wtorek, 31 lipca 2012

You found me lost and insecure.


                                                                                          © weheartit

     L I A M     S M I T H     

18 lat
ur. 30 lipca 1994r., Irlandia
klasa IV

zajęcia obowiązkowe:
 język angielski, hiszpański, francuski, włoski 
WOS, WOK, historia, matematyka, muzyka
fizyka, chemia - poziom podstawowy
biologia - poziom rozszerzony
jazda konna

zajęcia dodatkowe:
jeździectwo, koszykówka



C H A R A K T E R,
                   czyli "trzy oblicza Liama".





K I M     C H C I A Ł B Y M     B Y Ć     ?

Przede wszystkim, Liam chciałby być typowym "grzecznym chłopcem", który spełnia oczekiwania wszystkich wokół. Pochodzi z bogatej, szanowanej rodziny. Jego ojciec jest sędzią, matka prawnikiem. Zapewne po studiach przejąłby rodzinną kancelarię, gdyby.. sam niejednokrotnie nie popadał w konflikty z prawem.
Przed laty Liam był wzorowym synem, wnukiem, uczniem. Dobrze wychowany, kulturalny, z poczuciem humoru. Przewidywano, że za kilka lat dumnie wkroczy na salony, a wtedy żadna dama mu się nie oprze.
Zanim skończył szesnaście lat, poznał Caleba, który od razy stał się jego przyjacielem. Niestety, chłopak pochodził z zupełnie innego środowiska. Uwielbiał łatwo zdobywać pieniądze, czym szybko zaraził również Liama. Odtąd mężczyźni byli stałymi bywalcami nielegalnych bijatyk, wyścigów, zakładów. Nie mówiąc już o ich zamiłowaniu do hazardu.
Można śmiało pokusić się o stwierdzenie, że Smith stoczył się na samo dno. Nie interesowały go oceny, dotychczasowi znajomi, rodzina. W szkole się pojawiał, i owszem, ale kończył z minimalnymi ocenami pozwalającymi mu na promocję do kolejnej klasy.
Wychodził z samego rana do szkoły, a wracał w środku nocy, bądź dopiero kolejnego dnia. Jedynie w weekendy jadł obiad w gronie rodzinnym. Nikt nie zwracał uwagi na jego zachowanie w obawie, że w ogóle przestanie zwracać na nich uwagi, albo zaprzestanie uczęszczania do szkoły. Matka żyła nadzieją, że w końcu mu przejdzie.
Myliła się. Liam czuł się dobrze w nowym towarzystwie, odpowiadał mu ciągle towarzyszący mu dreszczyk emocji. Już po tygodniu był jednym z najbardziej znanych osób w środowisku ze względu na jego odwagę (przez którą, nota bene, notorycznie pakował się w kłopoty) i umiejętności. Ze względu na tę popularność, zawsze był otoczony wianuszkiem dziewcząt.
Przełom w jego życiu nastąpił, kiedy poznał Avę. Stara się wyrzucić ją z pamięci, ale wciąż nie potrafi zapomnieć jej mlecznobiałej skóry, radosnego uśmiechu, błyszczących oczu. Zupełnie nie pasowała do świata, w którym żyła. Mimo to zdołała sprawić, że Liam czuł, że odnalazł swoje miejsce na ziemi.




K I M     N I E     J E S T E M     ?

Smith na pewno nie należy do grona mężczyzn źle traktujących kobiety. Przyznaje jednak, iż twierdzi, że niektóre zasługują na przedmiotowe traktowanie, bo same o nie proszą.

Ava w dużym stopniu i nieodwracalnie zmieniła życie Liama. Przestał być dużym, kapryśnym chłopcem, który myśli, że jest dorosły, bo ściga się na szybkich motorach i zarabia pieniądze grając w bilard. Zmieniła go w mężczyznę, który potrafi walczyć o swoje. Łagodziła go, ale często nie potrafiła powstrzymać jego agresji w stosunku do mężczyzn, którzy się wokół niej przewijali. Często ją przerażał, ale mimo to trwała przy nim i kochała go. Patrząc z perspektywy czasu, była wszystkim tym, czego potrzebował młody Smith.

Byli szczęśliwi. Liam, zamiast upijać się i szukać przygód z jego "wielbicielkami", wymyślał niespodzianki, kupował prezenty, dzwonił. Zmienił się nie do poznania. Z mężczyzny, którego nic nie obchodzi, zmienił się w mężczyznę, który kogoś kocha i za kimś tęskni. Zaniedbał z tego powodu swoich przyjaciół, swoje "interesy", ale czy cokolwiek się liczyło, kiedy miał przy sobie Avę?

Niestety, każda dobra historia musi mieć swój koniec. Ava zmarła równe sześć miesięcy po ich pierwszym spotkaniu.



K I M     J E S T E M     ?

Liam Smith jest wrakiem człowieka.


Ava zmarła przez ludzką zazdrość i chęć wygranej.
To miał być jeden z ostatnich wyścigów Liama. Chciał zerwać ze starymi przyzwyczajeniami i znowu stać się szanowanym młodzieńcem. Wprowadzić Avę w jego dawny świat, a potem poślubić. Wiedział, ze rodzice będą zadowoleni. Ojciec zrobi przyjęcie, a matka może nawet uroni kilka łez..?
Liam wsiadł do samochodu, miejsce obok niego zajęła Ava. Lubił, kiedy z nim jeździła, choć było to niebezpieczne. Dawała mu poczucie, ze na pewno wygra, bo jest najlepszy. Ponadto, potrafiła doskonale przewidzieć kolejny ruch przeciwników.
Żadne z nich nie spodziewało się, że tuż po starcie jeden z samochodów z impetem wjedzie w bok pojazdu. Smith pamięta z tamtego momentu tylko to, że Ava krzyknęła, a po kilku sekundach już leżała obok niego. Nieruchoma, martwa.


Liam nie chce się załamać, więc stara się wypierać z umysłu wszelkie wspomnienia o niej i o jego dawnym życiu. Ilekroć jednak spotyka kogokolwiek do niej choćby w najmniejszym stopniu podobnego, przypomina sobie wszystko, ze szczegółami.
Postanowił wyjechać, by uleczyć i serce, i duszę. By zapomnieć.


Na dzień dzisiejszy młody Smith powoli znowu się stacza. Coraz częściej się upija, coraz częściej szuka nielegalnych rozrywek, coraz częściej szuka ukojenia w hazardzie. Ale o Avie już nie wspomina. Nigdy. Bo gdyby o niej wspomniał.. Kto wie, czy nie pękłoby mu serce.




[Witam. Z karty jestem w sumie zadowolona, ale możliwe, ze będę ją poprawiać (nie oszukujmy się, tylko tak piszę). Co do wątków, lubię każdą długość. Jedyne, czego nienawidzę, to długie oczekiwanie na odpowiedź.
Sama staram się odpowiadać regularnie, ale według mojego postrzelonego systemu. Mimo to, jeśli nie będę długo odpowiadać - upominać się.
Od razu zaznaczam, ze wątków zaczynać nienawidzę, więc proszę mnie nawet o to nie pytać. Mogę ewentualnie pomysł podrzucić - i to by było na tyle.
Mam nadzieję, że będę się tutaj z Wami dobrze bawić! ;)]

49 komentarzy:

  1. [ Z chęcią zacznę wątek, tylko niezbyt wiem gdzie mogą się spotkać ;< ]




    Rosalie Bessettet-Benoit

    OdpowiedzUsuń
  2. [Rosalie zaszaleje, a co. Jeśli coś Ci nie odpowiada, mów śmiało ; ))) ]

    Ponoć trzeba poznać całe miast, aby je poczuć. Taki też miała zamiar Rosalie, która wybrała się na 'spacer' po różnych nowych zakątkach miasta. Z pewnością znalazła się w miejscu mało znanym dla typowych turystów. Nie miała pojęcia co ma ze sobą zrobić, dlatego też szła przed siebie po słabo oświetlonej ulicy, w poszukiwaniu jakiegoś transportu do domu. Było tu zdecydowanie zbyt cicho, więc skręciła, podążając za najpierw cichymi, później coraz głośniejszymi dźwiękami, niekoniecznie muzyki.

    Rosalie Bessettet-Benoit

    OdpowiedzUsuń
  3. [ O, ładna karta. Navia też jest trochę wrakiem człowieka, ale nikomu tego nie pokazuje. Zaproponowałabym jakiś wątek, ale ciężko mi idzie ostatnio zaczynanie. :( Byłabym za zaczęcie wdzięczna, na wszelkie propozycje wątków i powiązań mówię stanowcze- TAK. :D Mogą się znać, może nawet na takiej przyjacielskiej stopie, bo Navia przyjaciół raczej nie ma, ale jeden dobry nie zaszkodzi. :D]

    NAVIA

    OdpowiedzUsuń
  4. Światła motorów i samochodów oślepiły ją i długo musiała czekać, aż oczy przyzwyczają się do takiego widoku. Dźwięk silników był strasznie głośny, a muzyka ledwo się przebijała. Mimowolnie przed oczami miała sceny z typowych amerykańskich filmów w stylu 'szybcy i wściekli 64'. Zawsze chciała uczestniczyć w czymś takim i teraz miała właśnie okazję. Zaśmiała się cicho i uważnie przyjrzała każdemu z zawodników. Zatrzymała swój wzrok na jednym z nich, którego twarz wyrażała zbyt wiele uczyć. Nagle wstał, zostawiając swój motor, od tak. Gdy zobaczyła go, idącego wyraźnie w jej kierunku, obróciła się za siebie czy czasami nie stoi ktoś za nią, jednak ujrzała tylko ciemność. Na jej twarzy mimowolnie pojawiło się zdziwienie i nerwowy uśmiech. Nie wiedziała czego może się po nim spodziewać.


    Rosalie Bessettet-Benoit

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Albo może ich rodzice znają się od dawna i często do siebie jeździli, czy to wakacje, czy jakieś urlopy? Może mogą się znać od dziecka, jeśli to by Ci tylko pasowało. :)]

    NAVIA

    OdpowiedzUsuń
  6. To było dla niej dziwne przeżycie. Czuła jego niespokojny wzrok na swoim ciele. Gdy nerwowo zmieniała się jego mimika twarzy, czuła że czymś się zawiódł. Jego wcześniejsze zachowanie spowodowało, ludzie zaczęli się denerwować, że nie mogą zacząć. Propozycja wydawała się naprawdę interesująca. A i nawet kurtkę skórzaną miała na sobie.
    - Zgodzę się w to wejść, jeśli zapewnisz mnie, że wygramy - uśmiechnęła się pewnie - Nienawidzę przegrywać - dodała patrząc na niego z wyczekiwaniem, kręcąc głową.
    Teraz dopiero rozpocznie się zabawa. W końcu miasto zaczęło żyć.

    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  7. Navia kiedyś praktykowała podobne rzeczy, ale ludzie nie wiadomo czemu od razu uciekali przed jej wzrokiem. Fakt, była raczej diabłem w skórze anioła, ale tego chyba nikt po jednym spojrzeniu nie widział, prawda? Ona w lusterku widziała tylko duże, cynamonowe, sarnie oczy. Smutne, tylko wtedy, kiedy nikogo nie było wokół. A to, że niektórzy ludzie byli po prostu niereformowalni, to i nic dziwnego, że tym sarnim oczom zdarzało się ciskać gromy.
    Słysząc znajomy głos wyprostowała się nieco i na jej wargach zadrgał delikatny, aczkolwiek szczery uśmiech. Taki, który rzadko można było dostrzec na twarzy panienki Schmidt.
    - Cześć, wariacie.- Odpowiedziała swobodnie i podsunęła się kawałek, by zrobić mu miejsce na niewielkim kocyku, na którym siedziała. Szkicownik od razu odłożyła na bok. A robiła to rzadko. Tylko przy naprawdę zaufanych osobach, których w głębi duszy po prostu szanowała.
    - Co Cię tu dzisiaj przywiało? Kwiatki? Ptaszki?- Spytała z zabawnie uniesionymi jasnymi brwiami, które po chwili zadrgały delikatnie.
    NAVIA

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaśmiała się, gdy powiedział, że zawsze wygrywa. Bardzo ją to cieszy, naprawdę.
    Słuchała go bardzo uważnie, gdyż usłyszeć go dokładnie graniczyło z cudem. Gdy powiedział, że ma robić coś tak jak inne dziewczyny, stwierdziła, że będzie dobrze, bo posiadała zdolność szybkiego dopasowywania się do innych. Jakoś gość zaczął coś pokazywać, zrobił się jeszcze większy, o ile to w ogóle było możliwe, szum. Włączyła tryb 'pełne skupienie' w końcu chciała wygrać, no i przeżyć bez jakiś większych obrażeń. Wszystko działo się szybko, nawet nie zastanawiała się powtarzając kolejne czynności. Po niedługim czasie, znalazła się przy nim, a jej palce zacisnęły się na jego koszulce.
    - Tym razem ja zdradzę Ci sekret - prawie krzyczała - Cholernie się boje.


    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  9. Naprawdę ciężko jej było zachować w tym momencie powagę. Śmianie się i żartowanie w gronie najbliższych przyjaciół było czystą przyjemnością, a nie przykrym obowiązkiem. Stety lub niestety, to grono było naprawdę wąskie. Widać Liam był niebywałym farciarzem, skoro mógł Navię poznać z tej drugiej strony.
    - Ohh, kompletnie mnie rozgryzłeś... Kocham Cię, szaleńczo! Wiem o Tobie wszystko, łącznie z tym co dzisiaj jadłeś na śniadanie. I właśnie Cię rysowałam, po raz setny.- Przyznała skwapliwie, jakby była czemuś naprawdę winna i w końcu przyszedł czas na wyjawienie długo skrywanej prawdy. Tym samym oparła głowę na Jego ramieniu, spoglądając przed siebie. Gdyby ktoś ją teraz zobaczył.. Jej szkolna reputacja zimnej i bezwzględnej ległaby w gruzach. Kompletnie.
    - To padasz mi do tych stóp, czy niekoniecznie? W ogóle jak już się zjawiasz, to mogłeś przynieść ze sobą coś dobrego.- Dodała z wyraźnym zawodem w głosie i mimo tego uśmiechnęła się, oddychając spokojnie. Bolesnych tematów nie miała zamiaru zaczynać, po co mieli sobie zatruwać w gruncie rzeczy całkiem przyjemny dzień? Ona uważała, że jeszcze przyjdzie na to czas.
    NAVIA

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Witam! Mogę zacząć wątek, ale liczę na jakiś pomysł albo powiązanie. Chociaż chyba wolałbym, żeby się nie znali. ]

    OdpowiedzUsuń
  11. Gdy usłyszała star, zamknęła oczy. W końcu niech się dzieje co chce. Sądziła, że będzie gorzej, jednak mogła gdzieś w środku cicho stwierdzić, że było nawet przyjemnie, do pewnego czasu. Gdy poczuła, że motor jedzie na jednym kole, krzyknęła całą sobą 'Dieu!' i zamarła. Zdecydowanie nie będzie opowiadać o tym wnukom, za dużo przekleństw cisnęło by jej się w takim momencie na usta. Odetchnęła z ulgą, gdy dotarli na metę, do tego pierwsi.
    - Dobrze, że dojechałeś jako pierwszy, mój drogi. Bo inaczej bym zrobiła Ci krzywdę, nawet będąc słabszą płcią - zaśmiała się i westchnęła - Dostanę przynajmniej ciastko za poświęcenie swojej biednej osoby ?

    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  12. - Ja nie pomieszczę? Zapomniałeś chyba że masz do czynienia ze zwycięzcą jedzenia pączków na czas z czerwca roku 1999. Pobiłam Cię wtedy z kretesem.- Przypomniała mu, wtykając mu przy okazji łokieć między żebra. I tak pewnie niewiele z tego poczuł, bo Navia w porównaniu z jego posturą była po prostu chochlikiem. Liliputem. Piórkiem na wietrze.
    - O nie, ja swoich dzieci nie będę całe życie karać, tak jak mnie pokarali. Nawet jeśli to będą nasze dzieci, veto.- Od razu gwałtownie pokręciła głową, jakby z całych sił chciała odgonić od siebie takie bezsensowne propozycje. Pomijając fakt, że ona raczej siebie w roli matki nie widziała, to w dalekiej przyszłości.. Nie będzie psychicznie maltretowała Bogu ducha winnych maluchów, by później musiały się posiłkować jakąś 'Laurą' albo 'Lance'm".
    - Ja nikogo nie gwałcę. To Ty mi dosypałeś pewnie jakieś proszki do drinka i teraz masz efekty.- Dodała jeszcze z przesadnie teatralnym wyrzutem, spoglądając na swój brzuch. W gruncie rzeczy schudła, a nie przytyła, ale.. Czy to w ogóle było ważne?
    NAVIA

    OdpowiedzUsuń
  13. - Każdy facet mówi, że zawsze wygrywa - wzruszyła delikatnie ramionami - Taka wasza natura - dodała z wesołym uśmiechem.
    Podczas gdy on oddalił się na moment, Rosalie starała się ogarnąć. Oddychała głęboko, przeczesując palcami włosy.
    Spojrzała na zadowolonego chłopaka, który trzymał w dłoni kluczyki.
    - A już myślałam, że dzisiejszej nocy jedyne co ciekawego może mnie spotkać, to gwałt w krzakach - zaśmiała się, uważnie go obserwując - Ale ciastek Ci nie odpuszczę - dodała, siadając na motor.

    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  14. - Jakim cudem możesz mieć wstręt do pączków? Przecież to był mój najlepszy obiad wszechczasów. Masz słaby żołądek, Smith.- Stwierdziła, z wyraźnym rozbawieniem kręcąc głową. Schowała ostrożnie swój szkicownik do torby, zanim jeszcze wstała zabrała z trawy swój kocyk i byle jak zwinęła w kłębek, który po chwili wylądował obok szkicownika. Wtedy mogła spokojnie złapać rękę towarzysza i podnieść się, przy okazji poprawiając zsuwające się z niej szorty. Kolejny już raz zapominała o tym, by wybrać się do sklepu po jakiś przyzwoity pasek, który byłby w stanie umocować jej spodnie na szanownych, czterech literach.
    - No to prowadź do tej naleśnikarni, Miłości mego życia.- Dodała dziarsko, robiąc przy tym przesadnie maślane oczy. Dawno już nie miała okazji tak po prostu się z czegoś lub kogoś pozgrywać. Bo przecież nie będzie robiła tego w towarzystwie pierwszego lepszego człowieka, prawda? To musiał być Smith, lub jedna z czterech pozostałych, bliskich jej osób.
    NAVIA

    OdpowiedzUsuń
  15. Navia odwzajemniła to miłe spojrzenie nieznajomych, swoim, własnym, przerażającym. Tym co ciskał gromy. Potem takie samo spojrzenie posłała mężczyźnie, znowu sprzedając mu kuksańca między żebra, tak dla wyrównania.
    - Jak pójdzie plotka po szkole to nie omieszkam zakupić sztuczny brzuch i chodzić w nim za Tobą, krzycząc, że chcę alimenty skoro nie chcesz się ze mną po Bożemu ożenić.- Mruknęła w końcu z cwanym uśmieszkiem i wróciła do oglądania menu. A Liam doskonale wiedział, że Navia byłaby do tego zdolna.
    Po chwili wielkiego namysłu wybrała w końcu jakieś wielkie naleśniki z nutellą i bananami, które wydawały się jej całkiem w porządku. Przynajmniej na zdjęciu.
    NAVIA

    OdpowiedzUsuń
  16. Przez ostatnie kilka dni Vivianne uwielbiała spędzać czas w parku. Przesiadywała tam po kilka godzin, czytając, pijąc lemoniadę czy pisząc pamiętnik. Ulubione kawiarnie odwiedzała coraz rzadziej, ciesząc się słoneczną pogodą i zielenią.
    Wtorkowe południe miało przebiegać tak samo jak poprzednie dni - zakup zimnego napoju w plastikowym kubku, spacer po parku i czytanie. Tego dnia padło na jeden z magazynów o modzie i mrożoną zieloną herbatę.
    Vivianne nawet nie zauważyła, mijającego ją chłopaka, który następnie usiadł kilka metrów dalej, po przeciwnej stronie alejki. Dopiero po chwili poczuła na sobie czyjś wzrok. Zaczęła rozglądać się wokół, jednak gdy jej oczy spotkały się z oczami nieznajomego, po prostu wróciła do czytania. Nie sądziła, że chłopak dalej będzie ją męczył. Zaczęła zastanawiać się czy czasem go nie zna, jednak nie wydał jej znajomy. W pewnym momencie po prostu wstała i podeszła do niego.
    - Czy masz ze mną jakiś problem? Coś ci zrobiłam? - zapytała zdenerwowana.

    OdpowiedzUsuń
  17. Przez całą drogę, wciąż dochodziła do siebie i nie odezwała się do swojego towarzysza. Pierwsze słowa wypowiedziała, gdy zbliżali się do celu.
    - Nigdy nie zrozumiem dlaczego w wyścigach dostaje się takie nagrody - obróciła się wokół siebie - A dlaczego nie na przykład jakiś dodatkowy fundusz zdrowotny w razie wypadku ? - zapytała bardziej siebie niż jego.
    Woda dawała przyjemne orzeźwienie, przez co dziewczyna czuła się zdecydowanie lepiej.
    - Mam nadzieję, że Twój nowy nabytek będzie miał ciekawe wyposażenie, bo czuję, że bez mocniejszego napoju, to ciężko będzie ze mną żyć - uśmiechnęła się do siebie.

    Roaslie BB

    OdpowiedzUsuń
  18. Navia posłała mu oburzone spojrzenie, kiedy zaproponował jej co najwyżej lokalnego brukowca za taką sensację. Czyż nie stać ją było na więcej?
    - No wiesz... Jak się tak poświęcę, to byś załatwił chociaż okładkę 'People', coś co ludzie naprawdę czytają i kupują.- Stwierdziła, powoli kręcąc głową. Dopiero teraz miała okazję rozejrzeć się po pomieszczeniu, które niczym ją nie zaskoczyło, ani przesadnie nie zainteresowało.
    - Co robisz podczas wakacji oprócz śledzenia mnie wszędzie, z nadzieją, że wreszcie odwzajemnię Twoje uczucia?- Rzuciła po chwili z wyraźnie chytrym uśmieszkiem i wyprostowała się nieco na wysokim krzesełku.
    NAVIA

    OdpowiedzUsuń
  19. Wchodząc od środka, w sumie nic jej nie zdziwiło. Zapewne wszystkie wyglądają tak samo, dlatego bardziej chciała skupić się na jakimś barku.
    - Jeśli chcesz zaliczyć, w dosłownym i przenośnym znaczeniu, każdą sypialnie po kolei, to sądzę, że nocy nam nie starczy - zaśmiała się, udają się do dużego pomieszczenia.
    Rozejrzała się dokładnie i zauważyła barek, który był wyposażony.
    - Byłbyś tak miły i nalał mi czegoś do picia? W końcu jesteś gospodarzem - uśmiechnęła się szeroko, siadając na nowoczesnej kanapie.

    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  20. [Gdyby nie odpowiadało rozpoczęcie wątku, daj znać, naskrobie coś innego :)]
    Prędzej czy później musiał nastać ten moment, tylko nie spodziewała się, że nadejdzie podczas przerwy wakacyjnej, może i to lepiej, nie musiała przynajmniej siedzieć w czterech kątach z matką neurotyczką, która na początku przerwy letniej nakazała rudowłosej przeprowadzkę z powrotem do jej nowojorskiego apartamentowca gdyż jej terapeuta (choć rudowłosa preferowała określenie wyłudzacz pieniędzy) powiedział, że nadszedł czas aby poprawić relacje z jedyną córką. Teraz? Po osiemnastu latach? Absurd. Wracając do istotniejszej sprawy. Otóż dzień przed przerwą wakacyjną, dowiedziawszy się o przymusie przeprowadzki do apartamentowca rodzicielki była sfrustrowana, rudowłosą targały negatywne emocje, co poskutkowało rozbiciem szyby w laboratorium szkolnym i wyzwiskami pod adresem nauczyciela. Tylko raz zdarzyło się jej "wybuchnąć", zawsze trzymała zbędne emocje na wodzy, ale wszystko to kumulowało się przez okrągły rok, musiała jakoś odreagować. Karą za jej wręcz szalenie emocjonalne zachowanie był areszt szkolny. Przez okrągły miesiąc musiała zjawiać się w szkolę i odsiadywać w klasie równą godzinę. Lepsze to niż przebywanie w towarzystwie perfidnej rodzicielki, która obnosiła się z żalem urodzenia córki. Dziewczyna pogrążona w myślach weszła do klasy i przysiadła w ostatniej ławce. To była jej czwarta wizyta w areszcie szkolnym, z czego raz nauczyciel zapomniał o swoim obowiązku i się nie zjawił, biedny pan James, pewnie znów upił się do nieprzytomności po kłótni z żoną, współczuła facetowi, naprawdę. Tak na marginesie, czy przypadkiem nie miał on dzisiaj dyżuru? Zerknęła na zegarek wiszący na piaskowej ścianie. Tak, to jego kolej. Pewnie znów się nie zjawi, jej to zupełnie odpowiadało, swobodnym krokiem weszła do jego kantorka, z "ukrytej" szufladki wyciągnęła trunek, który pan James przetrzymywał, tak na wszelki wypadek, gdyby żona znów go nie chciała wpuścić do domu. Wzięła niewielkiego łyka cieszy, na jej ustach uformował się nieznaczny uśmieszek. Dobre. Wcale nie przejmowała się, tym że ktoś mógłby ją nakryć, przecież w szkole nie było ani jednej żywej duszy, prócz śpiącego woźnego. Schowała butelkę za siebie usłyszawszy dźwięk otwierający się drzwi, nagle do pomieszczenia wszedł Liam Smith. Ach, tak podobno on też miał odsiadywać karę, tylko jak do tej pory nie bardzo się stosował do wyznaczników dyrektora. Królewicz we własnej osobie. Skąd go znała? Ich rodziców łączyła przyjaźń, w dzieciństwie i wczesnym okresie nastoletnim często odwiedzała dom państwa Smith z rodzicami. Dobrze dogadywała się z Liam'em, wszystko uległo zmianie kiedy podpadł w złe towarzystwo, od tamtej pory (nie licząc kąśliwych komentarzy) nie zamienili ani słowa.

    OdpowiedzUsuń
  21. DISTRICT-PARTY1 sierpnia 2012 16:55

    Rozkręcamy ponownie największą blogową imprezę. Dołącz, a nie pożałujesz.
    district-party.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. [Witam, witam. Pozwolę sobie zacząć. Jeżeli wątek się nie podoba to krzycz i wtedy poprawię]
    Stało się coś dziwnego. I tak właściwie Alison nie wiedziała co konkretnie. Nie ważne, liczyły się skutki, a mianowicie nagle wszyscy jej znajomi się gdzieś porozjeżdżali lub straciła z nimi kontakt. Podsumowując: blondynka została sama jak palec i przez kilka dni nie wiedziała co ze sobą począć dlatego snuła się po mieście bez celu. Tego dnia przechodziła obok boiska do koszykówki, które było całkiem puste, żadnej żywej duszy. Poszła tam i zaczęła od tak po prostu rzucać sobie piłkę do kosza. I należy chyba dodać, że robiła to bardzo nieudolnie gdyż nie miała ani techniki ani siły żeby robić to jak należy.

    OdpowiedzUsuń
  23. - Mówią, że nieważne jaka sława, dobra, czy zła. Byleby była.- Odpowiedziała po chwili, zabawnie poruszając jasnymi brwiami. Dopóki żartowali wszystko było w porządku. Tak naprawdę Navia wolała być zupełnie zwyczajna i anonimowa. Nie lubiła wokół siebie przesadnego szumu.
    Słysząc jego słowa pochyliła się bardziej nad błyszczącym stolikiem i na moment przymknęła powieki. Nie znała szczegółów, jedynie znała pobieżne informacje, a mimo to strasznie się O Liama martwiła. Rzadko się martwiła, zwłaszcza o ludzi, ale o prawdziwych przyjaciół..
    - Liam, nie możesz tak. To Ci nie przyniesie żadnej ulgi.- Mruknęła, kiedy jej wargi wygięły się w mało przyjemnym grymasie. Była świadoma, że przecież nie da się ot tak wyperswadować komuś złych rzeczy z głowy. Jedyne, co działało na niego w dzieciństwie to te duże, sarnie, cynamonowe oczy- Bardzo smutne oczy, które właśnie na niego podniosła. Spróbować przecież musiała.
    NAVIA

    OdpowiedzUsuń
  24. Navia lekko skinęła głową, nie chcąc już drążyć tematu. Mogła się martwić, ale nie miała zamiaru zbytnio w to wszystko ingerować. Każde z nich miało swoje życie, każde z nich miało swoje kłopoty. Navia też pewnie ucięłaby temat, gdyby Liam wspomniał cokolwiek o jej matce.
    - Hm... Oprócz gwałcenia każdego napotkanego mężczyzny nie robię nic ciekawego. Sportuję się, to na basenie, to na drążkach albo na trampolinach. Chciałbyś kiedyś poskakać jak w cyrku? Mogę Cię nauczyć.- Stwierdziła już weselszym tonem, mając nadzieję, że Liam się chociaż trochę rozchmurzy. W końcu ją znał- Nigdy nie drążyła tematu na siłę. Teraz też nie miała zamiaru.
    A potem to już wgryzła się w pokaźny kawałek swojego naleśnika z bananami i nutellą.
    NAVIA

    OdpowiedzUsuń
  25. Uśmiechnęła się, odbierając od niego szklankę i cicho dziękując. Upiła łyk i westchnęła odwracając się w jego stronę.
    - Jest ryzyko, jest zabawa, czyż nie ? - uniosła brwi, a po chwili zaśmiała się, zdejmując z siebie kurtkę - Od zawsze żyłam z płcią przeciwną, więc nic z Twojej strony nie powinno mnie zaskoczyć - dodała, puszczając mu oczko.
    Brakowało jej zdecydowanie jakiejś muzyki, więc powoli wstała i rozejrzała się za jakimś radiem/wieżą/etc.
    - Czego słuchasz, mój nieznajomy towarzyszu ? - zapytała obracając się.

    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  26. - I tak Cię w końcu tam wyciągnę, nie martw się.- Stwierdziła swobodnym głosem, nieco zdeformowanym przez naleśniki, które pochłaniała z zawrotną prędkością. Zabawne, dopiero teraz uświadomiła sobie jak bardzo była głodna. A co do tego wyciągania, Liam dobrze wiedział, że Navia była uparta, jej się nie odmawiało, a poza tym miała swoje sposoby.
    - Ty? Do reklamówki maści na hemoroidy nadawałbyś się idealnie. Albo do środków poprawiających rozmiar męskiego przyrodzenia.- Mruknęła cicho z cwanym uśmieszkiem na drobnej twarzy, by chwilę potym zachichotać niczym mała, beztroska dziewczynka.
    NAVIA

    OdpowiedzUsuń
  27. Odwróciła się w stronę chłopaka i obdarzyła go jednym z tych swoich morderczych spojrzeń, które naprawdę niektórych przerażały. Cóż, może wydawała się tylko słodką blondyneczką ale to dlatego, że ludzie po prostu nie znali jej drugiej, tej bardziej mrocznej strony. Od razu domyśliła się do czego zmierzał osobnik stojący przed nią, ale ona nie da się tak łatwo wyrzucić z boiska, nie jest jakimś popychadłem. Szybko przyjęła swoją bojową postawę czyli podparła ręka bok i lekko uniosła brew.
    -A ty jesteś niedelikatnym, bezczelnym dupkiem który nie umie obchodzić się z kobietami - poinformowała go.

    OdpowiedzUsuń
  28. Odsunęła się od niego na krok. Od razu widać było jak bardzo przerośnięte miał ego.
    -Kochanie możesz sobie mówić do swojej dziewczyny, nie do mnie - lekko zmrużyła oczy i kilka razy odbiła swoją piłkę od ziemi.
    -Chciałeś coś oprócz pochwalenia moich umiejętności? Bo jeśli nie to wybacz ale właśnie byłam zajęta...

    OdpowiedzUsuń
  29. Wywróciła lekko oczami. Niech on sobie nie myśli, że tym swoim "kochanie" wyprowadzi ją z równowagi, bo do tego potrzeba o wiele więcej. Zamrugała kilka razy patrząc na niego i uśmiechnęła się słodko. Aż podejrzanie za słodko.
    -Raczej nie bywam głodna więc zrobimy inaczej. Pójdziesz do tej nory z której wypełzłeś i wrócisz tu dopiero z kumplami, którzy grzecznie poproszą mnie żebym zeszła z boiska bo chcecie zagrać, gdyż ja nie przyjmuję rozkazów od takich śmieci bez manier.

    OdpowiedzUsuń
  30. Dobra, to skończyło już być przekomarzaniem się i drobnym dogryzaniem sobie. Twarz dziewczyny przybrała bardziej wrogi wyraz. On chyba też nie wiedział z kim ma do czynienia.
    -Nie będziesz mi groził albo to ja tobie zatruję życie - wysyczała - i nie znajdziesz na mnie żadnego prawnego haka. Z resztą nawet gdyby ci się poszczęściło to i tak moi prawnicy by wygrali. Zawsze wygrywają. ZEJDŹ MI Z OCZU - teraz w jej oczach naprawdę można było dostrzec chęć zabicia go. Co on sobie myślał, żeby jej grozić?!

    OdpowiedzUsuń
  31. Na jego słowa teatralnie się roześmiała.
    -I tak mnie stąd nie wyrzucisz, nie boję się ciebie, twojego ojca ani kumpli. Serio, nie jestem jedną z tych wiecznie małych, przestraszonych dziewczynek które nie potrafią postawić na swoim.

    OdpowiedzUsuń
  32. Zrobiła wściekłą minę i głośno wypuściła powietrze z ust, zawsze robiła tak kiedy była niekoniecznie zadowolona z obrotu sytuacji.
    -Masz mnie w tej chwili odstawić. Ale z ciebie prostak. Naprawdę, nawet po tobie spodziewałam się więcej. Żal mi cię...

    OdpowiedzUsuń
  33. -Jesteś niepoczytalny. Myślisz, że mnie tam wyniesiesz więc zapomnę o wszystkim i grzecznie pójdę do domu? Nie ma mowy - prychnęła z nieukrywaną pogardą.
    -I mógłbyś trzymać pewniej, czuję jakbym w każdej chwili miała upaść. No ale tak, kogoś tak mało wysportowanego nie stać na więcej siły.

    OdpowiedzUsuń
  34. -Prostak - powtórzyła i "niby przypadkiem" uderzyła go z łokcia w głowę. Wiedziała, że zrobił to specjalnie. On naprawdę osiągał szczyty bezczelności. Na takiego typa w swojej całej karierze jeszcze nie wpadła. A naprawdę najróżniejszych chamów już spotykała.

    OdpowiedzUsuń
  35. -Nie warto starać się dla kogoś takiego jak ty. I nie będziesz mi mówił gdzie mogę się pojawiać, a gdzie nie. O co ci w ogóle chodzi dziwny chłopczyku z przerośniętym ego? To nie twoje boisko - zmrużyła oczy patrząc na niego z odrazą. Tak, obrzydzali ją ludzie stosujący siłę wobec kobiet i tacy, którzy działali bez żadnych uzasadnień myśląc, że ich zdanie jest najważniejsze.

    OdpowiedzUsuń
  36. Vivianne tylko westchnęła cicho, słysząc jego odpowiedź.
    - Po prostu przestań, popatrz sobie na kogoś innego. Tam masz miłą panią. - powiedziała, wskazując dłonią w bliżej nieokreślone miejsce. - Chcę sobie spokojnie poczytać i nie zamierzam zmieniać miejsca przez ciebie. - dodała jeszcze. Przez chwilę stała tak nad nim, a potem odwróciła się na pięcie.
    Nie miała nic przeciwko, jeśli ktoś przerwał jej czytanie, by się przywitać czy o coś zapytać. Mogła zrezygnować w środku zdania, gdy spotkała kogoś znajomego, ale nie cierpiała czegoś takiego.

    OdpowiedzUsuń
  37. Kiedy obok blondynki usiadł chłopak, starała się nie zwracać na niego uwagi. Mimo to, nie udało jej się przeczytać ani jednego zdania. Dopiero, kiedy nieznajomy odezwał się, Vivianne zamknęła magazyn i odwróciła się w jego stronę.
    - Tak, czuję się niezręcznie. Czy osiągnąłeś już swój cel? Możesz znaleźć sobie kogoś innego? - zapytała poirytowana i westchnęła.

    OdpowiedzUsuń
  38. [Może wątek? Nasze postacie obracają się w dość specyficznym środowisku, może coś związanego z tym? ]

    OdpowiedzUsuń
  39. [Jakoże wyczytałam w Twojej karcie, że młody Liam się powoli ponwnie stacza i chodzi na nielegalne rozgrywki oraz uprawia hazadrd, to może być coś związanego z tym. Moja postać bardzo lubi mroczne klimaty i czuje się w nich jak ryba w wodzie, więc na pewno mogłaby się na nich znaleźć. Czy się kojarzą, czy nie? To już zależy od Ciebie. Surprise jest prostytutką i może okjarzyć (lub nie, jak wolisz) z tychże właśnie wyścigów czy cuś. :>]

    OdpowiedzUsuń
  40. [Była żona twojego brata wróciła do życia David'a. Hm no to jakie relacje łącza Liam'a i Michelle. Nienawidzi jej za to co zrobiła bratu czy może coś zupełnie innego?]

    OdpowiedzUsuń
  41. [Mogę zacząć wątek, ale liczę na jakieś powiązanie... Może jakaś obficie zakrapiana impreza? ;)]

    OdpowiedzUsuń
  42. -Za wybicie mojej rodziny tępym nożem jeszcze bym ci podziękowała - stwierdziła - i ja też zawsze dostaję to, czego chcę. I wiesz co? Idź sobie na to zasyfione boisko. Jestem mądrzejsza więc ustąpię - wzruszyła ramionami, odwróciła się na pięcie i zaczęła iść w drugą stronę.

    OdpowiedzUsuń
  43. Usłyszawszy jego komentarz, rudowłosa jedynie wywróciła oczyma i przyciągnęła do ust butelkę, po chwili wzięła niewielkiego łyka i oparła się o framugę drzwi kantorka, z nieodgadniętą emocją kryjącą się w jej tęczówkach lustrowała mężczyznę.
    -Starym kumplem? Jakoś Cię nie kojarzę.- Na jej pąsowych ustach uformował się chytry uśmieszek, przekomarzanie się było dla niej wspaniałą rozrywką oraz zajęciem na rozpoczęcie, ciekawie zapowiadającego się dzionka.

    OdpowiedzUsuń
  44. [No to ja chętnie zacznę, ale pomysł by się jednak jakiś przydał ;x]

    OdpowiedzUsuń
  45. Uśmiechnęła się delikatnie.
    - A może po prostu wierzę w ludzi? - zapytała, lecz po chwili zaśmiała się - Jasne, że są we mnie obawy, ale wychodzę z założenia, że jeśli nie prowokuję, to nic mi się nie stanie, no chyba, że jesteś dobrze ukrywającym się psychopatą - wzruszyła ramionami - W takim wypadku i tak nic nie mogę zrobić, bo jesteś silniejszy i choćbym starała się jak najbardziej i tak mnie pokonasz - zakończyła.
    Nie myślała zbytnio nad tym, czy zrozumiał o co jej chodzi, zajęta była przeszukiwaniem płyt, które odnalazła razem z wieżą.

    Rosalie BB

    OdpowiedzUsuń
  46. [Hej, chciałabym zacząć wątek. Masz może pomysł na powiązanie albo coś? ;> ]
    Yvette Harper

    OdpowiedzUsuń
  47. [ Dopsz wątek zacznę tylko proszę podrzuć powiązania cokolwiek. Może być wystrzelone w kosmos byleby ciekawiej było, kp się nie wzoruj, bo większość rzeczy wyjdzie w wątkach. Ostatnio preferuję krótkie kp, bo i tak rzadko kto je czyta jak się przekonałam i lepiej poznawać się przez wątkowanie. A i napisz jaka długość komcia skoro nie zaczynasz, bo ja potrafię rozpisać sie na 1 stronę w wordzie. :) Lilian Walker ]

    OdpowiedzUsuń
  48. Jasmine Delacour12 sierpnia 2012 18:46

    [Mlecznobiała skóra, radosny uśmiech, błyszczące oczy... Jasmine może się skojarzyć Liamowi z Avą ;)]

    OdpowiedzUsuń