sobota, 4 sierpnia 2012

come on, baby, light my fire

J a s m i n e  D e l a c o u r

Historia rodziny Jasmine nie jest historią tragiczną. Żadnych dramatów, patologii. Ot, normalna rodzina, nieco może czasami ekscentryczna, dziwna i niecodzienna. Ale tylko czasami. W końcu każda rodzina ma swoje dziwactwa, prawda? A Jasmine swojej rodziny i jej dziwactw nie wymieniłaby na nic innego.
Jej rodzice znali się od zawsze. Matka, urodzona w USA, Melinda Davies, po rozwodzie rodziców, mając siedem lat, wyprowadziła się wraz z matką do Paryża. Tam niemal od razu poznała swojego rówieśnika, mieszkającego naprzeciwko Thomasa Delacour. Zaprzyjaźnili się od pierwszej chwili. Dzięki Tomowi, Melinda szybko odnalazła się w nowym miejscu. Cały czas spędzali razem, dlatego niemal naturalne było, kiedy w wieku dwudziestu jeden lat postanowili się pobrać. Nie wyobrażali sobie życia bez siebie. W 1989 roku na świat przyszedł ich pierwszy syn - Victor Vincent, w 1991 kolejny - Edward Thomas, a w roku 1994 wreszcie upragniona córeczka - Jasmine Antoinette.
Thomas i Melinda od urodzenia uczyli dzieci obu swoich ojczystych języków, co okazało się przydatne, gdyż nim poszły do szkoły, rodzice zdecydowali o wyprowadzce do USA. Thomas miał przejąć w Nowym Jorku liczącą się już na rynku agencję reklamową tragicznie zmarłego brata Melindy. Przejął ją wraz z żoną i agencja do dziś funkcjonuje świetnie.
Melinda udziela się w firmie swojej i Thomasa, jednak głównie poświęca się dzieciom. Nigdy nie rozpoczęła własnej kariery, mimo ukończenia studiów z wyróżnieniem. Rodzina zawsze była dla niej priorytetem. Thomas, choć nieco bardziej zapracowany, dba jednak o żonę i dzieci oraz kontakty z nimi. Cała piątka jest ze sobą bardzo zżyta, mają świetnie relacje. Dbają o siebie i nawzajem się spierają. Rodzice nie trzymają dzieci zbyt krótko, pozwalając im na wiele rzeczy oraz ufając im. Dzieci jednak tego nie nadużywają. Żadne z nich nie sprawiało nigdy większych problemów wychowawczych. Rodzina ma swoja zwyczaje i nawyki, typu rodzinne posiłki, czy rodzinne wyjazdy. Na żadnych jednak nudą nie wieje i dzieci, choć już prawie dorosłe, nie mają nawet zamiaru się od nich wymigiwać.


Jasmine jest typem dziewczyny z sąsiedztwa. Synowej, jaką chciała by mieć każda mama dla swojego ukochanego synka. Dziewczyna zawsze miła, uprzejma i uśmiechnięta. Zawsze powie dzień dobry czy też wesołe cześć, uśmiechnie się. Taki jasny promyczek w życiu wszystkich, którzy ją znają. Zawsze pocieszy i pomoże, postara się poprawić humor. Wygadana i zabawna, nie ma większych problemów w kontaktach z ludźmi na co dzień, choć bywa uroczo onieśmielona, szczególnie w towarzystwie przedstawicieli płci przeciwnej. Zwłaszcza tych przystojnych, czy ciekawych pod każdym innym względem. Słodka i ujmująca, zachowująca się czasami, niczym mała dziewczynka.O twarzy i radości dziecka. Bystra i rozgarnięta. Szybko łapie nowe informacje i umiejętności. Lubi to robić, jest głodna wiedzy i nowych wiadomości. Ma dużo energii, radości i optymizmu, co bywa wręcz zaraźliwe. Nie lubi nic nie robić. We wszystkim i we wszystkich szuka zawsze pozytywnych stron. Cieszy się z drobnych rzeczy, zwraca uwagę na szczegóły. Lubi pomagać, angażuje się w wiele rzeczy, także w wolontariat. Czasami jednak bywa nachalna ze swoją pomocą, szczególnie, kiedy widzi, że ktoś jej potrzebuje, a nie chce przyjąć. Zdarza jej się być nieco kapryśną i humorzastą, niczym typowa dziewczyna. Nie doprowadza jednak do tego, że trudno ją znieść. Lubi się delikatnie obrazić. Jest ambitna, ma swoje cele i marzenia, do których dąży. Własnymi siłami, nie dzięki pieniądzom i wpływom rodziców czy dziadków. Jest bardzo szczera i uczciwa, zawsze dotrzymuje danego słowa. Ma miękkie serce. Często nie potrafi odmówić, chociaż powinna. Ma jednak swoje zasady, których nie łamie. Nie pali, narkotyków nie tyka. Pije tylko okazyjnie. Nie dla niej jest przygodny seks. Bywa spontaniczna, choć w graniach rozsądku. Krzywdy by nigdy nikomu nie zrobiła. Nie da ubliżać sobie, ani osobom jej bliskim. W takich sytuacjach bywa nerwowa i nie potrafi ugryźć się w język. Nie znosi zarozumialstwa, arogancji, narcyzmu, egoizmu. Potrafi to wytknąć. Wobec osób, na których jej zależy, jest lojalna i bezgranicznie oddana, zdolna do wszelkich poświęceń.


Ogromną pasją Jasmine są najróżniejsze sporty. Wychowana wraz z dwoma braćmi oraz ich kolegami, dziewczyna od małego kopała piłkę, biegała, skakała przez płoty i wspinała się po drzewach. Niestraszny jej żaden brud, wysiłek, ani gorsze warunki. Choć do typowych chłopczyc nie należy. Piłką nożną pasjonuje się bardzo, w szkolnych drużynach gra od pierwszej klasy podstawówki. Wraz z braćmi, wierna fanka FC Barcelony. Poza tym, uprawia także pływanie. Uczęszcza na lekkoatletykę (szczególnie lubi biegać) oraz gimnastykę artystyczną. Bo choć na boisku bywa agresywna, to mimo wszystko Jasmine jest osóbką bardzo subtelną i dziewczęcą, pełną gracji i wdzięku, co widać właśnie podczas ćwiczeń gimnastyki. Jest bardzo giętka i rozciągnięta. Codziennie biega, poza treningami gra w piłkę także z braćmi i ich kolegami. Poza sportem, Jasmine interesuje się sztuką. Sama wciąż maluje i rysuje (także po ścianach i meblach w domu, oczywiście, za pozwoleniem członków rodziny), zawsze ma przy sobie szkicownik. Trudno byłoby jej żyć bez muzyki. Zawsze ma przy sobie odtwarzacz i słuchawki, słucha w każdej wolnej (i nie tylko) chwili. Słucha najróżniejszej muzyki, jednak preferuje rock oraz różne jego odmiany, szczególnie ten starszy. Kocha The Doors, Led Zeppelin, Bob Dylana, Janis Joplin, AC/DC, Iron Maiden, Metallikę, Megadeth etc. Chodzi na koncerty i pomimo dość słodkiego i niepozornego wyglądu, lubi szaleć w pogo. Uwielbia tańczyć i śpiewać, jednak robi to raczej dla siebie. Szczególnie wieczorami w swoim pokoju. Gra na gitarze klasycznej i elektrycznej. Dużo czyta, lubi szczególnie fantastykę, kryminały, humorystyczne i satyryczne oraz przygodowe. No i kocha komiksy! Kocha chodzić do kina oraz do teatru. Filmy mogłaby oglądać w kółko. Dużo wie na temat historii filmu i teatru. Lubi poznawać nowe kultury, z łatwością i przyjemnością uczy się języków. Kocha podróżować. Lubi spędzać czas w kuchni, mama uczy ją gotować i piec, jest w tym już naprawdę niezła. Kocha zwierzęta oraz dzieci. Jest właścicielką kochanej suczki rasy chow chow o imieniu Greta. Uwielbia kwiaty oraz dobre jedzenie. Dużo spaceruje. 


Na Jasmine patrzy się z przyjemnością. Głównie dzięki radości, która od niej bije oraz pięknemu, szerokiemu uśmiechowi, który zawsze gości na jej buzi. Niewysoka, bo mierząca zaledwie sto sześćdziesiąt centymetrów wzrostu, do tego bardzo szczuplutka i filigranowa, choć nie wychudzona. Nie wiadomo, gdzie chowa te wszystkie pokłady energii. Ma okrągłą, dziecięcą buzię, malinowe usteczka, zgrabny nosek oraz śliczne, duże oczy w kolorze czekoladowym, w których niemal zawsze goszczą wesołe iskierki. Średniej długości ciemnobrązowe, lekko kręcone, niemal czarne włosy zwykle nosi rozpuszczone, spina je do treningów, lub kiedy naprawdę jej przeszkadzają. Na jej twarzy trudno dostrzec jakiekolwiek ślady makijażu, poza owocowym błyszczykiem do ust. Wbrew pozorom, ubiera się bardzo dziewczęco. Kocha zwiewne, kolorowe sukienki. Nie nosi jednak butów na obcasach, mimo niskiego wzrostu. Prawie zawsze, nawet do sukienek, nosi trampki. Ewentualnie baleriny, choć są już bardzo znoszone, ale Jasmine je kocha, bo są wygodne! Jeśli nie sukienkę, to ma na sobie dżinsy oraz słodką bluzkę lub jakąś koszulę. Ot, zwykła, sympatyczna dziewczyna!



Jasmine Evelyn Delacour
urodzona 30 grudnia 1994 roku w Paryżu
zajęcia obowiązkowe: język angielski, francuski, rosyjski, hiszpański, wiedza o społeczeństwie, wiedza o kulturze, historia, matematyka, fizyka (podstawowa), chemia (podstawowa), biologia (rozszerzona), lekkoatletyka, gimnastyka artystyczna, muzyka
zajęcia dodatkowe: koło teatralne, malarstwo, drużyna pływacka, drużyna piłkarska (pomocnik)

[To moja Jasmine! :) Obie jesteśmy bardzo chętne na wątki i powiązania, nie gryziemy, rozpatrujemy wszystkie pomysły. Taak, Jasmine szuka każdego, od bliskiego przyjaciela/przyjaciółki, przez niesympatyczne koleżanki/kolegów po ukochanego, czy kogo tam chcecie! Buźki Jas użyczyła Rachel Bilson. Karta będzie pewnie jeszcze zmieniana, bo mam wrażenie, że dużo w niej brakuje. Jeśli macie pytania - pytać śmiało. Zapraszam! :)]

107 komentarzy:

  1. [Witam! Karta (w mojej opinii) widzę wypracowana, jestem pod wrażeniem. Przyjemnie się czytało. Cóż, jeśli mam być szczery, mógłbym zaproponować powiązanie zaczynające się przyjaźnią, a kończące może i na czymś większym w relacjach. Albo po prostu zwyczajna przyjaźń. Pomyślałem tak sobie o czym większym, bo Azjatom podobają się często kobiety rasy białej, no a w dodatku moi bliźniacy są poniekąd gdzieś tam Francuzami po ojcu, chociaż mowa tu bardziej o Dante. Nie wiem, jak Ty, ale ja na te dwa wyjścia jestem otwarty - na każde inne też, acz te pierwsze wpadły mi do tego mego łba. :D Jak rozpatrzysz moją propozycję, to możemy zacząć jakiś wątek, albowiem skoro już o powiązaniu mowa, to nie wiedziałbym, jak teraz bez niego zacząć. Ah, już nie męczę, bo książka wyszła. ;p]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Droga Jasmine :D Jak widzisz, wątków mam już kilka, więc z pomysłami średnio. Ale jeśli Ty coś wymyślisz, bardzo chętnie popiszę. :)
    W Lauridsenie? No, może przystojny jest, chociaż żeby tak od razu się w nim zakochiwać... ^ ^ Ale miło mi, bardzo miło.]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Lubię imię, strrrasznie. :) No i The Doors widzę w tytule, więc od razu mnie to cieszy. :D]

    OdpowiedzUsuń
  4. [ Ojj, wątek to ja jak najbardziej, widzę kolejna fanka The Doorsów, to się dogadamy bez problemu. Tylko z pomysłami u mnie trochę ciężko, jeśli mam być szczera.. :(]
    LAURION

    OdpowiedzUsuń
  5. [heluuu, jakiś pomysł na wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  6. [Widzę drużyna pływacka. Jako trenerka proponuję jakiś watek na temat zajęć- przygotowywania do zawodów :)]

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Okej, zgadzam się. Ten pomysł mi odpowiada. Chociaż w sumie, jeśli chodzi o Dante, to też nie jest taki zupełnie bez czytania czy rysowania. Od czasu do czasu coś skrobnie, namaluje, a jak już czyta, to kryminały i tym podobne. Mimo wszystko, mają trochę wspólnych zainteresowań z bratem, więc i w relacjach z Jasmine to się chyba pokrywa. :D]

    OdpowiedzUsuń
  8. [ Witam! Od razu zaproponuję wątek (na który nie mam pomysłu) i powiązanie. Myślę, że dziewczyny mogą się znać po prostu z klasy, a poza tym pomyślałam, że Vivianne mogła kiedyś chodzić z bratem Jasmine - Edwardem. Co o tym myślisz? ]

    OdpowiedzUsuń
  9. [ A mogłabyś zacząć? Bo mi to naprawdę ciężko idzie, nie umiem zaczynać wątków. :(]
    LAURION

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Mogą się już znać, myślę, że tak będzie wygodniej. :)]
    LAURION

    OdpowiedzUsuń
  11. [Nie muszą znać się przecież ze szkoły. To może być kolega kogoś z jej rodziny, przypadkowy znajomy na którejś z imprez (tak, ten dziad po nich jeszcze chodzi...), czy cokolwiek tam sobie wymyślisz. :)]

    OdpowiedzUsuń
  12. [ No pewnie. Zaczynaj. :)]

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzisiaj był jeden z tych świętych dni dla Casyana, podczas których nie robił NIC. Naprawdę nic. Po burżujsku postanowił sobie dzisiaj spać do dwunastej, nie wyskakiwać z piżamy, obżerać się cały dzień i bezsensownie gapić w telewizor.
    Wyłączył telefon, wszystkich ewentualnych gości powiadomił o swoich planach dyskretnie dając do zrozumienia, ze nie życzy sobie, aby KTOKOLWIEK zakłócał mu spokój. Ale najwyraźniej albo był zbyt mało stanowczy w swoich słowach, albo po prostu ktoś kompletnie zignorował jego komunikat: dźwięk dzwonka do drzwi bynajmniej na to wskazywał.
    Niechętnie wstał i powlókł się do drzwi i otworzył je od niechcenia. Nawet nie chciało mu się zarzucić niczego na ramiona, toteż paradował sobie w samych gaciach do spania i w dodatku wielce urażoną miną.
    - Bry….- wymamrotał niemalże z zamkniętymi oczami do postaci na progu. Nawet specjalnie nie wiedział, kim ona mogłaby być

    OdpowiedzUsuń
  14. [Postaram się coś wyskrobać :)]
    Liceum im. Benjamina Platta jest dobrze znane z jednej z lepszych drużyn pływackich gdzie na zawodach międzyszkolnych to właśnie oni zdobywają złota. Michelle Jones to właśnie ona przygotowuje tych młodych sportowców- wybiera najlepszych do zawodów i tu właśnie tkwi jej mistrz. Nie patyczkuje się z byle jakimi sportowcami. Tym razem padło na uczennice Jasmine Delacour. Michelle doszło do wniosku,że warto zabrać się za nią bo ma dyspozycje do zostania świetną pływaczką. Kto jak to, ale Michelle zna się na tym.
    Mimo,że mogła w tym czasie robić co innego- bo w końcu wakacje i dzień wolny od jakichkolwiek zajęć dodatkowych postanowiła trochę potrenować z Jasmine. Na pływalnie przyszła z samego rana bo sama jeszcze przed treningiem postanowiła trochę popływać. Na rozgrzewkę jakieś 500 m grzbietem i kończymy zabieramy się za naszą gwiazdkę.
    Po ukończonej rozgrzewce Michelle migiem wyszła z wody i zauważyła,że Jasmine właśnie wychodzi z szatni- Witaj gwiazdeczko- Uwielbiała ją tak nazywać- Rozgrzej sobie mięśnie a potem ruszaj do wody i przepłyń sobie 3 baseny dowolnym.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dopiero słysząc głos swojego gościa, Casyan zmieszał się nieznacznie. Okej, znacznie. Bo właśnie przypomniało mu się, ze stoi tu prawie goły, a tu miłe dziewczę z podarkiem przyszło. Cóż za nietakt.
    Na szczęście tuż obok drzwi na wieszaku spoczywał szlafrok: jakie to szczęście, że akurat miał go przy sobie! Szybko naciągnął go więc na ramiona, przy okazji przyglądając się owej dziewczynie. Miał dziwne wrażenie, ze skądś ją kojarzy, ale dopiero słysząc imię „Victor” doznał iluminacji i nareszcie wiedział, z kim ma do czynienia.
    Obrzucił ją znowu przeciągłym spojrzeniem: coś mu się nie zgadzało. Czy ona czasem nie powinna być nieco mniejsza, z patelkami i bez części zębów? Tak ją przynajmniej zapamiętał.
    - Jasmine? Och, przepraszam cię bardzo, ale kompletnie nie byłem przygotowany na czyjąś wizytę… - powiedział w końcu, odbierając od niej paczkę – Nie wiem, czy mnie jeszcze pamiętasz: kilka lat temu pędzałem u was wakacje. Nawet kilkanaście lat…- zaśmiał się krótko – Może, skoro już mi przyniosłaś tę tajemniczą przesyłkę, wejdziesz na herbatę?

    OdpowiedzUsuń
  16. [ O! To super! Więc kto zaczyna? ]

    OdpowiedzUsuń
  17. Zamknął za nią drzwi i związał pasek szlafroka.
    - W takim razie, nazywam się Casyan Korhonen i tak się składa, że przyjaźniłem się z twoim starszym bratem, od którego paczkę mi dostarczyłaś. – wyjaśnił pokrótce, po czym odłożył pakunek na blat.
    - Usiądź sobie w salonie. – powiedział i z niknął na chwilę w sypialni, wciągając na siebie jakieś bardziej stosowne ciuchy. Cieszył się w sumie, że ona przyszła teraz, bo gdyby zjawiła się kilka godzin później, to z pewnością nie mógłby jej wpuścić do środka: bałagan mógłby ją przysypać. A w końcu była takiej delikatnej postawy…
    Poszedł do kuchni i zaparzył pachnącej herbaty, a chwilę później pojawił się z dwoma parującymi kubkami w salonie.
    - Proszę. Miło cię znów widzieć, Jasmine. Tak mi się zdaje, że chyba już cię gdzieś widziałem… oczywiście już po moich wizytach w waszym domu. – dodał po chwili. Casyan i jego pamięć nie byli zbyt zgranym duetem, skąd miał więc wiedzieć, że ona się uczy w szkole, w której on pracuje?

    OdpowiedzUsuń
  18. Ulubione kawiarnie Vivianne zastąpiły ostatnio parki. Dziewczyna zamierzała korzystać ze świeżego powietrza (może nie do końca takiego świeżego) i słonecznej pogody, jak długo mogła. Kawiarnie odwiedzała przez cały rok, przyszedł więc czas na zmiany.
    Czwartkowy poranek miał przebiegać tak jak każdy inny - zakup lemoniady lub mrożonej herbaty w plastikowym kubku i kilka godzin czytania magazynu o modzie w ulubionym miejscu, aż dopóki wokół nie pojawi się stanowczo zbyt dużo rozwrzeszczanych dzieci. Los jednak chciał, aby było inaczej. Kiedy Vivianne spacerowała alejkami, zauważyła znajomą sylwetkę. Była to siostra jej byłego chłopaka, a jednocześnie koleżanka z kółka teatralnego.
    - Jasmine! Hej! - zawołała blondynka, by zatrzymać znajomą, a potem podbiegła do niej. - Co u ciebie? - zapytała, chociaż bardziej interesowały ją losy brata dziewczyny.

    [ Co do Eddiego i V. to nie chciałabym jakiegoś szczególnie bolesnego rozstania. Myślę, że mogli zerwać w trakcie ferii zimowych, kiedy nie widzieli się dłuższy czas i teraz mają raczej dobre relacje. Jeśli chodzi o wizerunek - postaram się coś przejrzeć. ]

    OdpowiedzUsuń
  19. Vivianne przytuliła dziewczynę na przywitanie i uśmiechnęła się szeroko.
    - O mnie? Kto chciałby myśleć o mnie? - zapytała i zaśmiała się.
    Blondynka zdążyła polubić Jasmine, kiedy odwiedzała jej brata, a także na kółku teatralnym. Mimo, że nie rozmawiały dużo i nie znały się zbyt dobrze, Vivianne darzyła dziewczynę sympatią. Wydawała jej się naprawdę miła.
    - Myślę, że kłamiesz. - dodała żartobliwie.

    [ To ile on ma lat? Byłby jakimś stażystą albo kimś związanym ze szkołą? ]

    OdpowiedzUsuń
  20. [ W takim razie wychodziłoby na to, że kiedy byli razem Vivianne była w I klasie, a on w ostatniej. A więc mogli się rozstać przez jego wyjazd. ]

    Vivianne wyglądała na zdziwioną, a jednocześnie jakby zaświeciły jej się oczy. Wydawało jej się, że chłopak wyjechał na zawsze i być może już go nie zobaczy. Nic dziwnego, że miała taki sentyment - to był jeden z jej pierwszych poważniejszych związków.
    - Naprawdę? - odpowiedziała tylko i dotyczyło to wszystkiego, o czym powiedziała wcześniej Jasmine. Naprawdę wrócił, naprawdę pytał? - Musisz mu przekazać, że chętnie się z nim zobaczę.

    OdpowiedzUsuń
  21. Duncan zajmował się robieniem trochę późnego śniadania. Cóż, sam zjadł, ale kiedy jego mało rozważny braciszek siedział do późna, próbując zrobić coś, co mu nie wychodziło, to potem wstawał o nie wiadomo której. Cóż, miał on z nim ciężki orzech, oj miał.
    Dante tymczasem, powoli schodził na dół, jeszcze lekko zaspany. Sam wzrok mówił, że jego szare komórki jeszcze nie pracują. Brat spojrzał na niego z dezaprobatą, mrucząc pod nosem jakieś delikatne przekleństwa, typu "kretyn", "idiota", "głupi". Cóż, taka była ich więź.

    OdpowiedzUsuń
  22. Chłopak uśmiechnął się lekko do dziewczyny, mówiąc:
    - Nie szkodzi. - Zapewnił. - Wejdziesz do środka? - Spytał, zerkając w tył, ponieważ z kuchni dało się słyszeć mamrotanie Dante.

    OdpowiedzUsuń
  23. [Coś z gitarą, ale co takiego?]

    OdpowiedzUsuń
  24. Surprise Avennue6 sierpnia 2012 14:54

    [Rzeczywiście, o relację trudno się postarać, gdyż są to dwie bardzo różniące się od siebie postaci. Ale.. co do wątku, moja kochana Surprise mogłaby Cię, na przykład, w ciągnąć w jakieś niezłe bagno. Świadomie, albo nie świadomie.]

    OdpowiedzUsuń
  25. [Wątek, wątek... mogą się spotkać na dachu szkoły; Jasmine może zgubić się w mieście i wylądować na bronx'ie; i... dalej nie mam pomysłów x.x]

    OdpowiedzUsuń
  26. Vivianne nigdy nie rozważała tego, co mogłoby się stać po powrocie Edwarda. Nie miała pojęcia czy chciałaby do niego wrócić. Zawsze wydawało jej się, że w ogóle już go nie zobaczy, a jeżeli już, to w bardzo odległej przyszłości.
    - Ja mam zawsze czas. - zaśmiała się i ruszyła w kierunku ławki, którą wskazała dziewczyna. - A co u ciebie? Jak wakacje? - zapytała jeszcze.

    OdpowiedzUsuń
  27. [Z góry przepraszam za SPAM. Zaznaczam jednak, iż otrzymałam zgodę od właścicielki bloga.]
    Wrzesień. W Birmingham High School pojawiają się nowe twarze, niektórzy odchodzą. Szkoła jednak nieustannie od kilkudziesięciu lat tętni tym samym życiem, a nauczyciele zarażają tą samą pasją. Ty też już dziś możesz dołączyć do najsłynniejszej szkoły z internatem w Wielkiej Brytanii.
    Możesz wcielić się w rolę szkolnego kujona, kapitanki drużyny cheerleaderek, szkolnego sportowca. Wspinaj się po szczeblach szkolnej drabiny popularności i z niepopularnej pierwszoklasistki zmień się w królową balu!
    Już dziś dołącz do http://birmingham-high-school.blogspot.com/
    [Blog wciąż w budowie, jednakże najważniejsze zakładki są już dostępne.]

    OdpowiedzUsuń
  28. [Hm, zadam Ci pytanie, ok.? Czy ten jej brat może być jego byłym? :D
    A tak poza tym, przepraszam bardzo, ze musiałaś tak długo czekać, ale miałam tutaj małe kłopoty z portalem. ^ ^]

    W pierwszej chwili nie miał za bardzo pojęcia, co dziewczyna tez takiego powiedziała, więc machinalnie odpowiedział:
    - Uczę, tak? – jakby kompletnie nie wiedział, że właśnie od kilku lat tym się zajmuje. Nie było to zresztą nic dziwnego, bo dla Casyana ta praca była czymś lekko surrealistycznym, aczkolwiek zawsze chciał wyglądać na profesjonalistę, więc zmieszał się tylko – Tak, uczę łaciny. – pokiwał głową. No tak, kiedyś mógł więc ją widzieć na korytarzu To by oznaczało, że nie ma jakiegoś deja vu, czy tam innej paranoi i jednak ją kojarzy.
    Rozsiadł się wygodnie na kanapie i wziął na kolana swój kubek, także się uśmiechając.
    - To miłe, że mnie jednak z grona pedagogicznego kojarzysz. Wydawało mi się, że jestem tak szalenie niepopularny… - zaśmiał się i odgarnął włosy. No tak, ostatnio to chyba znali już go wszyscy. Szkoda tylko, że Casyan nie znał prawie nikogo, jakby był jakimś ignorantem.

    OdpowiedzUsuń
  29. [ Jestem więc szczęśliwa ^ ^ ]

    - „Kochać się”. Cóż za brzydkie słowo. I za duże, zdecydowanie. Podobam się co najwyżej wizualnie. – bo raczej nie sadził, ze kogoś powalał swoją osobowością, która była tworem tak rozchwianym i trudnym do ogarnięcia, że z powodu swej złożoności chyba nikomu nie mogłaby przypaść do gustu. Nie mówiąc już o sposobie prowadzenia „lekcji”.
    [Przyjmijmy, że Jasmine mimo wszystko nie wie o „skłonnościach” swojego brata, ok.? :D Chyba, ze wolisz inaczej]
    Upił łyk ze swojego kubka, przyglądając się jej badawczo. Naprawdę całe rodzeństwo Delacour było bardzo do siebie podobne. A co ważniejsze, wszyscy byli ludźmi, na których bardzo przyjemnie się patrzyło. Bo ich uroda nie była czymś oczywistym, narzucającym się. Wszyscy wyglądali na sympatycznych, miłych ludzi i takimi się okazywali w rzeczywistości.
    - Smakuje ci moja herbata? – spytał. Fakt, nie była to żadna jakaś wysmakowana mieszanka listków za które zapłaciłby połowę swojej wypłaty, ale Casyan lubił słuchać, że coś mu wychodziło. Szczególnie, że w jego życiu było mało takich rzeczy. Cóż, zwykła próżność.

    OdpowiedzUsuń
  30. [ Ok., znakomicie, takim razie ^ ^ ]

    Wzruszył beztrosko ramionami. Fakt, skromność nie była jego mocną stroną i nawet nie zamierzał udawać. Z drugiej strony, przecież wcale nie był typem człowieka, który widzi tylko siebie i swoje dokonania. No, a poza tym, taka była prawda. Był przecież przystojny. Tylko to akurat chyba nie było aż tak ważne: przynajmniej tak mu się wydawało.
    - Więc jestem szczęśliwy, z ktoś ją jeszcze lubi, oprócz paru moich znajomych. Żurawina, jagody, jeżyny i cynamon. Nic nadzwyczajnego. Przepis może trochę zimowy, ale chyba za bardzo ją lubię, żeby pić ja tylko podczas jednej pory roku. – wyjaśniał, może trochę zbyt mocno rozwlekając się w swojej wypowiedzi. Lubił gadać. Bardzo dużo.
    - Co słychać was w domu? Mam nadzieję, że wszystko w porządku. – spytał po chwili. Nie chciał pytać wprost, co tam u Victora, bo to by mogło zabrzmieć dziwnie.

    OdpowiedzUsuń
  31. Vivianne usiadła obok dziewczyny i położyła swoją czarną torebkę obok.
    - Trzeba było przyjść do mnie. Na pewno wymyśliłabym ci jakieś zajęcie. Na przykład sprzątanie. To nie jest jedno z moich ulubionych zajęć. - zaśmiała się. W pokoju dziewczyny zazwyczaj panował okropny bałagan i rzadko można było zobaczyć pomieszczenie w dobrym stanie. Teraz jednak Vivianne próbowała się zmobilizować, z powodu przyjazdu siostry.
    - Ja byłam przez dwa tygodnie u rodziny w Miami. Miałam zostać dłużej, ale... tak wyszło. - odpowiedziała i wzruszyła lekko ramionami.

    OdpowiedzUsuń
  32. Pod względem bałaganiarstwa Vivianne i Eddie byli bardzo dobrani. To był chyba jedyny chłopak, przy którym blondynka nie musiała przejmować się stanem pokoju. Oczywiście i tak to robiła, nie była aż tak okropna, dlatego zawsze po szkole starała się choć odrobinę ogarnąć pomieszczenie.
    - Mnie też bałagan nie przeszkadza. Przeszkadza za to mojej siostrze, która przyjeżdża tutaj... jutro. - przyznała i uśmiechnęła się. Zazwyczaj mała Lise widząc taki bałagan, sama zaczynała sprzątać, jednak tym razem Vivianne chciała dać dobry przykład, co i tak nie mogło się do końca udać.

    OdpowiedzUsuń
  33. - Mam nadzieję, że tego nie zrobi. To znaczy... nie musi się od razu rzucać na kolana. - zaśmiała się. Trochę ją to przeraziło i miała nadzieję, że to był tylko żart. Chętnie spotkałaby się z Eddiem, ale bez żadnych kwiatów i innych dziwnych rzeczy.
    - A Lise da sobie radę. Najwyżej zamknę ją w łazience. - powiedziała. - Poza tym i tak pewnie się na nią natknie. Prawdopodobnie tu zamieszka. - dodała jeszcze. Nie bardzo podobał jej się pomysł z przeprowadzką siostry, ale nie chciała jej odmawiać. Teraz liczyła tylko na mądrą (jej zdaniem) decyzję rodziców.

    OdpowiedzUsuń
  34. [Hej. Chciałabym zacząć wątek. Co Ty na to? ]

    OdpowiedzUsuń
  35. - Podobno Beduini mają w zwyczaju pić gorące rzeczy. Nawet w takich upałach. To podobno sprawia, że organizm nagrzewa się bardziej niż otoczenie i dzięki temu nie odczuwa się tak mocno panującej tam temperatury. Picie zimnych rzeczy w gorące dni to najgorsze z możliwych rozwiązań. – przypomniało mu się, że kiedyś coś takiego usłyszał. Ale potem zamilkł, bo słuchał, co też takiego dzieję się w rodzinie Delacour, a konkretniej u jednego jej członka. Zmarszczył brwi słysząc te wszystkie informacje i zaczął powoli je przetwarzać, wynajdując w głowie różne powody takiego stanu rzeczy. W końcu jednak uśmiechnął się tylko.
    - Więc każdy sporo pracuje, jak zwykle. Gdzie czas na odrobinę wytchnienia? Nawet ty przyleciałaś do mnie z ta paczką...A mogłaś przecież wysłać pocztą, bez szukania mnie pośród tych starych kamienic. – zastanowił się przez moment. Właśnie. Paczka.
    Zamierzał ją otworzyć potem; w ogóle był ciekaw, co też tam takiego może w niej być. Przecież nigdy nie mieszkali razem, więc z pewnością nie ma tam jego żadnych rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  36. [ Katie jakoś mi tam bardziej pasowała, ale też jest ładnie. :) Dziękuję za wątek. :)]

    Laurion rzadko kiedy spieszył się tak, by nie patrzeć pod nogi czy przed siebie. Zazwyczaj miał czas na wszystko, zawsze był punktualny, zawsze przygotowany i wszystko miał w zapasie. Tylko dzisiaj to był jakiś wyjątkowo zwariowany dzień, bo zabrakło mu lekarstw, nagle zabrakło mu gdzieś pomp insulinowych i wszystkiego, co dla cukrzyka niezbędne. To dlatego wychodził z autobusu, pragnąc zdążyć przed zamknięciem apteki. Dlatego wpadł na biedną, Bogu ducha winną dziewczynę, która targała ciężkie zakupy.
    - Przepraszam.- Powiedział od razu, odsuwając się na tyle by być w stanie zobaczyć kogo nieomal stratował.- Cześć.. Jasmine.- Dodał zaraz, rozpoznając wolontariuszkę ze szpitala. Niestety imię musiał sobie dokładnie przypomnieć- Kompletnie nie miał pamięci do nazw i imion.
    LAURION

    OdpowiedzUsuń
  37. Vivianne wzruszyła tylko lekko ramionami, po czym przeczesała włosy palcami.
    - Rodzice się zastanawiają i nie wiem jeszcze co z tego wyjdzie. Lise i tak miała tutaj przyjechać, ale dopiero, kiedy będzie mogła chodzić do naszego liceum. - powiedziała i westchnęła cicho. - Lise świetnie śpiewa i chce tutaj uczęszczać na lekcje do jednego nauczyciela. A ja nie mogę nic zrobić, bo myślę, że powinnam ją wspierać i nie chcę jej odmawiać. - wyjaśniła dziewczyna. Jedynym plusem całej tej sytuacji było to, że Vivianne miała się przenieść z akademika do własnego mieszkania.

    [ O, jak fajnie! Oczywiście proszę o wątek :)]

    OdpowiedzUsuń
  38. Blondynka westchnęła cicho. Sama dobrze o tym wiedziała, ale chyba potrzebowała, by ktoś powiedział to na głos.
    - Porozmawiam z nią jak przyjedzie. - stwierdziła po chwili i uśmiechnęła się lekko. - Ty chyba nie miałaś takiego problemu, kiedy przyjechał Eddie, co? - zapytała znaczenie weselszym tonem i zaśmiała się.

    [ Jeśli wolisz, mogę pisać pod jedną kartą ]

    OdpowiedzUsuń
  39. Faktycznie, rodzinę Delacour’ów zapamiętał jako bardzo aktywną, nawet jak na niego. Bo Casyan też za dużo nie leniuchował, prawie nigdy nie spał do południa – no, może od czasu do czasu mu się zdarzało, ale były to naprawdę sporadyczne wypadki.
    - A ja upały lubię. Lubię, kiedy powietrze jest tak ciężkie, że prawie lepkie. Może za dnia nie można wytrzymać, ale za to noce są cudownie ciepłe. – zauważył, uśmiechając się pod nosem – Ja nie uważam, żeby ta kamienice były ładne. Nie są ani wystarczająco stare, ani wystarczająco nowe. Może spodobają mi się, kiedy będę już miał te osiemdziesiątkę, chociaż wyobrażam sobie wtedy, że stać mnie już na prywatny jacht, którym mogę podróżować dookoła świata. – zaśmiał się. Nawet w swoim optymizmie nie wierzył w takie rzeczy.
    Znowu przetworzył w głowie dane zdobyte na temat Victora i uznał, że bezsensownie się nad tym zastanawia i nie będzie już jej więcej podpuszczał.

    OdpowiedzUsuń
  40. [ Ale te też są ładne, także :)]

    Laurion powoli skinął głową, jakby się nad czymś bardzo mocno zastanawiał. A potem bez pytania ją o zdanie odebrał od niej torebki z zakupami, które dla niego nie były wcale tak ciężkie jak powinny- ze sportem i zdrowiem był raczej na bakier, ale nie był skończonym chuchrem. Na całe szczęście.
    - Szedłem do apteki, ale chętnie Cię odprowadzę. Tylko musielibyśmy tam na chwilę zajść, jeśli Ci to nie przeszkadza, co?- Spytał niepewnie. W końcu mogła nie chcieć spędzać czau na jakiejś wyprawie do apteki, a iść prosto do domu.
    LAURION

    OdpowiedzUsuń
  41. - Obiecuję, że to zajmie mi dosłownie chwilkę. A potem to już Ty będziesz przewodnikiem wyprawy. Bo ja chyba nawet nie wiem, gdzie mieszkasz.- Przyznał i uśmiechnął się niepewnie. Dobrze, że miał w rękach te torby, bo pewnie zacząłby przedziwnie gestykulować dłońmi. Zawsze tak robił, kiedy odrobinę się denerwował i nie wiedział jak druga osoba odbierze jego słowa. Na szczęście Jasmine wyglądała chyba na wiecznie szczęśliwą i taki fakt jak to, że Laurion nie ma zielonego pojęcia o jej miejscu zamieszkania, po prostu jej umknął.
    - Byłaś ostatnio w szpitalu? Coś nowego? Nie miałem okazji ostatnio ich odwiedzić.- Przyznał i przez krótką chwilę przyglądał się dziewczynie, ciekawy jej odpowiedzi. Przywiązał się do tamtego miejsca jako wolontariusz, nic dziwnego.
    LAURION

    OdpowiedzUsuń
  42. - Nie, nawet ja wiem, że to się nigdy nie uda. Ale to miło z twojej strony, że przynajmniej duchowo inwestujesz w moje marzenia. – zaśmiał się. Tak, na jego nauczycielskiej pensji z pewnością niedługo będzie oszałamiająco bogaty. Pomijając fakt, że do trzydziestki przecież miał być sławny, a na razie jakoś średnio mu to wychodziło.
    - Noce są dla mnie odpowiednie, ponieważ sypiam raczej w dzien. Oczywiście, kiedy nie mam zajęć. – wyjaśnił. A w sumie do temperatury był przyzwyczajony. – Poza tym, dużo szybciej się męczę, niż na przykład wy.

    OdpowiedzUsuń
  43. - Jak nie chcesz mieszkać sama z rodzicami, to możesz się przenieść do akademika. Obok mnie jest nawet wolny pokój. - zaśmiała się. - Moja siostra też nie chciała, żebym wyjeżdżała i myślę, że też chce trochę ze mną pomieszkać. W końcu, kiedy ona przyjdzie tu do liceum, ja mogę studiować zupełnie gdzieś indziej. - powiedziała i wzruszyła lekko ramionami. To był jeden z tych punktów, które umieściła w liście plusów przeprowadzki siostry w swoim pamiętniku. Niestety lista minusów była znacznie dłuższa, chociaż kilka z tych powodów można było usunąć, gdyż były zwyczajnie głupie albo niepoważne.

    OdpowiedzUsuń
  44. Laurion nie bardzo wiedział co mógłby teraz powiedzieć. Nigdy nie był wylewny i wszystko przeżywał w środku, nie pokazując innym jak się czuje. Może dlatego lekko skinął głową i westchnął bezgłośnie, przez dłuższy czas po prostu się nie odzywając. Jeszcze kilka tygodni temu układał z tą małą puzzle i śmiał się w najlepsze, bo ta miała niebanalne poczucie humoru.
    - Przykro mi.- Mruknął po prostu i przeklął się w duchu. Zabrzmiało to sucho, idiotycznie i to była ostatnia rzecz, którą powinien w tym momencie powiedzieć. Jedynie jego zamyślona mina i nieco nieobecny wzrok zdradzały, że cała sprawa naprawdę nim wstrząsnęła.
    LAURION

    OdpowiedzUsuń
  45. - Moi rodzice chyba by tego tak nie przeżyli, wyjazdu Lise. To znaczy, oni są ciągle zapracowani, a potem przepraszają nas, że nie mają czasu. - odparła i wzruszyła ramionami. Oczywiście nie miała im tego za złe. Mimo wszystko byli naprawdę wspaniali.
    - Nie chodzi o to, że nie dałabym rady. Lise nie ma pięciu lat, ale za to cały czas bym się o nią martwiła. Kiedy wróci, gdzie poszła... - powiedziała i westchnęła cicho. Teraz jedynie mogła czekać na "werdykt" rodziców. Chyba, że po prostu się na to nie zgodzi i zniszczy sobie relacje z siostrą, a przynajmniej trochę popsuje.

    OdpowiedzUsuń
  46. Vivianne wzruszyła tylko lekko ramionami, chcąc przerwać ten temat. Może się okazać, że nie ma się czym martwić i będzie naprawdę dobrze albo Lise zostanie w Miami.
    - Jakoś dam sobie radę. - stwierdziła po chwili blondynka, wpatrując się w swoje dłonie, jakby nie za bardzo w to wierzyła. - A co tam u Victora? - zapytała nagle, podnosząc wzrok na dziewczynę, a na jej ustach znów zagościł delikatny uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  47. - On zawsze był nieco... dziwny. - przyznała i zaśmiała się. Oczywiście nie miała nic przeciwko najstarszemu bratu Jasmine. Był po prostu... starszy i nigdy nie miała z nim wielkiego kontaktu. Może też dlatego, że kiedy była w pierwszej klasie, on odrobinkę ją przerażał.
    - Więc gdzie on pracuje? - zapytała, ciekawa czym też zajmuje się mężczyzna. Chętnie zobaczyłaby jak teraz wygląda.

    OdpowiedzUsuń
  48. [ W porządku, ale byłabym wdzięczna za rozpoczęcie, bo ja już jestem wyprana z pomysłów i mam wrażenie, że ciągle ja to robię, a to po czasie jest męczące mimo wszystko ]

    OdpowiedzUsuń
  49. Vivianne zastanowiła się przez chwilę. Victor mógł naprawdę robić cokolwiek, ale jakoś nie wyobrażała go sobie w roli narkomana czy kogoś w tym rodzaju.
    - Myślę, że nie musisz się o niego martwić. To znaczy jesteś jego siostrą i w ogóle, ale wydaje mi się, że Victor sobie poradzi. Cokolwiek robi. - wzruszyła ramionami.
    Ona również okropnie martwiła się o siostrę, a teraz kiedy miała tutaj przyjechać, chyba zacznie ją kontrolować i będzie najbardziej nieznośną siostrą. Chociaż według Vivianne, już nią była.

    OdpowiedzUsuń
  50. - Na szczęście ja mam o jedną osobę mniej do zmartwień. - zaśmiała się. Co prawda Lise mogła liczyć się podwójnie, jako że była młodsza, a Jasmine w ogóle nie powinna się niczym przejmować, bo to nią powinni się przejmować inni.
    - Co powiesz na kawę, herbatę? Lemoniadę? - zaproponowała nagle. - Przeniesiemy się w jakieś... wygodniejsze miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  51. On po całonocnej imprezie musiał odespać wszystko. Jego współlokator pojechał na cały tydzień do domu, więc miał spokój, a Stevenowi zdecydowanie do odpowiadało. Słysząc pukanie do drzwi akademickiego pokoju, zwlókł się z łóżka i w samych bokserkach, nieco zaspany poszedł otworzyć.
    Gdy zobaczył znajomą buźkę, uśmiechnął się niemrawo i wpuścił ją do środka.
    - Matko... Jas... Która to godzina, że zaszczycasz mnie swoją wizytą? - jęknął i twarzą opadł prosto z powrotem na łóżko. Wcale nie miał większej motywacji by wstawać na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  52. [Ojeeej, urocza *,* Ha! A może Lorcan postawił sobie za cel uwiedzenie dziewczyny i zaciągnięcie ją do łóżka? Ewentualnie założył się z kolegami o to, że ją 'zaliczy' ^^]

    Lorcan Wayne

    OdpowiedzUsuń
  53. [To rzuć jakimś ciekawym powiązaniem to walniemy jakiś wąteczek ;)]

    OdpowiedzUsuń
  54. Vivianne podniosła się z ławki, biorąc swoją torebkę i ruszyła za dziewczyną. Chwilę później znalazły się w najbliższej kawiarni i składały zamówienie (dla blondynki lemoniada i słodka małą muffina).
    - Będziesz w tym roku chodzić na koło teatralne? - zapytała. To były jedne z ulubionych zajęć dziewczyny i nie dało się ukryć, że miała do tego talent. Zawsze więc ciekawił ją skład koła.

    OdpowiedzUsuń
  55. [Można spróbować ;) Zacznę jutro, bo teraz już lecę, okej? :)]

    OdpowiedzUsuń
  56. Zgarnął pod siebie nieco bardziej swoją poduszkę i zamknął oczy. Południe to dla niego jak środek nocy, zwłaszcza po imprezie, więc nie powinna mu była wypominać.
    - Ha ha ha... Śmiej się śmiej, zobaczymy jak ty kiedyś zabalujesz i cię obudzę, a w dodatku będę sie z ciebie nabijał, jak to cudownie wyglądasz na kacu - wymamrotał i dodatkowo naciągnął na głowę swoją kołdrę. Bezczelnie przerwała mu sen, a spało mu się nadzwyczaj dobrze, ale tak jest zawsze. Zawsze jak trzeba wstać, albo coś załatwić. No, coś strasznego.
    - Kawa? - uniósł na moment głowę i spojrzał na nią - Nie.. - powiedział tylko i opadł policzkiem z powrotem na poduszkę.

    OdpowiedzUsuń
  57. Jęknął cicho pod kołdrą.
    - To jakaś aluzja do tego, że ja umiaru nie znam? - zapytał już bardziej trzeźwo. On miał po prostu ochotę się dziś polenić, pospać, odpocząć. To wszystko, nic poza tym. Nie przewidywał żadnych wizyt przecież, nie jego wina.
    - Chciałbym jeszcze spać, ale najwyraźniej już nie zasnę - mruknął niby to obrażony, ale jedynie ułożył policzek na poduszce i przymknął powieki.
    - Wiem, że się dawno nie widzieliśmy, ale... Patrz, masz wyjątkową okazję by popatrzeć na mnie w momencie gdy jestem grzeczny. Powinnaś z tego skorzystać - mruknął i roześmiał się pod nosem.

    OdpowiedzUsuń
  58. [dobra, zaczynam. Kompletnie nie mam pojęcia jak mi to wyjdzie ale miejmy nadzieje, że będzie okej. Mogą się spotkać w Central Parku? ;d i tak apropo kojarzę dziewczę z Twoich zdjęć, ale za cholerę nie mogę sobie przypomnieć gdzie ją widziałam :D jakieś seriale? ;D]

    Wakacje, ponoć czas błogiego lenistwa, odpoczynku i przerwy od nauki. Miles jakoś szczególnie się nie przejmował tym, że już połowa sierpnia i niedługo na powrót zaczną się szkolne obowiązki. Wręcz przeciwnie, zdecydowanie brakowało mu zajęć. No ale Couper był znacząco różny od swoich rówieśników. Wszystko zawsze robił inaczej i był dużo bardziej spokojniejszy i cichy. Tak już został wychowany, albo po prostu w taki sposób lepiej było mu być obserwatorem świata.
    Siedział właśnie w Central Parku na niskim murku z plastikowym kubkiem wypełnionym jakąś lemoniadą, którą powolnie spijał przez kolorową słomkę. Rozglądał się dookoła widząc uśmiechnięte, goniące się dzieci, uśmiech sam wkradał mu się na usta. Podobało mu się podejście dzieci do życia, sam czasami chciałby rzucić to wszystko i po prostu cieszyć się chwilą, małym, przelatującym właśnie obok, kolorowym motylem. Jednak nie potrafił już tego. I w zasadzie, przyzwyczaił się do takiego stanu rzeczy.

    OdpowiedzUsuń
  59. [tak, rzeczywiście, pamiętam już ;d]

    Kiedy ciemnowłosa dziewczyna podeszła i zostawiła siatki, skinął delikatnie głową. W końcu i tak siedział na miejscu nic nie robiąc, więc mógł zerknąć, czy nikt nie zamierza czegoś przypadkiem ukraść. Wypił do końca lemoniadę po czym odstawił po swojej lewej stronie pusty kubek. W zasadzie mógłby się w końcu ruszyć, zrobić w końcu coś ze sobą, jednak wciąż nie mógł się wystarczająco zebrać. Siedział z tyłkiem w jednym miejscu i narzekał samemu sobie o tym, jaki to z niego frajer.
    - Twój autobus chyba uciekł - powiedział, jedynie się domyślając, że dziewczyna przyszła tu w oczekiwaniu na autobus. W końcu niedaleko był przystanek.

    OdpowiedzUsuń
  60. Zrobił dziwną minę. Jak tu teraz zgrabnie przeskoczyć w inny temat? Przecież nie może jej powiedzieć, że nocą ratuje świat przed złem i występkiem! No i że przy okazji też wampirem. W końcu skądś musiał mieć ten olśniewający wygląd.
    Stwierdził, że chyba najwyższy czas na wizytę u psychiatry.
    Zaśmiał się więc tylko nerwowo.
    - W nocy lepiej mi się pracuje. – wyjaśnił - Dużo czytam, robię tłumaczenia i tak dalej. Jest jakoś spokojniej. – stwierdził w końcu, usiłując sobie przypomnieć, kiedy ostatnio tak właśnie spędzał noc. To musiało być dawno temu. Tak bardzo dawne, że nie potrafił dokładnie określić, kiedy to było.
    - I nie jestem leniwy. Ani powolny. Jestem po prostu dokładny.- zauważył z pewnym wahaniem, wyginając wargi w uśmiechu – Cały świat pędzi, a przecież potrzeba jakiegoś stałego punktu.
    To właśnie on był tym punktem.

    OdpowiedzUsuń
  61. Nie wyobrażał sobie aby mógł kiedykolwiek zostawić coś na później, tylko po to aby oderwać się na chwilkę od rzeczywistości. By znów poczuć się jak czterolatek kopiący piłkę. Po prostu nie potrafił. Dorósł zbyt szybko, za prędko stał się poważny. Przecież jego dzieciństwo powinno trwać kilkanaście lat, niestety trwało tylko kilka...
    - Na pewno znalazło by się kilka sposobów na odmowę - powiedział unosząc delikatnie brwi w górę. Zdecydowanie był za mało rozrywkowy, zbyt spięty i sztywny.

    OdpowiedzUsuń
  62. [Ojeeeeeeeeeeej, jak mi miło, że moja postać przypadła komuś od gustu ! :D Masz może jakiś pomysł i chęć na wątek ? :3]

    OdpowiedzUsuń
  63. [Jejuu. Szczerze mówiąc o tej porze jestem wyprana z pomysłów na coś ciekawego. xD Właściwie równie dobrze mogli by być przyjaciółmi i byłą/niedoszłą parą. Jak mówiłam nic fascynującego...]
    Jonathan.

    OdpowiedzUsuń
  64. To prawda, Miles zdecydowanie zachowywał się jak starszy facet niżeli osiemnastolatek. No ale co zrobić? Taki był jego urok, jeżeli można to mianowań urokiem.
    - Nie - przyznał odrobinę zawstydzony, bo gdzieś tam w głębi serca chciałby móc spróbować, chciałby mieć na tyle odwagi i pewności siebie by robić rzeczy, o których czyta w książkach czy widzi w filmach - nie mam czasu - jęknął cicho, usprawiedliwiając się, jak gdyby brak czasu(którego nota bene miał mnóstwo) był wystarczająco ważnym czynnikiem.

    Miles

    OdpowiedzUsuń
  65. [Wiedziałam, że to koło teatralne na coś mu się przyda! Pomysł trafiony. :D]
    Jonathan.

    OdpowiedzUsuń
  66. [Postaram się, tylko powiedz gdzie ją znajdę w wakacje. ;)]
    Jonathan.

    OdpowiedzUsuń
  67. [O słodki Jezu, dziękuję ! :D Hmmm, no rzeczywiście do gustu może mu przypaść. ^^ A coś konkretniejszego ? Bo nic mi do głowy nie przychodzi... Ale obiecuję, że zacznę najładniej jak potrafię !]

    OdpowiedzUsuń
  68. Dziewczyna miała rację. Teraz siedział bezczynnie, bez żadnego pomysłu i się nudził. Nie potrafił wykorzystać wolnej chwili. Poza tym, myśl, że w pobliżu jest dwójka ochroniarzy, skutecznie go odstraszała.
    - W sumie... - zaczął powolnie spoglądając na dziewczynę - ale niby co, mielibyśmy zrobić? - zapytał jak gdyby z wyrzutem, chociaż nie do końca. Spoglądał na dziewczynę z oczyma, pełnymi nadziei.

    Miles

    OdpowiedzUsuń
  69. [Okej, okej, postaram się coś wyskrobać. :D]

    Odkąd pamiętam, uwielbiałem fotografować. Każda rzecz, która przyciągała mój wzrok, została uwieczniona i schowana do albumu. Ze względu na wakacje, które niestety dobiegały już końca, postanowiłem nadal się rozwijać, a że czasu miałem pod dostatkiem, organizowałem różne sesje zdjęciowe. Udało mi się namówić również Jasmine na kilka zdjęć, aby uwiecznić jej cudowny uśmiech. Piękna, urocza, a do tego inteligenta. Można powiedzieć, że chociaż w najmniejszym stopniu bardzo mnie do niej ciągnęło. Czasem w jej towarzystwie zapominałem jak się nazywam i dostawałem okropnych palpitacji serca, jednak z czasem mi to przeszło. Usiadłem na ławce w parku, która znajdowała się przy budce z lodami i wytrwale czekałem, aż dziewczyna się zjawi.

    OdpowiedzUsuń
  70. - Cieszę się, że się rozumiemy w tym zakresie. Ktoś musi się przemęczać, żeby odpoczywać mógł ktoś. - zaśmiał się krótko, na tę lekko zmodyfikowaną maksymę brzmiącą w ogóle nie po casyanowsku, bo zwykle to on latał jak oszalały. Ale z rodziną Delacour'ów nie miał się co mierzyć i potulnie oddał palmę pierwszeństwa, nawet nie ubolewając nad tym zbytnio. Przegrał przecież z godnym siebie przeciwnikiem. Teraz na przykład przeciwniczką. Małą Jasmine. Okej, już nie taka małą i ze wszystkimi zębami, ale musiał to jakoś dookreślić sobie w głowie, bo naprawdę nie lubił, kiedy coś nie było dopowiedziane do końca. Chociaż w sumie niedomówienia czasem lubił. Oczywiście w rozsądnych ilościach.
    - Droga Jasmine, ponieważ ostatnimi czasy niespodzianki mi obrzydły, może powiesz, co jest w tej tajemniczej paczce, którą byłaś uprzejma mi dostarczyć? - był przekonany, że dziewczyna musi wiedzieć, co też tam w środku się kryje.

    [Spoko, spoko. W ogóle, to miło by było, gdyby ona się w jakiś sposób o tych zażyłościach między nim a jej bratem dowiedziała. :)]

    Casyan

    OdpowiedzUsuń
  71. [ Urocza<3 no to Tomcio na pewno ją doceni, bo głupia nie jest więc szacunek będzie do niej miał. W tak razie może być o to spokojna i czasami mogą się spotkać, pogadać o życiu. Ona jest kompletnie inna więc może jakieś rozważania na temat życia, albo postrzegania świata. No nie wiem, jak masz inny pomysł to wal:) ]

    OdpowiedzUsuń
  72. [ Jakbyś zaczęła byłabym Ci mega wdzięczna, ale jak nie to naskrobię coś wieczorem :) obiecuję :) ]

    OdpowiedzUsuń
  73. Casyan też nie miał pojęcia, co w paczce mogło być, więc w sumie niczego strasznego nie podejrzewał.
    - Hm, jesteś dobrą siostrą, dostarczasz cudzym osobom paczki, nie wiedząc nawet, co w nich jest. W takim razie chyba powinnaś zostać w jakiś sposób wynagrodzona, o ile można tak to nazwać. - uściślił i wstał, zabierając paczkę z szafki. Była związana mocno brązowym sznurkiem, a kładąc ją na kolanach uznał, że nic cennego tam nie może być, była taka lekka! Toteż szarpnął mocno za końce sznurków i w tym momencie wokół niego rozsypała się masa kolorowych obrazków i kilka kartek grubego papieru zapisanych wąskim, odręcznym pismem. Dopiero po chwili dotarło do niego, że są to zdjęcia, a konkretniej zdjęcia jego i Victora, z całego chyba okresu ich związku.
    Spojrzał przerażony na nie i zaczął je szybko zbierać, próbując się przy tym uśmiechać w naturalny sposób, co niestety jakoś mu nie wychodziło.
    - Ale ze mnie..- zaczął, ale urwał niemal natychmiast, widząc jak Jasmine zsuwa się z sofy, najprawdopodobniej z zamiarem pomocy - Sam to zrobię, nie trzeba! - powiedział nieco głośniej, niż zamierzał.

    Casyan

    OdpowiedzUsuń
  74. Spoglądając na dziewczynę miał wrażenie, że jest ona naprawdę sympatyczną osobą. Dlatego też uśmiechnął się ciepło i na jej słowa skinął głową.
    - No dobrze, ale naprawdę myślisz, że to cokolwiek zmieni? - nie wierzył w to, aby zjedzenie jakiegoś słodkiego mogłoby cokolwiek zmienić. By spacer do zoo sprawił, aby poczuł się inaczej, zaczął patrzeć na świat inaczej.
    - To idziemy coś zejść? - zapytał, spoglądając na dziewczynę.

    Miles

    OdpowiedzUsuń
  75. Słysząc swoje imię, momentalnie odwróciłem głowę i na przywitanie dostałem soczystego buziaka w policzek. Przełknąłem ślinę, szczerząc się od ucha do ucha.
    — Cześć ! Miło cię widzieć ! I od razu dziękuję, ze zgodziłaś się na te zdjęcia. Wszyscy mieli jakieś wymówki, że to za dużo pryszczy im na czole wyskoczyło, a to że się nie ogolili... — gadałem od czapy, teatralnie wywracając oczyma. Jakoś nie przyszło mi do głowy, że przez takie zachowanie mogę być spostrzegany jako ktoś z poniżej przeciętnym IQ. Położyłem lewą dłoń na karku, a prawą poklepałem torbę z aparatem, która zwisała na moim ramieniu.

    OdpowiedzUsuń
  76. Wakacje nie były przyjemnością dla Thomasa. Nie było w nich nic ekscytującego, nic nowego, ta sama monotonia wkradła się w jego życie i mimo starań nie chciała opuścić. Co nocka impreza, rano trzeba odespać, a potem można skoczyć na basen, siłkę, spacer. Jednak nie wydarzyło się nic co skupiłoby jego uwagę na dłuższą chwilę i zaczynało go to szczerze irytować. Na szczęście wakacje się kończą i będzie mógł wrócić szczęśliwie do szkoły, a nóż widelec zapisze się na nowe zajęcia co by było ciekawiej.
    Jednak teraz leżał na swoim łóżku w akademiku. Zamknął się na klucz włączył muzykę na fula, by nie słyszeć dobijających się do drzwi współlokatorów. Rozłożył sie wygodnie i delektował sie mocnym brzmieniem. I tak pewnie spędziłby kolejne kilka godzin, kiedy nie poczuł jak wibruje telefon w jego kieszeni. Wyjął telefon, by zobaczyć kto dzwoni, a na wyświetlaczu pojawiło sie zdjęcie uroczej brunetki. jedynej przedstawicielki płci pięknej, której mógł powiedzieć ,,lubię cie''. Jak na niego to był duży wyczyn. Pilotem wyłączył muzykę i odebrał telefon.
    - Dodzwoniłaś się do zimnego drania. Chcesz na niego nawrzeszczeć wybierz jeden, chcesz mu powiedzieć, że jest boski wybierz dwa, resztę spraw obsługuje numer trzy- powiedział uśmiechając się lekko- cześć Jasmine- dodał po chwili, by upewnić ją w przekonaniu, że żartuje, bo z nim nigdy nic nie wiadomo.

    OdpowiedzUsuń
  77. Nie chciał wzbudzać żalu. Chciał aby traktowano go jak każdego innego człowieka, by nikt nie robił niczego z żalu, nie robili niczego ponadto, co konieczne.
    - Jasne, w zasadzie to nigdzie mi się nie spieszy, więc... Prowadź - uśmiechnął się i wstał z murku. Podszedł do dziewczyny i chwycił jej siatki - pozwolisz - był wychowany na dżentelmena, nie czuły się dobrze, pozwalając jej na noszenie siatek, nawet jeżeli były lekkie.

    Miles

    OdpowiedzUsuń
  78. [Ach no wiem, bo mój :3]

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  79. [Jasmine zawsze może spróbować go przekabacić na stronę hetero, ale to się jej raczej nie uda xD
    Tak, ja jestem wszędzie, tak łatwo się mnie nikt nie pozbędzie c: ]

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  80. [No ja mam nadzieję xD
    Miłość do geja może być fajnym wątkiem, ale jeśli takowego nie chcesz, to można wymyślić coś innego c:
    Jakieś pomysły ?]

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  81. [Ja uwielbiam gejów, miałam ochotę na stworzenie takiego słodkiego homosia, no i jestem :3
    Mogą być jak najbardziej przyjaciółmi, pasuje mi.
    Chyba nie każesz mi zaczynać, nie? ;<]

    Noaś

    OdpowiedzUsuń
  82. [Rozpaczam!
    Czy to naprawdę konieczne ? :c]

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  83. [No dobra, zaraz zacznę ;c
    No i podoba mi się pomysł z bratem c:]

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  84. Uśmiechnął się słysząc jej słowa. No tak, ona spotykała go w różnych sytuacjach. Nigdy go to jakoś nie krępowało, był bezwstydnym facetem więc nigdy nie robił z tego jakiegoś problemu. Co więcej, nawet gdy dzwoniła do niego, gdy był w trakcie pewnym łóżkowych igraszek potrafił je przerwać tylko po to, by zjawić się tuż obok tej uroczej istotki i służyć jej ramieniem. Nie ten Thomas, co? No nie jego wina, że ona miała na niego taki wpływ.
    - Ku mojej rozpaczy, a twojej uciesze leże sam- powiedział z udawaną rozpaczą w głosie, ale chwilę potem roześmiał się. - To co tam, nudzisz się, tęsknisz? Nawet jak się nudzisz to powiedz, że tęsknisz poczuje się dowartościowany- powiedziała szczerząc zęby czego dziewczyna przez telefon nie mogła widzieć, ale na pewno wyobrażała sobie jakie miny strzela podczas rozmowy.

    OdpowiedzUsuń
  85. Tak cholernie mu się nudziło! Nic do roboty. Muzyki już słuchał, zdjęcia porobił, z żółwiem pobawił (w ogóle, czy z żółwiem można się bawić?), a przewalanie się z końca jednego łóżka na drugi, już mu się znudziło. Kołdra była strasznie pomięta i dla zabicie czasu Noah ciągle ją poprawiał. Później znów się turlał, a potem znów poprawiał. Robił to chyba z pół godziny, dopóki nie zawołała go jego mama, pichcąca coś w kuchni. Znowu jakieś żydowskie żarcie.
    Mamusia postanowiła porozmawiać sobie z syneczkiem o jego poglądach. O alkoholu, o imprezach i oczywiście jego orientacji seksualnej, o której doskonale wiedziała i miała świadomość, że Noaś nagle nie stanie się heterykiem. A jednak, drążyła ten temat najbardziej ze wszystkich. To bywało irytujące. Ojciec tak go nie stresował, ale matka musiała.
    Gdy po raz kolejny słyszał, że powinien oglądać się za kobietami, a nie mężczyznami, założył na nogi trampki, na głowę czapkę i po prostu wyszedł z mieszkania.
    Myślał sobie, do kogo może zajść. Tyle osób, a w sumie nie wiadomo, z kim się spotkać. W końcu wpadł na pomysł, aby pójść do Jasmine, która bardzo lubił. No i przede wszystkim była tolerancyjna.
    Zaszedł do jej miejsca zamieszkania i zapukał do drzwi.

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  86. Zaśmiał się cicho. Lubił z nią rozmawiać, przy niej był zupełnie inny, ściągał tą maskę bezuczuciowego typa i po prostu był dla niej, śmiał się, żartował, rozmawiał o rzeczach, które były czysta fantazją, a on przecież zawsze musiał mieć jakieś naukowe poparcie.
    Wywrócił tylko oczami i przeczesał dłonią włosy.
    - Chętnie Cię posłucham, a lepiej dowartościuje. Skradłaś takiego przystojniaka jak Thomas więc pewność siebie gwarantowana- powiedziała z uśmiechem- jasne, daj mi....piętnaście minut i będę pod twoim domem- powiedział i rozłączył się. Zmienił koszulkę na świeżą, spsikał się drogimi perfumami i chwycił kluczyki od samochodu i od pokoju, który zamknął za sobą. Wsiadł do czarnego porsche caymana i odjechał spod akademika. Podjechał jeszcze do sklepu kupując białe wino, świeże pączki z nadzieniem różanym i już niedługo stał przed domem Jasmine dzwoniąc do drzwi.

    OdpowiedzUsuń
  87. [Różne są objawy nudy xD]

    A Noaś był od tak dawna samotny. Heterykom trudno było znaleźć druga połówkę, a co dopiero osobie homoseksualnej? Kiedyś miał chłopaka, nawet dwóch, ale te związku na dłuższą metę nie pociągnęły. Niby coś z miłości w nich było, ale większość opierało się na seksie oraz dawaniu drugiemu człowiekowi przyjemności. Tylko z jednym Noah mógłby żywić jakiekolwiek nadzieje na poważniejszy związek, ale i tak wszystko się skończyło. Teraz był singlem i z tego korzystał.
    Na widok dziewczyny uśmiechnął się i wszedł do środka, po czym poszedł za nią.
    - Mogę zjeść ciasto, byle bez cytrusów - powiedział, po czym usiadł na jakimś krześle. - Tak się nudziłem, że postanowiłem wpaść. Po prostu... Nie miałem co ze sobą zrobić. No i przepraszam, że tak bez zaproszenia.- Dodał, poprawiając sobie czapkę na głowie.

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  88. Ależ on w żadnym wypadku nie dałby skrzywdzić komukolwiek jego małej Jasmine! Zdawał sobie doskonale sprawę, że mogło to budzić kontrowersje, że mogli jej nie wierzyć, gdy o nim opowiadała. On nie wiedział jak to było naprawdę, ale jak tylko dojdzie jego uszy, że ktoś nie wierzy tej drobnej istotce, albo ją wyśmieje z tego powodu to osobiście zrobi jakąś ostentacyjną akcje, by udowodnić wszystkim, że przyjaźni się z uroczą panienką Delacuor. Właśnie, przyjaźni. Nigdy nie podejrzewałby, że użyje tego słowa, a jednak. Może nie chwalił się tym na prawo i lewo, ale jak widać przyjaźń tknęła nawet kogoś tak zimnego jak on.
    Kiedy otworzyła mu drzwi posyłając promienny uśmiech jego kąciki uniosły sie ku górze.
    - Jak zwykle wyglądasz olśniewająco- powiedział i cmoknął jej policzek wchodząc do środka.- Pomyślałem, że nie ma dobrej rozmowy bez alkoholu, ale kupiłem coś delikatnego- oświadczył wręczając jej białe wino- a każdy trunek wymaga zakąski, a że akurat były świeże pączki w piekarnio to je wziąłem- dodał po chwili i skierował się do kuchni kładąc je na blacie. Był u niej nie raz więc czuł się dość swobodnie. Nie był wścibski czy bezczelny skądże znowu! Po prostu musieli jakoś otworzyć to wino.- No to mów mała co u Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  89. [A skąd, jakie Black Sabbath? Cóż to absurdalny pomysł. ^^]

    OdpowiedzUsuń
  90. Tak naprawdę to bardzo trudno było znaleźć osobę, z którą chciałoby się spędzić resztę życia. Powoli odkrywamy jej wady, zalety, a gdy odkryje się wszystko, czyż nie staje się to wszystko nudne? Trzeba znaleźć odpowiednią osobę, która nigdy się nie znudzi. Tyle ludzi na całym świecie, a tak trudno rozejrzeć się za tą odpowiednią. Za księciem lub księżniczką z bajki.
    Zjadł kawałek ciasta i uśmiechnął się, kiwając głową.
    - Pychota - powiedział, po czym spojrzał na nią, przytrzymując widelec w buzi. Po chwili wyciągnął go i na chwilę odłożył na talerzyk. Nie znaczyło to jednak, że już skończył. Jeszcze do ciasta wróci. On po prostu bardzo wolno i bardzo mało jadł.
    - Mów, o czym chcesz pogadać, chętnie doradzę.- Powiedział z uśmiechem, upijając łyk soku.

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  91. Uśmiechnął się do niej i pokręcił głową z rozbawieniem.
    - Przecież ty zawsze wyglądasz pięknie,a naturalna uroda jest twoim największym atutem- powiedział i pocałował ją czule w czubek głowy. Wziął od niej korkociąg i zajął się winem. Następnie otworzył szafkę wyjmując z niej dwa kieliszki i rozlał do niech alkohol. Chwycił jej w dłoń i objął Jasmine ramieniem kierując się do salonu. Gestem ręki zaprosił ja, by usiadła i wtedy teatralnym aczkolwiek szarmanckim gestem podał jej kieliszek zaraz potem siadając obok niej.
    - Och zacznie się rok szkolny będzie się dziać- powiedział i upił łyk alkoholu z kieliszka- moja opinia zimnego i oschłego przez wakacje diametralnie spadła i muszę to jakoś odbudować- zaśmiał się puszczając jej oko- ostatnio nawet słyszałem, że nie jestem taki zły jak o mnie mówią. Jasmine chyba się staczam- jęknął i zakrył twarz dłonią udając jaki ból mu to sprawia- a co do monotonii to spokojne, dziś jesteś ze mną to coś wymyślimy.

    OdpowiedzUsuń
  92. Słuchaj jej uważnie, marszcząc brwi, ze splecionymi palcami, raz po raz biorąc do ust widelec z nabitym na niego kawałkiem ciasta, które mu posmakowało.
    Nie podejrzewałby Victora o to, że jest gejem. Nie, na pewno nie. Przecież kiedyś go poznał. Tak, chyba tego brata poznał. W każdym razie, trochę go zdziwiła tym wyznaniem, ale cieszył się, że to z nim postanowiła o tym porozmawiać. A nóż widelec coś jej doradzi.
    - Wiem, ze jesteś tolerancyjna, i to się liczy - zaczął, po czym zastanowił się chwilę. Przypomniał sobie moment, gdy on powiedział rodzicom o swojej orientacji seksualnej. Na pewno nie jest to informacja, która można usłyszeć na codzień. - Wiem, że to może być trudne, w końcu jest bliską dla ciebie osobą i taka nagła zmiana daje do myślenia, ale... Zaakceptuj to. Każdy ma prawo do bycia kim chce, a orientacji seksualnej się nie wybiera, ja to mogę potwierdzić. I wiesz... - przekrzywił nieco głowę i uśmiechnął się do niej.- Pogadaj z nim tak od serca. Pogadaj. Popytaj, jak długo woli faceta, ile miał tamtego chłopaka, co czuł, czy myślał, że to pociągnie na dłuższą metę. Takie pytania się przydają, naprawdę, a ty trochę się o nim dowiesz i z czasem się przyzwyczaisz.

    Noah

    OdpowiedzUsuń
  93. Wywróćił tylko oczami.
    - No bo jak mają tą tapetę na twarzy to nie trzeba im już zakładać worka na twarz, nie?- powiedziała i zaśmiał się cicho- one są tylko jednego użytku, na jedną nockę, na odstresowanie, rozerwanie się. Natomiast takie perełki jak Ty są do końca życia i trzeba je pielęgnować, a nie wyrzucać po jednym razie- powiedział tłumacząc swoje zachowanie. Był tylko facetem, przystojnym facetem i lubił od czasu do czasu zaliczyć jakąś przedstawicielkę płci pięknej, ale nie chwalił się tym na prawo i lewo, raczej to one rozpowiadały plotki.
    - Och widzisz i kto tu jest tym złym- podniósł brwi do góry i wstał po chwili wracając z talerzem pączków, który położył na stoliku przed niemi. Wzią sobie jednego siadając ponownie obok Jasmine.
    - Masz rację powinienem tak zrobić- przyznał- ale musiałbym po tym od razu skoczyć z mostu zdeptany swą własna głupotą- wyszczerzył zęby- Ależ w moim świecie jesteś również i Ty więc wniosek z tego, że i tak będzie ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  94. [Nie, żeby coś, ale mam dziwne wrażenie, że mój komentarz gdzieś Ci umknął :)]

    Casyan

    OdpowiedzUsuń
  95. [No proszę, proszę. A ja się zastanawiałam, którą z nich wszystkich jesteś ty xD]

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  96. [Nie będę nikomu suszyła głowy. :D Nie przejmuj się.]

    Wszystkiego spodziewał się znaleźć w tej paczce, ale na pewno nie tego. Momentalnie pożałował, że rozpakował ją właśnie teraz, w jej obecności. Jej przerażona mina pogarszała tylko sytuację, a Casyan nie miał bladego pojęcia, co też takiego ma jej powiedzieć.
    Nigdy z Victorem nie rozmawiali, kto wie o jego skłonnościach, ale rodzina Delacour’ów wydała się być bardzo zżytą i nie mającą przed sobą sekretów. Fakt, faktem, oboje byli bardzo młodzi i w sumie nawet nie wiedzieli, co dokładnie robią… To teraz i tak nie miało znaczenia.
    - Przepraszam cię, Jasmine. Nie powinienem tego otwierać przy tobie i stawiać cię w tak niezręcznej sytuacji. Jest mi ogromnie wstyd, że do tego doprowadziłem. – powiedział cicho, bardzo cicho i wyjął jej ostrożnie zdjęcie z ręki. Wszystkie na nowo owinął papier i związał mocno sznurkiem odkładając na szafkę
    Aktualnie w głowie miał totalna pustkę. Oczywiście poza wyrzutami sumienia, które trawiły jego wnętrze wyjątkowo mocno: tak wielkiego poczucia winy nie miał już od bardzo dawna. Nawet od tak dawna, że nie potrafił sobie przypomnieć, kiedy właściwie zmagał się z tym uczuciem.

    Casyan

    OdpowiedzUsuń
  97. [Dobry pomysł, zmiana roli xD]

    Uwielbiam dni wolne, kiedy jedynym, co musiał zrobić, to coś zjeść. Z pokoju wyszedł w bokserkach i koszulce, schodząc na dół i ziewając, bez zasłonięcia ręką ust.
    - Bo nas połkniesz. Mam do ciebie prośbę. - usłyszał z dołu i zerknął na Felicię podejrzanie, zatrzymując się obok niej. Uśmiechała się uroczo, z rękoma splecionymi za plecami - ta niewinna poza jeszcze bardziej go zaskoczyła. Czyżby trzymała za plecami siekierę? Albo chociaż młotek? Przechylił się na bok, zaglądając jej za plecy, ale niczego takiego nie ujrzał. Znów nieufne spojrzenie brązowych oczu spoczęło na jej twarzy, co najwyraźniej zaczynało wyprowadzać ją z równowagi.
    - Przecież nie chcę, żebyś kogoś zabił! Przestań się tak na mnie patrzeć! Masz po prostu dzisiaj stąd wyjść, jasne? Muszę mieć wolną chatę! - ryknęła na niego, a on pokiwał potulnie głową. Potwór wrócił.
    - Dlaczego? Robisz imprezę? - spytał, mijając ją i ruszając do stołu, gdzie sięgnął jabłko. Sapnęła, podchodząc do krzesła i opierając się o nie.
    - Przychodzi do mnie Josh. Chce być sama. Masz 30 sekund, żeby zacząć się ubierać, albo zrobię ognisko, używając twoich komiksów.
    - Nie ośmieliłabyś się! - wykrzyknął, ale jej usta ułożyły się w słowo jeden i musiał popędzić do pokoju.
    Ubrany w jeansy i koszulkę z Flashem, jechał na deskorolce ulicą, zastanawiając się, gdzie powinien się podziać. Do głowy niemal natychmiast przyszedł mu Eddy - mogliby pograć w piłkę, albo pójść na jakieś automaty. Przy okazji pożyczy od niego może jakąś płytę, bo przesłuchał już wszystko w domu. Tak, idealny kandydat na ratunkowe towarzystwo! Skierował się więc w tamtą stronę, zatrzymując się na podjeździe i biorąc deskorolkę do ręki. Zaraz potem doskoczył do drzwi i zapukał. Niech tylko Eddy będzie w domu!

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  98. Powrócił na sofę; twarz miał zupełnie pozbawioną wyrazu. Wcześniejszy żal i swego rodzaju zażenowanie zmieszane z przeprosinami ustąpiły miejsca wymuszonemu spokojowi.
    - Chciałbym teraz powiedzieć ci wiele rzeczy. Żebyś…- urwał – Nie myślała o tym tak, jak pewnie myślisz o tym w tym momencie. Nie sądzę, żebym był upoważniony do wtajemniczania cię w szczegóły życia Victora. Lepiej chyba by było, gdybyś porozmawiała z nim sama. I naprawdę… uwierz mi, nie wygląda tak strasznie jak teraz.
    Nie wiedział, czy jego słowa w jakikolwiek sposób poprawiają jego sytuację: raczej w to wątpił, bo jedyne, do czego zawsze doprowadzał, to ewentualne pogorszenie. Teraz jednak, widząc jej minę, przerażenie malujące się w oczach i nieme pytania „dlaczego?” po prostu nie mógł tak tego zostawić.
    Przecież była możliwość, zebu powiedzieć jej, ze to była jakaś impreza, oboje byli pijani i to były tylko wygłupy. Ale przecież tak nie było: Casyan nie chciał i nie potrafił kłamać; zresztą, i tak prawda wyszłaby na jaw. I to zapewne szybciej, niż ktokolwiek by się tego spodziewał.

    Casyan

    OdpowiedzUsuń
  99. - Jasmine, uważam, że nie powinnaś myśleć o tym w ten sposób. – zwrócił się do niej najłagodniejszym tonem, na jaki potrafił się zdobyć i usiadł na podłodze przed nią – Nie myśl, że on ci nie ufa, albo obawia się twojej reakcji, lub czegokolwiek innego. - umilkł na moment – Nie wyobrażam sobie, jak musisz się teraz czuć i co przeżywać, bo po prostu nigdy nie byłem w podobnej sytuacji. Ale uwierz mi, że na pewno nie zrobił tego tylko dlatego, że ci nie ufa.
    Casyan raczej był zdania, że Victor ze swoim charakterem po prostu uznał to za fakt niezbyt istotny, albo w ogóle nie warty poruszania w jej towarzystwie. No i był facetem – przecież z natury winni być bardziej skryci. A on przecież doskonale wpasowywał się w kanon mężczyzny.
    - Jeśli… - zawahał się- jeśli to cię w jakiś sposób pocieszy, to chciałbym ci powiedzieć, że w tamtym okresie oboje nie wiedzieliśmy, czego tak naprawdę chcemy i o co nam chodzi. A Victor gejem nie jest.

    Casyan

    OdpowiedzUsuń
  100. [Ahaha, mi i jemu jest miło xD]

    Nie tylko w rodzinie Jas znajdowały się osoby, które już powinny się wynieść, a jeszcze tego nie zrobiły. W teorii z jego trzech starszych sióstr, jedna miała już własne mieszkanko, które wynajmowała z koleżankami, a mimo to miał wrażenie, że wraz z innymi nadal okupowała dom rodziców. Zwłaszcza, że ilekroć schodził do kuchni, witał go radosny uśmiech Fel, który gasł, gdy tylko patrzył na nią podejrzliwie. Rosie i Clarie też coś nie bardzo chciały się wyprowadzać, a ich ojciec nie miał nic przeciwko. Dani zresztą była zachwycona obecnym stanem rzeczy, bo zawsze był ktoś, kto mógł ją odebrać ze szkoły, czy baletu.
    Tylko Zack wciąż marudził na ich towarzystwo. I one marudziły na niego. Ach, jak prawdziwe rodzeństwo!
    Wracając do głównego wątku - Collins stał przed drzwiami, kołysząc się na stopach. W sumie jak teraz o tym myślał, u Eddiego bywał tylko parę razy, ale nigdy nie miał okazji poznać jego rodziny. Raz spotkał rodziców - przywitał się, ale i tak akurat wychodzili - i dwa razy spotkał się z Victorem, z którym jednak za dużo nie gadał. Edward mówił mu coś jeszcze o siostrze, ale w czasie gry, więc Zachary nie zwrócił na to większej uwagi. I nie podejrzewał, że to ona otworzy mu drzwi. Akurat utrzymywał się na piętach i na jej widok stracił równowagę, po prostu upadając razem z deskorolką na tyłek. Upadkowi towarzyszyło oczywiście nieodłączne "Uauaaa!" i można by uznać, że to była forma przywitania się.
    Podniósł wzrok, przy okazji mając okazję zobaczyć Jasmine od stóp do głów. Jego wzrok z twarzy, prześlizgnął się na powrót na koszulkę i rozchylił powieki, zdumiony. Podniósł się szybko i uśmiechnął głupkowato.
    - Nie wiem kim jesteś, ale jak podasz mi imię i przyznasz, że wiesz kim jest koleś na twojej koszulce, to kleknę i ci się oświadczę. - oświadczył na wstępie z rozbawieniem. Dobra, może mógł wyjść na wariata, ale do cholery - ona miała koszulkę z Iron manem! Ile dziewczyn ubiera takie koszulki!?
    Nie skojarzył, że ma przed sobą siostrę swojego kolegi, ba, przyjaciela!

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  101. [Może być trochę chaotycznie, ale latałam od kuchni do pokoju, bo galaretkę robiłam xD"]

    Zadała dobre pytanie. Naprawdę sensowne. Nie trzeba mówić, jak głupio poczuł się chłopak, kiedy doszło do niego, z kim ma niewątpliwą przyjemność. Kim mogła być ta dziewczyna? Jasmine. Siostra Eddiego.
    Brawo Zack, możesz być detektywem! Sherlock Holmes mógłby ci buty czyścić, mistrzu dedukcji!
    Podrapał się po głowie i uśmiechnął z niejakim zakłopotaniem, choć już po oczach widać było, że aż tak zażenowany nie był. Zdarzały mu się głupsze wpadki.
    Jej fałszywe oburzenie wywołało jego wesoły śmiech. W sumie po dokładniejszym przyglądnięciu się, kojarzył ją ze szkoły. Była chyba nawet jego rówieśniczką.
    Dobra, poniżył się, nie ma co się oszukiwać.
    - Już wiem kim jesteś. Jasmine, prawda? I nie chciałem urazić pytaniem o Iron mana. - zauważył z rozbawionym grymasem na ustach, kłaniając jej się nisko. - Przyjmij pokorne przeprosiny, moja pani.
    Zaraz potem kucnął i wziął deskorolkę do ręki, prostując się i uśmiechając do niej pogodnie.
    - Jest może Eddy w domu? - spytał, a po chwili, przypomniawszy sobie własną gafę, puknął się w czoło.- Gdzie moje maniery? Jestem Zachary. Ale wszyscy mówią mi Zack.

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  102. Była...naprawdę urocza. W dodatku nie wyśmiała go, ani nie zamknęła mu drzwi przed nosem, a dalej z nim rozmawiała, choć nie zrobił wspaniałego pierwszego wrażenia. Przez chwilę nawet zastanawiał się jak to możliwe, że nigdy wcześniej ze sobą nie rozmawiali. Byli w tej samej szkole, a on przyjaźnił się z jej bratem!
    Skoro już miał okazję ją poznać, to wypadało się czegoś dowiedzieć. Przeprowadzić mały wywiad, bo wyglądało na to, że ma jakieś pojęcie o superbohaterach. Jak duże, to się miało dopiero okazać!
    - Miłość twojego życia? Twój chłopak pewnie jest o niego zazdrosny. - zauważył ze śmiechem, a chwilę potem z pewnym zainteresowaniem, wskazał palcem na swoją koszulkę.- A wiesz kim on jest?
    Dochodzenie czas rozpocząć. Kto wie, może ona była przedstawicielką tego legendarnego typu kobiet, który nie tylko ogląda filmy, ale też czyta komiksy? Na palcach jednej ręki mógł policzyć wszystkie znajome, które potrafiły docenić losy rysunkowych postaci, walczących przeciw złu. Kiedy do jego uszu znów dotarł jej głos, westchnął ciężko. Więc Eddiego nie było w domu. Miał ochotę zakląć brzydko, ale ze względu na towarzystwo powstrzymał się i tylko wykrzywił usta w rozczarowanym grymasie. Gdzie on miał się teraz podziać? Mógł sam pójść do salonu gier, albo rozejrzeć się po kioskach za komiksami, ale jednak to nie było takie zabawne bez odpowiedniego towarzysza. Zaśmiał się rozbawiony jej pytaniem i szybko wdział pozornie poważną minę, kręcąc przecząco głową.
    - Ależ skądże! Towarzystwo takiej dziewczyny wynagrodziłoby mi nieobecność nawet stu Edwardów. - zauważył tonem szlachcica, puszczając jej oczko i kłaniając się. Zaraz potem przekrzywił nieco głowę, zamyślony. - Choć miałem nadzieję, że Eddy pójdzie ze mną pograć na jakichś automatach, czy coś w tym guście. Zostałem skazany na banicję, więc szukam sobie zajęcia.
    W sumie nie musiał mówić tego ostatniego, ale miał ochotę się w końcu pożalić. Wywalili go z domu, do diabła! Pewnie Felicia podejrzewała, że zrobi to co ostatnio, gdy przyprowadziła faceta. Przecież nie chciał jej zawstydzić, pokazując jej album dziecięcy. To nie jego wina, że na większości z nich latała naga, no.

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  103. Według Zacka istniało wspaniałe pierwsze wrażenia. Ale on był facetem, dla niego wystarczyło, że dziewczyna, którą dopiero poznał, powiedziała "Cześć" i uśmiechnęła się, by określić to jako dobre wrażenie. Zaś do wspaniałych zaliczało się to, które miał okazję odczuć chwilę temu. Bo chociaż gadał z Jas tylko parę minut, to jednak już wiedział, że kochała superbohaterów (jak on!), miała poczucie humoru i była niewyobrażalnie wręcz urokliwą dziewczyną. W dodatku ta koszulka.
    - O... Znaczy, pewnie jakoś by się z tym w końcu pogodził. Nikt nie może z nimi konkurować. - stwierdził, po czym zacisnął usta, coby nie jęknąć tutaj z zachwytu. Ona naprawdę wiedziała kim on jest! Więc nie była taką zwyczajną fanką, która jedyną wiedzę czerpała z filmów! Pokiwał głową z uznaniem, by po chwili zakryć oczy. Nie do wiary, musiała mieć jakąś straszną wadę. Tak, na pewno. Nie mogła być przecież ideałem, a jak na razie wszystko dawało mu do zrozumienia, że to kobieta idealna. Powinien się uspokoić, bo to z pewnością mogło wyglądać dziwnie.
    Cholera, ale jak on miał się uspokoić?! Dlaczego Eddy nie przygotował go na spotkanie tego typu? Tak ciężko powiedzieć "Stary, moja siostra jest idealną kobietą, nie zdziw się". Jak tylko się spotkają, to pieprznie go tą deskorolką. Albo lepiej, rzuci go na pożarcie Felicii.
    - Serio? Nie będę ci przeszkadzać? Bo kusisz mnie strasznie tymi komiksami, kreskówkami i słodyczami. I jeszcze grasz w gry! Może naprawdę ci się szybko oświadczę, co? - teraz to już był oczywisty żart, aczkolwiek chłopak mógłby to zrobić. Choć to aż podejrzanie! Musiał dowiedzieć się o niej więcej, zdecydowanie. Uśmiechnął się do niej szeroko.
    W sumie to dobrze, że nie zastał Eddiego...

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń
  104. Przez chwilę zastanawiał się, czy tylko umysł płata mu żarty, czy faktycznie jej słowa pozwalały mu wnioskować, że miałby u niej jakieś szanse. Zaśmiał się, wzruszając ramionami.
    - Wiesz, wielu jest fanów, ale tylko nielicznie kochają bohaterów szczerze. - zauważył, choć ton pozwalał stwierdzić, że on niewątpliwie się do nich zalicza. Chyba jeszcze nie miał do czynienia z taką dziewczyną. Jasne, miał dużo koleżanek, parę przyjaciółek, które traktował jak siostry i w ogóle większość czasu przebywał w towarzystwie płci pięknej. Tym bardziej nie był w stanie pojąć dlaczego to ona zrobiła na nim takie wrażenie. Nie był w stanie określić co takiego robiła, ale nawet jej uśmiech wydawał mu się w tej chwili doskonały. Trudno byłoby mu zrozumieć sytuację, w której wpadłby przy pierwszym spotkaniu. Przecież nie istnieje zauroczenie od pierwszego wejrzenie! Chyba.
    Na jej słowa pokiwał głową i wsunął się do środka, opierając deskorolkę o ścianę i zdejmując buty.
    - To dobrze, jakbym się narzucał, to twój brat by mnie powiesił, mimo przyjaźni. - rzucił, uśmiechając się z rozbawieniem. Choć Eddy naprawdę by go zabił. Nie wiedział może wiele, ale łączyło ich to, że siostry były dla nich obu ważne. Pokiwał głową, by ruszyć za nią wolno w stronę kuchni.
    - Wątpię. - mruknął tylko pod nosem, by nie usłyszała, i oparł się o blat w kuchni, przyglądając jej.

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń

  105. Wzruszył bezradnie ramionami.
    - Nie mam pojęcia, dlaczego to przed tobą zataił. Ale jeśli to zrobił, to jestem pewien, że nie dlatego, że ci nie ufa. Nie powinnaś szukać w sobie przyczyny tej sytuacji, ani obwiniać się, że kiedyś może okazałaś się nie godna powierzenia jakiegoś sekretu.- westchnął ciężko; nie miał pojęcia, co jeszcze może jej powiedzieć – poza tym, to sekret jakiś wielki nie był. Z pewnością uznał, że nie ma sensu wtajemniczać osoby postronne, bo przecież to nie było nic takiego.
    Było mu bardzo przykro, że się dowiedziała o tym w taki sposób,. I jeszcze od niego.
    - Jasmine, Victor jest bardzo porządnym facetem i uwierz, nie wplątuje się z byle kim w byle co. Ma twarde zasady, których przestrzega i nie wyrzeka się ich w podbramkowych sytuacjach. Być może po prostu nie było na to czasu, a być możę nie powiedział ci o tym, bo nigdy nie pytałaś. Jeśli tak bardzo cię to męczy, porozmawiaj z nim; on wszystko najlepiej ci wyjaśni. – mówił uspokajającym tonem i odruchowo pogłaskał ją po policzku. Na takie gesty zdobywał się bardzo łatwo, nawet wobec nowopoznanych osób. Potem wstał i zniknął na moment w korytarzu, żeby pojawić się chwilę później, z paczką chusteczek w dłoni.
    - Proszę.

    Casyan

    OdpowiedzUsuń
  106. Inny. Trzeba przyznać, że mimo mentalności dziecka, zawsze śmieszyły go argumenty jego koleżanek, gdy już były w kimś po uszy zakochane - zawsze, ale to zawsze, między ich słowami przewijało się to upierdliwe słowo. "On jest inny". Inny od kogo? Od reszty chłopaków, no oczywiście. Czym takim się wyróżniał? Swego czasu Zacka już tylko bawiły te deklaracje wiecznej miłości, oparte tylko na wrażeniu odmienności.
    Ale... ale w tej chwili był przekonany, że Jasmine była inna. Z pewnością nie dlatego, że różniła się wieloma rzeczami od innych przedstawicielek płci pięknej. Diametralną różnicą nie była jej osoba, ale podejście Zacharego do niej. To jego zachowanie zdawało się być inne. Może dlatego odnalezienie się w tej sytuacji sprawiało mu niejakie problemu. Był zbyt szczęśliwy samym jej poznaniem, rany!
    - Będę się miał na baczności. Zresztą, nie mieliby szans w starciu z takim twardzielem jak ja - stwierdził, by napiąć prawie niewidoczne mięśnie i w ogóle odegrać przez chwilę rolę super herosa, którego nikt nie pokona. Prawda jednak była trochę inna, bo Zack naprawdę nie przepadał za przemocą.
    Nikt nigdy nie był wart miłości ukochanych sióstr. Co prawda w kwestii sióstr przyrodnich chłopak nie chodził nad nimi z dubeltówką, coby rozstrzelać ich adoratorów. Pewne było natomiast, że gdyby na ich miejscu była Danielle, z czystym sercem spuściłby jakiemuś facetowi lanie. Może to kwestia tego, że widział jak dorastała przez co wydawała mu się bliższa? Albo dlatego, że naprawdę byli spokrewnieni? Cholera wie.
    Wziął od niej potulnie tackę i ruszył po schodach, by wraz z przekroczeniem pokoju rozejrzeć się. Szczerze powiedziawszy, odwiedzając Edwarda miał raz okazję rzucić okiem, ale nie widział wtedy wielu rzeczy. Teraz rzucił mu się w oczy plakat, regały z książkami, komiksy - o matko! - i figurki. Odłożył tackę na biurko i niby zupełnie nieprzejęty podszedł do nich, przyglądając się.
    - Cholera, dziewczyno, nie przestajesz mnie zadziwiać. Uprawiasz jakiś sport i malujesz? - spytał, wskazując kolejno na piłki i sztalugę. Może łączyło ich więcej niż myślał, co był trochę przerażające, ale też jakże przyjemne!

    Zack Collins

    OdpowiedzUsuń

Archiwum bloga