niedziela, 29 lipca 2012

Oczywiście, że jestem normalna. Zawsze od poniedziałku do piątku między 8:00 a 15.45.



Lauren Trouessart.

Pani Psycholog (?!)
Pani żona. 

Siódmy lipca 1981 roku nie był jakiś szczególnie szczególny. Fatalna pogoda, mgła i wciąż padający deszcz. I to właśnie ten dzień wybrała sobie Lauren na przyjście na świat. Jak widać od małego lubiła robić wszystko na przekór innym. Jak jej kuzynki piły niegazowaną wodę ona sięgała po dziwne smaki soków. Jak one jadły lody, ona wcinała żelki. Kiedy one dzielnie wkuwały kolejne tomy książek potrzebnych do zaliczenia egzaminów, Lauren brylowała na akademickich salonach i grała w ruletkę z podejrzanymi typami studiującymi Historię. Ot takie widzimisię. 
Mimo wszystko, to właśnie ona wciąż pozostaje ukochaną córeczką rodziców, przez co jej 'nad wyraz poukładany brat' ma ochotę strzelić sobie w głowę przynajmniej cztery razy w roku, gdyż mniej więcej tyle razy się widują. No cóż, nie wszystkich trzeba kochać miłością bezgraniczną, a do takiego 'bezgranicznego'  kochania posiada już swoją małą kompanię. Otóż Lauren jest dumną mamusią czteroletniej, ślicznej pannicy, która po niej odziedziczyła jedynie brak ogarnięcia przestrzennego. Ot tak, cały tatuś z tej małej diablicy a jeśli już mowa o tatusiu... Tatuś, zwany dalej Jeanem, postanowiła dawno temu wkroczyć do jej życia bezceremonialnie odbijając ją swojemu kumplowi. Bardzo romantyczna historia, prawda? Kolega do tej pory czuje się urażony i na wszelakich zjazdach absolwentów odwraca od nich głowę, a jeśli już musi z nimi porozbawiać to zawsze, ZAWSZE wypomina im jak to bardzo zniszczyli mu życie swoim wyborem. Cóż, nie można mieć wszystkiego, prawda?



Jak na typową blondynkę Lauren zazwyczaj nie ogarnia świata. Czasem się jednak zastanawia czy to dlatego że jest blondynką, czy to może obecność Jeana tak na nią wpływa. Kierunków świata też z reguły nie odróżnia, bo przecież nie ważne że supermarket jest w to bardziej prawo niż jej własne prawo i że przecież fryzjer jest bardziej na lewo niż jej się wydaje. Mimo wszystko dzielnie jeździ samochodem i głośno słucha muzyki otwierając przy tym wszystkie okna. Śpiewa nałogowo, choć kompletnie nie potrafi. Słoń nadepnął jej na ucho o te sprawy. Nie przeszkadza jej to jednak dawać solowych koncertów pod prysznicem albo przy krojeniu warzyw na sałatkę. Jean nie protestuje, więc dlaczego miałaby przestać? Wielbi swoje francuskie zwyczaje, toteż na winach zna się bardzo dobrze i co wieczór wypija lampkę ulubionego, czerwonego. Francuskie restauracje też lubi, więc to tam wyciąga męża na weekendowe randki. I romantyczna jest jak cholera! Wciąż trzyma wszystkie prezenty, pierwsze rysunki córki i nawet te upominki, które są wybitnie niepraktyczne i beznadziejne, ale ona nie ma sumienia ich wyrzucić. 



Lauren lubi ludzi. Lubi im pomagać, lubi z nimi rozmawiać i przede wszystkim lubi się nimi otaczać. Duże przyjęcia czy rodzinne zjazdy to jej ulubione momenty w życiu, no może poza chwilami sam na sam z mężem i córką. Lauren nie wyobraża sobie innej pracy niż ta, którą właśnie wykonuje. Łączy w niej wszystko co lubi. Poza tym, nie należy raczej do tych psychologów, którzy twierdzą że wszystko doskonale wiedzą, bo przecież tak nie jest. Lubi słuchać, lubi jak dzieciaki w szkole z niezłego zdenerwowania przechodzą do czystych konkretów. I przede wszystkim, Lauren uważa że nie ma złych ludzi, tylko okoliczności nie zawsze są sprzyjające. 
Psychologię ukończyła z wyróżnieniem, a później miała kilkanaście lat praktyki mieszkając pod jednym dachem ze swoim własnym mężem. Czasem się śmieje, że to właśnie dlatego jest tak cierpliwa w swojej pracy. Kto inny, jak nie ona, wytrzymałby z Jeanem? 
Dodatkowo urocza z niej kura domowa. Piecze, gotuje, sprząta i lata ze świerą za rodzinką pilnując żeby za bardzo nie brudzili. Na szczęście mniej więcej po piętnastu minutach ma dość i stwierdza, że woli pograć, pogadać i powygłupiać się z córką, niż mieć idealnie uporządkowany dom. 

Coś więcej?
- Nieznosi swojego drugiego imienia, dlatego też wszyscy w rodzinie mają zakaz mówienia komukolwiek jak ono brzmi.
- Jeden kieliszek wódki wystarczy, żeby następnego dnia bolała ją głowa.
- Na szczęście z szampanem tak nie ma...
-... Ani z winem. 
- Kiedy ktoś pyta ją o ulubiony kolor wymienia piętnaście by po chwili stwierdzić, że jednak ulubionego nie posiada.
- Nie kupuje prezentów, zazwyczaj robi je sama.
- Kawoholiczka.
- Ma kolekcje maskotek, które dumnie stoją na ostatniej półce szafy.
- Zazwyczaj nie mówi wiele, ale jak już się rozgada to matkoboskaratunku!, nie może przestać.
- Wielbi horrory, chociaż 3/4 filmu ogląda z głową pod kołdrą albo tuż przy ramieniu męża. 
- Gada do kwiatków.
- I do zwierząt.
- Jej foch trwa nie więcej niż trzydzieści cztery minuty. Jeśli trwa więcej, wiedz że prawdopodobnie zjadłeś ostatni kawałek jej ulubionego ciasta. 

---
tumblr - Melanie Laurent as Lauren Trouessart

27 komentarzy:

  1. [ Jak nikt nie wita, to ja witam. Podoba mi się karta. Nie mam pomysłu na wątek, ale mam chęci. ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [ I ja, spóźniona, witam. Myślę usilnie nad jakimś niebanalnym wątkiem, bo ile można się na siebie natykać w pokoju nauczycielskim, prawda? Btw. kto jest na gifach? Piękna kobieta. :)]

    OdpowiedzUsuń
  3. [ No to zaczynam swoje wypociny, ale uprzedzam, że zaczynanie wychodzi mi kiepsko. Tak tylko, żebyś nie była rozczarowana. :D]

    Ludzie dzielili się na dwie, opozycyjne grupy. Pierwsi to byli Ci leniwi, którzy wielkim wysiłkiem nazywali włożeniem rano kapci albo sięgnięciem po pilota. Drudzy natomiast nigdy nie potrafili spokojnie usiedzieć w miejscu, cały dzień latali gdzie popadnie i potrafili z przyjemnością robić kilkanaście rzeczy naraz. I to do tych drugich zaliczała się Gabriela, która zjawiała się w szkole na każdym wakacyjnym dyżurze językowym, rano biegała w parku, wyprowadzała Pana Psa, okazjonalnie chodziła również na fitness. A w międzyczasie jeszcze urządzała sobie spacery do marketu, była mistrzynią w noszeniu zakupów na czas, nie korzystała z windy, tylko wdrapywała się w obcasach na czwarte piętro i bardzo często robiła wielkie, domowe sprzątanie. Szczególnie teraz, w wakacje, kiedy naprawdę nie miała co robić. Nic dziwnego, że z przyjemnością też dotarła do centrum na zajęcia fitnessu, które właśnie dobiegały końca, a ona złapała za butelkę z zimną wodą, do której się przyssała.
    - Dawno mnie tu nie było, to był dla mnie wycisk. Trzeba się zjawiać chyba trochę częściej..- Stwierdziła z wesołym uśmiechem na twarzy w stronę Lauren, która z tych wszystkich gburowatych uczestniczek najbardziej przypadła jej do gustu i absolutnie się na ich tle wyróżniała. Poza tym jeszcze z nią pracowała, ale Hernandez zdała sobie z tego sprawę dopiero kilka tygodni temu! Ale to była już wina tej jej kurzej pamięci. Niestety.

    OdpowiedzUsuń
  4. - No tak, zobowiązania. Ty masz męża, ja mam zwierzęta. Podejrzewam, że jeśli częściej będę znikać z domu mogę zastać tam istne pobojowisko. Ale niedopieszczone mają do tego święte prawo..- Odparła całkiem smutnym głosem, choć smutny to on był jedynie za sprawą odpowiedniej modulacji. O tyle dobrze, że na pewno nie zażądają od niej rozwodu za niepoświęcanie im dostatecznej ilości czasu. Ale Gabriela podejrzewała, że mąż Lauren też by tego nie zrobił. Wydawali się naprawdę idealnym małżeństwem, patrząc na to z boku.
    - Wyplułabym płuca, gdybyśmy miały biec tutaj, ćwiczyć i biec do domu. Ale weekendami, rano.. To nie jest aż takie głupie. A teraz mrożona kawa z lodami, duża pizza i jeszcze frytki do tego.- Dodała naprawdę głośno, uśmiechając się niewinnie. Tylko po to, by te niemiłe babska, które były na wiecznych dietach miały ze swoją psychiką wieczny problem. Niech się męczą, niech drapią ściany z tego apetytu, którego im jasnowłosa narobiła. Pewnie gdyby się nie rozpychały na sali podczas ćwiczeń i były w stanie chociaż ładnie powiedzieć 'dzień dobry', to Gabriela byłaby dla nich dobrodusznym aniołem. Ale teraz, teraz to się miarka przebrała. Ogień podobno najlepiej zwalczać ogniem, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaproszenie było naprawdę miłym gestem z ich strony, chociaż.. Gabriela pewnie pojawiłaby się tam z jakimś dobrym winem i pewnie sałatką. Jedyną przeszkodą w tym wszystkim był jej strach przed dziećmi. Nawet nie strach, istne przerażenie, kiedy jakiś maluch zbliżał się w jej stronę. Czysta paranoja.
    - Naprawdę, to kusząca propozycja, ale.. Żadne dziecko mnie nie lubi. Naprawdę, to fakt. Wolę się nie narażać jeszcze waszej latorośli. To mogłoby się skończyć tragicznie.- Przyznała z nieco niepewną miną, rozplątując jasne włosy z warkocza i ściągając sportowe obuwie. Po części było to nawet prawdą- maluch widzący jej przerażenie sam zaczynał się bać i uciekał z płaczem. A Gabriela wolałaby, żeby Lauren i Jean dalej ją lubili, a nie omijali szerokim łukiem, bo to ta co 'im dziecko wystraszyła'.

    OdpowiedzUsuń
  6. Pewnie gdyby Lauren miała pojęcie o Gabrysiowym lęku i tym wszystkim, przez co zostało to spowodowane.. Pewnie by tak nie nalegała, szczególnie jako Pani Psycholog. Ale Gabriela nie potrafiła się zbytnio ludziom zwierzać, nawet tym najbliższym i przychodziło jej to z trudem. Też dlatego nigdy nie umówiła się na wizytę z żadnym psychoterapeutą, bo jemu też by nie była w stanie za wiele zdradzić. A doskonale zdawała sobie sprawę, że takie wizyty byłyby czymś dobrym w jej przypadku.
    W końcu jednak, ze zbolałą miną, delikatnie pokiwała głową, przystając na propozycję Lauren. Najwyżej będzie siedziała tam z zamkniętymi oczami, modląc się w duchu o to by czas leciał szybciej. Nie ze względu na nich, oczywiście, bo oboje byli naprawdę znakomitym towarzystwem.
    - Skoro tak.. Ale uprzedzam, że to naprawdę może być problem.- Dodała nieco ciszej, kiedy już skończyła się przebierać i stała się o 10 cm wyższa, dzięki swoim ulubionym szpilkom. - To co z tą pizzą?- Spytała już całkowicie pewnym, donośnym głosem, uśmiechając się zadziornie w stronę jakiejś rudowłosej, ktora spojrzała na nią tak, jakby Gabriela wybiła jej siekierą połowę rodziny.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hernandez szybko rozchmurzyła się, nie chcąc robić Lauren żadnej przykrości z powodu swojej małej fobii, a której biedna nawet nie do końca miała przecież pojęcie. Może wcale nie będzie tak źle, prawda? Nigdy nie wiadomo.
    - Drinka, na drinka, jak najbardziej. Ja to zrobiłam całkiem dobry spacer, po ostatniej kraksie mój samochód dokończył żywota. Teraz trzeba uzbierać odpowiednią sumę na kolejny i zastanawiam się jak mogłabym w okresie wakacyjnym trochę dorobić, bo jakoś nie uśmiecha mi się dwa miesiące siedzieć i nic nie robić, jak licealiści.- Stwierdziła, otwierając przed Lauren szklane drzwi i czując na policzkach, przyjemny, chłodny wietrzyk, zbawienny jak na koniec lipca.
    - Mogłabym poszukać czegoś w nieruchomościach, w Hiszpanii przez jakiś czas się tym zajmowałam. Ale do tego pewnie wymagają referencji, zanim bym je wyciągnęła z Madrytu.. Pewnie i wakacje się do tego czasu skończą.- Mruknęła z zastanowieniem, spoglądając na swoją towarzyszkę. Oprócz tego zawsze mogłaby być kiperem, z racji rodzinnej winnicy. Diego, lokalny kiper sporo ją nauczył w tym temacie.

    OdpowiedzUsuń
  8. - W takim razie mi zostaje urlop pełen wina i słońca na balkonie, póki nie uzbieram na nowe auto. Zazdroszczę, jeśli Wam się uda to potem macie koniecznie pokazać jakieś zdjęcia.- Powiedziała całkiem poważnym tonem, zwracając głowę w stronę towarzyszki. Po śmierci ojca zrobiła podobną rzecz, sprzedając wcześniej rodzinną winnicę i wiedziała, że to wspaniały pomysł na wakacje, na trochę odpoczynku. W prawdzie ona podróżowała sama i wiązał się z tym również te mniej przyjemne wspomnienia, ale taki rodzinny wypad, to na pewno był dobry pomysł.
    - I liczę na jakąś fajną pocztówkę.- Mrugnęła do blondynki porozumiewawczo, uśmiechając się przy tym ciepło. Miała całkiem sporą kolekcję takowych, z różnych zakątków świata, więc kolejna, do kolekcji.. Tak, tak, to byłby ładny prezent.

    OdpowiedzUsuń
  9. [ a więc będę czekać - na obecną chwilę nie mam już żadnych pomysłów na wątki z nauczycielami ]

    OdpowiedzUsuń
  10. - W takim razie liczę nawet na kartkę z parku. Koniecznie.- Zakomenderowała iście stanowczym, jak na nią tonem i ruszyła przed siebie nieco żwawiej. Pewnie gdyby nie była taka niska, nie chodziłaby cały czas w szpilkach. Przez ten czas nauczyła się w nich naprawdę szybko chodzić. Nawet biegać. Może dlatego spoglądała z niejaką pobłażliwością na nastolatki, które dopiero zaczynały przygodę z wysokimi obcasami i wykrzywiały je niemiłosiernie, wlokąc się jak żółwie. Ale podobno trening czyni mistrza.
    - Pytanie tylko jaką... Osobiście mam ochotę na śródziemnomorską, z oliwkami i suszonymi pomidorami. A właściwie, teraz wszędzie już można wziąć pizzę po połowie. Chyba tak będzie najlepiej, co?- Spytała zaraz i lekko potargała jasne włosy palcami. Nigdy nie chciała nikomu niczego narzucać. Nawet jeśli chodziło o wybór pizzy.

    OdpowiedzUsuń
  11. - Poważnie? Ale mam dzisiaj farta, w takim razie bierzemy coś z oliwkami.- Stwierdziła wesoło i dziarskim krokiem wyminęła jakiegoś wyjątkowo powolnego biznesmena z czarną aktówką pod pachą. Oni podobno zawsze się gdzieś spieszyli. Cóż ten najwyraźniej był jakimś ewenementem w świecie biznesu.
    - Oj, piwo.. W doborowym, to o to nie musimy się martwić. Wystarczy, że w pobliżu nie będzie tych wrednych bab z fitnessu. Jak ich nie będzie, to od razu mamy wyśmienite popołudnie przed nami.- Dodała uśmiechając się wesoło. Pewnie gdyby nie Laurem, Gabriela od razu zrezygnowałaby z tych zajęć, bo reszta tych kobiet.. Ta, kobiet, to tak ładnie powiedziane. Rzeczywistość była bardziej przerażająca.
    GABRIELA

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. [Pomysł na małe powiązanie. Takie przyjaciółki z pracy, sekrety, ploty. Lauren wie o problemach Elle jeśli chodzi o dziecko i byłego męża Davida Smith'a. Hm..?]

    OdpowiedzUsuń
  14. Praca w wakacje. W końcu ktoś musiał zostać w szkole na parę godzin i popilnować niektórych rzeczy. A żeby nauczyciel nie zanudził się na śmierć dyrekcja liceum wyznaczała dwie osoby do spraw papierkowych podczas wakacji. Tym razem była to Michelle i Lauren- Bogu dzięki. Czas na małe ploteczki i zwierzenia. Elle migiem wpadła do biura szkolnego pedagoga a żeby było ciekawiej zabrała ze sobą parę babeczek i ciepła jeszcze kawę z pobliskiej kawiarni zabraną na wynos- Witaj kochana!- ledwo co otworzyła drzwi z tym całym ekwipunkiem na rękach mimo to jak zawsze dziewczynie towarzyszył szeroki uśmiech na twarzy. Postawiła wszystko na biurku i zajęła miejsce naprzeciwko Lauren- Opowiadaj!

    OdpowiedzUsuń
  15. [Z góry przepraszam za SPAM. Zaznaczam jednak, iż otrzymałam zgodę od właścicielki bloga.]
    Wrzesień. W Birmingham High School pojawiają się nowe twarze, niektórzy odchodzą. Szkoła jednak nieustannie od kilkudziesięciu lat tętni tym samym życiem, a nauczyciele zarażają tą samą pasją. Ty też już dziś możesz dołączyć do najsłynniejszej szkoły z internatem w Wielkiej Brytanii.
    Możesz wcielić się w rolę szkolnego kujona, kapitanki drużyny cheerleaderek, szkolnego sportowca. Wspinaj się po szczeblach szkolnej drabiny popularności i z niepopularnej pierwszoklasistki zmień się w królową balu!
    Już dziś dołącz do http://birmingham-high-school.blogspot.com/
    [Blog wciąż w budowie, jednakże najważniejsze zakładki są już dostępne.]

    OdpowiedzUsuń
  16. What's up, I log on to your blogs on a regular basis. Your humoristic style is witty, keep up the good work!

    Also visit my blog ... quick cash

    OdpowiedzUsuń
  17. mаgnifiсеnt points altogetheг, you
    simply won a emblem neω гeader. Whаt
    mіght yοu гecommenԁ in regаrds to your publiѕh thаt уou made some ԁays in the past?
    Any positive?

    My wеb blog ... payday loans

    OdpowiedzUsuń
  18. Good infοrmation. Lucky me I discοvereԁ уour site
    by chаnсe (stumbleuρоn).

    Ι hаve book-mаrked іt foг lаter!


    Stορ by my web-sіte same day loans

    OdpowiedzUsuń
  19. Exсellеnt bеat ! I wish to аpprentice whilst you amend
    your web site, hoω cаn i subscribe for a blog web
    site? The aсcount aiԁed me a appliсablе dеal.

    I were tiny bіt fаmіliаr of this yοur bгoadcast ρrovided shіny
    cleaг idea

    Аlso ѵisit my web blog; quick loans

    OdpowiedzUsuń
  20. Ηі, Neat post. There is а ρгoblem along with your
    sitе in web explorer, might test this? ІE nonetheleѕs is the marketplace
    leadеr and a lаrge cοmponent of people
    will leave out youг fantаstic writing
    because of this ρroblem.

    Hеre is my web-site payday loans online

    OdpowiedzUsuń
  21. Hi there! This is mу first commеnt here
    ѕo Ι just wantеd to gіve a quick shout out
    anԁ ѕay I гeally enjoy reading your blog pοsts.

    Can уou suggest any other blogs/websites/forums that go ovеr
    the same toρics? Τhankѕ for уour
    time!

    Μy webpage bad credit loans

    OdpowiedzUsuń
  22. Нi there! I just wish to οffer yοu a big thumbs
    up for уour еxcellent informatiоn you've got right here on this post. I'll be
    retuгning to your web sitе for more ѕoon.


    Feеl free to surf to my web pagе; bad credit loans

    OdpowiedzUsuń
  23. My paгtner and I stumbleԁ οver here different ωeb page and thοught I might cheсk thіngs out.
    I like what I see so now i аm folloωing уou.

    Look forward to looking into your wеb pagе for
    a ѕecond time.

    Take a look at my web site - payday loans

    OdpowiedzUsuń
  24. I blog quitе often and I genuinely appreciate
    youг infοrmatiоn. Your aгticle hаs truly pеakеd mу interеst.
    I'm going to bookmark your website and keep checking for new information about once per week. I opted in for your RSS feed too.

    Feel free to visit my weblog ... payday loans

    OdpowiedzUsuń
  25. An іmpressive share! I've just forwarded this onto a friend who has been conducting a little research on this. And he in fact bought me lunch due to the fact that I found it for him... lol. So allow me to reword this.... Thanks for the meal!! But yeah, thanx for spending time to discuss this matter here on your blog.

    my site - payday advance

    OdpowiedzUsuń