niedziela, 22 lipca 2012

Smith, co z Ciebie wyrosło?




Michael
David Smith
Brytyjczyk
27 lat
(ur. 23.02.1985r)
Nauczyciel muzyki,
prowadzi szkolny chór
lokalny wokalista w swoim zespole "The Freaking Out"








David, tak się przedstawi, gdyż nie znosi swojego pierwszego imienia, którym obdarzył go ojciec. Właśnie, Ojciec. Gdyby nie fakt, że to Onwymmyślił owe imię, nie miałby nic do niego. Jednakże jest to niejako wspomnienie dla niego o Ojcu, którego chce zapomnieć. Zapytacie: dlaczego? Cóż, Ojciec Davida był despotycznym człowiekiem, który na każdym kroku wymagał od Smitha, to co mu właśnie przyszło do głowy. Nie ważne czy był on zdolny do wykonania tego, czy też nie. To było nieważne. Znaczenie miało, że Ben tego chciał i tak miało być. Matkę natomiast kocha całym sercem, pomimo tego, ze nie potrafiła przeciwstawić się metodą wychowywania jej męża. Bała się go. Jednakże dzięki temu Smithowi uformował się niezły charakterek. Jest miłym, sympatycznym oraz kulturalnym mężczyzną, ponadto nie jest typem podrywacza. Co prawda ma słabość do kobiet, jednakże gdy tylko chce powstrzymuje się od dziwacznych gestów lub zbereźnych myśli. David ma też jednak drugą stronę, potrafi być złośliwy i wredny, co uważa za swoją największą wadę.


Mimo że Smith jest Brytyjczykiem postanowił przyjechać do tego chaosu zwanego Ameryką. Osiedlił się wraz z żoną w Nowym Jorku i miał nadzieję, że będą tutaj szczęśliwi. Niestety, mylił się i to bardzo. Bowiem przyjazd do USA pogorszył tylko jego relacje z żoną, którą kochał ponad życie. Próbowali to naprawić, a raczej Smith próbował, gdyż Michelle się poddała. Wyznała nawet, że od początku nic do niego nie czuła i był on potrzebny jej jako podpora, dobry przyjaciel. Nie myślała o nim jak o partnerze na całe życie, nie chciała nawet mieć z nim dzieci. David po dostaniu od Elle oświadczenia o rozwodzie, załamał się. Długi czas po ich rozstaniu chodził do różnych klubów, barów czy pubów by swoje smutki zatopićw jakimś przepysznym trunku. Jednak dzięki temu poznał swoich nowych przyjaciół, z którymi założył zespół.



Kiedy Smith osiedlił się w NY podjął pracę w Liceum im. Benjamina Platta jako nauczyciel muzyki. Jako, że miał już styczność z młodzieżą jako jeden z pracowników w Wielkiej Brytani oraz dobre kwalifikacje do tej posady, przyjęli go. Tak zarabiał na życie będąc jeszcze z Michelle. Jak już zostało napisane wyżej, David poznał kilku utalentowanych ludzi, z którymi założył zespół "The Fraking Out". Nie zrezygnował on jednak z posady nauczyciela w Liceum. Za bardzo lubił pracę z młodymi ludźmi. Trzeba przyznać, iż David był nauczycielem z powołania, chociaż często miał już dość idiotów, którzy są w każdej szkole. Nie przepadał też za panującym hałasem w szkołach, ale co poradzić, młodzi muszą się wyszaleć.
Mike (o boże, DAVID no) jest wysokim mężczyzną, gdyż mierzy aż 1,85cm. Jest posiadaczem ciemnych blond włosów oraz hipnotyzujących niebieskich oczu. Możesz być pewny, że jego kolor tęczówek przyciąga uwagę wielu pań. Ponadto Smith jest dobrze zbudowanym mężczyzną, posiada doskonale wyrzeźbione ciało. Jego ubrania zawsze wyglądają schludnie i elegancko, nie pozwala sobie w nich nawet na drobne odgniecenia. Można powiedzieć, że lubi utrzymywać porządek, choć sam w głowie nie ma całkowicie poukładane.



Ciekawostki:
1. Smith przyzwyczajony jest do ciszy i spokoju, które uwielbia. Dlatego też często przesiaduje w miejscach, gdzie może znaleźć spokój. Mięzy innymi jest to pobliskie jezioro w środku lasu, gdzie nieliczni chodzą.
2. Niestety, Smith pije za dużo. Również pali. Zawdzięcza, no może to złe słowo, to swojej byłej żonie. Lubi przytulne lokale. Często w nich też gra razem ze swoim zespołem.
3. Co do zespołu, są mało znani i David jest z tego faktu zadowolony, ponieważ uczniowie nie trują mu głowy dziwnymi pytaniami ani nie rzucają złośliwych uwag w jego stronę. The Freaking Out grają muzykę hard rockową, często na pograniczu metalu. Głos Smitha idealnie pasuje do tego gatunku muzyki.
4. Skończył Szkołę Muzyczną z wynikiem celującym (jedyna rzec, którą zawdzięcza despotycznemu ojcu). Potrafi grać na fortepianie, każdym typie gitary oraz perkusji.
5. Jest rozwiedziony. Narazie nikogo nie ma i raczej nie zanosi się, aby jakaś kobieta pojawiła się w jego życiu. Jednakże jest otwarty na nowe znajomości oraz dalsze powiązania z kobietami. Od czasu do czasu chadza na różne spotkania z atrakcyjnymi i interesującymi kobietami. Ma swój typ kobiety, chociaż sądzi, że każda ma w sobie coś cudownego.
6. Jeden z jego największych błędów w życiu, to przespanie się ze swoją uczennicą. Czuli kiedyś coś do siebie i tak jakoś wyszło, jakkolwiek dziwnie to brzmi.


[No, karta poprawiona. Bardziej mi się podoba niż poprzednia. Wątki, wąteczki, wątęczusie, whatever - zawsze mile widziane. Tak samo powiązania, więc nie musicie się pytać czy chcę wątek, zawsze chcę. Ale spokojnie, jak spytanie, to przecież nie gryzę :>

Wizerunek zmieniony na: JAMES'a FRANCO.]

136 komentarzy:

  1. [ Przyznam się, że nic ambitnego nie przychodzi mi do głowy. A jeżeli, ja mówię "coś nie ambitnego" mam na myśli głównie przypadkowe spotkanie, ewentualnie wpadnięcie postaci na postać. Oczywiście, jeżeli Ci odpowiada Katherine może zostać łamagą...]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Witam, kontynuujemy wątek między Debby, a Davidem? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  3. [No to witam ponownie ^^ hmm... twój komentarz do mnie musiał się nie dodać na onecie no więc się upominam :P ewentualnie jeśli wolisz możemy zacząć nowy wątek]

    OdpowiedzUsuń
  4. [Trochę, to znaczy ile? ;>]

    OdpowiedzUsuń
  5. [Cóż, im dziwniej tym ciekawiej. I łał... ty zabójco :P]
    Alison nie była święta, mimo powszechnej opinii i szczerego przekonania jej rodziny. Źle się prowadziła jak na dziewczynę z dobrej rodziny, oj bardzo źle. A czemu? Może odbijała sobie brak dzieciństwa, a może po prostu życie było nie do przyjęcia. Powodów mogło być setki więc ona się na nich nie skupiała. Wolała raczej zabijać smutki cudowną medycyną doktora Blacka. Wpadła na niego przypadkiem kiedyś na imprezie w jakiejś melinie. Była wtedy na niezłym głodzie, a jej dilera kilka dni wcześniej zgarnęli. Tak właśnie poznała swojego dobrego kumpla i przyszłego dostawcę wszystkiego, czego tylko zapragnęła.
    Tego wieczora Black poprosił ją o dostarczenie towaru dla Jonesa, ostatnio miał dziwne paranoje, że go obserwują i nie chciał ryzykować. Obiecał jej za to trochę towaru więc zgodziła się bez większych protestów. Ona i Jones mieli się spotkać na dachu wieżowca. Dotarła tam nieco spóźniona bo zatrzymała ją znajoma spotkana na mieście. Kiedy dotarła na górę zdziwiła się gdyż miała się spotkać tylko z jednym mężczyzną a było ich dwóch. Usłyszała zamieszanie. Postanowiła podejść bliżej i dowiedzieć się o co chodzi. Stała metr dalej gdy David zepchnął mężczyznę z budynku. Zasłoniła dłonią usta i otworzyła szeroko oczy. Zdziwiła się jeszcze bardziej kiedy zobaczyła kim był. Nie wiedziała co powiedzieć. A może i nie potrafiła sklecić zdania bo była na prochach, nawet nie wiedziała co wzięła, po prostu łykała.

    OdpowiedzUsuń
  6. [Dziki seks na suficie? :D No, może ograniczymy się do śpiewania ajm e prajwet danser, e danser for many, trzymając się latarni :D ale na wątek jestem jak najbardziej chętna :D]

    OdpowiedzUsuń
  7. [I tak w ogóle to jestem mistrzem \m/ patrzę na zdjęcia w twojej karcie z bloga na onecie i tak się zastanawiam... jakiś dziwnie koleś do Chrisa podobny (w końcu co robi student, zamiast się uczyć na egzamin z historii starożytnej, który musi poprawić - nurkuje na tumblrze i shipuje Hiddleswortha) *5 minut później* i nazwisko się zgadza... *5 minut później* a może to bracia...? *5 minut później* znam tę twarz... I TAK SPŁYNĘŁA NA MNIE ŁASKA OŚWIECENIA :D brawo dla mnie, zawsze brawo :D

    OdpowiedzUsuń
  8. [Mam pomysł! Aż sama jestem z siebie dumna, bo zwykle udaję, że akurat tylko tym razem coś mi nie stykają kabelki w mózgu i każę ludziom wymyślać wątki, a potem godzę się na wszystko, bo jestem człek ugodowy :D Mam pomysł na to, żeby panowie sobie wynajęli studio nagrań na parę godzin i razem pograli - muszą to mieć więc sprawdzone i wiedzieć, że im wychodzi wspólne granie, czyli znają się już jakiś czas i są uroczymi buddies :D]

    OdpowiedzUsuń
  9. Podeszła do krawędzi i dyskretnie spojrzała w dół, gdzie zaczął się zbierać tłum gapiów. Schowała się szybko żeby nie zostać zauważona i podeszła do mężczyzny.
    -Chodź, wyprowadzę cię stąd tylnym wyjściem. Tylko szybko bo zaraz zadzwonią po gliny - skinęła głową w jego stronę i ruszyła oglądając się czy idzie za nią. Widać było na jakim jest głodzie. W takich chwilach pewnie wzięłaby towar który przeznaczony był dla trupa i naćpałaby się w jakiejś alejce ale tym razem aż zrobiło jej się żal mężczyzny.
    -A potem możemy zająć się towarem za który zapłacił twój już-nie-żywy przyjaciel.

    OdpowiedzUsuń
  10. [Dobranoc, ja sobie walnę kolejne posiedzenie do trzeciej \m/]

    OdpowiedzUsuń
  11. [heheszki, no to ja ponownie odpiszę na ostatni komentarz i możemy zaczynać :)]

    W jej głowie panował istny chaos, po raz pierwszy o dawna nie potrafiła sobie poradzić z nadmiarem bolesnych wspomnień, które wydostwały się z najdalszych zakamarków jej umysłu. Wzięła głębszy wdech aby odgonić negatywne emocję po czym wypuściła powietrze z płuc ze świstem. Kiedy zorientowała się, że bezbarwnie wpatruję się w szarość pochłaniającą ocean, ocknęła się z przemyśleń i wysłuchała mężczyznę, zrobiła co jej powiedział i gdy jej filigranowej ciało okryła jego bluzka jej wzrok skierował się na mężczyznę. Wysiliła się na subtelny uśmieszek, który usunął z jej twarzy zbędne zmartwienia. -Dziękuję.- Wyszeptała i zobaczywszy butelkę leżącą na piasku długo nie myśląc chwyciła za naczynie i wzięła porządnego łyka. Zarzuciła rudą czupryną, przygnębiająca aura panująca w okół dziewczyny momentalnie przygasła. Odchrząknęła cicho i znów zerknęła na mężczyznę, starając się zaśmiać. -To jak obecnie wyglądam jest zdecydowanie przeciwieństwem czegoś pięknego bądź nawet przeciętnego. Wyglądam jak rumun.- Tym razem wybuchła dźwięcznym śmiechem, który rozładował napiętą atmosferę, sielanka nie trwała jednak długo. Chwyciła za swoją odzież i wyszła na zewnątrz mimowolnie rozglądając się dookoła. Przyciągnęła butelkę do ust napiła się rozgrzewającej cieszy. Wzięła większy wdech zanim odwróciła się w stronę mężczyzny z efektownym uśmieszkiem formującym się na jej pełnych ponętnych ustach. -To gdzie teraz panie Smith?-

    OdpowiedzUsuń
  12. Jej nie obchodziło donoszenie. Nie lubiła mieszać się w nie swoje sprawy więc ona nic nie widziała i jej tu nie było. Z resztą jutro i tak pewnie niczego nie będzie pamiętać. Zeszli z dachu i zaczęli szybko schodzić schodami tylko dla pracowników. Dobrze znała ten budynek bo kiedyś w sekrecie spotykała się tu z chłopakiem ale to było lata temu. Wyszli z budynku do jakiegoś zaułka. Lekko wychyliła się za róg. Tłum na miejscu zdarzenia znacznie się powiększył. Słychać już było dźwięk nadjeżdżającej policji. Schowała się z powrotem i ruszyła w przeciwnym kierunku. Wystarczyło skręcić w tej wąskiej uliczce w prawo, przejść jeszcze kawałek i wychodziło się na zupełnie inną ulicę. Zapewne nikt nie będzie o nic podejrzewał przechodniów z tej ulicy bo teraz mogli na wiele sposobów ominąć tamto miejsce.

    OdpowiedzUsuń
  13. Popatrzyła na mężczyznę z ciekawością kryjącą się w jej piwnych tęczówkach. O dziwo, początkowo nie dopytywała się o jego zamiary oraz następny przystanek przechadzki dopiero kiedy mężczyzna przysiadł na piasku i poklepał miejsce obok siebie, przysiadła na piaszczystej plaży i odezwała się. -A gdzie dokładnie się wybieramy?- Próbowała odgarnąć niesforne kosmyki włosów z twarzy, ale chłodnawy wiaterek jej to utrudniał.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zatrzymała się i również na niego popatrzyła.
    -Cóż, możemy iść do hotelu i zapomnieć o tym jak bardzo na trzeźwo życie jest nie do wytrzymania - zaproponowała jednak widząc jego zdziwienie postanowiła sprostować. Domyślała się, że propozycje darmowego ćpania nie były na porządku dziennym.
    -Nie lubię brać sama ale nie przyzwyczajaj się do darmowego towaru - uprzedziła i znowu ruszyła. Niedaleko był niedrogi ale przyzwoity hotel, kierowała się właśnie w tamtą stronę.

    OdpowiedzUsuń
  15. Akurat ta jedna, jedyna linia metra musiała mieć według ajfonowej aplikacji czasowe przerwy w kursowaniu, AKURAT TA. Spowodowało to między innymi falę załamań nerwowych wśród oczekujących na stacji, którzy mieli jakieś bardziej konkretne zobowiązania, jazdę w dzikim tłoku z twarzą na szybie i konieczność stratowania kilku osób podczas torowania sobie drogi do wyjścia. Przeżywszy to bez większego uszczerbku na zdrowiu, Jean i jego skrzypce dotarły na miejsce, dodatkowo w towarzystwie saksofonu, który był pierwszą rzeczą kupioną wyłącznie za własne pieniądze. Jaka duma i chwała. Wpadł do studia spóźniony zaledwie pięć minut, magia. - DZIEŃ DOBRY! I przepraszam, zawiodła mnie komunikacja publiczna i porwali obcy, mam nadzieję, że nie przyszedłeś godzinę przed czasem, bo wtedy w ramach rekompensaty będę cię musiał zabrać na tequilę. A to będzie oznaczało mniej więcej tyle, że żona mnie wyrzuci z domu, czego bym w sumie nie chciał.

    OdpowiedzUsuń
  16. Wywróciła oczyma i odpowiedziała z przekąsem. -Cóż mogę powiedzieć Smith, kłamałam.- Zerknęła na mężczyznę z zadziornym uśmieszkiem formującym się na jej pełnych ustach. Na szczęście całe napięcie związane z tamtejszą sytuacją odpłynęło razem z kolejną porcją procentów, którą wypiła rudowłosa. Położyła głowę na jego ramię i westchnęła bezgłośnie, nie potrafiła nie zlustrować jego wysportowanej sylwetki, obserwacja leżała w jej naturze.

    OdpowiedzUsuń
  17. - Nie widzę. - Uniósł oba kciuki do góry i zaprezentował na obliczu pełną radość, że David umożliwił mu strzelenie jednym z ulubionych sucharów, które są zawsze tak samo i niepodważalnie śmieszne. Przynajmniej dla Jeana i ludzi, którzy już mieli okazję z nim spędzić trochę czasu i pozbyć się rozterek w stylu 'czy mam się śmiać, czy jednak przepraszać za wpadkę'. Ależ oczywiście, że się śmiać! - I lubię metro. - Dodał tonem potencjalnego samobójcy, który wyznaje, że lubi pociągi albo moment, kiedy wypływa czerwona woda. - Dobra, koniec z żartami. - Przyjął swoją własną reprymendę. - Mam moje zabawki, jeszcze chciałem zorganizować flet, bo dawno nie grałem, ale mi nie wyszło, astrofizyk nie odbierał telefonu, pewnie znowu posuwał jakąś uczennicę, takim to dobrze.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Oj tam oj tam :D]

    Napawała się ciszą, przymykając powieki i pogrążając się w błahych przemyśleniach. Pozwoliła aby błogostan przejął kontrole nad jej umysłem i filigranowym ciałem. Kiedy poczuła jak mężczyzna odgarnął jej niesforny kosmyk twarzy, jej usta mimowolnie ugięły się w naturalnym uśmieszku. Rudowłosa nie wiedziała czy to alkohol czy też jej dzisiejszy napływ spontaniczności skłoniły ją do muśnięcia kości policzkowej mężczyzny, po chwili wybuchła dźwięcznym śmiechem. -Tego to się nie spodziewałeś, co?- Wstała i zdjęła jego koszulkę, była wystarczająco sucha aby nałożyć swoją sukienkę, przeczesała włosy palcem i zerknęła na dół, na mężczyznę. -Ruszaj tyłek, trzeba powrócić do wcześniejszej dynamiki.-

    OdpowiedzUsuń
  19. -Ilu ludzi już zabiłeś? - spojrzała na niego zaciekawiona i o mało co nie weszła na latarnię. Cóż, na trzeźwo nie była zbyt rozgarnięta a co dopiero po kilku kolorowych pigułkach. Ona kojarzyła go odkąd zobaczyła go na dachu. To ten facet, który tak panikował kiedy urwał im się film i rano obudzili się w łóżku. Nie sądziła, że ktoś taki ćpa. I widać, że był nałogowcem na ostrym głodzie, to akurat było czuć na kilometr.

    OdpowiedzUsuń
  20. -Uhm - pokiwała głową w zamyśleniu. Resztę drogi przeszli w milczeniu. Kiedy doszli do budynku zapłaciła za pokój i pojechali windą na górę. Po wejściu do pokoju Alison zamknęła drzwi na klucz i na stole rozłożyła zawartość torebki czyli dosłownie wszystko, co można było kupić na czarnym rynku.
    -Od czego zaczynamy?

    OdpowiedzUsuń
  21. - Czyli jedziemy zgodnie z planem? Twoje demo najpierw na sucho, a później się nagramy? - Zapytał dla pewności, w końcu istniała bardzo wielka szansa, że kiedy się umawiali na to nagranie, był myślami zupełnie gdzie indziej i tego co nie zdołał zarejestrować jego mózg, dopisał sobie sam. jednak tym razem taka dramatyczna sytuacja nie miała miejsca, jakież to wielkie szczęście. A Jean nawet podjął wysiłek ogarnięcia nut i wstępnego przećwiczenia utworów!

    OdpowiedzUsuń
  22. Rudowłosa mimowolnie zerknęła na wysportowaną sylwetkę mężczyzny po czym spuściła wzrok na żółtawy piasek, dyskretnie kręcąc głową z dezaprobatą. Procenty pulsujące razem z krwią w jej żyłach na każdym kroku dawały się we znaki, tylko czy tym razem na pewno rudowłosą kierowały zwykłe procenty? Wyrwała się ze zbędnych przemyśleń i ponownie zerknęła na mężczyznę z zadziornym uśmieszkiem malującym się na jej pełnych, bladoróżowych ustach. -Gotowa, tylko pozostał jeden drobny szczegół.- Próbowała ukryć figlarny uśmieszek, ale bez powodzenia. Za moment znalazła się na plecach mężczyzny, cichym głosem odezwała się wprost do jego ucha.
    -No to ruszajmy.- Roześmiała się krótko.

    OdpowiedzUsuń
  23. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  24. -Dobry wybór - przyznała i podała mu proszek licząc na to, że sam przygotuje go sobie do użycia. Sama wyjęła z torebki łyżeczkę na którą wysypała trochę proszku, rozrobiła go z wodą i zaczęła podgrzewać łyżeczkę zapalniczką. Na koniec włożyła na łyżeczkę wacik i przez niego nabrała narkotyku do strzykawki. Zawiązała sobie gumkę na ramieniu, kilka razy poklepała wierzchem dłoni lewą rękę i już po chwili uwydatniła się żyła. Wbiła w nią igłę i po woli wstrzyknęła płyn.

    OdpowiedzUsuń
  25. Złapała się mężczyzny aby ustrzec się wylądowania na betonowej ścieżce, roześmiała się dźwięcznie usłyszawszy jego pytanie.
    -Bardziej, tymczasowym szoferem. Jak się spiszesz to być może awansujesz.- Z nieukrywaną ciekawością iskrzącą się w jej piwnych tęczówkach patrzyła przed siebie aby dowiedzieć się dokąd zmierzają. Przez jak się jej wydawało moment pochłonęły ją dogłębne przemyślenia, dopiero kiedy mężczyzna postawił ją na betonowej ścieżce zorientowała się, że są na miejscu. Jej oczom ukazało się pokaźne wesołe miasteczko, zerknęła na mężczyznę z urodziwym uśmieszkiem formującym się na jej pełnych ustach. -Na co jeszcze czekamy? Chodźmy.- Chwyciła mężczyznę za dłoń i ruszyła przed siebie, pierwszym stanowiskiem jakie planowała odwiedzić była budka z watą cukrową, za którą rudowłosa wprost przepadała. Kiedy tylko każdy dostał upragnioną watę, swobodnym krokiem ruszyła przez wydeptaną ścieżkę. Wzięła większego gryza różowej waty i zerknęła na widocznie rozbawionego mężczyznę, nawet nie zorientowała się, że na jej nosie pozostawał kawałek cukrowego smakołyku. -Co?-

    OdpowiedzUsuń
  26. - Okej, okej, tylko myślę... - A to wymagało sporego wysiłku i zebrania pokaźnych ilości kosmicznej energii w jednym miejscu. Ale mimo wszystko Jean mógł jednocześnie myśleć i się przemieszczać, dlatego wszedł za Davidem do magicznego pokoju. - Kojarzysz Wasting Love Iron Maiden? To się tak zajebiście gra na gitarę i skrzypce, że ojej i w ogóle łał.

    OdpowiedzUsuń
  27. [Rozumiem ;>]

    Dotknęła językiem czubka swojego nosa aby upewnić się, że nie będzie chodzić z pozostałością smakołyku tym samym próbowała się nie roześmiać. Delektowała się każdym momentem beztroskiej zabawy, wiedziała, że prędzej czy później będzie musiała powrócić do rzeczywistości i nużącej rutyny. Rozglądnęła się po wesołym miasteczku, jej wzrok przykuła górska kolejka, rudowłosa dotychczas nie miała szansy aby wypróbować takową, chwyciła mężczyznę za dłoń i pociągnęła do stanowiska górskiej kolejki.

    OdpowiedzUsuń
  28. Ledwo skończyła smakołyk, jego pozostałości położyła na ławce, być może ktoś chciałaby się skusić. Wystarczyło aby spożyła niewielką dawkę procentów by jej komiczne wręcz rozumowanie dawało się we znaki. Po zakupie specjalnych żetonów, ujęła dłoń mężczyzny i przystanęła obok wejścia, czekając na ich kolej. Jej dłoń lekko się trzęsła, co było dla niej zupełnie nowe, przeważnie nie denerwowała się przed ekscytującym zajęciem przecież przepadała za wyzwaniami.

    OdpowiedzUsuń
  29. Zerknęła na mężczyznę z naturalnym uśmieszkiem malującym się na jej pełnych, bladoróżowych ustach. Była wdzięczna za jego gest, który bezsprzecznie dodał otuchy rudowłosej, kiedy przyszła kolej na nich, wzięła głębszy wdech po czym wypuściła powietrze z płuc ze świstem, chwytając się ramienia mężczyzny. Przysiadła w wagonie, przymykając powieki. Kiedy poczuła zaciskające się pasy, jej wargi automatycznie się złączyły tym samym jej usta utworzyły się w cienką kreskę. -Gotowy czy nie, zaczynamy.- W jej głosie brzmiała ekscytacja, wszystkie obawy odpłynęły, otworzyła oczy i popatrzyła na mężczyznę z zadziornym uśmieszkiem formującym się na jej pełnych ustach. Ścisnęła jego dłoń i przygryzła wargę, oczekując na start, delikatny wiaterek zawiewał niesforne kosmyki włosów na jej porcelanową twarzyczkę. Skończ ze zbędnym stresem i nudziarstwem. Przyszedł czas na zabawę.

    OdpowiedzUsuń
  30. Rudowłosa próbowała powstrzymać się od rozentuzjazmowanych gestów, mniej więcej się jej udało choć podczas jazdy zdarzyło się jej cicho pisnąć, przez cały czas trzymała się ramienia mężczyzny, śmiejąc się beztrosko. Jej pofalowane, długie włosy uniosły się na wietrze, który dodatkowo muskał jej rozpromienioną twarzyczkę. Kiedy ich przejażdżka dobiegła końca, rudowłosa zerknęła na mężczyznę z figlarnym uśmieszkiem malującym się na jej pełnych ustach. Ich następnym przystankiem była strzelnica, za którą dziewczyna wprost przepadała, zabawa dobiegła końca, rudowłosa mimowolnie zerknęła na zegarek na nadgarstku, który wskazywał dwudziestą trzecią. Wiedziała, że nie może zjawić się w lokum rodzicielki dlatego napisała, że noc spędzi z przyjaciółką z którą w rzeczywistości nie widziała się od miesięcy. Rodzicielka była zbyt zajęta życiem towarzyskim aby zorientować się, że córka ją okłamuję. Wywróciła oczyma kiedy dostała krótką odpowiedź na wysłaną wiadomość. Miała tylko nadzieję, że znajdzie zapasowy klucz od swojego lokum. W pewnym momencie poczuła znaczny ubytek procentów w pulsujących żyłach, kątem oka dostrzegła budkę z napojem podawanym w typowo amerykańskich, czerwonych kubeczkach, automatycznie zorientowała się, że to alkohol. Jej zadziorny uśmieszek znacznie się poszerzył, ukazując przy tym szereg jej perłowo białych zębów kiedy dostrzegła tequile. Chwyciła mężczyznę za dłoń i pociągnęła w stronę owego stanowiska. Kupiła kolejkę czterech kieliszków tequili. Wzięła głębszy oddech po czym wypuściła powietrze z płuc ze świstem. -Teraz się przekonamy kto ma mocniejszą głowę. Gotowy?- Przygryzła wargę w dość kuszącym geście i bez dodatkowych komentarzy, raz po raz wypiła swoją kolejkę trunku.

    OdpowiedzUsuń
  31. [Przepraszamy za spam]
    Zaczynamy od nowa ze świeżymi pomysłami. Rozkręć z nami najlepszą blogową imprezę!
    district-party.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  32. Położyła się na łóżku i przymknęła oczy, czekając na efekty. Chwilę później otworzyła oczy i spojrzała na mężczyznę.
    -A tak właściwie to czemu go zabiłeś?

    OdpowiedzUsuń
  33. Wypuściła powietrze z płuc ze świstem z namysłem wpatrując się w każdą atrakcję wesołego miasteczka, błądziła wzrokiem po stanowiskach, lecz nic nie wpadało jej w oko. Dopiero kiedy natknęła się na pewną budkę, na jej ustach uformował się zadziorny uśmieszek odsłaniający szereg jej perłowo białych zębów, zerknęła na mężczyznę, przygryzając dolną wargę, w jej oczach lśniła ekscytacja. Zarzuciła rudą czupryną i swobodnym krokiem skierowała się do pewnego stanowiska. Zatrzymała się przed budką do zdjęć i uchyliła kurtynę przed mężczyzną, nie oczekując na jego reakcję, sama weszła i przysiadła w środku. W pewnym momencie uderzyła ją fala gorącą, spodziewała się, że to pewnie od procentów, które zaczęły na nowo pulsować wraz z krwią w jej żyłach. Alkohol robił swoje.

    OdpowiedzUsuń
  34. Nie musiała widzieć się w lustrze żeby wiedzieć jak bardzo zwęziły się jej źrenice.
    -Czy też to czujesz? - mruknęła już totalnie odprężona i wyluzowana. Jej ciało było w niebie, dawno nie czuła takiego relaksu.

    OdpowiedzUsuń
  35. Zerknęła na mężczyznę, śmiejąc się pod nosem. Automat pstryknął pierwsze zdjęcie, po chwili, bez zbędnych przemyśleń, objęła mężczyznę, jej wyraz twarzy automatycznie zmienił się na równie komiczny co wcześniej uformowany na twarzy chłopaka. W jej oczach wręcz lśniła ekscytacja, na jej ustach malował się znaczny uśmieszek, który rozpromieniał jej porcelanową twarzyczkę. Przybrała pozycję na następne zdjęcie, delikatnie muskając policzek mężczyzny. W pewnym momencie sama nie wiedziała co skłoniło ją do tego gestu, lekko przekręciła twarz mężczyzny do siebie i musnęła jego usta. Chciała beztroskiej zabawy i spontaniczności, to ją dostała. Za jej gestem nie kryło się nic specjalnego, być może procenty buzujące z krwią w jej żyłach i czysta sympatia. Roześmiała się pod nosem podczas gdy automat zrobił kolejne zdjęcie.

    OdpowiedzUsuń
  36. Podejrzewała, że bez odpowiedniej dawki procentów buzującej wraz z krwią w jej żyłach, nie odważyłaby się na tamten gest. Wcale nie żałowała tego co zrobiła, wręcz przeciwnie, doskonale czuła się ze świadomością, że nie jest taką sztywną, konserwatywną nudziarą. Przysiadła na kolanach mężczyzny, w budce rozbrzmiewał śmiech ich obojga, plecami oparła się o jego tors i przygryzła wargę w kuszącym geście do zdjęcia aczkolwiek po chwili znów wybuchła dźwięcznym śmiechem. W pewnym momencie pokazało się powiadomienie, że to ich ostatnie zdjęcie. Chciała zrobić coś co zapamiętałaby na długi czas. Zerknęła na mężczyznę, niesforny kosmyk włosów opadł na jej twarz, położyła dłoń na jego poliku, i musnęła jego usta, początkowo był to delikatny pocałunek aczkolwiek po chwili z zadziornym uśmieszkiem lekko przygryzła jego dolną wargę, automat pstryknął im zdjęcie, dziewczyna odsunęła się trochę, nie spuszczając wzroku z mężczyzny. -Tak na pamiątkę, moich pierwszy kroków w spontanicznym stylu życia.- Roześmiała się krótko pod nosem. Przez otwór wyleciały dwie kopie ich zdjęć.

    OdpowiedzUsuń
  37. Wcale nie chciała wyjść na zewnątrz, atmosfera panująca w środku zdecydowanie jej odpowiadała, ich gesty nie wydawały się być zobowiązujące choć pod taką dawką procentów nie była w stanie spojrzeć jasno na sytuację, bądź co bądź, nie chciała aby to wszystko ot tak się skończyło. Jego czułe muśnięcie wywołało na jej pełnych ustach subtelny uśmieszek, owinęła dłonie wokół jego szyi, po chwili ponownie musnęła jego usta, wplątując palce w jego włosy, pogłębiła pocałunek, nie zostawiając choćby najmniejszego miejsca między ich ciałami. Odsunęła się nieznacznie i przygryzła dolną wargę. -Wypadałoby wyjść...- Szepnęła, śmiejąc się cicho. Poczuła jak uderza ją kolejna fala gorąca.

    OdpowiedzUsuń
  38. Jego szept sprawił, że po jej plecach przewinął się delikatny dreszcz, sama nie wiedziała czy była to reakcja na jego głos czy proste zaskoczenie ciepłym powietrzem, które odnalazło drogę do jej ucha. Wyszła za mężczyzną, odgarniając niesforne kosmyki z twarzy. Chwyciła za jedną z dwóch kopii fotek, automatycznie zaczęła się przyglądać każdej z osobna. Usłyszawszy jego wypowiedź, ukryła twarz we włosach, śmiejąc się przy tym krótko. -Jednak odziedziczyłam coś przydatnego po rodzicielce. Za to ty wyglądasz bardzo przystojnie, zwłaszcza na tym...- Wskazała palcem zdjęcie na którym mężczyzna wyglądał przekomicznie, jej pełne usta ugięły się z zadziornym uśmieszku. -To chyba na tyle jeśli chodzi o wesołe miasteczko...- Odezwała się z tajemniczą nutą rozbrzmiewającą w jej głosie. -Gdzie teraz, Smith?-

    OdpowiedzUsuń
  39. Rudowłosa nie wiedziała jak potoczą się sprawy kiedy spożyję następną kolejkę procentów, ale po raz pierwszy wcale nie przejmowała się nawet najgorszą opcją, raz po raz wypiła zawartość szklanych luf. Poczuła przypływ gorąca, automatycznie zrzuciła z ramion dopasowaną marynarkę. Usłyszawszy jego propozycję, przytaknęła z entuzjazmem kryjącym się w jej lśniących tęczówkach. Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że przez cały dzień zjadła jedynie jabłko i watę cukrową. -Wyśmienity pomysł, Smith. Jestem z Ciebie dumna.- Skomentowała z zadziornym uśmieszkiem formującym się na jej bladoróżowych ustach, mimowolnie chwyciła go za dłoń i spacerem skierowała się do przytulnej knajpki tuż obok wesołego miasteczka. -Wiesz, nie spodziewałam się, że ten dzień tak się potoczy.- Jej wzrok znów skierował się na mężczyznę, patrzyła prosto w jego oczy podczas gdy niesforne kosmyki włosów na skutek wiaterku opadały na jej twarz.

    OdpowiedzUsuń
  40. Rudowłosa mimowolnie się roześmiała i pokiwała głową, ramię mężczyzny stało się oparciem dla jej głowy, westchnęła bezgłośnie po czym wypuściła powietrze z płuc ze świstem. -Wygląda na to, że wybrałam odpowiedni moment aby wprowadzić w swoje życie garstkę spontaniczności.- Przygryzła wewnętrzną cześć dolnej wargi aby powstrzymać się od nieustających uśmieszków. Spacerek do kameralnej knajpki zajął im być może kwadrans, weszła do środka i usadowiła się na sofie wzorowanej na latach sześćdziesiątych w najskrytszym przedziale, poklepała miejsce obok siebie i zerknęła na mężczyznę z figlarnym uśmieszkiem malującym się na jej pełnych ustach. Kiedy podeszła do nich kelnerka, rudowłosa zamówiła porcję frytek.
    -A co dla Ciebie, Smith?-

    OdpowiedzUsuń
  41. Zerknęła na mężczyznę, który wydawał się być pogrążony we własnych przemyśleniach, zastanawiała się co zaprząta jego głowę, zauważywszy, że spogląda na zegarek, mimowolnie pomyślała, że być może chcę aby spotkanie dobiegło końca. Westchnęła bezgłośnie i przygryzła dolną wargę, ślepo wpatrując się w żółtawą ścianę. Wcale nie chciała aby ten dzień dobiegł końca, po raz pierwszy od bardo dawna czuła się potrzebna, zatraciła się w beztroskiej zabawie choć w jej umyśle wciąż krążyła myśl, że nic nie trwa wiecznie, w końcu będzie musiała powrócić do rutynowej rzeczywistości. Nagle w jej głowie zaświtał pomysł, skąd dzisiaj tyle niedorzecznych aczkolwiek beztroskich i brzmiących doskonale pomysłów? Jej wzrok znów skierował się na mężczyznę, przygryzła wargę z widoczną niezręcznością. -Smith, myślałeś kiedyś aby wyrwać się choć na moment z tego przeklętego miasta i spędzić czas beztrosko na przedmieściach? Wiem, że to niedorzeczne, ale stężenie procentów w moich żyłach ewidentnie daję się we znaki. Otóż, mam domek letniskowy na obrzeżach miasta, mógłbyś mnie tam odwiedzić choćby na dzień czy dwa. To dość zapomniane miejsce, większość ludzi preferuję bardziej ekskluzywne domki po drugiej stronie miasta.- Kiedy zorientowała się, że to wszystko tak po prostu wyszło z jej ust, przygryzła wargę i odchrząknęła. -Tak, to głupi pomysł.-

    OdpowiedzUsuń
  42. Usłyszawszy jego odpowiedź, automatycznie skierowała swój wzrok na mężczyznę, przez moment lustrowała jego wyraz twarzy dopatrując się śladów zwykłych żartów, kiedy zorientowała się, że mężczyzna bez ogródek pozytywnie rozpatrzył jej propozycję, na jej ustach mimowolnie uformował się naturalny uśmieszek, który rozświetlił jej twarz.
    -Tego się nie spodziewałam, ale przyjmę tą odpowiedź bez zbędnych oporów. Wyjeżdżam jutro wieczorem. Daj swój telefon.- Mężczyzna podał jej telefon, wzięła go w dłoń i wystukała swój numer po czym oddała go chłopakowi. -Daj znać jak się zastanowisz nad tym na trzeźwo.- Skomentowała, śmiejąc się pod nosem. Kelnerka przyniosła ich zamówienia, rudowłosa automatycznie chwyciła za frytkę i ją zjadła.
    -Mmm, pycha.-

    OdpowiedzUsuń
  43. [Mam pewien pomysł. Panowie mogliby się spotkać podczas koncertu zespołu Smitha, jeżeli Ci to pasuje, oczywiście :)]

    OdpowiedzUsuń
  44. \Piątkowe popołudnia lubił spędzać w jakichś pubach. Nie żeby upijał się do nieprzytomności, ale zawsze można było nawiązać ciekawe znajomości, które być może później wykorzysta w słusznej sprawie. Udał się do jakiegoś lokalu, w którym był już raz. Na drzwiach wejściowych zauważył plakat, informujący o koncercie jakiegoś zespołu. Z nazwy jakoś go nie kojarzył, ale nic mu nie przeszkodzi posłuchać. A nóż widelec, może spodoba mu się to co akurat grają. Przepchnął się jakimś cudem do baru, potrącając jakiegoś mężczyznę.
    - Przepraszam- uśmiechnął się lekko.

    OdpowiedzUsuń
  45. [juz drugi do kolekcji XD w dialogach odpisze po powrocie z warszawy, bo na ipadzie pisze sie totalnie niewygodnie, jesli tekst ma miec wiecej niz jedno zanie XD]

    OdpowiedzUsuń
  46. Rudowłosa wzięła frytkę i z zadziornym uśmieszkiem malującym się na jej pełnych ustach, zamoczyła ją w ketchupie leżącym na talerzu mężczyzny. -Twój jest lepszy...- Skwitowała, próbując się powstrzymać od roześmiania się, bez powodzenia. Przywołała kelnerkę ruchem dłoni i zamówiła dla siebie sok pomarańczowy z kostką lodu, zerknęła na mężczyznę z oczekiwaniem na jego zamówienie, kiedy podjął decyzję, kobieta odeszła, za to rudowłosa zlustrowała jego twarz, kiedy zauważyła trochę ketchupu w kąciku jego ust.
    -Wyglądasz bardzo atrakcyjnie z tym dodatkiem na ustach.- Roześmiała się dźwięcznie i palcem wytarła ketchup z jego ust po czym delikatnie zlizała go z palca, tak, procenty dawały się we znaki i to coraz bardziej. -Hm, pycha.-

    OdpowiedzUsuń
  47. [ Jeśli chodzi o wątek to nie mam pomysłu, z powiązaniem jest trochę lepiej. Na pewno znają się ze szkolnego chóru, poza tym nie muszą to być to typowe relacje nauczyciel-uczennica, bo Vivianne ma zwyczaj zapraszać nauczycieli na kawę. ]

    OdpowiedzUsuń
  48. [ Jestem za. Możesz zacząć? :) ]

    OdpowiedzUsuń
  49. [Powiązanie byłoby ciekawsze, ale czy masz jakiś pomysł? ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  50. O jak miło, że facet na niego się nie wydarł. Większość ludzi, na których wpadał zazwyczaj gromiła go takim tekstem 'matka nie nauczyła cię chodzić?' Aż żal tyłek ściskał. Udał się do baru w celu skonsumowania jakiegoś trunku z wyższymi procentami. Właśnie zespół zaczął grać, a on odwrócił się w stronę, gdzie była swojego rodzaju scena. TTam rozpoznał gościa, na którego wpadł niedawno. Usadowił się wygodnie na krześle czekając aż koncert się rozkręci.

    OdpowiedzUsuń
  51. No, no, Alex musiał przyznać, że grali na bardzo przyzwoitym poziomie. Takie klimaty akurat lubił, a w jego samochodzie zazwyczaj tylko takie płyty przeważały. Kiedy zauważył, że przy scenie zbierają się ludzie, aby rzucić się w wir pogowania, przystąpił i do nich. W prawdzie nie robił tego dawno i być może nie powinien robić, bo już niektórych rzeczy w pewnym wieku nie przystoi, ale nie mógł się powstrzymać. Po kilku mocniejszych stuknięciach, wiedział, że jutro na ich miejscu, będą jakieś siniaki. Jednak teraz go to zupełnie nie obchodziło.

    OdpowiedzUsuń
  52. Vivianne lubiła podróżować, szczególnie w wakacje. Odkąd zamieszkała w Nowym Jorku, starała się chociaż na tydzień odwiedzić rodzinne Miami. Oprócz tego zdarzało jej się zwiedzić Europę, ale i tak na większość czasu pozostawała w szkole. W tym roku zdecydowała się polecieć do Australii, w której ostatnio była jako siedmioletnia dziewczynka. Miała szczęście, że zarobki jej rodziców pozwalały jej zobaczyć każde miejsce. Równie dobrze mogła co roku spędzać wakacje, pracując w jakiejś knajpie.
    Pierwszą rzeczą jaką zrobiła po zakwaterowaniu w apartamencie, była kąpiel. Może nie zdecydowała by się na to, gdyby wiedziała, że nauczyciel z jej szkoły będzie mógł zobaczyć ją przy okazji prawie nagą. To była najbardziej nieprawdopodobna rzecz, która mogła ją spotkać, kiedy rozpakowywała sporych rozmiarów walizkę.
    - Pan Smith! - odwróciła się gwałtownie w jego stronę, jednocześnie przyciskając stos ubrań do piersi. Nie czuła się zbyt komfortowo zawinięta jedynie w biały hotelowy ręcznik. - Co pan tutaj robi? - zapytała jeszcze, po czym usiadła na sporym łóżku, wpatrując się szeroko otwartymi oczami w mężczyznę.

    OdpowiedzUsuń
  53. Kiedy kelnerka przyniosła jej ulubiony sok, rudowłosa natychmiast zamoczyła wargi w chłodnej cieszy i upiła sporego łyka. Usłyszawszy jego pytanie, złączyła wargi przy czym jej usta ułożyły się w cienką kreskę co było jasnym przekazem, że pochłonęły ją przemyślenia. Wpatrywała się ślepo w żółtawą ścianę, w jej głowie przewijały się wspomnienia związane z domkiem letniskowym i jej towarzyszem wypadów poza miasto, Mathiasem. To on odkrył ten teren, wtedy wiedziała wyłącznie o popularnym miejscu po drugiej stronie miasta które odwiedzała z matką i bratem kiedy była młodsza, podczas przerwy wakacyjnej zbierała się tam cała śmietanka towarzyska, nie orientowała się gdzie znajduję się teren o którym mówił jej terapeuta i gdzie osiedlała się mniej zamożna część Nowego Jorku. Od tamtej pory co rok podczas przerwy wakacyjnej jechała do wykupionego domku letniskowego aby odpocząć od rutynowej rzeczywistości. Oderwała się przemyśleń i zerknęła na mężczyznę z naturalnym, urodziwym uśmieszkiem formującym się na jej bladoróżowych ustach. -Podczas każdej przerwy letniej, zazwyczaj na tydzień, czasem mniej. To spokojny teren, ostatnio spośród czternastu domków letniskowych wynajęte były wyłącznie dwa. Mój i pewnej, starszej pani. Jest jeziorko, teren ogólnie zadrzewiony. Spodobałoby Ci się.-

    OdpowiedzUsuń
  54. Vivianne po prostu narzuciła na siebie luźną sukienkę, nie dbając o to, że nadal była mokra. Włosy związała w niedbały kok, żeby nie moczyły ubrania, po czym wyszła szybko z pokoju. Zobaczenie dziewczyny bez mocno pomalowanych ust graniczyło z cudem. Teraz jednak chciała tylko jak najszybciej wyjaśnić zaistniałą sytuację i cieszyć się swoim apartamentem. Mimo, że oboje mieli klucze z tym samym numerem, to przecież ona dostała go pierwsza i to jej należał się pokój. Poza tym zbyt wiele ubrań zdążyła rozpakować, aby teraz ponownie wkładać je do walizki. Zresztą to był kolejny powód, dla którego nie chciała się przenosić - zamknięcie walizki wcale nie było takie proste.
    - Mam ten sam klucz. - powiedziała, stając w drzwiach i pokazując mężczyźnie klucz, który dostała. - Musimy iść do recepcji i to wyjaśnić, bo nie zamierzam... - urwała w środku zdania, przypominając sobie, że ma przed sobą swojego nauczyciela i odgarnęła mokre kosmyki z czoła.

    OdpowiedzUsuń
  55. Lubił kiedy zabawa trwała od samego początku. O taaaak. Jednak teraz zaczął żałować, że nie założył na nogi swoich glanów, które stały w szafce na buty i błyszczały od niedawno użytej na nich pasty. Z drugiej strony nie wiedział, że akurat dzisiaj będzie koncert. Po kilku kawałkach zrobiono przerwę. Blondyn przedostał się ponownie do baru po kolejne piwo. Spojrzał na swoje trampki i uznał, że jeżeli dotrwają do jutra to będzie istny cud. Tym bardziej, że podeszwa już mu odlatywała, ale spiesząc się o wyjścia na miasto wieczorem, kto się przejmuje odlatującą podeszwą buta?

    OdpowiedzUsuń
  56. Wzięła garstkę przekąsek i raz po raz zjadła połowę frytek z talerza, nie musiała obawiać się o przybranie wagi gdyż regularnie ćwiczyła, po matce odziedziczyła doskonałą przemianę materii więc nawet gdyby przejadała się jedzeniem i nie przejmowała się wysiłkiem fizycznym, pewnie i tak jej szczupłej, kobiecej figurze nic by nie groziło. Zerknęła na mężczyznę, nie potrafiąc powstrzymać się od naturalnego uśmieszku, rozpromieniającego jej twarzyczkę, w jej piwnych tęczówkach kryła się radość. Ten dzień przerósł wszystkie jej oczekiwania. -Dobry z Ciebie towarzysz, David. Być może przekonam się do zajęć muzycznych.- Roześmiała się dźwięcznie, jego ramię stało się oparciem dla jej głowy, mimowolnie zerknęła na zegarek na nadgarstku, który wskazywał prawie drugą.
    -Będę się musiała zbierać, jutro o ósmej wyruszam do domku letniskowego...- Westchnęła bezgłośnie, ciężko jej było pogodzić się z faktem, że ten pełen beztroskiej zabawy dzień dobiegał końca.
    -Byłbyś tak miły i odprowadziłbyś nową znajomą?- Raz po raz zalewały ją fale gorąca, spodziewała się, że alkohol nie długo przejmie całkowitą kontrolę nad jej umysłem i filigranowym ciałem, nie chciała aby stało się to w towarzystwie mężczyzny gdyż nie byłaby w stanie odpowiadać za swoje czyny.

    OdpowiedzUsuń
  57. Wzięła głębszy wdech po czym wypuściła powietrze z płuc ze świstem, usłyszawszy jego komentarz, na jej ustach, mimowolnie, uformował się subtelny uśmieszek. Wstała, zarzucając obszerną, skórzaną torbę na ramię. -Mam wygodną kanapę w lokum, jeśli tak bardzo nie chcesz się rozstawać.- Zażartowała aczkolwiek w jej głosie można było dosłyszeć się niewykluczanej propozycji. Przygryzła dolną wargę, przeczesując włosy z górnej partii głowy aby niesforne kosmyki nie opadały na jej twarzyczkę.

    OdpowiedzUsuń
  58. Skoro David nie chciał ustąpić lub chociaż udawać, że zależy mu na ugodowym rozwiązaniu konfliktu, to Vivianne też nie zamierzała. Może i był jej nauczycielem, i powinna być dla niego miła, jednak aktualnie miała to gdzieś. Nie miała najmniejszej ochoty na pakowanie tych wszystkich rzeczy i w sumie, chyba tylko o to jej chodziło.
    - Więc Davidzie... - zaczęła opierając się o futrynę drzwi. - Albo będziemy zamieszkiwać ten pokój razem, albo przeniesiesz wszystkie te rzeczy do mojego nowego pokoju, bo ja nie zamierzam ich ruszać ani o milimetr. - dodała jeszcze i założyła ręce na piersiach.

    OdpowiedzUsuń
  59. Złączyła wargi przy czym jej usta automatycznie ułożyły się w cienką kreskę, nie widziała przeszkody aby mężczyzna przenocował w jej opustoszałym lokum przecież uświadomiła matkę, że nie zamierzała wracać, przynajmniej przez następny tydzień do lokum kobiety znajdującego się w samym centrum Nowego Jorku. Usłyszawszy jego wypowiedź, przygryzła wewnętrzną część dolnej wargi, rozważając jego propozycję. Rano mogłaby pójść po swoje rzeczy i pojechać za miasto do domku letniskowego. Po chwili wzruszyła ramionami, śmiejąc się krótko.
    -Skoro nalegasz.- Odgarnęła kosmyk rudych włosów z twarzy i poprawiła swoją obszerną torbę. Zapłacili za posiłek po czym dziewczyna wyszła na zewnątrz, delektując się chłodnym wiaterkiem muskającym jej twarzyczkę, przymknęła powieki, stojąc w miejscu przez moment. Zastanawiała się czy podjęła prawidłową decyzję, nie wiedziała przecież jak będzie się zachowywać kiedy procenty całkowicie przejmą kontrolę nad jej umysłem i ciałem. Debby, nie ma ryzyka, nie ma zabawy. Tak, jej trzeźwa strona zdecydowanie by o tym tak nie pomyślała.

    OdpowiedzUsuń
  60. [Wątek zawsze. ;D Pozwól, że zacznę.]
    Nemo przemykała opustoszałymi, szkolnymi korytarzami niczym kot, cicha i niezauważalna, no prawie, nie licząc kilku potknięć, mało kto mógł w ogóle pomyśleć, że ktoś buszuje w szkole w środku lata. Szybko dotarła do odpowiedniej sali i otworzyła drzwi kluczem zwiniętym z portierni. Weszła do klasy od muzyki i zaciągnęła się zapachem nut, kredy i instrumentów. O, tak, kochała ten zapach. Pośpiesznie zamknęła drzwi i na najbliższym stoliku rozłożyła swój instrument. Już od kilku dni palce świerzbiły ją, byle tylko móc zagrać na skrzypcach. Planowała to już jakiś czas, oprócz grania przyciągało ją widmo adrenaliny i ekscytacji. wyciągnęła na środek sali pulpit, a ze stosu notatek wyciągnęła jeden z bardziej sobie znanych utworów. Głośno wypuściła powietrze, spojrzała na nuty i zaczęła grać.

    OdpowiedzUsuń
  61. Na ustach rudowłosej uformował się subtelny uśmieszek, przytaknęła głową w geście zrozumienia wnet poczuła kolejną falę gorąca zalewającą jej filigranowe ciało, wypuściła powietrze z płuc ze świstem. Musiała wziąć się w garść, wręcz czuła jak procenty wraz z krwią buzują w jej żyłach, dyskretnie przejmując kontrolę nad jej umysłem aby bez ostrzeżenia zawładnąć jej ciałem oraz świadomością.
    -No to prowadź, panie nauczycielu.- Kąciki jej ust ugięły się w zadziornym uśmieszku, ruszyła ramię w ramię z mężczyzną aczkolwiek botki na wysokich obcasach zdjęła i schowała do obszernej torby, chciała zapobiec zbędnym wypadkom.

    OdpowiedzUsuń
  62. Vivianne zastanawiała się jeszcze chwilę nad tym co powiedział. Na początku pomyślała, że jednak ustąpi - w końcu nie przyjechała tutaj by spędzić najbliższy tydzień w towarzystwie nauczyciela. Co prawda David nie należał do znienawidzonych przez nią nauczycieli i można powiedzieć, że darzyła go jakąś sympatią, ale jednak był to nauczyciel.
    A potem przypomniała sobie jak próbowała zapiąć swoją walizkę, ale w końcu musiała zawołać siostrę, by ta na niej usiadła. Lise jednak była zbyt mała i chuda, i to Vivianne musiała siedzieć na walizce, by ta się zapięła.
    - A więc witam współlokatora. - powiedziała i uśmiechnęła się lekko, po czym zniknęła w drzwiach swojej sypialni.

    OdpowiedzUsuń
  63. Wypił kolejne zamówione przez siebie piwo natychmiast. Powód był jeden i banalny. Zaschło mu w gardle. Tuż przy barze ujrzał wokalistę zespołu. Podszedł do niego bliżej.
    - Nieźle gracie- z ust blondyna padła pochwała- Jeżeli wydacie płytę, to chętnie ją sobie kupię- zaśmiał się cicho, ale przyjaźnie. Nie było w tym ani cienia ironii.

    OdpowiedzUsuń
  64. Bradley High School. Mówi ci to coś? Koniecznie sprawdź! www.bradlet-high-school.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  65. Gest mężczyzny sprawił, że na na jej bladoróżowych ustach mimowolnie uformował się subtelny uśmieszek, odsłaniający jej delikatniejszą stronę. Rudowłosa choć potrzebowała pomocy wcale nie dawała o tym znać gdyż podobnie jak matka wręcz nie cierpiała być od kogoś zależna, zazwyczaj oferowaną pomoc automatycznie odrzucała, no chyba, że było to sprawa życia i śmierci aczkolwiek obecna sytuacja nie wymagała aby mężczyzna podjął zbędne kroki. Pokręciła głową, i swobodnym krokiem ruszyła przed siebie, ramię w ramię z mężczyzną. -Dawno nie chodziłam na bosaka, pozwól, że skorzystam z tej szansy.- Roześmiała się pod nosem po czym westchnęła bezgłośnie. -Uwielbiam tą porę kiedy Nowy Jork wydaję się być spokojniejszy, w prawdzie niewiele, ale to zawsze coś. Mam nadzieję, że nie jesteś zawiedziony tym nagłym i niespodziewanym obrotem spraw. Ja, osobiście, spędziłam świetny dzień. Musimy to powtórzyć, Smith. No chyba, że znajdziesz sobie zastępstwo, jakąś kolejną uczennicę z którą będziesz szalał w Wesołym Miasteczku.- Zażartowała, zerkając na mężczyznę, chłodny wiaterek zawiewał jej włosy na twarz, co rusz musiała je odgarniać, w pewnym momencie dała sobie z tym spokój.

    OdpowiedzUsuń
  66. Rudowłosa jedynie się zaśmiała po czym westchnęła głośno aby wprawić się w aktorską grę. -Prawdopodobnie...- Odpowiedziała na stwierdzenie mężczyzny, próbując ukryć rozbawiony uśmieszek, bez najmniejszego powodzenia. W jej głosie doskonale można było się dosłyszeć żartobliwej nuty. Z namysłem zerknęła na jego twarz, w głowie walczyło o jej uwagę tysiące przemyśleń, w towarzystwie mężczyzny nie odczuwała potrzeby bycia doskonałą, wiedziała, że była w tym zasługa procentów i ich wpływu na ludzką mentalność, ale dużą rolę w jej odczuciach odgrywał fakt, że każde z nich dzieliło ułamki historii, być może ich życiowe historie, przeciwieństwa doskonałości podejmowania działań i decyzji nie były powodem do dumy, ale bez wydarzeń, które miały miejsce w ich przeszłości, być może nie mieliby okazji się spotkać. -Ja tak łatwo nie zapominam, David.- Dodała z przekorą aczkolwiek w jej głosie wyraźnie było słychać poważną nutę. Spojrzała na ich splecione dłonie i mimowolnie się uśmiechnęła, był to rzadko spotykany uśmieszek na jej pełnych ustach, naturalny i szczery. Znów poczuła uderzenie gorąca spowodowane przez alkohol pulsujący w jej żyłach wraz z krwią, zabierający resztki jej trzeźwego rozumowania, złączyła wargi i wypuściła powietrze z płuc ze świstem.

    OdpowiedzUsuń
  67. Przygryzła wewnętrzną część dolnej wargi aby przywrócić się do porządku. W głowie z sekundy na sekundę pojawiały się co nowsze, niedorzeczne przemyślenia co mogło wyłącznie znaczyć o tym, że alkohol próbował przejąć kontrolę nad jej umysłem. Żałowała, że pozwoliła sobie wypić taką dawkę trunków przecież w najskrytszych zakamarkach w głowie, które ukrywała aby spędzić beztrosko dzień, wiedziała, że to nie skończy się dobrze. Wzięła głębszy wdech, smakując rześkie powietrze na koniuszku języka po czym wypuściła powietrze z płuc ze świstem. Nawet się nie zorientowała, że są na miejscu, pogrążyła się w transie, być może była to zasługa procentów, dopiero kiedy usłyszała jego komentarz, na jej ustach uformował się delikatny uśmieszek, podkreślający jej subtelną urodę. -Dom jednorodzinny? Mam nadzieję, że zostanę zaproszona na parapetówkę. Sama wychowałam się w domku jednorodzinnym w Irlandii, biorąc pod uwagę mój dotychczasowy życiorys, z tamtym okresem wiążą się moje ulubione wspomnienia z dzieciństwa.- Weszła do środka, z chłodnego podwórka do ciepłego pomieszczenia, co wcale nie było dobrym pomysłem gdyż w tym samym momencie straciła większą połowę swojego trzeźwego rozumowania aczkolwiek co prawda mniejsza część niej próbowała wy strzec sprawiania kłopotów. Rozglądnęła się po jego loku po czym usłyszawszy jego komentarz, ruszyła za mężczyzną.
    -Ładnie tu.- Przyznała szczerze i przysiadła na sofie, jeszcze przez chwile błądziła wzrokiem po wnętrzu pokoju, aż jej wzrok natrafił znów na mężczyznę, uśmiechnęła się tajemniczo i poklepała miejsce obok siebie. Wcale nie chciała się żegnać z trzeźwą Debby, ale nie miała na to większego wpływu.

    OdpowiedzUsuń
  68. Na jej ustach mimowolnie uformował się figlarny uśmieszek. Uczucie błogości ogarnęło jej filigranowe ciało, w jej piwnych tęczówkach świeciły się tajemnicze iskierki, które można było uznać za zapowiedź kłopotów. Procenty pulsujące w jej żyłach wraz z krwią, przejmowały kontrolę nad jej umysłem i ciałem. Co rusz odczuwała uderzenia gorąca, odgarnęła włosy na jedną stronę, odsłaniając ramię i szyję. Alkohol pochłonął resztki jej trzeźwości, położyła dłoń na jego poliku, nie spuszczając wzroku z mężczyzny.

    OdpowiedzUsuń
  69. Rudowłosa dosłownie przez moment odzyskała ułamek świadomości, chciała oderwać się od mężczyzny, ale błogość narastająca w jej filigranowym ciele tylko zaostrzała jej chęć na skosztowanie jego ust. Przejechała placem wzdłuż jego kości policzkowej, nie spuszczając wzroku z mężczyzny. Resztki świadomości zupełnie ją opuściły, alkohol buzujący w jej żyłach wraz z krwią, powodował, że w jej głowie rodziły się co nowsze, absurdalne pomysły, nie potrafiła tego zastopować, procenty wpływały też na to, że wcale nie chciała zastopować. Przybliżyła się do mężczyzny, ich twarze dzieliły dosłownie minimetry, po chwili jej usta odnalazły jego, początkowo delikatnie muśnięcie przerodziło się w intensywny pocałunek, drugą dłonią błądziła po jego obojczyku. Podczas pocałunków na jej ustach malował się delikatny uśmieszek. Zerknęła na mężczyznę, wpatrując się w jego oczy z tajemniczą iskierką.

    OdpowiedzUsuń
  70. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  71. Przygryzła dolną wargę, delektując się ciszą oraz muśnięciem jego ciepłych warg na jej szyi. Poczuła jakby momentalnie skleiły się jej oczy, owinęła dłonie w okół jego szyi, podpierając się o jego ciało i zasnęła. Stężenie procentów w jej żyłach sprawiło, że ogarnęła ją błogość, za którą szedł sen. Ułożyła głowę na jego torsie, wtulając się w niego. Po raz pierwszy, od bardzo dawna, czuła się bezpieczna i zadowolona. Być może jej senność spowodowana przez za dużą dawkę procentów krążących w jej filigranowym ciele zapobiegła sytuacji, która później wywołałaby kłopoty.

    OdpowiedzUsuń
  72. Rudowłosa zasnęła, z głową ułożoną na jego torsie, kiedy poczuła ręce odrywające ją od podłoża, w tym przypadku sofy, otworzyła niemrawie oczy automatycznie zerkając na mężczyznę, na jej ustach uformował się delikatny uśmieszek, ponownie przymknęła oczy, czując jak mężczyzna układa ją na łóżku. Nawet nie pamiętała kiedy znów zasnęła, dopiero gdy poczuła intensywne promienie słoneczne, które odnalazły drogę do pokoju, na twarzy, przebudziła się i mimowolnie zerknęła na zegarek, którego wskazówki pokazywały jedenastą. Nagle w jej głowie bez upomnienia zaczęły się ukazywać obrazy z ostatniej nocy: lokal, kantorek, plaża, wesołe miasteczko, pocałunki w budce fotograficznej, knajpka. Doskonale pamiętała wszystko związane z tamtymi miejscami, film urwał się jej dopiero kiedy wkroczyła do lokum mężczyzny. Wzięła głębszy wdech po czym wypuściła powietrze z płuc ze świstem, nie wiedziała jak się zachować, jedyne czego się obawiała to, to, że mężczyzna nie będzie pamiętać większości zdarzeń z wczoraj albo jeszcze gorzej, nie będzie chciał ich pamiętać. Tak czy siak, podejrzewała, że najlepszym wyjściem byłoby ulotnienie się, tylko większa część niej wcale nie chciała odejść i o tym wszystkim zapomnieć. Podreptała do łazienki gdzie zmyła pozostałości wczorajszego makijażu i odświeżyła się, po chwili wyszła i nagle natknęła się na przeszkodę na swojej drodze, lekko zderzyła się z mężczyzną, zerknęła w górę, bądź co bądź, on nie należał do niskich. -Cześć...- Wyszeptała, próbując ogarnąć nieład na głowie.

    OdpowiedzUsuń
  73. Zlustrowała mężczyznę od czubka głowy aż po stopy, kiedy zorientowała się, że jest w samych bokserkach, jej wzrok pośpiesznie powrócił do jego twarzy. Złączyła wargi, przy czym jej pełne usta uformowały się w cienką kreskę, próbowała nie dać po sobie poznać, że przez moment ogarnęło ją uczucie niezręczności. Debby, daj spokój, twoje zachowanie jest takie... przedwczorajsze, wcale nie chciała wrócić do swojej uporządkowanej strony, byt sztywnego robota jest nie służył.
    -Jak widać, nie mogłam już spać.- Przyznała, ustąpiła w bok aby mężczyzna mógł wejść do łazienki, po chwili na jej ustach uformował się zadziorny uśmieszek. -Ładne bokserki panie Smith.- skomentowała, krzyżując dłonie na klatce piersiowej.

    OdpowiedzUsuń
  74. Usłyszawszy jego komentarz, wywróciła oczyma tym samym na jej ustach malował się zadziorny uśmieszek. -Doprawdy?- Odezwała się, w jej głosie rozbrzmiewała kusząca nuta, rudowłosa próbowała nie roześmiać się choć jej wyraz twarzy zdradzał delikatne rozbawienie, przejechała palcem po jego torsie, utrzymując kontakt wzrokowy. Na szczęście, nie czuła się najgorzej choć odczuwała skutki wczorajszego, nadmiernego spożycia procentów, pobolewała ją głowa oraz wciąż czuła się lekko odwodniona.

    OdpowiedzUsuń
  75. [Cześć, przejęłam postać twojej byłej żonki. Mam zamiar wprowadzić zmiany pewne. Otóż postanowiłam,że Elle pragnie zacząć życie od nowa i przyszedł czas na zmiany chce się ustatkować i nie chce wieść już życia imprezowiczki i niedojrzałej kobiety. I czy może być taki jeden mały fakt jaki Michelle ukrywała przed David'em. Otóż ciąża. Dowiedziała się ona o niej dopiero po rozwodzie. Aktualnie córeczka miałaby roczek a twoja postać z czasem by się o niej dowiedziała. Co Ty na to? Taka bardziej rozbudowana historia, byłoby ciekawie]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Nie widzę karty, więc odpisujuę tutaj :)
      Jasne, pomysł z ciążą bardzo mi się podoba. A postać zmieniaj dowolnie, jeśli tego chcesz. Tak, aby było Ci z nią dobrze :) ]

      David

      Usuń
  76. [Karta już jest. Także teraz pora na wątek. Jakiś konkretny pomysł spotkania, miejsca itp?]

    OdpowiedzUsuń
  77. [ Gdzieś urwał nam się wątek. Może nowy? Też w hotelu? Mogę zacząć. ]

    OdpowiedzUsuń
  78. [No to w takim razie zacznę wątek w stylu jakiegoś porannego sobotniego joggingu]
    Sobotni poranek z czwartego piętra budynku wyglądał w sam raz na jogging. Na szczęście pomoc sąsiedzka do dziecka jest. Michelle ubrana już w swoje ulubione spodnie do biegania i sportowy stanik wzięła małą Zoey i zaniosła do Gabrieli- czterdziestoparoletnia wdowa mieszkająca sama. Nie miała zbyt wieli zajęć także chętnie opiekowała się małą. Ostatni poprawi w odbiciu szklanych drzwi-subtelna poprawa końskiej kity. Mała rozgrzewka przed budynkiem. Kierunek park!
    Mimo ciąży Elle nadal miała figurę jakiej niektóre modelki mogły jej pozazdrościć. Zazwyczaj pokonywała tą samą trasę co zawsze, ale tym razem postanowiła zagłębić się trochę dalej co daje także więcej przemierzonych kilometrów i straconych kalorii.
    Dotarła do starej drewnianej ławeczki, z której zielona farba zdążyła praktycznie cała zejść. Trochę odpoczynku nie zaszkodzi. Wzięła parę łyków wody z bidonu. Zamknęła oczy i pozwoliła aby chłodne, przyjemne powietrze rozwiewało jej kitkę.

    OdpowiedzUsuń
  79. Mimo przymkniętych oczu poczuła,że kilka kroków od niej zatrzymał się. A jako,że z Michelle straszne ciekawskie jajo jest. Bardzo niepozornie spoglądnęła na osobę. Słońce trochę ograniczyło jej widoczność. Ledwie widziała sylwetkę mężczyzny- dobrze zbudowany, umięśniony. największą słabość miała do męskich łydek dlatego też tam postanowiła zerknąć, ale zamiast nich w oczy rzuciły jej się stare sportowe buty do biegania, które miała tylko jedna osoba(Bynajmniej mogła mieć tylko jedna osoba)-David- mruknęła do siebie. Niemal natychmiast uniosła się i rzuciła dość beznadziejnym tekstem do chłopaka-Co u Ciebie?- Nic lepszego nie przyszło jej do głowy.

    OdpowiedzUsuń
  80. [Heluu, przybyszu z Brytanii. :> Jasne, wąteczkosy mile widziane i powiązania też. Huh, pomysł. Tylko nie relacje uczennica-nauczyciel, to nudne. No chyba, że bliższe relacje :> Smith może ją też ukrywać od czasu do czasu, czy coś takiego.]

    OdpowiedzUsuń
  81. Jones zbyt dobrze znała swojego byłego męża,żeby wiedzieć,że mimo uśmiechu jest źle. Postanowiła to jednak przemilczeć. Wciąż była rozkojarzona, nie wiedziała gdzie wzrok umieścić- Postanowiłam zostać..- wyjaśniła mu. Przyglądała mu się bacznie. Tak strasznie tęskni za nim. Pragnie aby była jak dawniej i nawet lepiej. Chce aby Zoey miała pełną rodzinę. Wie,że David ma prawo wiedzieć o swoim dziecku, ale boi się odrzucenia ze strony chłopaka. Jego reakcji na to wszystko- ..chyba zostanę na stałe- dodała po chwili namysłu.

    OdpowiedzUsuń
  82. Uciekałam. Biegłam, co sił. Mój apartamentowiec nie był już bezpiecznym miejscem na ukrywanie. Będę musiała zmienić miejsce pobytu, za wszelką cenę.
    - Stój! - krzyczęli za mną policjancji, ja jednak ich nie posłuchałam. Biegłam tak szybko, jak mogłam, a zawdzięczałam to siłowni, z którą się nie rozstawałam. Była nieodłącznym elementem mojego życia. Inaczej nie byłabym w stanie uciec choćby kilometra.
    SMITH, Smith mi pomoże, pomyślałam. Kim był Smith? Moim nauczycielem, kimś w rodzaju opiekuna, a teraz i wspólnikiem. Bo jak mam inaczej go nazwać, kiedy ukrywa mnie; zbiega? Jeszcze trochę, westchnęłam, pokonując schody. Co chwilę obracałam się, aby sprawdzić czy zgubiłam Stróżów Prawa.
    Nie minęło pięć minut, kiedy znalazłam się u progu mężczyzny. Mogłam na niego liczyć, ale nie ufałam mu w stu procenach. Był w końcu nauczycielem, jak mam ufać komuś w takiej beznadziejnej profesji? Westchnęłam bezgłośnie, słysząc jego słowa. PRzyzwyczaił się, wiedziałam to. - Dzięki. - rzuciłam pospiesznie i weszłam, zamykając za sobą drzwi.

    OdpowiedzUsuń
  83. -Zostałam do bardziej zmuszona...- Oczywiście,że to było wina braku funduszy, ale także dziecko. Cały czas miała nadzieję,że pewnego dnia spotka David'a i powie mu o wszystkim potem będą żyć szczęśliwe jak w bajce, ale kiedy przyszła okazja na to wszystko odwagi zabrakło. Wiedziała,że zaraz chłopak zapyta się co ją zmusiło do takiej decyzji. Nie mogła mu powiedzieć całej pracy- Nie miałam jak powrót do Anglii a potem jak dostałam tu pracę to już postanowiłam zostać- uśmiechnęła się nikle. Aby dalej ciągnąć rozmowe dziewczyna zapytała o zespół.

    OdpowiedzUsuń
  84. -Przejść się?- Z początku nie docierało to do dziewczyny,że David proponuje jej coś takiego. Widać było na jej twarzy zakłopotanie-Nie no pewnie, jasne. przejść się, tak- odpowiedziała gubiąc się w słowach.
    -Cieszę się,że idzie Ci dobrze w zespole. Ja wiedziałam,że zawsze miałeś talent i oby tak dalej- uśmiechnęła się potulnie do chłopaka- No to gdzie się kierujemy?

    OdpowiedzUsuń
  85. Jeszcze tego samego dnia, Vivianne uznała swoje zachowanie za karygodnie i postanowiła się poprawić. Może nie wymyśliła nagle, że powinna się wyprowadzić do innego pokoju. Chciała jedynie naprawić relacje z nowym współlokatorem, a zarazem nauczycielem, bo nie warto mieć złych relacji z nauczycielem.
    Tak więc pojawiła się przed drzwiami jego sypialni z butelką czerwonego wina w ręce, tym razem już kompletnie ubrana w czarną sukienkę, z pomalowanymi ustami i uczesanymi włosami. Zapukała delikatnie, a kiedy w progu pojawił się David, uśmiechnęła się lekko.
    - Przyszłam przeprosić. Powinnam się zachować... inaczej. - powiedziała wciskając butelkę mężczyźnie. - Wino nie jest najlepszą rzeczą, jaką mogę dać nauczycielowi, ale mamy wakacje. - przyznała i wzruszyła delikatnie ramionami.

    OdpowiedzUsuń
  86. -Hm.. kawa powiadasz. Ubrani za ciekawie nie jesteśmy, nawet nie mam przy sobie gotówki. Co Ty na to,żebym poszła do domu się przebrać? Obiecuje zajmie mi to jakieś 10 minut jeśli chcesz możesz wziąć u mnie prysznic no a jeśli chodzi o coś do przebrania o to się nie martw. Brak był u mnie ostatnio i zostawił parę ciuchów- uśmiechnęła się i ochoczo pobiegła przed siebie cały czas spoglądając do tyłu na chłopaka i czekając na niego odpowiedz.

    OdpowiedzUsuń
  87. Rudowłosa wywróciła oczyma i zdjęła dłoń z jego torsu. -Chciałbyś...- Zażartowała, po czym uśmieszek na jej pełnych ustach zbladł kiedy usłyszała dźwięk swojego telefonu komórkowego, wypuszczając powietrze z płuc ze świstem wyciągnęła komórkę, na jej ekranie wyświetliła się wiadomość, odczytała ją po czym jedynie westchnęła bezgłośnie. Mogła się tego spodziewać po swojej samolubnej matce, nie chciała aby wiadomość wprawiła ją w gorszy humor, ale bez powodzenia. Zerknęła na mężczyznę, z nieznacznym uśmieszkiem malującym się na jej ustach, nie chciała jeszcze jego pogrążać w złej atmosferze, musiała jak najszybciej wyrwać się z tego miasta, spakować bagaże i udać się do wynajętego lokum. -Ja będę już szła, dziękuję za wczorajszy wieczór David.- Wolnym krokiem skierowała się do drzwi po chwili jednak odwróciła się i podała mężczyźnie kartkę z adresem domku letniskowego. -Moja propozycja jest dalej aktualna jakby co.- Spodziewała się, że mężczyzna nie będzie chciał ryzykować kolejnego spotkania z uczennicą, ale nie chciała aby jak dotąd przyjemna atmosfera między nimi prysnęła w powietrzu. Ucałowała go w polik i wyszła. Czekały ją kolejne, samotne dni, tym razem jednak z dala od tego pokręconego miasta.

    OdpowiedzUsuń
  88. [Ja po krótkiej przerwie i pytam czy propozycja wątku nadal aktualna. Ale z czyjego koncertu np. mogliby się znać? Jakiś pomysł? Chętnie wtedy zacznę ;) ]

    OdpowiedzUsuń
  89. [Osobiście bym na ich koncert nie poszła, ale niech będzie ;)]

    Kto normalny chodził na koncerty sam? Oczywiście, że Suzanne. Może nie była do końca normalna, ale teraz to nie ma żadnego znaczenia. Stała właśnie w kolejce po bilet, kolejka była naprawdę długa. Kto by pomyślał, że będzie tylu chętnych na koncert Soungarden. Choć to pewnie przez hit z Avengers.
    - Miał pan szczęście to ostatni bilet... - usłyszała od kasjerki przed sobą, jednak te słowa nie były skierowane do niej.
    - Jak to ostatni?! - krzyknęła i wepchnęła się przed mężczyznę - Niemożliwe, niech pani to sprawdzi jeszcze raz... Proszę, błagam...

    OdpowiedzUsuń
  90. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  91. Kiedy tylko znalazła się we własnym lokum, automatycznie skierowała się do łazienki gdzie pochłonęły ją przemyślenia podczas gdy brała gorącą kąpiel. Wczorajsze wydarzenia dały jej wiele do myślenia, nie chciała zbędnie analizować całej sytuacji, ale z drugiej strony nie miała zielonego pojęcia jak odebrać wszystkie gesty, którymi obdarzył ją mężczyzna, oczywiście ona też nie pozostawała obojętna i odwdzięczyła się tym samym, ba, była prowokatorem połowy tych sytuacji. Mieszanka alkoholu, potrzeby beztroskiej zabawy oraz spontaniczności, fizyczny pociąg do mężczyzny oraz sympatia do niego sprawiły, że wczorajsze wydarzenia potoczyły się tak, a nie inaczej. Odpuść sobie, Debby. Pomyślała. Przywołane przez przemyślenia, wspomnienia wywołały na jej pełnych ustach subtelny uśmiech. Była pewna, że tamten dzień zapamięta na długo. Pokręciła głową z dezaprobatą, śmiejąc się do siebie. Gdzie się podziała sztywna, odpowiedzialna Debora? (...) Wieczorem wyruszyła do domku letniskowego, na miejscu była około dwudziestej drugiej, zmęczona wcześniejszymi wydarzeniami i zarwaną nocką, nie zawracała sobie głowy rozpakowywaniem bagaży tylko ułożyła się na dużym łóżku i zasnęła. Przebudziła się z samego rana, poranny rytuał mycia i ubierania ukoił jej nerwy i złagodził ciekawość co do tego czy mężczyzna przyjedzie czy też nie. Pogoda panująca na zewnątrz wprost nie do opisania, była zupełnym przeciwieństwem tradycyjnej nowojorskiej pogody, przebrała się w dwuczęściowy strój kąpielowy na który założyła zwiewną białą sukienkę i ułożyła się na leżaku przed domkiem, wtykając nos w ulubioną lekturę.

    OdpowiedzUsuń
  92. Vivianne uśmiechnęła się lekko, zadowolona, że przeprosiła nauczyciela. Nigdy nie miała z nim najgorszych relacji i nie zamierzała tego stanu zmieniać przez głupią pomyłkę w hotelu. Na szczęście wylądowali w apartamencie z dwoma sypialniami. Gorzej byłoby gdyby znaleźli się w małym pokoju z jednym podwójnym łóżkiem, i właśnie tym pocieszała się dziewczyna.
    - Może pójdziemy na balkon? - zaproponowała i nie czekając na odpowiedź mężczyzny, weszła do jego pokoju i wzięła dwa kieliszki. - Chodźmy. - zarządziła.

    OdpowiedzUsuń
  93. [Michelle Jones]
    Uśmiechnęła się gdy tylko chłopak zaakceptował jej pomysł. W drodze powrotnej zamienili jeszcze parę zdań o życiu i o tym co robili kiedy nie byli razem- Jesteśmy na miejscu- Michelle wyjęła klucze z tylnej kieszeni sportowych spodni. Z drzwi z na przeciwka wychyliła się pani Gabriela- O Michele kochanie jak dobrze,że już jesteś. Ja muszę pilnie gdzieś wyskoczyć, także masz tutaj Zoey- Migiem podała dziewczyny dziecko i sama ruszyła w dół po schodach. Michelle ogarnęła panika co miała teraz zrobić i powiedzieć David'owi.
    [A Tak z innej beczki poszukuje autora, który mógłyby przejąć wizerunek Kapitana Ameryki na blogu http://uniwersum-marvela.blogspot.com - mam co do niej konkretne powiązania, ale niestety nikt go nie przejął. Owszem widniej w postaciach zaklepanych, ale już od dawna i jego dawny autor się do mnie nie zgłasza. Jakbyś chciał/chciała przedyskutować to dokładnie napisz- 1001211]

    OdpowiedzUsuń
  94. [Z góry przepraszam za SPAM. Zaznaczam jednak, iż otrzymałam zgodę od właścicielki bloga.]
    Wrzesień. W Birmingham High School pojawiają się nowe twarze, niektórzy odchodzą. Szkoła jednak nieustannie od kilkudziesięciu lat tętni tym samym życiem, a nauczyciele zarażają tą samą pasją. Ty też już dziś możesz dołączyć do najsłynniejszej szkoły z internatem w Wielkiej Brytanii.
    Możesz wcielić się w rolę szkolnego kujona, kapitanki drużyny cheerleaderek, szkolnego sportowca. Wspinaj się po szczeblach szkolnej drabiny popularności i z niepopularnej pierwszoklasistki zmień się w królową balu!
    Już dziś dołącz do http://birmingham-high-school.blogspot.com/
    [Blog wciąż w budowie, jednakże najważniejsze zakładki są już dostępne.]

    OdpowiedzUsuń
  95. [ Ja chętna na wątek! Wolisz zacząć czy podrzucić relacje, mi to rybka :) ]

    OdpowiedzUsuń
  96. [ Pomysł...hm....zainspirował mnie pierwszy gif. Może Lilka byłaby pod wrażeniem aparycji Davida i robiłaby mu zdjęcia, gra na fortepianie wiec mogła go prosić o jakieś dodatkowe lekcje, albo byłaby tym największym błędem w jego życiu,kiedyś coś, ale nie wiadomo co teraz. Do wyboru do koloru. :) ]

    OdpowiedzUsuń
  97. W życiu chyba zawsze są wzloty i upadki. Poznajemy ludzi, przywiązujemy się do nich, aż w pewnym momencie zdajemy sobie sprawę, że są dla nad całym światem. Nadają sens naszemu życiu, są oparciem, pomocą, kimś, kto sprawia, że jesteśmy sobą. Okazuje się, że nasza przyszłość była taka szara, pusta, aż nie pojawiła się ta druga połówka, która wypełniła to czego brakowało w naszym życiu. Wraz z jej odejściem tracimy cząstkę siebie, cząstkę własne serca, które ulokowało sobie tą osóbkę tam gdzieś głęboko, zamknęło na klucz i nie chce wypuścić.
    Tak miała Lily gdy poznała Davida. Ona utalentowana uczennica, a on świetny nauczyciel. Wystarczyło tak niewiele. Dodatkowe lekcje z gry na fortepianie, pierwsza rozmowa, spojrzenie tych hipnotyzujących, niebieskich oczu od których przechodziły dreszcze na całym ciele. Do tej pory pamiętała każdą spędzoną chwilę. Doskonale potrafiła odtworzyć dzień ich pierwszego pocałunku, który wydawał się być niemalże tym pierwszym prawdziwym. Jego twarz oświetloną blaskiem księżyca, miękkie wargi na jej ustach, ciepły dotyk i zapach, który powodował zawroty głowy. Potem ta noc, która wydawała się być tą najpiękniejszą, wyrazem uczucia jakim go darzyła. Nigdy jej nie żałowała, pomimo tego co wydarzyło się potem. A potem nie było nic. Cisza. Tak po prostu. Tygodnie łez, bólu i złamane serce, które krwawiło, a niczym nie można było zatamować szkarłatnej cieczy. Potem przeszło, ponoć czas leczy rany.
    Tego dnia poszła do centrum handlowego od tak jak to robią dziewczyny. Zakupy, ciuchy, kosmetyki, tak by się odprężyć. Weszła do windy patrząc w podłogę i myśląc czy czegoś jej brakuje w akademiku. Nagle winda stanęła. Podniosła wzrok zaskoczona obrotem zdarzeń. Pierwsze co jej przyszło na myśl, że w każdej windzie jest guzik alarmujący o awarii więc skierowała wzrok w tamtą stronę i ujrzała jego. Zamurowało ją, jej zielone oczy rozszerzyły się, cała pobladła, a różane usteczka rozwarły się ze zdziwienia. Czuła jak serce przyspiesza rytmu, a oczy nagle się zaszklił. Cóż za ironia losu. Otworzyła kilka razy usta, by coś powiedzieć, ale ponownie je zamknęła nie bardzo wiedząc co powinna powiedzieć.
    - Cześć- w końcu wydobyło się z jej ust, a wzrok gdzieś odbiegł na bok.

    OdpowiedzUsuń
  98. Vivianne podziękowała i wzięła do ręki swój kieliszek, podnosząc go do góry.
    - Za te wakacje, za to lato. - dodała, po czym wypiła wino. Usiadła na krześle, które odsunął dla niej mężczyzna i spojrzała na ocean.
    - Kocham to miejsce. Zabrałam ci najlepszy pokój w tym hotelu. - zaśmiała się, wracając wzrokiem do mężczyzny.

    OdpowiedzUsuń
  99. - Jeżeli owoce można nazwać śniadaniem to tak. - odpowiedziała natychmiast. - Możemy coś zjeść, picie wina o poranku chyba nie jest najmądrzejszym pomysłem. - stwierdziła i uśmiechnęła się delikatnie.
    W apartamencie znajdowała się kuchnia, jednak Vivianne rzadko z niej korzystała. Czasami tylko parzyła herbatę czy robiła tosty. Nie była zbyt utalentowaną kucharką, za to jej wypieki były znakomite. Jeżeli więc mieli razem coś przygotować, jej rola mogła polegać jedynie na krojeniu.
    - Śniadanie w restauracji hotelowej chyba jest już niemożliwe. - dodała. Nie był to przecież taki wczesny ranek. Teraz na pewno podawano już coś innego.

    OdpowiedzUsuń
  100. Bała się. Bała się podnieść wzroku, by nie pochłonął jej błękit jego cudownych niebieskich oczu. Nie chciała patrzeć, bo wspomnienia uderzyłyby w nią, ugodziły i zraniły chociaż i tak już to zrobiły. Wraz z jego obecnością wróciło wszystko. Ból jak i radość. W windzie roznosił się zapach jego perfum, które tak dobrze pamiętała i wywoływały uśmiech na jej twarzy. Kojarzyły jej się z nim, z bezpieczeństwem, troską, miłością i szczęściem.
    Przygryzła nerwowo wargę i odgarnęła z twarzy niesforny kosmyk włosów.
    - Na to wygląda- powiedziała cicho i oparła się plecami o ścianę windy, by następnie zsunąć się w dół i usiąść na ziemi. Skoro mieli i tak tu zostać na dłużej to zawsze wygodniej siedzieć, poza tym miała pretekst, by na niego patrzeć, choć coś w środku ciągnęło ja do tego, by na niego patrzeć, by napawać się jego obecnością ten jeden, ostatni raz, ale nie mogła. Nie potrafiła. To zbyt bolało, było zbyt świeże.
    Teraz tylko pytanie czy przesiedzą tutaj w ciszy czy zdobędą się na rozmowę. Ona nie miała nic do wpoiedzienia. Bo co miałaby mu powiedzieć? Tęskniłam? Dlaczego? Co się stało? Nawet nie masz pojęcia jak to bolało? Chyba raczej powinna zachować to dla siebie.

    OdpowiedzUsuń
  101. Nie spoglądała na niego choć tak bardzo chciała. Sama nie wiedziała, czy chce z nim rozmawiać. Jedna jej część chciała znaleźć się jak najdalej stad, druga zaś pragnęła, by do niej mówił, bo miał taki łagodny, przyjemny dla uszu głos. Jednak na co to wszystko? Zostawił ją i tyle, nie ma co się dalej łudzić, że jest inaczej. Tylko po co los znowu sprawił, że naleźli się w tym samym miejscu, w tym samym czasie, a do tego winda jak na złość się zacięła.
    - Jakiś czas- powiedziała cicho- mój brat się tu przeniósł, więc przyjechałam wraz z nim. Znalazł mi niezła szkołę, im. Benjamina Platta wiec uczę się, by pójść na medycynę- powiedziała głosem wypranym z emocji nadal na niego nie patrząc. Chciała, by się wytłumaczył, by powiedział cokolwiek o tym dlaczego. Ale on pewnie będzie milczał. Gdy winda ruszy zapewne rozejdą się jak nieznani i nic nie znaczący dla siebie ludzie. Nadal taka myśl sprawiała ból.

    OdpowiedzUsuń
  102. Była zdystansowana, a przynajmniej udawała, że taka jest, bo w środku niej wszystko się łamało. Zaprzeczało w ogóle rozsądkowi, a ona musiała kierować sie rozumiem. Nie mogła pozwolić dać sercu dojść do głosu, bo raz to zrobiła i źle sie to dla niej skończyło. Problem tkwił w tym, że serce zazwyczaj krzyczało głośniej.
    Słysząc jego słowa automatycznie zwróciła na niego soczyście zielone oczy, w których nie było chłodu, ale pewny rodzaj żalu. Dało się z nich wyczytać proste pytanie ,,dlaczego?''. Czekała ze zniecierpliwieniem na jego kolejne słowa chcąc wreszcie usłyszeć prawdę i odpowiedź na stawiane przez nią pytanie.
    - Czekałam tyle czasu- powiedziała cicho- że chyba nie będzie lepszej okazji niż tu i teraz.

    OdpowiedzUsuń
  103. Patrzyła na niego zachłannie spijając każde słowo z jego warg. Chciała wiedzieć, liczyła, że jednak to nie była jedno nocna przygoda, a coś szczerego. Nawet jeśli nic już z tym nie będzie w przyszłości to chciała mieć świadomość, że nie była zabawką.
    Z każdym jego słowem w jej oczach pojawiał się blask, malutka iskierka rozświetlająca ten chłód i dystans. Uśmiechnęła się słysząc, że jednak mu na nie zależało tylko do cholery czemu sie tak skończyło? Ona czekała na wiadomość od niego, on od niej i tyle. Już wiedziała, ale to wcale nie uspokoiło ją na tyle jak przewidywała. Ból wciąż został.
    Jednak jego słowa strasznie ją rozczuliła, a dwie łzy spłynęły po bladych policzkach.
    - Nawet nie wiesz jak ciężko było- zaczęła wciąż patrząc w jego śliczne, niebieskie oczy- nie wiedząc, tak po prostu się rozpłynąłeś. Tęskniłam za Tobą, tak bardzo- mówiła już szeptem czując jak ogromna gula w jej gardle uniemożliwia jej dojście do głosu. Czuła jak kolejne łzy napływają do oczy, by następnie spłynąć po bladych policzkach.

    OdpowiedzUsuń
  104. Pomimo tego, że David ocierał z jej policzków łzy, słone krople wciąż wypełniały zielone oczka, by następnie kaskadą spłynąć po delikatnej skórze. Patrzyła w jego niebieskie oczy, a przed oczami przelatywały jej wspomnienia. W końcu był jej pierwszą miłością, tą pierwszą i prawdziwą miłością. Jednak czas wszystko zmienił, pozostały tylko wspomnienia i ból. Bo do tej pory nie zapomni, kiedy udała się do jego mieszkania, by spędzić kolejny cudowny dzień na spacerze, rozmowie czy czymkolwiek innym, byleby był obok, a zamiast niego otworzył ktoś zupełnie inne. Tak po prostu David zniknął, bez listu, znaku, a łzy spływające wtedy były jeszcze większe niż teraz. Bo teraz były tylko pozostałością bólu i żalu. Myślała, że to już za nią, aż do dzisiaj. No bo co teraz? Winda ruszy i się rozejdą w różne strony? Z jednej strony chciała już wysiąść z tej windy z drugiej zaś nie chciała się stąd ruszać. Jednak trzeba patrzeć prawdzie w oczy. On jest starszy, na pewno ma żonę, dzieci, w końcu minęło tyle czasu.
    Otarła dłońmi policzki i odetchnęła głęboko próbując się uspokoić.
    - Teraz to już chyba bez znaczenia- powiedziała siląc się na beztroski ton- każde z nas ułożyło sobie życie na nowo...- powiedziała bardziej do siebie niż do niego.

    OdpowiedzUsuń
  105. Nie, nie dało się nikogo tak po prostu wyrzucić ze swego życia. Przynajmniej Lilka nie potrafiła, na pewno nie potrafiła od tak na pstrykniecie palców zapomnieć o Davidzie.
    Spojrzała na niego i tak bardzo chciała go przytulić, znowu poczuć jego ciepło, by ją pogłaskał po blond włosach i skłamał, że będzie dobrze. Obydwoje wiedzieli, że nie będzie, ale potrzebowała pocieszania, potrzebowała czyjegoś wsparcie teraz, tutaj.
    Nie wiedziała co mu odpowiedzieć, bo ,,nie masz za co'' nie było odpowiednie, bo miał za co przepraszać. Dlatego postanowiła zmienić temat.
    - Dlaczego wyjechałeś?- zapytała co chwila ocierając łezki, które wbrew jej woli wydostawały sie spod powiek. Chciała chociaż znać powód jego wyjazdu. lepsza, praca? Kobieta? Biznes? Przygoda?

    OdpowiedzUsuń
  106. [ Ja bym bardzo chciała zacząć jakiś wątek, ale uważam, że łatwiej i lepiej będzie na początku ustalić jakieś relacje, lub powiązanie. Masz może jakiś pomysł? :)]

    OdpowiedzUsuń
  107. Ona patrzyła na niego zachłannie pragnąc odpowiedzi. Spodziewała się różnych rzeczy, najgorszych sytuacji jakie tylko mogła sobie wyobrazić, jednak jego wersja okazała się dużo prostsza. Mimo to i tak bolała, bo kolejne łzy po spłynięciu po policzkach zginęły w fałdach sukienki, którą miała na sobie.
    - Tak po prostu? Tak po prostu nic nie zrobiłeś, zapomniałeś?- mówiła nie mogąc w to uwierzyć, że nie starał się jednak do niej trafić, odezwać, cokolwiek. Cisnęło jej się na usta, by powiedzieć, że sam sobie na to zasłużył. Bo kto wie co byłoby gdyby jej nie zostawił? Może byliby zaręczeni, może niedługo obdarzyłaby upragnionymi dziećmi i spędzili resztę życia jako szczęśliwa rodzina, ale on musiał zrobić po swojemu.
    - Po prostu nie potrafię w to uwierzyć, że było tak dobrze i nagle to wszystko zniknęło jak sen. Nie chce w to wierzyć i nie uwierzę, że tak łatwo Ci to przyszło. Na prawdę mi zależało, nawet nie masz pojęcia jak bardzo- powiedziała z wyrzutem i odwróciła wzrok, by wytrzeć kolejne łzy. Nie chciała na niego krzyczeć, robić wyrzutów. Byłą za słaba na to, poza tym nic by to nie dało i tak nigdy nie umiała się na niego złościć.

    OdpowiedzUsuń
  108. Chciała wierzyć w jego słowa, na prawdę, ale słowa są tylko słowami. Mogą być kłamstwem, mogą być puste, nie warte ni grosza. Jednak jego ton, oczy, nie potrafiła zaprzeczyć jego szczerość choć w podświadomości zapalała jej się czerwona lampka, że nie powinna mu ufać. Ponoć nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.
    - Skoro nie zapomniałeś to dlaczego go nie wysłałeś?- zapytała ponownie wbijając w niego zielone tęczówki- czekałam przez tyle czasu na jakikolwiek znak od Ciebie. Cokolwiek- szepnęła opierając główkę o ścianę windy. Słysząc jego następne słowa prychnęła cicho i otarła zaschnięte łzy.
    - Historia lubi się powtarzać- zauważyła lecz dało się w jej wypowiedzi usłyszeć nutkę ironii.

    OdpowiedzUsuń
  109. Nie zadzwoniła pierwsza, bo czekała wciąż na pierwszą wiadomość od niego co chwila sprawdzając na telefonie przychodzące połączenia, sprawdzając skrzynkę mailową. Jednak telefon milczał, a żadna wiadomość od niego do niej nie dotarła.
    Owszem zrzucała całą winę na niego, bo było jej tak łatwiej. Prościej poradzić sobie z odejściem tak bliskiej osoby wmawiając sobie, że była zła, niedobra itd. Jednak ta metoda wcale nie pomagała.
    - David, mam osiemnaście lat. Co ja niby miałam sobie ułożyć? Znaleźć sobie kolejnego chłopaka? O tak, ogromna zmiana- powiedziała złością kryjąc żal i ból.
    Kiedy zgasła światło przestraszyła się. Nie to, że bała sie ciemności, ale czuła się w niej niekomfortowo. Odruchowo chciała odnaleźć jego dłoń, by poczuć się bezpieczniej, ale walczyła ze sobą, by tego nie robić. Ukryła twarz w dłoniach i dała upust swoim emocjom, po prostu się popłakała. Nie musiała się martwić co o niej pomyśli, nie widział, a ona nie dawała rady sobie tego dalej tłumić.

    OdpowiedzUsuń
  110. Ona też pamiętała, gdy zabierał ją nocą na spacery w ciepłe, letnie dni. Wtedy wydawało jej się, że jest najszczęśliwszą osobą na świecie, a u boku ma wymarzonego mężczyznę.
    Niestety wszystko potoczyło się inaczej. Los zrobił im niefajnego psikusa, a teraz jakby chciał to naprawić. Jednak chyba dużo za późno.
    Czując jego ciepłą dłoń na swoim ramieniu podniosła twarz ocierając ostatnie łzy. Nie miała pojęcia jak będzie, ale potrzebowała tych dwóch słów ,,będzie dobrze'', które zdecydowanie poprawiły jej samopoczucie. Niewiele myśląc przysunęła się do niego kładąc głowę na jego ramieniu i obejmując ostrożnie swoimi kruchymi ramionami. Co teraz zrobi? Odtrąci ją? Krzyknie? Nie wiedziała, ale czuła sie zdecydowanie lepiej.

    OdpowiedzUsuń
  111. Zamknęła oczy delektując się chwilą. Napawając się ciepłem jego ciała, jego dotykiem, obecnością, której nie dane było jej zaznać przez dobre kilkanaście miesięcy. Jego zapach uderzał jej do głowy powodując przyjemne zawroty głowy, pod wpływem jego dotyku przechodziły ją dreszcze. Nie chciała, by winda ruszyła. Zdawała sobie sprawę, że wtedy wstaną i rozejdą niczym obcym ludzie. Spotkają się w szkole i znowu będą musieli udawać jakby nigdy się nie znali. Tak będzie lepiej. Dlatego objęła go trochę ściślej jakby bała się go stracić, a twarz ukryła w jego ramieniu. Nie chciała psuć tej chwili żadnymi zbędnymi słowami, tak było idealnie, to jej wystarczyło...

    [ Moje zapytanie jest takie: czy mogę ująć Davida w powiązaniach, bo takowe szykuję? ^^ pewnie mi trochę to zajmie, bo wybredna w zdjęciach jestem, ale mam nadzieje, że w przeciągu kilku dni już to ogarnę :) ]

    OdpowiedzUsuń
  112. [ Myślałam już bardziej o jakiejś relacji, bo ciężko zaczynać ze wszystkimi zaczynać wątki jako ludzie, którzy się dopiero poznają. To jest dosyć nużące. Callie się raczej nie nadaje na byłe dziewczyny nauczycieli, tak mi się wydaję, ale z braku laku można pójść i w to, czy tam nawet w obecne. A jeśli Ci nie pasuje, to zacznę coś z tymi wypadkami. :)]
    Callie

    OdpowiedzUsuń
  113. Ponoć zakazany owoc bardziej kusi i niestety chyba to jest prawda. Lilke zawsze fascynowała postać Davida, a fakt, że był nauczycielem nie był żadną barierą. Był taki dojrzały, pewny siebie i dawał jej poczucie bezpieczeństwa. Znajdowała w nim wszystko czego nie mogła znaleźć wśród swoich rówieśników. Był idealny, przynajmniej ona go takim widziała. Czuła się przy nim sobą, bezpieczna, kochana. Ufała mu jak nikomu innemu. Oddała mu się cała, sercem i ciałem. A teraz nie chciało jej się wierzyć, że to wszystko minęło. Zmieniła się, on zapewne też, a los dał im tylko te kilka minut w windzie. Kilka minut, które Lilian chciała wykorzystać póki znowu się nie pójdą w dwie różne strony.
    Podniosła głowę, a w ciemnościach była w stanie dostrzec tylko zarys jego twarzy. Przejechała delikatnie dłonią po linii jego szczęki i ułożyła dłoń na jego policzku gładząc go kciukiem tak, jak robiła to kiedyś. Przysunęła się i musnęła swoimi wargami jego miękkie usta.

    [ Ha ha ha to w taki razie nie będę nic szukać:D jak znajdziesz czyjś interesujący wizerunek to daj znać :) ]

    OdpowiedzUsuń
  114. Kąciki jej ust uniosły się lekko ku górze kiedy odwzajemnił pocałunek. Czuła jak fala euforii zalewa jej ciało, jak czuje przyjemne łaskotanie w okolicy brzuch niczym trzepotanie motylich skrzydeł. Jego dotyk był taki subtelny i delikatny, że po plecach przeszedł ją przyjemny dreszcz. Pogłębiła pocałunek chwytając swoimi wargami jego słodkie usta. Koniuszkiem języka rozchyliła jego wargi, by następnie pieścić jego podniebienie, wewnętrzna stronę policzków. Chciała odnaleźć jego język, by połączyli się w tym ostatnim, namiętnym pocałunku. Przyciągała go coraz bliżej siebie, a jego smak, zapach uderzał jej do głowy. Modliła się tylko, by winda jeszcze nie ruszyła, by dała im jeszcze kilka minut. Bo w tamtej chwili czas się dla niej zatrzymał.

    [ Ha ha ostatnie pytanie zabrzmiało dwuznacznie :D obaj panowie są ciachowi<3 lepszych niestety nie znam:) ]

    OdpowiedzUsuń
  115. Dopiero w tamtej chwili zdała sobie sprawę jak bardzo za tym tęskniła. Ile by oddała za kolejną minutę spędzoną w jego towarzystwie. Trwając w pocałunku wszystkie pozytywne wspomnienia wróciły. Pierwszy pocałunek, pierwszy raz, kiedy każdy skrawek jego ciała znała i był zarezerwowany tylko dla niej. Kiedy smakiem jego ust mogła rozkoszować się tylko ona.
    Czuła, że i on tego chce. By ta chwila trwała dłużej, jak najdłużej się tylko da. Czuła fale gorącą ogarniającą jej ciało za każdym jego dotykiem. Pieściła jego usta swoimi przekazując w nich całą czułość i uczucie jakim go darzyła. Ostatnie muśnięcie języka, ostatni dotyk jego ust, ciepły oddech owiewający twarz...
    Światło w windzie nagle zapaliło się, a ona leniwie i z niechęcią oderwała swoje usta od jego. Oddychała płytko wciąż mając zamknięte oczy. Dopiero po chwili je otworzyła napotykając jego cudowne, błękitne( tudzież teraz nie wiem czy nie inneXD) oczy.

    [ No i cudnie <3 ]

    OdpowiedzUsuń
  116. Kiedy tylko światło rozbłysło w windzie mogła bez problemu zanotować każdą ryskę na jego twarzy, każdy, najmniejszy błysk w oku. Dawno nie była tak blisko niego. Przejechała czule dłonią po jego policzku jakby chciała zapamiętać ten dotyka na zawsze. Spuściła wzrok, bo zdawała sobie sprawę, że to wszystko musi się skończyć raz, a porządnie. Oblizała nerwowo wargi, na których wciąż czuła słodki smak Davida i wstała z posadzki. Oparła się pleckami o ścianę windy i odetchnęła głęboko czekając jak na śmierć, kiedy winda w końcu ruszy. Jego zapach roznoszący się w windzie, obecność wcale nie pomagały pozbyć się wspomnień, kompletnie zapomnieć o tym wszystkim co było.

    OdpowiedzUsuń
  117. Stała ze spuszczoną głową czekając, aż winda ruszy. Może nie powinna tego robić? Bo po co wracać do przeszłości. Jej dłoń odruchowo dotknęła warg, które zaledwie kilka minut temu były połączone z ustami Davida. Słyszała, że obsługa windy krzyczy coś do nich, zadaje pytanie, ale jej się nie chciało odpowiadać. Wszystko było jej jedno. Dla niej mogli tu zostać na dłużej, winda mogła się zerwać, nieważne...
    Widziała kątem oka jak do niej podchodzi, czuła jak jego ciepły oddech owiewa jej szyję. Podniosła na niego wzrok nerwowo przygryzając wargę.
    - My...nie wiem, nie powinnyśmy wracać do przeszłości- powiedziała, choć słowa były zaprzeczeniem tego co wydarzyło się przed chwilą.

    OdpowiedzUsuń
  118. [no właśnie widzę, że toż to James na zdjęciach! :D
    To co, jakaś relacja i kleimy wątek? Może jakieś powiązanie rodzinne? Jakaś daleka rodzinka? Miles może nie mieć pojęcia że David jest jego dalekim, dalekim wujaszkiem, czy coś... Mówiąc szczerze nie mam żadnego konkretnego pomysłu xd]

    OdpowiedzUsuń
  119. [O, zdecydowanie byłoby w ten sposób ciekawiej. To co, mogę ładnie prosić o zaczęcie? *.*]

    OdpowiedzUsuń
  120. Problem polegał na tym,że ona sama nie wiedziała czego chce. Z jednej strony coś wręcz pchało ją ku niemu, z drugiej strony wiedziała, że nie powinna. Nie powinna popełniać tych samych błędów. Popatrzyła na niego z tym samym żalem i bólem co na początku, gdy spostrzegli się w windzie. Z jej ust niekontrolowanie wypłynęło pytanie:
    - Gdzie?- popatrzyła na niego zastanawiając się co ona do cholery wyprawia. Czułą jakby jej ciało przejeło kontrolę nad nią samą.

    OdpowiedzUsuń
  121. To fakt. Miles był nie do końca normalnym nastolatkiem, albo on normalność postrzegał w zupełnie inny sposób niż jego rówieśnicy. Nie potrafił dostrzec frajdy w głośnych imprezach, pełnych alkoholu, gdzie wszyscy wzajemnie się przekrzykują, są spoceni i pijani. Mhm, zdecydowanie to nie kręciło młodego Coupera, jednak zjazdy, wszelkiego rodzaju spotkania i imprezy rodzinne uwielbiał. W końcu to na nich najczęściej chwalono go za to, jaki z niego wyrósł porządny mężczyzna, potrafiący zachować się w towarzystwie. Dobra, przyznajmy, że Milesowi zdecydowanie było potrzebne towarzystwo ludzi w swoim wieku, jednak za każdym razem kiedy próbował się bratać, zawsze był zbyt poważny. Dlatego chyba powolnie przestawał już nawet chcieć próbować, skoro doskonale wiedział jak się to zakończy. Dlatego na wieść o spotkaniu rodzinnym był cholernie podekscytowany. W końcu będzie mógł porozmawiać z kimś "normalnym" w jego mniemaniu.
    Właśnie wchodził do ogromnego pomieszczenia wraz z rodzicami, w którym stał wielki stół, a przy nim siedział... Tak, nikt inny jak nauczyciel muzyki. Trzeba by było widzieć minę szanowanego Coupera. Oczy niemal z orbit mu nie wylazły.

    [a spoko, spoko. Ja się muszę wkręcić w klimat, bo w sumie zazwyczaj siedziałam w tematyce potterowskiej ;d]

    OdpowiedzUsuń
  122. Uśmiechnęła się bezwiednie słysząc nutkę zadowolenia w jego głosie. Miała milion wątpliwości, ale raz się żyje. Przecież mogą po prostu porozmawiać, spotkać sie i przypomnieć sobie, że kiedy było dobrze. A może nie mogą? Może za dużo ich łączyło. Bo Lilka dokładnie potrafiła odtworzyć jego dotyk, smak, a wspólna noc była najpiękniejszym przeżyciem w całym jej życiu.
    - Nie ma to znaczenia- szepnęła, bo wiedziała, że to wystarczy, by David ją usłyszał- w takim razie kiedy?- kolejne pytanie bezwiednie wypłynęło z jej ust nim je powstrzymała. Zamknęła oczy czując emanujące od niego ciepło i słodki zapach.

    OdpowiedzUsuń
  123. Widok nauczyciela siedzącego przy stole podczas spotkania rodzinnego było co najmniej dziwne. Nie wspominając już o tym, że były wakacje.
    Oblizał nerwowo wargi witając się z pozostałymi gośćmi po czym wraz z rodzicami ruszył w stronę psora Smitha.
    - Dzień dobry - powiedział, nie bardzo wiedząc jak wygląda. Próbował się uśmiechnąć, jednak wciąż był zadziwiony widokiem właśnie tego faceta.
    - Miles to jest syn mojej kuzynki z drugiej linii, od babci siostry - próbowała tłumaczyć Pani Couper, jednak brązowowłosy wpatrywał się w swojego nauczyciela i zarazem... hm, wuja? To było co najmniej dziwne.
    - My się... To znaczy, to jest mamo jeden z nauczycieli w szkole - powiedział, wciąż nie dowierzając własnym oczom.

    OdpowiedzUsuń
  124. Miles obserwował rodziców i nauczyciela, cały czas się przy tym uśmiechając. Miał nadzieje, że nie tylko on czuje się dziwnie w tej sytuacji.
    - To miłe z Pan... Z Twojej strony - powiedział uprzejmie, odwzajemniając uśmiech. Zdecydowanie dziwnym było spotkanie nauczyciela na przyjęciu rodzinnym i dowiedzeniu się właśnie w ten sposób o tym, że jest się rodziną. Kiedy rodzice Coupera odeszli zajać swoje miejsca, Miles wciąż stał przed nauczycielem.
    - Wiedziałeś coś na ten temat wcześniej? - zapytał, chociaż zdecydowanie było mu dziwnie, zwracając się do nauczyciela na Ty. No ale przecież są rodziną, a to sprawiało, że poza szkołą powinien móc swobodnie zwracać się do niego w ten sposób.

    OdpowiedzUsuń
  125. Zauważyła, że drzwi windy się otworzyły i jakiś mężczyzna coś do nich mówił, ale ona kompletnie go nie słuchała. Owszem słyszała go, ale jakby była w jakimś amoku. Jego pytanie przetwarzała w myślach. Nic nie było w porządku, a to że utknęli w tej windzie było albo zbawieniem albo przekleństwem w zależności jak sprawy potoczą się dalej.
    Poczuła jego ciepły oddech na swojej szyje i subtelnie odchyliła głowę jakby chciała więcej. przyjemne dreszcze przeszły po jej całym ciele, gdy przejechał dłonią wzdłuż kręgosłupa. Zdawał sobie sprawę, że uwielbiała kiedy to robił. Zamknęła oczy próbując ochłonąć od tych wszystkich emocji, ale nie mogła, bo wciąż dostarczał jej nowych doznań.
    - Ja w sumie nie mam nic do załatwienia- przyznała szczerze- ale możemy spotkać się za godzinę przy głównym wejściu.

    OdpowiedzUsuń
  126. Kiedy tylko zauważył wskazane przez mężczyznę krzesło od razu zajął miejsce. Uważał, że zdecydowanie będzie ciekawiej siedzieć tu, obok Davida niż po raz kolejny z rodzicami i wysłuchiwać w sumie wciąż tych samych słów.
    - no cóż, zdarza się - powiedział uśmiechając się delikatnie. W końcu nie zawsze jeździł z rodzicami. Widocznie Smith był akurat na tych spotkaniach, na których nie było jego - w życiu nie spodziewałbym się, że na takim zjeździe spotkam nauczyciela - dodał z uśmiechem. Zdecydowanie wolał, aby atmosfera się nieco rozluźniła. Wtedy zdecydowanie będzie łatwiej, a przynajmniej jemu. Był bardzo spięty i przejęty całą tą sytuacją. W końcu nie co dziennie zdarza się taka sytuacja.

    OdpowiedzUsuń
  127. Kiedy David się zaśmiał, Miles w pewien sposób się odprężył. Są rodziną, David nawet na lekcjach wydaje się być w porządku, ten wieczór nie musi należeć do najgorszych. Na słowa mężczyzny uśmiechnął się i skinął głową.
    - Ktoś bierze ślub - powiedział - ale za nic nie mogę sobie przypomnieć kto - dodał z tym swoim szerokim uśmiechem. Tak, rodzinę miał dość sporą, jednak mimo wszystko wypadałoby mu zapamiętać które z kuzynostwa zamierza ruszyć nową, drogą życia, wspólnie z wybrankiem swego serca. No ale niestety Milesowi to się nie udało.
    - A Ty możesz wiesz kto? - dodał, wciąż z uśmiechem na ustach.

    OdpowiedzUsuń
  128. Patrzyła jak naprawiają windę, czuła jak podskoczyła w górę, ale kompletnie do niej to nie docierało. W głowie huczały jej jego słowa i była zajęta tylko nimi. Spojrzała na niego napotykając niebieskie oczy i wsłuchała się w jego słowa. Uśmiechnęła się bezwiednie, ale szczerze i promiennie. Patrzyła jak odchodzi, a ona nadal stała w tej windzie. Dopiero po chwili zdała sobie sprawę, że wciąż w niej tkwi dlatego wyszła nie bardzo wiedząc co ze sobą teraz zrobić.
    Czekała przy wyjściu głównym tak jak się umówili. Była zdenerwowana, wciąż nękały ją wątpliwości. Przygryzła dolną wargę i bawiła się paskiem od torebki. No bo gdzie pójdą? Co zrobią? Co dalej?

    OdpowiedzUsuń
  129. Stała, czekała, denerwowała się. W końcu usiadła na ławeczce i plotła palce. Zawsze tak robiła, gdy się denerwowała. Nie potrafiła zapanować nad tym co się z nią działo, wciąż musiała się czymś zająć, chciała odgonić myśli, ale nim zdołała to zrobić zobaczyła Davida z zakupami. Uśmiechnęła się i podbiegła do niego.
    - Pomóc Ci coś nieść?- zapytała patrząc na jego zakupy ie wiedząc za co się zabrać. Zatrzymała wzrok na kracie piwa i zmarszczyła brwi. Ładnie to tak upijać się piwem? Jednak nie skomentowała tego tylko chwyciła siatkę z zakupami.
    - To gdzie idziemy?- zapytała choć wydawało się to dość retoryczne pytanie. David jest obładowany zakupami wiec pewnie pójdą do niego.

    OdpowiedzUsuń
  130. [ Tadam! skończyłam powiązki :) ]

    OdpowiedzUsuń
  131. Uśmiechnęła się mimowolnie idąc za nim na parking. Podała mu siatki, by mógł je włożyć do bagażnika, a następnie zajęła miejsce po stronie pasażera. Zawsze doceniała jego szarmanckie gesty, który były niezwykle miłe tak samo niezwykle rzadko spotykane we współczesnym świecie. Zapięła pasy i przygryzła nerwowo wargę patrząc na przemijające za oknem obrazy. Kilkakrotnie otwierała usteczka, by coś powiedzieć, ale ponownie je zamykała. Nie wiedziała o czym z nim rozmawiać. Na pewno w jego życiu pojawiło się wiele kobiet, poukładał sobie życie po swojemu tutaj, a ona najzwyczajniej w świecie nie wiedziała o co pytać. Kiedy jeszcze byli razem mogła z nim rozmawiać dniami i nocami, a czas spowodował, że teraz było jej na prawdę trudno. Przesiedziała więc w milczeniu.
    Kiedy dojechali wysiadła z samochodu i stanęła przy bagażniku, by pomóc mu z zakupami i tym razem.
    - Gdzie teraz mieszkasz?- zapytała rozglądając się po okolicy.

    OdpowiedzUsuń
  132. [ Jakby coś Ci się nie podobało to pisz:) zdjęcie, opis, cokolwiek składaj zażalenia chociaż moim zdaniem zdjęcie jest urocze <3 ]

    OdpowiedzUsuń
  133. - Tak, możliwe, że kuzynka - potwierdził, rozglądając się dookoła za czymś, co mogłoby wzbudzić jego zainteresowanie. Jednak kiedy się rozglądał, a swoim spojrzeniem napotkał się na dwóch mężczyzn ubranych ww czarne garnitury mina mu zbladła. Ojciec nawet na spotkanie rodzinne brał ze sobą ochroniarzy. "Cudownie" przeszło osiemnastolatkowi przez myśl. Strasznie go irytowała ich obecność. Czuł się przez to, niczym jak w klatce. I niby się przyzwyczaił, jednak wciąż odczuwał pewnego rodzaju dyskomfort.
    - Mam nadzieje, że nie będzie to jedne z tych spotkań, gdzie siedzi się do późna i przez cały czas umiera się z nudów, a niestety, na takie się zapowiada - jęknął w stronę nowego wujka, z delikatnym grymasem niezadowolenia na twarzy.

    OdpowiedzUsuń
  134. [ Pomysł, pomysł, pomysł... Myślę, że da się zrobić. Właściwie sporo ich łączy. Te same instrumenty, zamiłowanie do muzyki, siedzenie w spokojnych kawiarenkach itp. Jeżeli to możliwe to David może być jej ulubionym nauczycielem. Mogą się tak trochę przyjaźnić, grać czasami razem. Jezeli sie zgadzasz to reszta wyjdzie w praniu. Jak cie nie natchnęłam to napisz, moze jeszcze cos wymysle ;) ]

    OdpowiedzUsuń