♪ Zachary Matthew "Zack" Collins ♪
III rok || drużyna koszykówki || pasjonaci matematyki
184 centymetry uroku osobistego || 66 kilogramów poczciwego sarkazmu
Uwaga! Facet trudny do zaszufladkowania!
Chyba, że wrzucimy go do wora "Dziwacy".
23 listopada, o godzinie 14.03, w miejskim szpitalu w Nowym Yorku przyszedł na świat chłopiec. Darł się wniebogłosy (wróżono mu karierę piosenkarza) i zasnął dopiero gdy oddano go zmęczonej, ale jakże szczęśliwej matce - Anabelle Collins. Była ona samotną kobietą, zbyt głupią prostoduszną, by w porę zauważyć, że miłość jej życia wcale nie ma zamiaru zakładać rodziny. Ciężko przeżyła zniknięcie ukochanego, ale pełna wiary i pozytywnych myśli postanowiła urodzić ich wspólne dziecko i była przekonana, że uda jej się pogodzić pracę menadżerki z wychowywaniem.
Jasne, jakby to było takie proste.
Swoje dzieciństwo młody Zachary spędził na ulicy, bawiąc się z innymi dzieciakami z osiedla, pełnego najróżniejszych imigrantów. Mamy często nie było w domu, więc biegał za starszymi kolegami, obserwując ich podczas gry w kosza. To wtedy, na tym zrujnowanym boisku z jedną obręczą bez siatki i ledwo widocznymi liniami, zakochał się w tym sporcie. Był co prawda za mały, by móc grać z innymi, ale pałętał im się pod nogami wystarczająco długo, by w końcu pozwolili mu momentami wrzucać piłkę do kosza, lub, dużo częściej, biegać za nią gdy wypadła na ulicę. Ogółem mało co z tego okresu Zack pamięta, prócz tej widocznej mieszanki kultur, języków i tradycji.
Kiedy miał 7 lat, jego matka ponownie została postrzelona przez Kupidyna i oddała serce rozwodnikowi, który okazał się sławnym kardiochirurgiem. Jakby tego było mało, zgarnęła rzeczy z małego mieszkanka i wprowadziła się do wielkiej chaty swojego lubego, ciągnąc niezadowolone dziecię ze sobą. Jego oburzenie było jak najbardziej zasadne, bo chociaż miał w końcu swój pokój, to począwszy od tego dnia przestał być jedynakiem i nagle zyskał trzy starsze, sadystyczne siostry, którym wcale nie uśmiechał się widok nowego brata. Rosalie, Clarie i Felicia były jego utrapieniem i największą zmorą. Prawdopodobnie to ich sprawką jest, że Zack pół życia spędził w towarzystwie samych kobiet. Wielu jego kolegów bało się przychodzić do tej jaskini pełnej krwiożerczych przedstawicielek płci pięknej. Dlatego też jego przyjaciółmi na ogół zostawali ukochani starszych sióstr, którzy po zerwaniu przesiadywali w pokoju młodego Collinsa, napawając się widokiem zdezorientowanych ex.
Tym, co na dobre połączyło obie rodziny były narodziny Danielle, dziecka, które wywołało całą lawinę zdarzeń. Anabelle nagle zapragnęła małżeństwa, koleś, którego Zachary traktował bardziej jak miejscowego głupka, niż faceta mamy, został jego ojczymem, a trzy złe siostry uznały, że może przestaną się pastwić nad małych Collinsem. Zwłaszcza, że tylko on jeden miał w tym domu inne nazwisko niż reszta rodziny.
Zachary od tamtego momentu był jakby bardziej dręczony rozpieszczany przez swoje siostry. Zawsze mógł na nie liczyć i z nimi porozmawiać, więc nie sprawiał specjalnych problemów, wchodząc w etap dojrzewania. No, może trochę popalał...Może popalał nie tylko trochę. Mogłoby się to nazwać nawet uzależnieniem od papierosów i skrętów, ale ważne, że z tym skończył. Zmusiły go do tego siostrzyczki i wizja profesjonalnej gry w kosza. A wiadomo, sportowiec nie pali! Tylko czasem popala. Rosa, Clarie i Fel ukończyły Liceum im. Benjamina Platta, więc bez jego zgody uznano, że to właśnie tam powinien trafić.
"- Dobrze, że ty nie jesteś sportowcem, Zack.- Ee...jestem?- Daj spokój, gra w szachy to nie sport..."
Jak już zostało wspomniane, tego chłopaka trudno jednoznacznie zaszufladkować. Na pierwszy rzut oka zdaje się być zwyczajnym kolegą z sąsiedztwa, nieco ciamajdowatym, ale gotowym by wysłuchać i pożartować. Ludzie wydają się być szczerze zdumieni, gdy dowiadują się, że uprawia jakikolwiek sport - choć nie jest patykowaty, to jednak z całą pewnością nie przypomina umięśnionego koksa. Jest wysportowany, ale nie przesadnie, choć bardzo dba o swoje ciało. W drużynie zazwyczaj pełni funkcję obrońcy, blokuje przeciwników, odbiera piłkę i momentalnie przekazuje ją do przodu. Nie jest na tyle utalentowany, by mógł myśleć o profesjonalnej grze (choć myśli, wciąż ma marzenia!), ale dzięki wytrwałej pracy udało mu się w II klasie zostać regularnym graczem na meczach, a w III na dobre zagościł w pierwszym składzie. Trudno jednak wrzucić go do jednego wora z resztą sportowców. Oni wydzielają mnóstwo testosteronu, chodzą w fajnych koszulkach i ogółem stanowią elitę, przynajmniej na ogół, a ten gość...jakby coś mu się pomieszało i nie mógł się zdecydować czy zostać matematycznym nerdem, czy popularnym karkiem.
To miły facet. Daleko mu do nieczułego dupka, którego głowę zaprząta tylko myśl o przeleceniu jakieś panny na imprezie. Potrafi być zarówno nieprzyjemny, jak i komiczny, wszystko zależy od osoby, z jaką przebywa. Nie jest zbyt trudno się z nim zaprzyjaźnić, ma wiele zainteresowań, więc na ogół dogaduje się z każdym. Potrafi być cyniczny i wredny wobec ludzi, ale od nikogo innego nie usłyszycie tak szczerej opinii, jak od niego. Bywa, że chowa się za sarkastycznymi uwagami, żeby odwrócić od czegoś uwagę. Nie jest łatwo go do siebie zarazić, ale jeśli wam się uda, to widok jego zniesmaczonej miny jest waszym najmniejszym problemem. Nie lubi się kłócić, nie przepada też za przemocą, ale nie warto przekraczać granicy jego świętej cierpliwości, bo przecież każdemu człowiekowi mogą puścić nerwy. Bardzo lojalny, można na niego liczyć zarówno w dobrych, jak i złych chwilach. Ale trzeba przywyknąć do tego, że zachowuje się czasami jak świr. Lubi się bawić, beztrosko spędza każdą chwilę, budząc się z najważniejszymi rzeczami na ostatnią sekundę.
Jest zagorzałym fanem komiksów, fizyki i matematyki, koszykówki, filmów oraz samochodów. Kompletnie nie radzi sobie z przedmiotami humanistycznymi, interpretacja wiersza zdaje mu się czarną magią, a gdy ma przeczytać, ba, zrozumieć! tekst liryczny, to aż widać, jak dusza z niego ulatuje. W roztargnieniu robi masę błędów, interpunkcja u niego leży, a stylistyka zdań kona w spazmach bólu.
Co do talentów, to całkiem nieźle rysuje. I oczywiście świetnie gra w kosza. Ale i tak kompletnie nie umie tańczyć (wydaje mu się, że jednak umie), śpiewać i grać na jakimkolwiek instrumencie poza trójkątem. Wyjątkowo często obrywa po łbie od znajomych.
"Never is an awfully long time"
Ciekawostki ♫
→ Jest wirtuozem trójkąta!
→ Ma dwa koty i psa rasy husky - Złośnika.
→ Codziennie rano biega, często też ćwiczy sam na hali gimnastycznej.
→ Swoje prace chowa tam gdzie porn...gdzie czasopisma o anatomii kobiet.
→ Ku zdumieniu umie gotować.
→ Potrafi zasnąć wszędzie.
→ Uwielbia swoją młodszą siostrę - Danielle. Określa ją mianem Księżniczki, lub Małej Dyktatorki.
→ Uwielbia swoją młodszą siostrę - Danielle. Określa ją mianem Księżniczki, lub Małej Dyktatorki.
→ Plotka głosi, że jeżeli nawiedzicie go z samego rana w dzień wolny, to zobaczycie go w bokserkach, z chrupkami w ręku, oglądającego operę mydlaną.
Zajęcia obowiązkowe: język angielski, francuski, rosyjski, włoski; wiedza o społeczeństwie, wiedza o kulturze, historia, matematyka, biologia oraz chemia (na poziomie podstawowym), fizyka (na poziomie rozszerzonym), szermierka, jazda konna i muzyka.
_____
Rany, naprawdę kocham Adama. I te jego miny!
Karta wykorzystana została też na innym blogu, tutaj jest tylko ociupinkę zmieniona. Widocznie jestem złym, leniwym człowiekiem. ^^
Zapraszam do wszelakich wątków, powiązań czy czegoś tam. Ale ostrzegam, że dopiero zaczynam w blogach grupowych i trzeba patrzeć na mnie trochę pobłażliwie xP
Karta wykorzystana została też na innym blogu, tutaj jest tylko ociupinkę zmieniona. Widocznie jestem złym, leniwym człowiekiem. ^^
Zapraszam do wszelakich wątków, powiązań czy czegoś tam. Ale ostrzegam, że dopiero zaczynam w blogach grupowych i trzeba patrzeć na mnie trochę pobłażliwie xP