Deborah Richards
Klasa III
Urodzona dwudziestego czwartego czerwca tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego trzeciego roku w małym miasteczku w północnej Irlandii. Wywodzi się z zamożnej, snobistycznej i dysfunkcjonalnej rodziny, która co prawda zdobyła swój majątek poprzez ciężką pracę, ale utraciła przez to ciepło i poczucie jedności. Każdy w tej czteroosobowej familii jest osobą indywidualną i całkowicie niezależną. Dziewczyna nigdy nie czuła się specjalnie przywiązana do matki czy ojca, rzadko kiedy ich widywała. Wychowała ją babcia, która starała się otoczyć rudowłosą miłością i matczynym ciepłem, ale na nic się to nie zdało. Choć Deborah uwielbiała być w centrum uwagi to nie potrzebowała aby ktokolwiek traktował ją z (należytą) czułością, tak przynajmniej twierdziła, ale było to najzwyklejszym kłamstwem. Jak wiadomo nie daleko pada jabłko od jabłoni, ona i jej matka za wszelką cenę starały się wyjść na kobiety niezależne, które potrafią zadbać same o siebie i nie potrzebują do tego osób trzecich. W wieku dwunastu lat, zaraz po rozwodzie jej rodziców - wraz z matką i starszym bratem przeprowadziła się do Nowego Jorku gdzie jej rodzicielka podjęła pracę w branży modowej. Z ojcem, który przeprowadził się do Los Angeles widywała się parę razy w roku, ale te spotkania nie należały do najprzyjemniejszych, nie cierpiała spędzać świąt z jego nową, perfekcyjną rodziną, która złudnie przypomniała rodzinę wyjętą prosto z amerykańskiego serialu familijnego. Ojciec wciąż czekał na jej potknięcie aby mógł porównać ją do jej zachwianej emocjonalnie matki. W końcu się doczekał, dziewczyna miała serdecznie dość skrywania w sobie skrajnych emocji, pewnego razu podczas świątecznej kolacji, zmęczona komentarzami rzucanymi pod jej adresem przez nową żonę ojca i jego samego, niespodziewanie wybuchła. Wygarnęła ojcu wszystkie swoje żale. Z jednej strony poczuła wielką ulgę, ale dręczył ją fakt, że pokazała swoją słabość. Matka zapisała ją na terapię, początkowo Debby była sfrustrowana, kobieta uraziła jej dumę, ale w końcu postanowiła się przełamać. Pierwszy dzień terapii, całkowicie zmienił bieg wydarzeń. Poznała Mathias'a, dwudziestoczteroletniego francuza, świeżo upieczonego terapeutę, który po dwóch latach przełamał barierę, którą utworzyła rudowłosa pomiędzy sobą, a resztą świata. Odsłoniła ona prawdziwą naturę dziewczyny, delikatnej istoty, podatnej na zranienie. Deborah tylko przy mężczyźnie mogła zachowywać się jak zwykły i skłonny do popełniania błędów człowiek, nie jak maszyna, niestety ową sielankę przerwała jej matka kiedy dowiedziała się, że przeciętne kontakty terapeuta-pacjent w pewnym momencie zmieniły się w romans. Od tamtej pory dziewczyna nie utrzymuję kontaktu z Mathiasem, nad czym początkowo ubolewała, ale zdała sobie sprawę, że wszystko się kiedyś kończy.
Szczupła, zaokrąglona tu i ówdzie dziewczyna, mierząca metr sześćdziesiąt sześć. Jest posiadaczką rudych, pofalowanych włosów sięgających jej do łopatek i okalających jej porcelanową twarz. Właścicielka dużych piwnych oczu obramowanych długimi, gęstymi rzęsami. Ma delikatnie zarysowane kości policzkowe i pełne, bladoróżowe usta.
Zajęcia obowiązkowe: łacina, język francuski, język hiszpański, wiedza o kulturze, wiedza o społeczeństwie, historia, matematyka, chemia na poziomie podstawowym, fizyka i biologia na poziomie rozszerzonym, szermierka, jazda konna.
Zajęcia nadobowiązkowe: pasjonaci matematyki, drużyna jeździecka, gazetka szkolna, samorząd szkolny.
[No witam, witam. Chęć oczywiście jest i proponuję żeby nasze postacie się znały żeby nie trzeba było łamać pierwszych lodów... hmm widze, że Deborah chodziła na terapię więc mogły kiedyś na siebie wpaść z Alison i w ten sposób się poznać. Co do samego wątku to nie mam konkretnego pomysłu, byłabym wdzięczna gdybyś zaczęła]
OdpowiedzUsuń[ Jakiś wątek? Bo tatmen na blog.onet jakoś uciekł...]
OdpowiedzUsuń[ To może kontynuujmy tamten, bo nie mam pomysłu na nowy:(]
OdpowiedzUsuńZdumiony wręcz odskoczył, gdy poczuł zimną wodę znów na swojej śniadej twarzy. Zasłonił się w celu samoobrony dość dużymi rękami, i odpierał ataki dziewczyny. - Nie umiesz się bawić - powiedział z udawanym smutkiem, i wysunął dolną wargę na przód. - To ja powinienem wygrywać - założył ręce na klatce piersiowej ledwo powstrzymując się od uśmiechu. W końcu nie wytrzymał i zaśmiał się krótko, po czym wstał przy okazji chlapiąc dziewczynę. Odszedł parę kroków od wody, by uniknąć kolejnego opryskania.
OdpowiedzUsuńZ premedytacją pokazał jej język i zabawnie przymrużył oczy. - I tak wygrałem - przyznał z dumną miną, może aż za dumną? Ostrożnie usiadł na piasku, który od razu cały bo pooblepiał. Zanużył w nim dłońm, po czym zaczął go przerzucać z jednego stosu na drugi. Podniósł swoje ciemne oczęta na dziewczynę, która wyraźnie nad czymś się zastanawiała. - O czym myślisz ruda? - spytał unosząc kąciki ust w lekkim uśmiechu.
OdpowiedzUsuńBlondynka zawsze czytała tylko w nocy, wtedy najlepiej potrafiła się skupić. Nie lubiła przychodzić do biblioteki, zapach kurzu doprowadzał ją do szału. A więc co skłoniło ją do przyjścia do biblioteki tego dnia? Otóż ostatnio nie czuła się najlepiej a do lekarza wolała nie iść, gdyż każdy po znajomości poinformowałby kogoś z jej rodziny a tego by nie chciała. Postanowiła więc zaczerpnąć nieco wiedzy z książek medycznych, które studiowała od rana analizując każdą chorobę, jej przyczyny i objawy. Właśnie odłożyła trzeci obszerny tom kiedy usłyszała głos. Szczerze mówiąc nie spodziewała się tutaj nikogo w wakacje. Uniosła wzrok i ujrzała znajomą twarz. Uśmiechnęła się przyjaźnie w kierunku dziewczyny.
OdpowiedzUsuń-Cześć, Deborah. Z tobą? Tragicznie? Pamiętaj, że odkąd się znamy za każdym razem potrafiłam cię przekonać, że ze mną jest gorzej. Co tam dziś masz zamiar studiować?
-Ja? - popatrzyła na nią zdziwiona, a później przeniosła wzrok na książkę - Aaa to, nie to tylko zwykła ciekawość. Tak sobie tylko czytam dla zabicia czasu. No wiesz, chciałam uciec od tej mojej psychicznej współlokatorki bo zaczęła mnie naprawdę irytować.
OdpowiedzUsuńUśmiechnęła się uroczo, tym samym robiąc dobrą minę do złej gry. Nie chciała by ktokolwiek wiedział, że nie czuje się najlepiej zwłaszcza ze względu na to, że objawy wyglądały na coś czym wcale nie mogą być. Poza tym problemy wolała zamykać gdzieś głęboko w sobie, nie lubiła się uzewnętrzniać z tym co złe.
Gdy dziewczyna chwilę nie odpowiadała, wręcz przestraszył się słysząc nagle jej kobiecy głos. Trochę jeszcze nierozgarnięty obejrzał się na boki, po czym jego wzrok spoczął na twarzy rudowłosej. Przetarł otwartą dłonią swoją mokrą od słonej wody twarz, i zanurzył się w przemyśleniach. W jego mózgu toczyła się wielka walka, o to co mają robić, gdzie mają pójść... Po czym wpadł na pomysł, którego raczej nie mogłoby się za nic nagrodzić. - Możemy iść się przebrać w suche ciuchy - powiedział z uśmiechem mówiącym ' tadaa! to mój pomysł'.
OdpowiedzUsuń[huehueue, jasne. :> no chyba, że chcesz nowy.]
OdpowiedzUsuń[Może jakieś powiązanie? Wątkiem się wtedy zajmę ja. ;) ]
OdpowiedzUsuńKto to wymyślił aby dorosły już syn chadzał z matką na jakieś dziwne kawki. I to zwłaszcza, że się już z rodzicami nie mieszka. Naburmuszony, nic dziwnego zresztą, bo zmuszony do tego wyjścia. Groźba przestania opłacania jego zachcianek i życia była wystarczająca.
OdpowiedzUsuńAle też nie było mowy o tym, że on zostanie sam z jakąś dziewczyną. Nie żeby narzekał, ale historia o wylanej herbatce iks lat temu jakoś nie ułatwiała sprawy, bo on i tak niczego nie pamiętał. Ile mieli lat jak się ostatnio widzieli? Podobno sześć, ale komu tutaj wierzyć na słowo? Swojej matce jakoś nie potrafił, choć naprawdę się starał.
Spojrzał na rudą niską dziewczynę i zmarszczył nieznacznie brwi, rozglądając się po pomieszczeniu.
- Cześć? - powiedział dość niepewnie, nie ukrywając, że ta wizyta wcale mu nie leży.
[To jest ta twoja pustka w głowie i mała kreatywność? Ciekawa jestem tego, co potrafisz gdy jesteś w formie ;> ]
I jego uwadze nie uszła mina jej rodzicielki, ale u niego wywołało to jedynie uśmiech na ustach. Jego matka przynajmniej miała mocne argumenty do tego by go tutaj zaciągnąć. Choć nadal nie rozumiał jej celu. Co? Chcieli ich zeswatać? A co to? Średniowiecze?
OdpowiedzUsuńSam jeszcze radził sobie ze swoimi potrzebami, nie potrzebował w tym pomocy matki.
Wszedł wgłąb mieszkania, rozglądając się uważnie. Przesunął palcami po blacie w kuchni i uniósł brwi, gdy usłyszał głos rudej dziewczyny. Uśmiechnął się kącikiem warg, widząc także piersiówkę w jej dłoni i jak gdyby nigdy nic podszedł do niej i wyciągnął ją z jej ręki.
- Steve... - odparł spokojnie. Nie, nie przedstawiał się swoim prawdziwym imieniem, bo po prostu go nie znosił. Matka miała jak widać już 18 lat temu spaczony gust do wszystkiego. Może oglądała jakiś głupi film o rolnikach, gdzie jeden z nich nazywał się Stephen? Przynajmniej on wychodził z takiego właśnie założenia.
Usiadł sobie na jednym z krzeseł i pociągnął kilka łyków z piersiówki.
- I podobno nie mogli nas od siebie odkleić - wzruszył lekko ramionami i odstawił pojemnik z alkoholem na bok - Rozdzielili nas dopiero, podobno gdy znaleźli nas bawiących się w doktora, a ja w sumie zawsze myślałem, że to wymysły durnych filmów - przyznał i mimowolnie uśmiechnął się kącikiem warg.
No cóż, możliwe, że od dzieciństwa był takim asem i prawdopodobnie to on namówił sześciolatkę do takiej zabawy.
- W każdym razie byliśmy mali, na tyle mali by siebie teraz nie pamiętać - wzruszył jedynie ramionami.
Prawdę mówiąc on coś tam pamiętał, ale na ulicy by jej nie poznał.
Spojrzała na piersiówkę i głośno westchnęła z boleścią na twarzy. Co miała jej powiedzieć? Że nie pije? I tak nikt by w to nie uwierzył bo to nie było prawdą. Złego samopoczucia też wolała nie ujawniać jednak coś powiedzieć musiała.
OdpowiedzUsuń-Nie, dzięki - uśmiechnęła się blado - ostatnio nie czuję się najlepiej więc na razie wolę nic nie pić.
Na chwilę spojrzała jej w oczy lecz po chwili uciekła wzrokiem gdzieś w bok. Alison zazwyczaj się tak nie zachowywała, na ogół była osobą bardzo pewną siebie. Kłamać też zazwyczaj potrafiła i nie wiedziała co się stało teraz, po prostu wszystko nagle runęło.
Wyprostował się gwałtownie i uniósł swoje świecące czekoladowe oczy na jej dłoń. Podparł się i sam wstał, o własnych siłach. - Jestem już dużym chłopcem - wyjaśnił swoje zachowanie i otrzepał z piasku, o ile to było w ogóle możliwe. Lubił robić wszystko sam, na własną rękę i bez niczyjej pomocy, chciał być po prostu samodzielny. - Wiesz... - zaczał uśmiechając się dumnie - Czasem mam swoje chwile - dodał unosząc zabawnie brwii. Zaczekał na dziewczynę, po czym spokojnym krokiem ruszyli w stronę wyjścia z plaży. Już czuł latający w jego butach piasek.
OdpowiedzUsuń-Od tygodnia, może dwóch - powiedziała ściszonym głosem i spuściła wzrok na książkę.
OdpowiedzUsuń-Ale to nic takiego, naprawdę - machnęła na całą sprawę ręką - to pewnie po prostu przemęczenie i stres, nic takiego. Poleżę przez weekend w łóżku i wszystko na pewno wróci do normy - powiedziała to przekonywującym tonem ale w głębi duszy nie była co do tego tak bardzo przekonana. Wywróciła lekko oczami i wstała z krzesła.
-Skoro przyszłaś wyrwać się od rodzicielki to może zamiast siedzieć tu i wąchać stęchliznę wolałabyś się gdzieś przejść? Możemy iść na lody albo na kawę, co wolisz.
Zlustrowałem dziewczynę od stóp do głów, uśmiechając się przy tym uroczo. Miałem pomysł awaryjny, nawet dość dobry pomysł, ale wymagał on od nas - ładnie mówiąc - wyschnięcia. Mokri nie bylibyśmy tam dość mile widzeni, a poza tym byłoby dość niewygodnie. - Hm, chodź, zaprowadzę. - rzekłem, delikatnie ciągnąc rudowłosą za dłoń, po czym ją puszczając. - Oschniemy trochę, wtedy pójdziemy. - poprawiłem się, po czym uśmiechnąłem się figlarnie. Siadłem na piasku, po czym poklepałem delikatnie miejsce koło siebie. Chwila nam wystarczy, tak sądzę.
OdpowiedzUsuń-W takim razie pójdziemy do kawiarni na rogu. Najlepsza kawa w Nowym Jorku - uśmiechnęła się na samą myśl o tym płynie bogów, mającym za chwilę rozpłynąć się w jej ustach. Blondynka ubóstwiała kawę. Przerzuciła torbę przez ramię i zostawiła książki medyczne na stoliku, miała zamiar jeszcze tu wrócić. Ruszyła niespiesznym krokiem w stronę wyjścia z biblioteki.
OdpowiedzUsuń-Opowiadaj co u ciebie słychać, dawno nie miałyśmy okazji rozmawiać - popatrzyła z zainteresowaniem na rudowłosą. Nie była idiotką, zauważyła, że Deborah od jakiegoś czasu jej unikała. Zapewne ze względu na wspomnienia o terapii, Alison też niezbyt chętnie wracała myślami do tamtych czasów ale starała się zachowywać jakby to był zupełnie normalny okres czasu.
Zaśmiał się cicho i dorównał jej kroku. Spokojnie dreptał, co po chwilę odgarniając wilgotne włosy. Na szczęście wiatr zrobił swoje, i nie był już aż takie mokre. - To gdzie mieszkasz? - spytał uważnie patrząc na swoje stopy, i obserwując jak stąpa po zimnym piasku. - Mógłbym cię tam odprowadzić, żebyś się przebrała czy coś - wzruszył ramionami, choć myślał, że zrozumie o co mu tak dokładnie chodzi. Pomimo, iż często zachowywał się jak dupek, to miał w sobie krztę przyzwoitości i odpowiedzialności, przynajmniej się starał.
OdpowiedzUsuń- Oh, Debby.. - mruknąłem, przewracając teatralnie oczyma w akcie rozczarowania. - Powiedziałaś, że będziesz grzeczną, dobrą dziewczynką, więc zobaczysz, jak pójdziemy. - rzekłem, szczerząc swoje ząbki w nieprzeciętnym uśmiechu, patrząc przy tym prost w jej ciemne tęczówki. Następnie przeniosłem wzork na spokojne morze, a rękoma bawiłem się piaskiem.
OdpowiedzUsuń-Ja? - zapytała zdziwiona - U mnie to co zawsze. Lenię się, nie uczę się, szukam mieszkania bo nie wytrzymuję z moją koszmarną współlokatorką, czasem spotkam się z jakimś facetem i w sumie tyle. Nie wiem co jeszcze mogłabym wymienić. Ah! I jak zawsze ci się dziwię, ja bym tak nie mogła. Serio, ja bym zwariowała na twoim miejscu - zaśmiała się wesoło. Nie musiała być przecież na jej miejscu żeby być wariatką. Cóż, Ali może ostatnio nie była zbyt ambitna. Kiedyś było zupełnie inaczej ale być może zmieniła się. W sumie miała wszystko czego potrzebowała do szczęścia, nie musiała zostawać nie wiadomo kim żeby coś sobie udowadniać.
OdpowiedzUsuń[hahha, mistrz dla mnie za pomylenie się, że koło NY jest morze, lulz. xd]
OdpowiedzUsuńWiatr mierzwił włosy rudowłosej dziewczyny, przez co niesforne kosmyki kalały jej delikatną twarz. Z uśmiechem na ustach poprawiłem ów kosmyk i wsunąłem za ucho dziewczyny, aby więcej nie przeszkadzał rudowłosej. Ocean był dziś wyjątkowo spokojny, jak panująca aktualnie sytuacja. Wszystko odeszło w niepamięć i znów nastała błoga cisza, jakież to miłe.
-Ja nie potrafię nie być spontaniczna - przyznała - ale niektórzy mają to w naturze. Przecież moi rodzice też są sztywniakami i od dziecka posyłali mnie na milion zajęć. Ale kiedyś z człowieka wyzwala się jego prawdziwa osobowość - kiedy o tym mówiła była jakby lżejsza. Zawsze lepiej się czuła gdy przypominała sobie, że teraz jest już wolna i niezależna. W pewnym sensie była z siebie dumna. Obecnie nawet czeki od ojca rwała i sama dorabiała na swoje potrzeby, nie chciała nic zawdzięczać swoim rodzicom. W pewnym momencie śmiesznie zmarszczyła nos. Zdawało jej się, że rudowłosa zadała jej wcześniej jakieś pytanie, tylko jakie? Aaah... faceci.
OdpowiedzUsuń-A co do faceta to na razie nie ma czym się chwalić - wzruszyła ramionami.
-A ty masz może kogoś na oku? - znowu zaczęła jej się ciekawsko przyglądać i lekko uniosła jedną brew.
Ostatni raz przyjrzałem się jej idealnemu ciału zanim założyła swoją cudowną sukienkę. Klasnąłem w ręce, energicznie wstając. - Tam, gzie idziemy dynamiczności będzie wieleee. - rzekłem, biorąc od rudowłosej swoją koszulę. Gdzie nigdzie była mokra, ale mnie to nie przeszkadzało. Strzepnąłem z siebie piasek, po czym założyłem na swoje umięśnione ciało odzież. - No to co, gotowa? - zapytałem, unosząc brew do góry. - Powinno Ci się spodobać.
OdpowiedzUsuń-To, że byś nie pogardziła to wiem. I to, że nie masz czasu też. Ale pytanie brzmiało czy ktoś już ci wpadł w oko - na jej twarzy zagościł cwany uśmiech. Zastanawiało ją czy dziewczyna specjalnie odpowiedziała wymijająco. Jak można było nie mieć czasu? Jej matka musiała być naprawdę chorą osobą, Ali nie wyobrażała sobie siebie bez spotykania się z kimś. W życiu miała tylko kilka krótkich okresów kiedy była kompletnie sama i nawet nie chodziła na randki.
OdpowiedzUsuńZaśmiałem się cicho, kiedy wdrapała sie na moje plecy. Szczerze mówiąc, była tak lekka, że mógłbym nosić ją na plecach cały dzień, a co! - Oh, jestem twoim prywatynym szoferem teraz, tak? - zażartowałem, a na moich ustach mimowolnie pojawił się uroczy uśmiech. Ruszyłem przed siebie, zostawiając plażę i spokojny ocean daleko za nami.
OdpowiedzUsuńDojście do celu z Debby na plecach zajęło mi dosłownie 10 minut, więc wcale nie tak źle jak sądziłem. Postawiłem ją na asfalcie. - Ta daaaam. - mruknąłem wesoło, odsłaniając przed nią nic innego jak wielkie nowojorskie Wesołe Miasteczko. Pragnęła czegoś żywiołowego, gdzie się nie zanudzi? Proszę bardzo, jak na zawołanie.
[mogę nieco później odpisywać, albo tez jakoś krótko, gdyz siła wyższa pod postacią rodziców kazała zejść z netbooka, więc używam telefonu :>]
OdpowiedzUsuńWata była jak najbardziej świetnym pomysłem. Jej smak przywodzil mi na myśl dobre wspomnienia o dzieciństwie związane z matką, mimo wszystko takie posiadalem. Zawsze gdy pod nieobecność ojca zabierała mnie do Wesołego Miasteczka, kupowała mi truskawkowa wate cukrowa. Widząc ubrudzony nosek rudowlosej kawałkiem wart, zasmialem się. Następnie jednak palcem przejechalem po jej nosie i poslalem jej uroczy uśmiech. - Teraz juz nic - rzekłem wesoło.
[Widzę masz problem z tłem w karcie. Jeżeli chcesz ja wiem jak się tego pozbyć.]
OdpowiedzUsuńObserwował ją przez jakiś czasu, uśmiechając się jedynie pod nosem. Jemu tam alkohol z piersiówki nie przeszkadzał, no ale przecież whisky z lodem nie pogardzi. Było zbyt dobre.
Pamiętał jeszcze wiele innych rzeczy z udziałem rudej dziewczyny, bo te włosy jednak zapadają w pamięć. Byli dzieciakami, ale chyba się kiedyś naprawdę dobrze dogadywali, a co ważniejsze - lubili.
- No widzisz, to wszystko dzięki mnie - odparł i roześmiał się cicho pod nosem, kręcąc lekko głową. Uniósł nieznacznie brwi, gdy usłyszał jej pytanie.
- A no z własnej woli nie przyszedłem - tu przyznał jej rację, ale po prostu nie widział sensu w okłamywaniu dziewczyny - Matka powiedziała, że jeżeli tego nie zrobię to przestanie mi płacić, a ja póki jestem w szkole ich kasy potrzebuję - wzruszył ramionami.
Oczywiście wiedział, że bez ich pieniędzy by sobie poradził, jednak wiedział także, że wpadłby w nieodpowiednie towarzystwo, bo legalnie z pewnością by ich nie zdobył.
-Oj tam, każdego dnia to i mi na ulicy podoba się kilku. Chodziło raczej o kogoś ze szkoły albo kogoś znajomego. No wiesz... kogoś z kim rzeczywiście mogłabyś zacząć się spotykać - westchnęła cicho. Jej nie brakowało wypadów towarzyskich a jej matka ją do tego zniechęcała, w przeciwieństwie do matki rudowłosej. Kandydatów na romans też jej nie brakowało ale niestety tych naprawdę porządnych i wartych uwagi było bardzo mało. Zbyt mało.
OdpowiedzUsuńNo smith, koniec rozmyśleń o rodzinie na dzień dzisiejszy, pomyślałem. Nie mogę się tak rozczulać. Rozumiem, byłem kulturalnym i ułożonym mężczyzną, ale nie byłem sentymentalny. Nie rozumiałem tej małej zmiany w sobie. Wzruszyłem nieznacznie ramionami do swoich myśli, a w między czasie zlustrowałem wzrokiem wielką kolejkę górską. Była jedną z moich ulubionych, także pomysł przypadł mi jak najbardziej do gustu. Ustawiliśmy się w małej kolejce, kończąc przy tym swoje waty cukrowe, gdyż z nimi by nas nie wpuszczono.
OdpowiedzUsuń[A więc zmień na HTML i pousuwaj span style background-color: white TUTAJ MASZ TEKST, UWAŻAJ BY GO NIE USUNĄĆ / span TO WSZYSTKO JEST W OSTRYCH NAWIASACH, MUSISZ DOBRZE POSZUKAĆ : <>
OdpowiedzUsuńI to w sumie cała filozofia ;)]
- I dlaczego przyjaźnią się tak długo, to też wyjaśnia. Albo po prostu wpadły na to razem? Kto tam wie - wzruszył ramionami i przesunął opuszkami palców po krawędzi szklanki z alkoholem. Uśmiechnął się pod nosem i popatrzył na twarz dziewczyny.
- Pamiętam jak płakałem gdy nie chciała mnie już tu przyprowadzać - odparł i roześmiał się.
No cóż, był mały więc w sumie nie było się czego wstydzić. Każdy jako dziecko płakał, prawda?
Pokręcił z rozbawieniem głową, przypominając sobie niektóre zdarzenia. No tak, sielankowe życie to było wtedy w sumie. Był nawet w miarę grzeczny, jeszcze.
-No to czekam - uśmiechnęła się i puściła do niej oczko - no chyba, że chcesz żebym cię z kimś zapoznała to nie ma problemu, mam sporo znajomych - wzruszyła ramionami i pchnęła drzwi do kawiarni. Wybrała stolik przy wielkiej szybie. Było to najlepiej oświetlone miejsce w lokalu i nie dość, że miała doskonały widok na wszystkie inne stoliki to jeszcze można było obserwować przechodniów. Alison wzięła do ręki menu ale ze zwykłego przyzwyczajenia, gdyż tak naprawdę znała je już na pamięć.
OdpowiedzUsuń-To czego się napijesz?
Tego wieczoru uśmiech nie schodził mi z ust, cały dzień był jakiś wyjątkowy, choć taki się nie zapowiadał. Czując drżenie jej dłoni przejechałem opuszkiem palca po nawierzchni jej ręki, aby dodać jej otuchy również troszkę mocniej scisnąłem jej dłoń. - Zaraz my. - powiedziałem, muskajac jej policzek wypowiadając te dwa słowa. Zetknąłem na ludzi przed nami, było ich mało. juz w krótce, to my mieliśmy siedzieć w wagonikach i dobrze się bawić. Na samą myśl o tym mój uśmiech rozszerzył się o kilka milimetrów. Spojrzałem na rudowłosą z iskierkami ekscytacji w oczach.
OdpowiedzUsuńSpojrzałem ostatni raz na Deborah. To był chyba mój nowy odruch brzwarunkowy, automatyczny. A na pewno wykonywany dziś przez cały dzień przeze mnie. Szczerzr mówiąc, to nie mogłem powstrzymać się od zerkania w jej stronę. Cóż, a to było dość dziwne zachowanie z mej strony, tym bardziej, że była moją uczennica. Może to wina alkoholu we krwii albo spwodowane dużą ilością zdarzeń w tym dniu? Któż to wie. Wsiadłem do wagoniku tuż koło rudowlosej piękności. Czując jak ściska moją dłoń po raz kolejny, usmiechnalem się. Choć sam nie wiem czemu. Pracownicy kolejki górskiej przypinali ostatnie zabezpieczenia oraz sprawdzali czy wszystko działa jak powinno. Chcieli mieć pewność, że jesteśmy bezpieczni.
OdpowiedzUsuńJak zawsze, przejazdżka kolejką górską budziła we mnie wiele radości, więc przez cały czas uśmiechałem się od ucha do ucha jak idiota. Kolejka zrobiła kilka okrążeń i zatrzymała się tuż przy napisie "wyjście". Podążyliśmy na wskazane przez pracowników wyjście. Wtedm rudowłosa pociągnęła mnie ku pewnej budki z alkocholem, oczwyście nie miałem nic przeciwko, gdyż miałem ogroooomną chęć aby się napić. - ha, powodzenia! - mruknąłem, biorąc od niej swoje kieliszki. Natychmiastowo pochłonąłem ciecz w nich.Tequila. Boski turnek, dla którego mógłbym zrobić wszystko! Teraz pozostawało mi czekać na skutki uboczne wypicia wszystkiego naraz, a zapewne nadejdą, jak zawsze kiedy pije się wszystko na przysłowiowego "eksa". Posłałem rudowłosej figlarny uśmiech, po czym ścisnąłem delikatnie jej dłoń. - To co teraz? - zapytałem, wskazując jej całe Wesołe Miasteczko.
OdpowiedzUsuń[Śliczne zdjęcia, aż normalnie w nich się zakochałam xDD Przy okazji chciałam zaproponować wspólny wątek :)]
OdpowiedzUsuń[Rzeczywiście, dobre zgranie w czasie ;D Cóż powikłane powiązanie... . Mam pewien pomysł, ale najpierw mi napisz czy Deborah ma już kogoś]
OdpowiedzUsuń[No to może być ciekawie ;D Teraz jeszcze jedno (chyba ostatnie) pytanie: gdzie się mają poznać? Mogłoby być ciekawie, gdyby poznali się gdzieś indziej niż w szkole, a później byłby niezły zonk xD]
OdpowiedzUsuńWypad na kilka dni okazał się bardzo trafionym wyborem. Tydzień temu wynajął jakiś mały domek. Wziął ze sobą to co najpotrzebniejsze i Mustę, wyjechał. I nie był to czas zmarnowany. Nawiązał wiele nowych kontaktów z tutejszymi. Tak, bardzo miłe towarzystwo, na prawdę.
OdpowiedzUsuńTego dnia wstał nieco wcześniej, gdy natrętny nos Musty wpychał się przed jego twarz. Cicho zaklnął pod nosem, ubierając się i wychodząc pół przytomny na spacer z psem.
Zauważając, że nikogo nie ma w okolicy spuścił owczarka, a ten zaraz pobiegł i przybiegł głośno szczekając i merdając nerwowo ogonem.
- No co jest?- zapytał blondyn upinając ją na smycz, a ta go pociągnęła gdzieś.
- To tylko jakaś dziewczyna, głuptasie- pogłaskał psa po głowie, a ten znowu zaczął szczekać.
Uniósł głowę, kiedy usłyszał pytanie.
OdpowiedzUsuń- To jest ona- zaśmiał się cicho- I raczej się nie wystraszyła. Zazwyczaj tak reaguje na obcych- dodał krótko, przyglądając się dziewczynie- Jak widać nie tylko ja wpadłem na pomysł, aby zwiać od miejskiego otoczenia, gdzieś w bardziej ustronne miejsce- stwierdził- Ah, przepraszam, zapomniałem się przedstawić- dopiero zdał sobie sprawę z tego, że zaczął rozmowę bez ujawnienia swojego imienia- Jestem Alex- powiedział wyciągając do niej dłoń- A to jest Musta- spojrzał na psa, który niepewnie spoglądał na nową znajomą swojego pana.
Przypomniałem sobie początek dzisiejszego dnia i od razu na moje usta wsunął się szeeeroki uśmiech. Wszystko zapowiadało się tak niewinnie, spokojnie, a tu, nagle jestem z piękną kobietą w Wesołym Miasteczku i ciągle robimy jakieś głupstwa. Zachichotałem cicho pod nosem. Widząc, iż dziewczyna wchodzi do kabiny ze zdjęciami, wszedłem za nią. To był ciekawy pomysł, aby upamiętnić ten dzień. Choć zapewne i tak go nie zapomnę, wręcz będzie się baardzo mile wspominał. Wrzuciłem monetę do specjalnej diurki, aby pozwolić maszynie na robiene swojego; mianowicie zdjęć. W między czasie usiadłem obok Debby i zrobiłem głupią minę.
OdpowiedzUsuńRobiąc głupie, a zarazem śmieszne miny dobrze się bawiłem. Czułem, że w końcu jestem sobą i nikogo nie udaję, nie noszę zbędnych masek, niczego nie ukrywam. I jedyne co mnie zaskoczyło, to owy gest wykonany przez dziewczynę. Choć szczerze mówiąc, spodobał mi się, nawet jeśli nic nie znaczył. Trunek nieźle mącił mi w głowie i w krwii, odczuwałem skutki długiego picia właśnie teraz. Natychmiast zalała mnie fala gorąco, a zarazem pewności siebie. Odbróciłem się ku dziewczyny, po czym wziąłem ją na kolana i znów zrobiłem głupią minę do zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPoczątkowo się zdziwiłem, jednakże pozwoliłem jej na ten pocałunek, a zarazem odwazjemniłem. Gdy jednak przygryzła moją wargę, na moje usta wpełznął cwany, zadziorny uśmieszek. Nie chciałem, żeby, ot tak, nagle skończyła się ta chwila. Była zbyt piękna. Westchnąłem bezgłośnie, odgarniając z jej bladziutkiej twarzyczki niesforny kosmyk, który bezkarnie okalał idealną twarz dziewczyny. Spojrzałem w jej jasne(?) tęczówki z nieblednącym uśmiechem i chcą choć jeszcze troszkę, odrobinkę wręcz, przedłużyć ten moment, musnąłem czule jej usta. Ot taki sobie gest.
OdpowiedzUsuńMogłoby to trwać wiecznie, abynajmniej do końca tego wieczoru. Tu i nigdzie indziej, było tak przytulinie. Jednakże rudowłosa miała rację, trzeba było ruszyć swoje szanownce cztery litery i udostępnić te miejsce innym, którzy chcieliby porobić sobie pamiątkowe zdjęcia. Skinąłem lekko głową, zgadzając się, choć niechętnie. - Racja. - szepnąłem wprost do jej ucha, po czym wziąłem obydwie kopie zdjęć do ręki. Po wyjściu z kabiny jedną z owych kopii podałem dziewczynie, posyłając jej przy tym delikatny uśmiech. - Jesteś fotogeniczna. - rzekłem, przyglądając się na zmianę zdjęciu i rudowłosej.
OdpowiedzUsuń- Zastanówmy się. - powiedziałem, marszcząc brwi w zadumie. Właściwie, to nie wiem co dziś jeszcze nie robiliśmy, jednakże starałem się wymyślić coś, co by nam obojgu pasowało. W między czasie podszedłem do budki z alkoholem i zakupuiłem kolejne dwie kolejki. Podałem dziewczynie jej kieliszki, uśmiechając się przy tym uroczo. Od razu opróżniłem swoje. - Hm, jesteś może głodna? - zapytałem, unosząc jedną brew ku górze, co nadało mi dość śmieszny wyraz twarzy. Była to jedyna rzecz, która przyszła mi na myśl, a sam bym coś zjadł. Choćby coś małego, ale jednak.
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, niedaleko stąd znajdowała się dość przytulna kanjpka, w które podawali znakomite jedzenie, a zarazem wyśmienite trunki. Oh Smith, pomyślałem, powinieneś przystopować z piciem. Czułem jak alkohol mąci mi nieźle w głowie, powodując subtelne zawroty głowy, aczkolwiek to wszysko. Czując jak dziewczyna łapie mnie za rękę, delikatnie ścisnąłem jej dłoń. - Zapewne sądziłaś, że spędzimy kolejną nudną odsiadkę w klasie, co Debby? - zapytałem, uśmiechając się cwanie. Właściwie, to było moje przypuszczenie, gdy wszedłem do klasy i ujrzałem tam rudowłosą. I szczerze mogę się przyznać, że niesłusznie sądziłem, iż rudowłosa jest ułożoną, grzeczną dziewczynką, która boi się zaryzykować. Teraz wiem jak bardzo się myliłem. I cieszę się, że jest, jak jest.
OdpowiedzUsuń- W takim razie dwie porcje frytek. - rzekłem z uśmiechem do dość ładnej kelnerki, która właśnie nas obsługiwała. Gdy odeszła mój wzrok spoczął na Deborah, zresztą jak ciągle w tym dziwacznym diu. O tak, dzień z pewnoscią należał do dziwnych i zakręconych, a w dodatku do mile spędzonych. Spojrzałem na zegarek, chcąc dowiedzieć się którą mamy już godzinę. 1:38, już? Westchnąłem bezgłośnie. A więc mamy już kolejny dzień. I zapewe, gdy się rozejdziemy stanie się on ponownie nudny i szary. Po prostu nędzny.
OdpowiedzUsuń- Odwiedzić? - zapytałem, zastanawiając się nad wypowiedzianyi przez dziewczynę słowami. Bo chyba właśnie o to jej chodziło, prawda? Westchnąłem cicho, przyglądając się jej. Oh, uciekczka od tej szarej rzeczywistości przydałaby się i mnie. Tym bardziej w nudną przerwę letnią, gdzie ani nie mogę zbytnio przesiadywać w szkole, bo po co, ani też nie miewam kncertów, gdyż wiele ludzi wyjeżdża na wakacje i po prostu się nam nie opłaca. Pogładziłem opuszkiem palca nawierzchnię jej dłoni, drugą ręką delikatnie obejmując ją ramieniem. Nie wiem co mnie dzisiaj skłaniało do takich gestów, zapewne alkohol, ale cóż. - Jasne, z chęcią. - odpowiedziałem, posyłając jej przy tym delikatny uśmiech.
OdpowiedzUsuńUścisnąłem dłoń dziewczyny. Jej skóra była przyjemna w dotyku, co dało się od razu zauważyć. Kiedy Debby wspomniała o Muście, uśmiechnął się lekko, spoglądając na zwierzaka. Fakt, była dzika, zwariowana, czasami nieco agresywna w stosunku do innych. W szczególności do byłej żony Alexa. Ale szybko dawało się ją uspokoić. Po chwili chłopak zastanowił się nad tym co powiedziała rudowłosa.
OdpowiedzUsuń- Tak, rzeczywiście tam jest więcej ludzi, w szczególności rozwrzeszczanych dzieciaków, które drą się od samego rana- no właśnie. On chciał wypocząć w ciszy i w spokoju, bez użerania się z bandą przygłupów od samego rana.
Nie byłem aż tak bardzo pod wpływem, aby mówić rzeczy, których niespełnię. Obietnice bez pokrycie, to takie nieładne. Posłałem rudowłosej delikatny uśmiech, gdy podałem jej swój telefon. Gdy skończyła wpisywać swój numer, ponownie schowałem go do głębokiej kieszeni. - Dobrze, zadzwonię. - odpowiedziałem mimo wszystko, a następnie wziąłem kilka frytek i zamoczyłem je w ketchupie, po czym zjadłem. Frytki to jest to, zawsze ten sam dobry smak. -Hm, przydałaby się woda czy coś. - mruknąłem z nieblednącym uśmiechem na ustach. Biorąc kolejną frytkę do buzi pozostawiłem (nieswiadomie) trochę ketchupu w kąciku ust, co wyglądało dość komicznie.
OdpowiedzUsuń- Mi Ciebie też- uśmiechnął się lekko i przysłuchiwał się propozycji, którą zaoferowała dziewczyna. W sumie to nie był taki zły pomysł. Mustę zostawiłby w domku. Co jak co, ale po porządnym spacerze lubiła sobie pospać. Cóż... była dziwnym psem, ale i tak ją kochał. Po powrocie ze spaceru przebrał się w lżejszą odzież i ruszył w kierunku domku Deborah.
OdpowiedzUsuń- Ładnie wyglądasz- uśmiechnął się lekko na widok dziewczyny, po czym postawił na stole opakowanie dobrej kawy- Przepraszam, że mam tylko to, ale nie znalezłem niczego co nie było napoczęte- a z pustymi rękoma wstyd było do gości iść.
Nie miał zamiaru się upijać już na dzień dobry, dlatego też skinął głowę, tym samym dając do zrozumienia, że dotarło to do jego wiadomości. Uśmiechnął się jednak, kiedy dziewczyna wspomniała o jego wyglądzie. Nie żeby był jakimś łasym na pochwały, jednak lubił, kiedy od czasu do czasu, ktoś pochwalił jego starania.
OdpowiedzUsuń- Nie odpowiedziałaś czy przyjdziesz dzisiaj na ognisko- stwierdził, rozsiadając się wygodnie na krześle.
Zaśmiałem się cicho pod nosem. Zapewne wyglądałem dość dziwnie z ubrudzonym kacikiem ust przez ketchup. - Dziękuję. - mruknąłem wesoło, gdy oczyściła mój kącik, a następnie zachichotałem bezgłośnie widząc jej gest. Gdy tylko kelenrka do nas dotarła po raz drugi, zamówiłem wodę smakową; pomarańczową. Jedną z moich ulubionych. - Często tam jeździsz? -zapytałem, przyglądając się rudowłosej piękności. - Tam do domku letniskowego.
OdpowiedzUsuńSłuchałem każdego jej słowa uważnie, przyglądając się rudowłosej przy tym i od czasu do czasu powiększając swój uśmiech na i tak rozpromienionej twarzy. Sam nie wiedziałem dlaczego dziś uyśmiecham się jak idiota. Zapewne za sprawą alkoholu we krwii, albo też dzięki dobrej zabawie i towarzystwie Deborah. Skinąłem głową z nieblednącym uśmiechem. - Zobaczymy. - mruknąłem entuzjastycznie, unosząc w akcie zaciekawienia brew ku górze. Muszę zapamiętać, by jutro do niej zadzwonić i podtwierdzić swoją obecność. Zapowiada się miły weekend, taki mały urlop, który przyda mi się i w dodatku wynagrodzi męczące dni w ciągu roku szkolnego. Te dzieciaki potrafią dać w kość..
OdpowiedzUsuńZastanowił się przez chwilę nad odpowiedzią.
OdpowiedzUsuń- Oferta pieniężna była całkiem ciekawa- odpowiedział szczerze. W prawdzie mógł po prosić dziadków na zasponsorowanie mu wakacji gdzieś nawet za granicą, jednak nie chciał ich za bardzo naciągać. A poza tym rzadko kiedy chętnie przyjmowali pod swój dach tak energicznego psa jakim była Musta, bo to że raz w dzień się prześpi, nie oznacza wcale, że później nie tryska energią- A na dodatek nie lubię rozstawać się z Mustą- zaśmiał się cicho.
Zastanowiłem się chwilę nad wypowiedzianymi przez dziewczynę słowami, jednocześnie dokańczając swoje jedzenie i popijając je smakową wodą. Następnie westchnąłem bezgłośnie. Wcale nie cieszyłem się z zakończenia tego wieczoru, tak bardzo nie chciałem wracać do pustego domu i kolejny dzień spędzić samotnie. O nie, to nie było dla mnie. Preferowałem towarzystwo. Ciągłe uśmiechy, chichoty, śmiechy. Zabawę. Adrenalinę. Nie lubiałem siedzieć na miejscu, mimo że kochałem spokój i ciszę. - No i mnie tak zostawisz? - zażartowałem, chociaż w moim pytaniu było coś.. coś z rodzaju rozczarowania. Rozumiałem, że dziewczyna powinna wracać do domu. I oczywiście, odprowadzę ją, aczkolwiek wcale się nie cieszyłem, iż musi wracać. No cóż, rodzce.
OdpowiedzUsuńNie wiem czy mamie dziewczyny by się to spodobało. Zresztą nie zdziwiłbym się jakby nad ranem wygoniłaby mnie, twierdząc, iż jestem zastary, żeby nawet rozmawiać z jej corką. Oh, no cóż, bywa. Pokręciłem więc przecząco głową, przyglądając się rudowłosej. - No widzisz, tak jak u mnie. - powiedziałem, a w tym zdaniu można było domyślić się propozycji. Oczywiście, nie dałbym kobiecie spać na kanapie, o nie. Zapewniłbym jej miejsce w wygodnej, przytulnej sypiali.
OdpowiedzUsuńSkinąłem głową na znak zrozumienia, uśmiechając się przy tym wesoło. I tak oto, nie będę musiał rozstawać się z rudowłosą na noc. Oh Smith, westchnąłem w głębi ducha, i co teraz? Zastanowiłem się chwile w milczeniu, jednocześnie wychodząc za towarzyszką na zewnątrz. Było już dość chłodno jak na tą porę, najlepiej wiec byłoby jakbyśmy powoli kierowali w stronę domu. - Potem zawiozę Cię, gdzie tylko chcesz. - zapewniłem ją z nieblednącym uśmiechem.
OdpowiedzUsuńBradley High School. Mówi ci to coś? Koniecznie sprawdź! www.bradlet-high-school.blogspot.com
OdpowiedzUsuńUjalem jej dłoń w swoją, jednocześnie odserwujac jak na to zareaguje. Posłałem jej najcudowniejszy uśmiech jaki posiadałem w zanadrzu, po czym skierowałem się w stronę mojego domu. Był on w samym centrum Nowego Jorku, więc nie tez tak daleko, gdyż i Wesołe Misteczko było usadowione w sercu NY. - Może Cię poniose? - zapytałem, widząc jak ściąga ładne buty ze swoich idealnych nóg. - albo chociaż zamówiě taksówkę.
OdpowiedzUsuńPokrecilem przecząco głowa. Znalezienie drugiej takiej osoby jaką była rurowlosa, graniczylo z niemożliwym. W jej towarzystwie czułem się swobodnie i czułem, że mogłem jej zaufać. Sam nie wiem czemu miałem takie odczucia, jednakże taka była prawda. - Wątpię. - mruknąłem, a na mojej twarzy pojawił się mały grymas. Nie sądziłem, że myśli, iż bawię się kosztem niewinnym dziewcząt. Szczerze mówiąc, była pierwsza kobietą, do której nijako się zblizylem. Co tam, że pod wpływem alkoholu. - Chyba, że bedzie inny, fajniejszy nauczyciel, to zapewne jutro nawet o mnie nie wspomnisz, co? - zażartowałem. W głębi duszy chciałem, aby zaprzeczyła. Ale co poradzić. To co dziś zaszło zapewne odejdzie w niepamięć lub uzna się jako głupie, gdyż jesteśmy pod wpływem.
OdpowiedzUsuńMiałem nadzieję, że to jej trzeźwa strona tak myśli i mówi. Nie wiem ile wypilismy, aczkolwiek sam byłem juz pod mocnym wypływem, nieźle kręciło mi się w głowie, a co dopiero tak delikatnej i kruchej istotce jak Debby. Posłałem jej subtelny uśmiech, jednocześnie przejeżdżając ręką czule po jej policzku. - Zaraz będziemy, Debby. - powiedziałem. Swój wzrok przeniosłem na rozciagajacy się przed nami Manhattan, jak zwykle pięknie oświetlony nocą.
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę i mi odbije, pomyślałem, gdy poczułem mocne zakręcenie w głowie. Ponadto czułem jak alkohol dawał mi mocno do głowy i myślałem, że mogę robić, co zapragnę. Oby to się źle nie skończyło.
Kilka minut później byliśmy juz przed moją klatką. Jak dobrze, że za niedługo się stąd wypriwadzam. - za kilka dni idę oglądać domy jednorodzinne. - rzekłem entuzjastycznie, w tym samym momencie otwierając wejście do mieszkania. Tak, czeka mnie masa roboty związana z przyszłą przeprowadzka, ale czego człowiek nie zrobi dla własnego dobra i spokoju. - Czuj się jak u siebie. - mruknąłem, wchodząc za rudowlosą. Ściągnąłem buty i od razu wszedłem do dużego pokoju. - Serio. - W moim lokum natomiast panował istny ład i porządek. Dziewczyna mogłaby nawet pomyśleć, że jestem pedantem i by się nie pomyliła.
Rzeczywiście, moje mieszkanie było dość ładnie urządzone, a ponad to przestrzenne, co jak najbardziej mi odpowiadało. Spojrzałem na dziewczynę zadziornym wzrokiem, uśmiechając się przy tym uwodzicielsko. Alkohol dawał się we znaki że zdwojoną siłą, gdyż w mieszkaniu było przyjemnie ciepło. Usiadlem na wskazanym miejscu przez rudowlosa. Będąc niej tak blisko w mojej głowie rodziły się różne dziwne pomysły, które ostatkami trzeźwosci odsuwalem na bok. Byłem na tyle blisko, żeby dokładnie jej się przugladnac. Cudowna, piękna, niesamowita. tak mógłbym ją opisać.
OdpowiedzUsuńZ uśmiechem na ustach przyjmowałem ten gest. Położyłem swoją dłoń na jej i delikatnie przejechałem opuszkiem palca naskorek jej ręki. Taka delikatna i krucha, że sprawiała wrażenie, iż jak ją mocniej ścisnę, to zrobię jej krzywdę. Przyblizylem się do dziewczyny i palcami czule przejechałem po jej odslonietej szyi. Nie myślałem juz racjonalnie. W ogóle. Nie przejmowałem się niczym, choć powinienem, bo Debby to moja uczennica. Smith ogarnij, pomyślałem. Nie mogłem jednak powstrzymać swoich zbereznych myśli i czułych gestów względem dziewczyny. Była idealna. Cudowna.
OdpowiedzUsuńMoja trzeźwa strona juz odeszła w zapomnienie. Jedyne o czym marzyłem w tej chwili to ucalowac usta rudowlosej piękności. Smith! Ogarnij! To jest moja uczennica, mam jej pilnować, a nie z nią flirtowac. Pokrecilem lekko głową, nie chcąc przejmować się tym w tej chwili. Jutro będziemy odpowiadać za swoje błędy. W tym samym momencie musnalem delikatnie ustami jej odkrytą szyję.
OdpowiedzUsuńCzując jak dziewczyna opada z sił, dałem jej leżeć na moim ramieniu i spać. Nie przeszkadzalo mi to w ogóle, a wręcz było mile. Jednakże przypomniałem sobie obietnice, którą złożyłem samemu sobie. Mialem udostępnic dziewczynie swoją sypialnie. Wziąłem więc rudowlosa delikatnie na ręce, tak aby się nie obudziła. Zanioslem ją do sypialni i polozylem na wygodnym łóżku. Teraz nie musimy martwić się, że zrobimy coś złego, co będziemy żałować. W głowie nadal mi się kręciło niemiłosiernie. Rano bedzie chciało mi się zapewne pić. Ruszyłem swoje cztery litery w poszukiwaniu wody i jedną z nich zanioslem Debby. Następnie sam rozlosylem sobie kanapę i polozylem się. Jednakże nie potrafiłem zasnąć. Zapewne to za sprawą alkoholu bądź wrażeniami z dzisiejszego dnia.
OdpowiedzUsuńPrzeciagnalem się leniwie, czując promienie słoneczne na swojej twarzy. Słońce za oknami świeciło juz niemiłosiernie, co wskazywało na późną juz godzinę, gdzieś koło 12. Spojrzałem na zegarek wiszący na ścianie i nie zdziwiłem się. Rzeczywiście, do 12 nie było daleko, miałem rację. Chcąc, nie chcąc wstałem leniwie z łóżka i pół nagi, bo jedynie. w bokserkach poczlapalem w stronę łazienki. Idąc przymknalem lekko oczy i niespodziewanie wpadłem na rudowlosa. - Oh. dzień dobry.- mruknąłem entuzjastycznie. - juz nie śpisz? - zapytałem retorycznie. mmm, wziąłbym zimnym prysznic. albo ciepły, jakikolwiek.
OdpowiedzUsuńLiam Smith opuszczał zajęcia. Notorycznie. Dlatego też szanowna dyrekcja upierała się, by zostawał po lekcjach. Jakby naprawdę wierzyli, że ich posłucha. Wręcz przeciwnie, rozzłościli go tym jeszcze bardziej, więc od jakiegoś czasu nie pojawiał się w szkole w ogóle. Wydalenie mu na szczęście nie groziło, bowiem ojciec wpłacił na konto szkoły sporą sumę. Dyrekcja nie mogła sobie pozwolić na stratę tak dużej dotacji.
OdpowiedzUsuńTego popołudnia nie miał jednak nic ciekawego do roboty. Głównie przez pogodę, która tego dnia była wyjątkowo brzydka. Deszcz lał się strugami od samego rana, więc nie było żywej duszy na ulicach. Zdecydował, że warto w końcu pojawić się w szkolnych murach. Być może tutaj będzie ciekawiej.
Po obowiązkowych lekcjach poczekał, aż budynek się opróżni, po czym powolnym krokiem ruszył w stronę sali, w której miał odbyć karę. Był już kilka minut spóźniony, ale co z tego? I tak urządza swoją obecnością dyżurującemu nauczycielowi nie lada zaszczyt. Będzie miał się czym chwalić, bowiem Liam nie zamierzał się upokarzać po raz drugi w tym roku.
Pewnym krokiem wszedł do sali. Zauważył, że kary nie będzie odbywał sam, więc na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Dopiero po kilku sekundach zauważył, że znajoma mu dziewczyna trzyma coś za plecami.
- Co tam kryjesz? Czyżbyś nie miała zamiaru podzielić się ze starym kumplem?
Zmarszczylem czoło, czując mocny ból w głowie. No pięknie, kac. Westchnąłem cicho, po czym przeciągnąlem się ponownie. - Ha, bez nich są lepsze widoki. - rzekłem, szczerzac zęby w niebanalnym uśmiechu, spoglądajac jednocześnie na swoje czerwono-czarne bokserki. Poprawilem zgrabnie włosy, uśmiechajac się szeroko, a zarazem uwodzicielsko.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPrzytrzymałem jej rękę na moim torsie, przyglądając się jej jednocześnie z szerokim, uwodzicielskim uśmiechem na przystojnej twarzy. - Zawsze możesz się o tym przekonać. - zażartowałem, wskazując na łazienkę. Dobry humor trzymał się mnie od rana, co zwiastowało miły dzień. Pełen luzu i zabawy.
OdpowiedzUsuńDavid Smith
Widocznie bardzo się spieszyła, bo dnia poprzedniego obiecałem podrzucić ją tam, gdzie tylko chciała. A być może zapomniała? W każym razie, odprowadziłem dziewczynę do drzwi i z uśmiechem ją pożegnałem.
OdpowiedzUsuńPierwsze co zrobiłem po wyjściu dziewczyny z mojego domu to odczytanie adresu z kartki. Nie było opcji, aby ją nie odwiedził. Obiecałem, to po pierwsze. Po drugie, chciałem się z nią spotkać ponownie. Położyłem kartkę na niewielkej szafce, po czym ruszyłem pod prysznic. Dziś czeka mnie samotny dzień, aczkolwiek jutro.. jturo kto wie jak będzie.
[Z góry przepraszam za SPAM. Zaznaczam jednak, iż otrzymałam zgodę od właścicielki bloga.]
OdpowiedzUsuńWrzesień. W Birmingham High School pojawiają się nowe twarze, niektórzy odchodzą. Szkoła jednak nieustannie od kilkudziesięciu lat tętni tym samym życiem, a nauczyciele zarażają tą samą pasją. Ty też już dziś możesz dołączyć do najsłynniejszej szkoły z internatem w Wielkiej Brytanii.
Możesz wcielić się w rolę szkolnego kujona, kapitanki drużyny cheerleaderek, szkolnego sportowca. Wspinaj się po szczeblach szkolnej drabiny popularności i z niepopularnej pierwszoklasistki zmień się w królową balu!
Już dziś dołącz do http://birmingham-high-school.blogspot.com/
[Blog wciąż w budowie, jednakże najważniejsze zakładki są już dostępne.]
[Hej. Chciałabym zacząć wątek. Co Ty na to? ]
OdpowiedzUsuńPo prysznicu udałem się do kuchni, aby coś przekonsic. Wieczorem zamierzałem się szybko spakować i jechać do dziewczyny. Znów miałem ją zobaczyć, co bardzo mnie cieszyło. Spędziłem miły dzień wczoraj z niesamowitą rudowlosa pięknością. Z uśmiechem na ustach wspomniałem o niej. Wziąłem kartkę do ręki i odczytalem adres jej domku letniskowego. Pamiętałem z wczoraj, że telefonicznie miałem dac jej znać, lecz stwierdziłem, że zrobię jej niespodziankę.
OdpowiedzUsuńGdy nastał wieczór postanowiłem się spakować. Zabrałem kilka potrzebnych i mniej potrzebnych rzeczy, tak o. Nie wiedziałem przecież ile tam będę. nie miałem tez pojęcia na ile tam bedzie mnie chciała. Kiedy juz wszystko uporządkowalem, wsadziłem torbę do samochodu i ruszyłem.