wtorek, 24 lipca 2012

Michelle Dockery


Michelle Dockery | 23 lata (15 grudnia 1989r.) |
 | nauczycielka historii | Essex, Anglia |

Co można powiedzieć o pannie Dockery? Może, iż pomimo niepozornego wyglądu potrafi dać w kość, stara się jednak unikać sytuacji w której musiałby pokazać swoją drugą stronę. 

Przeważnie miła, sympatyczna, lubi się śmiać i przeważnie chodzi uśmiechnięta, jednak nie przesadza ze swoją słodyczą, bo nikt nie lubi cukierkowych panien. Jej urok osobisty omotał już niejednego mężczyznę, ale niestety, jak na razie Michelle nie znalazła tego odpowiedniego i jak na razie zaprzestała poszukiwań, czy kiedyś takowy sam się napatoczy czy jednak zostanie starą panną?
Ma mocne morale które wbił jej do głowy konserwatywny ojciec. Odkąd pamięta zawsze był zapracowany i nie okazywał jej uczuć, ale wie, że ojciec bardzo ją kochał i musiał być twardy po tym jak jego żona zmarła zostawiając go z jedenastoletnią dziewczynką i młodszym synem. W dzieciństwie nie było jej łatwo, opiekowała się bratem i zastępowała mu obu rodziców gdy tata pracował całymi dniami. Ale to nauczyło ją odpowiedzialności i samodzielności.

W wieku osiemnastu lat wyjechała na studia do Londynu, jakie było zdziwienie gdy wiejska dziewczyna dostała się na jedną z najlepszych uczelni w całym kraju. Z takim wykształceniem jakie tam uzyskała mogłaby znaleźć pracę wszędzie, na całym świecie, ona jednak wybrała inaczej.

Podczas wycieczki do Ameryki natknęła się na tą szkołę i od razu jej się tu spodobało i została, teraz uczy historii i jest zadowolona ze swojej pracy. Tęskni za domem, ale wie, że nie można tkwić ciągle w jednym miejscu. 


Ciekawostki: między nią a jej bratem jest cztery lata różnicy, uwielbia powieści Arthura Conana Doyle’a, mimo długoletniego pobytu w Ameryce wciąż nie może przyzwyczaić się do ich kultury i niektórych zachowań, spotkała wielu ludzi, którzy przez jej akcent myśleli, że jest turystką, co zawsze ją irytuje, nie ma prawa jazy i wszędzie jeździ starym rowerem lub autobusem,  w wolnych chwilach maluje portrety ludzi.

[Witam, z tej strony autorka Michelle Dockery :) Miło mi, że blog został przeniesiony, jest teraz znacznie wygodniej :) Jestem chętna na wątki :)]



23 komentarze:

  1. [dobra coś mam xD]
    Sobota, dziesiąta rano jest chyba porą, kiedy większość ludzi jest już na nogach i rozpoczyna międzynarodowy cotygodniowy dzień sprzątania własnego M. Jednak od każdej reguły zdarzały się wyjątki i takim wyjątkiem był też Alex. Zawsze w sobotę, kiedy ktoś go budził przed dziesiątą, był w stanie niemalże zabić, tego kto odważył się go obudzić. No wyjątkiem była Musta, ale to już inna bajka. Bądź co bądź, Collins jeszcze przewracał się na drugi bok, sennie coś mamrocząc pod nosem i nakrywając się kocem. W pewnym momencie usłyszał dzwonek do drzwi. Nie fatygując się ze znalezieniem jakiejś koszulki poszedł sprawdzić kto do niego próbował się dobić, kiedy na zegarku była 8:30...

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez chwilę słuchał jakiejś kobiety. Zaspany wyłapywał co drugie słowo, próbując załapać sens wypowiedzi. Dopiero po kilku sekundach doszło do niego to, że tam po drugiej stronie, ktoś czeka, aby on otworzył w końcu drzwi. A co jeżeli to był ktoś niepożądany w tym budynku? Sam kiedyś komuś otworzył drzwi do bloku, gdzie mieszkał jego kumpel, a później skutki były opłakane.
    - A można wiedzieć kim pani jest?- zapytał. Listę nazwisk wypisanych przy guziczkach do domofonu na zewnątrz mniej więcej pamiętał. Więc zaryzykował z tym pytaniem.

    Alex

    OdpowiedzUsuń
  3. Uśmiechnął się lekko. A więc nie tylko on tutaj wprowadził się niedawno. Lecz jednak pozostawała jeszcze jedna kwestia... Skądś kojarzył jej nazwisko. A no tak! Widział je na wykazie listy nauczycieli, w szkole, w której miał uczyć.
    - Jasne już wpuszczam- powiedział, a zaraz dodał- Gdybyś czegoś potrzebowała, to zapraszam pod mieszkanie z numerem 15- zaśmiał się cicho.

    OdpowiedzUsuń
  4. Popołudnia zazwyczaj spędzał albo w klubie siatkarskim, gdzie grał i przygotowywał się do zawodów, albo na spacerze z psem. Dzisiaj akurat po tak wczesnej pobudce, postaonwił poświęcić więcej czasu swojej pupilce. Właśnie szedł z zamiarem otworzenia drzwi do bloku, aby zaraz znaleźć się w swoim mieszkaniu, by napić się czegoś chłodnego. Akurat tak się złożyło, że w lodówce mroziła się cola. Kiedy usłyszał pytanie kobiety stojącej przed nim, odpowiedział:
    - Tak- uśmiechnął się szeroko- Od niedawna tutaj mieszkam- dodał- A pani jest?- zapytał niepewnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaśmiał się cicho.
    - W soboty lubię pospać sobie. I wtedy nie wstaję wcześniej niż przed dziesiątą- dodał- A jeżeli chodzi o dni powszednie, to wstaję o wiele szybciej- powiedział. Nie chciał, aby kobieta pomyślała, że jest leniwy. Uśmiechnął się lekko na jej przeprosiny- Dobra, nie musisz już przepraszać- stwierdził i szarpnął nieco za smycz, widząc jakim wzrokiem patrzy Musta na kobietę- Zapraszam do siebie na jakiś chłodny napój, bo jest tak gorąco, że chyba za kilka sekund popłynę- rzekł, od czasu do czasu obserwując brunetkę.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Ależ proszę. Jeśli tylko masz pomysł, to bardzo chętnie. :D ]

    OdpowiedzUsuń
  7. Dopiero teraz dotarło do niego to, że jeszcze się nie przedstawił.
    - Nazwywam się Alex. Alex Collins- zawsze przedstawiał się skróconą formą swojego imienia, jako żę za pełną formą jakoś szczególnie nie przepadał. PRzez chwilę zastanowił się nad odpowiedzią. Nie chciał jej okłamać, więc próbował jakoś skojarzyć kiedy tutaj się wprowadził- Niecałe dwa tygodnie temu- stwierdził, spoglądając na nią i otwierając drzwi. Przepuścił ją pierwszą.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie był zbytnio zaskoczony faktem, że znowu do kogoś rąbnął. To zdarzało się codziennie po kilka razy, a biorąc pod uwagę fakt, że Casyan był nieporadny do granic możliwości, cieszył się po prostu, że oboje nie leżą na ziemi ze skomplikowanymi złamaniami wszystkich kości w kręgosłupie. W takim przypadku też nie byłby zdziwionym, a tylko zły, że znowu musi leżeć w szpitalu. Zresztą, był tam tyle razy, że miał już naprawdę ogromne znajomości. I zniżki przy okazji.
    Odwrócił się do swojej niedoszłej ofiary i uśmiechnął się przez ramię.
    - Nic się nie stało. Pewnie szedłem jak ostatnia ofiara. A poza tym, jestem cały i zdrowy. Po pani minie wnioskuje jednak, że zdążyłem panią uszkodzić. - powiedział to zupełnie przyjaznym tonem, no i trochę rozbawionym przy okazji, bo nieznajoma z wymalowanym przerażeniem na twarzy wyglądała naprawdę.. niecodziennie. Jak z jakiejś czarno-białej farsy.

    OdpowiedzUsuń
  9. - Właściwie, byłoby mi bardzo miło pójść na kawę.- kiwnął głową - Ale pozwoli pani, że to ja za nią zapłacę.
    W sumie, i tak na dzisiaj już powinien skończyć; był tutaj już trzecią godzinę i jakoś nikt nie odkrył jego talentu. To oznaczało, że należało się zebrać do domu, lub też, jak w tym przypadku, pójść sobie z taka panią na kawę. Nawiasem bardzo ładną i ciągle tak przestraszona, jakby naprawdę sobie coś połamali. Nie godzi się jej zostawiać w tym stanie.
    I z takimi myślami podszedł do niej bliżej.
    - Hm, być może pomogę z tymi torbami, co? Żebym w najlepszym razie to ja na kogoś wpadł i pani nie musiała robić tego już po raz drugi. - zaśmiał się krótko.

    OdpowiedzUsuń
  10. - No to muszę przyznać, że mamy całkiem niezłe zgranie w czasie- zaśmiał się, krocząc po schodach- Od września będę uczył w jednym z liceów wychowania fizycznego- powiedział- A teraz to mam całkiem niezłe zamieszanie, jeżeli chodzi o papiery i takie tam świstki- uśmiechnął się lekko kącikami warg- A ty pod jakim numerem mieszkasz?- zapytał z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
  11. - Pozwoli pani, że kawę wypijemy w kawiarence nie daleko centrum. Strasznie lnie lubię tych tutaj.- wyjaśnił. O, tak, one były absolutnie pozbawione klimatu, a biegający wokół ludzie wcale jakoś nie poprawiały atmosfery. Poza tym, Casyan zdążył już doskonale poznać rytm życia tego miejsca i teraz po prostu chciał si od niego uwolnić.
    Zerknął na nią kątem oka, uśmiechając się pod nosem.
    - Przepraszam, powinienem się najpierw przedstawić. Proszę mi wybaczyć ten brak elementarnych zasad dobrego wychowania. Casyan Korhonen. - wykonał taki gest głową, jakby chciał się jej skłonić - A pani ma bardzo piękne imię. Może więc zrezygnujemy z tej oficjalnej formy, którą je poprzedzam?

    OdpowiedzUsuń
  12. [ Wątek? Ja nie mam wielu pomysłów, ale na pewno Michelle i Vivianne mogą znać się ze szkoły. ]

    OdpowiedzUsuń
  13. - To będziemy mogli się czasem na siebie natknąć- uśmiechnął się- W końcu 12 to tylko piętro niżej- zaśmiał się lekko. Kiedy usłyszał, że będzie wykładała historię, jego kąciki warg uniosły się nieznacznie. Lubił historię, w szczególności jeżeli chodziło o okres dwóch wojen światowych na terytorium Europy. Gdy usłyszał w jakim liceum zaśmiał się nieco głośniej- To będziemy dosyć często się widywać- stwierdził- Też tam będę uczył- dodał dla sprostowania- Dziwny zbieg okoliczności, nieprawdaż?

    OdpowiedzUsuń
  14. Vivianne zdecydowała się spędzić lipcowe popołudnie w parku z plastikowym kubkiem z lemoniadą w ręce. Chciała jedynie chwilę odpocząć po porannych porządkach - za kilka dni miała do niej przyjechać siostra, a blondynka nie chciała wyjść na tak wielką bałaganiarę przy poukładanej małej Lise.
    - Dzień dobry! - przywitała się wesoło, widząc przed sobą znajomą kobietę. Michelle była jednym z tych nauczycieli, których V. nie udało się jeszcze zaprosić na kawę. Trzeba było to jak najszybciej zmienić. - Jak mijają pani wakacje?

    OdpowiedzUsuń
  15. - Byłam już u rodziców w Miami, a za kilka dni ma do mnie przyjechać siostra. Mam nadzieję, że jakoś z nią wytrzymam. - powiedziała i zaśmiała się. - Ma może pani ochotę na kawę albo lody? - zapytała nagle, przypominając sobie o swoim wcześniejszym zamiarze. Lubiła panią Dockery, chociaż nigdy nie zachowywała się jak aniołek na jej lekcjach i niespecjalnie przykładała się do historii. Gdyby miała przed sobą kogoś nielubianego, pewnie jak najszybciej by zwiała. Prawdą było, że Vivianne zapraszała nauczycieli na kawę, jednak nie zawsze był to najprzyjemniej spędzony czas.

    OdpowiedzUsuń
  16. - Nie wyglądam, bo nim nie jestem. Pochodzę z Finlandii.- wyjaśnił, zwalniając trochę tempo, by ta kobieta nie musiała za nim tak biec - To bardzo piękny kraj między Rosją a Szwecją. Mnóstwo lasów i trochę za mało ludzi, jak dla mnie.- uśmiechnął się i gestem wskazał przestrzeń przed nimi - Tam niedaleko jest "Esencja". To bardzo przyjemna herbaciarnia- potem spojrzał na nią uważnie - Ależ Michelle, miało być bez "pan".- zauważył i chwilę szli w milczeniu.
    - A ty? Jesteś rodowitą Amerykanką, czy przywiało cie z drugiego końca świata, jak mnie? - spytał, poprawiając sobie w rękach jej torby z zakupami.

    OdpowiedzUsuń
  17. - No, niby pracuję w szkole. Aczkolwiek przybyłem tutaj z kompletnie innymi planami. - uśmiechnął się zagadkowo. Nie chciał jej mówić, że przyjechał tutaj po to, by ktoś odkrył jego niesamowity talent, który jeszcze nie objawił się w żadnej dziedzinie i by Casyan mógł stać się sławnym.
    Skręcili w prawo, w wąską uliczkę, gdzie już tylko kilka kroków dzieliło ich od owej herbaciarni.
    - To tutaj.- wskazał jej gestem - Bardzo lubię tutaj przychodzić. Jest tu bardzo spokojnie i cicho, choć przewija się sporo gości. Myślę, że ty także polubisz to miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  18. - Nie pan, tylko po prostu Alex- zaśmiał się- I szczerze powiedziawszy, jakoś nigdy o takiej pracy nawet nie myślałem. Po prostu poprzez zbieg kolei losowych tak wyszło- uśmiechnął się blado. Tak... gdyby nie to co się stało, z pewnością siedziałby nadal w Newark i zajmował się czymś innym.

    OdpowiedzUsuń
  19. - Można powiedzieć, że lubię, chociaż jeszze nie miałem z dzieciakami żadnej lekcji- zaśmiał się cicho- Jeszcze oprócz tego to gram w klubie siatkarskim- dodał.

    OdpowiedzUsuń
  20. Vivianne ruszyła powoli alejką w kierunku jednej ze swoich ulubionych kawiarni.
    - Tak, Lise ma 13 lat, chociaż na tyle nie wygląda i wcale nie zachowuje się jak trzynastolatka. Właściwie to ona zachowuje się jak starsza siostra. - przyznała. Lise była o wiele bardziej odpowiedzialna i poukładana niż Vivianne.

    OdpowiedzUsuń
  21. - Cieszę się, że ci się podoba. - skwitował.
    Ożywił się, kiedy wspomniała o pracy w szkole.
    - Miło czasem więc spotkać kogoś, kto jest w tak samo opłakanej sytuacji.- uśmiechnął si i wskazał jej stolik - Wydaje mi się, że pod oknem będzie najlepiej. Ta uliczka jest całkiem urocza, jeśli się wie, gdzie patrzeć. - mrugnął do niej i usiadł, wcześniej odsunąwszy jej krzesło. Na blacie już na nich czekały dwie karty; jedną z nich pochwycił Casyan i otworzył z zadowoleniem na dziale z kawą.
    - Tak poza tym, to polecam tutejsze latte. Jest naprawdę świetne. - odezwał się po dłuższej chwili, kiedy Michelle była zajęta przeglądaniem swojego menu.
    - A wracając do tej szkoły... powiedz mi, czego uczysz?

    OdpowiedzUsuń
  22. [Moja imienniczka :) Wąteczek w takim razie jakiś wypada. Oczywiście Michellki mogą się znać i pójść gdzieś razem jakiś wypad do muzeum lub teatru nie zaszkodzi. Hm..?]

    OdpowiedzUsuń
  23. [Z góry przepraszam za SPAM. Zaznaczam jednak, iż otrzymałam zgodę od właścicielki bloga.]
    Wrzesień. W Birmingham High School pojawiają się nowe twarze, niektórzy odchodzą. Szkoła jednak nieustannie od kilkudziesięciu lat tętni tym samym życiem, a nauczyciele zarażają tą samą pasją. Ty też już dziś możesz dołączyć do najsłynniejszej szkoły z internatem w Wielkiej Brytanii.
    Możesz wcielić się w rolę szkolnego kujona, kapitanki drużyny cheerleaderek, szkolnego sportowca. Wspinaj się po szczeblach szkolnej drabiny popularności i z niepopularnej pierwszoklasistki zmień się w królową balu!
    Już dziś dołącz do http://birmingham-high-school.blogspot.com/
    [Blog wciąż w budowie, jednakże najważniejsze zakładki są już dostępne.]

    OdpowiedzUsuń