

    OdpowiedzUsuń
  65. Kontrolnie rozejrzała się po lokalu szukając kogoś, kogo w życiu nie miała szans rozpoznać.
    -Ja w sumie też - odebrała swoją kawę i upiła łyka. Oo tak, zdecydowanie było jej to potrzebne.

    OdpowiedzUsuń
  66. Spojrzała na niego, gdy podniósł się do pozycji siedzącej.
    - Może jest trudne, ale nie niemożliwe- powiedziała z uśmiechem. Dla Lilki nie było rzeczy niemożliwych. Zawsze jest jakieś wyjście, zawsze da się coś zrobić chociaż w sumie nie wiedziała dlaczego chłopak uważa to za taki wyczyn. Zawsze może powiedzieć rodzicom, że jedzie z poukładanymi ludźmi na parę dni w celu zbadania rzadkiej flory lasy północnego. Na samą myśl sie uśmiechnęła.
    - Lubię jak się uśmiechasz- stwierdziła po chwili- masz uroczy uśmiech i dlatego postaram się go wywołać jeszcze raz na twojej buzi. Pokaże Ci inne życie, bo wiesz impreza to nie wszystko, ale najpierw musisz wytrzeźwieć. Położysz się na łóżku sam czy co troszkę pomóc?- zapytała uśmiechając się subtelnie.

    OdpowiedzUsuń
  67. Vivianne wzruszyła lekko ramionami, zastanawiając się przez chwilę.
    - Możemy spacerować... i jednocześnie o czymś pogadać. - stwierdziła i uśmiechnęła się lekko do niego. Może i było kilka spraw, o których dziewczyna chciała porozmawiać z kimś, kto nie był jej siostrą, jednak nie do końca chciała mówić o tym teraz.
    - Możesz mi opowiedzieć jakąś ciekawą historię. - zaproponowała, wychodząc już z akademika. Na dworze było nieco zimniej niż oczekiwała, dlatego wepchnęła ręce do kieszeni luźnej sukienki, książkę przytrzymując pod pachą. Uwielbiała Nowy Jork o tej porze i na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  68. [ hm.. znać się znają. tam sama klasa i większość zajęć. pytanie tylko czy się lubią czy nie? wtedy może coś wymyślę, chociaż mi to idzie...opornie,bo szczerze mówiąc wolę zaczynać >.<]

    OdpowiedzUsuń
  69. Przekręciła główkę lekko na bok i wsłuchała się w jego słowa. Szczerze mówiąc nigdy nie skupiała sie na postaci Milesa, nie ten typ, nie ta liga. Praktycznie rzecz biorąc nigdy nie zwracała na niego większej uwagi dopóki ktoś nie rzucił jakiegoś zgryźliwego komentarza a jego kierunku. Chłopak nie miał za ciekawie. A co z szaleństwem? Co z wolnością? Zycie ma się tylko jedno i trzeba z niego korzystać.
    - Przekichane masz- stwierdziła po chwili- ale to nie znaczy, że nie można wypuścić kanarka ze złotej klatki. Jeszcze nie znasz moich możliwości, poza tym teraz Cię nikt nie pilnuje. No i w sumie dobrze, bo gdyby zobaczyli Cie pijanego pewnie, by mi się oberwało- powiedziała i uśmiechnęła sie kącikiem ust- masz dziewczynę?

    OdpowiedzUsuń
  70. [ mi odpowiada. tylko czy "rozstali się" w zgodzie czy e tam? bo jak w zgodzie to może ich łączyć coś na wzór przyjaźni. zacznę zaraz.]

    OdpowiedzUsuń
  71. O Miles miał dziewczyną, no proszę tego też o nim nie wiedziała. Uśmiechnęła się ciepło i spojrzała na niego zielonymi oczyma.
    - Nie, teraz już nie mam- powiedziała zgodnie z prawdą. Jej związki jakoś tak rozpadały się zawsze nie wiadomo kiedy i dlaczego. To bolało, a właściwie nie potrafiła wyjaśnić tego zjawiska. - No i bardzo dobrze, czyli rano żadna dziewczyna nie nakopie mi do tyłka, że spałeś w moim pokoju- zaśmiała się wstając i chwyciła ze stolika sok z którego upiła kilka łyków. No nie mogła go wypuścić w takim stanie. Wyglądał źle, z a jego stan rano też będzie musiała odpowiadać więc nie zapowiadało się ciekawie. No ale może nie będzie miał tak strasznego kaca, raz się żyje w końcu!

    OdpowiedzUsuń
  72. Patrzyła na niego przez chwilę, zastanawiając się nad odpowiedzią.
    -Nie, niedawno przyszłam ale osoba z którą miałam się spotkać chyba już nie przyjdzie. No trudno, widocznie coś jej wypadło. Wiesz jak to bywa w życiu, w każdej chwili może wydarzyć się coś niespodziewanego.

    OdpowiedzUsuń
  73. - Dwóch- odpowiedziała szybko i upiła kolejny łyk soku.- Obydwu kochałam, obydwaj byli spełnieniem moich marzeń, obydwoje mnie zostawili ni z tego ni z owego, a potem chcieli wrócić- kontynuowała. Mówiła o tym tak lekko jakby rozmawiali o pogodzie. Pogodziła sie po prostu z takim stanem rzeczy. Życie jest brutalne i niestety trzeba się godzić zarówno jak podkłada nam gorczyce jak i cukier. Przynajmniej będzie ostrożniejsza w późniejszych związkach.
    - Miałeś tylko jedną dziewczynę? Kochałeś się z nią?- weszła już na grząski grunt, ale był pijany i póki mówił to czemu, by sobie z nim nie porozmawiać na luzie. Pewnie już nigdy nie będą mieć okazji tak sobie pogadać o takich sprawach bez spiny, przynajmniej Miles prawdopodobnie nie będzie mógł.- Może jednak chcesz sie czegoś napić?

    OdpowiedzUsuń
  74. Z dwoma kubkami w dłoni stała przed dość sporymi drzwiami i czekała aż ktoś jej otworzy. Chciała z kimś porozmawiać, a gdy miała taką ochotę na myśl przychodził jej od razu Miles.Ile czasu minęło odkąd go znała? Nie pamiętała już nawet kiedy dokładnie go poznała i w jaki sposób. W pamięci miała jednak ten wieczór gdy zgodnie stwierdzili, że jedynie przyjaźń w ich wypadku będzie rozwiązaniem właściwym. Ona nieszczęśliwie zakochana w innym, on zapewne nie wyobrażający siebie w żadnym związku. Dobrali się idealnie, prawda?
    A teraz przystępowała z nogi na nogę, przygryzała momentami dolną wargę. Spojrzała na zegarek, miała ochotę się przekląć. Czyżby zapomniała o odbywającym się właśnie treningu sekcji męskiej w szermierce? Kiedy do tej pory informacje wygodnie siedzące w jej głowie po prostu z niej uciekły, ulotniły się, zniknęły?
    Westchnęła. Miała zamiar poczekać, usiadła więc pod drzwiami, opierając się ścianę, a kubki stawiając obok siebie. Przynajmniej miała czas by parę spraw przemyśleć, a ostatnio właśnie tego szczególnie jej brakowało. Wypełniła swój grafik do granic, podobno tak było łatwiej.

    [ wybacz. słabo, wiem. nie wiem co się ze mną dzieje. ;<]

    OdpowiedzUsuń
  75. -Przepraszam na chwile - mruknęła kiedy poczuła wibracje i wyjęła telefon z kieszeni. Dostała mail od swojego korespondenta. Uśmiechnęła się nieco rozbawiona całą sytuacją i szybko wystukała odpowiedź.
    "Też tu jestem i czekam"

    OdpowiedzUsuń
  76. Popatrzyła na niego zdumiona kiedy uświadomiła sobie, że to on jest anonimem. Z początku trochę ją zatkało i nie wiedziała co powiedzieć.
    -Łał. Spodziewałam się kogoś, kogo nie znam. To takie... dziwne, prawda? - czekając na jego opinię zamoczyła usta w gorącym napoju i delektowała się jego smakiem. Kochała kawę, naprawdę ją kochała.

    OdpowiedzUsuń
  77. Życie nie zawsze było kolorowe i Lilka tego zdecydowanie zasmakowała. Jednak przyjmowała to z jaką taką dumą i honorem. Przyzwyczaiła się i znosiła większość problemów ze stoickim spokojem. Wsłuchała się w jego słowa i uśmiechnęła sie ciepło. Nie wiedziała czemu on się wstydzi odpowiadać na drugie pytanie. Przysunęła się bliżej niego i położyła dłoń na jego dłoni.
    - Szczęściara z niej- szepnęła cicho- z tej dla której oddasz się cały- dodała po chwili i posłała mu pokrzepiający uśmiech. - Jesteś zmęczony, śpiący?- zapytała, by zmienić temat.

    OdpowiedzUsuń
  78. Westchnęła ciężko i spuściła głowę. No cóż, już i tak było po ptakach.
    -Obiecaj, że nikomu nie powiesz o czym do ciebie pisałam. Moje życie i tak już wystarczająco zaczęło się walić - powiedziała cicho ze wzrokiem wbitym w ziemię. Ostatnią rzeczą jakiej chciała to było wydanie się jej wszystkich najskrytszych sekretów i myśli. Wolała żeby ludzie wciąż tkwili w błędnym przekonaniu, że jest wesołą, towarzyską blondynką.

    OdpowiedzUsuń
  79. Uśmiechnęła się ciepło i uniosła jego podbródek, by spojrzeć mu w oczy.
    - Tak, tak myślę- powiedziała łagodnie- co więcej jestem tego pewna- dodała wciąż się uśmiechając. Im dłużej tutaj siedzą i rozmawiają, tym zupełnie inny obraz postaci Milesa maluje się Lilce przed oczami. Jest na prawdę sympatycznym chłopcem, który nie ma wolnością, a ciągłe ograniczenia. Szkoda jej go było. Swoją drogą ciekawa była co chłopak myśli o niej. Wcześniej w ogóle się nie znali, no tylko z widzenia czy ze słyszenia. Teraz mieli okazje to zmienić.
    - Nie, nie jestem śpiąca, ale myślałam o tobie- powiedziała odkładając sok na bok- no to co powiesz jeszcze ciekawego panie Couper pomijając twoje ładne zasłony.

    OdpowiedzUsuń
  80. Jasmine Delacour25 sierpnia 2012 10:52

    Jasmine spojrzała na niego z troską i ze smutkiem. Miała ochotę przytulić tego chłopaka, a później złapać za rękę i zabrać do zabawy. Naprawdę. Tak smutny, stłamszony jej się wydawał.
    - A teraz? Siedzisz tutaj, bezczynnie. Możemy więc coś zrobić. - powiedziała prosto z mostu, uśmiechając się promiennie. Co prawda, miała wracać do domu, ale nigdzie jej się nie spieszyło. W końcu, nikt na nią nie czekał i nikomu niezbędna do życia teraz nie była. A chciała zrobić coś dla tego biednego chłopaka!

    OdpowiedzUsuń
  81. Uśmiechnęła się i odłożyła sok na stolik bok.
    - Miłe i prawdziwie- zauważyła z uśmiechem i położyła się na ziemi, tak że złote włosy rozlały się po podłodze nogi zaś podniosła do góry stopy opierając na łóżku. Wygodnie tak było. Przeczesała palcami włosy i spojrzała w sufit.
    - Jak nie chcesz o tym rozmawiać to przecież nie musisz- powiedziała z lekkim wzruszeniem ramion, które pewnie i tak nie zostało zauważone przez jej pozycję- dzisiaj masz się kompletnie wyluzować, być happy, pogadać o wszystkim i o niczym, czuć się totalnie wolnym i wyzwolonym. Wiesz, taka lajtowa wersja sex, drugs and rock&roll- zaśmiała sie i spojrzał na niego- może chcesz zapalić?

    OdpowiedzUsuń
  82. Vivianne rozejrzała się wokół, jakby nie była pewna gdzie właściwie mieli iść, jednak za chwilę ruszyła powoli w stronę parku.
    - Nie wierzę, że twoje wakacje były nudne. - stwierdziła, odwracając się w stronę chłopaka. - Moje były dosyć ciekawe, chociaż miały być takie jak zwykle. - wzruszyła lekko ramionami. Rzeczywiście nie spodziewała się kilku wydarzeń czy kilku spotkań, ale przecież nie mogła wszystkiego przewidzieć.
    - Myślę, że jednak uda ci się zamęczyć mnie jakąś historią. - dodała i popchnęła go lekko łokciem, uśmiechając się przy tym delikatnie. Vivianne była raczej osobą, której można było zaufać. Może i wiele z tajemnic, które jej powierzono, zapisywała w pamiętniku, ale te najważniejsze zachowywała tylko dla siebie.

    - Vivianne Bourett

    OdpowiedzUsuń
  83. [ Hah :) Jak widać, też ją kocham :D to co, wątuś? ]

    OdpowiedzUsuń
  84. Zamknęła oczy i delektowała się spokojem. Tutaj w jej pokoju nawet nie było słychać głośnej muzyki, pisków, wrzasków i śmiechów. To tutaj lubiła, to był jej azyl, w którym mogła się schować, kiedy tylko chciała. Nawet nie poczuła, gdy Miles opuszkami palców przejechał po jej włosach. Odetchnęła głęboko i otworzyła jedno oko spoglądając na niego z zaskoczeniem.
    - Trudne?- powtórzyła z niedowierzaniem.- Wręcz przeciwnie, to bardzo proste. Nie musisz się prostować, nie musisz udawać kogoś kim nie jesteś, robisz to co chcesz i na co masz ochotę. To super sprawa- powiedziała z uśmiecham wciąż na niego zerkając jednym okiem- kładź się obok- powiedziała i poklepała miejsce obok siebie.

    OdpowiedzUsuń
  85. [ myślę, że ich relacje mogą być całkiem dobre ;) pochodzą z tych samych elitarnych środowisk, Miles używa perfum, które lubi Margaret, no i chodzą razem na szermierkę :D ]

    OdpowiedzUsuń
  86. Kiedy chłopak położył się obok odwróciła głowę w jego stronę i uśmiechnęła się ciepło. Słuchała go i odetchnęła głęboko.
    - Nie chodzi mi ot o byś się zmieniał, ale byś się na chwilę oderwał od sztywnej rzeczywistości. Tak po prostu, zapomnij o elicie i tym wszystkim co cię ogranicza, pozwól na chwilę się odprężyć. Nie chce Cię demoralizować- zaśmiała się.
    Chwyciła jego dłoń i splotła z nią swoje palce. Od tak, by chłopak poczuł się lepiej. Nic zobowiązującego.
    - Bzdura- szepneła cicho- nie ma Boga. Ty sam decydujesz o swoim losie i tylko ty jesteś kowalem własnego losu. Nikt inny nim nie rządzi, a na pewno nie siły wyższe.

    OdpowiedzUsuń
  87. Margaret uwielbiała spacery ze swoim psem Marco. Dostała go parę lat temu od swojej matki na urodziny i od razu go pokochała. Zawsze marzyła o czworonożnym przyjacielu, a że rodzice byli dla niej jak złota rybka i spełniali każde jej marzenie, to i na psa nie musiała długo czekać.
    Dzisiaj wraz ze swoim biszkoptowym labradorem wybrała się do Central Parku, co wcale nie było nowością. Ulice Nowego Jorku były zatłoczone o każdej porze dnia i z pewnością nie było to najlepsze miejsce na przechadzkę z psem.
    Margaret wraz ze swoim czworonożnym pupilem przemierzała alejki parku, aż tu nagle jej oczom ukazała się postać znajomego chłopaka. Pomachała do niego na przywitanie i podeszła bliżej.
    - Cześć. Miło Cię widzieć, Miles. I Ciebie również, Sponge - posłała znajomemu uśmiech, a psa pogłaskała po łebku. - Co, poranna kawka i spacer? - wskazała brodą na papierowy kubek. - Jak się masz?

    OdpowiedzUsuń
  88. - Wiesz, jak sobie psa wychowasz, z takim potem musisz się użerać. powiedziała żartobliwie - Mój nie szarpie, nie skacze bez powodu i nie wyrywa się do innych psów. Pięknie i grzecznie idzie przy mojej nodze. Nie męczę się ani ja, ani mój pies. - pogłaskała czworonożnego pupila, po czym posłała oczko chłopakowi.
    - Moje wakacje? hm.. w lipcu byłam na Hawajach razem z przyjaciółką, a sierpień spędzam w domu. Leżę w łóżku, oglądam filmy, czytam książki, chodzę na zakupy no i na spacery jak widać. A Ty? Byłeś gdzieś?

    OdpowiedzUsuń
  89. -Jasne, no pewnie, że nic nikomu nie opowiem - dokończyła kawę w milczeniu. Nie bardzo wiedziała co powiedzieć, nie przywykła do poznawania nowych osób w ten sposób. W ogóle nie lubiła okresu "zapoznawczego", wolała już kogoś dobrze znać. W końcu jednak postanowiła się odezwać aby jakoś przełamać pierwsze lody.
    -Jak się czujesz przed rokiem szkolnym? Ja kiepsko, w ogóle nie wypoczęłam. Nie wiem jak moja psychika zniesie ten rok.

    OdpowiedzUsuń
  90. Patrzyła na niego wsłuchując się w jego słowa. Ona osobiście była zagorzałą ateistką, no ale nie miała nic do ludzi wierzących. Ponoć wiara czyni cuda, ale to też udowodniono naukowo, że wszystko jest w ludzkiej głowie. Wzruszyła lekko ramionkami.
    - Skoro jest Ci tak łatwiej żyć- powiedziała i przewróciła głowę i spojrzała w sufit. - Co właściwie będę musiała robić, kiedy pokażesz mi ,,swój światek''?- zapytała. Była na prawdę tym zainteresowana. Prawdę mówiąc trochę ją to przerażało. nie miała zielonego pojęcia czego się spodziewać i to chyba powodowało w niej największy lęk.

    OdpowiedzUsuń
  91. -Jasne, usiądźmy - uśmiechnęła się delikatnie i podeszła do wolnego stolika, przy którym usiadła.
    -Naprawdę nie chce mi się tam wracać. Wolałabym zrobić sobie rok przerwy, pojeździć trochę po świecie, wybawić się. Ale swoich oszczędności nie mam a matka z pewnością w takiej sytuacji odcięłaby mnie od kasy - westchnęła cicho - więc nie pozostaje mi nic innego niż jakoś przeboleć ten rok.

    OdpowiedzUsuń
  92. Jasmine zmarszczyła słodko brwi, zamyślając się głęboko. Nie wiedziała, co chłopak lubi, jednak miała wrażenie, że zapytanie byłoby, po pierwsze, nie na miejscu, a po drugie, kompletnie bezsensowne. W końcu spojrzała na niego z uśmiechem.
    - Możemy zjeść coś słodkiego, możemy pobawić się z tymi dzieciakami, możemy wykąpać się w fontannie, a jeśli masz więcej czasu, pójść do ZOO albo wesołego miasteczka. - powiedziała z entuzjazmem, wpatrując się w niego swoimi radosnymi, czekoladowymi oczami. Uśmiechała się promiennie.

    OdpowiedzUsuń
  93. Lilka patrzyła się w sufit starając sobie wyobrazić jak wygląda ten jego światek i szczerze mówiąc trudne jej było, oj trudno. W ogóle nie wiedziała co, gdzie, jak. To była dla niej czarna magia. Jedyne czego była kompletnie pewna to to, że tam nie pasuje, ale słowo sie rzekło nie mogła tego cofnąć.
    Przekręciła głowę z powrotem w jego kierunku i uśmiechnęła sie blado.
    - Ale jak ja powinnam się ubrać na taki obiad?- zapytała nieśmiało- chyba nie mam za bardzo w co- przygryzła dolną wargę i wbiła w niego spojrzenie zielonych oczu.
    Lilka

    OdpowiedzUsuń
  94. [ Wybacz, że dopiero teraz, ale wakacje ; ) ]

    Pewnie jest trzecia nocy, pewnie druga paczka papierosów tego wieczoru, pewnie to już piętnasty utwór Queen, pewnie pomieszany z EWR i Gunsami, pewnie w całym pomieszczeniu śmierdzi fajkami, a lokatorka pewnie siedzi na blacie i oparta o niewygodne szafki popija czerwone wino prosto z butelki. Pewnie pisze właśnie sms'a do Miles'a, gdyż pewnie poczuła się troszkę samotna.
    'Pewnie właśnie śpisz, albo bajerujesz jakieś laski, ale może zechcesz poznęcać się nade mną psychicznie, albo zrobić ze mną cokolwiek ? Stwierdziłam właśnie, że noc jest za krótka, dzień za długi... Zaczynam bać się samej siebie R. '

    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  95. - Doskonale Cię rozumiem. - pokiwała głową - Szczeniaki są takie słodkie i kochane, że czasem jest mi smutno z powodu ich szybkiego dorastania - poklepała Marco po łebku uśmiechając się delikatnie.
    - Dziwne, że tak rzadko się widujemy, skoro cały sierpień przesiedziałeś w Nowym Jorku. - przyjrzała mu się ze zmrużonymi oczyma - Chyba, że coś ukrywasz albo, co najgorsza, zdradzasz mnie! - powiedziała całkiem poważnie, po czym roześmiała się. Miles'a znała od paru lat i ich relacje były bardzo dobre, mimo to jakoś nigdy nie pomyślała o czymś więcej niż tylko przyjaźń. Nie żeby nie był w jej typie, po prostu nie zastanawiała się nad tym. - a tak na poważnie to.. jak u rodziny? Na Majorce się pewnie wygrzałeś, hm? - zapytała i usiadła na murku obok niego.

    OdpowiedzUsuń
  96. -Ja też. Wolałabym zaszyć się w swoim mieszkaniu i tylko od czasu do czasu pomodelować żeby zarobić na czynsz i żarcie którego i tak wiele nie potrzebuję. Mam dość siedzenia na zajęciach - westchnęła cicho.
    -Mam dość tego, że mam kupę znajomych ale tak naprawdę nikt mnie nie zna.

    OdpowiedzUsuń
  97. - No i masz szczęście! - wyszczerzyła się do chłopaka, po czym spojrzała gdzieś przed siebie i westchnęła - Nie no, ej.. teraz jak sobie usiadłam, to Ty karzesz mi wstać i spacerować? - jęknęła - Jeszcze chwilka okej? A potem obiecuję, że mogę zrobić nawet dwie rundki. - spojrzała na niego swoim słodkim wzrokiem.

    OdpowiedzUsuń
  98. 'Oh Dieu, całkowicie zaangażowałam się w świat.
    Za trzy minuty będę R.'
    Zeskoczyła i poczuła chłód na bosych nogach. Wyjęła z szafki nową butelkę wina. Rozejrzała się wokół, w poszukiwaniu jakiegoś nakrycia na koszulkę, którą tylko miała na sobie. Zabrała jeansową kurtkę z łóżka i wsadziła do kieszeni papierosy. Ruszyła w stronę jego pokoju i zaledwie po chwili znalazła się pod drzwiami, do których lekko zapukała i otworzyła.

    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  99. Jasmine Delacour27 sierpnia 2012 18:29

    Jasmine patrzyła na niego rozczulona. Zaczynało jej być go żal, naprawdę. Uśmiechnęła się, kiedy i on się uśmiechnął i podniosła się z miejsca, biorąc swoje rzeczy.
    - Jeśli nie masz nic przeciwko, zahaczymy po drodze o mój dom. Zostawiłabym to wszystko. To niedaleko. A, i upiekłam trochę słodkości wczoraj, więc możemy się najeść tam, o ile moi bracia wszystkiego nie zjedli. - powiedziała, śmiejąc się na samą myśl o swoich braciach. Ruszyła w kierunku wyjścia z parku.

    OdpowiedzUsuń
  100. Kiedy Vivianne usłyszała o nowym psie, na jej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Uwielbiała zwierzęta, wszystkie oprócz pająków. Gdyby dowiedziała się jeszcze, że mały przyjaciel chłopaka to mops albo buldog, pewnie nie wychodziłaby z jego domu. Mogłaby tam właściwie zamieszkać.
    - Psa? - powtórzyła, odwracając się w stronę chłopaka. - Może zamiast do parku, pójdziemy go zobaczyć? - zapytała jeszcze, próbując zrobić jak najsłodszą minkę, by tylko namówić chłopaka. - Jaka to rasa? Jak go nazwałeś? - zaczęła pytać, ale po chwili przerwała, znów wlepiając w Milesa swoje słodkie oczka.

    - Vivianne

    OdpowiedzUsuń
  101. Uniosła go góry brwi.
    - Ale ja nie mam nawet miniówki i wydekoldowanej bluzki- powiedziała i zaśmiała się melodyjnie. Może i byłą szalona, ale nie ubierała się tak. Ona preferowała krótkie spodenki i luźną bluzkę. Westchnęła wciąż na niego patrząc.
    - Chyba jednak musimy iść do sklepu- stwierdziła i delikatnie przygryzła dolną wargę- nie mam za bardzo nic eleganckiego na obiad z twoimi rodzicami. Wiec popieram opcje pójścia do sklepu- powiedziała i uśmiechnęła się ciepło- opowiedz mi o swoim małym światku- poprosiła.
    Lilian

    OdpowiedzUsuń
  102. Uśmiechnęła się delikatnie, ruszając w stronę wskazanego przez niego miejsca, przelotnie muskając jego policzek swoimi zimnymi wargami.
    - Puste wieczory, podczas których teoretycznie może zdarzyć się wszystko, a nigdy nic się nie zdarza, są nie do zniesienia - powiedziała, siadając po turecku na łóżku.
    Podała mu wino, aby je otworzył, a sama zdjęła kurtkę.
    - Próbowałam się upić, ale nie wyszło. Dlatego teraz masz mnie na głowie - wzruszyła ramionami, krzywiąc się.

    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  103. Popatrzyła na niego ze zmarszczonym noskiem ale chwilę później wesoło się zaśmiała.
    -Nie sądziłam, że kiedykolwiek usłyszę te słowa od jakiegoś faceta - przyznała - choć jeśli zakładałam, że może to się stanie to myślałam, że to będzie wyglądało inaczej. No ale cóż, życie to jedna wielka niespodzianka.

    OdpowiedzUsuń
  104. - No i masz szczęście! - wyszczerzyła się do chłopaka, po czym spojrzała gdzieś przed siebie i westchnęła - Nie no, ej.. teraz jak sobie usiadłam, to Ty karzesz mi wstać i spacerować? - jęknęła - Jeszcze chwilka okej? A potem obiecuję, że mogę zrobić nawet dwie rundki. - spojrzała na niego swoim słodkim wzrokiem.

    OdpowiedzUsuń
  105. Kiedy się zgodził, na jej twarzy pojawił się uśmiech zarówno wdzięczności i jak zadowolenia. Na prawdę cieszyła się, że może sobie jeszcze na chwilkę posiedzieć. Brzmiało to tak, jakby była niedomagająca staruszką albo jakby przed chwilą skończyła maraton, ale nie, nic z tych rzeczy. Po prostu jeszcze teraz nie miała ochoty na dalszy spacer.
    - Och, od kiedy Ty się tak o mnie troszczysz, co? - zapytała z uśmiechem i szturchnęła go łokciem w bok - a co do reszty, to wiesz.. ja dotrzymuję obietnic - dodała poważniejszym tonem, sygnalizując tym samym, że to co mówi jest prawdą. - Jakieś plany na weekend? Moi rodzice urządzają kolację dla znajomych i Twoi oczywiście są zaproszeni. Mam nadzieję, że też przyjdziesz - spojrzała na chłopaka z delikatnym uśmiechem.

    OdpowiedzUsuń
  106. Uśmiechnęła się, wypijając sporą ilość alkoholu.
    - Sądzę, że wina nam nie starczy. Dzisiaj jestem wyjątkowo odporna na wszelkiego rodzaju używki - powiedziała, wyjmując papierosy i podając je w stronę chłopaka - A do tego mam skłonności filozoficzne - zaśmiała się cicho, wyciągając przed siebie nogi.
    Lubiła jego obecność. Nie byli jakoś szczególnie do siebie podobni, ale potrafili jakoś się dogadać.
    - Zdradzisz mi, co śni Ci się podczas tych koszmarów ? - zapytała, przyglądając mu się uważnie

    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  107. - W takim razie się cieszę. Coś mi się wydaję, że na takiej kolacji będę musiała mieć towarzystwo kogoś w podobnym wieku do mnie, a po za tym ktoś musi o mnie zadbać, prawda? - odpowiedziała uśmiechając się figlarnie. Doskonale wiedziała jak to jest. Bycie dzieckiem milionerów, to nie tylko dobra zabawa i przyjemności, ale również wbrew pozorom masa obowiązków. Między innymi uczestniczenie w różnego rodzaju imprezach, uroczystościach i to niekoniecznie ciekawych. Dodatkowo przed wyjściem zawsze trzeba zakładać maskę w stylu: 'wszystko jest w jak najlepszym porządku, nie mamy żadnych kłopotów rodzinnych'. Och.. okropieństwo. Idealna rodzina, jakżeby inaczej.

    OdpowiedzUsuń
  108. Zabrała paczkę i odpaliła mu papierosa, po czym sama zapaliła jednego. Czuła, że nie będzie to dla niego nic łatwego, więc i ona w pewien sposób to przeżyje.
    - Mamy jeszcze dużo czasu, więc nie musisz szybko odpowiedzieć - uśmiechnęła się delikatnie - Jak się uda, może razem spróbujemy wymyślić coś, co będzie pomagało Ci o tym zapomnieć, choć na krótki czas - zamyśliła się na chwilę, zaciągając się mocno, po czym znów na niego spojrzała.

    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  109. Dziewczyna zamyśliła się, a z każdą chwilą na jej twarzy pojawiał się coraz szerszy uśmieszek. Można powiedzieć cwaniacki, zapowiadający coś ciekawego i niezapomnianego.
    - Może nie być nudno jeśli się o to postaramy - powiedziała i powoli przekręciła głowę w jego stronę. Spojrzała na niego swoimi brązowymi tęczówkami, które teraz migotały figlarnie.

    OdpowiedzUsuń
  110. Uśmiechnęła się bo była to dla niej pewnego rodzaju pochwała. Nie lubiła być wyzywająca, mijało się to z celem bycia atrakcyjnym. Ona uważała, że należy przyciągać osobowością, oryginalnością, uśmiechem, rozmową, ale nie pokazywaniem ciała. Dobrze dobrane ciuchy były dużo lepszą wizytówką.
    - To musisz mi wybrać ciuchy- powiedziała i odwróciła się na bok, by móc w takiej pozycji na niego spoglądać. Zmieniła dłoń, teraz drugą chwyciła spotła jego palce ze swoimi, a tamtą położyła sobie pod głowę. Wsłuchała się w jego słowa, a jej oczy pomału się zamykały, aż w końcu kompletnie zasnęła.

    OdpowiedzUsuń
  111. -Jasne. Znam tu świetne miejsce gdzie chodzi niewiele ludzi. Pokazał mi je znajomy i byłam po prostu oczarowana. Ma w sobie to coś - wzięła kolejnego łyka gorącego napoju.
    -Masz jakieś plany co będziesz robił kiedy skończymy szkołę? Wiesz, ostatnio zaczęłam dużo myśleć o życiu i to wszystko jest naprawdę trudne i popaprane, zbyt łatwo się pogubić ale czy się chce czy nie, jakoś trzeba to ogarnąć.

    OdpowiedzUsuń
  112. Wypiła zawartość szklanki i pokręciła głową.
    - Nie przypominam sobie, żebyś coś o tym mówił, jeśli już to musiały to być jakieś przelotne słówka - dodała, patrząc na niego.
    Zastanawiała się, jak może choć trochę sprawić mu radość.
    - Na noc możemy załatwić Ci dużo seksu, odsypiać będziesz na lekcjach. na trochę wystarczy, nie? - uśmiechnęła się do niego, kładąc mu głowę na ramieniu - Czasami nie umiem być poważna

    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  113. Vivianne natychmiast zatrzymała się i rozejrzała wokół, nie wiedząc, w którą stronę ma iść. W końcu ruszyła za chłopakiem, próbując sobie przypomnieć, gdzie mieszka. Była tam przecież kilkakrotnie, jednak nie potrafiłaby tam teraz trafić. Potrzebowała przewodnika albo taksówki, która zawiezie ją pod same drzwi.
    - Powiedz swoim rodzicom, że ja też chętnie przyjmę jakiegoś czworonoga. Albo po prostu oddasz mi Sponge, kiedy ci się znudzi. - zaczęła mówić, po czym uśmiechnęła się do chłopaka. - Podoba mi się to imię. Nie wiem czy ja potrafiłabym ładnie nazwać psa. W końcu pewnie zastałoby coś tak oczywistego jak puszek. Chociaż to bardziej imię dla kota. - zaśmiała się.

    - Vivianne

    OdpowiedzUsuń
  114. Och, z żalu tego na pewno nie robiła! Owszem, było jej żal tego biednego, jakiegoś nieszczęśliwego chłopaka, w którym ciężko było dostrzec życie, ale to, co robiła, to była dla niej sama przyjemność. Uśmiechnęła się słodko, gdy wziął od niej siatki. No, no dżentelmen! Niewielu takich pozostało. Miło było spotkać jednego z nich.
    - Dziękuję. - powiedziała wesoło, spoglądając na niego z zaciekawieniem. - Jestem Jasmine. - dodała po chwili, kiedy zorientowała się, że nie wie nawet, jak chłopak się nazywa. A była to chyba informacja niezbędna, skoro mieli spędzić razem czas! Wciąż się uśmiechała. Taka była. Zawsze się uśmiechała.

    OdpowiedzUsuń
  115. Ona czuła się wyśmienicie. Mimo tego, że leżeli na podłodze, w sumie na dywanie bardzo miękkim dywanie, o który zadbała Lilka to spało jej się na prawdę dobrze. Nie czuła się źle. Nic jej nie bolało, ani głowa, ani mięśnie. Przewracała się tylko z boczku na bok, a ponieważ zrobiło jej zimno w nocy to bezwiednie opatuliła sie ręką Milesa, którą wciąż trzymała w uścisku kruchutkiej dłoni.Kiedy był blisko, a przyjemne ciepło emanowało od jego ciała zrobiło jej się zdecydowanie cieplej i przyjemniej.
    Nie zauważyła nawet kiedy chłopak się obudził, nie była świadoma, że opatuliła sie jego ręką. Zamruczała tylko cicho i poruszyłą blondwsłosą główką dalej śpiąć.

    OdpowiedzUsuń
  116. Uśmiechnęła się szerzej na moment.
    - Czy ze mną to zależy od Twoich preferencji co do kobiet - powiedziała, wypijając wino i słuchała go dalej.
    Rozumiała, że jest mu teraz ciężko, ale w końcu komuś musiał to powiedzieć. W nocy wszystkie słowa były bardziej prawdziwe i łatwiejsze do wypowiedzenia, chociaż minimalnie.
    - Myślałam, że takie rzeczy to tylko w filmach - mruknęła cicho, odpalając kolejną fajkę.
    Przybliżyła się do niego, a nogi okryła kurtką.

    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  117. Vivianne uśmiechnęła się lekko.
    - Raczej pokłóciłybyśmy się o to imię. I w końcu zostałby ten nieszczęsny puszek. - poprawiła go zaraz. Dziewczyna nigdy nie potrafiła się zdecydować i jej zwierzęta zawsze na początku zmieniały codziennie imię. Po jakimś czasie przylegały do nich te najgorsze.
    - I nie chcę tego kota. Nie chodzi o to, że jest to zabronione w akademiku, bo niespecjalnie mnie to obchodzi. - zaśmiała się. - Po prostu on by się tam zanudził. I nie wiem gdzie miałabym dać kuwetę. Nigdzie nie ma miejsca, a postawienie jej na środku pokoju nie byłoby najlepszym wyjściem. Przykre zapachy i te sprawy... - wyjaśniła.

    - Vivianne

    OdpowiedzUsuń
  118. - Nawet gdybyś zapytał, to i tak bym Ci nie powiedziała. Musisz mieć jakąś niespodziankę, prawda? - powiedziała wciąż się uśmiechając, po czym wstała energicznie i poprawiła smycz na nadgarstku - To co, dwie rundki? - zapytała patrząc na chłopaka. Miles może był spokojnym człowiekiem, ale przecież od czasu do czasu każdemu przydaje się trochę rozrywki i szaleństwa, a zasady były od tego żeby je łamać. W takich chwilach musiał dziękować Bogu, że ma taka przyjaciółkę jak Margaret, która odpowiednio się nim zajmie. Trzeba sobie wzajemnie pomagać, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  119. -Dziękuję - powiedziała z uśmiechem i wstała. Teraz rzadko który mężczyzna był dżentelmenem, a wielka szkoda. Wyszła z kawiarni i zaczęła spacerowym krokiem iść wzdłuż jednej z alejek Central Parku.
    -Uważam, że powinieneś robić to, co kochasz a nie to, co woli twój ojciec żebyś robił. Uszczęśliwiaj siebie a nie jego. Jeśli chodzi o mnie to moje życie jest obecnie zbyt skomplikowane żebym myślała o przyszłości. Naprawdę nie mam na siebie żadnego pomysłu. Wiem, jestem beznadziejna. Chyba już do końca będę skazana na rolę córeczki utrzymywanej przez bogatą matkę.

    OdpowiedzUsuń
  120. Czuła się trochę idiotycznie, opowiadając o tym. No bo właśnie nic nie miała do homoseksualistów. O co więc chodziło? I jeszcze opowiadała o tym gejowi... Jeszcze biedny Noah pomyśli, że do niego coś ma. Nie chciała tego, bo naprawdę nic do niego nie miała! Była po prostu zszokowana...
    - Ale ja to akceptuję. W stu procentach. - powiedziała natychmiast, żywiołowo, nie chcąc, by coś złego sobie o niej pomyślał. Zamyśliła się. Miała w głowie kompletny chaos. Nie mogła zebrać myśli i nie wiedziała, jak ubrać je w słowa.
    - To dla mnie szok. Zawsze miałam go za, no wiesz... Stuprocentowego faceta. Chciałam, żeby taki był mój mąż. Poza tym... - urwała. - Zabolało mnie, że nic o tym nie wiem. Myślałam, że mi ufa. Nigdy nie dałam mu odczuć, że mógłby się czegoś bać. - Westchnęła, wyraźnie smutniejąc. Smutna Jasmine to był rzadki widok. - Dziś mam z nim porozmawiać. Ale kompletnie nie wiem, jak to zrobić.

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga