niedziela, 22 lipca 2012

Steve Underwood



Stephen 'Steve' David Underwood
18 lat
28.02.1994
Amerykanin
Klasa III
Zajęcia obowiązkowe: Języki: angielski, niemiecki, rosyjski, łacina; wos,; wok; historia; matematyka; Ścisłe podstawa: fizyka, chemia; Ścisłe rozszerzenie: biologia; Sport: lekkoatletyka
Zajęcia dodatkowe: Drużyna piłkarska (bramkarz)



Myślisz, że go znasz?
To zadanie zdecydowanie z tych trudniejszych. Nie bywa przewidywalny, chociaż? Jeżeli uda ci się podejść do niego od odpowiedniej strony, może nawet uda ci się go rozgryźć. Lubi robić wszystko na przekór innym, dlatego częstym słowem padającym z jego ust jest po prostu „nie”.
Czy należy do tych złych i negatywnie nastawionych do świata? Raczej nie, to jedynie maska, którą nakłada na twarz, ponieważ nie lubi zbytniego zainteresowania swoją osobą. Nie przepada za byciem w centrum uwagi. Jednak nie zawsze jest to takie proste zważając na jego wzrost – mierzy ponad metr dziewięćdziesiąt, co ułatwia mu obronę piłek, zmierzających do bramki.
Nie pozwala sobie na stawianie warunków, których i tak nie spełni, jeżeli będzie uważał, że ograniczają jego wolność.


Co lubi?
Zatracać się w dźwiękach muzyki, którą nie tyle lubi, co kocha. Nie wyobraża sobie życia bez swojego idola Slasha, Guns’N’Roses, Nirvany, OMEGI, Muse, Apocaliptica’i czy wielu innych.
Nie zapominajmy, że dla niego dzień nie zacznie się póki nie zje miski płatków cynamonowych, zadowoli się też takową gumą do żucia, jednak to i tak nie jest do końca to.
Bywają dni, że nie rozstaje się ze swoją czerwoną Aldonką, a któż to? To gitara elektryczna, którą dostał od ojca. Gra on także na saksofonie.
Ma też małą tajemnicę, dość infantylną, ale czy ktoś ich nie miewa? Trzyma pod łóżkiem sporego, pluszowego Garfielda. Nie śpi z nim, ale on musi tam być i koniec kropka.




Jak go rozpoznać?
Wiemy już, że jego głowa wystaje ponad połowę naszego społeczeństwa. Ale nie wyróżnia się za to kolorystycznie, jakoś stroni od jaskrawości. Czerń, biel ewentualnie czerwień przemycana jest do jego ubioru. No cóż, lubi swoje czerwone glany.
Nie stosuje jakiś wymyślnych modowych trików, właściwie w ogóle nie jest modny. Matka powtarza mu ciągle, że jest fleją, ale czy ma do tego prawo tylko po tym, że jeżeli zrobi dziurę w spodniach to dorzuci jeszcze kilka nowych od siebie i uważa, że ma spodnie z kolekcji a la Underwood?
Koszulki, bluzy z podobiznami idoli i ulubionymi zespołami są na porządku dziennym. Ale i jakaś koszula się w jego szafie znajdzie.
Co do jego ciemnych włosów. Zazwyczaj chodzi w rozpuszczonych, ale jeżeli zobaczysz na korytarzu wysoką postać w warkoczu, to też może to być on.


Coś z przeszłości?
Prawdę mówiąc jego historia nie jest jakoś wielce niezwykła. Księciem z żadnej bajki z pewnością nie był. Do rodziny arystokratów też nie należy. Chociaż ma duże szczęście mieć prawników za rodziców. Zdecydowanie nie raz uratowało mu to tyłek. Ciekawe dlaczego ma dar do wpakowywania się w kłopoty. Raz nawet został oskarżony o śmiertelne pobycie, którego pierwszy raz winnym nie był. Nigdy nie pałał agresją, ale w tamtym okresie naprawdę miał ochotę rozkwasić niejednemu buźkę. Na szczęście matka wyciągnęła go z opresji i wszystko skończyło się jedynie wyrokiem w zawieszeniu.
Wydaje mi się, że trzeba go poznać aby zdradził inne, może nawet ciekawsze historie ze swego życia. Choć trzeba przyznać, że nie lubi gdy ktoś wie o nim zbyt wiele.



Myślisz, że jest dziwny? Ależ skąd, on tylko takiego udaje.


242 komentarze:

  1. [Mam nadzieję, że nasz wątek będzie kontynuowany? :)]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Dobra buduj sobie tą kartę a ja ci już dodam ten mój komentarz przy okazji, że mi się onet otworzył :P i brawo, widzę, że ogarnęłaś blogspot]
    Wróciła do swojego pokoju, przebrała się i poszła pobiegać. Później wpadła do swojej ulubionej kawiarni i popijając kawę szukała mieszkania dla siebie. Znowu nic nie znalazła, po woli zaczynała tracić nadzieję. Ale przynajmniej szukali kogoś do kawiarni na wakacje więc wzięła tą posadę. Przez kilka pierwszych dni nie mogła się przestawić ani zorganizować ale wreszcie przyszedł weekend. Piątkowy wieczór urozmaiciła sobie zakupami w supermarkecie i kolacją u matki, jakoś nie miała ciekawszych propozycji. Wróciła do siebie przed dziesiątą, wzięła prysznic i położyła się do łóżka jednak nie mogła zasnąć. O pierwszej zrezygnowała i wstała. Wyszła na korytarz i poszła do największego okna w akademiku. Usiadła na parapecie i pijąc herbatę obserwowała Nowy Jork nocą.

    OdpowiedzUsuń
  3. Usłyszała zamieszanie na drugim końcu korytarza i zdziwiona odwróciła wzrok od okna i rozejrzała się po półmroku, w którym i tak nic nie dostrzegła. Cóż, myślała, że wszyscy o tej porze dawno już śpią. Odstawiła kubek z kawą, zeskoczyła z parapetu i niespiesznym tempem ruszyła w tamtą stronę. Jej oczom ukazał się brunet, na kilometr widać było, że nie do końca trzeźwy.
    -Steve? - zapytała zdziwiona - Co się stało?

    OdpowiedzUsuń
  4. [Skończyliśmy na wejściu do baru ^ ^]

    OdpowiedzUsuń
  5. Usiadła obok niego i przez chwilę siedzieli w milczeniu.
    -Jeżeli chcesz możesz się przespać u mnie, ja pewnie i tak dziś nie zasnę - obojętnie wzruszyła ramionami i popatrzyła na niego.
    -Wygrasz za tydzień i będziesz miał z głowy ten dług, nie łam się.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Być może ich rodziców, zwłaszcza matki, łączy przyjaźń? Matka Steve'a postanowiła wpaść na wieczór do rodzicielki Debby, a że twoja postać i ruda podobno razem bawili się w dzieciństwie to matka twojej postaci przytargała Steve'a ze sobą? One mogłyby gdzieś razem wyjść, a Deborah i Steve (początkowo, później akcja może się rozwinąć) utknęliby w lokum rodzicielki rudej? W mojej głowie panuję zupełna pustka, niestety nie mam innych, kreatywniejszych pomysłów ;>]

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Jestem, z trudem, ale się udało. Mogę liczyć na kontynuowanie tamtego wątku? Bo ostatnią odpowiedź wysłałam jeszcze na onecie. :)]

    OdpowiedzUsuń
  8. Scenariusz wizyty chłopaka którego kojarzyła wyłącznie z wczorajszego wytłumaczenia rodzicielki wcale się jej nie uśmiechał, ale nie planowała awanturować się z neurotyczną matką gdyż wiedziała, że skończy się to tragicznie. Wolała zamknąć usta i kiwnąć głową w geście zrozumienia wyjaśnień rodzicielki po czym zaszyć się w swoich czterech ścianach z nadzieją, że przyjaciółka matki odwoła wizytę i rudowłosa otrzyma szansę wyrwania się z tego piekła. Plan dzisiejszej ucieczki legł w gruzach, jej złudne nadzieję odpłynęły wraz z głosem rodzicielki oraz dźwiękiem domofonu. Zerknęła w lustrzane odbicie, które ukazało jej porcelanową twarzyczkę, pąsowe pełne usta, które uginały się w jakże złudnym uśmieszku. Akcja. Przystanęła obok rodzicielki, odgarniając niesforny kosmyk włosów z twarzy, jej wzrok automatycznie skierował się na chłopaka, musiała znacznie unieść głowę aby dostrzec jego twarz. Powstrzymała się od roześmiania się kiedy dostrzegła obojętny wyraz twarzy mężczyzny, widocznie jego matka miała ten sam dar przekonywania co rodzicielka rudowłosej.
    -Cześć.- Odpowiedziała z udawanym aczkolwiek przekonującym uśmieszkiem formującym się na jej pełnych ustach. Kiedy kobiety chichocząc oraz rzucając komentarze o dziecięcych zabawach ich dwojga wyszły z lokum aby wypić kawę na mieście. Wiedziała, że bez chłopaka nie mogła się nigdzie ruszyć, matka zrujnowałaby jej przerwę letnią, ponadto widząc wzrok rodzicielki wychodzącej za drzwi odechciało się jej ucieczek. Uśmieszek Debby ulotnił się w powietrzu kiedy tylko kobiety wyszły. Zerknęła na chłopaka, marszcząc lekko nos. -Rozgość się.- Rzuciła obojętnie i skierowała się do kuchni, przed wyjęciem piersiówki z "sekretnego" schowka rodzicielki, zaglądnęła przez okno aby upewnić się, że kobiety poszły. W tym samym czasie kiedy chłopak wszedł do kuchni, ona zdążyła już wziąć kolejnego łyka mocniejszego trunku, przysiadła na blacie kuchennym, lustrując twarz mężczyzny. -Podobno bawiliśmy się razem w dzieciństwie, na ogół doskonale rozpoznaję twarze, ale ciebie za cholerę nie pamiętam.- Chwyciła w dłoń jabłko, nie spuszczając wzroku z chłopaka. -Deborah.- Przedstawiła się i wzięła niewielkiego gryza krwisto-czerwonego jabłka.

    OdpowiedzUsuń
  9. Absolutnie, odniesienie do higieny nie dotyczyło jego osoby. To był raczej wyraz pogardy dla tych rozpuszczonych panien, które nie schodziły ze swojego wielkiego, okrągłego łoża. A sprzątanie? To już od wieków panuje stereotyp, że kobiety muszą trzymać porządek i głównie od tego są, a faceci mogą sobie pozwolić na bałaganienie. Pewnie gdyby ona sama mieszkała w akademiku nie miałaby dwupoziomowego mieszkania na swojej głowie. Kto wie, może i ona mogłaby sobie pozwolić na lżejszy dzień i nie zbierać z podłogi koszul swego ojca, który po szpitalnych dyżurach był tak zmęczony, że ledwo dochodził do własnej sypialni.
    - Niedaleko.- Odparła krótko i lekko kiwnęła głową, odgarniając z policzków jasne kosmyki włosów. Lubiła konkrety i czasami nie rozumiała osób, które niepotrzebnie rozwodziły się na dany temat. Jeśli ktoś pyta czy to daleko, wystarczy chyba odpowiedzieć 'tak' lub 'nie', zamiast od razu tłumaczyć mu zawiłą trasę. Wszak człowiek nie o to pytał.
    - Rzadko mam okazję być komuś wdzięczna- Zauważyła po chwili z lekkim powątpiewaniem w głosie, po czym delikatnie zmarszczyła jasne brwi. No może nie była typem dziewczyny z sąsiedztwa, ale gust muzyczny miała nadzwyczaj dobry. Jak ktokolwiek mógł w to wątpić.
    - Od płyt wolę prawdziwe winyle, głównie tak słucham muzyki. I mam same dobre 'płyty', tak dla jasności.- Dodała zaraz nieco ostrym tonem, chociaż gdzieś w kąciku warg czaił się cień wdzięcznego uśmiechu.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wiedziała czemu traktował ją w tak chłodny sposób. Obejrzała się za nim i również postanowiła wstać. Podniosła się szybko i zrobiła krok ale obraz zaczął jej się dziwnie zamazywać. Podparła się jedną ręką o ścianę, a drugą złapała za głowę. Chwilę później odleciała i z głośnym hukiem upadła na ziemię.

    OdpowiedzUsuń
  11. Dla niego to byłby wstyd i definitywne załamanie jego 'męskiej dumy', natomiast Navia miałaby ubaw po pachy. Sama wyglądała na wątłą, niewysoką kobietkę, która prędzej by się przewróciła pod nawałem takiego ciężaru niż zdołała donieść to wszystko do domu. Na całe szczęście nie musiała być wielkich gabarytów by dawać sobie radę z takimi czynnościami. A brat sam twierdził, że jest nadzwyczajnie i nienaturalnie silna jak na swoją budowę. Tym bardziej miałaby z biedaka ubaw, gdyby teraz zaczął narzekać na ciężkie siatki z zakupami.
    Gdyby nie podniosła prawej ręki, w której dzielnie dzierżyła siatkę i nie pokazała odpowiedniego wejścia do niewielkiej kamienicy, pewnie chłopak poszedłby dalej i niczego nie zauważył. Albo nie zatrzymał się w odpowiednim momencie i oboje byliby uczestnikami osobliwej kolizji. Tylko jeszcze musiał się pomęczyć, bo w starszych, urokliwych zabudowach wind nie było, a czekał ich jeszcze marsz na trzecie piętro.
    Wystarczył odpowiedni sprzęt, trochę sprytu i inteligencji by znaleźć takie perełki, które praktycznie nie były zarysowane. I Navia była posiadaczką całkiem pokaźnej kolekcji, jeśli brać pod uwagę wcale nie tak szerokie możliwości.
    - A jest aż tak tragicznie? Jak mi tak zostanie to będę mogła straszyć małe dzieci. Też ciekawe zajęcie.- Stwierdziła, wchodząc po schodach pierwsza i lekko wzruszyła ramionami. Idąc za nią nie widział niecnego uśmieszku, który błąkał się na jej ustach... Co poradzić, nie była aniołkiem. A za dziećmi chyba też nie do końca przepadała.
    - A co do muzyki: dogadamy się.- Dodała jeszcze i podbródkiem wskazała na jego koszulkę, stawiając siatki przy mahoniowych drzwiach. Tylko po to, by znaleźć w torebce parę kluczy. Z breloczkiem w kształcie krzyża. Nigdy nie była religijną osobą, ale strasznie podobał się jej motyw i kształt krzyża. Często też nosiła takie kolczyki.

    OdpowiedzUsuń
  12. Niestety blondynka nie żartowała. A chciałaby... Leżała bezwładnie i nie reagowała na jego głos ani na potrząsanie. Można było wyczuć, że jej puls był bardzo słaby a oddech płytki. Ostatnio z jej organizmem działy się naprawdę dziwne rzeczy, a ona nie lubiła chodzić do lekarzy dlatego zostawiła to w spokoju i taki teraz był tego finał.

    OdpowiedzUsuń
  13. Tu miał pewnie rację, co do tych dzieci. Sama raczej nie przepadała za małymi, wrzeszczącymi i biegającymi wszędzie maluchami, i to chyba działało w dwie strony. Syn ciotki rozpłakał się w wózku na jej widok, chociaż nie zdążyła tak na dobrą sprawę nic zrobić, nawet podejść bliżej.
    - To się nie mija z prawdą. Dlatego wolę je omijać, bo jeśli ja straszę, to jeszcze nic. One potrafią gryźć, szczypać, kopać.. Ja tam do bójek z dzieciakami raczej nie aspiruję.- Powiedziała swobodnie, bo wcale jej te słowa nie uraziły. Pewnie gdyby była jedną z tych różowych panien które nie wiedziały co do dystans do siebie i autoironia pewnie zepchnęłaby go w szale ze schodów. Czyli co, to jego szczęśliwy dzień, prawda?
    O ile on paradował w glanach, ona swoje czarne japonki postawiła w kącie, w przedpokoju. Nie kazała mu zdejmować butów. Czasami bywała straszydłem z najgorszych koszmarów, ale w swoim domu każdego traktowała z należytym szacunkiem, jak to gościa. Było mu tak wygodniej? A proszę bardzo. Najwyżej później oddeleguje się Lauriona żeby polatał trochę z mopem.
    - Nie z kranu, bo sobie w brzuchu robaki wyhodujesz!- Powiedziała całkiem poważnym tonem i bez ceregieli zabrała mu z rąk szklankę, którą wstawiła z powrotem do zlewu. Czystą wyjęła z górnej szafki, by nalać do niej niegazowanej wody która jeszcze przed chwilą stała w lodówce. Jasnowłosa nie była jakimś orłem w kwestiach biologii, ale tak zawsze powtarzał jej ojciec- lekarz. Pewnie to tak pół-żartem, pół-serio, ale na pewno coś w tym było.
    - Jak już mam 'okazję' do tej całej wdzięczności, to się rozgość. Tylko muzykę mam na górze.- Stwierdziła i wskazała na kręte schodki, prowadzące na górę. Jakoś nie podobały się jej nigdy typowe mieszkania i cieszyła się, że kamienica, choć niewielka gwarantowała jej pokój na drugim poziomie. To dlatego sufit był trochę niżej.
    Navia zaczęła rozpakowywać swoje siatki i odkładała na bok to, co należało do Steve'a. Musiała przyznać, że nie czuła się wcale tak źle jako przykładna i nawet miła kobieta. Może dlatego, że wreszcie znalazł się ktoś, kto się lubił droczyć, a to w ostatnich czasach wielka rzadkość

    OdpowiedzUsuń
  14. To było dziwne uczucie, trochę inne niż sen. Sam moment kiedy odleciała był naprawdę cholernie przyjemny, w tamtej chwili czuła euforię. Nie poczuła upadku, w tamtym momencie nie miała już kontaktu ze swoim ciałem, które stało się bezwładne. Była w wielkiej próżni, nie potrafiłaby dobrać słów aby opisać uczucie, które nią zawładnęło. To było jak urwany film, nagła czarna dziura w umyśle.
    Ocknęła się w szpitalu nieco zszokowana. Gwałtownie otworzyła oczy i zaczęła nerwowo oddychać. Zdezorientowana rozejrzała się dookoła. Po woli zaczynała odzyskiwać władzę nad całym swoim ciałem. Gwałtownie poderwała się do pozycji siedzącej nie wiedząc co ze sobą zrobić.
    -Co się stało? Gdzie jestem?

    OdpowiedzUsuń
  15. Niby to była prawda, ale nawet taka woda nie umywała się do tej tradycyjnej, mineralnej. A poza tym przezorny zawsze ubezpieczony, z tego założenia Navia wychodziła i czasem wolałaby, by inni ludzie robili tak samo. Szkoda, że jakaś tam znaczna część społeczeństwa była po prostu... A nie, to brak słów. Naprawdę.
    A widząc taki pełen wdzięczności uśmiech, odpowiedziała na niego bezwiednie. Nawet nieświadomie, bo nie od razu poczuła, że jej wargi wyginają się w przyjemnym, ciepłym uśmiechu. Zdała sobie z tego sprawę już po fakcie, kiedy takiego gestu cofnąć się nie da. Gesty, który wykonała pierwszy raz od parszywego tygodnia, który złagodził rysy jej twarzy i jasnowłosa mogła nawet sprawiać wrażenie niewinnego anioła. Dobrze, że to tylko mięśnie twarzy działały wbrew jej naturalnemu zachowaniu, bo w duszy dalej grał jej raczej diabeł, aniżeli anioł.
    Po chwili własnego skonsternowania tym co zrobiła, a co teoretycznie nie powinno się komuś takiemu jak Navia zdarzyć, wyminęła mężczyznę i zajrzała do lodówki, przez dłuższą chwilę opierając policzek na otwartych drzwiczkach. Wtedy to wyjęła karton soku pomarańczowego, sałatkę, którą zrobiła rano, a z dolnej szafki wytrzasnęła nawet jakieś chipsy, co było rzadkością w tym domu. Do tego doszły dwie szklanki, dwa talerzyki i sztućce, a ona ledwo to wszystko zmieściła w niewielkich ramionach.
    - Na górę, pierwszy pokój na prawo. Stąd niewiele będzie słychać.- A raczej ona niewiele będzie słyszeć, mając do dyspozycji jedno, sprawne ucho.

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy mężczyzna zabrał piersiówkę z jej rąk, zmarszczyła jedynie nos, widocznie niezadowolona po chwili jednak wywróciła oczyma i na jej pąsowych ustach znów uformował się nieznaczny uśmieszek. Usłyszawszy wypowiedź mężczyzny, olśniło ją, automatycznie przypomniała sobie całe zajście, nie potrafiła nie roześmiać się na wspomnienie dziecięcych zabaw. -Ach, pan doktor. To wyjaśnia dlaczego zainteresowałam się medycyną.- Wzięła kolejnego gryza jabłka, mimowolnie się rozglądnęła, poszukując tajemniczych skrytek rodzicielki w których kobieta przetrzymywała cały alkohol. Kiedy odnalazła znajomo oznaczoną szufladkę, uśmiechnęła się pod nosem i zgrabnym ruchem zeskoczyła z blatu, leniwym krokiem podeszła do szufladki z której po chwili wyciągnęła butelkę whisky. -Więc, Steve, pod jaką groźbą się tutaj znalazłeś? Bo założę się, że nie przyszedłeś tutaj z dobrej woli.- Wspięła się na place aby sięgnąć do górnej szafki, wyjęła z niej dwie szklaneczki, które położyła na blacie, wlewając do nich trunek i wrzucając po kostce lodu.

    OdpowiedzUsuń
  17. Złapała się za głowę i pomasowała skronie. Głowa jej dosłownie pękała. Zrobiła wielkie oczy kiedy zobaczyła różne igły powbijane w jej ręce. Chciałaby je wszystkie powyrywać ale to by poszło na marne bo znowu podłączyliby ją do sprzętu i pewnie za złe sprawowanie trzymali tu jeszcze dłużej. I nie obchodziło ją to, że gdyby powyrywała podłączenia do aparatury to wszędzie lałaby się krew. Po krótkiej chwili zamyślenia rozejrzała się po pokoju. Farba, niegdyś biała była już mocno żółtawa, a miejscami odpadała od ścian. Do tego pokoik był strasznie klaustrofobiczny i miał tylko jedno małe okno, do tego z kratami. Po co komu w normalnym szpitalu kraty? Przecież to nie psychiatryk, nie miała zamiaru skakać z okna. Od tego strasznego szpitalnego zapachu zrobiło jej się niedobrze. Smutno spuściła głowę i westchnęła bezradnie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Z tego samego założenia wychodziła Navia, której raczej nie ciągnęło do przykładnego towarzystwa, gdzie koleżanki uczyły się przed każdymi zajęciami i były tak miłe, że aż mdliło. Zresztą i tak nie miała za wielu 'koleżanek', bo jakoś łatwiej jej było dogadać się z płcią przeciwną. Może przez to, że nie była typową dziewczyną, a może też i przez to, że większość życia spędziła z facetami, wychowywana męską ręką, bez matki.
    - Mam brata cukrzyka i ojca lekarza. Uwierz mi, gdybym się skaleczyła nie potrzebowałabym żadnego pielęgniarza.- Odparła całkiem spokojnie, jak na nią i weszła do swojego pokoju tuż za nim. Lubiła przywiązywać wagę do nawet najmniejszych szczegółów, więc cały wystrój pokoju wydawał się spójny. Większość miejsca zajmowały płótna, sztalugi w liczbie dwóch, farby i szkicowniki, które leżały na każdej szafce i szafeczce. Niektóre już zarysowane od góry do dołu. Przy łóżku stał okazały gramofon a obok piętrzący się stos winyli, płyt, kaset i tym podobnych rzeczy, posegregowanych według gatunku jak i roku wydania. I nie dało się zauważyć, że jasnowłosa była raczej zwolenniczką ciemnych barw, aniżeli dziewczęcych różów, bo ściany miała w kolorze jasnego karmelu, ale narzutę na łóżko ciemnobordową.
    Navia przesunęła jeden ze swoich szkicowników, by zrobić miejsce na to co oboje przynieśli i wyprostowała się, na moment przymykając powieki. Niekoniecznie ze zmęczenia, raczej z chwili względnego spokoju, który miała w domu rzadko.
    - Możesz buszować do woli.- Powiedziała po chwili i usiadła na łóżku po turecku, lekko wzruszając ramionami. Lubiłą mieć swoje tajemnice, ale przecież niczego kompromitującego ani sekretnego nie trzymała w pokoju. To raczej miała w głowie i niespecjalnie jej przeszkadzało, kiedy ktoś oglądał jej obrazy, albo spoglądał na ulubioną muzykę.

    OdpowiedzUsuń
  19. [Ej, ja ci na to odpowiadałam.]

    Podążył za nimi żwawym krokiem i spojrzał na przyjaciela.
    - Tematem przewodnim jest życie - powiedział, zakładając ręce za głowę. - Oczywiście, gdy wszystko nam się wali, potrzebujemy podparcia przyjaciół, którzy postawią nas przed aktem dokonanym i wytłumaczą, że nie warto martwić się na zapas. Gdzieś jeszcze wplątałem seks, zawsze musi być - Wyszczerzył się. - i coś o niepoprawnej miłości. W każdym bądź razie, nie ma kto tego zaśpiewać, a sam na perkusji tego nie pojadę, więc jestem w kropce. Ale nie ma co się martwić. - parsknął, wywracając oczami. - A tobie jak idzie?
    Przeszli przez ulicę i skręcili w jedną z przecznic, jakby coś silnego prowadziło ich do pabu, który jest ulubionym miejscem ich spotkań.

    OdpowiedzUsuń
  20. -Ale co ci mam wyjaśniać? - jęknęła cicho - przecież nie wstrzymałam oddechu na tak długo żeby zemdleć. Myślisz, że zrobiłam to specjalnie? - spojrzała na niego nie kryjąc nawet zdziwienia. O co on ją w ogóle podejrzewał?
    -Trochę źle się czułam od tygodnia i tyle ale nie AŻ TAK źle. Nie miałam czasu iść do lekarza. I dochodzi jeszcze fakt, że nienawidzę lekarzy - przez cały czas miała wzrok wbity w podłogę. Ona leżała w szpitalu a brunet się na nią złościł nie wiadomo o co. Mówiąc ostatnie zdanie posmutniała jeszcze bardziej, jakby wiązało się z tym wszystkim jakieś traumatyczne wspomnienie. Bo tak właśnie było.

    OdpowiedzUsuń
  21. [Niestety nigdy się nie robi i trzeba przesuwać w dół cały czas]
    -Ale nie czułam się aż tak źle. Poza tym nie widywaliśmy się przez ten tydzień i wiem, że masz teraz swoje problemy, nie chcę cię obarczać swoimi - popatrzyła na niego i uśmiechnęła się blado. To było tylko małe omdlenie i już wybudziła się sama. Zaczęła się zastanawiać czy naprawdę musi być podłączona do tej całej aparatury. No przecież nie była aż tak chora.
    -Mógłbyś zawołać lekarza? - poprosiła - Nie chcę tu siedzieć, wypiszę się na żądanie.

    OdpowiedzUsuń
  22. Szczerze mówiąc to myślała, że brunet będzie stawiał większy opór ale to dobrze, że nie musiała się z nim wykłócać. Lekarz powiedział, że wyniki będą dopiero po weekendzie i wolałby żeby blondynka została do poniedziałku na obserwacji żeby rodzice się nie martwili.
    -A widzi tu pan moich rodziców, którzy się martwią i od razu przyjechali na wieść, że jestem w szpitalu? - Zaczęła trochę agresywnie. Westchnęła i trochę się uspokoiła.
    -I tak nikogo nie obchodzę. Nikogo. I jakoś nikomu nie zależy czy jestem zdrowa czy nie.
    Jakieś dziecko na korytarzu zaczęło płakać, ktoś się wykłócał zapewne z lekarzem lub kimś z rodziny, dwóch lekarzy w pośpiechu biegło do jakiegoś pacjenta a ich pagery co chwila popiskiwały. Ten hałas, to wszystko przytłaczało Alison. Miała wrażenie, że posiedzi tu jeszcze chwilę i zwariuje.
    -Nie będę siedziała sama zamknięta w ciasnym pokoiku. Proszę o papiery które mam podpisać żeby wypisać się na żądanie - powiedziała to tak pewnie, że lekarz odpuścił dalsze dyskusje i wyszedł z pokoju po papiery. Chwilę potem przyszła pielęgniarka i zaczęła odłączać ją od sprzętu.

    OdpowiedzUsuń
  23. Całą drogę milczała. W pewnym momencie zauważyła, że jadą inną drogą niż do akademika ale nie protestowała. Pomyślała, że może Steve ma jeszcze jakieś swoje sprawy do załatwienia. Kiedy powiedział żeby wysiadła spojrzała na niego zdziwiona ale zrobiła to.
    -Ale gdzie my w ogóle jesteśmy? I po co tu przyjechaliśmy? - jakoś nie kojarzyła tego miejsca i jeszcze nie wiedziała co on sobie zaplanował ale coś czuła, że za bardzo jej się ten pomysł nie spodoba.

    OdpowiedzUsuń
  24. Bardziej chodziło jej o to, że mając taki zastęp medyczny w domu jest wyszkolona na tyle, by bez problemu poradzić sobie ze skaleczeniem. Naprawdę nie było trzeba wokół niej od razu skakać. A kilka kropel krwi to chyba jeszcze nie tragedia, nie koniec świata, prawda?
    Odruchowo wygładziła bordową kapę na łóżku, tylko co jakiś czas wodząc za nim wzrokiem, ot tak, by zobaczyć co akurat przegląda. Faktycznie, portret Maddie był chyba jednym z najlepszych. Może dlatego, że jako jedyna potrafiła usiedzieć trochę w miejscu i świadomie się na to zgodziła. Inne szkice były niedokończone, albo czekały na lepszy czas. Gdzieś tam był jeszcze Jim Morrison, a na ścianie jasnowłosa kobieta łudząco podobna do Navii.
    Lekko machnęła ręką, kiedy znalazł i swoją podobiznę. Ani jej to nie przeszkadzało, ani się tego nie wstydziła i nie miała ochoty wyrwać mu szkicownika by ukryć go gdzieś głęboko. Po co?
    - Lubię szkicować, to się nie dziw. Nie mogłam dokończyć bo się chyba wierciłeś jakbyś miał hemoroidy, więc leży niedokończony.- Wyjaśniła i lekko wzruszyła ramionami, spoglądając to na niego, to na jego podobiznę. Chyba całkiem nieźle jej wyszło, jak na taką wiercipiętę.

    OdpowiedzUsuń
  25. [Oj tak, prosiłabym o pomoc.]

    Rudowłosa podobnie jak chłopak, wtenczas potrzebowała pieniędzy, które zapewniała jej rodzicielka, spodziewała się, że bez jej pomocy też dałaby sobie radę. Dostawała co miesięczne datki od ojca, ponadto już nie raz dostała propozycję pracy w faworyzowanej kawiarence. Na pozór w każdej chwili mogła wyjść z tego lokum i z życia rodzicielki, ale to wszystko było bardziej pogmatwane niżby sobie ktoś pomyślał. Westchnęła bezgłośnie i zamoczyła pełne wargi w cieszy po czym upiła porządnego łyka. Podała szklankę z trunkiem chłopakowi, śmiejąc się pod nosem. -I to wszystko dla jakiegoś głupiego spotkania? Hej, twoja matka dorównuję w tych groźbach mojej. Już wiem dlaczego się przyjaźnią.- Podskoczyła lekko i usiadła na blacie.

    OdpowiedzUsuń
  26. [Udało się :) Dziękuję za pomoc.]

    Odgarnęła niesforny kosmyk włosów z twarzy, który co rusz muskał jej porcelanową twarz. Błądziła po zakamarkach swojej pamięci aby odnaleźć choćby jedno wspomnienie wiążące się z beztroską zabawą oraz dzieciństwem. Natknęła się na garstkę takowych choć nie łączyły się w spójność. Była pewna, że to skutki uboczne wypadku. Nagle ją olśniło. Być może dlatego matka nalegała aby spotkała się z chłopakiem? Myślała, że w ten sposób pamięć z dziecięcych lat powróci? Przecież to niedorzeczne, dlaczego jej rodzicielka chciałaby aby rudowłosa pamiętała cokolwiek ze swojego przeciętnego dzieciństwa? Może kobieta uznała to za pretekst aby wprowadzić córkę w świat nowego pokolenia śmietanki towarzyskiej. Perfidna kreatura. Usłyszawszy głos chłopaka, wyrwała się ze zbędnych przemyśleń i zerknęła na niego z zuchwałym uśmieszkiem formującym się na jej pełnych ustach. -Być może nasze rodzicielki, po prostu stęskniły się za beztroską młodością i szukają wyjścia aby przywrócić choćby jej garstkę. Tylko dlaczego wplątały w to nas? Jesteśmy chyba za duzi aby bawić się w doktora.- Zamoczyła wargi w rozgrzewającej cieszy aby ukryć rozbawiony aczkolwiek poniekąd zadziorny uśmieszek, niestety, bez powodzenia. Upiła większego łyka i wypuściła powietrze z płuc ze świstem.

    OdpowiedzUsuń
  27. Weszła za nim do domu nieco oszołomiona jego atmosferą. Ona nie przywykła do ciepłego, rodzinnego klimatu, może dlatego była trochę dziwna. Zdjęła buty i poszła za nim. Nieco spięta usiadła na fotelu naprzeciwko chłopaka.
    -Nie prościej było jechać do akademika? Boje się, że coś zbiję, ja mam do tego talent - uśmiechnęła się delikatnie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Uśmiechnął się pod nosem i tylko zaśmiał się z rozbawienia, oceniając wzrokiem Maxa, prawdopodobnie próbują sobie wyobrazić siebie w takiej sytuacji.
    - Moje panie wiedzą, co to znaczy zabezpieczyć się - mruknął, przypominając sobie, jak z ciekawości pytał się jednej z prostytutek jak sobie radzą; po wymianie kilku sposobów, kiwnął tylko głową.
    Sięgnął po piwo, które podał barman i wypił trochę, po czym wsadził rękę do zapalniczki i zaczął się bawić czyimiś petami za pomocą wykałaczki.
    - Nie chodziło mi o publikę, tylko... - Zmarszczył brwi i spojrzał na kumpla. - Jak to? - sapnął - Przecież nigdy nie miałeś z nią problemu, a teraz w co?

    OdpowiedzUsuń
  29. [Ogromny plus za idoli :D Przychodzę z propozycją wątku :D]

    OdpowiedzUsuń
  30. Bradley High School. Mówi ci to coś? Koniecznie sprawdź! www.bradlet-high-school.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  31. [helu, wątek z kryminalistką może? : >]

    OdpowiedzUsuń
  32. [Oboje grają na gitarze elektrycznej, może więc coś z tym? Chyba, że masz inny pomysł ;)]

    OdpowiedzUsuń
  33. Surprise Avennue6 sierpnia 2012 14:44

    [Oczywiście.]

    Kolejny dzień przesiedziałam w towarzystwie narkomanów, alkoholików czy nawet prostytutek. Było to moje towarzystwo, często w nim się obracałam i można rzec, że jestem jedną z nich. Nie minęło by się to z prawdą. Na życie zarabiałam swoim idealnym ciałem, a wszystkie zarobione pieniądze przeznaczałam na narkotyki oraz alkohol. Nie było w tym nic dziwnego, bowiem osoby, które mnie znają, wiedzą jaki ze mnie zły typ dziewczyny. Nie, nie. Nie jestem kolejną cichą, spokojną dziewczynką, która boi się zaryzykować. Ja jestem.. niebezpieczna.
    Dzisiaj jednak miałam zły dzień. Owszem, i ja miewałam dni pełne melancholii, aczkolwiek nie zdarzały się one często. Postanowiłam nie siedzieć dłużej w wyżej wymienionym towarzystwie i po prostu się przejść. Ot taki zwykły spacer. Moje nogi jednak poprowadziły mnie na jeden z największych wieżowców umieszczonych w Nowym Jorku. Miałam bynajmniej pewność, iż nie znajdę tam głupiutkich Stróżów Prawa oraz innej żywej duszyczki.
    - kurwa. - mrukęłam pod nosem. Jaki był mój powód? Być może w końcu docierało do mnie kim jestem. Policja mnie szuka, nawet zwykli ludzie mnie szukają. I właściwie Ci zwykli ludzie są najgorsi, mogą mnie wydać. Potrząsnęłam lekko głową, chcąc wyrzucić z siebie te okropne myśli. Nie, nie mogę siedzieć tak bez czynnie, za dużo wtedy myślę. Wtem usłyszałam otwieranie mosiężnych drzwi od wejścia na wieżowiec. Schowałam się za kolumną, jednocześnie wycągając mały nożyk z kieszeni. Muszę mieć pewność, że to nie policja. W końcu mogli mnie śledzić.

    OdpowiedzUsuń
  34. [Z góry przepraszam za SPAM. Zaznaczam jednak, iż otrzymałam zgodę od właścicielki bloga.]
    Wrzesień. W Birmingham High School pojawiają się nowe twarze, niektórzy odchodzą. Szkoła jednak nieustannie od kilkudziesięciu lat tętni tym samym życiem, a nauczyciele zarażają tą samą pasją. Ty też już dziś możesz dołączyć do najsłynniejszej szkoły z internatem w Wielkiej Brytanii.
    Możesz wcielić się w rolę szkolnego kujona, kapitanki drużyny cheerleaderek, szkolnego sportowca. Wspinaj się po szczeblach szkolnej drabiny popularności i z niepopularnej pierwszoklasistki zmień się w królową balu!
    Już dziś dołącz do http://birmingham-high-school.blogspot.com/
    [Blog wciąż w budowie, jednakże najważniejsze zakładki są już dostępne.]

    OdpowiedzUsuń
  35. [Nie, wszystko pozostało bez zmian]

    OdpowiedzUsuń
  36. -Skoro tak to niech będzie - powiedziała cicho pod nosem i wygodnie rozsiadła się w fotelu nasłuchując kroków bruneta. Po kilkunastu sekundach wstała i podeszła do okna. Stała tak przez dłuższą chwilę bez ruchu, wpatrując się w widok za oknem. Była tu zaledwie kilka minut ale w tym miejscu człowiek od razu czuł się bezpieczniej i czuł to rodzinne ciepło i radość. Już jej się tu podobało.

    OdpowiedzUsuń
  37. Wzięła od niego kubek i uśmiechnęła się delikatnie.
    -Tak, czuję się dobrze. Nie martw się już tak, jak będę się źle czuła to powiem - odwróciła się do niego przodem i upiła łyka herbaty, którą wcześniej trochę podmuchała.
    -Lepiej powiedz mi co będziemy robić przez ten weekend.

    OdpowiedzUsuń
  38. -Jak ty dobrze znasz moje potrzeby, Steve. Dobry facet do łóżka zdecydowanie by się przydał bo seks to moja ulubiona forma wypoczynku - uśmiechnęła się zadziornie i wypiła kolejnego łyka herbaty, a następnie odstawiła kubek na stolik żeby napój trochę wystygł. Wróciła do okna i znów zaczęła wpatrywać się w widoki.

    OdpowiedzUsuń
  39. [ Witam. Masz może jakiś pomysł na wątek albo powiązanie, bo chętnie bym zaczęła jeżeli nie masz nic przeciwko ;) ]
    Yvette Harper

    OdpowiedzUsuń
  40. Odeszła od okna i podeszła do bruneta, stając za nim.
    -Oj nie róbmy tu już stypy, rozchmurz się trochę - roześmiała się wesoło i zaczęła czochrać mu włosy.
    -Nie wyobrażam sobie małego Steve'a w tym dużym domu. Pewnie dawałeś służbie nieźle popalić, hm? Oj ja już cię znam na tyle by to wiedzieć. Wieczny łobuz - zadziornie wypięła język. Ona nie uważała, że brunet był do niczego. I on też nie powinien tak o sobie myśleć. Nie wiedział nawet jak bardzo się nie doceniał.

    OdpowiedzUsuń
  41. [Świetnie ;> W takim razie zaczynam ]

    Moment! Jak to było? Jasne, już wiem. Właściwie trudno zapomnieć. Ten wieczór był niesamowity. Chociaż wcale się na taki nie zapowiadał.
    Rok 2005. Zimowy bal w ambasadzie. Dorośli tańczący w wielkiej sali, oświetlonej, wydawałoby się, tysiącem świec. Młodzież chowająca się z butelkami wina przed rodzicami. Dzieciaki rozbiegane po całym budynku. Latające za nimi niańki. I oni. Jedyni w takim wieku, jedyni nie mogący zaliczyć się do żadnej grup. Ona - w idealnie zaczesanym koku i pięknej, czarnej sukieneczce. On - z długimi, gładkimi włosami, spływającymi na dobrze skrojony dziecięcy garnitur. Do tego oczy każdego z nich. Obie pary tajemnicze, głębokie, pełne życia.
    Udało im się zrobić chyba wszystko co było możliwe. Wcisnęli się do grupowego, uroczystego tańca, rozpoczynającego bal, odłączyli prąd, odkręcili strunę skrzypkowi, wypili wino z młodzieżą, powiedzieli niańkom, że dzieciaki pobiegły w zupełnie inną stronę, niż było w rzeczywistości, nad świeczkami robili tosty z mini-kanapek, smarowali klamki do łazienek guacamole. A przy tym natłoku zajęć i tak udało im się zatańczyć kilka walców. Udając poważnych, wpatrując się sobie w oczy i starając się nie wybuchnąć śmiechem.
    Tak, przez to jedno wydarzenie, mają wrażenie, jakby znali się od zawsze. Ale wracamy na ziemię.
    Sierpień. Uroczy piątek. Nieoficjalne święto wielkiej zabawy.
    - Witam Pana - przywitała się Yvette z szerokim uśmiechem, wpadając do pokoju chłopaków i kłaniając się nieznacznie. - Przyniosłam panu cudowne, włoskie wino, rocznik dziewięćdziesiąty ósmy. Czy jest pan zainteresowany skosztowaniem?
    Uniosła brwi i zaraz wybuchnęła śmiechem. Postawiła butelkę na stole i rzuciła się na łóżko Stephena, idealnie obok chłopaka.

    [Mam nadzieję, że mniej więcej może być ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  42. [ Spoko, spoko, ja chyba tylko na ten ;p ]

    Zmarszczyła nosek i patrzyła na niego chwilę obrażonymi oczkami.
    - Nic. Nienawidzę Cię - mruknęła i sturlała się z łóżka na ziemię. Poderwała się szybko i stanęła w gotowości do działania, zakładając ręce na biodra. - To gdzie te chipsy?
    Uśmiechnęła się od ucha do ucha. Może chipsy średnio pasowały do wspaniałego, toskańskiego wina, ale w takim towarzystwie chyba było to bez znaczenia. Deska serów wyglądałaby dziwnie.

    OdpowiedzUsuń
  43. -Musiałeś mieć fajne dzieciństwo - uśmiechnęła się i usiadła na kanapie naprzeciwko niego - i nie rozumiem czemu nie lubisz swoich rodziców. Widząc sam dom można powiedzieć, że tworzą zupełnie normalną rodzinę, w przeciwieństwie do mojej - westchnęła cicho - ale mniejsza.
    -Musimy jechać w poniedziałek po te wyniki? Czuję się już dobrze więc to będzie strata czasu, serio. I nie chcę znów tam wracać.

    OdpowiedzUsuń
  44. Spojrzała na niej z klasyczną miną 'are you fucking kidding me?' i wyciągnęła spod łóżka paczkę. Dobrze wiedziała, że niektóre rzeczy trzeba było zwyczajnie ukryć przed współlokatorami. Chociaż bardzo możliwa była opcja, że Steve kupił paczkę, rzucił ją na ziemię i przy okazji zwyczajnie kopnął. Kompletny brak szacunku do jedzenia, którego Yv jako zapalona kucharka nie pochwalała.
    - Da się. - powiedziała radośnie i rzuciła mu chipsy. Wyjęła z szafki, pełniącej funkcję barku korkociąg i podała go Stephenowi w zestawie z winem.
    - Kiedy chłopaki wrócą? - zapytała cicho, siadając na łóżku i oparła się o nogi chłopaka. Zerknęła na niego kątem oka, z miną małego smutnego pieska. Tak wyszło. Jej twarz zmieniła wyraz co kilka sekund.

    OdpowiedzUsuń
  45. Ali od początku była zdania, że to zwykłe osłabienie albo w nieco czarniejszym scenariuszu efekt nagłego odstawienia antydepresantów bez konsultacji z lekarzem. W sumie to drugie by ją wcale nie zdziwiło bo po tym jak przestała brać tabletki z dnia na dzień nie czuła się zbyt szczęśliwa. Z drugiej jednak strony nie sądziła by było inaczej po odstawieniu ich w prawidłowy sposób. Ona po prostu od dłuższego czasu była zdania, że szczęście nie jest jej pisane.
    -E tam. Zobaczysz, że to nic takiego - machnęła ręką i wstała, a następnie nieco zdezorientowana rozejrzała się po domu.
    -Oświecisz mnie gdzie jest łazienka?

    OdpowiedzUsuń
  46. [ Ok, to spoko. Tzn pasuje mi do tego co chce napisać. ]

    Skrzywiła się lekko, powstrzymując się by nie wybuchnąć śmiechem. W końcu nie wytrzymała.
    - Biedna Maddie. - mruknęła, śmiejąc się już bezgłośnie. - Nie no, to było do przewidzenia, prawdę mówiąc.
    Odebrała od chłopaka butelkę i kompletnie bez szacunku do dobrego wina, wypiła z gwinta kilka małych łyków. Między wierszami dotarło do niej, że było wspaniałe. W końcu się uspokoiła i na pokaz spoważniała. Objęła go ramieniem i zaczęła się wpatrywać w jakiś punkt na suficie.
    - Widzisz... Tylko my szczęśliwi samotnicy możemy czuć się bezpiecznie. - powiedziała jak modlitwę i westchnęła głęboko. Podała chłopakowi wino, wykrzywiając usta w spokojnym, subtelnym uśmieszku.

    OdpowiedzUsuń
  47. Nie, nie była zmęczona tylko miała wrażenie, że zaraz upadnie, o czym wolała go nie informować dopóki to nie jest nic poważnego. Kiedy wychodził na taras uśmiechnęła się do niego blada a kiedy tylko zniknął pobiegła szybko do łazienki. Kiedy jakimś cudem już się tam dostała odetchnęła głęboko i spojrzała w lustro. Obraz jej się trochę rozmywał i jeszcze te potworne zawroty głowy. Oparła się o umywalkę żeby nie upaść. Przez chwilę myślała, że nie utrzyma się na nogach nawet przy pomocy umywalki ale jakoś dała radę. Kiedy najgorsze już przeszło odkręciła zimną wodę i ochlapała nią twarz. Znów spojrzała na swoje odbicie i kilka razy głęboko odetchnęła. Wiedziała, że musi wyglądać naturalnie kiedy wyjdzie. Nie chciała żeby brunet znów się o nią martwił. Wolała żeby się z nią wygłupiał lub robił cokolwiek niż żeby atmosfera była tak dziwna i "zważona" jak przez ostatnie pół godziny.

    OdpowiedzUsuń
  48. Spojrzała na niego ze zmarszczonymi brwiami, udając jakby miała się za moment rozkleić.
    - Nienawidzę Cię - powiedziała jak córka do ojca, który nie chce jej kupić kucyka i odsunęła się o kilka centymetrów, jakby to miało bardzo dużo zmienić. Po chwili uśmiechnęła się szeroko i zabrała chłopakowi wino. - A to Ci się nie należy, mój drogi. Nie chcę zostać ciocią!
    Spojrzała na niego podejrzliwie, jakby chciała z jego twarzy wyczytać, czy ma się o co obawiać. Był dla niej jak brat. Na zawsze i na wieczność.

    OdpowiedzUsuń
  49. -Sekundę, muszę się rozebrać - mruknęła nieco rozbawiona i zdjęła bluzkę i chwilę później spodnie. Pewnie zostałaby w bieliźnie gdyby nie fakt, że brunet zdjął wszystko. Kiedy już pozbyła się biustonosza i majtek weszła do ciepłej wody i usiadła wygodnie. Rozkoszując się wodnym masażem odchyliła głowę lekko do tyłu i na chwilę przymknęła oczy.

    OdpowiedzUsuń
  50. Uśmiechnęła się promiennie, parząc na chłopaka paradoksalnie poważnym wzrokiem.
    - Nie. - pokręciła głową na potwierdzenie swoich słów i rzuciła okiem na przyparte do ścianu nadgarstki, powstrzymując się od śmiechu. - Ja też nie zamierzam zostać ojcem.
    Uśmiechnęła się szeroko. Była już nieco skrępowana bliskością chłopaka. Jeszcze nigdy na nogach jej nie sidział. Było pewne, że na jej policzkach pojawiły się już delikatne rumieńce.

    OdpowiedzUsuń
  51. Patrzyła na niego trochę znudzona, trochę zdenerwowana. Właściwie było jej wszystko jedno.
    - Steve... - mruknęła cicho, a dreszcze przeszły po jej ciele, gdy poczuła jego oddech na swojej skórze. - Zejdź ze mnie, ok?
    Zaśmiała się i kiwnęła głową w prawą stronę. Odrzuciła go na bok na łóżko i opadła koło niego śmiejąc się cicho.
    - Porąbało Cię, wiesz? - wycedziła cicho i wypiła kolejną serię drobnych łyków wina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [ To ode mnie, oczywiście zapominam się wylogować. Wybacz ;] ]

      Usuń
  52. [ Co powiesz na wątek? ^^ Lilian Walker]

    OdpowiedzUsuń
  53. [ Uno- kocham Cię za Muse <3 dobra co do powiązań będę mieć problem, wypaliłam się. Model do jej fotografii, były chłopak, jedno nocna przygoda, kumple z ławki, szaleńcy, którzy co jakiś czas wsiadają w samochód i jadą po prostu przed siebie. Zakreśl poprawne, albo dodaj swoje i zaczynamy wącić :) ]

    OdpowiedzUsuń
  54. [ Powiem tak też taka byłam, ale ostatnio mi się tak cholernie nudzi na blogach, że szukam ciekawych relacji. O właśnie o takie odpały mi chodzi! Myślę, że może być ciekawie, zobaczy co z tego wyjdzie, ale dwójka szaleńców brzmi już intrygująco. Będę wredna jak poproszę Cię o zaczęcie? Ładnie proszę *.* ]

    OdpowiedzUsuń
  55. [ Ideolo dziękować *.*]

    Jak to uczniowie spędzali tak długo oczekiwane wakacje? A no w akademiku częstokroć odbywały sie liczne imprezę, ale w końcu po przebalowaniu całego lipca trzeba by mieć chwilkę oddechu. Przynajmniej tak uważała Lilian, która tego dnia chciała sie zrelaksować. Współmieszkanki wybyła na kolejną imprezę i mogłą cieszyć się samotnością i odpoczynkiem.
    Tak więc zaczęła od długiej, relaksującej kąpieli, zrobiła sobie paznokcie, włożyła satynową koszule nocną i zabrała się za oglądanie wypożyczonego filmu i grzecznie zasnęła w swoim łóżku. No i tak sobie słodko spała, aż nie poczuła delikatnego łaskotania na swoim policzku, ciepłego oddechu na swojej szyi i jakiegoś męskiego głosu. Pisnęła przerażona chcąc w pierwszej chwili przewrócić sie na plecy, zakryć sie kołdrą i zbesztać tego kogoś, ale ten ktoś na niej bezczelnie siedział. Uchwyciła katem oka ciemne kosmyki długich włosów i ponownie opadła twarzą w poduszki.
    - Co Ty tutaj robisz?- zapytała stłumionym przez poduszki głosem- w ogóle która jest godzina?- dodała w ogóle omijając fakt, że chłopak nadal na niej siedzi. Na takie akcje w środku nocy stać tylko Steva.

    OdpowiedzUsuń
  56. -No cóż, mówi się trudno - lekko wzruszyła ramionami. Milczała przez dłuższą chwilę nie bardzo wiedząc co powiedzieć.
    -Moja matka zaprosiła mnie na kolację ze swoim nowym facetem. Pójdziesz ze mną? Nie przeżyję tego sama... albo oni nie przeżyją. No chyba, że masz już plany na poniedziałkowy wieczór to zrozumiem.

    OdpowiedzUsuń
  57. No właśnie są wakacje, a każdy je interpretuje inaczej. Dlaczego nie miałaby odespać całego roku szkolnego? Pomijając fakt, że zawsze się spóźnia, no ale każdemu się zdarza. Poza tym musiała odpocząć po ostatnich imprezach, a on każe jej wstawać tak w środku nocy.
    Gdy zapalił lampkę zmarszczyła oczka i odwróciła głowę w drugą stronę. Słysząc, która jest godzina jęknęła z niezadowolenia i nakryła się szczelniej kołdrą. O tak, lubiła swoje miękkie łóżko i pachnącą pościel w akademiku i nie zamierzała się stad ruszać.
    - Ała- mruknęła cicho, gdy klepnął ją w pośladki. Normalny chłopak dostałby odruchowo i automatycznie spoliczkowany, ale jej drogi kumpel Stevie miał taryfę ulgową w tym względzie.
    - Kotek, bardzo chętnie, ale czy to nie może być zachód słońca? Wyspałabym się do tej pory- zamruczała ponownie zamykając oczka i chcąc pogrążyć się w tym cudownym śnie, który ktoś brutalnie jej przerwał.

    OdpowiedzUsuń
  58. [ Steve mnie potwornie olał... Czekam na odpowiedź i zadośćuczynienie, Ty Ty! :P]
    NAVIA

    OdpowiedzUsuń
  59. Ona uwielbiała spać. Mogła spać dzień i noc, i dzień i noc. Ale równocześnie w takim samym rozkładzie mogła imprezować i tańczyć. Uwielbiała leniuchować, ale tylko wtedy gdy nie miała co robić lub tak jak teraz, założyła z góry, że spędzi dzionek na nic nie robieniu, a nockę spokojnie prześpi.
    - Dobrze, w takim razie co Cię przekona. Słoneczko, skarbie, misiaczku?- zapytała, a w jej głosie słychać było rozbawienie całą tą sytuacją. Kiedy się na niej położyła wcale nie działała na swoją korzyść. Zrobiło jej się przyjemnie ciepło, mimo że troszkę ciężko, bo miękki materac ugiął się pod ich ciężarem. Dotyk spowodował przyjemne dreszcze więc ani jej się nie śniło stad się ruszać. - Wiesz w łóżku można robić wiele interesujących rzeczy. Można o tak sobie pospać, poleżeć, pooglądać filmy, coś zjeść, poczytać książkę...Widzisz jak dużo można zrobić. Ja nie wiem co Ci chodzi po głowie- powiedziała hamując wybuch śmiechu i udając, że nie ma pojęcia o co temu panu, który teraz na niej leży chodzi.
    - Chętnie bym wstała, ale Ty mi to skutecznie uniemożliwiasz- powiedziała unosząc kąciki ust ku górze- dzisiaj mam dzień dobroci i mogę nawet pozwolić spać obok. Nawet podzielę, sie kołdrą- ciągnęła dalej choć była w tejże chwili dobrze rozbudzona wiec tak czy siak już by nie zasnęła.

    OdpowiedzUsuń
  60. [ No nie wiem, nie wiem.. Teraz to musisz się postarać, żebym wybaczyła. Bardzo. I trzeba się rozkręcić, bo ile można jeść sałatki w wątkach, aż się głodna od tego robię.. :D]

    Całkiem miły to był gest, gdyby Navia rozdawała swoje szkice, robiła tym komuś prezent czy jakąś niespodziankę. Ale ona je skrzętnie gromadziła w swoim pokoju i tylko nieliczni mogli mieć w to wgląd. Zazwyczaj nie chodziła ze szkicownikiem, chwaląc się na prawo i lewo swoimi pracami. Tak zachowywały się w jej mniemaniu zwykłe wariatki. Mówiąc całkiem ładnie.
    - W życiu. Żadnego pozowania, wtedy to wygląda strasznie sztucznie. Na pozowanych zdjęciach też wychodzi się nienaturalnie, nie jestem tego zwolenniczką.- Przyznała po chwili zdecydowanym tonem i wzięła swój talerzyk z sałatką, którą bez większych ceregieli zaczęła pałaszować. Zazwyczaj nie odczuwała większego głodu. Dopiero kiedy ktoś podsunął jej coś smacznego pod nos okazywało się, że Navia mogłaby szybko się z tym uporać.
    Po chwili jednak uniosła głowę, ledwie słysząc co takiego Steve tam wybrał. Po chwili pokiwała głową z uznaniem i przez jej drobną twarz przemknął cień uśmiechu, który nadał jej nieco bardziej łagodnego wyrazu twarzy.
    - Zabawne, pół dnia mi ta płyta chodziła po głowie. Dobry wybór.- Tak, to prawie jak komplement w jej ustach. Największy na jaki mogłaby się kiedykolwiek ta niepokorna jasnowłosa zdobyć.
    NAVIA

    OdpowiedzUsuń
  61. Ona na prawdę była już rozbudzona. Nie potrzebowała dużo, by się obudzić choć znajdowali się tacy, którzy krzyczeli jej do ucha, oblewali wodą, zrzucali z łóżka. Ta forma zdecydowanie bardziej jej odpowiadała. Subtelność przede wszystkim.
    Zamruczała cicho czując jego dłonie na swojej rozgrzanej skórze, a kąciki jej ust uniosły się jeszcze wyżej niż sekundę wcześniej.
    - Ale ja na prawdę wstanę, ale nie mam na tyle siły, by Cię z siebie zrzucić- powiedziała i próbowała sie przekręcić na plecki, ale oprócz tego, że zatrzęsła się jak galareta nie zmieniła pozycji żadnego z nich.- O widzisz- powiedziała dla potwierdzenia swoich wcześniejszych słów. - No serio skutecznie mnie obudziłeś- powiedziała unosząc powieki i ukazując swoje soczyście zielone oczy tak jakby to miał być znak, że nie ma zamiaru iść w kimę dalej.- Serio serio- cmoknęła go w nos- a teraz złaź ze mnie.

    OdpowiedzUsuń
  62. -Załóż dżinsy i koszulę - lekko wzruszyła ramionami i po chwili namysłu wstała.
    -A teraz rusz ten leniwy tyłek bo idziemy do łóżka, JUŻ - popatrzyła na niego z lekko uniesioną brwią. Jeżeli myślał, że w dalszym ciągu ma być tak sztywno to się grubo mylił. Z Ali nie ma opcji "nudzenie się". A jeśli miał dość jej towarzystwa i był znudzony jej osobą to powinien był powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  63. Uśmiechnęła się kiedy z niej zszedł i odwróciła się na plecy. Następnie usiadła na łóżku przeciągając się, by rozprostować kości. Rozczesała dłonią blond włoski i wstała z jej kochanego łóżka.
    - I tam mi ją dasz- powiedziała z zadziornym uśmiechem puszczając do niego oko i podeszła do szafy wyjmując z niej dżinsy, jakąś koszulkę i luźny sweter. Poszła do łazienki, wzięła szybki prysznic, ubrała się i wyszła w poszukiwaniu za swoimi trampkami. Kiedy je wreszcie znalazła, założyła i podeszłą do Steva podnosząc ręce do góry.
    - Jestem gotowa. Możesz mnie porywać- zaśmiała się patrząc na niego z rozbawieniem malującym się w zielonych oczkach.

    OdpowiedzUsuń
  64. Zniecierpliwiona wywróciła oczami.
    -Jeżeli nie masz ochoty na seks to ja z pewnością znajdę sobie kogoś chętnego. To jaka decyzja, panie Underwood? - na jej twarzy pojawił się cień uśmiechu. Rzadko kiedy to ona proponowała komuś seks no ale cóż, zdarzało się.

    OdpowiedzUsuń
  65. [ No właśnie, no właśnie sama nie wiem. Myślę, ale u mnie z myśleniem ciężko. :D]

    Navia przez dłuższy czas była zasłuchana w muzykę, która według normalnego człowieka była na odpowiednim poziomie. Ona niestety słyszała ją ledwo, przez to, że siedziała skierowana w złą stronę. Teraz jeszcze przydałoby się zasłonić rolety, położyć się na łóżku i zapalić papierosa; jasnowłosa rzadko to robiła, ale zdarzało się jej wprawdzie palić okazjonalnie. Teraz nawet miała na to ochotę.
    - A chodzimy? Ja tam jestem raczej gościem, jak na wszystkich zajęciach. Poza tym nie zwracam uwagi na innych.- Odpowiedziała po chwili i wzruszyła ramionami. I nie miała zamiaru za to przepraszać. Taka już była, a za to, że się czuła ze sobą dobrze chyba nie musiała przepraszać, prawda?
    Navia

    OdpowiedzUsuń
  66. Niby nie powiedział "nie" ale widać jakoś się do tego nie palił. Blondynka posłała mu spojrzenie w którym nawet nie starała się ukrywać swojego niezadowolenia. Przecież lepiej było grzeszyć i żałować niż żałować, że się nie grzeszyło. A ona przecież nie gryzła, a i odrobina przyjemności raczej jej nie zaszkodzi, a nawet może i poprawi samopoczucie.

    OdpowiedzUsuń
  67. No właśnie spotkało się dwóch szaleńców i co to będzie? Armagedon? Jak do tej pory raczej zawsze było zabawnie, śmiesznie, a ich szalone pomysły nie raz zadziwiały ich samych. Lilka za to lubiła Steva. Czuła się przy nim sobą i dość swobodnie. Nie musiała nikogo udawać i do tego dobrze sie bawiła.
    - Mina zbitego pieska nie wystarczy?- zapytała chcąc szykować takową minę, ale byłą zbyt rozbawiona by ją zrobić. Pisnęła i wybuchła dość głośnym, melodyjnym śmiechem gdy ją zarzuciła na ramie. - Wygląda jakbyś mnie upolował- zaśmiała się przebierając nogami. Była w szoku, że miał tyle siły i zręczności, by nieść ją i zakupy i do tego zamknąć jej pokój. W momencie gdy siedziała już na masce jego samochodu spojrzała w niebo myśląc o tym, że po raz pierwszy wstała tak wcześnie, bo zazwyczaj widziała takie niebo gdy skądś wracała. - Mam nadzieję, że miejsce warte uwagi?- zapytała uśmiechając się promiennie, a od środka zżerała ją ciekawość jak to będzie wyglądać.

    OdpowiedzUsuń
  68. Navia westchnęła bezgłośnie i otworzyła oczy, spoglądając w jasny sufit. Jakoś nigdy nie widziała w takim trybie życia minusów i wolałaby jednak,. gdyby mężczyzna jej ich po prostu nie pokazywał. Chociaż.. Jej racja była zawsze tą lepszą. Po prostu.
    - Mi tam nie jest źle. Poza tym mam swoje, niewielkie, bo niewielkie, ale zawsze, grono osób, o których dbam. Co jest dziwne, jak na mnie.- Odpowiedziała po chwili i kiwnęła głową, przekręcając się na brzuch i leżąc na niesłyszącym uchu, z twarzą zwróconą w jego stronę.
    - Może dlatego, że ciężko jest teraz znaleźć ludzi na poziomie. Ja tam jednak stawiam na jakość, nie na ilość.
    Navia

    OdpowiedzUsuń
  69. Pokręciła głową z dezaprobatą i wstała z jego kolan. Wyszła z jacuzzi i zaczęła się ubierać, nawet wcześniej się nie wycierając. Wróciła do środka domu i założyła buty. Opuściła budynek trzaskając drzwiami i zaczęła iść wzdłuż ulicy. Nie zamierzała go błagać. I nie szła znaleźć sobie kogoś innego, nie była pospolitą kurwą. Tak właściwie to sama nie wiedziała co w tej chwili robi i dlaczego, po prostu uczucia zbierające się w niej od paru dni nagle wybuchły. Była zła na cały świat, smutna, samotna i nieszczęśliwa. Miała tylko nadzieję, że nikt kto wiedział o jej depresji nie dowie się o jej powrocie.

    OdpowiedzUsuń
  70. Uśmiechnęła się i zeszła z maski samochodu, by następnie zająć miejsce w jego wnętrzu. Lubiła takie wycieczki, nawet jeśli budził ją w środku nocy to miało to swój nie do opisania urok. Nigdy nie była za to na niego zła, raczej rozbawiona. Może jej współlokatorkom nie bardzo pasowało, gdy Steve sobie wchodził, a one paradowały w koszulach nocnych i maseczkach na twarzy. Jednak ją to zawsze bawiło.
    Może i było daleko, ale Lilka nawet tego nie zauważyła. Nawijała jak najęta, zresztą jak zwykle więc całą drogę przegadali o wszystkim i o niczym. Miejsce bardzo przypadło jej do gustu co skomentowała szerokim uśmiechem. Zdjęła trampki, bo nie lubiła chodzić po piasku w butach, tak jakoś.
    - Oł- wyrwało się z jej ust, gdy się potknęła. Spojrzała na Steva i nieco mocniej ścisnęła jego dłoń jakby to miało zapobiec przed następnym upadkiem.- Powinieneś się do tego przyzwyczaić, w końcu to Ty zakładasz się z kumplami z zimę ile razy panna Walker się przewróci z akademika do sklepu- zaśmiała się gestykulując dłońmi. Czasami miała wrażenie, że ma dwie lewe nogi.

    OdpowiedzUsuń
  71. -Jak masz mi pomóc? - przybrała swoją obronną minę suki sprzed lat, kiedy to lubiła dla zabawy wyżywać się na innych. Zdjęła z ramion bluzę i wcisnęła mu ją z powrotem.
    -Może wracaj do swojego domu rodzinnego i zostaw mnie w spokoju? Zaproś sobie tam zdrową dziewczynę o którą nie będziesz musiał się bać na każdym kroku bo jest sierotą. A teraz żegnam - wyminęła go i szła dalej.

    OdpowiedzUsuń
  72. W głębi duszy nigdy tego nie chciała, to stało się pod wpływem chwilowej złości ale co ona teraz miała zrobić? I to nie tak, że dla niej nie liczyło się to, co ostatnio zrobił, bo wszystko to było dla niej bezcenne. Przeszła jeszcze kilka metrów i bezradna usiadła na poboczu, nie miała już siły iść dalej. Podkuliła nogi i schowała twarz w dłoniach, chwilę później po jej twarzy zaczęły płynąć potoki łez. Już dawno nie czuła się tak źle.

    OdpowiedzUsuń
  73. Spiorunowała go spojrzeniem.
    - No wiesz trudno o tym zapomnieć- powiedziała i aż się wzdrygnęła na samą myśl. Nie lubiła zimy, a oni jeszcze ją wrzucili w zaspę i zasypali. Myślała, że zamarznie na śmierć. Na szczęście tak się nie stało, a gorąca czekolada była błogosławieństwem. Oczywiście wyciągnęła od nich więcej niż tylko jedną.
    - Jest cudnie- powiedziała siadając obok chłopaka i patrząc na falę. Uwielbiała szum morza, to ją uspokajało.- oj przestań, mewa to część krajobrazu wiec wyluzuj- powiedziała i szturchnęła go delikatnie łokciem.

    OdpowiedzUsuń
  74. Zerknęła na niego przelotnie kiedy wspomniał o jakiś problemach, by zaraz znowu wlepić wzrok w obracający się na adapterze winyl. Ten miarowy, powtarzający się ciągle ruch niezwykle ją uspokajał, był wręcz zbawienny.
    - Ludzie to ciągłe problemy. Jeszcze tego nie zauważyłeś?- Odparła po chwili i lekko uniosła jasne brwi. Nie miała zamiaru pytać, ani wyciągać o co chodzi. Na dobrą sprawę ledwo się znali, a i Navia nie była chyba typem osoby, która potrafiła uporać się z problemami innych. Gdyby była już skończonym chamem, mogłaby powiedzieć, że cudze problemy wcale ją nie obchodziły. Ale gdzieś tam jeszcze miała w sobie resztki człowieczeństwa, więc po prostu zamilkła.
    Navia

    OdpowiedzUsuń
  75. Po kilkunastu minutach jakiś facet się przed nią zatrzymał i zapytał czy ją podwieźć. Uniosła na niego wzrok i skinęła głową. Powiedziała tylko gdzie ją ma wysadzić i przez dalszą część drogi już się nie odzywała. Wróciła do akademika, choć nie miała najmniejszej ochoty oglądać swojej współlokatorki. Resztę weekendu spędziła w łóżku. Nie spała, nie jadła. W sumie nie robiła nic poza utrzymywaniem podstawowych funkcji życiowych. Tylko leżała i gapiła się w ścianę jak zauroczona. Przyszedł poniedziałek. Było już południe a ona nie poszła do szpitala po wyniki i nie miała zamiaru. Szpital tylko wszystko popsuł między nią i Stevem.

    OdpowiedzUsuń
  76. Jasmine Delacour12 sierpnia 2012 18:41

    [Może połączyła ich jakiś czas temu miłość do muzyki i sportu? :) Jasmine jest osobą bardzo otwartą, kochającą ludzi i lubiącą im pomagać, może więc dotarła do niego i od tamtego czasu się przyjaźnią?]

    OdpowiedzUsuń
  77. - E tam ładnemu we wszystkim ładnie- zaśmiała się biorąc od niego piwo i upijając z niego spory łyk. Spojrzała na niego, a na jej twarzy pojawił się chytry uśmiech. - Panie kierowco nie pijemy- powiedziała i wyjęła mu piwo z rączek upijając z niego łyk. Hmm...ciekawie jak wyglądała trzymając w łapkach dwa piwa, a on siedział obok bez niczego.- Dobra będę krzyczeć- obiecała wzruszając lekko ramionkami i wpatrując się przed siebie.

    OdpowiedzUsuń
  78. Tęskniła. Kłamstwem byłoby, że nie. Po tym czasie spędzonym w łóżku wiedziała, że to jej odbiło bez powodu. Ale tak to już było być niestabilnym emocjonalnie. Po chwili namysłu wyciągnęła telefon i wysłała mu wiadomość "Przyjdziesz do mnie?". Miała nadzieję, że brunet będzie chciał się pogodzić i, że tą wiadomość potraktuje jako rękę wyciągniętą na zgodę.

    OdpowiedzUsuń
  79. Jasnowłosa posłała mu spojrzenie, jedno w tych w stylu 'naprawdę się aż tak łudziłeś?', pełne politowania, chociaż za chwilę rysy jej twarzy znacznie złagodniały, a ona lekko rozchyliła pełne usta, nucąc sobie w duchu razem z Pink Floydami.
    - Szczęście to może Ci dać wygrana na loterii. Takich ludzi już chyba nie ma. Wymarli jak dinozaury.- Stwierdziła, chociaż również z lekką nutą zawodu w głosie. Na co dzień nie pokazywała, że czasami jest jej z tego powodu po prostu.. Przykro. Nigdy nie dała po sobie tego poznać. Zawsze była tą twardą, bezduszną i nigdy nie zwracała uwagi na takie 'błahostki'. Chociaż może czasem miło by było porozmawiać z kimś.. Normalnym?
    Navia

    OdpowiedzUsuń
  80. Niechętnie ale zwlekła się z łóżka i podeszła do drzwi. Otworzyła je i milcząc wpuściła go do środka. Pokój wyglądał strasznie. Wszędzie były porozrzucane rzeczy, a zasłonięte okna dawały mu depresyjny nastrój. Do tego w środku było strasznie duszno przez to, że okna były pozamykane. Kiedy wszedł zamknęła za nim drzwi i jeszcze przez chwilę przyglądała mu się w milczeniu ale potem po prostu się w niego wtuliła. Naprawdę tego potrzebowała i miała nadzieję, że po ostatniej kłótni nie będzie miał nic przeciwko.

    OdpowiedzUsuń
  81. Oczywiście, że znała jego możliwości i była świadoma, że z nim czasami lepiej nie żartować. Raz tak zrobiła i bardzo żałowała.Nie żeby zrobił jej krzywdę czy coś, nigdy w życiu, wbrew pozorom bym bardzo opiekuńczy, ale w życiu by sie nie spodziewała takich sytuacji, która dla normalnego człowieka są tylko wymysłem chorej wyobraźni dla niego zaś normalną rzeczą.
    - Oj tam, oj tam ja po prostu o Ciebie dbam- wytłumaczyła się i spojrzała w jego stronę szczerząc ząbki.
    Czując jego zimne ręcę na swoich plecach przeszedł ją taki dreszcz, że aż się wyprostowała. Chyba nikt nie lubi zestawienia rozgrzanej skóry z zimnymi dłońmi.
    - Kochanie nie zapędzaj się tak. Centralne ogrzewanie pobiera opłaty- powiedziała zerkając na niego kątem oka. O i w tej chwili była sytuacja by się na nim zemścić. Wgramoliła się na niego siadając okrakiem na jego biodrach.
    - Widzisz, teraz się zemszczę. Teraz wiesz jak to jest być przytłoczonym przez kilkadziesiąt kilko- powiedziała upijając łyk piwa i patrząc na niego z rozbawieniem i czekając na kolejny ruch, no bo w końcu była pewna, że nie zostawi on tak tego.

    OdpowiedzUsuń
  82. Normalnym zachowaniem w takiej sytuacji byłoby zgonienie go z łóżka niemal z histerycznym krzykiem, ewentualnie gaz pieprzowy. Tak zachowywały się zbyt emocjonalne nastolatki, wariatki właściwie. Navia pewnie mruknęłaby coś wysoce niemiłego i użyła swojej lewej nogi by takiegoż delikwenta usunąć. Ale nie zrobiła totalnie nic- Może miał farta, że słuchali podobnej muzyki, oboje wcale nie byli tacy grzeczni i ułożeni, a on też miał cięty język. To zadecydowało też o tym, że Navia jedynie szturchnęła go lekko w bok, kiedy spróbowała ułożyć się wygodniej na łóżku.
    - Spokojnie, jak mi zaczniesz przeszkadzać to Cię zrzucę, nie mam z tym problemów.- Mruknęła po chwili dość obojętnym tonem i sama przymknęła oczy, nic sobie nie robiąc z tego, że w takiej pozycji też nie będzie trudno zasnąć. I nawet przez myśl jej nie przeszło, że to jednak ktoś obcy, może coś ukraść, wynieść albo i jej coś zrobić. Albo też miała to gdzieś. Tak, na pewno.
    Navia

    OdpowiedzUsuń
  83. Jasmine Delacour12 sierpnia 2012 19:22

    Wakacje mijały Jasmine bardzo szybko, choć nawet nigdzie nie wyjechała. Od początku siedziała w domu, spędzając czas z rodziną albo na załatwianiu miliona spraw dla wszystkich. Udzielała się też w wolontariacie. I tak mijał dzień za dniem i nim dziewczyna zdążyła się obejrzeć, do rozpoczęcia roku było bliżej, niż dalej.
    Któregoś dnia obudziła się z myślą, że trochę chyba zaniedbała swoich znajomych. A szczególnie Stevego, którego nie widziała od dobrych dwóch tygodni. I to jemu postanowiła poświęcić dzisiejszy dzień, o ile uda jej się go złapać. Chcąc mieć większe na to prawdopodobieństwo, wzięła szybki prysznic, ubrała się i tuż po śniadaniu wyszła do niego. Ledwo dochodziło południe, kiedy stanęła przed drzwiami jego domu i zapukała.

    OdpowiedzUsuń
  84. Westchnęła ciężko i spuściła wzrok. Nie chciała o tym rozmawiać ale wiedziała, że jeśli nie zrobi tego teraz to nie zrobi tego już nigdy. Wzięła głęboki oddech i uniosła na niego swoje niepewne spojrzenie.
    -Ja jestem nieszczęśliwa. Bardziej nieszczęśliwa niż jestem w stanie to opisać. Czasem nie panuję nad sobą. A pół roku temu kiedy nagle zniknęłam z powierzchni ziemi próbowałam się zabić - powiedziała to wszystko jednym tchem, drżącym głosem i ze łzami w oczach.

    OdpowiedzUsuń
  85. Wygięła ustka w podkówkę, gdy zabrał jej jej piwo i spojrzała na niego czekając na rozwój wypadków. Odłożyła i swoje piwo więc coś szykował, a ta chwilą niepewności ciągnęła sie dla niej w nieskończoność.
    Zaskoczył ją gdy złapał za nadgarstki i przyciągnął ku sobie. Uśmiechnęła sie patrząc mu prosto w oczy. Miała teraz dobrą ku temu perspektywę.
    - Nic, nie zrobisz, bo boisz się zobić krzywdę takiej kruchej istotce- powiedziała łagodnie. Czasami ten tekst wystarczył, co w sumie było prawdą, bo delikatna i kruchutka wydawać się mogła. Jednak ze Stevem nigdy nic nie wiadomo i czy tym razem zadziała też nie była pewna.

    OdpowiedzUsuń
  86. -Poczekaj chwilę - mruknęła i zaczęła rozczesywać skołtunione włosy. Chwilę potem zamieniła również piżamę na dżinsowe szorty i luźny czarny top. Na koniec włożyła na nogi czarne trampki i była już gotowa do wyjścia.
    -To gdzie chcesz iść?

    OdpowiedzUsuń
  87. Pisnęła cicho, kiedy to ona wylądowała pod nim. No tak, tutaj zawsze miał przewagę, że był silny, a ona słabiutka. Zaśmiała się perliście i delikatnie zmarszczyła pod wpływem jego gestów.
    - Tak, myślałam, że zadziała- przyznała szczerze i udała zawiedzenie takim obrotem spraw. Mówi się, że śmiech to zdrowie, a ona ze Stevem śmieje sie non stop więc chyba setki dożyją jak nic.
    - Trochę mi ciężko, ale w ogólnym rozrachunku ciepło więc w sumie może być. Chociaż nie ukrywam, że wolę, kiedy ja chociaż przez setną sekundy mam jakąś dominację- zaśmiała sie, bo takowa sytuacje zdarzały się nadwyraz rzadko.

    OdpowiedzUsuń
  88. -Brzmi nieźle - przyznała kiwnięciem głowy i wyszła z pokoju. Zaczęła iść korytarzem w stronę wyjścia z budynku. Miała tylko nadzieję, że brunet zabierze ją na prawdziwy spacer a nie po wyniki badań, których naprawdę wolała nie znać. Od wyjścia z pokoju aż do wyjścia z budynku nie odezwała się ani słowem. Nie wiedziałaby za bardzo co powiedzieć.

    OdpowiedzUsuń
  89. O, akurat to brutalnego skopania go z łóżka byłaby zdolna. I zrobiłaby to z przyjemnością, bez większych wyrzutów sumienia. Tylko właściwie nie miała ku temu powodów. Przynajmniej na razie, więc sama leżała spokojnie, dopóki też nie zasnęła, kojona przyjemnymi dźwiękami jednego z ulubionych zespołów.
    Szkoda tylko, że nie uprzedziła go o tym, jaką jest wiercipiętą, szczególnie jeśli coś jej się śniło. Szczególnie, że akurat musiała stawić czoło kilku nieprzyjemnym zbirom, niczym superbohaterka z komiksów Marvela. To właśnie w takiej potyczce przekręciła się na plecy i zupełnie nieświadomie wymierzyła dosyć bolesnego kopniaka prawą nogą, lewą ręką policzkując domniemanego napastnika (w rzeczywistości przekładało się to na porządne uderzenie w okolicy karku śpiącego obok Steve'a.
    Gdyby była jeszcze współczującym zwierzęciem, na pewno by go pożałowała. Ale ona dalej smacznie spała, kopiąc tyłki kolejnym sennym rabusiom.
    Navia

    OdpowiedzUsuń
  90. Zaskoczona była jego reakcją, a co gorsza nie wiedziała co zrobić. No bo ona nie potrafiła od tak, poza tym jak sam się dawał to już nie było takiej zabawy. Dlatego patrzyła na niego przez jakiś jakby nie docierało do niej co się właściwie dzieje. Uśmiechnęła się do siebie i stwierdziła, że zrobi coś czego się Steve nie spodziewa.
    Przybliżyła się i ucałowała go w czoło, by następnie położyć głowę na jego ramieniu wtulając się w jego ciepłe ciało. Tak, tego się nie spodziewał i o to chodziło. Zamknęła oczy i czekała na jego komentarz.

    OdpowiedzUsuń
  91. Przyjemnie było sobie tak leżeć, było jej ciepło i całkiem wygodnie, a fakt, że dłonią przeczesywał jej jasne włosy wywołał błogi uśmiech na jej twarzy. Ona rzadko miała okazję os tak po prostu się do niego przytulić i pomilczeć. Zazwyczaj się przekomarzali, chociaż Steve był świetna osobą, z którą mogła nawet sobie pomilczeć.
    Relacja między nimi była nie do zdefiniowania. Bardzo dobrze kumple od szalonych pomysłów, przyjaciele znający siebie na wylot czy ktoś więcej? Tak, często padały pytania czy ze sobą chodzą na co oboje wybuchali głośnym śmiechem i wkręcali ludzi, że jak najbardziej tak. I tak nikt im nie wierzył, ale zawsze wywoływali uśmiech na twarzach uczniów. Otworzyła oczy patrząc na niebo.
    - Miałam krzyczeć, kiedy będzie wschód więc krzyczę- powiedziała podnosząc się do pozycji siedzącej.
    Co do wody, sama miała ochotę tam wskoczyć. Woda nie powinna być aż tak zimna, w końcu byłą druga połowa wakacji.

    OdpowiedzUsuń
  92. Bez stawiania oporu zjadła lody zanim jeszcze doszli do pomostu. Kiedy byli już na miejscu usadowiła się obok chłopaka i spuściła nogi w dół.
    -Ładnie tu. Nigdy wcześniej tu nie byłam - przyznała. - Ty to zawsze wytrzaśniesz jakieś "inne" miejsce - zaśmiała się cicho i oparła głowę na jego ramieniu.

    OdpowiedzUsuń
  93. -Ciesze się, że jestem twoją przyjaciółką - uśmiechnęła się.
    -A o tej kolacji nawet mi nie przypominaj. To oczywiste, że musimy iść. Chcę się po prostu upić i żeby to jakoś szybko przeleciało. I nie wspominaj mojej matce o szpitalu i tym wszystkim, niech się cieszy następnym skurwielem w swojej sypialni. Wszyscy faceci są tacy sami... - z dezaprobatą pokręciła głową.

    OdpowiedzUsuń
  94. Również patrzyła na wschód słońca trochę jak zahipnotyzowana. Było pięknie. Promienie słońca powoli wyłaniały się poza linię horyzontu mieniąc się w falującej powierzchni morza. Podobało jej się i wcale nie żałowała,że przyjechała to ze Stevem.
    - Cudownie- szepnęła przyciągając kolana pod siebie i obejmując je ramionkami. Jednak tą chwilę przerwał jej Steve. Patrzyła na niego nieco zdezorientowana. Trzymała w dłoni butelkę piwa upijając z niej kolejny łyk i lustrowała kolejne części ciała chłopaka, który jakoś hojnie je jej pokazywał. Nie narzekała, bo musiała przyznać, że ciało miał niczego sobie, nawet bardzo niczego sobie.
    - No wiesz Steve o striptiz bym Cie nie podejrzewała, ale nie odmówię- zaśmiała się cicho dalej na niego spoglądając.

    OdpowiedzUsuń
  95. Wahała się. Tylko dlaczego? A no dlatego, że może pozwalała na dużo, ale w samej bieliźnie raczej nigdy się mu nie pokazywała i wolała tego uniknąć. Czuła się skrępowana lekko. przygryzła dolną wargę i spojrzała na niego znacząco.
    - No dobra- powiedziała w końcu wypuszczając ze świstem powietrze. Chwyciła koniec koszulki, by następnie się jej pozbyć, następnie rozpięła rozporek i zsunęła z siebie spodnie kładąc ubrania na kocu. Nie patrzyła w tym czasie na niego czując jak jej policzki się rumienią. W końcu stała przed nim w samej koronkowej bieliźnie.
    - Tadam. Gotowa?- powiedziała bardzo niepewnie wymuszając szeroki uśmiech.

    OdpowiedzUsuń
  96. Ona wbrew pozorom była dość zakompleksiona, ale starannie ten fakt ukrywała. Przynajmniej się starała. Kiedy nałożył na nią swoja koszulkę od razu poczuła się lepiej, swobodniej. Uśmiechnęła się do niego i cmoknęła go w policzek. On ją rozumiał bez słów, to było cudne i za to go uwielbiała.
    - No to chodźmy- powiedziała chwytając jego dłoń i pobiegła w stronę morza. Na początku fala oblała jej stopy przez co poczuła, że woda jest letnia. Nie była zimna, ale ciepła w sumie też nie. Weszła po kolana i schyliła się tylko po to by, ochlapać Steva. I tak przypuszczała, że wyjdą stąd cali mokszy.

    OdpowiedzUsuń
  97. -O ósmej pod akademikiem. Moja matka ma przysłać po mnie swojego kierowcę. I nie musisz milczeć, nawet wolałabym żebyś zagadywał moją matkę żeby nie zadawała mi pytań. Ale zrobisz jak będziesz chciał.
    Przytrzymała się przez chwilę jego ramienia i przymknęła oczy gdyż zakręciło jej się w głowie. Na szczęście po kilkunastu sekundach to przeszło i uśmiechnęła się do niego niewinnie.
    -To nic takiego, nie przejmuj się.

    OdpowiedzUsuń
  98. Uśmiechnęła się patrząc jak krople wody spływają po jego plecach. Jednak gdy zaczął się tak powolnie odwracać, ten błysk w oku jej uśmiech zgasł tak szybko jak się pojawił. Cofała się powoli i kręciła głową, wiedząc, że on ma zamiar ją podtopić. Jednak nie zdążyła mu uciec, gdyż odległość była zbyt mała. No i w taki o to sposób chwycił ją i nie zwracając uwagi na jej protesty, śmiech, pisk, wicie się w proteście wrzucił ją do wody.
    Raczej nic by jej się nie stało, ale poczuła jak zimna woda oblewa całe jej ciało. Wynurzyła się odgarniając z twarzy mokre kosmyki włosów i spiorunowała go spojrzeniem grożąc palcem.
    - Nie daruję Ci tego- powiedziała uśmiechając się szeroko i rzuciła się na niego z takim impetem, że razem wpadli do wody. Ona była mokra więc dla niej żadna różnica, ale teraz szanse chociaż były wyrównane, gdy i jego zamoczyła.

    OdpowiedzUsuń
  99. -Nie, nie, nie - powiedziała szybko - wcale nie jestem głodna, nigdzie nie idziemy, serio. Ten lód mi w zupełności wystarczy. Ale dzięki za dobre chęci. Tak w ogóle to co u ciebie, Steve? - z wymuszonym uśmiechem próbowała w delikatny sposób pominąć temat jedzenia i skierować rozmowę na inny tor. Zapatrzyła się w przestrzeń. Cały czas chodziło jej po głowie czemu potraktował informację o jej depresji i o tym, że jest nieszczęśliwa w sposób, jakby poinformowała go o przewidywanej pogodzie na wieczór.

    OdpowiedzUsuń
  100. Nie, jej matka nawet w dzieciństwie nie zaprzątała sobie głowy jej stanem zdrowia. Z reguły była zimną kobietą, którą interesowały sprawy inne niż rodzina i Steve miał się w końcu o tym przekonać. I fakt, że Alison nie domyśliła się o jego podstępie ale na swój sposób było jej przykro, że osoba która obecnie interesuje się nią jako jedyna, nie zainteresowała się tą sprawą ani trochę. Cóż, taki już był los. Ona i tak nie wierzyła w to, że jeszcze kiedykolwiek może być szczęśliwa.

    OdpowiedzUsuń
  101. Na plaży było słychać głośny śmiech Lilki, co chwila jakiś pisk, chlapanie wody. Świetnie się bawiła i nawet nie poczuła, że robi się jej na prawdę zimno. Dopiero, gdy Steve przerzucił ją sobie na ramie i zaniósł na piach poczuła, że jej skóra jest wychłodzona.
    - Ale Twoja koszulka nadal wygląda świetnie- odpowiedziała z rozbawieniem.Może i wyglądała jak zmokła kura, ale zabawa była przednia. Zrobiła tak jak zaproponował i po chwili już stała prawie sucha i ubrana.
    - A ty? Nie będzie Ci zimno?- zapytała zatroskana.

    OdpowiedzUsuń
  102. Jasne, że jej to nie zraziło. Można powiedzieć, że w jego wykonaniu nic ją już nie dziwiło wiec nie robiła wielkiego halo z tego powodu. Pozbierała ich mokre rzeczy wyciskając z nich wodę, poskładała je i spojrzała na chłopaka.
    - O nie ma mowy. Najpierw kochanie idziesz pod prysznic, a potem pozwolę ci się położyć w moim łóżku. Nie wpuszczę Cię tam z takimi stopami- powiedziała wskazując na jego nogi. Zwinęła koc oraz puste butelki po piwie. - No to możemy wracać- stwierdziła rozglądając się po plaży czy aby niczego nie zostawili i chwyciła Steva za dłoń idąc w kierunku samochodu.

    OdpowiedzUsuń
  103. -Czemu mnie szantażujesz? - mruknęła z nutką oburzenia w głosie - Zjem kiedy zrobię się głodna, nie będę sobie niczego wmuszać i ty też nie powinieneś próbować - wywróciła oczami.
    -Czasem mam wrażenie, że traktujesz mnie jak dziecko - zrobiła teatralnie oburzoną minkę - pamiętaj, że jestem już dorosła.

    OdpowiedzUsuń
  104. Położyła rzecz na tylnym siedzeniu i wsiadła do samochodu. Droga z powrotem w sumie minęła równie przyjemnie co w stronę morza, na śmiechach i rozmowach. Lubiła spędzać czas ze Stevem. Zawsze potrafiła dla niego znaleźć czas i zawsze bawiła się świetnie. Kiedy dojechali wzięła te wszystkie rzeczy i udała sie do swojego pokoju. Oczywiście przebrała mokre ubrania i wywiesiła na grzejniku u siebie w pokoju. Również wskoczyła pod prysznic i wcisnęła sie w krótkie spodenki i luźny top. Następnie wzięła się za zrealizowanie zamówienia na kawę. Zaśmiała się głośno widząc jak Steve już leży w jej łóżku. Chwyciła kubki z gorącą kawą i położyła na szafce nocnej i zasiadła sobie obok niego.
    - Zrobiłam Ci kawę- szepnęła mu do ucha i delikatnie głaskała go po głowie wplątując smukłe palce w jego ciemne włosy.

    OdpowiedzUsuń
  105. Chwyciła drugi kubek gorącej kawy i objęła go dłońmi czując jak przyjemne ciepło rozchodzi się po jej ciele.Upiła łyk rozkoszując się smakiem i ciepłem naparu. Na prawdę lubiła kawę, czasami miała wrażenie, że jest od niej uzależniona.
    - Oj tam, i tak stawiam, że nawet po kawie jestem w stanie zasnąć- zaśmiała się odkładając kubek na bok. Uniosła kołdrę do góry, by wsunąć się pod nią i wygodnie ułożyć. Łóżko nie było za duże, ale spokojnie wystarczyło na ich dwójkę. Chwyciła jego dłoń i przerzuciła sobie przez talię. Od razu więcej miejsca, a i cieplej się zrobiło.
    - No to teraz udajemy, że śpimy póki nie wpadnie nam d głowy kolejny głupi pomysł- powiedział z uśmiechem zamykając oczy.

    OdpowiedzUsuń
  106. Nie chciało jej się spać, ale poleżeć i poleniuchować zawsze lubiła, poza tym miała koło siebie towarzystwo przez co robiło się jeszcze ciekawiej. Jednak, gdy oświadczył jej, że nie chce mu się spać, a nawet udawać nie wiedziała czy to dobrze czy źle. Była jednak spokojniejsza, gdy spał. Wtedy miała gwarancję jako takiego spokoju.
    Przyjemne ciepło, które emanowało od jego ciała spowodowało, że kąciki ust uniosły się lekko do góry. Wciąż żywiła nadzieję, że jednak ona go zanudzi i będą w spokoju leżeć. Jednak szybko cień jej nadziei został obalony. Uśmiechnęła się czując jego miękkie wargi na swojej skórze, bo nie mogła zaprzeczyć, że było to przyjemne doznanie. W dodatku dłoń wodząca po jej brzuchu spowodowała, że dreszcz przeszedł ją po plecach. Zamruczała cicho z błogim uśmiechem na twarzy.
    - Wolę jednak jak śpisz, bo wtedy się nie martwię co Ci po głowie chodzi- przyznała otwierając oczy, by na niego spojrzeć.

    OdpowiedzUsuń
  107. W jej oczach malowało się rozbawienie, bo miała wrażenie, że Steve strasznie się przejął jej wypowiedzią. Zaskoczyło ją to, bo wydawało się, że taki kobieciarz i tak zrobi co zechce, przynajmniej kiedy z boku obserwowała jego zachowanie takie miała wrażenie. On natomiast przejmował się zdaniem Lilki? No nie powie, doceniała to i schlebiało jej to.
    - Ależ jesteś wrażliwy- zaśmiała się i pokręciła głową- przecież nie powiedziałam, że mi to przeszkadza, a teraz lepiej mnie przytul, bo spadnę z łóżka- zauważyła czując tuż obok siebie krawędź ramy.

    OdpowiedzUsuń
  108. -Może i nie potrafię o siebie zadbać ale nie chcę wiecznie na siebie chuchać i dmuchać. Wolę żyć krótko ale chociaż przez chwilę być szczęśliwa. Jeśli wszystko ma być tak jak dotąd to mi nie zależy na tym żeby żyć - wzruszyła ramionami.
    -A wyników nie odebrałam bo to i tak nic nie zmieni. Poza tym panicznie boję się szpitali i lekarzy ze względu na przeszłość.

    OdpowiedzUsuń
  109. Wdzięczna mu była za szacunek i to, że liczył się z jej zdaniem w niemalże każdej sytuacji. Rozumiał ją jak nikt inny, bez słów, wystarczyło, że na niego spojrzała, a on już wiedział o co chodzi. Co do seksu...nie była pewna czy przyjacielskie normy powinny do tego dopuścić. A co jeśli przez to ich relacja by się popsuła? Co jeśli nagle któremuś zaczęłoby zależeć bardziej. Bała się takiego obrotu spraw. Chyba, że byłaby mocno pijana. Na szczęście starała sie nigdy nie doprowadzać do takiego stanu i trzeźwość umysł zawsze zachować, ale kto wie co wydarzy się później.
    Od razu zrobiło jej się lepiej, gdy ją do siebie przyciągnął. Lubiła czuć czyjąś obecność koło siebie, czuła się lepiej, pewniej. Splotła swoje palce z jego i opatuliła się mocniej jego ramieniem zginając rękę w łokciu i przyciągając ich ręce do klatki piersiowej jakby chciała je przytulić.
    - Kochany jesteś- szepnęła napawając się spokojem i jego obecnością tuż obok.

    OdpowiedzUsuń
  110. Na początku nie wiedziała o co mu chodziło, dopiero po chwili do niej doszło, że jest w stanie wyczuć jego męskość napierającą na materiał spodni. W normalnych okolicznościach pewnie strasznie by się speszyła, ale rozumiała fakt, iż testosteron szaleje. Pokręciła głową z rozbawieniem i położyła jego dłoń sobie na biodrze i przykryła swoją, jasną dłonią, by mógł zachować niekrepujący go dystans.
    - Nie jestem śpiąca, możemy gdzieś się przejść. Rolki, basen, kino. Dzisiaj znowu urządzają imprezę na dole w klubie aja. Idziesz?- zapytała. W akademiku znajdowała sie sala, gdzie uczniowie organizowali sobie imprezy, akademik czasami w najmował to salkę ludziom z zewnątrz na różne okazje, a w czasie roku szkolnego odbywały się tam spotkania klubów, czy jakieś koncerty.

    OdpowiedzUsuń
  111. Czemu on zawsze stawiał ją w takich sytuacjach? Westchnęła ciężko i dalej siedziała na pomoście. Punktualnie o dwudziestej przyszła pod jego auto.
    -Twój szantaż to cios poniżej pasa - uświadomiła go. - Chciałabym ale nawet nie mogę wybrać bo nie wszystko zależy odemnie. Nic nie rozumiesz, prawda? Ja nie chcę być twoją przyjaciółką, potrzebuję czegoś więcej. Moim jedynym marzeniem było by być bezwarunkowo kochaną ale ostatnio zdałam sobie sprawę, że chciałabym być kochana przez ciebie, co jest oczywiście niemożliwe. Niczego od ciebie nie wymagam, nawet nie musisz ze mną iść na tą kolację, naprawdę. Po tym co powiedziałam pewnie i tak już nie będę w stanie spojrzeć ci w oczy. Wiem, że nigdy nie będziesz mnie pożądał tak jak ja ciebie. Cóż, nie będę płakać. A przynajmniej nie tutaj, publicznie. Chociaż raz przyjmę coś do siebie z godnością, choć to trudne - lekko spuściła głowę.

    OdpowiedzUsuń
  112. Odwróciła się na bok tak, by móc spokojnie na niego spoglądać. Uśmiechnęła się i odgarnęła ciemne włosy z jego twarzy za ucho. Opuszkami palców zarysowała linię jego szczęki od ucha aż do podbródka. Następnie palcem wskazującego obrysowała jego pełne usta zawieszając na nich przez chwilę wzrok. Był przystojny musiała to przyznać.
    - Nauczę Cię- szepnęła przenosząc dłoń na jego kark i szyję subtelnie muskając dłonią jego skórę. - Nie musimy iść jeśli nie chcesz.

    OdpowiedzUsuń
  113. [ Ja bym bardzo chciała zacząć jakiś wątek, ale uważam, że łatwiej i lepiej będzie na początku ustalić jakieś relacje, lub powiązanie. Masz może jakiś pomysł? :)]

    OdpowiedzUsuń
  114. -Nie jesteś - zaprzeczyła - ja zawsze wiedziałam, że to ze mną jest nie tak i nikt nie potrafi mnie kochać. To nie twoja wina. I nie całuj mnie jak siostry bo następnym razem ci przyłożę - przy ostatnim zdaniu się zaśmiała i zadziornie wypięła język. Jakoś musiała to wszystko przetrawić, a zawsze lepiej było wnieść choć trochę dobrego humoru.

    OdpowiedzUsuń
  115. -Dlaczego tak zakładam? Chociażby dlatego, że nawet nie zaprzeczyłeś. Nie jestem blondynką. No może oprócz koloru włosów. I nie chcę ci dokopać ale po prostu nie całuj mnie już jak siostrę lub tak, jak mężczyzna całuje małą dziewczynkę - lekko wzruszyła ramionami.
    -Nadal chcesz jechać ze mną na tą kolację?

    OdpowiedzUsuń
  116. [ A ja z zapytaniem czy się panienka godzi na ujęcie Steva w powiązania, bo takowe szykuję *.* ]

    OdpowiedzUsuń
  117. [ Supcio<3 tylko trochę mi zejdzie, bo od jakiegoś czasu szukam odpowiedniej fotki i nic nie mogę znaleźć XD ]

    OdpowiedzUsuń
  118. [ No ja sobie jeszcze tu posiedzę z kilku powodówXD Po pierwsze męczy mnie to, że fotek nie mogę fajnych znaleźć, ale to nie dziw, ja wybredna w tym względzie jestem. Po drugie powinnam sie ogarnąć z innymi blogami, ale tak cholernie mi się nie chce, że szok. Chciałam cichaczem zniknąć z Munga to na mnie nakrzyczeli i o! muszę tam ogarnąć wątki. No i ruszyć coś muszę na H50 bo zaniedbałam własnego bloga XD ]

    OdpowiedzUsuń
  119. [ Uff ciesz się. Ja na onecie byłam tylko na H40, a tutaj trafiłam z nudów :D Bo na moim blogu się nic nie działo( dobra, nie ukrywam, chłopak Lilce wyjechał i biedne wampirzątko nikomu nie odpisuje) no i tak jakoś musicie znosić moje towarzystwo :) ]

    OdpowiedzUsuń
  120. [ No to się cieszę :) wgl lubię nasz wątek co mi się ostatnio rzadko zdarza^^ ]

    Zaśmiała się i zabrała dłoń co by go więcej nie drażnić. Nie zależało jej na tym jakoś bardzo. Podparła za to ręce pod głowę i podkulił nogi pod siebie spoglądając sobie od tak na Steva. Nie chciało jej się spać, ale wyglądał uroczo tak leżąc więc nie mogła sobie odmówić takiego widoku. Korciło ją, by sięgnąć po aparat, ale wiedziała, że mogłaby źle skończyć. Już raz podpadła robiąc mu zdjęcia, które wpadły w niepowołane łapki.
    Czekała aż chłopak zaśnie, by ześlizgnąć się z łóżka i po cichu posprzątać porozrzucane rzeczy i znaleźć rolki, na które bądź co bądź mieli iść.

    OdpowiedzUsuń
  121. [ Dzisiaj cały dzień próbuję dostać się do gg, ale nie wiem czemu ono jest przeciwko mnie. Jeszcze będę próbować, mam nadzieję, że ruszy :/ ]

    Ona natomiast kiedy Steve sobie słodko spał zdążyła posprzątać w pokoju jak i w łazience, w której porozwalane kosmetyki mówiły same siebie. Nawet udało jej się doprowadzić szafę do jako takiego porządku dzięki czemu znalazła rolki. Swoje jak i brata, który po ostatniej wizycie ich zapomniał, a że rozmiar można regulować, to spokojnie mogła sobie dziś ze Stevem pojeździć.
    Właśnie przynosiła rzeczy z prali kiedy zauważyła, że chłopak już nie śpi. Odłożyła świeże ubrania gdzieś w kąt i podeszłą do niego siadając na parapecie.
    - Fajnie, że wstałeś- oświadczyła z promiennym uśmiechem- najpierw idziemy na rolki, potem skoczymy coś zjeść, następnie Ty skaczesz po alkohol, ja po jakieś przekąski i o ósmej spotykamy się tutaj- powiedziała kończąc swoją wypowiedź wzruszeniem ramion i spojrzała na niego zielonymi oczyma wyczekując jakiejś odpowiedzi.

    OdpowiedzUsuń
  122. [ Ok ok branoc :* ]

    Uśmiechnęła się szeroko i kiwnęła potakująco głową. I tak nie miała co robić więc musiała czymś się zając, a jak Lilka miała za dużo czasu to za dużo myślała. No i doszła do wniosku, że mają jedyną i niepowtarzalną okazję od bardzo dawna zostać sami i napruć się w trzy dupy. Dlaczego by tego nie wykorzystać.
    - Cudnie no to idziemy- powiedziała i wcisnęła po rolki w ręce- mojego brata, rozmiar da się regulować. No to idziemy- zarządziła i wzięła swoje rolki w jedną dłoń, drugą zaś chwyciła Steva i wyszła z pokoju zamykając za sobą drzwi na klucz. Doskonale wiedziała, gdzie będzie najlepsze miejsce na naukę jazdy na rolkach. Po kilku minutach znaleźli się w parku, ale przeszli go w szerz, by znaleźć się w miejscu mało uczęszczanym, ale miało dobry asfalt i co ważniejsze miękką trawę obok. Usiadła na ławce, a że wciąż trzymała chłopaka za dłoń to chcąc nie chcąc przycupnął obok niej. Założyła swoje rolki i stanęła na przeciwko niego wyciągając w jego stronę dłonie.
    - Czas na pierwszą lekcję- powiedziała i posłała mu pokrzepiający uśmiech coby dodać mu otuchy.

    OdpowiedzUsuń
  123. Zaśmiała się cicho, kładąc głowę na odrzuconej przez chłopaka poduszce.
    - Oj tam. - mruknęła, patrząc uważnie na przyjaciela. - Przesadzasz i koniec.
    Wzruszyła ramionkami i jakby na zgodę podała mu butelkę z winem, uśmiechając się przy tym zachęcająco.
    - Steve - zaczęła miałczącym głosem. - Może gdzieś pójdziemy albo coś? Kino, bar, biblioteka. Jak dla mnie może być nawet klub. Albo... wrócimy do starych dobrych czasów i pójdziemy razem na bankiet. Moich rodziców nie będzie. Muszą zająć się Kat. Strasznie się młoda przedwcześnie buntuje. Proszę...
    Tyle przepięknych sukienek wisiało w jej szafie, czekając niecierpliwie na wspaniałą okazję.

    OdpowiedzUsuń
  124. -Nie, nie wolę żebyś ściemniał bo i tak swoimi słowami potwierdzasz moje założenia - lekko wzruszyła ramionami i również wsiadła do samochodu.
    -Nie mam zamiaru cię pospieszać czy ci się narzucać, przecież powiedziałam, że niczego od ciebie nie wymagam - całą drogę patrzyła smętnie za szybę, na niego nawet nie rzuciła okiem. Kiedy dojechali wysiadła z samochodu i weszła do budynku. Weszła do windy i nacisnęła guzik na najwyższe piętro.

    OdpowiedzUsuń
  125. -Nic od ciebie nie wymagam - chwilę zastanowiła się nad swoimi słowami - źle to ujęłam. Chodziło mi raczej o to, że nie chcę cię do niczego zmuszać. I nie będę siedzieć i czekać na zbawienie. Oboje wiemy, że nigdy tak nie robię.
    Patrzyła na światełka zapalające się przy cyfrze każdego piętra. Kiedy byli już na przedostatnim popatrzyła na niego i przysunęła się kawałek. Wspięła się na palce i musnęła jego wargi.
    -Rozchmurz się - poprosiła.

    OdpowiedzUsuń
  126. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  127. -Nie uprawiam seksu z nieznajomymi - z uśmiechem szepnęła mu na ucho i musnęła jego płatek. Następnie odsunęła się od niego i zrobiła niewinną minkę.
    -Ja tylko byłam napalona. Kobiety też mają swoje potrzeby a ja nie uprawiałam seksu od ponad tygodnia - wzruszyła ramionami.
    -I nie martw się, nie mam już zamiaru robić z siebie wariatki.

    OdpowiedzUsuń
  128. Zapukała do drzwi i już po chwili otworzyła jej gosposia. Weszli do środka i skierowali się do salonu, gdzie zebrali się już wszyscy goście. To było pierwsze oficjalne przyjęcie jej matki i nowego faceta, dlatego byli wszyscy najbliżsi jej matki. O dziwo, Ali dostrzegła również rodziców Stevena. Kiedy matka ją dostrzegła podeszła do niej.
    -Tak, wiem, spóźniłam się kilka minut. To jest Steve a to jest mama - przedstawiła ich sobie

    OdpowiedzUsuń
  129. Uśmiechnęła się i wzruszyła lekko ramionkami.
    - Tak, doskonale jestem tego świadoma- powiedziała chwytając jego dłonie i pomagając mu wstać. Oczywiście wiedziała, że nie jest w żaden sposób uchronić go przed upadkiem. Była mniejsza, drobniejsza, a jej dłonie mógł zamknąć w swoich. Mimo to nie zrażało jej to. Mieli się dobrze bawić, a kilka siniaków jest tego warte. Żadne skarby świata nie są w stanie wynagrodzić czasu z nim spędzonego.
    Trzymała jego dłonie i spojrzała mu w oczy.
    - Patrz się na mnie i powoli przebieraj nogami na zmianę- poleciła i sama zaczęła jechać bardzo powoli do tyłu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [ Pff,, zastąpić czasu z nim spędzonego'' iż albowiem jest bezcenny^^ ]

      Usuń
  130. -Oj przestań - uśmiechnęła się - wyglądasz dobrze, nikt się nie obrazi. Chodź... - wzięła go za rękę i pociągnęła za sobą do barku.
    -Czego się pan napije, panie Underwood? - posłała w jego stronę uroczy uśmiech i już zaczęła mieszać jakiegoś drinka dla siebie. W tym czasie skinęła głową w kierunku nowego faceta swojej mamy. To bylo oczywiste, że on bo był jedyną osobą której tu nie znała.
    -Patrz jaki sztywniak. Daję im dwa miesiące, jest za nudny dla mojej matki. Ona w głębi duszy jest szalona.

    OdpowiedzUsuń
  131. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  132. [nie no, pomysł jak najbardziej mi się podoba ^^]
    Wyszła zza baru ze swoim drinkiem i ustała obok bruneta, cały czas przyglądając się facetowi.
    -No nie mów, że go znasz... opowiesz mi wszystko, co o nim wiesz! - lekko stuknęła go w bok i wysłała w jego kierunku zniecierpliwione spojrzenie.
    -I wiedz, że nic nie powiem mojej matce, nie dzielę z nią nawet najmniejszych sekretów. Jeżeli to jakiś paskudny oprych to niech sama później żałuje, że nie wie kogo wpuszcza do sypialni - wzruszyła ramionami i zamoczyła usta w alkoholu.

    OdpowiedzUsuń
  133. Popatrzyła na bruneta przepraszająco i położyła dłoń na jego ramieniu.
    -Przepraszam, że cię tu przyprowadziłam. Możemy się jeszcze wycofać jeśli chcesz, naprawdę. Dla mojej matki to nie będzie nic dziwnego, zawsze robiłam takie sceny. I skoro teraz wiem kim jest ten sukinsyn zmanipuluję moją matką tak, że go zniszczy. Ona nie jest tak niewinna na jaką wygląda. Facet nie wyjdzie z tego związku zdrowy psychicznie - posłała w stronę mężczyzny nienawistne spojrzenie, dopiła do końca swojego drinka i odstawiła kieliszek.

    OdpowiedzUsuń
  134. -Obiecuję, że uwiniemy się najszybciej jak tylko to będzie możliwe. I wynagrodzę ci ten wieczór. Jeszcze nie wiem jak ale na pewno wynagrodzę. Więc teraz - wyciągnęła w jego kierunku dłoń - zapraszam do stołu - uśmiechnęła się powalająco i ruszyła do stołu. Zajęła swoje miejsce (na szczęście z dala od faceta jej matki) i przywitała się z gośćmi siedzącymi obok. Nie miała ochoty z nimi gawędzić, dlatego też odpowiadała lakonistycznie i starała się jak najszybciej ucinać wszelkie pogawędki. Kilka minut później obsługa podała kurczaka po węgiersku z pieczonymi ziemniakami i jakąś sałatką. Blondynka niechętnie popatrzyła na jedzenie i zaczęła grzebać w warzywach.

    OdpowiedzUsuń
  135. [ Tadam! skończyłam powiązki, wybacz za zdjęcie, lepszego nie znalazłam, pewnie niedługo je zmienię. Jakbyś się na coś natknęła to ślij na gg bo udało mi się je uruchomić i doprowadzić do ładu i składu^^ ]

    OdpowiedzUsuń
  136. -Nie jestem aż tak chuda - szepnęła z uśmiechem - ale skoro cię to choć trochę uszczęśliwi to spróbuję trochę zjeść - mruknęła ale bez przekonania. Niechętnie zmierzyła wzrokiem jedzenie i zaczęła jeść, bardzo małymi kawałeczkami ale mimo wszystko. Nalała sobie do kieliszka wina i popiła kiedy już skończyła jeść. Fakt, nie zjadła całej porcji, bo była naprawdę spora nawet dla faceta ale jak na nią i tak zjadła bardzo dużo. Co chwila posyłała ciekawskie spojrzenie w kierunku gospodarzy dzisiejszego wieczora. Wydawali się być szczęśliwi ale to była tylko gra aktorska w towarzystwie i przed samymi sobą. Blondynce wydawało się to śmieszne.

    OdpowiedzUsuń
  137. Odwróciła się do niego przodem.
    -Jeszcze nie mam konkretnych planów. Może masz jakieś propozycje? - delikatnie uniosła brew i spojrzała na niego uwodzicielsko. Między tą dwójką na kilometr można było wyczuć silny erotyzm i chemię. A i tak Ali starała się hamować przy ludziach, a w szczególności jego rodzicach i swojej matce. Nieświadomie nawinęła kosmyk swoich włosów na palec i zaczęła się nim bawić.

    OdpowiedzUsuń
  138. Jasmine Delacour14 sierpnia 2012 23:13

    Jasmine spojrzała na niego rozbawiona, kiedy jej otworzył. Zachichotała uroczo, mierząc go wzrokiem. No tak, czego mogła się po nim spodziewać, jak nie tego!
    - Wyglądasz doprawdy uroczo. - powiedziała, wchodząc do środka i zamykając za sobą drzwi. Pokręciła głową, patrząc na niego. - Nie powinieneś chodzić taki roznegliżowany. Kto wie, kogo tu przywieje. - Zachichotała, kładąc się na łóżku tuż obok niego. Wciąż patrzyła na niego rozbawiona. - Dochodzi już dwunasta. Późna pora. Czas wstawać, kochanie. Chcesz kawy? - zapytała z przesadną troską, wciąż bardzo rozbawiona.

    OdpowiedzUsuń
  139. Patrzyła na niego jak sobie radzi i już otworzyła usteczka, by go pochwalić, kiedy coś poszło nie tak. Przygryzła dolną wargę, ścisnęła mocniej jego dłonie jakby to miało w czymkolwiek pomóc. Pisnęła i runęła jak długa na niego wybuchając głośnym, melodyjnym śmiechem .
    - Szło Ci dobrze- powiedziała patrząc na niego i ani śmiała się ruszyć. Było jej tak wygodnie, ale fakt, trawa byłaby bardziej miękka. - I patrz jak Ty mi humor poprawiasz. Dobra, ruszymy się, dojedziemy do budki z lodami, wrócimy do akademika, chwila przerwy, a potem możemy pić na umór i wtedy prawdopodobnie będziesz mógł zrobić ze mną co Ci się rzewnie podoba- powiedziała zdając sobie sprawę, że alkohol uderza jej szybciej do głowy niż jej.

    OdpowiedzUsuń
  140. Wyszli z budynku i oboje wsiedli do jego samochodu.
    -Jedziemy do mnie - zarządziła - jakoś spróbuję wynagrodzić ci te dzisiejsze męki - zanim ruszył popatrzyła mu na chwilę w oczy i założyła nogę na nogę.
    Kiedy dojechali już na miejsce szybko skierowali się do jej pokoju. Jej współlokatorki dzisiaj nie było na noc, chyba odwiedzała chorą babkę czy coś w tym stylu.
    -Rozgość się - rzuciła na wejściu i zniknęła za drzwiami łazienki. Piętnaście minut później oparła się lekko o próg drzwi i odchrząknęła by zwrócić na siebie jego uwagę. Stała tam ubrana jedynie w czarny gorset z majtkami do kompletu, wszystko idealnie wykończone koronką. Czarne szpilki jeszcze bardziej wydłużały jej i tak ponętne nogi. Grzeczne dziewczynki noszą obcasy do pracy, niegrzeczne zakładają je do łóżka.
    -I co powiesz na takie wynagrodzenie?

    OdpowiedzUsuń
  141. Oparła się łokciem na jego ramieniu i podniosła jedną brew ku górze. Uśmiechnęła się kącikiem ust nie kryjąc rozbawienia jego słowami.
    - Masaż tyłka?- powtórzyła za nim i mimowolnie się zaśmiała- będziesz mógł o niego prosić tylko jeśli wywalisz z co najmniej dziesięć razy- powiedziała stanowczo, ale z uśmiechem. Przewrócił się zaledwie raz, nawet dobrze się nie rozkręcili, a on już marudzi. Usiadła na trawie kiedy się wygramolił spod niej i spojrzała na niego z wyrzutem.
    - Ale ja jestem głodna- jęknęła, a jej dłoń odruchowo powędrowała w okolice żołądka. Nie jadła śniadania, tylko wypiła piwo, a było już popołudnie. Myślała więc, że jednak coś zjedzą. - nie będę z Toba pić na pusty żołądek- powiedziała z uśmiechem i podniosła się z ziemi, by podjechać do Steva i go asekurować na tyle, na ile było to możliwe.

    OdpowiedzUsuń
  142. Jasmine Delacour15 sierpnia 2012 01:43

    Położyła się na boku i podparła głowę na ręce. Zachichotała uroczo, zasłaniając ręką usta. Patrzyła na niego z czułością i rozbawieniem.
    - Nie ma szans, mój drogi. Znam umiar. - powiedziała z szerokim uśmiechem, próbując ściągnąć z niego kołdrę. Nie, nie, nie, nie ma takiego spania!
    - No weź, Stevie... Tak dawno się nie widzieliśmy, odwiedzam cię, a ty co? Spać będziesz? No wiesz? - Zrobiła obrażoną minę, pukając go lekko w ramię. - Jak już sobie pójdę, to nie wrócę wcale, o!

    OdpowiedzUsuń
  143. Stwierdziła, że jadąc za nim będzie bezpieczniej, no na pewno dla niej. Co do niego nie była pewna. Założyła ręce z tyłu i jechała wolno patrząc jak sobie radzi. Gdy tylko zauważyła, że chłopak leci w pierwotnym odruchu wyciągnęła ręce, ale zaraz potem je schowała. Skrzywiła się lekko myśląc, że jednak musiał to boleć i nachyliła się nad nim nie hamując rozbawienia.
    - Sam to powiedziałeś- zaśmiała się i wytknęła mu język- a żebyś wiedział, że pójdę.- oświadczyła i zostawiła go tak leżącego na asfalcie sama zaś podjechała do budki z lodami wracając z kręconym lodem włoskim. Nie wiedziała jak skończy ten lód, bo coś czuła, że niezbyt dobrze, ale byłą szczęśliwa jak małe dziecko, któremu dali jeść - To co pomóc Ci?- zapytała z zadziornym uśmiechem wyciągając do niego dłoń, by pomóc mu jednak wstać.

    OdpowiedzUsuń
  144. Uśmiechnęła się i wzruszyła lekko ramionami delektując się swoim lodem. Prawdopodobnie smakował dużo lepiej niż zwykle, bo głodna była niesamowicie.
    - E tam.. ja tam lubię takie połączenie. Ja mam lód, ty masz poobijany tyłek, czego chcieć więcej- powiedziała z entuzjazmem obserwując jego reakcję. Oczywiście żartowała, bo jego ból w żaden możliwy sposób nie sprawiał jej przyjemności. Co więcej masaż jego poobijanych części ciała też jakoś jej się nie uśmiechał.
    Usiadł na ławeczce obok niego, co by nie było mu smutno tak samemu, a on z premedytacją ubrudził ją lodem. Popatrzyła na niego z pobłażaniem, choć jej oczy i usta zdradzały rozbawienie. - Bądź miły dla mnie, bo Cię tu zostawię- powiedziała ścierając palcem lód z noska.

    OdpowiedzUsuń
  145. Wywróciła lekko oczami i zdjęła buty. Niby skąd miała wiedzieć, że to nie jego styl skoro dopiero go poznawała? Wróciła do łazienki i ściągnęła z siebie gorset, a następnie z powrotem założyła na siebie sukienkę, ale nie tą małą czarną, którą miała na sobie wcześniej tylko jakąś luźną i zwiewną, w której chodziła na codzień. Kiedy już wyszła usiadła leniwie w fotelu i popatrzyła na niego.
    -Chcesz kawy?

    OdpowiedzUsuń
  146. -No dooobra - mruknęła przeciągle i niechętnie podniosła się z fotela. Nastawiła w czajniku wodę i w tym czasie wyjęła z szafki kubek i herbatę. Kiedy woda się zagotowała, zalała kubek i zamieszała. Odwróciła się i popatrzyła na bruneta. Westchnęła cicho i podeszła do niego od tyłu. Pochyliła się i go objęła, a dłonie wplotła w jego włosy i zaczęła się nimi bawić.
    -Jeżeli jesteś zmęczony to możemy się położyć.

    OdpowiedzUsuń
  147. - Wierzę, w twoją orientację w terenie i wiem, że wrócisz do akademika, ale nie w takim doborowym towarzystwie- powiedziała poruszając kilka razy brwiami po czym się zaśmiała. Dalej zajęła się swoim lodem, który robił się niestety coraz mniejszy, a kątem oka obserwowała jego dalsze poczynania. Jak na pierwszy raz szło mu na prawdę dobrze, bo ona lądowała na tyłku co pół metra, a na rolkach wyglądała co najmniej pokracznie, gdy jej nogi rozjeżdżały się we wszystkich kierunkach świata. Kiedy zjadła otrzepała rączki i podniosła głowę słysząc jego słowa. Ups! Zapomniała...
    Zamknęła oczy i podniosła ramionka widząc jak chłopak leci na trawę. Otworzyła oczy i zaczęła się śmiać. Miałaby cudowną galerie zdjęć z nim w roli głównej. Wstała i podjechała do niego stając na przeciwko i siadając na trawie.
    - Ale patrz wyhamowałeś- powiedziała wciąż się śmiejąc- a ten upadek się nie liczy, bo wylądowałeś na brzuchu. Widzisz i nici z masażu tyłka- powiedziała szczerząc do niego białe ząbki.

    OdpowiedzUsuń
  148. Słysząc jego słowa zmrużyła oczy i splotła ręce na wysokości klatki piersiowej.
    - Na Twoim miejscu bym się tak nie cieszyła. Jeśli przyczynisz się, że lód wyląduje na moim biuście to będziesz go zlizywał- powiedziała podnosząc się z ziemi i dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że sama siebie wkopała. Udała jednak, że nic się nie stało i otrzepała pośladki, na których pozostała trawa. Odwróciła się w jego stronę i uśmiechnęła kącikiem ust.
    - Nie ma nic za darmo. Masaż za masaż, albo musisz mnie czymś przekonasz. Zobacz, takimi łapkami Cię wymasować to trochę zejdzie- powiedziała wyciągając do niego ręce- możemy iść. Skoczę po buty- powiedziała i podjechała do ławeczki, przy której zostawili swoje obuwie, by po chwili wręczyć mu jego glany.

    OdpowiedzUsuń
  149. Jasmine Delacour15 sierpnia 2012 12:53

    Zachichotała. Ona tego nie rozumiała. Szkoda jej było czasu na lenienie się w łóżku. Chociaż, gdyby pewnie miała takiego kaca, też nie chciałoby jej się ruszyć. Ale jej to nie groziło.
    - Nie, coś ty, żadna aluzja. - powiedziała rozbawiona. Mrugnęła do niego i położyła się na plecach, patrząc jednak wciąż ze śmiechem na niego.
    - No, cudownie. Bardzo się cieszę. Grzeczny Stevie, niebywałe. Ale wolałabym mieć z tobą kontakt. Wzrokowy. No, dawaj. - Szturchnęła go znowu i uwiesiła się na jego ramieniu.

    OdpowiedzUsuń
  150. No to było wredne! Ona specjalnie poszła przynieść mu buty, żeby nie szedł boso czy też nie poobijał swojego zacnego siedzenia a ona upaćkał ją lodem. Odskoczyła jak poparzona patrząc na swój dekolt i zrobiła smutna minkę wbijając w niego spojrzenie dużych, zielonych oczu.
    - Mój lód...mój dekolt- jęknęła trzymając koszulkę tak, żeby jej nie ubrudzić. Spojrzała na niego kryjąc rozbawienie.
    - Tak jak powiedziałam wcześniej zlizuj to- powiedziała wskazując na krople słodkiego loda na swojej skórze. Starała się palcem wytrzeć część deseru. - Podwyższam stawkę za takie wybryki. Za to niesiesz mnie na barana- powiedziała uśmiechając się do niego promiennie po czym znów wróćiła wzrokiem do swojego biednego dekoltu.

    OdpowiedzUsuń
  151. Szczerze mówiąc nie wierzyła, że to zrobi. Przecież mogła się po nim spodziewać wszystkiego, a mimo to do głowy jej nie przyszło, że weźmie jej słowa na serio. Dlatego gdy do niej podszedł spojrzała na niego pytającym wzrokiem. Gdy tylko nachylił się nad nią muskając ustami jej delikatną skórę po całym ciele przeszły jej dreszcze. Po chwili zaczęła się śmiać, bo subtelne pociągnięcia języka strasznie łaskotały.
    - Steve jesteśmy w miejscu publicznym- powiedziała starając się nie śmiać, choć musiała przyznać, że było to cholernie przyjemne. Kiedy skończył poprawiła bluzkę i wzięła się za zmianę rolek na normalne buty, by ukryć delikatne rumieńce, które wystąpiły na jej policzkach.
    - Już lecę książę- zaśmiała się wskakując mu na barana.

    OdpowiedzUsuń
  152. Przejażdżka na jego plecach okazała się jednym z niewielu momentów w życiu Lilki, kiedy to mogła patrzeć na ludzi z takiej wysokości ze względu na wzrost Steva. Zeszła z niego, gdy już stanęli pod jego pokojem.
    - Dziękuję- powiedziała z uśmiechem- nie, na razie nie mam więcej życzeń- dodała i objęła go rękoma w pasie- Teraz skoczę ogarnąć w pokoju, potem do sklepu po coś do jedzenia, Ty skoczysz po dobry alkohol i wieczorem widzimy się u mnie na ten Twój upragniony masaż- powiedziała z rozbawieniem i odwróciła się, by wejść do pokoju- to do wieczora- rzuciła jeszcze na odchodne cmokając go w nos i zabrała się za przemeblowanie pokoju, a mianowicie szafki nocne wysunęła i stworzyła z nich coś na wzór stolika, łóżka zaś zsunęła razem przez co w pokoju zrobiło się więcej miejsca na cokolwiek co im do głowy wpadnie. Wzięła pieniądze i skoczyła do sklepu po jakieś czipsy, orzeszki, ciastka, owoce i bitą śmietanę i wróciła do pokoju, by zdążyć wziąć jeszcze prysznic.

    OdpowiedzUsuń
  153. Na szczęście wyrobiła się ze wszystkim tak jak chciała. Wzięła prysznic, owinęła się ręcznikiem i stanęła przed szafą stwierdzając, że chyba nie będzie wydziwiać i ubierze się tak, by było jej wygodnie. Wyjęła czystą bieliznę, dżinsowe spodenki i luźną koszulkę. Kiedy się już ubrała związała włosy w luźny kok, że pasemka blond włosów tu i ówdzie się wydostały i poprawiła delikatny makijaż. Właśnie wychodziła z łazienki kiedy wszedł Steve.
    - Starałam się- powiedziała z uśmiechem i przejęła od niego siatkę z alkoholem ciekawa co też kupił- no, no jak to wypijemy to nie wiem co się będzie działo. Mam wyjąć kieliszki czy jesteśmy niekulturalni i pijemy z gwinta?

    OdpowiedzUsuń
  154. Pytanie w sumie było retoryczne, no ale przecież zawsze mogli coś zmienić chociaż i ona wolała nie wyciągać kieliszków. Raz, że zamieszanie a dwa, że z nimi nic nie wiadomo. Chwyciła więc drugie piwo i upiła z niego kilka łyków. Usiadła chłopakowi na kolanach i uśmiechnęła się kącikiem ust.
    - Mogę Ci zafundować masaż pleców i karku, a twój obolały tyłek będzie znosił mój ciężar. Może być?- zapytała upijając kolejny łyk piwa. Na trzeźwo mogła zadbać o jego plecy, a jak będzie na prawdę pijana pomyśli nad resztą jego partii ciała. - To co zdejmujesz koszulę?- zapytała i poruszyła kilkakrotnie brwiami śmiejąc się przy tym. Swoją drogą na prawdę dobrze wyglądał. Lubiła facetów w czerni i w koszulach, a on zapewnił każdy element.

    OdpowiedzUsuń
  155. Patrzyła na niego popijając piwo. Wiedziała, że i tak się zgodzi. W końcu ona proponująca komuś masaż to rzadkość na miarę białego kruka tak więc powinien korzystać. Wstała z niego czekając, aż pozbędzie się górnych partii odzieży i się położy. Odłożyła piwo na bok i usiadła okrakiem na jego pośladkach.
    Przejechała całymi dłońmi od lędźwi w stronę ramion. Musiała przyznać, że miał przyjemną w dotyku skórę. Zatrzymała tam rączki zajmując się jego karkiem masując go kciukami jak i uciskając palcami. Sunęła dłońmi wzdłuż jego kręgosłupa od czasu do czasu rozciągając kręgi. Rozmasowała jego łopatki palcami zaznaczając linie jego kości. Pod koniec skierowała dłonie na jego boki gdzie po prostu sunęła powoli dłońmi po jego skórze. Po jakiś 20 minutach położyła się na nim tak, by móc szepnąć mu do ucha:
    - Skończyłam. Jak było?

    OdpowiedzUsuń
  156. Uśmiechała się za każdym jego cichym pomrukiem biorąc go jako oznakę tego, że jednak sprawia mu to przyjemność. Podniosła się, by usiąść, ale tylko po to, by sięgnąć swoje piwo. Ona nie miała takiego tempa jak Steve, ale może to i dobrze, bo główkę na zdecydowanie słabszą. Upiła kilka łyków i ponownie się na nim położyła. Uśmiechnęła się czując jego dotyk na swojej nagiej skórze, a że niemalże każdy fragment jej ciała był wrażliwy sprawiało jej to przyjemność. Słysząc jego pytanie jęknęła i oparła się czołem o jego tors.
    - Weź mi nie przypominaj- zaśmiała się, wspominając szaleństwa jak i okropnego kaca- ciekawe co tym razem nam odwali. W ogóle jak to sie zaczęło? Graliśmy w prawda czy wyzwanie chyba, nie?

    OdpowiedzUsuń
  157. Wywróciła tylko oczami i podniosła się do pozycji siedzącej jednak wciąż nie schodziła z jego bioder. Chwyciła butelkę z piwem i wypiła do końca jego zawartość.
    - Z bardzo prostej przyczyny się nie zgodziłam- powiedziała odkładając już pustą butelkę- ty zawsze mnie ogrywasz w pokera wiec równie dobrze mogłam się całkowicie rozebrać- przyznała z rozbawieniem.
    Pomyślała chwilę. Miała dużo pomysłów, ale nie chciało jej się wychodzić z pokoju więc większość durnych pomysłów odłożyła na bok.
    - To na początek, gdyż alkohol jeszcze na do łebka nie uderzył to coś na rozgrzewkę- powiedziała z uśmiechem- zatańcz dla mnie makarenę śpiewając przy tym ,, sweet dreams''- wyszczerzyła do niego ząbki.

    OdpowiedzUsuń
  158. -Mówiłam przecież, że do niczego nie zmuszam, to musi być twój wybór - lekko wzruszyła ramionami ale odsunęła się od niego i usiadła na fotelu na przeciwko.
    I nie, nie miał jej okłamywać ale mógłby chociaż trochę się postarać. No i nie wydawać ostatecznego osądu po hmm... kilku godzinach?
    -Więc jak mam ci wynagrodzić ten wieczór? Wiem, spieprzyłam go - lekko uniosła brew, spoglądając na niego wyczekująco.

    OdpowiedzUsuń
  159. -Jak tam wolisz - delikatnie wzruszyła ramionami i tylko przelotnie na niego spojrzała - dobranoc.
    Steve przesadzał i wyolbrzymiał. Owszem, Ali czuła się winna ale nie było tak tragicznie jak on myślał. Po prostu panikował i tyle. Przecież ona nie kazała mu zmieniać się tu i teraz i przyrzekać jej miłość aż do grobowej deski. Nie chciała tylko aby ich przyjaźń była z jej strony nieszczera, wolała żeby wiedział o jej stanowisku w tej sprawie.

    OdpowiedzUsuń
  160. [ No co Ty nie przejmuj się:) ]

    Usiadła na łóżku i popijając piwo przypatrywała się jego poczynaniom. Widząc jego starania zaczęła się śmiać, bo wyglądał genialnie. Dopiero kiedy się poddał hamując się śmiech zapytała:
    - Aż tak źle- po czym odłożyła swoje piwo i podeszłą do laptopa włączając podkład muzyczny, bo być może to im ułatwi sprawę i podeszła do Steva sama chcąc sprawdzić czy jest tak trudno- nie przejmuj się, za to bioderkami ruszasz zawodowo- stwierdziła puszczając do niego oko. Kiedy muzyka rozbrzmiała w pokoju zaczęła tańczyć makarenę, ale nie szło jej dobrze. Na początki chyba gorzej od Steva, ale potem było już na prawdę nieźle. Co z tego, że muzyka ni w kij ni w oko pasowała do tańca przynajmniej mogli się pośmiać, bo bez tego nie byłoby zabawy.
    - To myśl nad pytaniem dla mnie- poprosiła tańcząc dalej, gdy muzyka się zmieniła choć teraz po prostu poruszała sie w takt muzyki, a nie skupiała na ruchach makareny.

    OdpowiedzUsuń
  161. Muzyka się zmieniła, a Lilka dalej tańczyła poruszając biodrami, rękami i od czasu do czasu śpiewając refren danej piosenki. Słysząc słowa Steva nie przejęła się tylko tańczyła sobie dalej.
    - Jak sama nazwa wskazuje ta gra nazywa się pytanie czy wyzwanie, a nie wyzwanie czy wyzwanie- zaśmiała się patrząc na niego. Czekała aż padnie pytanie z jego ust, a kiedy je usłyszała zatrzymała się na milisekundę, ale potem znów poruszała się w rytmie muzyki.
    Zdziwiło ją to pytanie i zastanowiła się przez chwilę. Cóż, sama ostatnio zauważyła u siebie pewną zmianę. Nigdy wcześniej się przy nim nie rumieniła, a ostatnio zdarza się to nagminnie. Jego dotyk nagle stał się taki przyjemny, rozkoszny i pociągający. Ciepło jego ciała było uspokajające, a sama obecność Steva dawała jej poczucie bezpieczeństwa.
    - Myślę, że nawet sporą szanse- powiedziała z uśmiechem siląc się na beztroski ton choć coś w środku niej zadrżało. Miała nadzieję, że tym razem się nie rumieni- mam rozumieć, że chcesz kolejne wyzwanie czy jednak pytanie?

    OdpowiedzUsuń
  162. Siedziała w fotelu aż zasnęła. Już się nie zadręczała, była zbyt zmęczona tym dniem aby w ogóle myśleć. Po prostu padła jak zabita.
    [Nowy?]

    OdpowiedzUsuń
  163. Widząc, że Steve otwiera wino uśmiechnęła się i klasnęła w dłonie.
    - Właśnie miałam Cię prosić, byś je otworzył- powiedziała i usiadła mu na kolanach zabierając butelkę. Upiła z niej spory łyk i spojrzała na etykietę- dobre- skomentowała z uśmiechem i oddała mu trunek.
    Zastanawiała się jakie pytanie by tu mu zadać. W końcu spojrzała na niego i przekręciła lekko głowę na bok.
    - Byłeś kiedyś w stałym związku? A jeśli tak to kiedy i z kim?- zapytała całkiem zainteresowana tym faktem. Znała Steva już długi czas, ale w sumie nie miała pojęcia czy kiedyś miał dziewczynę.

    OdpowiedzUsuń
  164. Wywróciła tylko oczami i zaśmiała się cicho.
    - No wiem wiem, że wybierasz dobry alkohol dlatego Ciebie po niego wysłałam. Poza tym ja też nie kupuję złego, ale nie moja wina, że nie lubisz likieru- powiedziała z rozbawieniem na wspomnienie jego miny, gdy próbował alkoholu i był zawiedziony, że wydała tyle pieniędzy na taki beznadziejny jego zdaniem trunek.
    Wsłuchała się w jego słowa i uśmiechnęła się promiennie.
    - To urocze- stwierdziła kiedy zakończył swoją wypowiedź- i to była miłość. Nie zważałeś na opinie kolegów chociaż z drugiej strony rozumiem ból tej dziewczynki. Ja nie zapomnę Jamesowi jak w przedszkolu przyniósł mi w prezencie na walentynki zdechłego szczura- aż się wzdrygnęła- ja na prawdę chciałam docenić jego gest. Potem go przepraszałam, że tak piszczałam- zaśmiała się melodyjnie i upiła kolejny łyk wina- to teraz ja chce wyzwanie.

    OdpowiedzUsuń
  165. - No niby tak, ale myślałam, że czekoladowy mimo wszystko Cię przekona- zaśmiała się odgarniając niesforny kosmyk włosów za ucho. Spojrzała mu w oczy ze zniecierpliwieniem czekając jakie wyzwanie dostanie jednak nic nie mogła z nich wyczytać. Gdy w końcu padła odpowiedź oczy Lilki rozszerzyły się i zamrugała kilkakrotnie.
    - No wiesz- zaśmiała się schodząc z jego kolan i poszła po trzy kieliszki. Widziała jak Steve nalewa do nich alkohol, a jej wzrok wędrował od kieliszków do niego i tak kilkakrotnie po czym przygryzła dolną wargę i skoczyła po coś na popitkę. Na szczęście znalazła jakiś sok pomarańczowy, odkręciła go i postawiła obok kieliszków.
    - Tak szybko chcesz mnie upić?- zapytała po czym wzięła do jednej ręki kieliszek, a do drugiej drugi. Odetchnęła głęboko po czym na raz wypiła jeden krzywiąc się lekko przy tym, ale za raz opróżniła następny, a jej grymas zdecydowanie się zwiększył. Chwyciła szybko trzeci i wypiła do dna. Czułą jak piecze ją przełyk i jak ciepło rozchodzi się po jej ciele. Sięgnęła po sok upijając kilka na prawdę sporych łyków. Spojrzała na Steva, a oczy jej się lekko zaszkliły.- No to już- powiedziała cicho, ale potem wybuchła śmiechem. - No to co pytanie czy wyzwanie?- zapytała ponownie sięgając po sok.

    OdpowiedzUsuń
  166. [Zacznę. Jak ci sie nie spodoba to krzycz]
    Siedząc w akademiku Ali zaczynała popadać w obłęd, musiała stamtąd wyjść. Na szczęście jej koleżanka wzięła urlop więc pracowała w kawiarni zamiast niej. Miała wrażenie, że Steve nie chciał się już z nią spotykać, a nie miała nikogo innego więc co niby miałaby robić jak nie pracować? Ten dzień był spokojny. Było gorąco więc mieli mało klientów i więcej ludzi zamawiało mrożoną herbatę niż kawę.

    OdpowiedzUsuń
  167. -Cześć - rzuciła z beztroskim uśmiechem i podała mu mrożoną herbatę. Była zadziwiająco lekka, zupełnie jakby zrzuciła z siebie wszystkie zmartwienia. Wbiła zamówienie do kasy i znów spojrzała na chłopaka.
    -Należy się pięć dolarów. Gotówka czy karta?

    OdpowiedzUsuń
  168. Spojrzała na niego odkładając sok na bok. To była bomba jak dla niej więc musiała chwilę ochłonąć. Cały czas się delikatnie uśmiechała. Tak, nadchodził ten moment kiedy Lilka miała świetny humor, a stąd już blisko do momentu gdy będzie mogła wszystkich wokół przytulać. Na szczęście był tu tylko Steve.
    - Chcesz mnie szybko upić- zaśmiała się, gdy do niej podszedł. Objęła go ramionami i wtuliła się twarzą w jego ciepłe ciałko- to musisz poczekać chwilę na wzywanie, bo na razie mam helikopter w ogniu w mojej głowie- powiedziała i podniosła głowę, by na niego spojrzeć- ale możesz ze mną potańczyć, a nóż widelec wpadnie mi coś ciekawego do głowy- zaproponowała. Może nie była jakoś mocno pijana, ale to był ten idealny moment nieważkości i jednocześnie trzeźwości umysłu.

    OdpowiedzUsuń
  169. Nie, nie była taka tylko przez to, że była w pracy. A co? Miała chodzić po świecie i jęczeć, że nie chce jej facet? Musiała jakoś z tym żyć i starać się być jak najbardziej szczęśliwa. Brunet był ostatnim klientem w jej godzinach pracy więc na zapleczu zdjęła firmowe ubranie. Wzięła sobie mrożoną herbatę i wyszła zza kasy. Usiadła przy wolnym stoliku przy oknie i zaczęła sączyć napój patrząc się za okno.

    OdpowiedzUsuń
  170. Zaśmiała się cicho i pokręciła głową.
    - No mnie da się zdecydowanie szybciej doprowadzić do stanu worka cementu- zauważyła ze śmiechem. Spojrzała na niego jak wypija wódkę z butelki i dziwiła się, że on tak potrafi. Chociaż sięgnął po sok, no w sumie nic dziwnego, jakby mu wódka smakowała byłoby z nim źle.
    Zaśmiała się kiedy ję podniósł i odruchowo oplotła jego biodra nogami. Trzymał ją na tyle silnie, że nie musiała kurczowo trzymać się jego szyi. Jedną dłoń ułożyła na jego karku, drugą zaś położyła na ramieniu. Patrzyła mu w oczy uśmiechając się subtelnie. Przejechała wierzchem dłoni po jego policzku, a następnie przejechała opuszkami palców po jego szyi.
    - Tylko z Tobą mogę tak tańczyć- zauważyła- ale strasznie mi się to podoba- dodała po chwili z rozbawieniem. Cóż, w taki sposób w ogóle się nie męczyła no i taka bliskość również przypadła jej do gustu.

    OdpowiedzUsuń
  171. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  172. Powoli odwróciła głowę w jego stronę i popatrzyła na niego zdziwiona.
    -Cześć. U mnie wszystko bez zmian. Biegam, siedzę w pokoju, żyję? - mruknęła nie bardzo wiedząc co odpowiedzieć bo w sumie bez niego nie robiła nic konkretnego, nawet za bardzo nie wychodziła do ludzi.
    -No a co u ciebie?

    OdpowiedzUsuń
  173. W takiej pozycji Lilka nie miała jakieś swobody co do wykonywania ruchów, ale poddawała się mu bez oporów szczególnie, że ją to bawiło. Zaśmiała się melodyjnie przy jednym obrocie i przytuliła się do niego mając wrażenie, że zaraz spadnie.
    - To tylko zależy od Ciebie. Jeśli nie będziesz wymyślał mi takich zadań to jest szansa, że się tak bardzo nie upiję- powiedziała z uśmiechem odsuwając się ostrożnie, by na niego spojrzeć. Czując jego dotyk na swoich plecach wyprostowała się, a po plecach przeszły jej ciarki, ale takie przyjemne. Jej uśmiech zdecydowanie się poszerzył. - A podobno mieliśmy się napruć i co?

    OdpowiedzUsuń
  174. Kiedy na początku się przechylił, by ją położyć przyległą do niego mocniej, ale gdy poczuła plecami materac puściła go opadając na miękką pościel. Uśmiechnęła się i odetchnęła z ulgą na wieść o tym, ze wódki już nie będzie musiała pić.
    - No wiem, wiem- powiedziała i zasznurowała usta, tak jak zwykle robiła, gdy nas czymś intensywnie myślała. Spojrzała na jego nagi tors, bo przecież zdjął koszulę i bokserkę do masażu i przejechała po nagiej skórzej dłońmi uśmiechając się chytrze.
    - Zrobię z Ciebie żywy deser- oświadczyła szczerząc ząbki- kładź się.

    OdpowiedzUsuń
  175. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  176. Alkohol miał to do siebie, że pod jego wpływem ludzie robili rzeczy, których na trzeźwo na pewno by się nie dopuścili. Ludzie byli odważniejsi, pewniejsi siebie i nie przejmowali sie niczym wokół. Wyzwalał także w ludziach prawdę, mówili lub robili rzeczy, które tak na prawdę chcieli, a nigdy nie mieli do tego odwagi. Prawdopodobnie Lilka była na takim etapie upojenia alkoholowego. Sięgnęła po bitą śmietaną i misę zgrabnie pokrojonych owoców i postawiła na łóżku. Sama zaś usiadła na biodrach Steva i spojrzała na jego klatkę piersiową jakby wyobrażała sobie jakiś wzór. Chwilę potem wzięła bita śmietanę i tworzyła tylko sobie znane wzory na całym jego torsie. Skończywszy przechyliła głowę na bok stwierdzając i sięgnęła po owoce. Układała je tak by było ładnie, kolorowo i starała się przy tym, jakby tworzyła dzieło sztuki. Kiedy skończyła uśmiechnęła się podziwiając swoje dzieło.
    - Wyglądasz cudnie- stwierdziła z rozbawieniem i nachyliła nad nim, by przejechać językiem po jego skórze zgarniając bitą śmietanę z owocami- Mmm i niesamowicie słodki- zaśmiała się kładąc ręce po obu stronach jego ciała i patrząc mu w oczy, w któych tańczyły radosne ogniki.

    OdpowiedzUsuń
  177. Uśmiechnęła się słysząc jak zareagował na tą delikatną pieszczotę. Pierwszy raz robiła coś takiego, ale w sumie podobało jej się to. Patrzyła się w jego śliczne oczy czekając na jakiś komentarz, ripostę czy coś w ten deseń, ale za to została obdarowana słodkim pocałunkiem. Wszystko działo się tak szybko, że nawet nie zauważyła kiedy ujął jej twarz, a jego usta musnęły jej. Czuła za tą przyjemne ciepło rozchodzące się po jej ciele i nie było to spowodowane ilością alkoholu, bo delikatne łaskotanie w okolicy żołądka również wystąpiło. To było tak przyjemne i rozkoszne, że Lilka bezwiednie odwzajemniła pocałunek koniuszkiem języka delikatnie rozchylając jego wargi, by w następnej chwili pogłębić słodką pieszczotę. Wciąż była w stanie wyczuć smak alkoholu na jego miękkich ustach.

    OdpowiedzUsuń
  178. -Aha - pokiwała głową i na dłuższą chwilę zapadła niezręczna cisza. Ali sączyła swoją herbatę aż w końcu wypiła ją do końca. Popatrzyła na pustą szklankę i wstała.
    -Ja chyba będę się już zbierać.
    W głębi duszy miała cichą nadzieję, że Steve ją zatrzyma i zrobi jakikolwiek gest mówiący, że jeszcze chociaż trochę mu na niej zależy. No ale cóż, nadzieje Ali przeważnie zostawały tylko nadziejami i była przygotowana na to, że tak będzie również tym razem.

    OdpowiedzUsuń
  179. Powinna w tej chwili myśleć o tysiącu ważnych rzeczy. No bo czy powinni? Co z ich przyjaźnią, co z osobami wokół nich. Jednak nie mogła się w ogóle na tym skupić. Teraz rozkoszowała się jego pocałunkiem, delektując się każdym muśnięciem języka, każdym dotykiem jego warg. Nieśmiało lecz z czułością penetrowała językiem wnętrze jego ust.
    Kiedy ja do siebie przyciągnął czuła jak bita śmietana przesiąka przez jej koszulkę, a z jej ust wydobyło się krótkie ,,oj''. Uśmiechnęła się subtelnie dalej kontynuując to co przerwali. Opuszkami palców jednej dłoni gładziła jego policzek wciąż zatapiając usta w jego ciepłych wargach. Bo chcąc nie chcąc musiała przyznać, że całował niesamowicie. Oderwała się powolnie od niego i otworzyła oczy wciąż się uśmiechając.
    - I popsułeś mój deser- szepnęła z rozbawieniem owiewając jego twarz ciepłym oddechem.

    OdpowiedzUsuń
  180. [Na wstępie dziękuję za wytknięcie błędu. W pierwotnej wersji Aria była blondynką, więc nie dziwię się, że coś zostało. xD
    Relacje, relacje. Myślę, że Aria byłaby w stanie znieść pana Underwood'a, więc puki jej coś nie odwali możesz liczyć na przyjazne (przynajmniej jak na nią) nastawienie.]
    Aria Morgenstern

    OdpowiedzUsuń
  181. [ A ja? ;( ]
    Yvette.

    OdpowiedzUsuń
  182. Zaśmiała się cicho, kiedy przekręcił się tak, by to ona leżała pod nim. Nie miała pojęcia dlaczego oni to robią, ale nie śmiała protestować, a może nawet nie chciała? No bo po co przerywać, kiedy jest tak przyjemnie.
    Spojrzała na niego z rozbawieniem na wspomnienie tematu jej koszulki.
    - No wiesz, skoro aż tak ci przeszkadza- powiedziała cały czas uśmiechając się radośnie, szczególnie kiedy noskiem przejechał po jej policzku. Wplotła dłoń w jego ciemne włosy chcąc odpowiedzieć na zadane pytanie, ale nie dał jej dojść do słowa. Nie narzekała wręcz przeciwnie, kąciki jej warg uniosły się lekko ku górze, gdy ich usta ponownie zatopiły się w pocałunku. Drugą dłonią sunęła po jego nagich plecach od czasu do czasu przejeżdżając po nich subtelnie paznokciami co zostawiały blade ślady, które chwilę potem znikały. Przejechała językiem po jego równych zębach i odsunęła się minimalnie.
    - Więcej alkoholu, no nie wiem czy to dobry pomysł, jeżeli nie wyląduje na mojej koszulce to jestem za- powiedziała rozbawiona po czym przysunęła się, by ponownie móc pieścić się z jego miękkimi ustami.

    OdpowiedzUsuń
  183. Miała pewne obiekcje, ale z drugiej strony im dalej się posuwali tym dziwna euforia ogarniała jej ciało. Tak jakby coś w środku w niej pchało jej ku niemu, a ona nie mogła z tym walczyć. Posłusznie podniosła ręce, a jej koszulka została rzucana gdzieś w przestrzeń pokoju. W pierwszym odruchu zasłoniła sie rękoma, ale w sumie było to i tak zbędne zważając na fakt, że tego dnia widział ją już tak dwukrotnie. Uśmiechnęła się tylko promiennie i pokręciła z rozbawieniem głową. Poddawała się jego gestom. Patrzyła mu w oczy wciąż delikatnie się uśmiechając. Dłońmi wodziła po jego nagiej skórze, usteczkami muskała jego miękki wargi i wciąż pragnęła więcej. - No bo ponoć mieliśmy się dziś napruć- zauważyła odgarniając kosmyk jego długich włosów za ucho.

    OdpowiedzUsuń
  184. Uśmiechnęła się i już nic nie mówiła. Zamknęła oczy rozkoszując się jego dotykiem, jego słodkimi pocałunkami, zapachem jego skóry. To wszystko uderzało jej do głowy. Przygryzła dolną wargę czując jak Steve pozbywa się jej spodenek. Westchnęła cicho delektując się pocałunkami pieszczącymi jej delikatną skórę szyi. Po plecach przechodziły ją dreszcze pod wpływem jego dotyku szczególnie gdy jego dłoń schodziła niżej. Przytulała go do siebie dłońmi wciąż wodząc po jego nagiej skórze. Zjechała rączkami do jego lędźwi, by następnie przemieścić dłonie w okolice jego podbrzusze majstrując przy zapięciu jego spodni. Niestety w tej pozycji nie była w stanie pozbyć się jego spodni, a jedynie przejechać dłońmi po jego pośladkach skrytych pod materiałem bokserek.

    OdpowiedzUsuń
  185. Aria nie przepadała zbytnio za sportem i sama do końca nie wiedziała z jakiego powodu wylądowała na jednym z treningów. Czasem przychodziła na boisko, ale gdy zauważała obecność kogoś innego natychmiast poszukiwała innego miejsca. Tym razem usiadła na trybunach. Całkiem możliwe, że było to spowodowane osobą Underwood'a, sama głowy by sobie za to uciąć nie dała. Lubiła chłopaka. Może trochę na swój dziwaczny sposób, ale jego obecność nie wywoływała u niej tak wielkiej irytacji, jak obecność większości społeczeństwa.
    Uniosła spojrzenie na chłopaka znad telefonu, wcześniej wciskając zieloną słuchawkę i tym samym wysyłając wiadomość. Nie przywołała na twarzy uśmiechu, nie widziała takiej potrzeby. Steve i tak wiedział co myśli o jego obecności.
    - Że niby ty jesteś tym księciem? - spytała bez entuzjazmu, lekko się z nim drażniąc.

    Aria Morgenstern

    OdpowiedzUsuń
  186. Gdyby jej się nie podobało z pewnością by to przerwała, ale jak widać nie miała takiego zamiaru. Z zamkniętymi oczami delektowała się pocałunkami odchylając delikatnie głowę, by dać mu większe pole do popisu. Przygryzła dolną wargę uśmiechając się przy tym, gdy zahaczyła zębami o ramiączka jej stanika. Jej dłonie wciąż zajęte były dolną partią jego pleców. Gdy sam pozbył się spodni miała krótką chwilę, by ochłonąć, ale na prawdę krótką czując ponownie jego wargo na swoich. Uśmiechnęła się w trakcie pocałunków i oparła się łokciami na łóżku powyżej jego ramion, by w tej wygodniejszej pozycji móc go całować. Przygryzła delikatnie jego górną wargę tylko po to, by wsunąć pod nią swoją dolną, zaczerwienioną od dużej ilości pocałunków. Od czasu do czasu ocierała się o niego swoim drobnym ciałem chcąc poczuć go bliżej siebie.

    OdpowiedzUsuń
  187. I właśnie dlatego cię lubię - pomyślała. Przecież i ona nie była księżniczką w ładnej sukni, która wie jak się zachować. Księżniczki nie muszą chodzić do psychiatrów, by nie wpychać dzieci pod samochody.
    - Ja wprost przeciwnie - przyznała, mrużąc oczy przed słońcem, rażącym ją zza pleców Underwood'a. Sama z siebie nigdy nie drążyła tematu. Tylko nieliczni mogli spytać o jakąś plotkę i dostać prawdziwą odpowiedź. Sama nie wiedziała, czy do tych nielicznych zalicza siedzącego obok niej chłopaka. Przekręciła nieznacznie głowę na bok w zamyśleniu.

    Aria Morgenstern

    OdpowiedzUsuń
  188. Chyba sama była zaskoczona swoim zachowaniem. W końcu miała swoje zasady, kochała się tylko z miłości i przyjaciołom mówiła stanowczo nie. Ale czy ten akt teraz był taki zupełnie na podłożu przyjacielskim? Na razie o tym nie myślała.
    Przyjemnie było czuć jego dotyk na całym ciele, powolnie suniecie jego dłoni, subtelne drapanie to wszystko jak najbardziej jej się podobało. Westchnęła wprost do jego ust, gdy zacisnął mocniej dłoń na jej pośladku. Uśmiechnęła się subtelnie i jedną dłonią sunęła po jego klatce piersiowej i zjeżdżała coraz niżej masując jego podbrzusze. Po dłuższej chwili odważyła sie zjechać niżej sunąc dłonią po materiale jego bokserek przez które paluszkami doskonale wyczuwała jego męskość. Jednak wciąż była skupiona na jego słodkich pocałunkach, które z każdą chwilą stawały się być coraz bardziej zachłanne, namiętne i czułe.

    OdpowiedzUsuń
  189. -Mogę udawać twoją przyjaciółkę ale to nie ma sensu. Poza tym skąd wiesz, że do siebie nie pasujemy skoro nawet nie próbowałeś ze mną być? Nie potrafię się z tobą patrzeć, dla mnie zawsze będziesz facetem który mnie zranił. Nie potrafiłabym patrzeć na ciebie z inną i cieszyć się waszym szczęściem czy też jako przyjaciółka pocieszać cię po rozstaniu. Moje serce rozpadłoby się na milion kawałków. W sumie to już się rozpada. Jeśli tego nie rozumiesz to też nie potrafisz być moim przyjacielem, przykro mi. Poza tym czy ty całujesz i dotykasz w taki sposób każdą przyjaciółkę? To chore skoro chodziło ci tylko o przyjaźń...
    //Alison

    OdpowiedzUsuń
  190. Lilka zawsze uważała, że ich przyjaźń jest wyjątkowa. Dogadywali się bez słów, w ogóle czuli się dobrze w swoim towarzystwie. Był jedyna osobą, której Lilka była w stanie powiedzieć wszystko, czego się boi, co ją wkurza i co jej sprawia przyjemność. Ufała mu i zawsze czuła się bezpiecznie mając go obok. Nie wiedziała co będzie po tej nocy, jak się będą zachowywać i jak to wszystko się dalej potoczy. Bo ona sama na chwilę obecną nie wiedziała czego chce. Coś się zmieniło w ich relacji i oby tylko na lepsze.
    Kiedy rozpiął jej stanik wciągnęła głośno powietrze. Cóż, wciąż nagość w pewien sposób ją krępowała, nie była na tyle pewna siebie, by się od tak obnażać. Słysząc jego komentarz uśmiechnęła się promiennie i mimowolnie. Jak każda kobieta miała jakieś ale do swojego wyglądu i każdy komplement sprawiał jej przyjemność. Wtuliła się w jego ciepłe ciało chowając twarz w zagłębieniu jego szyi i składając na niej soczyste pocałunki.
    - Miło, że Ci się podobają- zaśmiała się cicho i dalej kontynuowała przerwaną czynność.

    OdpowiedzUsuń
  191. Określenie "Pani Mroku" spodobało jej się, jednak nie miała zamiaru w jakikolwiek sposób dawać mu tego do zrozumienia. Dziewczyna doskonale zdawała sobie sprawę co o niej mówią i to również jej się podobało.
    - Myślisz, że jestem oschła i rzeczowa? - spytała, przekrzywiając głowę na bok i unosząc brew ku górze. Gdyby to był ktoś inny można by było stwierdzić, że stąpa na cienkiej nitce, której Aria z przyjemnością dopomogłaby pęknąć. Jednak to był Underwood i czarnowłosa liczyła jedynie na szczerą odpowiedź, jakakolwiek by ona nie była.
    Aria.

    OdpowiedzUsuń